• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak zaakceptować siebie w kostiumie kąpielowym? Porada eksperta

5 lipca 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 

Przedstawiamy artykuł z cyklu pt. Porada eksperta, w którym specjaliści z różnych dziedzin udzielają porad na pytania nadsyłane przez naszych czytelników.



Dzisiaj porady udziela Aurelia Kurczyńska, psycholog z Kliniki INVICTA w Gdańsku.

Jestem pogodną kobietą przed pięćdziesiątym rokiem życia. Niestety jestem otyła, przez co mam problem z celulitem, a dodatkowo choruję na łuszczycę. Przyszło lato, słońce i idealny czas na relaks nad morzem. Jak jednak zaakceptować siebie w kostiumie kąpielowym podczas gdy dziś w świecie króluje (tak w rzeczywistości jak i w świecie mediów, filmu, reklamy) piękność, młodość oraz szczupła i gładka sylwetka?  

Tak naprawdę nie ma żadnego znaczenia, na czym dokładnie polega problem. Znaczenie ma to, co Pani o nim myśli. Jedyną rzeczą, z którą nieustannie mamy do czynienia jest myśl - a ona może zostać zmieniona. Myśl wywołuje konkretne uczucie, które umacnia się tworząc przekonanie (wewnętrzne przekonanie to myśl, która ciągle powraca). Dana myśl (np. jestem nieatrakcyjna, jestem gruba, mam brzydką skórę) zaczyna wywoływać nieprzyjemne uczucia (smutek, żal, złość) i w efekcie końcowym pojawia się zły nastrój i niechęć.

Jeśli zmieni się myślenie, można zmienić uczucia z nim związane. Myślenie typu: 'powinnam' (być: szczupła, wysoka, ładna, zgrabna, taka, jak inne kobiety itd.) sugeruje, że tak naprawdę jestem 'nie taka, jak trzeba' - krótko mówiąc: nie jestem dość dobra. Warto zadać sobie w tym miejscu pytanie: Dobra dla kogo? W odniesieniu do czyich wymogów? Próba bycia takim samym, jak inni może działać wypalająco. Za każdym razem, gdy opinia innych o Pani jest ważniejsza niż Pani wewnętrzna równowaga, stawia to Panią w niekorzystnym położeniu. Ta sytuacja wynika z tego, że słucha się głosu kogoś innego (reklamy, innych kobiet, 'wzorców z magazynów' itp.), zamiast samej siebie.

Wtedy kiedy naprawdę kochamy i akceptujemy siebie takimi, jakimi jesteśmy, nasz umysł staje się podporządkowany, co korzystnie wpływa na nasz wygląd zewnętrzny. Akceptacja zaczyna się od niekrytykowania siebie. Może to być duże wyzwanie, jeśli przez lata przywykniemy do negatywnej oceny własnego ciała i karcenia się w myślach. Co dziwne zazwyczaj nie mamy oporów, aby powiedzieć 'kocham i akceptuję' innej osobie, którą darzymy uczuciem. Z sobą samym mamy jednak naprawdę ogromny problem. A przecież właśnie wtedy, gdy mamy zły nastrój, gdy nie podoba nam się coś w sobie, najbardziej potrzebujemy wsparcia i dobrych słów. Te najbardziej wartościowe pochodzą od nas samych. I nie chodzi tutaj o próżność czy wyniosłość, a raczej o szacunek i wdzięczność do samego siebie.

Czy masz opory przed pokazywaniem się na plaży w skąpym bikini?

Problemy zdrowotne, jak nadwaga, problemy dermatologiczne czy inne choroby często intensyfikują się w momentach zwątpienia w siebie i własną wartość. Stres związany z ciągłym krytykowaniem siebie i obwinianiem za niedoskonałości może wpływać na nasze zwyczaje żywieniowe, sen czy motywację do podejmowania życiowych wyzwań.

Wyobrażenie samego siebie może stać się ogromnym ograniczeniem dla wprowadzenia zmiany - jesteśmy zbyt grubi, zbyt chudzi, zbyt brzydcy, zbyt słabi... Warto więc pozbyć się bezwartościowych przekonań na swój własny temat - wyrzucić je tak, jak wyrzuca się śmieci. Nikt nie grzebie przecież w śmieciach po to, aby sporządzić z nich posiłek na kolejny dzień. A jakże często grzebiemy w "umysłowych śmieciach" budując na nich swój wizerunek i przyszłość?

Nasze przekonania mają swój początek w negatywnych przekazach, które kiedyś otrzymaliśmy. Powstają również w wyniku porównywania się z innymi (oczywiście na niekorzyść, bo przecież zawsze znajdzie się ktoś, kto jest od nas: ładniejszy, lepszy,itp.).

Z drugiej strony umysł jest doskonałym narzędziem. Myśli to tylko słowa, które same w sobie nie mają żadnego znaczenia. Znaczenie nadajemy im my sami. I to my wybieramy myśli, które mogą nas wzmocnić i wspierać lub takie, które będą nas niszczyć od środka.

Warto jest więc zapanować nad tym, co dzieje się w naszej głowie, przebywać z ludźmi, którzy przyczyniają się do naszego dobrego samopoczucia, robić to, co poprawia nam humor, jeść to, co jest dla nas najkorzystniejsze, tak, abyśmy czuli się dobrze. Będziemy wówczas chcieli koncentrować się na tym, co jest dla nas dobre i zdrowe dla naszego ciała.

I nie warto się zniechęcać - gdyby dziecko poddało się przy pierwszym upadku, to nie nauczyłoby się chodzić. Każda nowa rzecz (również zmiana myślenia) potrzebuje czasu, by stać się częścią naszego życia. I nie chodzi o to, by traktować tę naukę jako ciężką i wymagającą ogromnego wysiłku - bo wówczas nie będziemy chcieli nic robić w kierunku zmiany. Takie przekonanie byłoby w niezgodności z naszym wewnętrznym pragnieniem. Dobrze byłoby raczej popatrzeć na to, jako na coś nowego, czego z pewnością warto się nauczyć.

Potrzebujesz porady psychologa? Sprawdź ofertę gabinetów psychologicznych w Gdańsku, Gdyni i Sopocie.

Opinie (172) 3 zablokowane

  • Cud miód malina ! - laska w sam raz na wakacje ! (11)

    • 48 13

    • Dla hipopotama w sam raz.

      • 9 33

    • (9)

      coz za porada pani psycholog. Chyba nie skorzystam z uslug tej pani. Jak mozna powiedziec pani np. takiej jak na zdjeciu, ze nie ma znaczenia co o niej inni mysla, wazne, ze ona czuje sie ladna i fajna. Psycholog nie powinien mieszac takim ludziom w glowie. I akurat WAZNE jest to co naprawde jest problemem, przyczyna. Taka pani psycholog, ktora gladko wmowi grubasowi, ze nie ma sie czym martwic to wiecej szkody. Po pierwsze powinna polecic diete pod okiem dietetyka, 5 malych posilkow dziennie. Plus duzo ruchu. Masazery, kremy sa dostepne wszedzie, wiec nie ma opcji, zeby nie zadbac o cialo. Proponuje nie sluchac glupot tej pani tylko wziac sie za siebie. Bo oprocz tego, ze grubas niefajnie czuje sie latem na plazy, jego samopoczucie spada widzac szczuple plazowiczki, po prostu dodatkowo choruje. I nie mowie tu o ludziach z nadwaga, ale o otylych. Jak mozna tym ludziom formulki do glowy klasc, zamiast przekonac ich do zrzucenia kilogramow. Ruch i dieta same wplyna na figure, stan skory, a w konsekwencji na dusze. Chore cialo, chora dusza. Pani ma 50 lat, ale smialo moze isc na spacer np. z kijkami nordic walking. Kosztuja niewiele. Moze kupic masazery w drogeriach, albo kremy ujedrniajace. Albo po prostu szorstka rekawice i codziennie masowac cialo. Nie wiem jak to sie ma do luszczycy, ale wszystko mozna "wyleczyc", naprawic. Nie bedzie wtedy problemu w lipcu jak zrzucic 20 kg w 2 tygodnie. Podtsawa to zdowia dieta, malo a czesto i ruch. I nie sluchac psychologa, ktory nie widzi problemu. Bo problemem przy takiej otylosci jest po prostu zdrowie. A ono jest chyba najwazniejsze?

      • 20 18

      • (1)

        Pani nie rozumie o co chodzi w zmianie myslenia. Na Pani przykładzie wyjasnię.
        Chora dusza - chore ciało.
        Kiedy osoba zaakceptuje siebie , pokocha, poczuje że jest ładna i fajna (zdrowa dusza) - to nastepstwem tego zacznie uwazniej jeśc i dbac o siebie (przecież pokocha siebie) - bedzie zdrowe ciało.

        Otyłośc czasami wynika własnie z chorej duszy.

        A Pani tak od razu atakuje ludzi którzy ucza sie leczyc duszę. Niech Pani sie sprzecza z lekarzami innej specjalizacji :)

        • 14 11

        • Nie wiem z kim dyskutuje, ale to latwo powiedziec jak ktos ma 5-10-15 kg nadwagi. Nie wierze, ze kobieta wazaca powiedzmy 140-150 kg nauczy sie kochac siebie i tym samym zmieni nawyki zywieniowe. Na poczatku na zdjeciu byla szalenie otyla kobieta, teraz jest szczuplejsza. Podkreslilam, ze moja wypowiedz nie dotyczy kobiet z ciut wieksza iloscia cialka. Ale jak mozna myslic kobiecie czy mezczyznie oczy, ze ma pokochac powiedzmy to szczerze swoje zwaly tluszczu. Naprawde ciezko o dobrego psychologa w Trojmiescie. Takiego, ktory do problemu podejdzie kompleksowo, bo otyle osoby nalezy wyslac po pierwsze do dietetyka, a rownoczesnie leczyc jego dusze. A nie wciskac ludziom z otyloscia II i III kat, ze sa piekni i maja czuc sie dobrze. Psycholog nie powinien sciemniac tylko podejsc do problemu kompleksowo, a nie brac kase za pogadanke i podtrzymanie na duchu. To moze za darmo zrobic najblizsze otoczenie. Otylosc to problem obecnych czasow i zaden psycholog nie pomoze grubasom, poki sami nie przejda na diete. A dopiero to moze wplynac na ich samopoczucie i wartosc. Ale fakt jak w necie non stop walkowane sa pewne siebie, ale grube Grycanki (nic nie mam do kobiet) to czego sie dziwic, ze szarak mysli co mysli. Ale tu nie pokochanie siebie zdziala cuda, bo szczerze nie znam grubek, otylej osoby, ktora bylaby szczesliwa. Zawsze czegos sie krepuja. A to wyjsc na plaze, a to wyjsc do knajpy, czy jakas dyskoteke. Ciagle w nic nie moga sie zmiescic, bo polskie ciuchy dla grubasow sa masakryczne. I nawet tym nie moga poczuc sie kobieco, bo w wielkich ciuchach od rozmiaru 48 wygladaja jak w namiotach. Wiec otoczenie nie pomaga pokochac siebie, a tym bardziej nie pomoze pogadanka, z reguly szczuplych pan psycholozek.

          • 9 2

      • Widzisz ciało (5)

        można ujędrnić,schudnąć, zrobić nową fryzurę lub makijaż i od razu wyglądasz lepiej, ale w twoim przypadkiu lepiej zatroszczyć o to co masz między uszami.

        • 3 9

        • (4)

          wygkladasz lepiej czujesz sie lepiej. Nie bez powodu kobiety, ktore przeszly metamorfozy nagle, z nikad nabraly pewnosci siebie. Uwierzyly, ze sa piekne, bo otoczenie zauwazylo, maz/narzeczony spojrzal z blyskiem w oku. Widac, ze nie masz do czynienia z takimi kobietami, bo inaczej byc pisal/a? Jesli nie chcsz zadbac o cialo i dusze to po co pytac jak sobie poradzic z otyloscia i niepewnoscia na plazy? albo wychodzisz, albo nie, trzeciej opcji nie ma. Jak nie podoba ci sie twoje cialo zmien je, bo mozna, malym nakladem finansowym. Gimnastyka, spacery nic nie kosztuja. Dieta kosztuje mniej niz obzeranie sie tlustymi potrawami, od ktorych rosnie tylek. Mozesz robic ze mnie osobe bez mozgu, ale nie wierze, ze grubi ludzie sa tacy szczesliwi, tak naprawde. Bo ciagle ich cos unieszczesliwia. A to wlasny wstyd, a to ubrania, ktore nie dodaja uroku. I nawet jak jestes profesorem i masz iq Leonarda da Vinci nie wierze, ze bedac otylym czlowiekiem zmienisz podejscie do zycia, bo jakis psycholog nakladl ci podczas godziny platnej terapii do glowy, ze twoj tluszcz jest piekny. Ze to, ze nosisz np. rozmiar 50 jest seksi. Takie kobiety nawet nie maja jak poczuc sie seksi, bo rynek na to nie pozwala, bo brakuje fajnej bielizny, a jak jest kosztuje krocie. Mozesz mnie dyskredytowac, ale nie podwazysz moich slow, bo tak po prostu jest. I sesja z madra pania noszaca rozmiar 36-38 nie uszczesliwi pani w rozmiarze 50+, nie sprawi, ze ta nagle zacznie pewnie nosic glowe wysoko znajac swoja wartosc, bo problem tkwi znacznie glebiej. Psycholog powinien przede wszystkim "leczyc" dusze, ale jesli cialo jest chore powinien podejsc kompleksowo i wyslac do dietetyka, a nie wciskac, ze typ grycanki jest seksi. Z czasem, z dieta okaze sie, ze pieniadze z psychologa mozna przeznaczyc na posilki z diety, albo na ciuch w mniejszym ubraniu. I TO sprawi, ze kobieta nabierze pewnosci siebie, zmotywuje sie i podtrzyma nawyki zywieniowe, a nie madre slowa slicznej pani psycholog...

          • 9 1

          • no i moje (3)

            słowa się potwierdzają

            • 1 7

            • zyj z taka swiadomoscia:) bedzie ci lepiej, mow sobie, ze jestes piekna/y, wspaniala/y, madrzejsza/y od innych i wierz w to, a problem zniknie... i ja tez.

              • 7 2

            • (1)

              zobacz dziecko na ankiete, niewiele ponad 30 % nie ma obaw i kompleksow. I wmow 70%, ze sa piekni, fajni i ze problem nie lezy w ich ciele i wygladzie tylko umysle:) pozdro kolezanki z gimnazjum.

              • 4 3

              • 70% ludzi nie ma otyłości II czy III stopnia - to są kompleksy, których trzeba się pozbyć.

                • 1 0

      • nie chodzi tutaj przecież o to aby leżeć do góry brzuchem i nic nie robić tylko zajadać się. chodzi o to aby sobie nie dowalać dodatkowo (bo można się wtedy załamać) tylko żeby zmienić stosunek do siebie.

        akceptacja i kochanie siebie oznacza jedzenie zdrowej żywności i prowadzenie zdrowego sposobu życia,
        jeśli się objadam to nie dbam o siebie i swoje ciało i nie można wtedy powiedzieć, że je kocham.
        i taki jest wniosek z tego artykułu.

        • 2 2

  • www nordcity org (5)

    ekstremalny fitness ,to droga do akceptacji siebie w stroju plażowym : )

    • 6 21

    • Bzdura, akceptuję siebie i już (4)

      Mam okrągle kształty-podobno seksi, choc jest to już nadwaga
      u nas na plazy się nie rozbieram, bo się gapią i komentują,
      ale w na plaży na południu Europy czuję się świetnie-tam nikt nie ocenia ( chyba,że w duchu), ludzie sa na luzie, nie takie snoby jak u nas

      • 15 11

      • beatko punkt widzenia (2)

        zalezy od punktu siedzenia ...a ztego co piszesz twój mały nie jest ...faktycznie może to prowadzić do takiego sposobu myślenia ...łatwiej wyjechać zagraicę na wczasy niż wziąć się za siebie w ciągu roku : ) brawo Beatko brawo ! a póżniej cały naród płaci za terapie otyłości zaniedbujących się ludzi z nadwaga i choroba więcowa i kolana i ....nfz za to płaci czyli my wszyscy bo cie stać na wczasy hehe

        • 8 12

        • cały naród płacił za twoją szkołę, a ty nic się nie nauczyłeś
          i co?

          • 4 5

        • nadwaga to nie jest jeszcze otyłość, więc pilnuj swego nosa i swego zdrowia.

          • 0 0

      • jak piszesz masz nadwage, a co z ludzmi otylymi? nadal sa seksi? nadal moge wyjechac do egiptu i udawac zwiewne rusalki? Nie wiesz co lokalsi mowia o takich turystkach? KAzdy tam ci powie, ze jestes ponetna, a zaraz zaoferuje cos do kupna. Dobra bajera pol sukcesu, ale skoro w to wierzysz i dobrze ci z tym.

        • 4 0

  • Łatwo powiedzieć - "nie krytykować siebie" (19)

    Przez całe dzieciństwo i młodość, do dwudziestego roku życia, obżerałam się niemożliwie. Zajadałam stresy czipsami, słodkimi bułkami i batonami. Doszło do tego, że w wieku dwudziestu lat ważyłam 112 kg! Dopiero wówczas (żałuję, że tak późno!) zaczęłam się odchudzać. Poszło ładnie, w dziesięć miesięcy zrzuciłam trochę ponad czterdzieści kilogramów. Teraz mam dwadzieścia trzy lata i... nigdy nie pokażę się na plaży w stoju kąpielowym. Powinnam nie przejmować się cellulitem i niewielkim nadmiarem skóry, który pozostał mi tu i ówdzie - ćwiczę intensywnie, lecz efekty nie są na tyle zadowalające, jak bym tego chciała. Pozostaje mi jedynie "góra" od bikini, którą ewentualnie mogę włożyć - od pasa w dół publicznie pokazać się nie chcę, wkładam więc pareo lub długą, przewiewną spódnicę. Dlaczego mam skazywać kogoś na oglądanie czegoś, co dla mnie samej jest nieestetyczne? Niby widzę na plaży kobiety o fatalnej sylwetce i często dużej otyłości. Zastanawiam się, skąd one biorą na to odwagę. Nie czuję ogromnej potrzeby smażenia się na słońcu i zażywania kąpieli wodnej, ale jednak miło byłoby MÓC sobie na to pozwolić. Przemóc się? Zaakceptować własne defekty? Płacę za własną głupotę, za nieumiarkowanie w jedzeniu, za to, że przez lata nie potrafiłam samej siebie kopnąć w tyłek i zmobilizować do działania. I tyle.

    • 94 10

    • Trudne i szczere - trzymaj się! (2)

      • 33 1

      • Nie wiem czy trudne, (1)

        ale na pewno szczere. Nauczyłam się mówić wprost - po co mam udawać, że nie lubię plaży, że to, że tamto. Jest jak jest, płacę za własne błędy i nie wolno mi narzekać na coś, co zdarzyło się z mojej winy :)
        Pozdrawiam!

        • 22 1

        • Na zdrowy rozum, na plaży trzeba myśleć o innych (nie sypać piaskiem, nie wrzeszczeć, pilnować dzieci). Ale czy o własnej sylwetce? Skoro lubisz czasem się opalać, to myśl o sobie. Zwłaszcza, że te cud sylwetki to ja oglądam wyłącznie w tym serialu o ratownikach ;)

          • 23 0

    • (1)

      Jeśli masz aż takie problemy żeby rozebrać się "publicznie" to może spróbuj znaleźć odosobnione miejsce - takich plaż jest sporo,
      i tam się popluskać :) Zawsze tak robię i jestem zadowolona, nikt mi nie przeszkadza, nie hałasuje, nie ma psów, rozwrzeszczanych dzieci- prawdziwy relax i wypoczynek nad wodą :)

      • 11 0

      • albo niech nocą na plaże chodzi!

        • 3 14

    • Rozumiem, ja tego nie czuję , czyję się wyzwolona-ale dzięki plazom na południu Europy

      Tez jestem otyła, nauczyłam się dobrze czuć dopiero gdy pojechałam do Francji,
      tam na plazy sylwetki tak różne, i nikt sie nie gapi jak u nas ( znam język i wiem co mówią sąsiedzi na kocu),
      dobre nastawienie wręcz "czuć w powietrzu"
      owszem, mam pełny kostium-jednoczęściowy i taki dość zabudowany,
      kąpie się w morzu ( uwielbiam), opalam się
      to jest w głowie

      • 13 0

    • porada (1)

      Proszę śmiało wejść na plażę .Kąpiel w wodzie 2 godziny w słońcu 3 godziny i tak bez przerwy aż do listopada .Na noc zakopać się w piasku.Wyżywienie dla pdtrzymania funkcjonowania organizmu.Nie wiem czy będzie efekt ale prubować trzeba.Proszę powiadomić o efektach.

      • 0 7

      • pr"ó"bować

        • 5 0

    • "Dlaczego mam skazywać kogoś na oglądanie czegoś, co dla mnie samej jest nieestetyczne? " (2)

      bez żartów! masz prawo cieszyć się życiem tak samo jak każdy inny. Masz prawo rozebrać się na plaży tak jak każda kobieta niezależnie od kształtów. Idź na plażę z ludźmi, którzy Cię akceptują i którym ufasz, resztę olej :)

      • 32 0

      • (1)

        dokładnie...

        takie zdanie to mi zalatuje już jakimś głębszym problemem - myśląc tak można dojść do wniosku, że niepełnosprawni/z bliznami etc nie MOGĄ się pokazywać publicznie, a co dopiero na plaży.

        bez jaj!

        kiedyś też miałam jakieś opory, na szczęście mi minęło i cieszę się życiem. I mam naprawdę w nosie co mówią inni. Jeżeli mają takie smutne i nudne życie, że aż zajmują się obgadywaniem wyglądu obcych ludzi to można im co najwyżej współczuć.

        Pozdrawiam
        Kasia

        • 17 0

        • Drogie Dziewczyny!

          Czytam Wasze posty i wiem co znaczy opór przed pokazaniem się na plaży. Mam trochę latek i żałuję, że ~20 lat temu nie było internetu gdzie można poszukać wsparcia, rozbudowanej fachowej pomocy psychologów (ten co musiał korzystać z tej pomocy postrzegany był jako czubek). Długo walczyłam ze sobą żeby pokazać się na plaży, kiedy w lustrze widzi się coś co ci się osobiście nie podoba, bo za dużo tu i tam, bo szpecą paskudne blizny po operacjach, bo od dziecka nawywali cię grubym i brzydkim... Długo walczyłam ze sobą i z kilogramami, o ładną figurę. Teraz wychodzę na plażę w kostiumie, pomimo, że nie mam idealnej sylwetki, a ciało zaczyna się starzeć - o nie nie, nie kocham swojego ciała, nie akceptuję go - ciągle siedzi mi w głowie "mały brzydki i gruby dzieciak", który zawsze portafi wbić szpile. Ale przynajmniej w tej chwili na plaży mam to w d...
          Pozdrawiam

          • 4 0

    • (2)

      jak schudlaś aż tyle?

      • 2 0

      • W zasadzie nie zrobiłam nic specjalnego :) (1)

        Przestałam całkowicie jeść słodycze i słone przekąski (później słodycze jadłam po trochu, żeby później się nie rzucić na nie i teraz jem je normalnie, nawet kilka razy w tygodniu :))), zamieniłam pieczywo zwykłe na chrupkie, w ogóle ograniczyłam ilość węglowodanów (do obiadu 1-2 małe ziemniaczki, a nie pięć :P), zwiększyłam spożycie warzyw, bo przedtem nie jadłam prawie w ogóle. Kolację zjadałam 2-3 godziny przed snem, wówczas surówki warzywne z czymś "białkowym", np. kawałkiem piersi z kurczaka, jajkiem, tuńczykiem. Na dobrą sprawę po prostu zaczęłam się zdrowo odżywiać i teraz sobie nie wyobrażam przejścia na to "dawne" papu. Nawet gdy zjem pizzę, czy coś w tym stylu, po prostu ciężko mi na żołądku i źle się czuję :)

        • 13 0

        • tak trzymaj!

          • 11 0

    • Samobiczowanie? (1)

      Mam wrażenie, że próbujesz odpokutować swoje grzechy... Nie oceniam Twojej postawy, ale uważam, że przesadzasz. Popatrz na kobiety, których wygląd wcale nie wynika z popełnionych przez siebie błędów. Ot choćby te chore, albo matki..
      Sama jestem mamą - jestem szczupła, ale ciąże pozostawiły na mym ciele swoje znamię. Nadmiar skóry tu i ówdzie, rozstępy też się trafią i genetyczna skłonność do cellulitisu.... Nie pozwolę na to, żeby te wady w jakiś sposób mnie ograniczyły. Noszę je jak żołnierz blizny po bitwie. Nie zamierzam się wstydzić tego, że urodziłam 2 pięknych dzieci. Oczywiście - troszkę samokrytyki trzeba mieć, ale przede wszystkim to Ty masz się czuć dobrze. Kiedyś ktoś mi powiedział: nie można zadowolić wszystkich. Staraj się, żeby dobrze oceniali cię tylko ci na których ci bardzo zależy.

      • 22 0

      • Dziękuję za miłe słowa :)

        Masz sporo racji, ale i tak minie pewnie jeszcze wiele czasu, zanim się zaakceptuję do końca :)

        • 6 0

    • ech

      mam to samo schudlam ponad 50 kilo i te same kompelksy smutki problemy ze skora wisi i rozstepy. mimo tego ze dzis jest mnie mniej co z tego jak cialo i tak nie jest ladne...ale jak napisalas placimy za swoja glupote cos za co. dobrze ze u nas lata jest malo:)

      • 0 3

    • nie zgadzam sie z czescia twojej wypowiedzi. Jedno nie ulega watpliwosci. JEsli czlowiek jest otyly POWINIEN zrzucic wage dla wlasnego zdrowia, a nie zyc w przekonaniu, ze i tak jest fajny. To dwie rozne sprawy. Wlasne samopoczucie, pewnosc siebie, a choroba czyli otylosc. Nie zgadzam sie z tym co napisalas o plazy. Plaza jest dla wszystkich, a nie dla lasek do 20 roku zycia. Nie jestesmy idealni, ludzie sa rozni. MAsz cellulit i co z tego? Prawie kazda ma, tak jak rozstepy. Nie mysl, ze skazujesz ludzi na taki widok. Tobie tez slonce, piasek i morze sie naleza. Zauwaz, ze najczxesciej na niezbyt idealne babki zwracaja uwage ludzie nieatrakcyjni. Rozlazli faceci, z brzucholami, lysina, pocacy sie jak prosiaki. Im przeszkadza taki widok, nie myslac jednoczesnie o sobie. Moje zdanie jest takie, ze plaza jest dla kazdego i nie masz obowiazku sie opalac przed na solarce, albo malowac, zeby sie zaprezentowac. Tylko w Polsce zwraca sie na to uwage. Albo za granica, ale tylko jak Polacy wypoczywaja. Reszta ma cie gdzies, po prostu sie smazy na sloncu. U nas te wszystkie misski i przystojniacy z bozej laski oceniaja ludzi od stop do glow nie widzac jacy sami sa oblesni

      • 17 0

    • myśl pozytywnie :)

      przede wszystkim powtarzaj sobie codziennie przed lustrem, jestem piękna i odniosłam sukces, schudłam, jestem siebie dumna, że dałam radę i akceptuję siebie taką jaką jestem. Rób to codziennie tak często jak staniesz przed lustrem, zobaczysz potrzeba na to czasu, ale Twoje myślenie i nastawienie do siebie w końcu się zmieni, będzie Ci łatwiej, lżej i będziesz zdecydowanie szczęśliwsza i zapamiętaj sobie pewność siebie to jest klucz do akceptacji swojej osoby, harmonii. Wiem, że tak Ci się teraz wydaję co ja piszę za bzdury, ale ja mam teraz 29 lat i za nim ja zmieniłam swoje nastawienie to swoje przeżyłam, pomogła mi dopiero Pani psychiatra do której trafiłam z zupełnie innym problem jak zmarł mój tata nagle, ale dzięki tej Pani zrozumiałam, że samą siebie krzywdzę. Daj sobie czas naprawdę wielki sukces już osiągnęłaś 40 kg schudnąć do nie takie proste:) Powodzenia

      • 1 0

  • To nie tylko problem zaakceptowania samego siebie. (2)

    To jeszcze problem zaakceptowania przez otoczenie.
    Najlepiej udać się na plażę gdzie uczęszcza mało osób np.do Sobieszewa zagrzebać się gdzieś na wydmach i nie wystawiać za bardzo nosa bo zaraz greenpeace się zjawi bo dostanie wiadomość że morze słonia morskiego wyrzuciło na plażę.

    • 29 17

    • Kuzynka mi opowiadała, jak bawiła się na jakimś przyjęciu z (grubą) Brazylijką. (1)

      Z zabawy zostały im zdjęcia. Na zdjęciach Polki, naprawdę urodziwe dziewczyny, spięte z miną "w ciup". Brazylijka promienna, pierś do przodu, głowa do góry. Najprzyjemniej było na nią popatrzeć!

      • 20 1

      • bo oni sie bawia, a Polacy i Polki wiecznie oceniaja. Same misski kuzwa:) U nas nie mozna sie wyluzowac, bo zaraz ci wypomna to i tamto. Na plazee koniecznie opalona bo jak to isc na blado i doepiro lapac slonce. Na basen koniecznie w makijazu. Czesto wyjezdzam i na zachodzie naprawde tak sie nie ocenia jak u nas. Tam kazdy jest na swoj sposob piekny. A u nas? na plazy widac jej rozstepy straszne! A sama ma na biodrach wieksze! Kiedys za granica slyszalam jak na sniadaniu Polka komentowala glosno wszystkich. zapominajac, ze wypoczywaja tam Polacy, czesi, Rosjanie. W takich chwilach wstyd sie przyznac, ze pochodzimy z tego samego kraju.

        • 11 0

  • Rodzice, nie tuczcie swoich dzieci! (6)

    • 65 6

    • Ostatnio widziałam mamę i córkę... (3)

      córka, na oko trzynastoletnia, ważyła chyba z osiemdziesiąt kilogramów. Mamusia koło setki...

      • 5 3

      • Grycanki

        odwiedziły znów 3city ? ;-))))

        • 7 1

      • ale ty jestes madra. normalnie jaki okaz zobaczylas. wspolczuje IC tobie Agnieszko.

        • 2 0

      • Pewnie sie zajadały pączkami,lub goframi z bitą śmietaną.

        Co sobie żałować!!!!

        • 0 0

    • dokładnie

      przez ostatni tydzień widziałam te same dzieci pożerające stosy żarcia z KFC i McDonalda :( dostarczały im matki :> wyglądające, sami wiecie, jak :>

      • 3 2

    • swieta racja, nie tuczcie, bo po pierwsze czym skorupka za mlodu....jesli nie nauczy sie nawykow zywieniowych, bedzie otyla. Poza tym pamietajcie, ze dzieci maja male zoladki i nie wcisna tyle co tata na obiad. Babcie grube dziecko to NIE zdrowe dziecko, zlitujcie sie i robcie kalek z wlasnej rodziny.

      • 7 0

  • Wystarczy przejść przez miasto i popatrzeć co jemy. (11)

    W co drugim ręku jakiś kebab,baton czy słodki napój.
    A potem się dziwimy że coraz więcej jest spaślaków.Sami jesteście sobie winni.
    Żreć mniej i z głową.

    • 46 14

    • Ja jem kebab, czekolady (2)

      i nie tyje :)

      • 4 3

      • do czasu

        • 5 2

      • Może masz tasiemca

        albo inną glizdę?

        • 4 2

    • Masz rację, chociaż nasze organizmy (3)

      są raczej naturalnie przystosowane do trybu "jem dużo, spalam dużo" niż "jem mało, spalam mało". Problemem jest to, że mało kto ma czas na ruch, więc trzeba kombinować z jedzeniem, co wcale nie jest takie zdrowe.

      Nasi przodkowie (jeśli mieli pod dostatkiem jedzenia) potrafili przyjąć 4000 kcal dziennie (tłuste mięsa, skóra), więc więcej jedli, ale też więcej spalali.

      • 2 0

      • i tyle (1)

        ale biedna wymówka, że nie mamy czasu na sport. ha na wszystko jest czas, tylko co niektórym chęci brak

        • 4 0

        • bo klania sie zasada im mniej masz aktywnosci tym mniej czasu. Ja zawsze ryje z ludzi, ktorzy tylko pracuja 8 h, 2 h na dojazd w dwie strony, powiedzmy od 18 sa wolni i oni nie maja czasu na ruch, znajomych, ksiazke, kino, koncert, nie maja czasu, bo...nie maja czasu:) A ci co maja jakies kursy, szkolenia, karnety na silownie potrafia wszystko tak zgrac, ze zostaje im jeszcze czas na przyjemne leniuchowanie i wyjscia np. na nowy film. Ale ci wiecznie nie majacy czasu maja chociaz wysporotwane palce od klikania co u nich slychac na fejsie;)

          • 9 1

      • jakbys z dzida za mamutem latal to tez bys spalal. Kowalczykowa jak trenuje je 6000kcal i co z tego? Inny rodzaj wysilku. My tu mowimy o ludziach, ktorych przodkowie raczej siedzieli przy ognisku niz za mamutem smigali. Czytaj mieli siedzacy tryb zycia, a nie byli w ciaglym ruchu.

        • 4 0

    • (3)

      a ty za brak szacunku do innych ludzi i wyzywanie ich od spaslakow to jestes sto razy gorsza/gorszy. FRUSTRACIE co chce sie dowartosciowac dowalajac innym

      • 3 2

      • to oni maja brak szacunku dla siebie (2)

        zpełniając bebzun byle jedzeniem

        • 4 2

        • zgadzam sie. Nie maja nawet na tyle dobrej woli i checi, zeby o siebie dla rodziny zadbac. Nawet dziecko proszace mame zeby schudla nic nie wskora, bo ona musi batona zazrec, bo inaczej peknie z glodu.

          • 6 2

        • Zajmij się swoją figurą, zamiast cudzą. Pewnie masz rozmiar 34 i na dodatek jesteś z tego dumna? :P Odżywiaj się zdrowo i przytyj. Trochę dbałosci o siebie i silnej woli.

          • 0 0

  • parafrazując klasyka polityki wystarczy zbić lustro aby zniknął problem

    • 13 2

  • Obiad w Mc,KFC,czyli obecna łatwizna,świat pędzi nie ma czasu na siedzenie w kuchni i gotowanie (2)

    i takie są efekty.Byłem na wyspach i widziałem-same tłuste rodziny w fast foodach.

    • 30 0

    • no tak

      jak na kaka kakaa mam ją

      • 0 0

    • bezedura:) ja pracuje i mam czas na gotowanie obiadow dla mojej rodziny, 3 roznych, bo kazdy co innego je, ten woli warzywa, ten miesny. Mam czas na dzieci, na zagranie z nimi w pilke, na domowe ciasto i domowy chleb. Na randki z mezem, na ksztalcenie siebie. Tylko, ze ja potrafie robic kilka rzeczy na raz, nie czekam az skoncze jedna, zaczynam druga. Wiec to zwykla wymowka, ze czasu brak. Czas jest, kwestia organizacji i dobrej woli. Nalatwiej wmowic dzieciom, ze mamusia zapracowana, masz tu dwie dychy i kup sobie cos w maku. A mamuska zapracowana na allegro albo fejsie siedzi i czyta co u innych, bo na wlasna rodzine nie ma czasu i ochoty. Mamuska, tatusiek, obojetnie.

      • 5 0

  • ..gdyby wszyscy wygladali jednakowo ,swiat bylby nudny :) (1)

    a co do jedzenia,faktycznie zdrowe jedzenie odchodzi w niepamiec.Ludzie sa zapracowani,czesto z lenistwa poprostu niechce sie gotowac.Czesto juz dziecko jako niedzielny obiad dostaje frytki,wiem co mowie,pracowalam w gastronomi i czesto widzialam.Osobiscie wole ugotowac cos w domu,mam zawsze swieze,doprawione tak jak rodzina lubi,wlasne przetwory bez chemii.Mam mala coreczke i jesli to uda sie,zamiast slodyczy bede dawac suszone owoce ,ktore sa wystarczajaco slodkie.Mam sasiadke ,13latke,ktora jest jak na swoj wiek duza,duzo za duza i codziennie widze jak biega do sklepu po loda.Problem kiedys pojawi sie gdy bedzie chciala sie podobac chlopcom ale i tez w ciazy,o tym mlode dziewczyny nie mysla.Ciaza to czasem sporo kg,a nie tak latwo zgubic.A 2 sprawa,jesli ma sie tego cialka juz to nie powod zaraz by chowac sie w cieniu.Ile ludzi jest dotknietych chorobami,niechodza..wiec problem kg to w niektorych przypadkach ludzkich cierpien-PIKUŚ.Troche silnej woli....tylko tego.Czy wszyscy tu udzielajacy sa idealni?Niech kazdy spojrzy na siebie i odpowie sobie.Podejrzewam,ze w kazdy z nas ma cos sobie do zarzucenia.Nie ma ideałow.

    • 11 3

    • ci z otyloscia tez czesto nie chodza, plus sa chorzy. Wiec to jedno i to samo.

      • 4 0

  • Problem leży w głowie, nie w wyglądzie (7)

    Nie lubię spojrzeń ludzi, zarówno kobiet (zresztą o wiele częstszych) jak i mężczyzn. Dlatego zaszywam się na pustej plaży. Nie mam nadwagi, ale nie lubię swoich dużych, nieproporcjonalnych do reszty ciala piersi i nie zamierzam słuchać komentarzy oblechów i lasek, które zawsze mają coś przeciwko...

    • 29 8

    • (2)

      Skoro kobiety Cie obgaduja, a nie mezczyzni to oznacza, ze stanowisz dla nich zagrozenie - tak to dziala. Gdyby nie zwracaly na Ciebie uwagi to oznaczaloby, ze nie stanowisz konkurencji. Dziwne, ze taki rzeczy nalezy tlumaczyc kobietom. Masz duze cycki, przy dobrej figurze = fantastycznie! I pisze to jako facet.

      • 16 2

      • (1)

        Pewnie masz sporo racji,ale ja nie jestem ideałem (nikt nie jest). Trzeba wkładać dużo pracy żeby ciało wyglądało dobrze,a takie "próżności" już dawno przestały mnie interesować. Wkurza mnie, że kobiety zachowują się jakbym była głucha. To świadczy tylko o ich ułomności w stosunku do mężczyzn.

        • 3 1

        • ale ty nie rozumiesz:) one chca, zebys slyszala, bo twoje zle samopoczucie to ich dobre. Jestem kobieta. Nie rozumiesz tej zasady? Nie znasz tekstu miedzy 2 babkami: o basia przytyla, az milo popatrzec?:) Kobiety sa o wiele brutalniejsze, bo tu chodzi o faceta. Trzeba slowami zniechecic, bo pewnie glupek nie zauwazy, ze ona ma za duze cycki. A glupek slini sie, bo jemu sie podoba:) I trzeba powiedziec glosno, zeby zrobic ci czarny pr. Ja tez sie dziwie, ze takie rzeczy trzeba ci tlumaczyc:) jak ci facet mlaszcze na plazy o cyckach powiedz mu ze nie dla psa kielbasa, przygotuj sobie jakas cieta riposte. Takie cwaniaczki czesto nie potrafia odbic pileczki. A jak wprawisz ich w zaklopotanie mowiac cos o ich najlepszym (czesto nie najwiekszym) przyjacielu masz problem z banki, bo on bedzie zajmowal sie tlumaczeniem przed kolegami, ze wcale nie jest taki maly. A ty masz problem z banki:) i cieszysz sie slonce, i opalasz swoje duze melony:) powodzenia:)

          • 8 1

    • bądź asertywna (1)

      i odpowiadaj od.......ol się, ewentualnie wytykaj ich niedoskonałości figury, każdy je ma.

      • 1 4

      • "od.....ol się" to rzeczywiście bradzo asertywne :)

        • 9 0

    • rzeczywiście masz problem w głowie

      Nie mam idealnej figury... taka sobie klepsydra z nieco za dużymi udami...
      Od zawsze chodzę na plażę i nigdy nie słyszałam żeby ktoś komentował czyjąś figurę... Po cichu być może, bo o czym tu na plaży opowiadać...
      Ba, uważam, że plaża to miejsce gdzie można pozbyć się kompleksów... To demokratyczne miejsce, dla wszystkich i zawsze znajdzie się ktoś grubszy, i chudszy, i z większym biustem, i z mniejszym, podobnie z tyłkami...
      Na plaży to trzeba się cieszyć pogodą, wiaterkiem, pokąpać w wodzie...
      Tam wszyscy jesteśmy rozebrani i tak ma być...

      • 4 0

    • nie w tą strone

      to niech te oblechy i laski się chowają na pustej plaży, a nie ty

      • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Distinguished Gentleman's Ride (1 opinia)

(1 opinia)
w plenerze, zlot, imprezy i akcje charytatywne

Warsztaty dla dorosłych. I wszystko jasne!

20 zł
wykład, warsztaty, spotkanie

Targi kosmetyczne i fryzjerskie - Uroda

targi

Najczęściej czytane