• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dlaczego zasada "jedz mniej, ruszaj się więcej" nie działa?

Michał Malinowski
5 grudnia 2023, godz. 08:00 
Opinie (200)
"Jeść mniej i ruszać się więcej" - to "złota zasada", którą wszyscy znają i z powodzeniem polecają innym. Niestety w większości przypadków nie sprawdza się. "Jeść mniej i ruszać się więcej" - to "złota zasada", którą wszyscy znają i z powodzeniem polecają innym. Niestety w większości przypadków nie sprawdza się.

Otyłość stała się alarmującym problemem XXI wieku na świecie. Według statystyk unijnych jesteśmy w pierwszej piątce najbardziej otyłych narodów Europy. Problem jest tak powszechny, że nieprawidłowa masa ciała stała się właściwie nową normą społeczną, bo dotyczy większości - ponad 60 proc. z nas. Wiele osób nie traktuje jednak otyłości jako choroby i postrzega ją jako cechę charakterystyczną, jak wysokość czy kolor włosów. Gdy już dostrzeże się problem, większość z nas uważa, że każdy jest w stanie sam sobie z nim świetnie poradzić. W końcu nie ma nic prostszego niż "jeść mniej i ruszać się więcej". To złota zasada, którą wszyscy znają i z powodzeniem polecają innym. Skoro wszystko wydaje się takie proste i oczywiste, to dlaczego nie działa i w ogóle się nie sprawdza? Ciągle tyjemy, a - jak pokazują badania - 95 proc. prób wykorzystania "złotej zasady" do chudnięcia kończy się niepowodzeniem lub efektem jo-jo.




Najgłupsza wskazówka, jaką można dać!



Odchudzasz się?

Mogę powiedzieć, że ze wszystkich porad dietetycznych dotyczących odchudzania, o których słyszałem przez całe lata mojej pracy, "jedz mniej, ruszaj się więcej" jest najbardziej beznadziejną receptą na zdrowie, jaką można usłyszeć. Niestety zdanie to jest tak popularne, że istnieje nawet w formie świetnie rozpoznawalnego skrótowca. Przeczytasz MŻ i od razu wiesz, o co chodzi. Sprawa odchudzania w potocznej opinii sprowadza się do tak wielkiego banału, że dwie litery są w stanie powiedzieć na ten temat wszystko i nie trzeba nic już więcej dodawać!

Nikt nie zaprzecza, że bilans kaloryczny jest ważny, jednak mówienie komuś, że aby schudnąć, wystarczy nie jeść i ruszyć "4 litery" jest po prostu obraźliwe. Skoro jest to tak banalnie proste i wszyscy na świecie doskonale to wiedzą, to trzeba założyć niepełnosprawność intelektualną osób otyłych, do których kierowany jest ten komunikat, które jako te jedyne, nieogarnięte jednostki tego nie wiedzą i nie stosują zasady MŻ.

Dlaczego jemy więcej, niż potrzebujemy? Dlaczego jemy więcej, niż potrzebujemy?

Słabi i zdemotywowani



Pogardliwe "Mniej Żryj" brzmi okropnie, jednak zazwyczaj odbiorcy tego komunikatu próbowali stosować tę zasadę wielokrotnie, zawsze z tym samym rezultatem. Zasada nie sprawdziła się, bo nie mogła się sprawdzić! Jednak słysząc takie dobre, logiczne rady ze wszystkich stron, osoby z nadwagą uważają, że to właśnie one same zawodzą na całej linii. Są do niczego i to w nich samych tkwi problem, a nie w praktyce MŻ.

Ostatecznie frustrują się, a z czasem dochodzą do wniosku, że sami są słabi, brak im wystarczającej motywacji, są leniwi, żarłoczni, niepohamowani i okropni - każdy może sobie dopowiedzieć swoje - i poddają się w swoich staraniach.

Im dłużej wierzymy i przekonujemy innych, że problem nadwagi polega na tym, że ludzie po prostu nie chcą dokonywać tych "łatwych" zmian, tym więcej osób wpada w pułapkę "jedź mniej, ruszaj się więcej". Niestety ciągłe porażki i paradoksalnie rosnąca masa ciała, mimo kolejnych prób jej obniżenia, powodują utrwalenie przekonania o braku związku przyczynowo-skutkowego między własnym działaniem a jego konsekwencjami, co w prostej drodze prowadzi do syndromu wyuczonej bezradności. Doskonale wiemy, że ludzie uczą się bezsilności i bezradności, by potem długo (albo już na zawsze) w niej tkwić.


Chudnięcie to nie tylko kalorie!



Z perspektywy fizjologicznej wprowadzenie drastycznych ograniczeń kalorycznych i dodatkowej aktywności fizycznej prędzej lub później zawsze napotykają na nasz naturalny, ewolucyjny mechanizm obronny. W dawnych czasach, kiedy żywiliśmy się głównie tym, co udało się nam schwytać, umiejętność ta pozwalała nam przetrwać trudne okresy bez udanych polowań, natomiast w dzisiejszych czasach mechanizm ten sprawdza się wtedy, kiedy zaczynamy realizować nasze strategie MŻ.

Pod wpływem skrajnych niedoborów energetycznych nasz organizm dokonuje adaptacji metabolicznych, co oznacza po prostu, że takie ograniczenie kalorii prowadzi do obniżenia podstawowego tempa przemiany materii, czyli ilości energii, jaką zużywamy w ciągu doby. Innymi słowy nasz organizm staje się bardziej efektywny w magazynowaniu energii oraz bardziej oszczędny w jej wydatkowaniu, co jest adaptacyjną reakcją na sytuację głodu. W praktyce oznacza to, że w trakcie oraz po zakończeniu takiej diety łatwiej jest nam przytyć niż przed jej rozpoczęciem.

Według statystyk unijnych jesteśmy w pierwszej piątce najbardziej otyłych narodów Europy. Problem jest tak powszechny, że nieprawidłowa masa ciała stała się właściwie nową normą społeczną, bo dotyczy większości - ponad 60 proc. z nas. Według statystyk unijnych jesteśmy w pierwszej piątce najbardziej otyłych narodów Europy. Problem jest tak powszechny, że nieprawidłowa masa ciała stała się właściwie nową normą społeczną, bo dotyczy większości - ponad 60 proc. z nas.

Reakcje obronne



Nasz organizm, chcąc bronić nas przed negatywnymi skutkami tej zasady, rozpoczyna wewnętrzną krucjatę przeciwko szalonemu pomysłowi, wydzielając substancje, o których w większości nawet nie słyszeliśmy. Wymienię kilka: cholecystokinina CKK, adiponektyna, wisfatyna, waspina, rezystana, oreksyna i wiele innych. Jak sugerują skomplikowane nazwy tych substancji, koktajl, jaki potrafi z nich powstać i krążyć w naszym ciele, przekraczając barierę krew - mózg, może naprawdę namieszać i faktycznie robi to skutecznie. Efektem wydzielania tych hormonów, peptydów i białek jest pojawienie się ciągłego, nieznośnego uczucia głodu, które ostatecznie musimy całkowicie zaspokoić, załamując wszystkie swoje postanowienia i niesłusznie dopatrując się we własnym działaniu słabej silnej woli i braku motywacji.

Dlaczego nie gotujemy w domach? Warto to robić! Dlaczego nie gotujemy w domach? Warto to robić!

Wyczerpanie siły woli



Zazwyczaj nie bierzemy pod uwagę, jak bardzo fizjologia naszego organizmu oddziałuje na nasze mentalne decyzje. Co więcej, kiedy wyznaczamy sobie cele i decydujemy się na stosowanie zasady MŻ, znajdujemy się najczęściej w zupełnie odmiennej atmosferze: w spokojnym, zrelaksowanym stanie, kiedy mamy po prostu chwilę, żeby się zastanowić i pomyśleć o sobie. W takim stanie emocjonalnym wiele rzeczy wydaje się prostych i oczywistych. Jednak, kiedy później mierzymy się z niełatwą codziennością, nasz stan emocjonalny i hormonalny bywa zupełnie inny, a w takich momentach nasza zdolność do samokontroli jest znacznie niższa, a siła woli okazuje się zasobem, który po prostu można szybko wyczerpać.

Pułapka oskarżeń



Tu rozpoczyna się najpoważniejsza konsekwencja zasady "jedź mniej, ruszaj się więcej", ponieważ zamiast zbudować zdrowy stosunek do jedzenia i naszego ciała, wpadamy w pułapkę samooskarżenia, gdyż nie możemy dotrzymać rygorystycznych wymagań, jakie sobie postawiliśmy. Jesteśmy źli i zrezygnowani, ale czy słusznie? Może jednak powinniśmy być dumni i zadowoleni?

W końcu nasz organizm okazał się naprawdę mądrzejszy i nie pozwolił nam zrobić sobie krzywdy, a niewłaściwe odchudzanie, połączone z nieodpowiednią aktywnością fizyczną często do tego prowadzą. Zadziałały najskuteczniejsze bezpieczniki, jakie mamy w arsenale: chemia ciała i mózgu, neuroprzekaźniki, hormony, prawdziwy bunt przeciwko naszym szaleństwom! Prawidłowa reakcja zdrowego organizmu.


Zasada, ale nie metoda!



Według powszechnej terminologii otyłość określana jest jako nadmierne gromadzenie tkanki tłuszczowej zagrażające zdrowiu i życiu. Nie jest to jednak definicja choroby, a jej objaw, na którego podstawie otyłość może zostać rozpoznana. Wracając do prawidłowej masy ciała, nie tylko więc pozbawiamy się objawów choroby otyłościowej, ale również przywracamy prawidłowe funkcjonowanie metaboliczne naszego organizmu. Ostatecznie, zamiast upraszczać ten problem do prostej formuły "MŻ", musimy uświadomić sobie, jak skomplikowane i wielowymiarowe jest to wyzwanie.

Nasz organizm to skomplikowana machina, w której każdy element ma znaczenie, a procesy w niej zachodzące są dynamiczne i zależne od wielu czynników. To nie tylko kwestia siły woli, motywacji czy dyscypliny, ale także rozumienia własnego ciała, jego potrzeb i reakcji na różne sytuacje. "Jedź mniej, ruszaj się więcej" jest zasadą, która u większości po prostu nie sprawdza się jako metoda rozwiązania tak skomplikowanych problemów. Zamiast polegać na przestarzałych i uproszczonych radach, powinniśmy szukać najlepszego dla siebie świadomego podejścia do zdrowia, które uwzględnia zarówno aspekty fizjologiczne, jak i psychiczne. W ten sposób możemy zbudować trwałe i zdrowe nawyki, które przynoszą długofalowe rezultaty, zamiast krótkotrwałych i często frustrujących prób zmiany. Zrozumienie i akceptacja złożoności naszego ciała i umysłu to klucz do zdrowego i zrównoważonego życia.

O autorze

autor

Michał Malinowski

- dietetyk i psycholog, łączy te dwie specjalności w rożnych proporcjach - od 15 lat trwale zmienia nawyki żywieniowe w gabinecie i online. Autor Lekkiego Bloga i współtwórca audycji radiowej.

Miejsca

Opinie (200) 8 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • (6)

    To prawda samo mż jest g warte. Trzeba do problemu podejść kompleksowo a nie głodzić się

    • 16 16

    • MZ nie oznacza głodzić się tylko mniej jeść xd (1)

      • 20 2

      • mż to mniej żreć, bo mj to mniej jeść ;-)

        • 2 2

    • dokładnie (3)

      jestem tego najlepszym przykładem, stosowałam mż wiele razy, nigdy nie było efektów, dopiero, jak zaczęłam jeść więcej i mądrzej udało mi się rozwiązać problemy z wagą!

      • 3 7

      • Te minusy zobowiazuja do odp. (1)

        jakie zmiany zostały poczynione ?

        • 0 1

        • autor chyba chciał być ironiczny

          i sprowadzić rzecz do absurdu. A wy wszystko tak literalnie...

          • 0 1

      • kaszankę bez chleba ?

        • 1 0

  • Zdrowe jedzenie jest o wiele droższe, (18)

    ludzi nie stać na zdrową dietę. Proszę porównać cenę bułki i sera od np. chleba pełnoziarnistego z awokado, papryką i ogórkiem.

    • 54 15

    • (5)

      Jak przestaniesz kupować niezdrowe podjadacze, to się wszystko zrównoważy.

      • 19 10

      • Otóz to (4)

        Byle porcja frytek w fast-foodowni kosztuje teraz 10-12 zł, ważąc jakieś 100-150g, podczas gdy kilo ziemniaków kosztuje 4-5 zł, butelka oleju - 6-8 zł. Ci, którzy jedzą na mieście byle co szkodzą nie tylko swojemu zdrowiu, ale też kieszeni - smażąc te same frytki w domu (a jeszcze lepiej - robiąc je we frytownicy niskotłuszczowej) oszczędzamy przynajmniej pieniądze, bo takie jedzenie i tak nie jest zdrowe.

        • 4 0

        • (3)

          Problemy z waga nie wynikaja z objadania się w restauracjach bo większości ludzi na to nie stać tylko że słabej jakości jedzenia dostępnego w markecie.

          • 1 0

          • (2)

            Warzywa na bazarze i w Biedronce to często to samo, z tym, że na bazarze jest drożej. Druga sprawa: nikt nie każe kupować gotowców, słodyczy, chipsów, czy coli, tłustych mięs czy wędlin, żeby chlesterol wywaliło w kosmos. Kotletów nie trzeba topić w tłuszczu, kawy/herbaty nie trzeba pić z cukrem, białe pieczywo czy chleb tostowy to nic nie warta lipa, owocowe jogurty to sam cukier, fit płatki to samo Zarówno Lidl jak i Biedronka mają produkty, które są względnie zdrowe i na pewno same z siebie nie spowodują, że będziesz gruby. Jest wybór, są niezłe składy.

            • 2 2

            • (1)

              Warzywa na bazarze i w Biedronce to nie to samo, widać, że nie kupujesz tu i tu. Reszty nie czytam bo juz na początku ściemniasz.

              • 0 1

              • Nie kupuję na bazarze, bo nie zamierzam przepłacać. Czyli Ty jesteś z tych osób, którym wydaje się, że jak coś jest droższe, to znaczy, że lepsze? OK, niech będzie. O aferach typu nieodklejone naklejki z Biedry na pomidorach na bazarze nie słyszałeś? Też ok, nie musisz wiedzieć wszystkiego. Mi zdarzyło się spotkać sprzedawców z warzywniaka z ryneczku jak kupowali skrzynkami towar w dyskoncie, ale Twoim zdaniem się mylę? Ok, Twoja sprawa. Zresztą to nie tylko moja opinia, ale skoro Ty wiesz lepiej, to żyj sobie dalej ze swoimi przekonaniami.

                • 0 0

    • zdrowe jedzenie jest tanie (2)

      tylko trzeba kupować normalne produkty a nie awokado które jest sprowadzane z drugiego końca świata
      pieczywo jest drogie bo płacimy za wygodę, można spokojnie upiec bochenek chleba na cały tydzień

      • 14 10

      • To dlaczego na półce z napisem: "Zdrowa żywność" (1)

        za te same produkty (krajowe) płaci się dużo drożej?
        Sprawa jest prosta - jesteśmy truci na potęgę. Już nawet zwykłe śledzie nie mogą być jak niegdyś w beczce z solą, tylko w specjalnej (czytaj: rakotwórczej) zalewie, chleby i żółte sery z "polepszaczami" i "przyspieszaczami" itd. A potem otyłość i choroby cywilizacyjne, czyli oczywiście nowotwory w nigdy nie spotykanej skali.

        • 8 2

        • Dlaczego w sklepie jest jedna półka (regał) z napisem Zdrowa żywność - chyba wszystkie produkty powinny być zdrowe i bezpieczne ...

          • 0 0

    • (6)

      To jedz kapustę a nie awokado pozerze.

      • 19 4

      • (5)

        Co wy chcecie od awokado? Bardzo dobre jest i jak kupicie jedno czy dwa na tydzień, to nic się nie stanie.

        • 10 5

        • nic, awokado jest ok, ale jak kogoś kogo nie stać (4)

          na awokado wybiera frytki zamiast kapusty, to co poradzimy?

          • 7 1

          • (3)

            Priorytety ;) Ja tam nie zamierzam nikomu wciskać na siłę awokado, natomiast jeśli ktoś twierdzi, że zdrowa dieta jest droga, to proponuję policzyć, ile miesięcznie wydaje na niezdrowe przekąski i napoje, czy inne fast foody. Odstawić, zamienić i naprawdę da radę spiąć budżet i odżywiać się lepiej. Nie trzeba mieć nie wiadomo ile kasy, a jedynie umieć ją sensownie wydawać, ale jak ktoś nie chce, to jego sprawa.

            • 4 0

            • To jest racja

              Poza tym jedzenie na mieście w ogóle jest drogie, znacznie droższe niż robione w domu, nawet jeśli wliczysz swój czas (co nie ma sensu, bo co innego miałbyś robić w tym czasie? Nadgodziny w pracy wyrabiać? To bezsensowne i niezdrowe)

              • 1 2

            • (1)

              Skąd założenie że jak kogoś nie stac na awokado i tzw. zdrowa żywność to dlatego ze się stołuje w fast foodowni i je chipsy oraz przekaski?

              • 3 0

              • Rozmawiamy tu o przeciętnym Kowalskim. Wystarczy spojrzeć, co przeciętny Kowalski wrzuca do koszyka. Oczywiście, że osoba, której ledwo starcza na życie, nie kupi sobie awokado, bo w tej cenie ma kilka innych rzeczy, które są jej bardziej potrzebne, ale przeciętny pracujący Kowalski kupuje rzeczy, które nie są mu niezbędne do życia i właśnie te rzeczy można zamienić na zdrowsze czyli na przykład awokado raz czy dwa razy w tygodniu.

                • 0 0

    • papryki i ogórki są zdecydowanie tańsze od sera, nawet teraz, o lecie już nie wspominając

      • 16 1

    • Chleb zastąp kaszą, a awokado kiszoną kapustą.

      • 12 1

  • (11)

    Nie zgodzę się z teza postawioną w artykule. w jaki inny sposób można schudnąć, jak nie przez obniżenie podaży kalorycznej i zwiększenie popytu przez nasz organizm na nie? Tego już w artykule nie napisano.
    "Zasada nie sprawdziła się, bo nie mogła się sprawdzić! Jednak słysząc takie dobre, logiczne rady ze wszystkich stron, osoby z nadwagą uważają, że to właśnie one same zawodzą na całej linii. Są do niczego i to w nich samych tkwi problem, a nie w praktyce MŻ."
    Można się oszukiwać, ale to jest akurat prawda. Najczęściej niepowodzenie w zrzucaniu wagi, spowodowane jest przez to, że nie liczymi sumiennie kalorii, tylko jemy na oko, albo po jakimś czasie liczenia przechodzimy do metody "na oko", bo uważamy, że wiemy ile mniej więcej powinniśmy jeść i chudnąć, a nieświadomie zwiąkszamy podaż kaloryczną i przestajmy chudnąć. Niestety bez zmiany całego podejścia do jedzenia i ruchu nie da się uzyskać trwałych rezultatów. I nie szukajmy problemu w całym "złym" świecie, bo problem zawsze leży w nas i naszej "relacji z jedzeniem". Sam wiem, co mówię, bo przechodziłem te same rozterki, które opisuje artykuł, ale w końcu kilka lat temu udalo mi się schudnąć 35kg i utrzymuję tą wagę przez te kilka lat.

    • 56 12

    • Odp. (1)

      Coś jednak jest w tej tezie autora i raczej bym jej bronił. Chociaż faktycznie recepty to tu nie ma. Skoro wszyscy wiedzą, że ważny jest bilans energetyczny, to dlaczego społeczeństwa jednak tyją na potęgę. Są też takie gdzie to nie jest tak zauważalne i trudno powiedzieć, żeby tamci ludzie byli w jakimś większym ruchu czy mnie jedli. Z własnych obserwacji to wydaje mi się, że ważne jest co jesz i kiedy jesz, przy czym z tym kiedy to mam na myśli nie tylko porę posiłku, ilość posiłków, ale też kolejność spożywanych produktów (najlepiej w tej kolejności warzywa, białka, tłuszcze, cukry i skrobia). Jest mnóstwo przekonywującej literatury na ten temat. A ta zasada MŻ to brzmi trochę jak ze średniowiecza, być może wtedy się sprawdzała.

      • 3 7

      • Czas i kolejność mają marginalne znaczenie (jak już to psychologiczne, czy też pod kątem zarządzania głodem niż fizjologiczne). Ludzie tyją, bo jedzą śmieciowe żarcie i są zestresowani robotą gdzie siedzą cały dzień na tyłku i się nie ruszają. Zasada MŻ jest dobra, ale niewystarczająca - to tylko element zdrowego trybu życia.

        • 12 0

    • (5)

      Tak, specjalista się myli, bo tobie się udało schudnąć. Przeczytaj może artykuł ze zrozumieniem, chodzi o to, że głodzenie się i wprowadzanie dużo ruchu z dnia na dzień doprowadzi organizm do gromadzenia zamiast chudnięcia.

      • 4 12

      • Zasada, która jest tu przytaczana to "jedz mniej i ruszaj się więcej" a nie "głoduj się i katuj się treningami"

        • 16 0

      • specjalista ma za cel wskazanie, że BEZ jego opłacanej pomocy, nie schudniesz (3)

        taka prawda

        o czym w zasadzie mówi, że słabe osobniki nie potrafią odmówić sobie jedzenia, bo nie potrafią się samokontrolować

        dopiero gdy przyjdą do specjalisty, ten jako psycholog wpłynie na ich postrzeganie rzeczywistości i wtedy, po uiszczeniu odpowiedniej opłaty, zaczna cudownie chudnąć

        gdyby to pisał specjalista od fitnesu, to też by zasugerował, że nie można samemu, bez jego pomocy uzyskać wysportowanej sylwetki

        tak samo jest z tymi specjalistami od mów motywacyjnych, zapłać za występ i dopiero wtedy osiągniesz zakładany cel, bo sam nie potrafisz

        • 22 2

        • i ma rację (2)

          właśnie chodzi o takie opinie jak twoja, dokładnie to opisał autor w tym artykule. Sprawa nadwagi dotyczy większości z nas- ponad 60% ma z tym problem, a wszystkim wydaje się, że poradzimy sobie z tym sami. Być może specjalistów jest jeszcze za mało, bo problem jest narastający. Potrzebujemy dobrych, mądrych fachowców, którzy spojrzą na ten problem szerzej i urealnią go. Wszyscy wiedzą, że mają jeść mniej i ruszać się więcej i co z tego?

          • 1 14

          • Wiedzieć to jedno, stosować to całkiem co innego. Jeśli ktoś sam nie potrafi stosować prostych metod to, po uslyszeniu tego samego od "specjalisty", tylko powiedzianego innymi slowami nagle zacznie osiagać efekty? Na krotko może tak, ale w dłuższej perspektywie nie.

            • 8 1

          • to jest zwykłe i chamskie manipulowani i żerowanie na niewiedzy ludzkiej

            ludzie nie osiągają jakichś celów dlatego, że zapłacili za wykład, ale dlatego że coś SAMI robią

            Prawdę powiedziawszy to wkurzają mnie takie pseudoartykuły, które nie dość ze naganiają takim pseudospecjalistom klientów, to jescze pewnie są płatne, bo jakiś pseudodziennikarz mysli, ze mają sens

            Nie mają sensu w takiej postaci

            • 13 1

    • Autor ma sporo racji, jednak nie wyczerpuje tematu (2)

      może dlatego, że wymaga to co najmniej broszury a nie artykułu.
      Organizm jest jak piec - jak przydusisz ogień, to tłuszczu nie spalisz, jak za dużo paliwa to szybciej będzie tłuszcz przyrastał niż się palił :)
      Problem w tym, że organizm nie jest głupi i zawsze dąży do równowagi - zaczynasz np. od 2500 kalorii i pół godziny marszo-biegu co drugi dzień - chudniesz podręcznikowe około 0,5 kg na tydzień - super. Jednak organizm się dopasowuje - wydolność rośnie, przemiana materii spada i tak dalej, Trzeba więc dokładać treningu - a w ostateczności odejmować z diety. W końcu jednak dochodzimy do ściany - waga nie chce spadać a jesteśmy zbyt słabi by więcej się ruszać. Trzeba się wtedy odblokować i zacząć cykl redukcji od nowa - utrzymanie jednoczesnego deficytu kalorycznego oraz poziomu przemiany materii jest jednym z największych wyzwań dla dłuższej redukcji. Dlatego to jest takie trudne - zresztą gdyby było inaczej to 90% ludzi wyglądałoby dobrze.
      Ja zaczynam redukcje od 2800 kalorii, 2,2-,25g białka na kg masy ciała, cardio 2x5km. Całość trwa 6-8 tygodni (jak słabo idzie to trzeba trochę dodać), co tydzień dokładam dystansu. Tyle że ja mam do zgubienia 4-5kg i jestem w dobrej kondycji. Budowa sylwetki typowego piwosza to plan na 2-3 lata.

      • 5 8

      • co to za bzdury?

        nawet tego komentować się nie chce

        • 5 0

      • Nie jestem pewien na ile się z Tobą zgadzam,

        ale w jednym masz bezwzględnie rację i jest to rzecz najczęściej chyba pomijana- zejście z otyłości to robota na kilka lat regularnej, ciężkiej pracy, a nie na pare tygodni- i tu najczęściej okazuje się, ze rady nie działają. Działają, ale w innej perspektywie czasowej.

        • 2 0

  • Bzdura (12)

    Absurdalny stek bzdur. Oczywiście nie jest tak, że wystarczy zacząć jeść mniej i więcej się ruszać a nagle magicznie zrobimy się szczupli, aczkolwiek jest to nadrzędna zasada, którą każdy powinien stosować. Należy przy tym dbać o ogólne zdrowie, odpowiednią ilość snu i niski poziom stresu. Dieta powinna być nie tylko niskokaloryczna, ale także po prostu zdrowa oraz wysokobiałkowa, a sam deficyt kaloryczny nieduży. Aktywność fizyczna również powinna być umiarkowana zarówno pod względem ilości jak i intensywności. Jak widać prawidłowa masa ciała jest tylko elementem zdrowego trybu życia, ale w dużej mierze także jego efektem. Są oczywiście choroby utrudniające zrzucenie zbędnych kilogramów, a sama redukcja nie jest procesem przyjemnym ale tak czy siak zasada "mniej jedz, więcej się ruszaj" jest w większości przypadków bardzo na miejscu a artykuł ten nie podaje nawet żadnych alternatyw i czy innych rozwiązań.

    • 50 7

    • dzieta wysoko białkowa jest oszołomie wyjatkowo szkodliwa (7)

      • 5 15

      • (1)

        No pewnie lepiej wpiernicz...ac zdrowe węglowodany...

        • 4 3

        • Zależy jakie węglowodany

          Węglowodany złożone, a więc choćby błonnik są niezbędne w zdrowej diecie. Co innego węglowodany proste, czyli cukry - te można całkowicie wyeliminować, chociaż jakaś ilość obecna w owocach jest okej.

          • 1 1

      • (4)

        Nie prawda. Może być niezdrowa dla kogoś z jakimiś konkretnymi chorobami, ale sama w sobie ich nie powoduje. Za to sprzyja odchudzaniu oraz budowie masy mięśniowej.

        • 9 2

        • Wywołuje nowotwory (3)

          • 2 9

          • Wszystko wywołuje nowotwory, więc czas przestać się tym przejmować

            Jeśli coś jest ogólnie zdrowe, ale przy okazji zwiększa ryzyko raka, to trzeba pomyśleć o środkach zaradczych, aby go nie wywołało, a nie rezygnować z tego. Co innego, jeśli coś jest od początku do końca szkodliwe, np. papierosy.

            • 0 0

          • Co nie zmienia faktu, że dieta wysokobiałkowa, eliminująca inne składniki, nie jest zdrowa

            I to z wielu różnych powodów - monotonność, brak potrzebnych substancji obecnych choćby w tłuszczach, gorsze przyswajanie białek mogące prowadzić do osteoporozy itd.

            Ale "straszenie rakiem" to najgorsze, co można zrobić profilaktyce zdrowotnej, bo jest tak powszechne, że przestaje się na to reagować.
            Przykład - wejdź na wp.pl. Piszą tam ciągle o raku jelita grubego.
            Boli cię głowa - rak jelita grubego.
            Bola plecy - rak jelita grubego
            Masz zaparcia - rak jelita grubego
            Masz rozwolnienia - rak jelita grubego
            Pocisz się - rak jelita grubego
            Nie pocisz się - rak jelita grubego
            Czujesz ciągle pragnienie (na wodę) - rak jelita grubego
            Nie czujesz pragnienia - rak jelita grubego
            itd
            Efekt? Wszyscy przestali się tym już przejmować, widząc "rak jelita grubego" przełączają na inną stronę.
            Miała być sensowna profilaktyka groźnej i trudno rozpoznawalnej choroby, a wyszło odwrotnie.
            Zresztą myślę, że nowotwory da się całkowicie wyeliminować, gdy do medycyny wejdą nanoboty, ale to jeszcze wymaga sporo pracy. One będą po prostu namierzać i niszczyć komórki rakowe, zanim te się rozmnożą.
            Generalnie wygląda, że wszystko powoduje raka, więc pora przestać się przejmować (poza produktami naprawdę niezdrowymi jak papierosy i alkohol - lepiej ich w ogóle nie używać), liczyć na wrodzoną odporność, zdrowy rozsądek, łut szczęścia itd. Lepiej mówić "co komu pisane, to będzie miał", niz rezygnować ze wszystkiego "bo to rakotwórcze"

            • 2 0

          • Swoją drogą, eliminacja tłuszczów to największa głupota

            Nawet, gdyby ktoś chciał wyeliminować tłuszcze zwierzęce bo np. jest weganinem, to głupotą jest rezygnacja ze zdrowych tłuszczy roślinnych, np. z oliwy. Oliwa to prawie panaceum - antyrakowa, antyrodnikowa, zapobiega wielu różnym chorobom i poprawia ogólny stan zdrowia. Ja od dawna jem chleb z oliwą zamiast masła czy margaryny, po prostu maczam go do oliwy na modłę starożytnych Rzymian. To samo dotyczy niektórych innych olejów, takich jak olej lniany.
            Przy samych białkach organizm się po prostu "zatyka" - zaparcia, wzdęcia, obciążenie nerek, zgagi... Ciężko się je trawi i dla niejednego organizmu będzie to za ciężkie. Po to jest tłuszcz, aby pomagać w przyswajaniu m.in. białek, z tego powodu mleko 3,2% jest zdrowsze niż 1,5%, bo w 1,5% gorzej przyswajają się białka i witamina B6.

            • 2 0

    • (3)

      Piszesz stek bzdur a potem przyznajesz rację, że nie wystarczy jeść mniej i ruszać się więcej. To właśnie napisał autor. zasada mż działa ale metoda mż nie działa bo jeżeli oprzemy tylko na redukcji kalorii cały proces to będziemy dalej tyć na potęgę jako całe społeczeństwo!

      • 0 3

      • (2)

        Piszę stek bzdur, bo autor twierdzi, że nie działa. Ja twierdzę, że działa, tylko wymaga do tego odpowiednich warunków (zdrowy tryb życia).

        • 3 0

        • (1)

          czyli zgadasz się z autorem, tylko nie przeczytałeś artykułu.

          • 1 5

          • TL;DR. Ciężko się go czyta, kiepsko napisany i strasznie długi

            TL;DR

            • 1 0

  • Boo jedz mniej to nie trzy zamiast cztery kotlety...

    • 16 4

  • Opinia wyróżniona

    Wystarczy wizyta w centrum handlowym i spacer przez strefę gastronomiczną. (3)

    Tam można zobaczyć jak o siebie dbamy . Ilu siedzi obstawionych burgerami i colą mimo że bebzun wystaje na stół a paszcza wielka jak księzyc w pełni. O czym tu pisać .

    • 117 19

    • dokładnie (2)

      dokładnie! zawsze największe kolejki do kfc czy mc donalds. A w salad story pusto.

      • 19 1

      • Racja.

        W momencie, kiedy to przeczytałem, staje mi przed oczyma codzienny obraz z Forum...

        • 5 1

      • Te sałatki z salad story wcale nie są tak niskokaloryczne, jak mogłoby się wydawać. Dodatki sosów i dressingi robią swoje.

        • 2 0

  • Na pewno w walce z otyłością pomaga syrop glukozowy z kukurydzy, olej palmowy dodawane w dużych ilościach do wszystkiego... (5)

    Efekty widać w USA ...

    • 57 1

    • efekt widac w Polsce Tu obecnie jest najwiecej otyłych dzieli w całej UE (2)

      • 9 1

      • (1)

        Oj nie. W tym rankingu to akurat przodują Brytole. To najbardziej spasiona nacja w Europie.

        • 3 3

        • Brytole nie są obecnie w UE.

          I dlatego teraz w tym rankingu przodujemy my :)

          • 9 0

    • W poliN najszybciej dzieci dochodzą do wagi ciężkiej , co sie dzieje ? (1)

      • 0 0

      • To się dzieje, że tak samo nazwane ciastka w DE są z masłem, a w PL nadal rakotwórczy olej palmowy

        Tak się dzieje, że tanie jedzenie zwykle faszerowane jest go..mem, żeby zbić cenę, a ludzi nie stać na dobre jakościowo jedzenie.
        Tak jest, bo u nas producenci jedzenia mogą wszystko: faszerować stado antybiotykami do momentu uboju, dodawać do wędlin przeterminowane mięso, używać soli technicznej....

        W Polsce "bez cukru" = z dodatkiem chemii, "o smaku X" = z dodatkiem chemii przypominającej w smaku X.

        • 0 0

  • Opinia wyróżniona

    Przepraszam, ale to jakaś paranoja - oczywiście że to funkcjonuje (14)

    Adaptacja organizmu ma swoje granice, jeśli wydatek energetyczny jest większy niż pobór energii, to adaptacja niczego nie zmieni.

    To są prawa fizyki = wkładasz mniej energii, nie możesz uzyskać więcej.

    Oczywiście nie oczekujmy rezultatu w ciągu 24 godzin, ale już sama głodówka daje rezultaty w ciągu paru dni.

    • 115 21

    • poza tym tekst jest napisany bardzo kiepsko

      sugeruje jakieś tezy a nie udowadnia ich, odnosi się w sposób zakłamany do faktycznych mechanizmów i ogólnie niczego NIE wnosi.

      Zwykły pseudonaukowy bełkot. Nie wystarczy wrzucić między zdania parę nazw substancji, o których mało kto słyszał, by zasugerować, że ja wiem co to takiego, więc cały mój wywód jest poprawny.

      NIE jest

      Jeśli dowodem ma być to, że niektórzy nie mogą schudnąć, bo mają słabą wolę i poddają się bezwarunkowo odczuciu łaknienia, to jest to po prostu dowód na manipulowanie słabym umysłem czytelnika.

      • 44 4

    • (7)

      Problem jest taki, że jeśli zaczniemy od głodzenia się, to zwyczajnie zabraknie nam energii na ruch, a nasz stan zarówno psychiczny jak i fizyczny pogorszy się. Dlatego trzeba zacząć od zwiększenia wydatku energetycznego.
      Przy porządnej dawce ruchu paradoksalnie łatwo jest osiągnąć stan, kiedy jemy nawet więcej niż wcześniej, a chudniemy. Zwłaszcza, że zdrowy ruch daje dawkę endorfin, przy której zbędne jest pocieszanie się śmieciowym jedzeniem.

      • 27 6

      • zabraknie energii? chyba żartujesz... (5)

        • 1 12

        • (2)

          Próbowałeś kiedyś trenować w deficycie?

          • 12 4

          • trenować? przecież tu mowa o aktywności a nie o profesjonalnym trenigu

            zacznijcie myśleć, póki czas

            • 7 4

          • Ja tak i jest to zupełnie normalna sprawa u ludzi

            Jak 100 000 lat temu nasi przodkowie biegali za antylopą, to dlatego że byli głodni, a nie że mieli za duże oponki.

            Problem polega na tym, że amatorzy próbują przejść w miesiąc od "zero ruchu i codziennie hot-dogi z żabki" do "tylko sałatka plus trening 5 razy w tygodniu" nie wiedząc że starczy im sił na miesiąc.
            Organizm człowieka potrzebuje 1-3 tygodni na rozpoczęcie procesu adaptacji do obciążenia (także mentalnego), a potem kolejne miesiące na stopniowy progres. Dlatego podstawowa zasada każdego sportu to "stopniowe zwiększanie obciążenia".
            Trenując w deficycie należy spożywać węglowodany na parę godzin przed treningiem i wtedy możemy nawet bić rekordy.

            Co nie zmienia faktu, że artykuł beznadziejny.

            • 6 2

        • Dokładnie tak - zwyczajnie "oklapniesz" i nie będziesz mieć na nic siły. (1)

          • 9 4

          • no patrz, a ja jak ważę mniej, to mam więcej energii... dziwne...

            • 6 1

      • W teorii tak

        W praktyce nie. Liczy się tylko bilans kaloryczny.
        Znam dużo ludzi, którzy zaczęli więcej się ruszać by schudnąć i nikomu się nie udało. Rower, jogging, pływanie, piłka nożna... Kondycję zrobili, tłuszcz pozostał. Sam gdy zacząłem biegać, to miesiącami nie mogłem schudnąć nawet grama tłuszczu, dopiero liczenie kalorii pomogło. Teraz biegam dla zdrowia i kondycji, a ujemny bilans energetyczny mam w wybrane dni wolne.
        PS: Jak nie masz energii ćwiczyć to na co najmniej 2 godziny przed treningiem zjedz makaron lub ryż.

        • 3 2

    • serio? (2)

      ale ten artykuł nie podważa zasad fizyki, autor wyraźnie napisał: "Jedź mniej, ruszaj się więcej" jest zasadą, która u większości po prostu nie sprawdza się, jako metoda rozwiązania tak skomplikowanych problemów.

      zasada działa, metoda nie działa! wyobraź sobie, że jesteś biedny, nie styka Ci do pierwszego, i ktoś daje ci radę przestań być biedny, zacznij zarabiać więcej i wydawać mniej. Skorzystasz? Da Ci coś ta rada? guzik, z mż jest to samo!

      • 12 5

      • serio, bo ten artykuł jest zwykłym naganianiem na swoje usługi dietetyka

        • 5 3

      • Tylko deficyt kaloryczny

        Wyobraź sobie, że bardzo dobrze zarabiasz. Stać cię na porządne życie i jeszcze sporo oszczędzasz. Nagle tracisz pracę, ale znajdujesz gorzej płatną. Co robisz: korzystasz z oszczędności, by zrobić konieczne opłaty czy przestajesz płacić rachunki, ale dalej odkładasz pieniądze? Oczywiście racjonalny człowiek obniży trochę stopę życiową, a rachunki zapłaci z oszczędności. I tak samo działa organizm: jeśli wygenerujemy deficyt kaloryczny ( dla deficytu wszystko jedno czy MŻ czy więcej ruchu), to organizm musi chudnąć. Cała filozofia to odpowiednio długo utrzymać ten deficyt. I piszę to z doświadczenia: 1,5 roku ważenia i liczenia kalorii wszystkiego co jadłem i prawie 50kg (dokładnie 49.6kg) mniej. Więc się da, chociaż łatwiej byłoby stwierdzić, że to wina hormonów i dalej się opychać fastfoodami.

        • 12 4

    • Jeśli samo MŻ nie działa...

      ...to warto spróbować ŻMIRD:
      żryj mniej i rusz d...

      • 12 3

    • Tekt pisany pod tezę, że jak jesteś otyła/otyły to musisz sie z tym pogodzić i dalej ż.reć na potęgę.

      • 7 5

  • (11)

    Nie ma takiej fizycznej możliwości żeby mniejszy pobór kalorii z większym ich użyciem nie powodował utraty wagi. To jest naprawdę 5 klasa podstawówki.

    • 51 6

    • (9)

      Jak się je za mało to waga może stać w miejscu, bo organizm robi zapasy.

      • 7 10

      • nie rozumiesz wpisu, który komentujesz (8)

        to nie jest mowa o krótkotrwałej adaptacji

        Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę (jak i sam autor artykułu), że komórki pobierają różną ilość energii w zależności od punktu czasowego dnia = pomijam inne okoliczności.

        To nie oznacza, że organizm jako całość będzie żywił się światłem, jak co niektórzy twierdzą - mniej energii, mniej kalorii, mniejsza waga - zwłaszcza przy większym wysiłku fizyczny,.

        • 6 3

        • (7)

          To wytłumacz mi, jak to jest, że niektórym ludziom po zrzuceniu iluś tam kilogramów waga staje w miejscu i dalej nie chce spadać?

          • 1 5

          • (6)

            Dlatego, że lżejszy organizm potrzebuje mniej kcal i wraz ze spadkiem wagi, żeby gubić ją dalej trzeba zmniejszać podaż kaloryczną?

            • 14 1

            • :O) - można tak w nieskończoność, to efekt braku logiki w szkołach oraz godzin religii

              • 3 10

            • Tak, a potem jest efekt jojo. ;) Kalorie ucina się na początku, a pod koniec zwiększa się kaloryczność, żeby stopniowo dojść do kaloryczności takiej, jaką się będzie miało na co dzień, już bez redukcji. To się nazywa stabilizacja. Przeszłam odchudzanie z pomocą dietetyka i tak właśnie to wyglądało. Minęło 12 lat, efektu jojo brak.

              • 5 0

            • "Przejdźmy jednak do najbardziej kontrowersyjnej części, czyli brak efektu odchudzającego mimo dużego deficytu energetycznego. Bardzo często słyszę przecież ja już nic nie jem i dalej nie chudnę. Wbrew wszystkiemu takie rzeczy się zdarzają. Najczęściej u weteranów odchudzania, szczególnie odchudzania na głodówkach typu 1000kcal lub mniej, dietach monoskładnikowych, sokowych, na przedziwnych suplementach (które na dobrą sprawę odchudzają tylko kieszeń. Zbyt niska kaloryczność diety wiąże się nie tylko ze spadkiem tkanki tłuszczowej, ale i mięśniowej. Z kolei efekt jojo powoduje przyrost tkanki tłuszczowej, ale mięśniowa już tak chętnie nie przyrasta. I tym sposobem obniża się przemiana materii, bo tłuszcz w przeciwieństwie do tkanki mięśniowej nie spala energi. I z każdą kolejną restrykcyjną dietą idzie coraz gorzej."

              • 4 0

            • Dokładnie, poza tym im mniejsza waga, tym trzeba więcej wysiłku (1)

              Osobie ważącej 110kg ciężej się chodzi, niż osobie ważącej 80kg, więc po zrzuceniu tych kilogramów trzeba chodzić znacznie więcej (albo stosować więcej innych form ruchu), aby przełożenie ruchu na spalanie kalorii było takie samo.

              • 2 0

              • Osoba otyła, której jak piszesz ciężej się chodzi, jest w stanie zrobić krótszy trening, ponieważ na starcie tej drogi szybciej się męczy. Osoba, która schudła już 30 kg dzięki diecie i ćwiczeniom, ma zapewne dużo lepszą kondycję niż na początku, ergo nie męczy się tak jak na początku i tym samym może zrobić dłuższy trening czyli spali więcej kalorii.

                • 1 0

            • W którym miesiącu przestajesz konsumować ?

              • 0 1

    • Jest, jak ktoś ma nieleczone, lub źle leczone choroby typu na przykład niedoczynność tarczycy, albo insulinooporność.

      • 3 2

  • Mamy kolejny przykład steku bredni nie wiem czy celowo by utwierdzić ze nie da sie bez opłacania dietetyka żyć. (4)

    Wiec kiedys otyłości prawie niebyło podobno jak i dietetyków .był problem z zywnoscią była na kartki a ludzie musieli sie sporo ruszać bo praca była wiekszosci fizyczna a auta miała tylko garstka bogatych i partyjnych cwaniaków. Tekst wyraznie ukrywa powody otyłosci obecnego społeczenstwa w Polsce!! Obecnie ludzia jak i ja nie jedzą tylko dlatego ze sa głodni robią to dla przyjemnosci i ze stresu .Ruszają sie niewiele bo nie musza !!Wiec tak zasada mniej jesc wiecej sie ruszaj sprawdza sie doskonale.Zato te bzdury które wypisuje tak sobie dopasował sa ale wtedy gdy organizm jest narazony na skrajne wyczerpanie a nie wtedy gdy grubas przestanie zjadac kilograma cukierków dziennie i zacznie chodzic na spacery a dopracy zacznie jechac rowerem zamiast autem

    • 52 3

    • (2)

      A co to, co napisałeś, ma wspólnego z artykułem? Ludzie są grubi (pewnie i z tych powodów, co mówisz) i nie mogą schudnąć (z powodów, o których jest w artykule).

      • 2 11

      • widzisz, akurat to nie jest o tym artykuł. Ten artykuł w skrócie mówi o tym, że zasada MŻ działa teoretycznie, ale metodą na chudnięcie MŻ nie będzie, taki paradoks. Możesz powiedzieć biednemu: przestań być biedny, weź się do pracy- zasada skuteczna, metoda żadna.
        To dlaczego jemy autor napisał tutaj: https://zdrowie.trojmiasto.pl/Dlaczego-jemy-wiecej-niz-potrzebujemy-Psychologiczne-genetyczne-i-kulturowe-aspekty-jedzenia-n182991.html

        • 3 1

      • Czyli nie rozumiesz co czytasz

        • 1 0

    • dokładnie, też to komuś tu napisałem

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Dzień dziecka. Joga dla dzieci 4-6 lat

60 zł
warsztaty, spotkanie, joga

Rola osoby towarzyszącej w porodzie warsztaty dla mamy i taty

warsztaty, konsultacje

Slow Space by PUMA

20 zł
warsztaty, spotkanie, konsultacje, joga

Najczęściej czytane