• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kryzys małżeński - czy to się da przeżyć?

28 lutego 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Zgodne małżeństwo to nie kwestia przypadku czy szczęścia. Udane związki powstają, gdy małżonkowie kochają się i wspierają. Umiejętność budowania długotrwałych, dobrych relacji z partnerem posiada każdy z nas. Nie każdy tylko potrafi wyrazić swoje uczucia, zdefiniować pragnienia czy określić swoją rolę w codziennym życiu.

Niedopowiedzenia, chowane pretensje czy urazy mogą prowadzić do zaburzenia wzajemnych relacji, a w ostateczności nawet do rozstania.

O kryzysie w związku oraz o tym, jak sobie z nim radzić mówi Joanna Krysiak, psychoterapeutka z Gabinetu Terapeutycznego - porady dla rodzin, par, indywidualne.

Kiedy zaczyna się kryzys?
- Każde małżeństwo przechodzi w trakcie swojego trwania pewne etapy. Pomiędzy tymi etapami pojawiają sie kryzysy - mówi Joanna Krysiak, psychoterapeutka. - Każde przejście do kolejnego etapu ich związku jest dla małżonków wyzwaniem. Jednak nie można traktować kryzysu jako coś złego. Takie załamanie pojawia się, aby związek ewaluował, żeby był coraz lepszy, głębszy, satysfakcjonujący i aby rozwijał rodzinę. Można zaryzykować twierdzenie, że bez kryzysów ludzie by się nie rozwijali.


Etapy w związku
1. Narzeczeństwo/ Młode małżeństwo
- Wspólne mieszkanie, nie ważne przed czy po ślubie - mówi Joanna Krysiak. - to czas na poznanie partnera, ale także na poznanie swoich rodzin. To etap starcia dwóch rodzin, ich wartości, przyzwyczajeń, tradycji. Młodzi muszą odnaleźć się i uszanować rodzinę swojego małżonka, zaakceptować panujące w niej zasady. Odmienność zasad, wartości i ról może i powinna wywołać pierwszy kryzys. Małżonkowie aby z sukcesem przejść do kolejnego etapu powinni wypracować system wartości, który będzie panował w zakładanej przez nich rodzinie. W tym celu każdy z nich musi odrzucić 50% tego co wyniósł z rodziny pochodzenia. To nie łatwe. Czasem walczą aż do końca.

2. Pierwsze dziecko
Kiedy małżonkowie podzielili się już rolami w związku, ustalili panujące w nim zasady to pojawienie się dziecka wywraca wszystko do góry nogami. Trzeba na nowo podzielić role w małżeństwie, zaakceptować zmianę trybu życia, zrezygnować z części dotychczasowej wolności. - Związek musi na nowo ustalić hierarchię ważności i priorytety - mówi terapeutka. - Dzieje się tak aby związek przeszedł do kolejnego etapu silniejszy i umocniony w walce z przeciwnościami.
- Na pocieszenie jednak dodam, że drugie dziecko nie powoduje już takiej rewolucji - mówi ze śmiechem Joanna Krysiak.

3. Kolejne etapy wyznacza rozwój pierwszego dziecka: pójście do przedszkola, do szkoły, dojrzewanie.
- Dziecko od początku reaguje na to co dzieje się z rodzicami. Kocha ich, jest w stanie poświęcić dla ich szczęścia bardzo wiele. Na tym etapie kryzys w związku ujawnia się poprzez dziecko - mówi terapeutka. - Problemy dziecka z oddalaniem się od rodziny, zdobywaniem świata, lęk przed rozstaniem z rodzicami, a potem rozpoczęciem samodzielnego życia mogą być tak naprawdę przejawem lęku rodziców.
Bardzo trudny jest okres dojrzewania kiedy znowu trzeba wszystko na nowo poukładać - wyjaśnia Joanna Krysiak. - Nastolatek potrzebuje wyznaczenia granic swojej wolności i niezależności, co powoduje, że rodzice muszą na nowo rozdzielić role w rodzinie.

4. Samodzielne życie
Następny kryzys może nastąpić w momencie, gdy dziecko zaczyna szykować się do samodzielnego życia. Małżonkowie, boją się, o swoje dziecko, ale też o to co stanie się z nimi. Przez lata wychowywania dzieci być może oddalili się od siebie i trzeba będzie stanąć twarzą w twarz z tym, co jest lub czego już miedzy nimi nie ma.

5. Ostatnie etapy : puste gniazdo (po odejściu wszystkich dzieci z domu), starsze małżeństwo i śmierć. Tu ponownie tworzy się nowy podział ról i wartości. Często rodzice stają się dziadkami. Przechodzą na emeryturę. Ale nie tylko to. Puste gniazdo mogłoby być dla małżonków szansą na ponowne zakochanie, drugą młodość. Na rozwijanie siebie i spełnianie marzeń.

Przyczyny
Fundamenty silnego związku, gotowego do walki z kryzysami, należy rozpocząć od początku budowania związku. Jeżeli małżonkowie zaakceptują wartości, które wnosi partner, nie będą starali się na siłę go zmieniać i dostosowywać do swoich wyobrażeń, kryzys nie powinien być tak ciężki do przejścia. Gorzej, jeżeli jeden z małżonków chce narzucić swoje wartości i pomysł na życie drugiej osobie. Wówczas, nawet gdy mu się to uda, to "zwycięstwo" jest pozorne. Okazuje się, że na barkach "zwycięzcy" spoczywa odpowiedzialność za związek. Ta osoba, która przeforsowała wprowadzenie swoich wartości czy zasad jako priorytetowych, musi teraz pilnować ich przestrzegania i strzec swego "zwycięstwa"
Najczęstszym zachowaniem "przegranego" współmałżonka jest wycofanie się. Jednoczenie zaczynają się zarzuty ze strony "zwycięskiego" partnera że druga osoba jest nieodpowiedzialna, że jej nie zależy, że nie stara się, nie walczy o związek.
I paradoksalnie, to "zwycięzcy" częściej przychodzą do terapeuty.
- Częstszym inicjatorem wizyty u terapeuty są kobiety - mówi Joanna Krysiak. - To my, kobiety częściej przejmujemy rolę "bycia bardziej w porządku". Wydaje nam się, że wartości wyniesione przez nas z rodziny są lepsze. Mamy wizję jaki powinien być mąż, małżeństwo, rodzina, wychowanie dzieci. To, czego brak w tym obrazie to wizja kobiety- jej tożsamości, potrzeb, pragnień, siły.
W konsekwencji kobieta bierze na siebie odpowiedzialność za związek i ponosi tego konsekwencje. Najłatwiej to wyobrazić sobie w ten sposób: jeżeli kobieta bierze na siebie 90% odpowiedzialności za dom i rodzinę, to mężczyźnie pozostaje 10%. Trudno wtedy mężczyźnie zadowolić kobietę, bo nie ma jak się wykazać. I niestety, to kobiety przegrywają: częściej są zestresowane, rozgoryczone, zawiedzione czy opuszczane. Cały czas dają coś z siebie i nie dają okazji, aby pozwolić partnerowi dać coś od siebie.
Należy jednak pamiętać, że sytuacja kryzysowa nie jest winą tylko jednego z małżonków. - Odpowiedzialność za nierównowagę w związku zawsze spada na dwie strony - mówi terapeutka. Nigdy też nie jest za późno, póki związek trwa, na przejście zaległych kryzysów i stworzenie satysfakcjonującego i szczęśliwego małżeństwa.

Walka
Do kryzysu dochodzi, gdy jedna ze stron nie wyraziła jasno, jak widzi związek i swoją w nim rolę. Często wystarczy rozmowa, aby okazało się, że tak naprawdę małżonkowie mają wiele wspólnych wartości, tylko nie potrafili ich w jasny sposób sformułować.
- Najważniejsze jest, aby zmierzyć się z kryzysem - radzi Joanna Krysiak - wzajemne oskarżanie się, czy udawanie, że kryzysu nie ma to krok w tył. Małżonkowie zamiast pogłębiać związek oddalają się od siebie lub zaczynają ze sobą walczyć.
Niejednokrotnie kryzys odbija się na dzieciach. I często dzięki nim rodzina trafia do terapeuty. - Nie rzadko są to zaburzenia somatyczne, lub problemy z zachowaniem - mówi terapeutka. - Dzieci z miłości do swoich rodziców i ze strachu o nich chorują, aby dorośli skupili na nich swoją uwagę i zapomnieli o kłopotach, lub się do siebie zbliżyli w słusznej sprawie.
Również dorośli miewają różne objawy somatyczne: przewlekłe bóle głowy, kłopoty ze snem czy nawet z sercem. Niejednokrotnie opieka nad chorą osoba zbliża małżonków do siebie, ale nie rozwiązuje problemów, które wywołały chorobę.
- Ludzie przychodzą do terapeuty, kiedy jedno z małżonków, czasem oboje, widzi jakiś problem - opowiada Joanna Krysiak. - Często dzieje się to w momencie, kiedy partner chce odejść a druga osoba koniecznie chce go zatrzymać. Najczęściej do takich skrajnych sytuacji dochodzi w związkach, gdzie zostały przeforsowane wartości jednego z małżonków. Druga osoba nie mogąc "przebić się" w małżeństwie oddala się. Niejednokrotnie dochodzi do zdrady.
- Dlatego gośćmi terapeutów są właśnie "zwycięzcy" - wyjaśnia terapeutka. - To oni okazują się największymi przegranymi.

Terapia
- Terapia nie spowoduje, że partner stanie się taki, jakim chcielibyśmy, żeby się stał - mówi Joanna Krysiak. - Terapeuta tylko pomaga dojrzeć pewne rzeczy, a małżeństwo musi samo znaleźć najlepsze dla nich rozwiązania. Jeżeli kobieta chce namówić mężczyznę na pójście do terapeuty, a mężczyzna wierzy, że nie chodzi o dopasowanie go do jakiegoś szablonu czy wyobrażenia, tylko o poprawę stosunków między nimi, to pójdzie. Jeżeli mężczyzna nie widzi już potrzeby naprawy związku to nie przyjdzie.
- Najlepszą rada jakiej mogę udzielić partnerom? - zastanawia się Joanna Krysiak. - Nie róbmy wszystkiego na 100%, pozwólmy sobie na niedoskonałość. I najważniejsze - szczególnie dla kobiet - nie dawajmy z siebie wszystkiego, zostawmy coś dla siebie. To taka inwestycja we własne szczęcie. I nie oczekujmy, że partner spełni nasze marzenia.

Zapobieganie
Nie należy dawać więcej niż druga osoba jest w stanie przyjąć i oddać. Jeżeli daje sie za dużo, to druga osoba , nie mogąc się odwzajemnić zaczyna się oddalać. Czuje się gorsza.
- Nasze role w małżeństwie zależą od nas. Nigdy nie jest tak, że kryzys powoduje tylko jedna osoba, a druga jest bez winy. Pamiętajmy, że za związek odpowiedzialne są dwie osoby .

Rozmawiała: Magdalena Oleszko - Włostowska

Kilka porad dla dobrego związku:
1. Kłóćcie się, nie obrażając siebie nawzajem. Nie tłumcie negatywnych emocji. Nie wyzywajcie się.
2. Nie badzie uparci. Nauczcie się wyciągać rękę na zgodę.
3. Obdarowujcie sie. Bez okazji. Byle nie za często - to ma być przyjemność, nie obowiązek.
4.Przestrzegajcie rytuałów. To może być czynność, której wspólne wykonywanie sprawia Wam radość. Lubicie spędzać wspólnie czas przy stole? Jedzcie razem kolację.
5. Rozwijajcie zainteresowania, nie rezygnujcie z hobby. Znajdźcie czas tylko dla siebie.

Opinie (240) ponad 10 zablokowanych

  • (1)

    dodam jeszcze, że nie wyobrażam sobie życia bez niego,ale często myślę,żeby odejść i zacząć wszystko od nowa.

    • 0 0

    • cześć Dorotko masz trochę racji z tym nieokazywaniem uczuć. Jednak nie tylko faceci nie umią tego okazywać kobiety tak jak w moim przypadku również. Nie pamiętam ażeby żona powiedziała do mnie kocham cię, bezinteresownie się przytuliła o pocałowaniu nie wspomnę. To chyba nie zależy od płci lecz od tego co się wyniosło z domu ile uczuć się widziało u rodziców, i co się odziedziczyło w genach. Jestem wylewnym facetem oczekującym od związku odrobiny miłości , czułości i namiętności - a dla mojej żony to wszystko za dużo.
      napisz jeśli masz ochotę postaram się odpisać. Niestety mój kryzys trwa juz rok. Nie ma na to recepty - nie poddawaj się - ja sobie wmawiam że nic nie dzieje się bez przyczyny. A zycie jest piękne i za krótkie.

      • 0 0

  • jeśli ktoś chce ze mną popisać i poradzić mi jak mam postępować żeby nas uratować to piszcie,podam gg lub tel.

    • 0 0

  • brak szacunku. (1)

    witam . mój kryzys zaczął się w tamtym roku i jest coraz gorzej , chociaż na tą chwile jest spokój. ostatnie słowa u słyszałam od męża / wyjdz z bo nie mogę się patrzeć na twoją gębę, a póżniej w********aj.bardzo mnie to zabolało . teraz prosi o wybaczeni ale nie wiem czy dam radę .nie mam siły do takich kłótni.

    • 2 0

    • zero szacunku

      mój mąż też tak się zwraca do mnie zero szacunku ja już nie mogę ,wyzywa mnie od najgorszych ,kłócimy się codziennie (od 10 lat jest zawsze moja wina )i non stop to słyszę mam dość on jest święty?!dzisiaj już nie wytrzymałam i walnęłam w niego obrączką i powiedziałam że to koniec chociaż tak naprawdę nie wiem co robić bo go kocham ,a on twierdzi że mnie nienawidzi ,jak jeszcze długo będe tego słuchać?/? czy ja nie zasługuję na trochę szczęścia???ma 30lat i chciała bym być szczęśliwa bo od 10 lat to może było kilka GODZIN-ale oczywiście to moja wina bo to ja jestem za całe zło odpowiedzialna,próbuję z nim rozmawiać ale zaraz kończy się kłótnią i słyszę że jestem idiotka poj...na i mam się zmienić,widujemy się 20min.rano i 20wieczorem jak wrócimy z pracy jemy kolację i on ma telewizor lub kompa i tak się wymieniamy jak on przy kompie to ja oglądam telewizję lub robię coś jak to w domu coś zawsze jest do zrobienia co robić???przekreślić to wszystko??nim będzie już całkiem do pupy?/ czy walczyć??ale co zdziałam sama???

      • 0 0

  • kryzys jest bolesny (1)

    byliśmy szczęśliwi ,aż nie wzięliśmy ślubu .jesteśmy ze sobą od 10 lat a rok temu wzięliśmy ślub .i bańka pękła.mąz jeszcze miał problemy z pracą.Jestem przerażona ja chcę wrócić do tych dobrych chwil .bardzo kocham mojego męza ,ale chyba się pogubiliśmy i walczymy ze sobą .Wiem że im dłużej walczymy tym bardziej się oddalamy od siebie .Mój mąż nie lubi rozmawiać o problemach u niego jest albo białe albo czarne .CO robić !!!

    • 0 0

    • mamy cos wspolnego

      Moj mąz takze nie potrafi rozmawiac o problemach, zawsze ja walczyłam o to zeby było dobrze,zawsze ja przepraszałam,zawszze ja ustępowałam itd. Nasze małżenstwo niszczy m.in jego stosunek do swoich rodziców. Wiem ze maja prawo byc dla ważni,ale wszystko co powiedzą jest wazniejsze od tego ja mysle.Nie rozmawiam z jego ojcem bo rozmowa była by ciągłą kłotnią i sadze ze to jest głownym problem. Poza tym dochodzi do tego ze nigdy w rozmowach ze znajomymi nie staje po mojej stronie,twierdzac ze nie znam ze gadam głupoty...to bardzo boli....zwłaszcza ze ja zawsze go broniłam nawet jak nie mial racji.Czy tak sie zachowuje kochający mąż??

      • 0 0

  • Kryzys z którym sama się zmagam

    Witam,od ponad roku trwam w kryzysie, pisze ze trwam bo mąż uważa ze przesadzam,dla niego problem nie istnieje,ale on jest i osiąga coraz większe rozmiary.Wczoraj znowu była awantura znowu mnie zawiódł,nie wrócił na czas do domu chociaż wiedział ze muszę wyjść,niestety on wolał pójść po pracy na piwo z kolegami i wrócić do domu kiedy wszyscy już śpią.Ja chcę rozmawiać ale niestety, jest tylko mój monolog,mąż nigdy nie chce rozmawiać,nie potrafi? nie umie?zawsze taki był a jesteśmy małżeństwem od 17 lat.Ja nie mam już sil,mam dość jego braku dialogu braku odpowiedzialności i upijania się, sama nie dam rady wiem o tym,ale co robić poradzcie?

    • 1 0

  • Do Pana X - a dlaczego seks co dwa miesiące? (1)

    Pytałeś żonę?
    A może nie jest zadowolona ? I nie chodzi tu o jakieś kosmiczne orgazmy.

    Znam parę, w której żona powiedziała w sposób naprawdę delikatny i wręcz przepraszający, dlaczego ten seks nie jest dla niej dobry.

    Czy można by coś zmienić?

    A była to sprawa, którą można zmienić, po stronie męża, ale istnieją techniki, by to poprawić.

    I co?

    Mąż obraził się i nie rozmawiał z nią dwa lata !

    A zaczął korzystać z usług prostytutek.

    • 1 0

    • Rozmowa o tym to zbyteczność.

      Myślicie że nie próbowałem. Nie mam takich potrzeb i tyle. Oto odpowiedź zawsze ta sama. Nic do ciebie nie czuję.
      KRACH - dzieci zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami . bez komentarzy.
      Żona nie będzie ze mną - nie ma o czym rozmawiać.
      Pralnia uruchomiona.
      uczę się z tym żyć - nie jest to łatwe.
      Zostałem w domu sam.
      Nie zamieszczę już chyba nic na tym forum.
      Nie wiem dokąd zmierzam.

      • 0 0

  • ...czy to kryzys,czy juz koniec?

    U mnie sytuacja podobna tu do wielu innych.Kryzys?Juz sama nie wiem ,jak to nazwac?Jestesmy malzenstwem 6 lat.Po tym czasie bycia razem moj maz stwierdzil,ze nie potrafi juz odwzajemnic swojej milosci do mnie.Kocha mnie jako matke swoich dzieci,ale nie moze byc ze mna jako mezczyzna z kobieta.Milosc wygasla?!Ja wciaz nie moge w to uwiezyc,i bardzo chcialabym ratowac nasze malzenstwo.Nie tylko dla dzieci,ale dla siebie samej.Wciaz bardzo go kocham.Tylko zastanawiam sie czy to ma jeszcze jakis sens?Skoro postawil sprawe jasno.Chcial sie nawed wyprowadzic,zeby mnie juz nie ranic,prosilam,zeby zostal,ze wzgledu na dzieci,ale i oczywiscie dla siebie.(bynajmniej na jakis czas)Wiele sie miedzy nami wydarzylo,ale wiem ze oboje jestesmy winni.I on twierdzi tak samo. Rozmowa?!Niedawno byl jeszcze zupelnie zablokowany,teraz potrafimy wymienic kilka slow o naszych problemach,ale nie nazwalabym tego jeszcze rozmowa.(wiecej mowie ja,niz on)Zastanawiam sie ,czy warto jeszcze walczyc?
    dodam jeszcze,ze on twierdzi,ze trwamy w tym kryzysie juz od dawna,i z dnia na dzien zaczol sie odemnie oddalac,zbieralo sie to w nim juz od dawna,do momentu ,kiedy juz nie wytrzymal(wybuchl)Stwierdzil,ze nie moze juz tak zyc.a ja widzialam,ze cos jest nie tak,ale nie myslala,ze problem jest tak ogromny!Tlumaczylam sobie,ze kazda para malzenska ma jakies problemy,pod presja codziennych obowiazkow,stres,praca,dzieci,brak pieniedzy itp.Do momentu ,kiedy przylapalam go na'czacie'z inna dziewczyna.I jak to my kobiety reagujemy,podejzewlam go o zdrade.Teraz wiem,ze byla to tylko forma 'ucieczki'od naszych problemow.I nie wiem ,dlaczego ale wieze mu.Powiedzcie co wy o tym sadzicie?

    • 1 1

  • Początek końca

    To już 2 miesiące jak żona wyprowadziła się do swojej mamy. Zabrała dzieci . Teściowa nie umie zająć neutralnego stanowiska tak jak teść. Córka przeniesiona do innej szkoły. Mam nadzieję że da sobie radę. Zyć obok - mieszkać w osobnych pokojach. To chyba nie ma już sensu. Roszczenia finansowe - to kolejny etap. Nie mam już na to siły. Zapomnieć się nie da. Kochać już nie można. Trzeba życie układać na nowo. Przewartościować wszystko to wiem ale jak to zrobić. Nie mam już żadnej nadziei na pojednanie. Nauczyłem się nie dzwonić do żony - po 18 latach nie jest to łatwe. Szukam innego zajęcia by nie myśleć. Uważałem że mam poukładaną rodzinę okazało się coś zupełnie innego. Wiem że nie jestem jedynym któremu małżeństwo wywróciło się do góry nogami. NIE PODDAWAJCIE SIĘ. ALE RÓWNIEŻ NIE ZA WSZELKĄ CENĘ. NIE KŁADZEIE GŁOWY ZA PARTNERA POD SZAFOT - BO MOŻECIE JĄ STRACIĆ.

    • 1 0

  • Kryzys (1)

    Ja również przechodze kryzys...fajnie gdyby znalazł się ktoś kto mógłby mi coś doradzić....wyszłam za mąż z miłości niecałe 4 lata temu, mamy 2 córki 3 i 1 rok. Mąż pracuje od rana do ok. 17 jak on wraca to ja wychodze na 3 godziny do pracy...wracam i mam na niego nerwy, denerwuje mnie to jak podchodzi do dzieci, wydaje mi się, że siada mi psychika przez to, że jestem zmęczona..chodze spać tak koło 23 w nocy wstaję do dzieci, córki śpią razem na osobnym łóżku i tak wędruję kilka razy z naszego łóżka na łóżko dzieci i na odwrót, śpię w nocy na raty jednym słowem...wcześnie rano wstaję, nie mam przez to cierpliwości do dzieci, ciągle tylko słyszę piciu, jeść, kupa. Nigdy nie lubiłam spać do późna zawsze wcześnie wstawałam ale teraz chyba jestem za bardzo przemęczona bo czasem idę z dziewczynami przespać się popołudnoiu ok. 2 godziny i całkiem inaczej, brakuje mi też cierpliwości i wszystko to odbiją się równiez na mężu, który po przyjściu z pracy również zaczyna krzyczeć na dzieci mi mio, że cały dzień go nie ma...to mnie równiez denerwuje u niego....
    wydaje mi się, że gdyby nie to zmęczenie miałąbym inne podejście do męża i dzieci.....więcej cierpliwośći...nasz kryzys polega na tym, że jak nigdy potrafimy się kłócić codziennie o byle co...każda chęć porozmawiania kończy się kłótnią...gdy męża nie ma mam ochotę go przytulić, przeprosić ale gdy się widzimy wszystko mija...i wraca zdenerwowanie...ja od rana praktycznie muszę zając się sprzątaniem, w międzyczasie dzieci, zanim posprzątam jest znowu bałagan i to też mnie doprowadza do szału...bardzo cieszyłabym się gdyby znalazł się ktoś i spróbował mi pomóc, tak bardzo kocham całą trójkę i niewyobrażam sobie gdyby ich nie było ale gdy sa doprowadzaja mnie do szału

    • 3 0

    • Czytam i i się zastanawiam czy sama tego nie pisałam..... U nas identyczna sytuacja. Jedyna różnica to ta że mamy dwóch synów. Rozgoryczenie narasta we mnie coraz bardziej.... czy jeszcze kiedyś będzie choć trochę lepiej. A sex.... atmosfera jaka panuje w domu całkowicie odbiera mi na niego ochotę. Z mojej twarzy już dawno zniknął uśmiech.... gdzie się podziała ta dziewczyna ciesząca się z powrotów męża z pracy ? Czasem mam wrażenie, że smutek ogarnął mnie całkowicie. Niektórzy mówią do mnie matka polka, a ja czasem mam wrażenie, że już nie lubię nawet swoich dzieci :(((((

      • 0 0

  • Rewelacyjny artykuł

    Czytałem ten artykuł i po prostu widziałem w nim całe wspólne życie z moją żoną(wszystkie nasze wspólne błędy i jak że głupie i banalne porażki )- u nas w rodzinie nadszedł ten dzień wielkiego kryzysu w którym moja ukochana żonka jest w stanie zrezygnować z naszego małżeństwa oddając swoje uczucia innemu zupełnie obcemu facetowi poznanemu 5 miesięcy temu- ten artykuł otworzył mi oczy i dał podwójną wiarę w nasz związek- nasza psychika jest potężna a my zbyt mali żeby sobie z nią poradzić sami- dobrze że są tacy ludzie którzy takimi artykułami wiedzą co poruszyć i jak nam pomóc!! Dziękuję

    • 2 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Prowadzenie cukrzycy u kobiet z cukrzycą ciążową lub cukrzycą typu I

badania

Dzień dziecka. Joga dla dzieci 4-6 lat

60 zł
warsztaty, spotkanie, joga

Warsztaty dla dorosłych. I wszystko jasne!

20 zł
wykład, warsztaty, spotkanie

Najczęściej czytane