• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Uzależniona młodzież. Rozmowa z terapeutą Zygmuntem Medowskim

Borys Kossakowski
5 lutego 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Nikotyna jest narkotykiem. I nie ma znaczenia, w jaki sposób ją przyjmujemy. Co więcej - wszystkie próby przetwarzania jej, syntetyzowania są niebezpieczne, bo nie wiemy do końca, jaki będzie efekt - mówi Zygmunt Medowski, terapeuta uzależnień, przewodniczący Towarzystwa "Mrowisko". Nikotyna jest narkotykiem. I nie ma znaczenia, w jaki sposób ją przyjmujemy. Co więcej - wszystkie próby przetwarzania jej, syntetyzowania są niebezpieczne, bo nie wiemy do końca, jaki będzie efekt - mówi Zygmunt Medowski, terapeuta uzależnień, przewodniczący Towarzystwa "Mrowisko".

Staramy się być towarzyszem raczej niż przewodnikiem. Idziemy z boku, w pogotowiu, żeby pomóc. Dużo się uczymy od młodzieży. Nie ma szans, byśmy ich wyprzedzili i znali się lepiej na nowinkach - mówi Zygmunt Medowski, Przewodniczący Zarządu Głównego Towarzystwa Profilaktyki Środowiskowej "Mrowisko".



Największym zagrożeniem dla młodzieży są:

Borys Kossakowski: Kto trafia do Mrowiska?

Zygmunt Medowski: Różnie bywa, czasami dorośli, czasem młodzież, bardzo często zatroskani rodzice z pytaniem, co robić, by pomóc swemu dziecku. Zdarza się jednak i tak, że rodzice traktują dziecko jak "popsutą zabawkę", którą my mamy naprawić. Ma chodzić do szkoły, nie pyskować, wyrzucać śmieci, zmienić kolegów i koleżanki...

I naprawiacie je?

Nie. Staramy się przeformułować te cele na akceptowalne dla młodych. Jak już nam zaufają, to chętnie pracują - zajmują się sobą, relacjami z rówieśnikami i rodzicami.

Kiedyś głównym problemem były narkotyki i wódka. Teraz problem się rozmazuje, bo zamiast kompotu jest marihuana i "dopalacze", zamiast wódki - "piwko", a do tego e-papierosy, internet i konsumpcja.

Co gorsza - zdaniem młodzieży to wszystko raczej przypomina zabawę, a nie kłopot. Jak zaczynałem pracę, to największym problemem były opiaty, czyli kompot. Można było sobie załatwić życie od pierwszego razu. Brudna igła, HIV i koniec. Potem była plaga młodzieży, a w zasadzie dzieci wąchających klej. Potem zaczęły wchodzić ecstasy, amfetamina, a ostatnio coraz bardziej wybijają się uzależnienia niechemiczne - internet, zakupy.
Mamy w sobie dużo lęku i niestety - na tym się świetnie buduje konsumpcję. Dajemy ludziom różne świecidełka, które odwracają uwagę od tego, co jest ciemne

Często słychać nawiedzonych kaznodziei, dla których wszystko jest czarno-białe. Trudno takim ludziom uwierzyć.

Mrowisko od jakiegoś czasu stara się iść mądrą drogą środka. Są ludzie, którzy nie chcą rezygnować z grania na komputerze. Ale chcą nauczyć się, jak to kontrolować. Mamy w Mrowisku program Candis - kontrolowanego używania marihuany. Pojęcie takie jak picie kontrolowane czy granie kontrolowane też nie są nam obce. Przychodzą do mnie ludzie uzależnieni od hazardu. Słyszą od terapeutów tylko zarzuty - zrujnował pan życie swoje i rodziny, a nadal się panu podoba granie? My staramy się rozumieć te ambiwalencje. Tym bardziej, że młodzież często lubi ryzykować, lubi czasem nawet sobie "zaszkodzić".

A czasy się zmieniają w tempie ekspresowym. Nadążacie za tymi zmianami?

Takim fenomenem jest sprawa tatuaży. Jako młody człowiek miałem kontakt z młodzieżą z domów wychowawczych. Obcięci na łyso, mieli dziary na twarzach i dłoniach. Opowiadali nam co one oznaczają: kropka przy oku, kropka między palcami. Kiedyś to tylko więźniowie i marynarze mieli tatuaże. A teraz to jest sztuka, sam zresztą jestem pod ogromnym wrażeniem. Gdyby porównać tamte czasy i teraz, to dzieli je przepaść. Przyznaję: trudno za tym wszystkim nadążyć. Dlatego staramy się być towarzyszem raczej niż przewodnikiem. Idziemy z boku, w pogotowiu, żeby pomóc. Dużo się uczymy od młodzieży. Nie ma szans, byśmy ich wyprzedzili i znali się lepiej na nowinkach.

Niedawno rozmawiałem z terapeutą Jackiem Krzysztofowiczem o używkach. Jego zdaniem ich nadrzędnym celem jest odcinanie od nieprzyjemnych emocji, przede wszystkim lęku. Zgadza się pan?

W mojej opinii człowiek używa środków psychoaktywnych do albo od. W skrócie: albo żeby czuć przyjemność, albo żeby nie czuć bólu. Często powtarzam, że to destrukcyjny sposób zaspokajania konstruktywnych potrzeb. Na przykład: człowiek potrzebuje miłości, ale nie potrafi sobie jej dostarczyć, więc idzie w porno. Co do lęku - potrzeba bezpieczeństwa jest niezwykle ważna. A my mamy w sobie dużo lęku i niestety - na tym się świetnie buduje konsumpcję. Dajemy ludziom różne świecidełka, które odwracają uwagę od tego, co jest nieprzyjemne, czasem ciemne, a czasem po prostu boli. Jak człowiek się boi, to trzeba mu dać zabawkę. Świat konsumpcji na tym stoi i będzie to podsycał. To przykre, że nawzajem się tak straszymy.

Wierzę, że ludzie potrzebują prawdziwego kontaktu z innymi ludźmi. I mam wrażenie, że będą do niego dążyć, a nie do relacji wirtualnych - mówi Zygmunt Medowski, terapeuta uzależnień. Wierzę, że ludzie potrzebują prawdziwego kontaktu z innymi ludźmi. I mam wrażenie, że będą do niego dążyć, a nie do relacji wirtualnych - mówi Zygmunt Medowski, terapeuta uzależnień.
Najmodniejszym świecidełkiem wśród młodzieży ostatnio jest chyba e-papieros.

Tyle lat walczyliśmy z modą na papierosy. I jak tylko udało nam się wreszcie ją zastopować, jak królik z kapelusza pojawił się e-papieros. I teraz wśród młodzieży pojawił się "fan na szpanowanie" e-papierosem. Czy one są szkodliwe? Moim zdaniem na pewno tak. Tylko to nie jest nagłośnione. To jest polityka. Tam, gdzie wchodzą w grę wielkie pieniądze, a e-papieros to wielki przemysł, tam fakty nie mają znaczenia. Weźmy przykład marihuany. Rzeczywiście jest tak, że marihuana jest mniej szkodliwa od papierosów czy alkoholu. To naukowo potwierdzone. Ale w praktyce nie ma to większego znaczenia. Wszystko zależy od tego, jak to się "rozdmucha".

Czego się nie rozdmuchuje?

Że nikotyna jest narkotykiem. I nie ma znaczenia, w jaki sposób ją przyjmujemy. Co więcej - wszystkie próby przetwarzania jej, syntetyzowania są niebezpieczne, bo nie wiemy do końca, jaki będzie efekt. Największym problemem dla młodzieży obecnie jest to, że nie bardzo wiedzą, co wciągają. Jakie będą tego konsekwencje.

Mówił pan też o uzależnieniach niechemicznych. To pewnie rodziców najbardziej przeraża, bo nie rozumieją fenomenu internetu.

To prawda. Weźmy na przykład brutalność gier komputerowych. Rodzice pytają: czemu te gry są takie brutalne? Ten, kto je wymyśla ma chorą wyobraźnię! A ja odpowiadam, niekoniecznie. Brutalność pobudza, a człowiek lubi pobudzenie. Temu samemu służy wódka, papierosy, gra czy seks. Kłopot polega na tym, że to pobudzenie jest na wyciągnięcie ręki.

Nie trzeba wkładać w to żadnego wysiłku. W przypadku sportu - trzeba się trochę napocić, żeby popłynęły endorfiny. W komputerze wystarczy kliknięcie. A jednak - pobudzenie sportowe daje poczucie spełnienia. Po pobudzeniu komputerowym pozostaje pustka.

Nie ma radości. Efekt krótkotrwały jest ten sam, ale na dłuższą metę jest zupełnie inaczej. Dla młodych nie ma żadnego znaczenia. Świat realny i wirtualny stanowią jedność. Ale ja wierzę w to, że człowiek jest naturalnie stworzony do rozwoju i samorealizacji. Dzieci najczęściej zanurzają się w świat wirtualny, bo nie mają alternatywy. W Mrowisku chcemy dawać nadzieję na coś innego. Na prawdziwy kontakt z innymi ludźmi. Taki kontakt dla wielu ludzi jest zbyt trudny. Na przykład coraz więcej mężczyzn wycofuje się z prawdziwego seksu, bo wirtualny jest łatwiejszy. A ten realny kojarzy im się z frustracją. Ale dlaczego ludzie po rozwodach angażują się w nowe związki, choć one źle rokują, choć znów ryzykują rozstanie i ból? Bo potrzebują prawdziwego kontaktu z innymi ludźmi. I mam wrażenie, że będą do niego dążyć.

Miejsca

Opinie (40)

  • mój wstanie, zawsze zaspany, kawa i papieros w kuchni (7)

    Na uczelnię; wraca po 3-4 godzinach, czyści lodówkę, gierki drzemka i w drogę. Jak wraca to śmierdzi jak mebel ale co mu zrobię, młodość ma swoje prawa.

    • 18 11

    • Twój co?

      mistrzostwo świata takie określenia, jak w reklamie, kiedy łapie katar daj mu...

      • 9 5

    • Jak "go" tak wychowałeś, to tak masz. Z Twojej krótkiej wypowiedzi bije wyższość, która nie jest dobrym kompanem do wychowywania dzieci.

      • 9 5

    • Ale to twoje dziecko czy wspólokator bo ciężko wywnioskować?

      • 12 0

    • Janusz jestes moim wzorem! :)

      • 4 0

    • Janusz ty chyba sam masz problem z internetem, bo pod każdym tematem jesteś pierwszy.

      • 1 2

    • Powala mnie

      jak ludzie nie łapią ironii. ;)

      • 4 1

    • ari

      Może po prostu nie daj mu pieniędzy, uważam że winni są rodzice i ich bezstresowe wychowanie.

      • 0 1

  • Im mniej czasu spędzamy z dziećmi, (4)

    tym większe z tego problemy,

    • 39 0

    • (3)

      brzydka ta panienka z petem na zdjęciu

      • 8 5

      • (1)

        Ale to nie panienka, a kawaler :-D

        • 7 0

        • Nie wiadomo

          Pod spódnice nikt mu nie zaglądał :)

          • 4 1

      • ładniejsza od ciebie

        • 0 0

  • Widzę tych ćpunów z epapierosami (2)

    to tylko oglądać po łbie aż zrozumie.

    • 19 6

    • co to znaczy "oglądać po łbie" ? (1)

      • 5 1

      • Obserwować, czy nie ma wszawicy.

        • 16 0

  • Borysek! Ty żyjesz! Artykuł jak zawsze na poziomie! (1)

    A co to za ufo na zdjęciu?

    • 17 5

    • ufo, emo, uno

      • 6 0

  • Cukier to twardy narkotyk. Uzależnia, niszczy ciało i psychikę. Niedostrzeganie tego to hipokryzja do kwadratu. (2)

    A dawanie słodyczy dzieciom to powinno być przestępstwo. Te twarde dragi degenerują dzieci już na starcie ich życia i nic dziwnego że kolejnym etapem są inne używki.

    • 25 5

    • w Meksyku jest epidemia, 6 letnie dzieci nie mają już stałych zębów

      przez colę i inne słodkie napoje

      • 5 1

    • słodycze są gorsze od pedofilii, krzywdzi się nimi dzieci dla zysku

      często mówi się o złym dotyku a co z torturami bolących zebów malego dziecka z powodu słodyczy? Koszmarny Ból zębów nie pozostawia śladów w psychice?

      • 4 0

  • Ciekawy wywiad i skłaniający do myślenia. (1)

    Naprawdę mocno trzeba się zastanowić przed oddaniem głosu w sondzie, bo każde z wymienionych zagrożeń jest równie groźne. Mnie osobiście wkurza konsumpcjonizm wśród młodzieży, ciuchy, kosmetyki, gadżety, a wszystko to chcą markowe bez zastanawiania się nad tym ile to kosztuje i jakim jest obciążeniem dla rodziców, wzorują się na przygłupich celebrytach, którzy nic sobą nie reprezentują, zapatrzeni w ekran, sami mają problemy z wykonaniem wielu prostych czynności i prac. Do tego najlepiej by nie pracowali, tylko całe życie byli na czyimś utrzymaniu

    • 37 4

    • Sam sobie zaplusowałeś jak zwykle?

      • 0 12

  • Ankieta: największym zagrożeniem dla młodzieży są: (1)

    5. Ankiety na trójmiasto.pl

    • 24 5

    • I czytanie artukułów Borysa

      • 10 3

  • Palę ale sie nie zaciągam....

    Pan terapeuta od quasi terapii.Palę ale się nie zaciągam,piję ale to kontroluję,gram hazardowo ale nikogo nie skrzywdzę.Czytała ten wywiad i mam przekonanie,ze robienie durniów z ludzi dostaje naukową otoczkę.Uzależnieni postawieni na podium własnej wyjątkowości,wyjście z nałogu który degeneruje fizycznie i umysłowo nie jest konieczne totalnie,ot tak troszeczkę się ograniczymy,ale żeby nie było przykro czy trudno co to to nie.Dla relaksu artystyczne dziary lub tunele. Terapia,ból,pot krew łzy?Nie ma takich słów.Mentalny Ken.Fraternizacja jako metoda terapii uzależnień.Zgroza

    • 15 14

  • Moj koszmar to słodycze

    Mogłbym jesc bez końca. A potem nadwaga, słaba kondycja, groźba cukrzycy i impotencji. No i dziurawe zęby

    • 22 0

  • a ankiecie dodałabym odpowiedź "toksyczni rodzice" (3)

    bo niestety od tego się to wszystko zaczyna,

    więc to czego dziecko nie otrzyma w swoim rodzinnym domu, to szuka na zewnątrz,
    i jedni trafiają na pozytywne bodźce które rozwijają i uzupełniają pustkę miłości, szacunku, poczucia własnej wartości,
    a inni niestety trafiają w negatywne bodźce, które dają tylko chwilowe zaspokojenie tych potrzeb, albo raczej które chwilowo zagłuszają ból, by potem wpaść w takie oto nałogi...

    i pewnie teraz wielu rodziców się na mnie zezłości, że przecież oni chcą jak najlepiej i robią co powinni i w ogóle kochają dzieci itd. pewnie tak, co nie zmienia faktu że są toksyczni, ale o tym nie wiedzą, i robią więcej szkody niż pożytku

    tylko czy ktoś kogoś uczy jak być dobrym rodzicem? czy tylko jak być toksycznym strażnikiem teksasu? a czy komuś w ogóle zależy aby tacy dobrzy rodzice byli? temat rzeka...

    • 23 2

    • Patrz:

      Janusz od pierwszego wpisu.

      • 3 0

    • Kiedys bylo tak, ze jak rodzice Ci nie odpowiadali, to spier...lales z domu (1)

      i zaczynales zyc na wlasna reke. Nie cpac czy pic tylko znaleźć pracę i uwolnić się od "rodzinnego ciepła i miłości".

      Rozumiem, że teraz to za trudne, bo kto obiadek ugotuje, d..pę podetrze czy da pieniążki na ajfonika? Tylko w takim razie kto tu jest bardziej toksyczny?

      • 6 0

      • zauważ że koszty startu z pokolenia na pokolenie są coraz wększe.

        Najłatwiej miał Kunta Kinte. wyszedł z szałasu i gołymi rękami zbudował sobie szałas.
        Jak dzisiaj 18-latem może łatwo stanąć na swoim bez zaplecza toksycznych rodziców?
        Zarobi ok.2tys netto na kasie. I co? Wynajem czy kredyt.
        Poza tym toksyczność daje w palnik od wczesnego dzieciństwa. Jak się ma 10-12 lat to już jest się dobrze podtrutym. Jak się ma 18, to często już się jest tak bezwolnym i uwiązanym że zaczyna się wierzyć w ideę toksyczności i często się ją powiela na swoich dzieciach.

        • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Jak ochronić swoje krocze przed nacięciem?

warsztaty, konsultacje

Galeria Przymorze zachęca do oddawania krwi

imprezy i akcje charytatywne

II Ogólnopolska Konferencja Naukowa Prawa Medycznego: Nowoczesne technologie a prawo medyczne

konferencja

Najczęściej czytane