• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"SOR to jest piekło, które sami sobie zgotowaliśmy"

Piotr Kallalas
15 sierpnia 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 

"Soczewka skupiająca wszystkie problemy polskiego systemu medycyny", "wąskie gardło opieki medycznej", "piekło, które sami sobie zgotowaliśmy", "suma wszystkich strachów polskiej służby zdrowia" - tak opisują SOR specjaliści, lekarze, pielęgniarki, ratownicy. Tymczasem z roku na rok przybywa pacjentów. - Gdy padną SOR-y, to padnie wszystko - puentuje ordynator gdyńskiego oddziału.  



Czy system SOR powinien zostać zreformowany?

Polski pacjent relacjonuje czas spędzony w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym zawsze tak samo: niczym pobyt w Tartarze - parafrazując Wikipedię - pobyt w najbardziej mrocznej krainie systemu opieki medycznej, w której dusze są skazane na cierpienie. Pełne zrozumienie tego zjawiska jest jednak niemożliwe, ponieważ w tym miejscu krzyżują się drogi zarówno chorych na skraju życia i śmierci, staruszków niekiedy wypychanych przez swoich opiekunów, jak i pacjentów z okruchem w oku czy... złamanym tipsem. I wreszcie medyków, którzy - mówiąc wprost - nie mają czasu pójść do toalety i bywa, że jedyne o czym marzą, to zmiana trybu pracy.

- W szpitalnych oddziałach ratunkowych jak w soczewce skupiają się wszystkie problemy całego systemu ochrony zdrowia - zaczynając od kondycji społeczeństwa, poprzez rozwiązania systemowe i uwarunkowania prawne, kończąc na zagadnieniach związanych z pracą lekarzy i pielęgniarek. Bezpośrednią konsekwencją tych zjawisk jest to, że oddziały ratunkowe są przeciążone do takiego stopnia, że przyjmowanie pacjentów w stanie nagłego zagrożenia życia i zdrowia jest zaburzone. Jaki jest tego powód? Pracujemy również na rzecz pacjentów, którzy w takim zagrożeniu się nie znajdują, a mimo wszystko do nas się zgłaszają - mówi prof. Mariusz Siemiński, ordynator Klinicznego Oddziału Ratunkowego UCK w Gdańsku.
Wydaje się jednak, że próba zapoznania się z brutalnymi uwarunkowaniami systemowymi może zrodzić empatię i tym samym nieco ostudzić atmosferę. 

Pijani pacjenci na SOR. Pijani pacjenci na SOR. "Połowa przejawia zachowania agresywne"

Kto powinien trafić na SOR?



- Na SOR powinni trafiać wyłącznie pacjenci z zagrożeniem życia, a więc chory z zawałem, udarem, z wypadku lub nagłego zasłabnięcia - mówi Grzegorz Kurowski, ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Szpitalu św. Wincentego a Paulo.
Tyle teorii. Wszyscy nasi rozmówcy szacują podobnie - takich pacjentów jest 15-25 proc. Rozumując na chłodno, większość chorych nie powinna znaleźć się na oddziale ratunkowym, a więc w miejscu, gdzie teoretycznie chyba nikt nie chciałby się znaleźć - przynajmniej jako pacjent.

Kto w rzeczywistości trafia na SOR?



Jak wygląda rzeczywistość na SOR-ze? Jacy pacjenci się tam pojawiają? Z jakimi przypadkami na SOR-ze mają do czynienia medycy?

Podczas czekania na korytarzu przy rejestracji widać tłok osób w podeszłym wieku, niektórzy śpią, inni błędnie patrzą przed siebie. Wszyscy są zmęczeni zaistniałymi okolicznościami i czekaniem.

- W weekendy mamy tu dodatkowo wytrzeźwiałkę - mówi jeden z gdańskich ratowników.
Oprócz seniorów z różnymi przypadłościami, chociaż większość łączą zmiany o charakterze demencji, lekarze sprawdzają wszelkie drobne urazy i "peozetowe" choroby.

- Mamy np. uraz kolana sprzed dwóch tygodni, obrzęk stawu łokciowego sprzed tygodnia. Stare urazy, stare choroby, a to wszystko nie do nas. Do tego pacjenci z kaszlem, gorączką i biegunkami. Trzeba to wyraźnie powiedzieć, nie jesteśmy oddziałem diagnostyczno-leczniczym - zaznacza twardo dr Grzegorz Kurowski.
Chore dziecko - kiedy zacząć szukać lekarza? Chore dziecko - kiedy zacząć szukać lekarza? "Lepiej, żeby rodzic przyszedł raz za dużo"

Pacjent szuka przyspieszonej diagnostyki, bo nie może jej uzyskać w normalnym trybie i czasie



Ktoś powie "to okrutne, to są też osoby często ciężko chore". Niestety to właśnie system, opisywany w dalszej części artykułu, błędnie doprowadza przewlekle schorowanego pacjenta, który zawsze na starcie jest na słabszej pozycji, do małej poczekalni oddziału ratunkowego, a więc do miejsca, gdzie nie zostanie wyleczony. Chorego, który od wielu miesięcy nie może uzyskać wyników diagnostyki. To kłopoty z dostaniem się do lekarza albo związane z wydłużonym czasem oczekiwania na opis finalnie oddziałują na kondycję SOR-ów.

- Główny problem, z jakimi borykają się oddziały ratunkowe, wynika nie z tego, że pacjenci zgłaszają się z błahostkami, ale po prostu nie mają lub nie wiedzą, gdzie iść. Przychodzą najczęściej nie wtedy, kiedy można skorzystać z profilaktyki, ale wtedy, kiedy już coś się dzieje, coś boli. SOR jest wtedy jedynym miejscem, gdzie zostaną przyjęci od razu. Wiadomo, poczekają te 4 godziny, ale do przychodni umówiliby się za kilka dni - mówi Łukasz Wrycz-Rekowski, ratownik medyczny z Gdyni.

Każdy z nas miał paproch w oku, to żadna frajda



Ponadto w polskim systemie wejście do szpitala zawsze odbywa się przez SOR. Upadły punkty ambulatoryjne np. o charakterze chirurgicznym czy okulistycznym, które zaspokajały potrzeby medyczne pacjentów z niegroźnymi urazami, m.in. z drobnymi skaleczeniami czy ranami. Teraz wszystko jest kierowane na oddział ratunkowy i wymaga kontaktu z lekarzem, jego decyzji o przyjęciu i pieczątki na wypisie.

- Kliniczny oddział ratunkowy w centrum urazowym jest miejscem, w którym jesteśmy przygotowani np. do przyjęcia pacjenta z mnogimi obrażeniami z wypadku samochodowego. Ale jesteśmy również miejscem, do którego zgłasza się człowiek, któremu wpadł właśnie paproch do oka. Każdy z nas miał paproch w oku, to żadna frajda i to trzeba zaopatrzyć, ale być może nie w miejscu, gdzie jest sala resuscytacyjna, respiratory i infrastruktura do udzielania pomocy człowiekowi na granicy życia i śmierci. Doraźna pomoc ambulatoryjna wyparowała i jest to jedna z przyczyn obecnej sytuacji na SOR - zaznacza prof. Siemiński.

"My tu mamy dom starców "



Odwiedzamy kolejny trójmiejski SOR. W kolejce przed rejestracją podobna sytuacja, na oko 90 proc. pacjentów to osoby powyżej 80 roku życia. Jest lato, temperatury od paru dni przekraczają 30 stopni. Widać, że część chorych to właśnie ofiary upałów. Inni błądzą wzrokiem, znowu sprawiają wrażenie zagubionych, nie do końca zdających sobie sprawę z tego, gdzie są.

- My tu mamy dom starców i nie ma co zrobić z tymi ludźmi. Niestety rodziny ich nie chcą, opiekunowie ich nie chcą. Przed świętami ich podrzucają. Pacjent nie ma zawału, wylewu, po prostu kruchość, demencja, zajmuje miejsce i czas, a gdzie ja mam położyć młodego z wypadku? Nie mamy dla niego miejsca - mówi lekarz.
Na oddziale wyczuwa się napięcie pomieszane z bezradnością, bo nic nie wskazuje na to, że coś się zmieni. Każdy dzień rodzi podobną frustrację u personelu medycznego.

- Wypisuję potem pacjenta w wieku starszym, a rodzina nas jeszcze oskarża. Opisuje nas w gazetach i co my mamy zrobić? Jesteśmy tu od ratowania życia, a zajmujemy się staruszkami z demencją. Niestety takie jest życie i jego koniec, ale obecność w szpitalu dla takich osób jest jeszcze większym cierpieniem - słyszymy od lekarza prowadzącego zmianę.
Brak miejsc opieki dla osób starszych, braki lekarzy geriatrów znowu pośrednio i bezpośrednio uderzają w funkcjonalność oddziałów ratunkowych. Z drugiej strony rodziny nie chcą posyłać swoich rodziców czy dziadków do placówek organizujących opiekę, jednak nie mają problemu, aby wysłać ich na oddział ratunkowy.

- Opieka nad pacjentem geriatrycznym to kolejny obszar, w którym ponosimy systemową klęskę. Osób w wieku podeszłym, niesamodzielnych przybywa i będzie przybywało - na to nie ma siły. W Polsce brakuje wszystkich specjalistów, w tym geriatrów, a w środowisku medycznym brakuje wiedzy na temat rzeczywistych potrzeba pacjenta w wieku podeszłym. Dla osoby w wieku podeszłym przyjęcie na oddział szpitalny np. z powodu biegunki czy zapalenia oskrzeli nierzadko jest powodem, który skraca życie, a nie je wydłuża. W szpitalach dużo łatwiej zarazić się lekooporną bakterią. Niezależnie od tego, jak dobrą mamy opiekę, to leżenie na oddziale w zaawansowanym wieku, np. z zespołem kruchości, pogarsza rokowania. Ta wiedza trudno przebija się do środowiska medycznego i pacjentów - wskazuje prof. Mariusz Siemiński.
Dlaczego pacjenci kłamią w rozmowie z lekarzem czy pielęgniarką? Dlaczego pacjenci kłamią w rozmowie z lekarzem czy pielęgniarką?

Sale z "pikającą" aparaturą, ciągłe zamieszanie i obce twarze - wszystko to sprawia, że schorowani seniorzy bardzo przeżywają pobyty w takich miejscach, a efekt jest odwrotny. Pojawiają się lęki i psychozy, starsi pacjenci stają się agresywni, choć głównie dla siebie samych. Często zdarza się, że wyrywają kroplówki i muszą zostać przywiązani, co potem spotyka się z oburzeniem ze strony rodziny.

- W Polsce jest problem z opieką geriatryczną, nie ma miejsc w domach spokojnej starości. Nie jesteśmy też DPS-em czy ZOL-em, a 90 proc. na naszym oddziale to osoby starsze. Prawda jest taka, że my na SOR nie wyleczymy starości, natomiast musimy szukać miejsc dla ludzi młodych - mówi dr Grzegorz Kurowski.
Niestety często powiela się pewien schemat, który trudno jest usprawiedliwić. Osoby starsze o wiele częściej trafiają na SOR w okresie przedświątecznym i urlopowym, ponieważ rodziny mają już plany nieuwzględniające seniorów.

Czy lekarze rodzinni nadmiernie wysyłają na SOR?



Mało osób zdaje sobie sprawę z pewnej napiętej relacji, jaka istnieje między lekarzami medycyny ratunkowej a przychodniami medycyny rodzinnej. Wszystko sprowadza się do tego, że ci pierwsi zarzucają tym drugim kierowanie pacjentów na SOR bez faktycznych wskazań.

- W naszym kraju system zdrowia opiera się na SOR-ach, które są obecnie przeciążone. Gdy padną SOR-y, to padnie wszystko. Tymczasem lekarze rodzinni permanentnie wysyłają do nas pacjentów bez badań i wręcz instruują ich, co powiedzieć, abyśmy nie wypuścili takiego chorego. Jeśli pacjent, mówi, że kłuje go w klatce, to musimy go zatrzymać i przeprowadzić badania - powiedział dr Grzegorz Kurowski.
To kolejny element układanki pokazujący, jak większość sektorów medycyny ostatecznie jest połączona ze Szpitalnym Odziałem Ratunkowym. Jeżeli założymy znowu - a tak sugerują lekarze rodzinni - że 3/4 pacjentów POZ jest tam niepotrzebnie (większość infekcji wirusowych wymaga bowiem ciepłej herbaty i kocyka), to mamy do czynienia z poważnym obciążeniem systemu. Z drugiej strony zdarza się, że lekarz nie chce czekać na wyniki badań, kiedy czas oczekiwania jest znacznie wydłużony, i kieruje pacjenta na SOR. Niewydolny system sam stworzył taką furtkę, która nie tylko nastawia wrogo na siebie medyków i pacjentów, ale i lekarzy na lekarzy.

- Na każdym dyżurze mamy kilka przypadków skierowań od lekarzy rodzinnych, których pacjenci w żadnym wypadku nie potrzebują takiej opieki. Interpretujemy to na trzy sposoby. Czasami jest to brak wiedzy i doświadczenia lekarza. Po drugie jest to poczucie niemocy lekarza rodzinnego, gdzie system nie pozwala im w rozsądnie szybkim czasie zdiagnozować pacjenta. Lekarz POZ wie, że albo to się nie uda, albo zajmie tyle czasu, że będzie to ryzykowne dla pacjenta. Trzecia sytuacja to taka, że subiektywnie mamy wrażenie, iż wszystko byłoby do zrobienia w POZ, ale lekarz z nieznanych nam powodów nie chciał się tym zająć - mówi prof. Mariusz Siemiński.
Na gdańskim KOR-ze pracują asystenci lekarzy. Na gdańskim KOR-ze pracują asystenci lekarzy. "Pobyt pacjenta skrócił się o godzinę"

"Dwudziestokilkuletnia dziewczyna ze złamanym tipsem"



Artykuł w żadnej mierze nie jest skierowany przeciwko pacjentom, z jednym małym "ale". Zarówno jednostki w Gdańsku, jak i Gdyni są świetnie wyposażone, umieszczone w nowoczesnych przestrzeniach. Innymi słowy - gotowe na przyjęcia skomplikowanych historii chorobowych, ale także reagowania w pilnych przypadkach. Niestety zdarza się, że chory z premedytacją idzie na SOR z problemem, który można obiektywnie ocenić za błahy.

- Jeżeli o godz. 2 w nocy zgłasza się do nas dwudziestokilkuletnia dziewczyna ze złamanym tipsem i prosi o naprawę tego tipsa lub młodzieniec, który przypiekł się na słońcu - to jest to dla mnie niepojęte - wskazuje ordynator SOR w Gdańsku.
Ponadto część pacjentów po prostu lubi być porządnie przebadana i nie ufa decyzjom lekarzy prowadzących. Zdarza się, że to zjawisko udziela się również samym medykom.

- Jest to również pewien fenomen w naszym społeczeństwie - zarówno wśród pacjentów, jak i części lekarzy istnieje coś takiego jak fetyszyzacja lecznictwa szpitalnego. "Marzeniem" wielu osób jest chęć, aby mnie przyjęli i porządnie przebadali. Potrzeba "zamieszkania" w szpitalu przez pacjentów jest duża, ale również częsta jest chęć wydelegowania chorego do szpitala przez lekarzy i trzeba to jasno powiedzieć - mówi dr Siemiński.
Kolejny typ chorego to taki, który lubi być zbadany, ale nie do końca stosuje się do zaleceń, nie wspominając już o profilaktyce. Takie zachowania sprawiają, że siłą rzeczy rośnie ryzyko "skończenia na SOR-ze" w dłuższej perspektywie.

- Na pewno należy podkreślić występowanie niskiej kultury zdrowotnej naszego społeczeństwa. Nie mamy nawyku badań profilaktycznych, których celem jest to, abyśmy po prostu nie zachorowali. Natomiast pacjenci, którzy już zachorowali, podchodzą lekko do zaleceń lekarskich, nie przyjmują leków i nie realizują wskazówek np. w przypadku modyfikacji trybu życia. Puenta jest taka, że mamy społeczeństwo zdrowotnie zaniedbane, z wysoką liczbą przewlekłych czy ostrych problemów zdrowotnych - dodaje dr Mariusz Siemiński.
Za co nie powinieneś płacić w szpitalu? Za co nie powinieneś płacić w szpitalu? "Dodatkowe opłaty zwyczajnie nieetyczne"

Skarżą się głównie pacjenci najmniej chorzy



Można zaryzykować stwierdzenie, i to właściwie bez większej analizy, że oddziały ratunkowe zbierają zdecydowanie najwięcej negatywnych komentarzy ze strony pacjentów. Takie sygnały są wysyłane na skrzynki pocztowe szpitali, do mediów, ale również są licznie zamieszczane na forach. Jak się okazuje, zwykle są to chorzy z mniej poważnymi schorzeniami, co nasuwa wniosek, że kuleje również informowanie i edukowanie pacjentów.

- Regularnie docierają do nas formalne skargi i postanowiłem kiedyś je przeanalizować. Na SOR obowiązuje pięciostopniowy podział pacjentów ze względu na ciężkość objawów. Wszystkie skargi, które do mnie spłynęły, pochodziły od pacjentów, którzy dostali jeden z dwóch najniższych priorytetów. Są to skargi na to, że za długo czekali albo że powinniśmy wprowadzić szerszy pakiet badań. Być może za mało mówimy, do czego służy oddział ratunkowy i kogo powinniśmy przyjmować. Mamy proste zadania - stwierdzić, czy człowiek jest w zagrożeniu życia, a jeśli tak, to je zażegnać. A jeśli nie, to sprawdzić, czy wymaga w najbliższym czasie hospitalizacji. Wszystkie badania służą tylko i wyłącznie temu. Osoby po skręceniu kostki, które żądają rezonansu, trochę mylą pojęcia - stwierdził prof. Siemiński.
Ratownicy podkreślają, że idąc na SOR, warto do tego się odpowiednio przygotować.

- Inną kwestią jest to, że pacjent nie dostaje właściwych informacji i nie wie, co się będzie działo podczas pobytu. Bywa tak, że trzeba wykonać badania w różnych odstępach czasu, co w efekcie zajmie 6 godzin, ale pacjent nie został poinformowany i się irytuje, nie wiedząc, na co czeka Przed wizytą pacjent powinien wziąć kilka niezbędnych rzeczy, takich jak telefon, ładowarka, ale również butelka z wodą i książka. Wszystko to pozwoli lepiej odbyć tę wizytę. Dodatkowo wizyty chorych nie rozkładają się równomiernie. Największy tłok jest w godz. od 13-14 do północy. Rano nie ma tylu ludzi i diagnostyka idzie dużo szybciej - mówi Łukasz Wrycz-Rekowski.

"To nie powinno tak wyglądać w XXI w."



Nasi rozmówcy oprócz podobnych diagnoz mają podobne wnioski dotyczące wyjścia z tego kryzysu. Powtarza się koncepcja rozwoju ambulatoryjnych punktów, które mogłyby przyjąć mniej pilne przypadki, takie jak skręcenia czy drobne skaleczenia. Być może należałoby również zmienić finansowanie POZ, aby w większej mierze zatrzymywać pacjenta na tym poziomie opieki. Ponadto specjaliści podkreślają, że na Zachodzie od lat idzie się w kierunku zwiększania kompetencji np. personelu pielęgniarskiego czy stworzenia stanowisk koordynatorów.

- Nie widać jaskółek zwiastujących poprawę, nie ma pomysłów, które byłyby omawiane "na górze" - słyszymy.
Tymczasem z roku na rok trójmiejskie oddziały ratunkowe przyjmują o kilka, a nawet o kilkanaście proc. więcej pacjentów.

- To nie powinno tak wyglądać w XXI w. Sami sobie to piekło zgotowaliśmy. Była reforma POZ, a reforma SOR nigdy nie nastąpiła. Niestety zarówno pacjent, jak i lekarz jest w tym miejscu poniżany - stwierdza dobitnie specjalista, który chce pozostać anonimowy.

Opinie (501) ponad 10 zablokowanych

  • No, po komentarzach widać co za typ ludzi blokuje SORy. (5)

    Nadęte buractwo. I jeszcze macie czelność zarzucać "niską kulturę" ludziom tam pracującym - księżniczki i książęta z byle pierdołą idą na SOR i czekają z bolącą d**pą obok kogoś, kto jest w poważnym stanie. I oczekujecie uśmiechów? Może jeszcze naklejki "Dzielny Pacjent"? Przez tą waszą "miękkość i wrażliwość" nic nie można zrobić - jakby wam powiedziano prawdę, że "blokujesz pan / pani miejsce, wypad" to do ministra byście pisali skargi. SOR powinien przestać się pieścić z tym wygodnickim narodem i nie przejmować się skargami, bo na skargi przewrażliwionych powinien odpowiadać ktoś kto ma jaja - może po 2ch miesiącach nieprzynoszącej efektów nagonki, przestalibyście z byle powodu przeszkadzać tym ludziom w poważnej pracy.

    • 0 5

    • (4)

      Przepraszam wielmożnego pana. Następnym razem z krwotokiem, udarem, urazem kręgosłupa, guzem na jajniku i potwornym bólem, złamanym żebrem po wypadku, zakrzepicą przez covid czy krwiopluciem pójdziemy do przychodni, jeśli to ułatwi panu życie.

      • 3 0

      • (3)

        Jak uważasz, że to co wypisałeś to pierdoły, to nie przychodź. Dopisz jeszcze urwanie kończyny. A tak na serio, jaki Ty masz do mnie problem? Wypisujesz poważne rzeczy i sugerujesz, że o to mi chodzi? Masz w tekście przykłady, czemu SOR jest zapchany, a ja sugeruję, że powinno się takich ludzi z katarem czy inną drobnostką spławiać i nie przejmować się "złą opinią". No ale się boją tak robić, bo taki rozkapryszony pacjent ze swędzącą wysypką poleci do mediów i naskarży że go źle potraktowano i polecą głowy na potrzeby rządowej pokazówki, bo władza pragnie pokazać, jak bardzo jej zależy na komforcie obywatela (na potencjalnym głosie).

        • 0 3

        • (2)

          Mam problem z nazywniem ludzi nadętym buractwem, podczas gdy pisali tu o poważnych sprawach i o tym jak zostali potraktowani. Z pierdołami jeśli przychodzą to znaczy, że nie mają gdzie iść.

          • 1 0

          • (1)

            Ekhm, "księżniczki i książęta z byle pierdołą idą na SOR i czekają z bolącą d**pą obok kogoś, kto jest w poważnym stanie", "przestalibyście z byle powodu przeszkadzać tym ludziom w poważnej pracy." i po tym wyciągnęłaś ten wniosek? Ok, mogłem napisać, że po części komentarzy widać, kto tam przychodzi, ale się zagotowałem. Kiedy mój ojciec dostał udaru (jak się później okazało) i pojechaliśmy na SOR to nawet nie wiem ile tam byliśmy godzin i nawet nie myślałem o innych ludziach i z czym przychodzą, ale gdy przeczytałem, że zdarzają się marudy przychodzące ze swędzącą wysypką czy złamanym tipsem i kręcą nosem, bo nikt nie jest uśmiechnięty... to się zdenerwowałem i dałem temu upust.

            • 0 0

            • No właśnie o to chodzi, trzeba precyzować dokładniej, bo potem wychodzą nieporozumienia. Zakładam, że takie osoby są szybko odsyłane, jak już ktoś się nimi zajmie, więc jedyne, co mogą blokować, to poczekalnia. Problemem jest system, który nie daje możliwości skutecznego leczenia ambulatoryjnego w takich przypadkach. Pogotowanie na Białowieskiej w Gdyni zlikwidowali, to w Śródmieściu działa tylko w określonych godzinach, opieka nocna i świąteczna nie działa - trzeba było obdzwonić Trójmiasto i okolice, żeby dowiedzieć się, że albo nie ma lekarza, albo żeby dzwonić po karetkę, która już była wzywana, ale nikt nie chciał przyjechać i kazali dzwonić do lekarza POZ po weekendzie. Lekarz POZ łaskawie zlecił badania i nagle okazało się, że na cito jest potrzebny szpital, skoro covid nie chce sam przejść bez leczenia...Taką mamy w Polsce służbę zdrowia. Olewanie pacjenta, dopóki nie wydarzy się coś zagrażającego życiu, a i wówczas nie ma gwarancji, że się tę pomoc na czas uzyska ( znałam osobę, która zmarła na SOR w szpitalu miejskim w Gdyni, bo nie doczekała się na pomoc i przypadek drugiej osoby, która też by tam zmarła, gdyby nie interwencja innych pacjentów, która zmusiła personel do działania ). Osobiście mam gdzieś, czy pielęgniarka czy lekarz są uśmiechnięci, czy nie, ale niech wykonują swoją pracę jak należy. Ten system wymaga rekonstrukcji, dlatego stwierdzenie, że sytuacja na SOR to wina ludzi jest krzywdzące i nieprawdziwe.

              • 0 0

  • Serce mnie boli. Od ćwierć dekady pracuję na własny rachunek, grzecznie płacę horendalne składki i boli mnie świadomość, że jeśli coś się stanie to i tak pojadę na "prywatny sor" ten nasz system opieki zdrowotnej zwyczajnie nie działa. Ciekawe kiedy jakaś gadajaca głowa będzie miała tyle odwagi żeby to ogłosić..... nikt się nie kwapi, boją się o fotel.

    • 0 0

  • POZ nie działa.

    Albo działa słabo. Są lekarze POZ, którzy przyjmuję 3dni w tygodniu. Soboty i niedziele POZ ma wolne, więc pozostaje SOR.
    Nikt trzeźwy nie będzie w SOR siedział przez co najmniej 12 godzin (często dobę) bez powodu.
    A pani ze złamanym tipsem może być od razu poinformowana, że to nie ten adres i po kilku minutach opuszcza oddział.
    Chyba SOR nie diagnozował jej przez dobę?

    • 2 0

  • Zreformowany? raczej Sprywatyzowany!

    - więc im on jest droższy, ten miś tym... no? Koniaczek?
    - Podwójny!

    • 0 0

  • (1)

    Osiem godzin moja Mama ze złamanymi dwoma rękoma w wieku 78 lat czekała na pomoc.
    Wszyscy zajmowali się wszystkim tylko nie pacjentem.

    • 16 3

    • To prawda.

      Dwie babcinki przyjęte na oropedię że złamanymi, spuchniętymi i sinymi rękami, po dziesięć! Dni czekały na lekarza, który zdecyduje się je zoperować. Ile młodych przyjęto i obslużono w międzyczasie? Masę! Starszy człowiek jest w szpitalu mniej wart niż zużyte rękawiczki... Rozpacz.

      • 2 0

  • Artykuł wyraźnie pokazuje potrzebę likwidacji takiego systemu opieki zdrowotnej (18)

    i gruntowną jego zmianę i przebudowę , trwanie jego w obecnej formie nie ma najmniejszego sensu , ucierpią na tym pacjenci jak i cały personel SOR-ów Trzeba wypracować z Lekarzami taki model pomocy medycznej który był by przyjazny dla pacjentów a zarazem personelu na oddziałach SOR . Odpowiednie przeszkolenie lekarzy rodzinnych a przede wszystkim odpowiedni system Triarzu chorych tak by nie kierować tych co nie muszą na oddziały SOR-u w inne miejsca tj. przychodnie lekarskie. System opieki nad seniorami powinien również zostać zmieniony ustawowo tak by nałożyć bezpośredni obowiązek opieki nad osobami starszymi rodzicami , dziadkami na najbliższą rodzinę dzieci , wnuki nawet kosztem sankcji karnych by nie było tak drastycznych sytuacji kiedy to rodzina wyjeżdża na wczasy a seniora pozbywa się do szpitala jak niechcianego pieska !

    • 54 24

    • (3)

      Taaaaak ministrze zdrowia. Przy twoich rządach wszystko chodziłoby jak w szwajcarskim zegarku. Jeszcze podziel się jak nałożysz swój bezpośredni obowiązek opieki nad starszymi rodzicami i krewnymi? Kłapać każdy potrafi i marzyć jakby on mógł to by pokazał. Tylko planu brakuje i nie ma pomysłu jak to wyegzekwować więc jest jak jest. Każdy myśli że jest rekinem biznesu gdy mędrkuje przy piwie czy wódeczce ze znajomymi.

      • 6 1

      • Tutaj nie chodzi o żadne rządzenie a o zwykłą empatię wobec swoich rodziców czy dziadków ! (1)

        Ci wszyscy niechętni nie chcący podjąć się opieki nad najbliższymi później chętnie przyjmują spadki po tych seniorach lub ich mieszkania wtedy tak to jest słodkie ale jak by trzeba było coś pomóc to już nie bo nie !

        • 0 7

        • Problem spadku rozwiązuje umowa dożywotnia

          Wtedy dziedziczy tylko osoba, która faktycznie sprawowała opiekę. Reszta rodzinki nie ma prawa do zachowku. A jeżeli ustalony opiekun się z tego nie wywiązuje mimo umowy, senior może domagać się w sądzie lub umowa zostanie anulowana

          • 0 0

      • ciekawe, bo to akurat proste

        calosc emerytury staruszka idzie na konto tego,kto sie akurat nim opiekuje.W przypadku opieki szpitalnej-na konto szpitala. I od razu inny taniec.

        • 6 0

    • (3)

      Napisał, ktoś, kto, nigdy się nie opiekował seniorem, i nie musiał rezygnować z pracy w młodym wieku. Poza tym jak schorowany 60 latek ma się zająć jeszcze bardziej chorym 80 latkiem?

      • 26 3

      • jeśli jest taki schorowany jak piszesz to powinien zapewnić kogoś kto będzie się opiekował taką osobą jest (1)

        To jego psi obowiązek ! i nie pisz jak nie wiesz żebyś tylko tylu ludziom w życiu pomógł co ja będąc również chorym i wiem co to oznacza bo sam też nieraz potrzebuję pomocy i zawsze jak tylko mogę to pomagam innym. Ty może też będziesz potrzebował takiej pomocy a wtedy się przekonasz jak to jest gdy wszyscy się od ciebie odwrócą i zostaniesz sam !

        • 0 6

        • Jaki psi obowiązek?

          Odezwał się socjalista. Nie ma przymusu pomagania. Zostawianie seniorów w szpitalu na czas urlopu jest niedopuszczalne, to jak najbardziej.

          • 4 0

      • a kto ma się zająć? przecież nie szpital, to chyba logiczne, to nie jest przechowalnia

        • 5 4

    • Nie zgadzam się co do obowiązkowej opieki (2)

      Pewnie wyznajesz zasadę, że dziecko jest po to, bo musi podać szklankę wpdy na starość? Nigdy nie wiesz, jakim ten spokojny, potulny staruszek był rodzicem w młodości

      • 26 2

      • Jakim był to już nie istotne to jest człowiek ! (1)

        Nie musisz go kochać ale zapewnij mu choć odrobinę godności i podstawę do zwykłego życia zwyczajnie kiedyś był i dzięki niemu jesteś ty pewno utrzymywał ciebie jako dziecko jeśli ktoś kiedyś był niedobry nie kochany to co wystrzelić go w kosmos ?

        • 1 9

        • To już nie jest zacofanie, to czysta głupota

          Nikt nie ma wpływu na swoje narodziny, nikt się sam nie prosił. Dorosły człowiek jest odrębną jednostką i nie ma obowiązku "odwdzięczać" się rodzicom. Nie musi mieszkać w tym samym kraju. Zwłaszcza, jeśli niszczyli mu życie. Ty jesteś właśnie takim roszczeniowcem, co zrobiłby z dziecka niewolnika by podało szklankę wody na starość. Zamiast robić i wydawać na dziecko, odłóż sobie pieniądze na dom opieki

          • 5 0

    • W Polsce brak systemu opieki nad seniorami. Nie życzę przeżyć tego co wiele rodzin z starszymi do opieki. Rodzina ma obowiązek pomagać, opiekować się sle nie zastąpi fachowej opieki, nie ma sprzętu, nie ma wiedzy. Straszny jest ten stereotyp podrzucania staruszków. Czy ktoś myśli o bezradności i wykończeniu opiekunów? To haniebne durne przemądrzanue się. Brak wiedzy o prawdziwej tragedii opiekunów osób chorych i starych!

      • 5 0

    • Państwo ma naprawiać fakt, że w rodzinie ludzie się nie kochają i nie są odpowiedzialni w stosunku do swoich seniorów? (3)

      Ma zmuszać ich do miłości?

      • 12 5

      • Żeby młodsi mogli się opiekować seniorami muszą mieć wsparcie. (1)

        Opieka nad seniorem jest sprawą skomplikowaną, czasochłonną i zwyczajnie w świecie często nie do pogodzenia z pracą, o życiu prywatnym nie wspominam. To co państwo uprawia w tej materii, to żerowanie na ludziach. Wszystko spada na dzieci, na rodziny. Jeśli dzieci od lat mieszkają w Australii, to nie będą w stanie pielęgnować rodziców.

        • 6 1

        • Jeśli mieszkają w Australii to oczywiście stać ich na wynajęcie fachowej opieki !

          A nie zwalanie wszystkich obowiązków na państwo lub krewnych !

          • 2 2

      • Nikt nikogo nie musi kochać a jedynie otoczyć opieką ! w starszym wieku kiedyś wszyscy będziemy potrzebowali takiej opieki

        A taką odpowiedzialność trzeba mieć od dziecka i jeśli ktoś potrafi zostawić osobę bliską na pastwę losu to jest kuriozum dla tego powinno się nałożyć ustawowy obowiązek zapewnienia przez osoby najbliższe opieki nad takimi osobami to nie są przedmioty ! nawet pod karą sankcji finansowych !

        • 0 5

    • Ale jest obowiązek alimentacyjny

      Coraz częściej uchwalany przez sądy polskie opieki nad niesamodzielnymi rodzicami i dziadkami. Nawet jeśli ten rodzic nie był aniołem, to dziecko musi łożyć na rodzica finansowo. W Hiszpanii po pandemii powstało masę kancelarii prawniczych zajmujących się wydziedziczeniem dzieci zaniedbujących rodziców.

      • 4 5

    • Brak pieniędzy to co zrobisz? Wszędzie tylko żebraja , pod sklepem spokojnie przejść nie można

      • 5 4

  • Sor (1)

    A komu przeszkadzało pogotowie na Białowieskiej? Można było uzyskać pomoc bez problemu.

    • 2 0

    • może deweloperowi?

      • 1 0

  • Przykre to (5)

    Panie rejestratorki, pielęgniarki i salowe to z pewnością temat na osobny artykuł. Przykre to, ale brak profesjonalizmu, niska kultura i obcesowe traktowanie chorych to w wielu miejscach codzienność. Psują opinię tym, które naprawdę ciężko pracują i wiedzą, co robią. :(

    • 72 13

    • Panie rejestratorki mają trudne życie, spotykają się z takim chamstwem o jakim się nam nie śniło. Dlatego są jakie są. (2)

      • 9 5

      • Tak samo jak kasjerki, bibliotekarki, (1)

        lekarki, urzędniczki, recepcjonistki w hotelu, panie w banku... każdy zawód, w którym jest kontakt z ludźmi z zewnątrz spotyka się z chamstwem, takie ryzyko zawodowe. Co nie znaczy, że dla wszystkich z automatu muszą być niemiłe.

        • 11 1

        • No niby rozumiesz, a nie rozumiesz. Czy nikt przez całe Twoje życie nie zagotował Cię tak, że byłaś po prostu nie miła dla wszystkich? Jeśli tak, przypomnij sobie to uczucie - a teraz pomnóż to przez cały tydzień, miesiąc, rok lub lata. Czy teraz rozumiesz, że ci ludzie nie muszą być z automatu mili?

          • 2 3

    • Użeraj się z panikarzami i burakami dzień w dzień, tydzień w tydzień, miesiąc w miesiąc, rok w rok. Ciekawe czy podchodziłabyś z uśmiechem od ucha do ucha do każdego, szczególnie jak przychodzi z jakąś pierdołą.

      • 2 2

    • Składać skargi i zawiadomienia do prokuratury

      • 3 2

  • Z SOR w Gdyni pamietam chamska operatorke rentgena (3)

    Do pacjentow zwraca sie bezosobowo: podejdzie, usiadzie, wstanie... Czyste chamstwo, w fartuchu lekarskim.

    • 5 1

    • (2)

      a może miała po główce pogłaskać i dać lizaka? Typowa p***ka, skarżysz się w internecie, że pani była nie miła, a miała być bo ma fartuch (?!). Za dużo bajek i seriali, gdzie wszyscy są uśmiechnięci - życie nie jest takie kolorowe.

      • 0 5

      • Pewnie ktos z twojej rodziny, brak elementarnej kultury podobny (1)

        • 4 1

        • Nope, wiem, że mamusia mówiła, że zawsze masz rację, no ale to kłamstwo, bo takie jest życie. Po prostu nie lubię takich ludzi, którzy uważają, że należy im się od wszystkich miłe i dobre traktowanie za to, że są. Nie lubię ludzi, którzy oczekują od innych, których praca opiera się na kontakcie z ludźmi, że zawsze mają być szczęśliwi, bo świadczy to o tym, że nie mają kontaktu z rzeczywistością. Najczęściej to właśnie oni są problemem, dlaczego pani w okienku na poczcie, pan na kasie, pani doktor, czy pan mechanik się nie cieszą na widok kolejnego wymagającego więcej niż mu się należy jamochłona.

          • 0 0

  • Temat wyczerpany w artykule (12)

    Do tego dodajmy, że bezczelny Polak wykorzystuje sytuację kosztem innych. To nas łączy z ruskimi i z Ukraińcami. To jest ta subtelna różnica między ludźmi zachodu, a zwykłym motłochem.

    • 104 41

    • Tylko dlaczego na tym nowoczesnym zachodzie który jest wyżej od nas.... (4)

      Poza centrum miast jest syf slamsy gdzie śmieci gniją na ulicach....a.ludzie klęczą ale z biedy na ulicach które zostały zmienione w getta przez lewackie władze dla inżynierów z Afryki.

      • 12 6

      • Tak (3)

        w Szwajcarii, Holandii, Austrii, Niemczech czy Australii tylko chaos i bieda. Wszyscy chcą uciec do Polskiego dobrobytu.

        • 8 7

        • (2)

          Wyjedz z centrum miasta w tych państwach to się przekonasz....albo poszukaj na necie. My tu w Polsce mamy lepiej niż się wydaje.

          • 8 5

          • A Ty wjedź do centrum miasta Gdańska i zobaczysz żebrzących, meneli, syf, bezdomnych i załatwiających potrzeby fizjologiczne pod chmurką. To ja już wole ten zachód, gdzie slumsy są P O Z A centrum

            • 0 0

          • Wy na pewno. Rodzina królika ma najlepiej, wiadomo

            • 0 0

    • Przerażające ile ta wypowiedź ma kciuków w górę. (1)

      Trójmiasto to dalej wylęgarnia antypolskiego lewactwa, byłych zomowców i innych donaldow....

      • 7 17

      • Jak powiedział marszałek Pilsudski

        Kto za młodu nie był socjalistą, na starość będzie ku.....ą

        • 1 0

    • Dlaczego sam się poniżasz? Myślisz, że w USA są lepsi czy kulturalniejsi? Żartujesz. (4)

      Akurat nasz krąg kulturowy, tzn także wszyscy wschodni Europejczycy jest bardzo na poziomie.

      • 19 11

      • Klęczący poziom towarzystwa katolicko-bolszewickiego ,zaprwiony nutą koszerną . (1)

        • 3 10

        • Wytrzeźwiej w końcu

          • 7 1

      • Ale jak tak nie robię (1)

        Poza tym nie identyfikuję się jako Polak

        • 6 11

        • Mówisz po polsku. Wątpię, bys był etnicznie z Ameryki Południowej.

          • 10 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Bezpłatne badania USG piersi

badania

Zlot motoCYClovy 2024 & II Deadlift Truck Edition

konsultacje, zlot

Targi kosmetyczne i fryzjerskie - Uroda

targi

Najczęściej czytane