• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Są szanse na uratowanie tonącego na Bałtyku?

Piotr Kallalas
6 lipca 2023, godz. 08:00 
Opinie (51)
"To, że na filmach pokazują, że ktoś krzyczy czy macha rękami - to bujda. Machasz tylko, żeby utrzymać się na powierzchni, a nie po to, by wezwać pomoc". "To, że na filmach pokazują, że ktoś krzyczy czy macha rękami - to bujda. Machasz tylko, żeby utrzymać się na powierzchni, a nie po to, by wezwać pomoc".

Ile czasu może przeżyć osoba unosząca się na powierzchni Bałtyku? Po jakim czasie morskie służby ratownicze są w stanie dotrzeć na miejsce wypadku? - Dla ratownika osoba tonąca stanowi jedynie wystającą głowę pośrodku bezkresu Bałtyku. Każda kaczka czy mewa daje ten sam efekt - mówi Sebastian Kluska, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa. Rozmawialiśmy o bezpieczeństwie na plażach, pracy ratowników i podstawowych błędach osób spędzających czas na wodzie.



Czy kąpiesz się na niestrzeżonych kąpieliskach?

Sezon letni to niestety okres wzmożonej liczby wypadków na wodzie. W jakich sytuacjach interweniujecie?

Sebastian Kluska: Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa z założenia realizuje zadania związane z bezpieczeństwem na morzu, w tym w sferze gospodarki morskiej i transportu morskiego. Do tych zdarzeń należą ewakuacje medyczne, jak to miało miejsce w przypadku głośnego wypadku na promie Stena Line. Natomiast jesteśmy przygotowani do niesienia pomocy w każdej sytuacji zagrożenia ludzkiego życia, np. w razie pożarów, wypadków i wszelkiego rodzaju alertów - do tego wykorzystujemy nasze statki ratownicze i śmigłowce Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Mamy sezon letni i o ile ratownicy WOPR odpowiadają za bezpieczeństwo na kąpieliskach i plażach, to ich praca jest determinowana w określonych godzinach zgodnie z umowami z samorządami. Dlatego między godz. 17 a godz. 9, kiedy plaże cały czas tętnią życiem, to na nasze barki spada ciężar akcji ratunkowych.


W jakim czasie jesteście w stanie dotrzeć do tonącego na Bałtyku?

Od momentu zgłoszenia do wyjścia na akwen upływa maksymalnie 15 min i działamy bez żadnych ograniczeń pogodowych. Moi ratownicy zawsze są ubrani w suche kombinezony i wyposażeni w łączność - ten czas poświęcamy właśnie na przygotowania. Później zostaje czas dotarcia, który jest uzależniony od warunków pogodowych. Nasze jednostki rozwijają prędkość ok. 30-40 węzłów, gdy jest gładko i nie ma fali. Każde inne warunki powodują skoki i generują opóźnienie. To nie jest tak, że wpadamy do wody, pstrykamy palcem i ratownik wyciąga nas z wody. Mówimy o okresie ok. 30 min na dotarcie.

Nie jestem zwolennikiem altruistycznego ratowania tonących przez świadków zdarzenia. Tonący chwyta się brzytwy i jest to bardzo prawdziwe, bo zrobimy wszystko, żeby przeżyć w takiej sytuacji. Ratownik wie, z kim się mierzy, i wie, że zaraz będzie walczyć z człowiekiem, który walczy o życie, z człowiekiem o zwiększonej sile i agresji, która siłą rzeczy z niego wychodzi.
Ile jest w stanie wytrzymać osoba, która znalazła się na środku Bałtyku, poza statkiem?

Jeżeli ta osoba jest przezorna i stosuje minimum bezpieczeństwa i ma ze sobą środki do utrzymania się na powierzchni, to znacząco wydłuża ten czas. Oczywiście wiele zależy od pogody, zimą czas radykalnie się skraca, latem, gdy Bałtyk ma kilkanaście stopni, wydłuża. Przeżywalność zależy od ubioru, wspomnianej temperatury, ale i od czynnika chłodzącego, jakim jest wiatr, zależy również od kondycji. Historia z mojej miejscowości mówi o rybaku, który utrzymywał się na wodzie 24 godziny i został znaleziony przez jacht harcerzy. Jest to jednak rzadkość, bo na morzu śmierć przychodzi bardzo szybko, jak w przypadku zdarzenia z Kołobrzegu, gdzie mężczyzna uderzony bomem poszedł na dno w ciągu 3 min.

Brakuje lekarzy w karetkach. Brakuje lekarzy w karetkach. "To hardcore za słabe pieniądze"
Czy łatwo jest znaleźć osobę unoszącą się na morzu?

Dla ratownika osoba tonąca stanowi jedynie wystającą głowę pośrodku bezkresu Bałtyku. Każda kaczka czy mewa daje ten sam efekt. Dodatkowo ludzie topią się bez krzyku, toniemy w ciszy. To, że na filmach pokazują, że ktoś krzyczy czy macha rękami - to bujda. Machasz tylko, żeby utrzymać się na powierzchni, a nie, żeby wezwać pomoc. Wracając do akcji, ratownik musi wypatrywać tej małej główki, choć jeśli wiemy, że osoba ma na sobie żółtą kamizelkę ratunkową, to bardzo ułatwia poszukiwania. Mewy i kaczki już nie są brane wtedy pod uwagę.

Czy jednostki na morzu są wyposażone w narzędzia pomagające w akcji ratunkowej?

Niestety to rzadkość. Idealnie by było, gdyby wszystkie jednostki były wyposażone w środki pirotechniczne i pławy. Nie mówię już o transponderach, co byłoby najlepszym rozwiązaniem. Takie urządzenie jest niewiele droższe od telefonu komórkowego i ktoś, kto kupuje sobie jacht za miliony, nie chce kupić urządzenia ratującego życie, które kosztuje 1,5 tys. zł? Podchodzimy po macoszemu do tematu bezpieczeństwa, co wynika z naszej niewiedzy. Podczas nadawania uprawnień nie przykłada się temu należytej wagi. Jak wyciągamy takie osoby z wody i pytamy o szczegóły, to często mówią, że myśleli, że sygnał alarmowy przez radio wystarczy i za chwilę pojawi się ratunek. Ludzie chyba wyrośli na serialu "Słoneczny patrol" i myślą, że natychmiast wynurzy się Pamela czy Hasselhoff.


Chyba jest też takie przeświadczenie, że Bałtyk jest łatwym akwenem - nie ma dużego falowania, płytko.

To mit - Morze Bałtyckie jest trudne do żeglowania - krótka fala, zmienne kierunki wiatru. Płytkość, zwłaszcza względem innych akwenów, powoduje problemy u doświadczonych żeglarzy. W zeszłym roku cztery osoby, które świetnie pływały i miały ogromne doświadczenie, tonęły w Gdyni. Ostatecznie udało się uratować jedną. Był marzec, a w marcu wiadomo, jaka jest woda.

Wspomniał pan o akcji ze Stena Line. Pojawiło się wiele teorii dotyczących upadku z 20 m do wody. Zapytam więc wprost, czy da się coś takiego przeżyć? To rzeczywiście zderzenie z "betonową ścianą"?

Tak to trzeba traktować. Ktoś powie, że widział, jak ludzie skaczą z takich wysokości, bo są filmiki w internecie. Zawody kaskaderskie to jednak co innego niż sytuacja, w której nieprzygotowana osoba nie tyle skacze, co często wypada ze statku. Niestety, z mojego doświadczenia ratowniczego, mogę powiedzieć, że zwykle kończy się to śmiercią. Ponadto z tyłu statku, i to niezależnie, czy mówimy o masowcu, czy statku pasażerskim, pracują potężne śruby. Jest niemożliwe, żeby taka śruba wciągnęła człowieka, bo są zabezpieczenia. Problem w tym, że za śrubą woda miesza się z powietrzem i tym samym ma mniejszą wyporność. Człowiek, który wpada w taki kocioł, opadnie i może nie doczekać momentu, w którym wróci na zwykłą wodę.


Czy zostając samotnie na środku Bałtyku, da się uniknąć paniki?

Efekt paniki jest zawsze i występuje także u doświadczonych ratowników. Jedni potrafią to opanować szybciej, inni wolniej. Oprócz ratowniczych treningów nie ma jednak na to rady.

To wpływa na akcję ratunkową?

Nie jestem zwolennikiem altruistycznego ratowania tonących przez świadków zdarzenia. Tonący chwyta się brzytwy i jest to bardzo prawdziwe, bo zrobimy wszystko, żeby przeżyć w takiej sytuacji. Ratownik wie, z kim się mierzy, i wie, że zaraz będzie walczyć z człowiekiem, który walczy o życie, z człowiekiem o zwiększonej sile i agresji, która siłą rzeczy z niego wychodzi.

Ponadto trzeba wiedzieć, że ktoś się topi zazwyczaj z konkretnego powodu, np. ze względu na prądy wsteczne, co jest również groźne dla osoby ratującej. Dlatego wnioskuję, aby wziąć dwa wdechy, ocenić sytuację i np. chwycić kij, linę czy stworzyć linę z ubrań. Unikamy bezpośredniego wskakiwania i podawania ręki. Zdarzają się - i to wcale nie tak rzadko - sytuacje, kiedy ratujący umiera, a tonącemu ostatecznie udaje się z tego wydostać. Najpierw natomiast powinniśmy uruchomić procedury i zadzwonić po pomoc, bo ta i tak nadejdzie po pewnym czasie, o którym mówiliśmy wcześniej.

Bez ubezpieczenia słono zapłacisz za pobyt w szpitalu? Bez ubezpieczenia słono zapłacisz za pobyt w szpitalu?
Wspomniał pan o zabezpieczaniu kąpielisk w godzinach, kiedy nie pracuje WOPR. Co się wtedy dzieje?

Wyobraźnia plażowiczów nie zna granic. Głupota ludzka nad morzem jest jak króliczek, którego musimy ciągle gonić, a ten ciągle nas zaskakuje. Pierwszy weekend wakacji, mężczyzna skacze z mola w Kołobrzegu do bardzo płytkiego basenu i kończy z urazami kręgosłupa i kończyn. Ludzie kąpią się przy falochronach i budowlach hydrotechnicznych, gdzie zaraz mamy głębię na 7-9 m. Inni wskakują na drewniane ostrogi i też nie wiedzą, czym to grozi. Bardzo często zgłoszenia dotyczą zaginięć dzieci, których rodzice nie opiekowali się nimi należycie. Przyjeżdżamy na miejsce zdarzenia i w takich warunkach praca jest tym trudniejsza, że plażowicze w ogóle nie współpracują i nie robią miejsca dla ratowników. Od lat apelujemy, aby na plaży, tak samo jak na drodze, był zwyczaj tworzenia korytarzy życia. Obecnie nikt nie jest w stanie się przesunąć choćby o 5 cm.

Miejsca

Opinie (51) 9 zablokowanych

  • 30 minut - czyli płyną po ciało już (9)

    I niedawno jacht się wywrócił, prawie cała załoga zmarła z wychłodzenia (przeżył jeden co miał piankę) - w dodatku na zatoce praktycznie naprzeciwko portu w Gdyni.
    Wniosek? Umiesz liczyć, licz na siebie.

    • 31 10

    • (2)

      > 30 minut - czyli płyną po ciało już

      No niekoniecznie. Statystyka to jedno a w rzeczywistości zdarza się przeżyć komuś dłużej i doczekać ratunku.
      Choćby w ostatnim przypadku na Stena Line. Wszak ta dwójka żyla jeszcze po podjęciu z wody, po ok. godzinie. Czyli nie utonęły - zmarły od obrażen w wyniku upadku z wysokości i/lub wychłodzenia.

      • 5 1

      • Skąd wiesz że żyła ?

        Resuscytacje prowadzi sie do przybycia profesjonalnej pomocy.

        • 6 0

      • nikt raczej nie żył, obie osoby były nieprzytomne
        osoba nieprzytomna leżąc swobodnie w wodzie nie może oddychać, więc te kilkadziesiąt minut nie oddychały, nawet niech będzie że kilkanaście
        Po prostu po podjęciu osoby nieoddychającej rozpoczyna się resuscytację, którą kontynuuje się do ewentualnego stwierdzenia zgonu przez lekarza.

        Znakomita większość sytuacji w których czytasz że "poszkodowanego odwieziono do szpitala gdzie zmarł" to ma w żargonie nazwę "wentylacja zwłok" i polega właśnie na tym że osobę która jest nieżywa się reanimuje tak naprawdę tylko dlatego że jest taki obowiązek do czasu stwierdzenia zgonu.

        • 11 0

    • To było w marcu (3)

      Woda 4 st. Teraz jest ma 18. Wygooglaj sobie przeżywalność w obu temperaturach

      • 5 0

      • A co różnica kiedy jak nikt nic nie zrobi? (2)

        co za problem monitorować zatokę z punktów obserwacyjnych - to przecież nie jest duży obszar, wystarczy dobra optyka a gdy coś się dzieje to wysyła się ponton/śmigłowiec.
        Nawet w małych miejscowościach turystycznych jeziora są monitorowane i regularnie patrolowane przez milicję, WOPR itp. Czemu tak nie może być na zatoce?
        Obserwator widzi przewrócony jacht, za 5 minut podpływa ponton i pyta, czy potrzebna pomoc - tak to powinno wyglądać. Przecież to są żadne koszty w porównaniu z budżetem aglomeracji.

        • 0 19

        • (1)

          zrób, monitoruj, finansuj

          Tak od razu powiem że naprawdę nie masz pojęcia o czym piszesz.
          Monitorować to można (w określonych godzinach), konkretne kąpieliska na strzeżonych plażach.

          A nie setki kilometrów kwadratowych akwenu, w imię uniknięcia ilu? kilku? kilkunastu wypadków?
          Setki ludzi pełniących 24h dyżur na szybkich łodziach żeby w 5min być każdym zajściu?
          I monitoring 24h prowadzony nie wiadomo jak i skąd przez niewiadomo ilu ludzi żeby zauważyć każdą osobę która wypadła i jeszcze zastanowić się czy wypadła czy może wyskoczyła się wykąpać i czy aby nie przywaliła łbem w dno.

          • 17 0

          • Ok, czyli wracamy do liczenia na siebie :)

            • 1 0

    • Bo się tym niekompetentnym ludziom nie chciało się mieć właściciwie zabezpieczonych i działających komórek !

      Wywrotkę jachtu pracownik lądowy wykrył. "Szefie, dzwonię, bo ci, co jacht wypożyczyli, nie oddali go w terminie, a i też ich nie widzę, aby spóźnieni podpływali!"

      • 2 0

    • Z wychlodzenia w 30 minut?

      w wodzie co ma 15 stopni? Owszem, wychlodzisz sie szybko. Czasy przeżycia wg. United States Search and Rescue Task Force:
      przy 10-16°C 1-6 godzin
      przy 4-10°C 1-3 godzin
      Mozna zalozyc, ze 15 stopni to blizej tego gornego progu. Co prawda przezycie godziny w 4 stopniach wydaje sie niemozliwe... Ostatnio pewien kalifornijczyk pobil rekord, przetrwal 28 godzin. Ale tam jest 22 stopnie, no i ratownicy mowili, ze kolejnej godziny juz na pewno by nie przetrwal.

      • 5 0

  • Rzetelna wiedza oparta na praktyce (5)

    Rzadko można poczytać jakieś mądre rzeczy, na 3miasto, ale akurat tym razem warto

    • 77 3

    • Czytaj więcej artykułów

      i mniej komentarzy

      • 0 15

    • Ja lubię trojmiasto.pl. :)

      • 0 0

    • Jaki to "praktyk", skoro snuł opowieści, że rzekomo ciała kobiety i dziecka wyłowiono po 40-tu zaledwie minutach? (1)

      Skąd wziął te bajki, po co tę nieprawdę kolportował? A żadnych podległych mu polskich służb na miejscu, w rejonie poszukiwań nie było. Prawdę - inną, tj. prawdziwą prawdę - podawali Szwedzi, którzy tam mieli helikopter AW139.

      • 1 0

      • to strażak - powieścioopowiadacz

        nie ma pojęcia o czym mówi.

        • 2 0

    • to doprawdy śmieszne co napisałaś...

      ...ja skończyłem czytać po tym jak okazało się, że jest to wywiad ze strażakiem, który z nominacji partyjnej został dyrektorem MSPiR. Ten facet niewiele wie na temat ratownictwa morskiego, a z morzem miał taki związek, że chadzał sobie na plażę po ciężkiej służbie w remizie. Brawo PiS.

      • 3 2

  • Tonacy

    Jest różnica między osobą tonącą a samobójcą czyn rozszerzonym

    • 1 3

  • Świetny wywiad fachowca.Dzięki.

    • 12 3

  • to typowe ze nowobogadzkim buraczkom szkoda kilka groszy na wlasne bezpieczeństwo identycznie jak mówili ratownicy gopru (2)

    potrafia wydac 50 tys zł na sprzet narciarski ale szkoda im kasy na kombinezony ratunkowe czy zwykłe nadajniki antylawinowe.I nieststy sprzet ma ratownictwo w Polsce bardzo słaby. Odbiegajacy od tych na zachodzie czy w USA .Przede wszystkim za wolny.Kuter torpedowy wyciaga maks 60 wezłow a nie słuzy do ratowania ludzi

    • 6 2

    • (1)

      No to gościu się nie popisałeś

      • 1 1

      • ale ty głupota tak :)

        • 0 0

  • tak - są

    • 1 0

  • Czy są transpondery osobiste? (5)

    Nadajnik. Który uruchamia się po kontakcie z wodą o zasięgu kilkuset metrów i który pozwala namierzyć człowieka w wodzie?
    Istnieje coś takiego?

    • 3 0

    • Boje EPIRB na przykład - ale to nie do użytku personalnego.

      • 2 0

    • Dopóki pływasz - ok.

      Ale 2m pod wodą już Ci żaden nadajnik na tyle mały żeby go ze sobą mieć nie pomoże.

      • 0 0

    • Jest PLB (ang. Personal Locator Beacon) czyli taki zminiaturyzowany EPIRB 406 MHz.
      Wysyła sygnał do satelity.

      • 4 0

    • sa jak najbardziej

      Choćby Radiopława osobista rescueME PLB1 ale żadna pława nie pomoże jak się nie myśli

      • 3 0

    • Są transpondery radarowe wielkości 2l butelki wody, które po ręcznym aktywowaniu pomogą jednostkom z radarem na pasmie X znaleźć łódź w niebezpieczeństwie. Co do osobistych urządzeń do kiedyś czytałem o czymś od Garmin'a, ale nie pamiętam na jakiej zasadzie to miało działać.

      • 2 0

  • kilkanaście lat temu zawołali mnie do topielca w Stegnie o godz. 6.30 (1)

    było diabelsko gorąco poprzedniego dni, ale prze noc pogoda się radykalnie zmieniła i było chłodno i wietrznie. na plaży leżał sobie topielec, obok niego przechodziło kilku ludzi z pieskami oraz kilku nawiedzonych biegaczy po plaży. Ci z pieskami tylko zerkali na topielca i szli sobie powolutku dalej, z kolei nawiedzeni biegacze mijali go jak kłodę drewna, myślę że to dlatego, żeby nic nie rozpraszało ich planów treningowych. Policja, która przybyła na miejsce zdarzenia jako pierwsza schowała się za wydmy, bo tam było cieplej niż tuż przy morzu. Stwierdziłem zgon na plaży, topielec był już totalnie sztywny.

    • 2 2

    • A jakiego zachowania wymagasz? Mieli go reanimować?

      • 0 0

  • Nie pokładajcie ufności w służbach ratowniczych

    Pokładajcie ufność w waszym instynkcie samozachowawczym.
    Ludzie którzy myślą, że ktoś będzie myślał za nich, są największą grupą społeczną, narażoną na wypadki i śmierć.

    • 2 0

  • "Alkohol i woda to połączenie które może zakończyć się tragedią" - podkreślił WOPR w Międzyzdrojach, publikując nagranie ukazujące dwóch pijanych, zataczających się w morzu mężczyzn.

    • 2 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Maj w Sercu Mamy 2024 - rozwojowy festiwal łączący pokolenia

festyn, warsztaty, spotkanie, joga

Młodzieżowa Grupa Wsparcia

100 zł
warsztaty

Distinguished Gentleman's Ride (1 opinia)

(1 opinia)
w plenerze, zlot, imprezy i akcje charytatywne

Najczęściej czytane