• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dlaczego zasada "jedz mniej, ruszaj się więcej" nie działa?

Michał Malinowski
5 grudnia 2023, godz. 08:00 
Opinie (200)
"Jeść mniej i ruszać się więcej" - to "złota zasada", którą wszyscy znają i z powodzeniem polecają innym. Niestety w większości przypadków nie sprawdza się. "Jeść mniej i ruszać się więcej" - to "złota zasada", którą wszyscy znają i z powodzeniem polecają innym. Niestety w większości przypadków nie sprawdza się.

Otyłość stała się alarmującym problemem XXI wieku na świecie. Według statystyk unijnych jesteśmy w pierwszej piątce najbardziej otyłych narodów Europy. Problem jest tak powszechny, że nieprawidłowa masa ciała stała się właściwie nową normą społeczną, bo dotyczy większości - ponad 60 proc. z nas. Wiele osób nie traktuje jednak otyłości jako choroby i postrzega ją jako cechę charakterystyczną, jak wysokość czy kolor włosów. Gdy już dostrzeże się problem, większość z nas uważa, że każdy jest w stanie sam sobie z nim świetnie poradzić. W końcu nie ma nic prostszego niż "jeść mniej i ruszać się więcej". To złota zasada, którą wszyscy znają i z powodzeniem polecają innym. Skoro wszystko wydaje się takie proste i oczywiste, to dlaczego nie działa i w ogóle się nie sprawdza? Ciągle tyjemy, a - jak pokazują badania - 95 proc. prób wykorzystania "złotej zasady" do chudnięcia kończy się niepowodzeniem lub efektem jo-jo.




Najgłupsza wskazówka, jaką można dać!



Odchudzasz się?

Mogę powiedzieć, że ze wszystkich porad dietetycznych dotyczących odchudzania, o których słyszałem przez całe lata mojej pracy, "jedz mniej, ruszaj się więcej" jest najbardziej beznadziejną receptą na zdrowie, jaką można usłyszeć. Niestety zdanie to jest tak popularne, że istnieje nawet w formie świetnie rozpoznawalnego skrótowca. Przeczytasz MŻ i od razu wiesz, o co chodzi. Sprawa odchudzania w potocznej opinii sprowadza się do tak wielkiego banału, że dwie litery są w stanie powiedzieć na ten temat wszystko i nie trzeba nic już więcej dodawać!

Nikt nie zaprzecza, że bilans kaloryczny jest ważny, jednak mówienie komuś, że aby schudnąć, wystarczy nie jeść i ruszyć "4 litery" jest po prostu obraźliwe. Skoro jest to tak banalnie proste i wszyscy na świecie doskonale to wiedzą, to trzeba założyć niepełnosprawność intelektualną osób otyłych, do których kierowany jest ten komunikat, które jako te jedyne, nieogarnięte jednostki tego nie wiedzą i nie stosują zasady MŻ.

Dlaczego jemy więcej, niż potrzebujemy? Dlaczego jemy więcej, niż potrzebujemy?

Słabi i zdemotywowani



Pogardliwe "Mniej Żryj" brzmi okropnie, jednak zazwyczaj odbiorcy tego komunikatu próbowali stosować tę zasadę wielokrotnie, zawsze z tym samym rezultatem. Zasada nie sprawdziła się, bo nie mogła się sprawdzić! Jednak słysząc takie dobre, logiczne rady ze wszystkich stron, osoby z nadwagą uważają, że to właśnie one same zawodzą na całej linii. Są do niczego i to w nich samych tkwi problem, a nie w praktyce MŻ.

Ostatecznie frustrują się, a z czasem dochodzą do wniosku, że sami są słabi, brak im wystarczającej motywacji, są leniwi, żarłoczni, niepohamowani i okropni - każdy może sobie dopowiedzieć swoje - i poddają się w swoich staraniach.

Im dłużej wierzymy i przekonujemy innych, że problem nadwagi polega na tym, że ludzie po prostu nie chcą dokonywać tych "łatwych" zmian, tym więcej osób wpada w pułapkę "jedź mniej, ruszaj się więcej". Niestety ciągłe porażki i paradoksalnie rosnąca masa ciała, mimo kolejnych prób jej obniżenia, powodują utrwalenie przekonania o braku związku przyczynowo-skutkowego między własnym działaniem a jego konsekwencjami, co w prostej drodze prowadzi do syndromu wyuczonej bezradności. Doskonale wiemy, że ludzie uczą się bezsilności i bezradności, by potem długo (albo już na zawsze) w niej tkwić.


Chudnięcie to nie tylko kalorie!



Z perspektywy fizjologicznej wprowadzenie drastycznych ograniczeń kalorycznych i dodatkowej aktywności fizycznej prędzej lub później zawsze napotykają na nasz naturalny, ewolucyjny mechanizm obronny. W dawnych czasach, kiedy żywiliśmy się głównie tym, co udało się nam schwytać, umiejętność ta pozwalała nam przetrwać trudne okresy bez udanych polowań, natomiast w dzisiejszych czasach mechanizm ten sprawdza się wtedy, kiedy zaczynamy realizować nasze strategie MŻ.

Pod wpływem skrajnych niedoborów energetycznych nasz organizm dokonuje adaptacji metabolicznych, co oznacza po prostu, że takie ograniczenie kalorii prowadzi do obniżenia podstawowego tempa przemiany materii, czyli ilości energii, jaką zużywamy w ciągu doby. Innymi słowy nasz organizm staje się bardziej efektywny w magazynowaniu energii oraz bardziej oszczędny w jej wydatkowaniu, co jest adaptacyjną reakcją na sytuację głodu. W praktyce oznacza to, że w trakcie oraz po zakończeniu takiej diety łatwiej jest nam przytyć niż przed jej rozpoczęciem.

Według statystyk unijnych jesteśmy w pierwszej piątce najbardziej otyłych narodów Europy. Problem jest tak powszechny, że nieprawidłowa masa ciała stała się właściwie nową normą społeczną, bo dotyczy większości - ponad 60 proc. z nas. Według statystyk unijnych jesteśmy w pierwszej piątce najbardziej otyłych narodów Europy. Problem jest tak powszechny, że nieprawidłowa masa ciała stała się właściwie nową normą społeczną, bo dotyczy większości - ponad 60 proc. z nas.

Reakcje obronne



Nasz organizm, chcąc bronić nas przed negatywnymi skutkami tej zasady, rozpoczyna wewnętrzną krucjatę przeciwko szalonemu pomysłowi, wydzielając substancje, o których w większości nawet nie słyszeliśmy. Wymienię kilka: cholecystokinina CKK, adiponektyna, wisfatyna, waspina, rezystana, oreksyna i wiele innych. Jak sugerują skomplikowane nazwy tych substancji, koktajl, jaki potrafi z nich powstać i krążyć w naszym ciele, przekraczając barierę krew - mózg, może naprawdę namieszać i faktycznie robi to skutecznie. Efektem wydzielania tych hormonów, peptydów i białek jest pojawienie się ciągłego, nieznośnego uczucia głodu, które ostatecznie musimy całkowicie zaspokoić, załamując wszystkie swoje postanowienia i niesłusznie dopatrując się we własnym działaniu słabej silnej woli i braku motywacji.

Dlaczego nie gotujemy w domach? Warto to robić! Dlaczego nie gotujemy w domach? Warto to robić!

Wyczerpanie siły woli



Zazwyczaj nie bierzemy pod uwagę, jak bardzo fizjologia naszego organizmu oddziałuje na nasze mentalne decyzje. Co więcej, kiedy wyznaczamy sobie cele i decydujemy się na stosowanie zasady MŻ, znajdujemy się najczęściej w zupełnie odmiennej atmosferze: w spokojnym, zrelaksowanym stanie, kiedy mamy po prostu chwilę, żeby się zastanowić i pomyśleć o sobie. W takim stanie emocjonalnym wiele rzeczy wydaje się prostych i oczywistych. Jednak, kiedy później mierzymy się z niełatwą codziennością, nasz stan emocjonalny i hormonalny bywa zupełnie inny, a w takich momentach nasza zdolność do samokontroli jest znacznie niższa, a siła woli okazuje się zasobem, który po prostu można szybko wyczerpać.

Pułapka oskarżeń



Tu rozpoczyna się najpoważniejsza konsekwencja zasady "jedź mniej, ruszaj się więcej", ponieważ zamiast zbudować zdrowy stosunek do jedzenia i naszego ciała, wpadamy w pułapkę samooskarżenia, gdyż nie możemy dotrzymać rygorystycznych wymagań, jakie sobie postawiliśmy. Jesteśmy źli i zrezygnowani, ale czy słusznie? Może jednak powinniśmy być dumni i zadowoleni?

W końcu nasz organizm okazał się naprawdę mądrzejszy i nie pozwolił nam zrobić sobie krzywdy, a niewłaściwe odchudzanie, połączone z nieodpowiednią aktywnością fizyczną często do tego prowadzą. Zadziałały najskuteczniejsze bezpieczniki, jakie mamy w arsenale: chemia ciała i mózgu, neuroprzekaźniki, hormony, prawdziwy bunt przeciwko naszym szaleństwom! Prawidłowa reakcja zdrowego organizmu.


Zasada, ale nie metoda!



Według powszechnej terminologii otyłość określana jest jako nadmierne gromadzenie tkanki tłuszczowej zagrażające zdrowiu i życiu. Nie jest to jednak definicja choroby, a jej objaw, na którego podstawie otyłość może zostać rozpoznana. Wracając do prawidłowej masy ciała, nie tylko więc pozbawiamy się objawów choroby otyłościowej, ale również przywracamy prawidłowe funkcjonowanie metaboliczne naszego organizmu. Ostatecznie, zamiast upraszczać ten problem do prostej formuły "MŻ", musimy uświadomić sobie, jak skomplikowane i wielowymiarowe jest to wyzwanie.

Nasz organizm to skomplikowana machina, w której każdy element ma znaczenie, a procesy w niej zachodzące są dynamiczne i zależne od wielu czynników. To nie tylko kwestia siły woli, motywacji czy dyscypliny, ale także rozumienia własnego ciała, jego potrzeb i reakcji na różne sytuacje. "Jedź mniej, ruszaj się więcej" jest zasadą, która u większości po prostu nie sprawdza się jako metoda rozwiązania tak skomplikowanych problemów. Zamiast polegać na przestarzałych i uproszczonych radach, powinniśmy szukać najlepszego dla siebie świadomego podejścia do zdrowia, które uwzględnia zarówno aspekty fizjologiczne, jak i psychiczne. W ten sposób możemy zbudować trwałe i zdrowe nawyki, które przynoszą długofalowe rezultaty, zamiast krótkotrwałych i często frustrujących prób zmiany. Zrozumienie i akceptacja złożoności naszego ciała i umysłu to klucz do zdrowego i zrównoważonego życia.

O autorze

autor

Michał Malinowski

- dietetyk i psycholog, łączy te dwie specjalności w rożnych proporcjach - od 15 lat trwale zmienia nawyki żywieniowe w gabinecie i online. Autor Lekkiego Bloga i współtwórca audycji radiowej.

Miejsca

Opinie (200) 8 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Ciężko zrozumiec ludziom, ktorzy tego nie doswiadczyli (4)

    Kiedys ta zasada na mnie dzialala do jakiegos stopnia, bo nigdy nie moglam zejsc ponizej 25% tkanki tluszczowej, nawet jakbym sie glodzila. Pozniej okazalo sie, ze mam nietolerancje na mleko i tu stala sie magia - odstawilam nabial i pomimo jedzenia wiekszch ilosci jedzenia, waga pieknie spadla w dol samoistnie. Pozniej zaczelam robic posty i bylam dlugo na deficycie i wiecie co sie stalo? Waga poszybowala w gore, bo zruszylam pierwiastek, ktorym jestem potruta chronicznie. Posty zamiast wyciagnac go z organizmu , przemiescily go do tkanki tłuszczowej i zaczely mi sie objawy lipodemii. Drodzy Panstwo komentujacy, wypowiadajcie sie, kiedy macie w temacie doswiadczenie. Ludzie potruci maja szereg problemow, ktore roznorodnie sie objawiaja. Owszem na osobe zdrowa to zadziala, aby jesc mniej, ale na kogos chorego to tak nie zadziala. Raz zrobilam post na samej wodzie 5dniowy. Zamiast stracic centymetry to jeszcze urosl mi brzuch hehe i gdzie tu logika? Mozna ja sobie wsadzic miedzy 4 litery, ale to trzeba doswiadczyc samemu, aby to w pelni zrozumiec.

    • 0 1

    • Hahahahahaa

      • 0 0

    • Bo wam się wydaje, że to trzeba przejść na dietę. Nie, to trzeba zmienić nawyki żywieniowe na resztę życia. Więc fajnie że byłaś długo na diecie, ale nie o to chodzi.

      • 0 0

    • (1)

      Czy Ty właśnie napisałaś, że przytyłaś po pięciodniowej głodówce na samej wodzie? Jeżeli chlałaś ją z wiadra litrami żeby zapełnić brzuszysko to pewnie Cię po prostu uwodniło i tyle. Nie można przytyć na deficycie kalorycznym.

      • 0 0

      • Widzisz, nie masz pojęcia

        I probujesz sobie dorobic teorię, aby nie rozwalilo to Twojego zawężonego światopoglądu. Poczytaj sobie o lipodemii i wtedy pisz swoje mądrosci. Nie pilam wody wiadrami. Moze ze 2l dziennie. Raz nawet robila
        m suchy post bez wody przez 2 dni i efekt byl ten sam. I czlowieku przede wszystkim we wczesniejszych latach potrafilam osiagnac do jakiegos stopnia swoje cele. Teraz diety przestaly dzialac.
        Zawziętości i dyscypliny nie jedna osoba moglaby sie ode mnie uczyć, ale ciezko to pojąć osobie, ktora nie ma problemów zdrowotnych. Mam kolege w pracy , ktory rowniez duzo cwiczy i trzyma zdrowa diete, ale niestety efektow brak. To przykre tym bardziej , ze mamy w pracy osoby, ktore zadnego sportu sie uprawiaja, malo sie ruszaja i jedza, co popadnie , a maja swietna sylwetke w gratisie bez zadnego wysilku.

        • 0 0

  • Jedz lepiej, nie mniej.

    • 0 0

  • w obozach odchudzali wszystkich w miesiąc

    kromka chleba i ciężka praca , wszedł gruby , wynieśli chudego

    • 0 0

  • Chudnąć mądrze

    Niegdyś miałem nieustannie niedowagę. Później, kiedy zacząłem podróżować, sytuacja się odmieniła. Tu salonik, tu klasa premium, tu hotelowe śniadanka i pyszne dania kuchni dalekich. Doszło do tego, że przy 175cm wzrostu ważyłem 101,7kg. Od tamtego czasu postanowiłem coś z tym zrobić, bo dźwignięcie walizki przysparzało mnie o szybki oddech i pot na czole. Było mi ciężko. Z pomocą przyszła jedna z apek, do których wpisuje się co się zjada i ile to dostarcza kalorii, węglowodanów, cukrów i tłuszczy. Przy zwykłych posiłkach (dzień jak zwykle) okazało się, że potrafiłem 3-4 tysiące kalorii pożreć. Znajomy dietetyk podpowiedział cudowną radę: jedz mniej, ale nie dopuszczaj do uczucia głodu. Nigdy. Aktualnie staram się nie przekraczać 1500kCal dziennie. Co jem? To, co wszyscy. Ale odłożyłem na bok wszystkie słodkości; kupuję produkty wysokobiałkowe i to one powodują zabijanie uczucia głodu. Efekt? 1.09. ważyłem 99,6kg. Dzisiaj ważyłem 86,2kg. Ruchu zero. Może 1km dziennie, reszta auto i tryb siedzący. Zero kawy, alkoholu, jakiejś pizzy, McDonalda. Dużo warzyw i mało smażonych potraw. Jak sobie pozwolę na kebaba, to potem wjeżdża gotowane jajko, serek wysokobiałkowy i to wszystko. O dziwo nie jestem głodny. Każdy ma swoją receptę, ale w dobie sztuczności produktów warto zawalczyć. Czuję się o niebo lepiej, a na wiosnę dojdzie rower.

    • 1 0

  • Trudna prawda

    Jest taka że te kilogramy gromadzimy latami, to są lata zaniedbań, złych nawyków i złej diety, lata! Dlatego jeśli zmienimy nasze nawyki to zrzucenie wagi może a nawet powinno zająć równie dużo czasu, niestety, przemysł żywieniowy skutecznie zniechęca nas do ograniczenia spożycia, i skutecznie pompuje we wszystko cukier

    • 0 0

  • Właśnie stosuję tą metodę i chudnę. Beznadziejny artykuł. Wstydziłabym się pod nim podpisać.

    • 1 0

  • Opinia wyróżniona

    Wystarczy wizyta w centrum handlowym i spacer przez strefę gastronomiczną. (3)

    Tam można zobaczyć jak o siebie dbamy . Ilu siedzi obstawionych burgerami i colą mimo że bebzun wystaje na stół a paszcza wielka jak księzyc w pełni. O czym tu pisać .

    • 117 19

    • dokładnie (2)

      dokładnie! zawsze największe kolejki do kfc czy mc donalds. A w salad story pusto.

      • 19 1

      • Te sałatki z salad story wcale nie są tak niskokaloryczne, jak mogłoby się wydawać. Dodatki sosów i dressingi robią swoje.

        • 2 0

      • Racja.

        W momencie, kiedy to przeczytałem, staje mi przed oczyma codzienny obraz z Forum...

        • 5 1

  • Zdrowe jedzenie jest o wiele droższe, (18)

    ludzi nie stać na zdrową dietę. Proszę porównać cenę bułki i sera od np. chleba pełnoziarnistego z awokado, papryką i ogórkiem.

    • 54 15

    • (5)

      Jak przestaniesz kupować niezdrowe podjadacze, to się wszystko zrównoważy.

      • 19 10

      • Otóz to (4)

        Byle porcja frytek w fast-foodowni kosztuje teraz 10-12 zł, ważąc jakieś 100-150g, podczas gdy kilo ziemniaków kosztuje 4-5 zł, butelka oleju - 6-8 zł. Ci, którzy jedzą na mieście byle co szkodzą nie tylko swojemu zdrowiu, ale też kieszeni - smażąc te same frytki w domu (a jeszcze lepiej - robiąc je we frytownicy niskotłuszczowej) oszczędzamy przynajmniej pieniądze, bo takie jedzenie i tak nie jest zdrowe.

        • 4 0

        • (3)

          Problemy z waga nie wynikaja z objadania się w restauracjach bo większości ludzi na to nie stać tylko że słabej jakości jedzenia dostępnego w markecie.

          • 1 0

          • (2)

            Warzywa na bazarze i w Biedronce to często to samo, z tym, że na bazarze jest drożej. Druga sprawa: nikt nie każe kupować gotowców, słodyczy, chipsów, czy coli, tłustych mięs czy wędlin, żeby chlesterol wywaliło w kosmos. Kotletów nie trzeba topić w tłuszczu, kawy/herbaty nie trzeba pić z cukrem, białe pieczywo czy chleb tostowy to nic nie warta lipa, owocowe jogurty to sam cukier, fit płatki to samo Zarówno Lidl jak i Biedronka mają produkty, które są względnie zdrowe i na pewno same z siebie nie spowodują, że będziesz gruby. Jest wybór, są niezłe składy.

            • 2 2

            • (1)

              Warzywa na bazarze i w Biedronce to nie to samo, widać, że nie kupujesz tu i tu. Reszty nie czytam bo juz na początku ściemniasz.

              • 0 1

              • Nie kupuję na bazarze, bo nie zamierzam przepłacać. Czyli Ty jesteś z tych osób, którym wydaje się, że jak coś jest droższe, to znaczy, że lepsze? OK, niech będzie. O aferach typu nieodklejone naklejki z Biedry na pomidorach na bazarze nie słyszałeś? Też ok, nie musisz wiedzieć wszystkiego. Mi zdarzyło się spotkać sprzedawców z warzywniaka z ryneczku jak kupowali skrzynkami towar w dyskoncie, ale Twoim zdaniem się mylę? Ok, Twoja sprawa. Zresztą to nie tylko moja opinia, ale skoro Ty wiesz lepiej, to żyj sobie dalej ze swoimi przekonaniami.

                • 0 0

    • zdrowe jedzenie jest tanie (2)

      tylko trzeba kupować normalne produkty a nie awokado które jest sprowadzane z drugiego końca świata
      pieczywo jest drogie bo płacimy za wygodę, można spokojnie upiec bochenek chleba na cały tydzień

      • 14 10

      • To dlaczego na półce z napisem: "Zdrowa żywność" (1)

        za te same produkty (krajowe) płaci się dużo drożej?
        Sprawa jest prosta - jesteśmy truci na potęgę. Już nawet zwykłe śledzie nie mogą być jak niegdyś w beczce z solą, tylko w specjalnej (czytaj: rakotwórczej) zalewie, chleby i żółte sery z "polepszaczami" i "przyspieszaczami" itd. A potem otyłość i choroby cywilizacyjne, czyli oczywiście nowotwory w nigdy nie spotykanej skali.

        • 8 2

        • Dlaczego w sklepie jest jedna półka (regał) z napisem Zdrowa żywność - chyba wszystkie produkty powinny być zdrowe i bezpieczne ...

          • 0 0

    • (6)

      To jedz kapustę a nie awokado pozerze.

      • 19 4

      • (5)

        Co wy chcecie od awokado? Bardzo dobre jest i jak kupicie jedno czy dwa na tydzień, to nic się nie stanie.

        • 10 5

        • nic, awokado jest ok, ale jak kogoś kogo nie stać (4)

          na awokado wybiera frytki zamiast kapusty, to co poradzimy?

          • 7 1

          • (3)

            Priorytety ;) Ja tam nie zamierzam nikomu wciskać na siłę awokado, natomiast jeśli ktoś twierdzi, że zdrowa dieta jest droga, to proponuję policzyć, ile miesięcznie wydaje na niezdrowe przekąski i napoje, czy inne fast foody. Odstawić, zamienić i naprawdę da radę spiąć budżet i odżywiać się lepiej. Nie trzeba mieć nie wiadomo ile kasy, a jedynie umieć ją sensownie wydawać, ale jak ktoś nie chce, to jego sprawa.

            • 4 0

            • (1)

              Skąd założenie że jak kogoś nie stac na awokado i tzw. zdrowa żywność to dlatego ze się stołuje w fast foodowni i je chipsy oraz przekaski?

              • 3 0

              • Rozmawiamy tu o przeciętnym Kowalskim. Wystarczy spojrzeć, co przeciętny Kowalski wrzuca do koszyka. Oczywiście, że osoba, której ledwo starcza na życie, nie kupi sobie awokado, bo w tej cenie ma kilka innych rzeczy, które są jej bardziej potrzebne, ale przeciętny pracujący Kowalski kupuje rzeczy, które nie są mu niezbędne do życia i właśnie te rzeczy można zamienić na zdrowsze czyli na przykład awokado raz czy dwa razy w tygodniu.

                • 0 0

            • To jest racja

              Poza tym jedzenie na mieście w ogóle jest drogie, znacznie droższe niż robione w domu, nawet jeśli wliczysz swój czas (co nie ma sensu, bo co innego miałbyś robić w tym czasie? Nadgodziny w pracy wyrabiać? To bezsensowne i niezdrowe)

              • 1 2

    • Chleb zastąp kaszą, a awokado kiszoną kapustą.

      • 12 1

    • papryki i ogórki są zdecydowanie tańsze od sera, nawet teraz, o lecie już nie wspominając

      • 16 1

  • Jak ktoś jest na deficycie i nie chudnie, to znaczy, że na deficycie nie jest.
    Nie ma choroby, genu czy innego wymysłu,który zapobiegałby chudnięciu na deficycie.

    JZbyt trudne do ogarnięcia dla internetowych speców od użalania się nad sobą.

    • 1 1

  • Same ideologie, a i tak kazdy w kalendarz kopnie. Ja se żyję jak chcę, cieszę się i mam wszystko w rzyci.Padnę to padnę, ale zabiorę ze soba dobre wspomnienia.

    • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Jak ochronić swoje krocze przed nacięciem?

warsztaty, konsultacje

Rola osoby towarzyszącej w porodzie warsztaty dla mamy i taty

warsztaty, konsultacje

Młodzieżowa Grupa Wsparcia

100 zł
warsztaty

Najczęściej czytane