• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kryzys małżeński - czy to się da przeżyć?

28 lutego 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Zgodne małżeństwo to nie kwestia przypadku czy szczęścia. Udane związki powstają, gdy małżonkowie kochają się i wspierają. Umiejętność budowania długotrwałych, dobrych relacji z partnerem posiada każdy z nas. Nie każdy tylko potrafi wyrazić swoje uczucia, zdefiniować pragnienia czy określić swoją rolę w codziennym życiu.

Niedopowiedzenia, chowane pretensje czy urazy mogą prowadzić do zaburzenia wzajemnych relacji, a w ostateczności nawet do rozstania.

O kryzysie w związku oraz o tym, jak sobie z nim radzić mówi Joanna Krysiak, psychoterapeutka z Gabinetu Terapeutycznego - porady dla rodzin, par, indywidualne.

Kiedy zaczyna się kryzys?
- Każde małżeństwo przechodzi w trakcie swojego trwania pewne etapy. Pomiędzy tymi etapami pojawiają sie kryzysy - mówi Joanna Krysiak, psychoterapeutka. - Każde przejście do kolejnego etapu ich związku jest dla małżonków wyzwaniem. Jednak nie można traktować kryzysu jako coś złego. Takie załamanie pojawia się, aby związek ewaluował, żeby był coraz lepszy, głębszy, satysfakcjonujący i aby rozwijał rodzinę. Można zaryzykować twierdzenie, że bez kryzysów ludzie by się nie rozwijali.


Etapy w związku
1. Narzeczeństwo/ Młode małżeństwo
- Wspólne mieszkanie, nie ważne przed czy po ślubie - mówi Joanna Krysiak. - to czas na poznanie partnera, ale także na poznanie swoich rodzin. To etap starcia dwóch rodzin, ich wartości, przyzwyczajeń, tradycji. Młodzi muszą odnaleźć się i uszanować rodzinę swojego małżonka, zaakceptować panujące w niej zasady. Odmienność zasad, wartości i ról może i powinna wywołać pierwszy kryzys. Małżonkowie aby z sukcesem przejść do kolejnego etapu powinni wypracować system wartości, który będzie panował w zakładanej przez nich rodzinie. W tym celu każdy z nich musi odrzucić 50% tego co wyniósł z rodziny pochodzenia. To nie łatwe. Czasem walczą aż do końca.

2. Pierwsze dziecko
Kiedy małżonkowie podzielili się już rolami w związku, ustalili panujące w nim zasady to pojawienie się dziecka wywraca wszystko do góry nogami. Trzeba na nowo podzielić role w małżeństwie, zaakceptować zmianę trybu życia, zrezygnować z części dotychczasowej wolności. - Związek musi na nowo ustalić hierarchię ważności i priorytety - mówi terapeutka. - Dzieje się tak aby związek przeszedł do kolejnego etapu silniejszy i umocniony w walce z przeciwnościami.
- Na pocieszenie jednak dodam, że drugie dziecko nie powoduje już takiej rewolucji - mówi ze śmiechem Joanna Krysiak.

3. Kolejne etapy wyznacza rozwój pierwszego dziecka: pójście do przedszkola, do szkoły, dojrzewanie.
- Dziecko od początku reaguje na to co dzieje się z rodzicami. Kocha ich, jest w stanie poświęcić dla ich szczęścia bardzo wiele. Na tym etapie kryzys w związku ujawnia się poprzez dziecko - mówi terapeutka. - Problemy dziecka z oddalaniem się od rodziny, zdobywaniem świata, lęk przed rozstaniem z rodzicami, a potem rozpoczęciem samodzielnego życia mogą być tak naprawdę przejawem lęku rodziców.
Bardzo trudny jest okres dojrzewania kiedy znowu trzeba wszystko na nowo poukładać - wyjaśnia Joanna Krysiak. - Nastolatek potrzebuje wyznaczenia granic swojej wolności i niezależności, co powoduje, że rodzice muszą na nowo rozdzielić role w rodzinie.

4. Samodzielne życie
Następny kryzys może nastąpić w momencie, gdy dziecko zaczyna szykować się do samodzielnego życia. Małżonkowie, boją się, o swoje dziecko, ale też o to co stanie się z nimi. Przez lata wychowywania dzieci być może oddalili się od siebie i trzeba będzie stanąć twarzą w twarz z tym, co jest lub czego już miedzy nimi nie ma.

5. Ostatnie etapy : puste gniazdo (po odejściu wszystkich dzieci z domu), starsze małżeństwo i śmierć. Tu ponownie tworzy się nowy podział ról i wartości. Często rodzice stają się dziadkami. Przechodzą na emeryturę. Ale nie tylko to. Puste gniazdo mogłoby być dla małżonków szansą na ponowne zakochanie, drugą młodość. Na rozwijanie siebie i spełnianie marzeń.

Przyczyny
Fundamenty silnego związku, gotowego do walki z kryzysami, należy rozpocząć od początku budowania związku. Jeżeli małżonkowie zaakceptują wartości, które wnosi partner, nie będą starali się na siłę go zmieniać i dostosowywać do swoich wyobrażeń, kryzys nie powinien być tak ciężki do przejścia. Gorzej, jeżeli jeden z małżonków chce narzucić swoje wartości i pomysł na życie drugiej osobie. Wówczas, nawet gdy mu się to uda, to "zwycięstwo" jest pozorne. Okazuje się, że na barkach "zwycięzcy" spoczywa odpowiedzialność za związek. Ta osoba, która przeforsowała wprowadzenie swoich wartości czy zasad jako priorytetowych, musi teraz pilnować ich przestrzegania i strzec swego "zwycięstwa"
Najczęstszym zachowaniem "przegranego" współmałżonka jest wycofanie się. Jednoczenie zaczynają się zarzuty ze strony "zwycięskiego" partnera że druga osoba jest nieodpowiedzialna, że jej nie zależy, że nie stara się, nie walczy o związek.
I paradoksalnie, to "zwycięzcy" częściej przychodzą do terapeuty.
- Częstszym inicjatorem wizyty u terapeuty są kobiety - mówi Joanna Krysiak. - To my, kobiety częściej przejmujemy rolę "bycia bardziej w porządku". Wydaje nam się, że wartości wyniesione przez nas z rodziny są lepsze. Mamy wizję jaki powinien być mąż, małżeństwo, rodzina, wychowanie dzieci. To, czego brak w tym obrazie to wizja kobiety- jej tożsamości, potrzeb, pragnień, siły.
W konsekwencji kobieta bierze na siebie odpowiedzialność za związek i ponosi tego konsekwencje. Najłatwiej to wyobrazić sobie w ten sposób: jeżeli kobieta bierze na siebie 90% odpowiedzialności za dom i rodzinę, to mężczyźnie pozostaje 10%. Trudno wtedy mężczyźnie zadowolić kobietę, bo nie ma jak się wykazać. I niestety, to kobiety przegrywają: częściej są zestresowane, rozgoryczone, zawiedzione czy opuszczane. Cały czas dają coś z siebie i nie dają okazji, aby pozwolić partnerowi dać coś od siebie.
Należy jednak pamiętać, że sytuacja kryzysowa nie jest winą tylko jednego z małżonków. - Odpowiedzialność za nierównowagę w związku zawsze spada na dwie strony - mówi terapeutka. Nigdy też nie jest za późno, póki związek trwa, na przejście zaległych kryzysów i stworzenie satysfakcjonującego i szczęśliwego małżeństwa.

Walka
Do kryzysu dochodzi, gdy jedna ze stron nie wyraziła jasno, jak widzi związek i swoją w nim rolę. Często wystarczy rozmowa, aby okazało się, że tak naprawdę małżonkowie mają wiele wspólnych wartości, tylko nie potrafili ich w jasny sposób sformułować.
- Najważniejsze jest, aby zmierzyć się z kryzysem - radzi Joanna Krysiak - wzajemne oskarżanie się, czy udawanie, że kryzysu nie ma to krok w tył. Małżonkowie zamiast pogłębiać związek oddalają się od siebie lub zaczynają ze sobą walczyć.
Niejednokrotnie kryzys odbija się na dzieciach. I często dzięki nim rodzina trafia do terapeuty. - Nie rzadko są to zaburzenia somatyczne, lub problemy z zachowaniem - mówi terapeutka. - Dzieci z miłości do swoich rodziców i ze strachu o nich chorują, aby dorośli skupili na nich swoją uwagę i zapomnieli o kłopotach, lub się do siebie zbliżyli w słusznej sprawie.
Również dorośli miewają różne objawy somatyczne: przewlekłe bóle głowy, kłopoty ze snem czy nawet z sercem. Niejednokrotnie opieka nad chorą osoba zbliża małżonków do siebie, ale nie rozwiązuje problemów, które wywołały chorobę.
- Ludzie przychodzą do terapeuty, kiedy jedno z małżonków, czasem oboje, widzi jakiś problem - opowiada Joanna Krysiak. - Często dzieje się to w momencie, kiedy partner chce odejść a druga osoba koniecznie chce go zatrzymać. Najczęściej do takich skrajnych sytuacji dochodzi w związkach, gdzie zostały przeforsowane wartości jednego z małżonków. Druga osoba nie mogąc "przebić się" w małżeństwie oddala się. Niejednokrotnie dochodzi do zdrady.
- Dlatego gośćmi terapeutów są właśnie "zwycięzcy" - wyjaśnia terapeutka. - To oni okazują się największymi przegranymi.

Terapia
- Terapia nie spowoduje, że partner stanie się taki, jakim chcielibyśmy, żeby się stał - mówi Joanna Krysiak. - Terapeuta tylko pomaga dojrzeć pewne rzeczy, a małżeństwo musi samo znaleźć najlepsze dla nich rozwiązania. Jeżeli kobieta chce namówić mężczyznę na pójście do terapeuty, a mężczyzna wierzy, że nie chodzi o dopasowanie go do jakiegoś szablonu czy wyobrażenia, tylko o poprawę stosunków między nimi, to pójdzie. Jeżeli mężczyzna nie widzi już potrzeby naprawy związku to nie przyjdzie.
- Najlepszą rada jakiej mogę udzielić partnerom? - zastanawia się Joanna Krysiak. - Nie róbmy wszystkiego na 100%, pozwólmy sobie na niedoskonałość. I najważniejsze - szczególnie dla kobiet - nie dawajmy z siebie wszystkiego, zostawmy coś dla siebie. To taka inwestycja we własne szczęcie. I nie oczekujmy, że partner spełni nasze marzenia.

Zapobieganie
Nie należy dawać więcej niż druga osoba jest w stanie przyjąć i oddać. Jeżeli daje sie za dużo, to druga osoba , nie mogąc się odwzajemnić zaczyna się oddalać. Czuje się gorsza.
- Nasze role w małżeństwie zależą od nas. Nigdy nie jest tak, że kryzys powoduje tylko jedna osoba, a druga jest bez winy. Pamiętajmy, że za związek odpowiedzialne są dwie osoby .

Rozmawiała: Magdalena Oleszko - Włostowska

Kilka porad dla dobrego związku:
1. Kłóćcie się, nie obrażając siebie nawzajem. Nie tłumcie negatywnych emocji. Nie wyzywajcie się.
2. Nie badzie uparci. Nauczcie się wyciągać rękę na zgodę.
3. Obdarowujcie sie. Bez okazji. Byle nie za często - to ma być przyjemność, nie obowiązek.
4.Przestrzegajcie rytuałów. To może być czynność, której wspólne wykonywanie sprawia Wam radość. Lubicie spędzać wspólnie czas przy stole? Jedzcie razem kolację.
5. Rozwijajcie zainteresowania, nie rezygnujcie z hobby. Znajdźcie czas tylko dla siebie.

Opinie (240) ponad 10 zablokowanych

  • muj kryzys

    polega na tym rze nie hodze na panienki i na piwo chce byc z żonom ale ona woli somsiadki i inne koleżanki mam dosc tego i chyba jusz niemam siły to dalej ciongnonc????

    • 7 0

  • a co ja mam zrobic?

    Jestem 2lata po slubie obydwoje mamy ciezkie haraktery ale udaje nam sie czasem dogadac....czasem to zamalo..!!!!w tym jest problem ze on jest jak bez uczuc nieokazuje ich i sam wiele nie potrzebuje natomiast wiecznie ma kolezanek na stronach i szuka ich....moj najwiekszy problem to to ze nie umie zrezygnowac ze znajomosci z byla chodz wie jak sie nie tolerujemy i pomimo rozmowy i prozb przestaje na jakis czas i znow zaczyna.a mi odpowiada ze leje na to co ja chce i co mysle.....sadze ze raczej nie przetrwamy..

    • 6 0

  • TEN ARTYKUŁ TO BABSKI PUNKT WIDZENIA (1)

    Tylko kobieta może napisać tyle o kryzysie i nie wspomnieć o SEKSIE
    ani razu. Hańba
    Sex raz na 2 miesiące i kryzys gotowy

    • 6 0

    • Witam!!
      Ktoś w końcu napisał SZCZERĄ PRAWSDĘ!!!!,kobiety piszą tylko o tym co robią: w domu,dzieci,gotowanie itd.
      Pozdrawiam.

      • 0 0

  • pomocy

    Witam.Czytając wszystkie te wypowiedzi myślę skąd ja to wszystko znam ?Jestem mężatką z 13 letnim stażem.Obawiam się ze to wszystko co się dzieje w naszym małżeństwie idzie ku złemu mimo moich usilnych starań aby tak nie było. Mój mąż wiele godzin około4-5 dziennie spędza przed komputerem a ja i nasz syn jesteśmy na szarym końcu w'' jego świecie''.Moje usilne prośby o chwilę szczerej rozmowy pełzną na niczym .On twierdzi że ciągle sie go czepiam że on musi odreagować i pograć sobie.Ja próbując odciągnąć go od tych gier proponuje wspólny wyjazd do kina lub na basen ale on ciągle się wykręca i w rezultacie jadę sama z synem.Widzę że nie zależy mu na mnie tak jak kiedyś a ja go ciągle kocham ponad wszystko.nie wiem co dalej robić aby ratować to co jest jeszcze do uratowania.Mówię mu że jest dla mnie ważny że czuję sie zaniedbana opuszczona przez niego a jego to nie wzrusza.....Nasz syn ma juz 12 lat i widzi co sie dzieje z nami i mówi mi że to jego wina bo to on chciał mieć internet a terz tata ciągle gra.Ja staram sie dużo z nim o tym rozmawiąm żeby nie czuł sie winny żeby sie nie martwił tak. nie wiem już co mam robić najlepiej odebrać sobie życie ale co z TOMKIEM?czy to cos rozwiąrze

    • 2 0

  • widzę że jest nas więcej,

    Od roku jestem w kryzysie, strasznym, mój mąż który jest alkoholikiem( więc chyba wiadomo przez co przeszłam), przestał pić, ale też przestał mnie zauważać. Nie chodzi na terapię, więc jeszcze dodatkowo jest ciężko. Nie widzi sensu bycia w związku ze mną. Wiem że ja też nie byłam do końca ok, myślałam że skoro pracuje, piorę , sprzątam i wzięłam wszystko na swoje bary, a mojemu panu pozwoliłam tylko być to jest mu dobrze. Okazało się że on się nudził 19 lat i teraz już nie chce mieć żony traktorzystki. Nasze małżeństwo wisi na włosku, ale jeszcze wisi, bardzo chcę je ratować, on twierdzi że już nie ma sensu, ale wiem miłość moja jest silna i bardzo chcę żeby się udało mam pokonać to wszystko. Jeśli ktoś może zna podobny przypadek który poradził sobie z tym proszę o rady.

    • 0 0

  • kryzysy

    Jedna z nas piszeze duzo rozmowy i milosci na kazdy temat to jest recepta na udany zwiazek.Ja sie nie moge z tym zgodzic.Jestem zona od 13 lat,matka wspanialej 2 dzieci.Rozmowy z mezem na kazdy temat to mozemy powiedziec codziennosc,milosc ktora wciaz kwitnie tez codziennosc.Maz jednak wyjezdzal za granice do pracy.Rozmowy kontynuowalismy telefonicznie.Nawet zdecydowalam sie pojechac do meza autem z 2 malych dzieci jak tylko slyszalam w glosie jakies zalamanie.Pokonywalam 2000km ladem i morze 10 godzin.Nic nie wskazywalo na jakis kryzys.Zycie jak w bajce.Nagle trafila do mnie wiadomosc,ze moj malzonek ma jak potem sam okreslil wirtualna znajomosc.Hm. Nie potrafil mi jednak do tej pory tego wytlumaczyc.Nadal jestesmy malzenstwem ale nie potrafie mu zaufac.Kryzys byl ten jeden.Ale ........Pozdrawiam.Kazdy musi znalezc swoja recepte.

    • 0 0

  • tak na temat sexu...

    mój kryzys trwa 7 m-cy, jestem mężatką 7 lat i szaleje za moim mężem. niestety bez wzajemności, od siedmiu miesięcy nawet nie tknął mnie palcem, nie uważam abym stała się aż tak obleśna, nie potrafimy już rozmawiać, a nawet kłócic się. nawet nie chce mi powiedzieć o co chodzi, co sie stało. brakuje mi tych igraszek z moim mężem, brakuje mi jego ciepła i całej jego osoby. niech mi ktoś napisze że to przejdzie, minie, że bedzie ok i to jest tylko chwilowe...

    • 0 1

  • za duzo myśli... (1)

    przeczytałam wszystkie Wasze wypowiedzi i..eh widzę tu także siebie i swoje życie. Jestem ponad 11 lat w związku małżeńskim i patrząc wstecz widzę bardzo dobrze że rozmijaliśmy się z mężem od pierwszego dnia wspólnego życia. Nie miałam wygórowanych ambicji ni marzeń. Tak mi się tylko wydawało, bo oczekiwałam wiele od męża. Chciałam by był czuły, troskliwy, opiekuńczy, by okazywał mi swoją miłość. Chciałam wspólnych rozmów, miłego spędzania czasu, by było czuć między nami tą więź emocjonalną. Chciałam odwdzięczać się tym samym. Z perspektywy lat wiem czego mi brakuje i wiem, że mąż mi tego nie dał i już nie da, ponieważ nie potrafi. Narzucił mi swoje życie w którym ja nie umiałam się odnaleźć. Próbowałam, szukałam miejsca dla siebie, zagłuszałam ból i rozgoryczenie uciekając w wyimaginowany świat marzeń.Próbowałam rozmów, mówiłam że tak nie chcę, że jestem nieszczęśliwa, że źle się czuję z tym,że moje życie ograniczyło się do domu i dzieci.Buntowałam się coraz bardziej i coraz mocniej. A On...milczał, bo nie umie rozmawiać o uczuciach. A On milczał, bo to nie My mamy problem tylko ja go mam.A ON milczał bo taka miłość to tylko w książkach lub w filmach. I ma rację...Oddaliłam się od męża. Uczucie wygasło...Dziś nie wiem co mam robić i dokąd pójść jak i czy w ogóle zaczynać od nowa...bo są dzieci...bo strach przed nowym.Mąż mówi że mnie kocha, prosi o szansę (kolejną) a ja nie wiem czy chcę...serce krzyczy: gdzie byłeś przez 11 lat!..a rozum woła: są dzieci, zrób to dla nich. Pogubiłam się...

    • 0 0

    • mam lzy w oczach jak czytam Twoja wypowiedz Micusia, bo ja dokladnie tak samo sie czuje, ale w malzenstwie jestem od 3,5 lat choc jestesmy razem od prawie 12. I ja tez wciaz czekam bo moze sie cos zmieni ale w sercu czuje ze nigdy tak sie nie stanie. Nie mam dzieci i na razie nie chce bo w koncu wciaz czekam az bedzie lepiej, ale nie jest :( Przeciez jak go poznalam to bylo inaczej ;(

      • 0 0

  • i co dalej.....

    jestem 15 lat w związku małżeńsim. Kocham mojego męża bardzo, kocham od kiedy gp poznałam. Jednak on nie obdarzał mnie takim uczuciem od początku, to ja zbiegałam o niego i udało mi się. Pobierając się byliśmy ludźmi dorosłymi 24 i 33 lata. poznaliśmy sie w pracy i dotąd razem pracujemy. Może to jest też przyczyna kryzysu. Ja zawsze byłam wylewna w okazywaniu uczuć, miłe słówka, czułe gesty, on niestety nie, ale jajkoś to tolerowałam. Najbardziej udany seks był przed zawarciem związku, po roku od dnia ślubu urodziłam pierwsze dziecko. Z seksem było jako tako, ale niestety rzadko. Później drugie dziecko i skończyło się . Seks raz na 2 tygodnie, jeśli to można wogóle nazwać seksem. Boi sie o wpadke, nie chce stosować żadnych środków. Właściciwe to masturbacja. Czułam sie odsunięta na bok, przy każdej kłótni, straszy mnie rozwodem. Odnalazłam przyjaciela z dawnych lat, zaczeliśmy pisać , mąż o to wiedział, powiedziałam mu że piszę z kolegą i okazało się wtedy że nawet jest zazdrosny, mimo, że nigdy tego nie okazywał, może 3-4 razy w ciągu naszego małżeństwa powiedział, ze mnie kocha, o ile go o to zapytałam. Teraz zaś przy każdej okazji wypomina mi tą wirtualną wg niego zdradę. Ja nadal Go kocham, nie chce się z nim rozstać, ale on stał się jeszcze bardziej oschły. W łóżku nam nie wychodzi. Nie chce się ze mną kochać "bo wpadniemy" . Jedynie się dotykamy, mnie to nie wystarcza, ja kocham się kochać. Ani ja jego i jestem pewna że on mnie nigdy nie zdradził. Nie wiem co mam robić, czyja jest wina za taki stan, poradźcie !!!

    • 0 0

  • "FACET TO SWINIA" (4)

    O CZYM MY TU ROZMAWIAMY JAKA TARAPIA?DLA FACETOW? PRZECIEZ ONI NIE SA W STANIE NICZEGO ZROZUMIEC.TO JEST JAKIS PODGATUNEK PO MALPIE ALBO NAWET PO JASZCZURCE MOZE.MIALAM KIEDYS SZCZURA(ZNACZY SZCZURZYCE),MOZNA ZWIERZAKA DUZO NAUCZYC W KROTKIM CZASIE A MEZA NIE NAUCZYLAM NICZEGO PRZEZ KILKA LADNYCH LAT.WIEC TERAPIA NA RATOWANIE MALZENSTWA ODPADA.MAZ JEST ZA "MODRY"NA WYSLUCHIWANIE"BREDNII"JAKIEJS TAM "GLUPIEJ PSYCHOLOG"RADA JEST TAKA:OLAC GADA TAK JAK ON CIEBIE OLEWA.POSZUKAC SOBIE FAJNE HOBBY I CIESZYC SIE ZYCIEM BO KROTKIE JEST.BRON BOZE NIE SZUKAC INNEGO PRZEDSTAWICIELA PODGATUNKU BO SPADEK MOZE BYC TYLKO Z DESZCZU POD RYNNE.ROZWOD TO NIE ZAWSZE DOBRE ROZWIAZANIE.MEZUS TYLKO BY SIE UCIESZYL JASZCZUR JEDEN.POGNEBIC JESZCZE TROCHE ZA DOTYCHCZASOWE KRZYWDY.JAK CIE WYZYWA OLEJ,JAK CIE NIE DAJ BOG BIJE TO MOZE NIE WZYWAJ OD RAZU POLICJI,BO JAK ZAMKNA TO KTO ZAROBI NA DZIECI ALE ZAPISZ SIE KONIECZNIE NA KARATE A TO SIE KIEDYS ZOLWIK ZDZIWI.DLACZEGO KOBIETY SA TAK OBSESYJNIE SKUPIONE NA SWOICH MEZACH PRZECIEZ SWIAT JEST TAKI CIEKAWY.CO CIEKAWEGO MOZE BYC W BRUDNYM SZOWINISTYCZNYM OLEWAJACYM WSZYSKO,GAPIACYM SIE W TELEWIZOR ALBO W KOMPUTER CHLOPIE.NO FAKT POKI CO POTRZEBNY JEST DO PRZEDLUZENIA GATUNKU(GDZIE TA OBIECYWANA NA SZEROKA SKALE PARTENOGENEZA)ALE JA NP.DZIECI JUZ MAM HAHA I TERA TO MOZE MI JUZ NAGWIZDAC.NIECH SOBIE ROBI CO CHCE BYLEBY TYLKO BARDZO NIE SMIERDZIAL W DOMU KASE JAKO TAKA ZARABIAL I NA DZIECI DAWAL OCZYWISCIE,NO I BYLEBY MOJEJ WOLNOSCI NIE OGRANICZAL.A I BRON BOZE NIE BIERZCIE KASY OD MEZA NA WLASNE POTRZEBY PREDZEJ CZY POZNIEJ WYPOMNI NO I JAK UTRZYMUJE TO TRZEBA SIE BEDZIE SLUCHAC A TEGO BYSMY NIE CHCIALY.MASZ 2 RACZKI SAMA NA SIEBIE ZAROB.TO CHYBA TYLE O MEZACH.ALE SLUCHAJCIE WSZYSTKIE PANNY PISZE DO WAS DOSWIADCZONA MEZATKA JAK MACIE WYCHODZIC ZA MAZ TO MOZE LEPIEJ POMYSLEC O KUPNIE PSA JAK KTOS BOI SIE SAMOTNOSCI.

    • 17 6

    • Gdy role się odwrócą.

      Elcia a jak to facet kocha za bardzo a kobieta widzi tylko kolegów z pracy i tak zwaną samorealizację i karierę to co? To ja dzieci po południu , lekcje dom obiad. w wolne dni to my na zawody lub zajęcia w domu a ona na do pracy bo kolega poprosił. Gdy ja chcę na wspólny obiad to jedyny znany mi wyraz to wyraz NIE ale z kolegami to i owszem. Ja mówię o kryzysie i psychologu a żona do wariatów którzy nie wiedzą nic nie będzie chodzić. My też umiemy kochać. Nie wszyscy faceci to świnie.

      • 0 0

    • Smutna prawda

      świętę słowa !!! Bo niestety tak jest i ja chyba się zastosuje do Twoich rad Elcia, zrobię sie na bóstwo, znajdę pracę i olewam DZIADA

      • 0 0

    • bardzo pouczajace!!!

      ELCIA -swietny tekst, napewno sie dostosuje...

      • 0 0

    • Dziękuję

      To co Pani napisała, uzdrowiło mnie. Zmieniłam punkt widzenia. Nie ma co skupiać się na mężu, bo szkoda życia, jest tyle fajnych rzeczy na świecie.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

III Ogólnapolska Konferencja Samoświadomość i komunikAACja a TZW. zachowania trudne

konferencja

Ratuję, bo kocham i potrzebuję

warsztaty, spotkanie

Biologia totalna | wykład wprowadzający 10 maja (piątek), godz. 20:30-22:30

70 zł
warsztaty, spotkanie

Najczęściej czytane