• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Opłata "za talerzyk" biletem wstępu na imprezę rodzinną?

Jacek Markowski
14 maja 2024, godz. 08:00 
Opinie (90)
Pary coraz częściej otwarcie informują, że wolą pieniądze niż prezent. Ile dać w kopertę? Niepisana zasada mówi, że powinna być to co najmniej taka kwota, jaką państwo młodzi zapłacą za "talerzyk". Pary coraz częściej otwarcie informują, że wolą pieniądze niż prezent. Ile dać w kopertę? Niepisana zasada mówi, że powinna być to co najmniej taka kwota, jaką państwo młodzi zapłacą za "talerzyk".

Kiedyś zaproszenia na imprezy rodzinne przyjmowało się z radością. Dziś wiele osób reaguje obawą o to, czy podołają finansowo, bo społeczne oczekiwanie jest takie, żeby zwrócić chociażby za symboliczny talerzyk. Normą stało się też odejście od tradycyjnych prezentów na rzecz gotówki, np. wpłacanej bezpośrednio na w tym celu założone konto. To jednak nie koniec kosztów, bo jeśli ktoś został dodatkowo zaproszony na wieczór panieński czy kawalerski, najprawdopodobniej będzie współdzielił koszt ich organizacji. A jeszcze "trzeba się ubrać"... Niestety ofiarą popularyzacji takiego podejścia bywają organizatorzy, którym niejednokrotnie trudno jest zapełnić listę gości.




Koperta remedium na problemy z wyborem prezentu?



Czy uważasz, że proszenie na zaproszeniach o pieniądze zamiast prezentów to taktowne zachowanie?

Co dać na prezent? To pytanie spędzało sen z oczu osobom zapraszanym na różnego rodzaju imprezy, nie tylko rodzinne. Dziś sprawę z reguły załatwia koperta. Co ciekawe, "płacenie" za możliwość wzięcia udziału w imprezie to nie tylko domena dorosłych, ale i dzieci.

- 8 lat temu przeprowadziłam się do Gdańska. Moja córka była wtedy w III klasie szkoły podstawowej - opowiada Marta. - Podczas imprezy urodzinowej jej kolegi z nowej klasy zauważyłam, że inne dzieci dały jubilatowi przede wszystkim kartki urodzinowe, z pieniędzmi w środku. Chłopiec nawet nie patrzył na prezenty, tylko wyciągał pieniądze z tych kartek, a resztę odrzucał na bok. Kiedy moja córka zaprosiła znajomych na swoje urodziny, sytuacja się powtórzyła. Dzieci po prostu w kopertach zwróciły nam koszt udziału w imprezie. Poczułam się bardzo nieswojo i każdemu z nich oddałam pieniądze, mówiąc, że mają sobie za to kupić coś fajnego i że już sama ich obecność jest dla nas najpiękniejszym prezentem. Potem poczułam się jeszcze gorzej, bo mogły się poczuć urażone. Tym bardziej że wcześniej żadnemu z nich nie przeszkadzało, że zamiast otrzymać furę prezentów, dostały pieniądze, które wydadzą tak, jak będzie im się podobało.
- Bierzemy ślub po 10 latach wspólnego życia - mówi Marlena. - Dom mamy w pełni wyposażony, nic więcej nam nie potrzeba. Wesele robimy na 80 osób i gdyby każda przyniosła prezent, musielibyśmy otworzyć antykwariat. Na zaproszeniach napisaliśmy taki wierszyk: "Goście nasi ukochani, my już w domu wszystko mamy. Chcecie coś nam podarować, dajcie śwince się radować". Myślę, że to w naszej sytuacji optymalne rozwiązanie.

"Płacenie" za możliwość wzięcia udziału w imprezie to nie tylko domena dorosłych, ale i dzieci. "Płacenie" za możliwość wzięcia udziału w imprezie to nie tylko domena dorosłych, ale i dzieci.

Przyjmujesz zaproszenie? Zapłać za "bilet"



Dlaczego w ogóle czujemy się w obowiązku, żeby opłacić swój udział w imprezie?

- Kiedyś podczas organizowania imprez operowano głównie kosztorysem całościowym. W przypadku wesel rodzice pana młodego pokrywali koszt napojów i wódki, rodzice młodej płacili za jedzenie - tłumaczy Marlena, kucharka z 40-letnim stażem. - Dziś coraz częściej za imprezę płacą narzeczeni, choć rodzice, mniej lub bardziej, ich wspierają. Podstawą rozliczenia jest koszt tzw. talerzyka. Z góry zatem wiadomo, ile kosztuje udział konkretnej osoby i właśnie wartość talerzyka staje się walutą przetargową. Niegdysiejsze "ile uzbieraliście" coraz częściej zajmuje "i jak, zwróciło się?". Jest to istotne szczególnie w przypadku par, które same płacą za organizację wesela, nie mogąc liczyć na wsparcie rodziców.
Na tej samej zasadzie uczestnicy oszacowują koszt swojego udziału podczas imprez innych niż wesela:

- Rodzice, którzy wysyłają dziecko np. na imprezę urodzinową w klubie malucha, kręgielni czy innej sali zabaw, z reguły są dobrze zorientowani w cenach i wiedzą, jaki jest koszt na osobę. Tyle najczęściej wkładają do koperty, a ewentualne drobne prezenty stanowią dodatek - dodaje Karolina, mama 4 dzieci w wieku 6-12 lat. - Jest to o tyle uczciwe, że jeśli jedno z moich dzieci dostaje zaproszenie na imprezę urodzinową do któregoś ze swoich kolegów, a rodzeństwo też ma ochotę się wybrać, to mogę wyjść z propozycją, że przyprowadzę więcej swoich dzieci, ale za ich udział w imprezie sama zapłacę. Dzięki temu dzieci są zadowolone, a rodzice organizatora nic nie tracą.

Organizacja wieczoru panieńskiego kosztuje krocie. Uczestniczki, które zrzucają się na jego organizacje, mają pełne prawo potraktować to jako prezent ślubny i z czystym sumieniem odpuścić wręczenie "koperty" w prezencie ślubnym. Organizacja wieczoru panieńskiego kosztuje krocie. Uczestniczki, które zrzucają się na jego organizacje, mają pełne prawo potraktować to jako prezent ślubny i z czystym sumieniem odpuścić wręczenie "koperty" w prezencie ślubnym.

Kosztów związanych z przyjęciem zaproszenia może być więcej



Przyjęcie honorowego tytułu "świadkowej" dziś najczęściej wiąże się z przywilejem zorganizowania wieczoru panieńskiego. Koszt takiej imprezy z reguły dzielą między siebie zaproszone dziewczyny.

- W zależności od charakteru imprezy i oczekiwań panny młodej zrzutka może wynosić od kilkudziesięciu złotych wzwyż. Zwykle oscyluje w granicach 200-600 zł - opowiada Laura, mężatka z rocznym stażem. - Mnie koleżanki zorganizowały wypad do domku nad jeziorem, więc - jak udało mi się nieoficjalnie dowiedzieć - zrzucały się po 300 zł. Chciałam brać udział w kosztach, ale się nie zgodziły. Mówiły, że to prezent. W takim razie ja poinformowałam je, że skoro to prezent, to ja traktuję to jako prezent ślubny i nie tylko nie oczekuję, ale wręcz obrażę się, jeśli czymś więcej mnie obdarują i nie zastosują się do tej prośby. Na wesele z pustymi rękami jednak nie przyszły - stwierdziły, że skoro ja dostałam już swój prezent, to zrzuciły się na butelkę dobrej whisky dla mojego męża. Jako że było ich 8, to tym razem zrzutka była mniej dotkliwa, a z prezentem trafiły w dziesiątkę.
"Biedne laski chcą się bawić jak księżniczki". Zrzuta na panieński po 1000 zł to standard
Mogą też dojść koszty transportu i noclegu.

- Mój brat robił wesele w pięknym pałacyku na Kaszubach. My mieszkamy w Radomiu, więc już sam dojazd wiązał się z niemałym kosztem - opowiada Tomasz. - Miło nam się zrobiło, że zaproszono nas razem z trojgiem dzieci. Kiedy planowaliśmy wyjazd, okazało się jednak, że noclegi w okolicy są potwornie drogie, a nas będzie przecież pięcioro. Ogromny koszt. No ale brat to brat, dlatego postanowiliśmy z żoną, że pojedziemy, tyle że zamiast koperty, do której trzeba by włożyć pewnie z tysiąc złotych, kupimy jakiś gustowny, choć tańszy prezent. Dwa tygodnie przed imprezą, podczas rozmowy telefonicznej, kiedy podpytywałem o prezent, jaki chcieliby dostać, brat odpowiedział "No przecież nic nie musicie kupować. Jakbyście się zastanawiali, to talerzyk kosztuje 350 zł". Odebrałem to jednoznacznie. Jako że nie było nas stać zarówno na podróż, nocleg, jak i opłatę za całą piątkę "za talerzyk", odwołaliśmy wyjazd. Pieniądze na przejazd na Kaszuby i noclegi dla naszej piątki przelałem młodym na konto. Zwróci się za talerzyki i lekka nawiązka zostanie.

Top 10 atrakcji turystycznych w Trójmieście


Pieniądze rozwiązały też dylemat prezentów komunijnych. Wiele dzieci ma własne konta, na które - zgodnie z rekomendacją rodziców - można wpłacić pieniądze w charakterze upominku. Pieniądze rozwiązały też dylemat prezentów komunijnych. Wiele dzieci ma własne konta, na które - zgodnie z rekomendacją rodziców - można wpłacić pieniądze w charakterze upominku.

"Bilet za wstęp" weryfikuje listę gości



To, co powoli staje się normą, a więc pokrywanie kosztów udziału w imprezie przez gości, często skutkuje tym, że listy zaproszonych znacznie się kurczą. Ceny "talerzyków" idą w górę, a że goście nie chcą uchodzić za darmozjady, bądź, co gorsze, urazić zapraszających, wolą zrezygnować z udziału w imprezie. Szczególnie jeśli takich imprez w krótkim czasie jest więcej niż jedna.

- W tym roku wypadło nam pięć wesel i dwie komunie. Byliśmy na dwóch pierwszych - reszcie zmuszeni byliśmy odmówić, bo nie jesteśmy w stanie podołać temu finansowo - komentuje Ewelina. - To, że na każdym ślubnym zaproszeniu był dopisek, w mniej lub bardziej żartobliwej formie, że proszą o pieniądze, a nie prezenty, specjalnie mnie nie zdziwiło. To już powszechna praktyka. W osłupienie wprawiło mnie jednak jedno z zaproszeń komunijnych, na którym poinformowano, że dziecko, w prezencie od rodziców, otrzymało konto, więc prosi się gości, zamiast wręczania prezentów, o wpłacanie na nie pieniędzy, z których dziecko samo zrobi najlepszy użytek. Z prezentem za 400 zł odważyłabym się pójść, mimo że zaproszono nas troje - oprócz mnie mojego męża i córkę. Przy trojgu osobach 400 zł w prezencie nie wypada jednak dać.

Masz wymagania? Ze skompletowaniem listy gości możesz mieć problem



Wiele dziewczyn z pewnością marzyło o bajkowym ślubie księżniczki, z tłumem gości zapatrzonym w gwiazdy wieczoru. Nie brakuje par, które decydują się na takie przedsięwzięcie, na dany moment nie dysponując budżetem, pozwalającym pokryć koszty organizacji. Liczą na to, że "w kopertach" się zwróci. Tyle że dziś nie tak łatwo przekonać gości, szczególnie tych, z którymi ktoś nie jest specjalnie zżyty, do udziału w takiej imprezie.

- Od zawsze marzyłam o wielkim weselu, ale że rodzinę mamy małą, to musiałam się bardzo nagimnastykować, tworząc listę gości, żeby uzbierać ich przeszło 100 - opowiada Marika. - Na 120 zaproszonych osób swój udział zadeklarowało 56. Pozostali tłumaczyli, że czuliby się skrępowani, bo nie znamy się zbyt dobrze, a poza tym to dodatkowy koszt, na który nie mogą sobie pozwolić. Tłumaczyłam, że talerzyk kosztuje 390 zł, co w Trójmieście nie jest wygórowaną stawką, no ale jeśli zdecydują się dać mniej, to przecież też będzie ok. Nie dali się skusić. Finalnie w weselu wzięło udział 60 osób. Straciłam przez to sporą część zadatku, a marzenia o bajowym weselu nie udało mi się spełnić, bo te kilkadziesiąt osób w tak wielkiej sali wyglądało, jakby swoją obecnością zaszczyciła nas garstka.

Kto ma nie przyjść i tak nie przyjdzie. Czy chcesz pieniędzy "za talerzyk", czy nie



Zdarzają się też sytuacje, że choć odmowa ma związek z pieniędzmi, to wcale nie chodzi o ten feralny talerzyk.

- Nie robiłam dużego wesela, bo zależało mi na obecności wyłącznie 40-50 najbliższych osób - wspomina Klaudia. - Nie tylko nie było na zaproszeniach informacji o tym, że nie chcemy prezentów, tylko kasę, ale każdego podczas wręczania zaproszenia zapewniłam, że chodzi mi wyłącznie o ich obecność, a nie prezenty. Mogą przyjść z gołymi rękami i nikt nie będzie miał im tego za złe. Dwa tygodnie przed imprezą, kiedy wszystko było już załatwione i opłacone, zadzwoniła kuzynka informując, że jej rodzina jednak nie przyjedzie. Pytam, o co chodzi, a ona coś kręci i mówi o kosztach. To jej powiedziałam, że prezentu nikt nie oczekuje, że zapewniamy im przecież transport i nocleg, a ona mi na to "no ale trzeba się jeszcze ubrać". Ręce mi opadły. Jest partnerem w kancelarii prawnej, a ja od lat jej księgową. Poprzedni rok był rekordowy pod względem zysków.
Jacek Markowski

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (90)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Niedzielna pobudka z Thera Wellness

150 zł
zajęcia rekreacyjne, trening, joga

W drodze do zdrowia: Joga na wyspie

1650 zł
spotkanie, zajęcia rekreacyjne, joga

Emocje pod kontrolą

spotkanie, konsultacje

Najczęściej czytane