• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wściekasz się na korki? Ocena zależy tylko od ciebie

Borys Kossakowski
11 czerwca 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Marek Ryćko - ekspert techniki rozwoju osobistego Big Mind, od wielu lat prowadzi warsztaty Laboratorium Siebie, uczeń Dennisa Genpo Merzela. Marek Ryćko - ekspert techniki rozwoju osobistego Big Mind, od wielu lat prowadzi warsztaty Laboratorium Siebie, uczeń Dennisa Genpo Merzela.

Wyobraź sobie korek samochodowy. Ktoś jedzie do pracy, cały się wścieka, bo wie, że nie zdąży na bardzo ważne spotkanie. A teraz pomyśl, że scena się dzieje w Nowym Jorku, 11 września, a nasz bohater pracuje w World Trade Center. Jeśli dojedzie na czas - zginie. Jeśli się spóźni, przeżyje. Gdyby znał cały ogląd sytuacji, czy by się wściekał, że się spóźni? Sęk w tym, że nigdy nie znamy całego ciągu przyczynowo-skutkowego - mówi Marek Ryćko, ekspert techniki rozwoju osobistego Big Mind.



Borys Kossakowski: Pewnego dnia umówiłem się z kolegą. On się spóźniał, więc ja, zachwycony wówczas koncepcją "tu i teraz", w zgodzie z nauką jednego z mistrzów, postanowiłem siedzieć i delektować się swoim własnym towarzystwem, zamiast denerwować się na kolegę. Wreszcie po pół godziny takiego siedzenia, zadzwoniłem do niego. Okazało się, że nie przyjdzie, o czym mnie poinformował e-mailem, którego ja nie przeczytałem. I mógłbym tak siedzieć do nocy, delektując się sobą, jak idiota, choć tak naprawdę wkurzałem się na to, że on się spóźnia.

W korku:

Marek Ryćko: W tamtym momencie był w tobie aspekt cieszący się swoim towarzystwem i był też aspekt wkurzenia na kolegę, który nie przyszedł. Pod tym wszystkim zaś twoja ocena, że lepiej jest być takim błogim i zachwyconym tu i teraz, niż wkurzonym. Tymczasem wkurzenie jest też w porządku, bo to jest część ciebie. Kluczowa sprawa to nie negować żadnego aspektu siebie.

Tylko po co się wkurzać, skoro to i tak nic nie da?

Z perspektywy zarządcy swoich włości decydujesz, czy się wściekasz, czy nie. Jeśli się gniewasz, napawaj się gniewem. A potem, jak dostajesz informację, że nie przeczytałeś maila, napawaj się swoim zawstydzeniem, poczuciem, że zrobiłeś coś nie tak. Masz wolność. Możesz też wybrać niewściekanie się i niewstydzenie.

Jak pojawia się wkurzenie, to trudno jest z niego zrezygnować. Postanowić, że będzie inaczej.

Prawie wszystkie emocje mają swoje źródło w myśleniu. Często wykonujemy czynność myślenia z rozpędu, tak jak nas nauczyło życie, po wyżłobionych koleinach. Kolega się spóźnia? To myślimy o nim coś niedobrego, a potem pojawia się emocja. Dopóki nie pożegnamy się z koleinami, po których płyną nasze myśli, będziemy nadal myśleć w sposób niekorzystny dla siebie.

Jak się pozbyć tych kolein?

Ocena każdej sytuacji jest zupełnie dowolna. Można założyć tak: z jakiegoś powodu to, co się dzieje to dla mnie najkorzystniejsze, co mogło mnie spotkać.

Wiem! Dzięki temu, że on się wtedy nie pojawił, mamy teraz teraz świetny punkt wyjścia do dyskusji.

O, właśnie! Nie wiemy, co by się zdarzyło, gdyby on przyszedł punktualnie! A propos spóźniania: wyobraź sobie korek samochodowy. Ktoś jedzie do pracy, cały się wścieka, bo wie, że nie zdąży. A teraz pomyśl, że scena się dzieje w Nowym Jorku, 11 września, a nasz bohater pracuje w World Trade Center. Jeśli dojedzie na czas - zginie. Jeśli się spóźni, przeżyje. Gdyby znał cały ogląd sytuacji, czy by się wściekał, że się spóźni? Sęk w tym, że nigdy nie znamy całego ciągu przyczynowo-skutkowego.

Czyli w każdej sytuacji można założyć, że to co się dzieje, jest dla nas najlepsze?

Tak, choć to też jest ocena. Trzecia możliwość to nie oceniać. Jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia dualnego: tak - nie, podoba - nie podoba, chcę - nie chcę. Wykroczenie poza to pozwala doświadczać życia, które właśnie się toczy.

Inna sytuacja. Matka z córką przy stole. Wylewa się kawa na obrus. Wersja pierwsza: matka się wścieka: zobacz co zrobiłaś, plama nie zejdzie. Wersja druga: popatrz jak ta plama się cudownie układa. Oprawimy to w ramkę i powiesimy na ścianie! Nic nie zmieni faktu, że kawa się wylała. Nic nie zmieni faktu, że nie da się tego wyprać. Ale ocena sytuacji należy do nas. A dzięki wyborowi oceny, mamy również wpływ na emocje, jakie się pojawią.

A jeśli kawa się wylała nie na obrus, ale na laptop za 10 tysięcy, który nam służy do pracy? Mamy zachwycać się zwarciem?

Paulo Coelho doświadczył podobnej straty. Wyrzucili go z pracy. Zamiast rozpaczać, zaczął pisać. Niezależnie od tego jak ocenia się jego książki, zarobił na nich fortunę. Dużo więcej, niż dostałby w poprzedniej pracy. Taka strata może coś zmienić w życiu człowieka.

A co z doświadczeniami fizycznymi, z którymi trudno dyskutować, jak na przykład ból? Albo brzydki zapach kupy dziecięcej. Gdybym się cieszył zapachem kupy, wzięliby mnie za wariata!

Słowo zjawisko bierze się od słowa jawić się. Każde zjawisko czy doświadczenie składa się z dwóch elementów. Pierwsze - to co nam się "jawi", a drugie, to nasza reakcja. Kupa sama w sobie jest po prostu kupą, która nam się jawi. A nasza reakcja na nią jest najczęściej reakcją wyuczoną. Skoro wszyscy mówią, że jest brzydka i śmierdzi, to tobie nie wolno się wyłamać. Inaczej wezmą cię za wariata. Tak działa społeczeństwo. Ale możesz eksperymentalnie przełączyć się na inny umysł. Taki, który zachwyca się kupą.

Kłócą się z tym odruchy wymiotne, które kupa powoduje.

Tak to sobie wyobraża umysł, który posługuje się koleinami. Ale tego nie wiesz. Jest jeszcze inna opcja. Możesz w ogóle nie oceniać. Po prostu doświadczać kupy; kropka. To wymaga wyćwiczenia, ale jest to możliwe.

Ból tak samo?

Weźmy ból zęba. Uważam dentystów za wspaniałe istoty, które robią coś dobrego dla mnie. Ból jest tylko doświadczeniem, tak jak kolor, na który patrzę. Doświadczenie bólu składa się z bólu i z postawy wobec niego. Cierpienie pochodzi w 90 proc. z postawy wobec bólu, a nie z samego bólu. Eksperymentuję w tej kwestii od lat. Doświadczam, że ból jest, ale to jest w porządku, bo organizm daje mi znać, że jest stan zapalny. Doświadczam życia w pełnej soczystości. Jak mi wyrywano zęba, było dłutowanie, doświadczałem tego w totalnej błogości. Krew tryskała, a ja - zachwycony, bo przecież robią dla mnie coś dobrego, trzeba ten ząb usunąć. Przeżyłem to w najkorzystniejszy dla siebie sposób.

A co z bólem psychicznym? Wstaję rano, żołądek ściśnięty, nie chce mi się żyć.

Sam widzisz, że żołądek się ściska z powodu myśli! Zadaj sobie pytanie: Co mogę zrobić, żeby mieć wolność decydowania, o czym myślę? Mało tego, każdy z nas ma możliwość dotarcia do takiej części siebie, która w ogóle nie myśli.

W potocznym rozumieniu, ten, kto nie myśli, to jest głupi po prostu.

Mamy umysł myślący i jego rolą jest myślenie. Ale mamy też umysł niemyślący. On daje nam wolność myślenia. Mogę wprowadzić do niego dowolną myśl, a mogę też pozostać umysłem niemyślącym. W szczególności mam wolność oceniania. Koleiny znikają w sposób naturalny.

Do tego umysłu niemyślącego buddyści próbują dojść za pomocą medytacji.

Jeśli próbujemy przez medytację i praktykę zmusić umysł myślący do niemyślenia to będzie męka. Znacznie łatwiej jest po prostu przełączyć się na umysł niemyślący.

A co z oceną społeczną? Kontrahent może się wkurzyć, że my się spóźniamy i jeszcze robimy to z błogością! Paulo Coelho jest wszędzie krytykowany przez fachowców za grafomanię. Myślisz, że się nie przejmuje?

Możemy podoświadczać siebie jako osoby, która funkcjonuje w takim, a nie innym świecie, w którym podlega ocenom społecznym. Ale możemy też poeksperymentować i zobaczyć, jak funkcjonuje umysł, który nie obawia się tych ocen. Mamy wolność - możemy w każdej chwili wybrać: poddajemy się społeczeństwu czy nie.

Czyli Coelho pisząc książkę rozważa: nie mogę tego napisać, bo krytycy wyleją na mnie kubły pomyj.

Pewnie ma takie dylematy, jak większość popularnych artystów. [Zamiast "Musi wyważyć" — "Wyważa"], na ile może sobie pozwolić, żeby nadal sprzedawać dużo książek. Ale myślę, że Coelho zrobił dobrą robotę, bo leciutko przebudził i popchnął do przodu miliony osób. Jak ktoś jest większym mistrzem, to może się naśmiewać, ale mam takie poczucie, że jeśli ktoś naprawdę jest większym mistrzem, to jednak się śmiać nie będzie.

To, o czym mówisz, powinno nas uwolnić od cierpienia. A jednak umysł się opiera tej zmianie. Dlaczego? Dlaczego największy opór czujemy przed tym, o czym najbardziej marzymy. Ktoś marzy o podróżach, ale nie pozwala sobie na realizację marzeń. Inny chce zostać aktorem, ale boi się wejść na scenę.

Możemy przyjąć taką hipotezę: mam w sobie kogoś, kto się boi sceny, ale mam też kogoś, kto wchodzi na scenę z lekkością i swobodą. Próba zmuszenia tego, który się boi, żeby się nie bał, to zadanie karkołomne. Ale można mu miło podziękować i powiedzieć: teraz chcę porozmawiać z tym drugim. A co do podróży - moja siostra panicznie bała się latać samolotem. Przełączyła się na umysł, który zachwyca się lataniem. I od tej pory kocha latać.

Czy to przełączanie się to nie jest jakaś ucieczka? Ja mam kredyt do spłacenia, a mam się nie bać, tylko przełączyć się na umysł, który zachwyca się pogodą i przyrodą? A na koncie pustka? Pójść do banku i powiedzieć, że nie mam pieniędzy, bo zamiast wziąć się do roboty zachwycałem się szumem sosen.

Doświadczanie tu i teraz nie odbiera mi możliwości używania innych aspektów mojego umysłu. Na przykład planowania i myślenia o przyszłości. Ale warto pamiętać, że przyszłość, a szczególnie przeszłość obciążają nasz umysł, odbierają nam energię. Mogę decydować, czy doświadczam teraźniejszości, czy myślę o przyszłości. Im większą mam wolność, tym lepiej wyselekcjonuję z ogromu życiowych spraw tylko to, co jest mi potrzebne. Doświadczanie szumu sosen i śpiewu ptaków może dać mi siłę do zarabiania pieniędzy. Którą wykorzystam później, jak podejmę decyzję, że czas na zarabianie pieniędzy.

Opinie (75) 8 zablokowanych

  • (5)

    Spora ilość środków masowego przekazu, m.in. ten portal próbuje wcisnąć na siłę pewien obraz - kierowcy są zawsze spóźnieni, wściekają się, są ordynarni a ich przeciwieństwo to rowerzyści - młody, wykształceni, otwarci, proeuropejscy i generalnie cacy.
    Jeżdżę do pracy samochodem więc:
    1. nie muszę się martwić o pogodę, nie przyjeżdżam do pracy mokry, ubłocony, zziębnięty - mniejsze ryzyko zachorowania więc nieobecności w pracy,
    2. ludzie pracujący ze mną nie muszą wąchać mego "rowerowego" potu,
    3. jazda w korku to doskonały czas na np. słuchanie audiobooka, szlifowanie języka a nawet rozmowa z rodziną - możliwości zagospodarowania tego czasu jest mnóstwo
    4. w większości korki są zjawiskiem przewidywalnym więc np. jeżeli mam rano dotrzeć do jakiegoś miejsca a wiem że będę jechał ulicą na której standardowo są korki to wyjeżdżam wcześnie. Obecnie coraz więcej firm nie trzyma się sztywnych ram czasowych pobytu w pracy.
    5. Usprawiedliwienie spóźnienia przez "stanie w korkach" jest powszechnie już akceptowane.
    6. argument typu "jeżdżę na rowerze a tobie w samochodzie d..pa rośnie" nie przemawia do mnie - popołudniami, wieczorem można uprawiać setki rodzajów sportu - ofert sal gimnastycznych, klubów fitness, siłowni itp jest mnóstwo.
    Jadąc samochodem nie jestem narażony na wdychanie spalin w takim stopniu jak zziajany, mokry, brudny i śmierdzący potem rowerzysta.

    • 20 5

    • (2)

      A ja się donikąd nie spieszę. I to jest luksus, zazdroście :)

      • 2 5

      • (1)

        Jak bylem bezrobotny to tez sie nigdzie nie spieszylym

        • 5 2

        • tylko niewolnicy się spieszą

          Pan ma wszędzie po drodze
          i jest zawsze na czas, obojętnie jaki to czas.
          Bo mu wolno.

          • 4 0

    • co prawda to prawda !

      • 2 0

    • o chłopie czym cię żona karmi bądź co ty bierzesz?

      ja raz stojąc w korku zacząłem trenować krav mage. I skończyło się na tym iż wylądowałem w bagażniku po czym inni kierowcy zaczeli trąbić.Ty trenując wymowe Goog mornig powodujesz jeszcze większe korki.

      • 3 1

  • Jeśli chodzi o tytułowe korki... (2)

    To najbardziej wkurzające są te, które po dojechaniu na miejsce zdarzenia, okazują się być spowodowane ciekawością innych kierowców. Jedziesz na obwodnicy i nagle korek, wleczesz się pół godziny w ogonie a potem się okazuje, że na przeciwległym pasie doszło do niegroźnej stłuczki a cała reszta musi sobie popatrzyć. No krew zalewa...

    • 87 1

    • Gorsi są ci co robią zdjęcia ;) (1)

      • 7 0

      • w UK takich się karze

        Policja robi fotki, potem po rejestracji adres, dostajesz pismo, że wszczęto postępowanie, potem nieuchronna kara finansowa i to niemała

        • 2 1

  • jak ktos jedzie 2km do sklepu to cena paliwa tego niezmieni

    Bo czy zapłaci 1zł czy 25gr za 4km wyprawe to nie zrobi mu różnicy !

    • 1 0

  • Swietny artykul.... (2)

    Dojezdzam codziennie ze Straszyna do Gdanska i oczywiscie spowrotem,jaka droga bym nie jechal,a jest ich kilka,to na wszystkich to samo.KORKI,KORKI,KORKI.Jestem z natury spokojny jak Japonczyk,ale dzisiaj to bylem zagrzany totalnie,caly czas czulem obiad ktory czeka na mnie w domu,i jedz tu czlowieku spokojnie.

    • 1 2

    • jeśli spowrore (1)

      • 0 0

      • jeśli spowrotem

        do Ztraszyna ztrasznie sgrzany, a Zona tez nie pracuje ....

        • 1 0

  • Przypomina mi kawał o Francyku szczęściarzu.

    Cześć Francyk, Ty mów mi Francyk szczęściarz, czemu bo spóźniłem się na autobus, autobus uderzył w drzewo wszyscy zabici a ja żyję. Drugi dzień kolega krzyczy rano, cześć Francyk szczęściarz, Ty mi dwa razy mów szczęściarz... spóźniłem się na swoją windę do kopalni winda się zerwała a ja żyję... Trzeci dzień kolega krzyczy, cześć Francyk szczęściarz, szczęściarz... Ty trzy razy mi mów... Czemu? Leżę ze swoją kobietą na łóżku bara bara i spadła mi cegłówka na d**ę, i co z tego chłopie ja trzy sekundy wcześniej miałem tam głowę...

    • 7 0

  • Gdyby tak nikt niczym się nie wkurzał, to nikt by z niczym nic nie robił, zero postępu, utonęlibyśmy we własnym szajsie.

    • 7 1

  • Mamy rewolucję z wadliwie działającym TRISTARem i 3m puszcza taki artykuł. (2)

    To zgodnie z życzeniem budynia czy tak sami z siebie w ramach odruchu Pawłowa?

    • 12 7

    • TRISTAR to pomylka (1)

      tak jak ta PKM, szkoda ze tacy ludzie rzadza tym miastem doprowadzajac je do ruiny.

      • 2 4

      • PKM to nie pomylka

        Tristar, poki co chyba nie dziala jeszcze prawidlowo. Trudno zatem mowic, czy jest pomylka.

        Pytanie - zacznie kiedykolwiek dzialac, tak jak mial?

        • 1 0

  • Puk puk, jest tam kto?

    Zastanowiłem się - teraz mam już pewność, że nie lubię korków, bo marnują mój czas. Co dalej z pana teorią?

    • 13 2

  • Autopilot Radia Gdańsk jest dobrym przykładem urojonych korków.

    Ludzie wysyłają informacje, a radio za pół godziny po kolejnej lawinie tandetnych reklam puszcza niusa, że jest gdzieś korek - w faktycznie już go tam nie ma - ewentualnie odwrotnie.

    • 31 2

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Warsztaty dla dorosłych. I wszystko jasne!

20 zł
wykład, warsztaty, spotkanie

Maj w Sercu Mamy 2024 - rozwojowy festiwal łączący pokolenia

festyn, warsztaty, spotkanie, joga

Młodzieżowa Grupa Wsparcia

100 zł
warsztaty

Najczęściej czytane