• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Pacjenci jak tonący łapali powietrze, byliśmy bezradni". Walka z COVID-19 oczami lekarki

Piotr Kallalas
31 maja 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Zbadają, jak COVID-19 wpływa na mózg człowieka
"Do tej pory nie widziałam tak dramatycznie rozwijającej się niewydolności oddechowej. Pacjentom z dnia na dzień odcinało partie płuc. Jak tonący łapali powietrze, a my byliśmy bezradni". "Do tej pory nie widziałam tak dramatycznie rozwijającej się niewydolności oddechowej. Pacjentom z dnia na dzień odcinało partie płuc. Jak tonący łapali powietrze, a my byliśmy bezradni".

- To nas przerosło i po prostu przerażało. Dodatkowo potworna samotność ludzi odciętych od najbliższych. Do naszego szpitala trafiały całe małżeństwa, rodziny z dziećmi - rozdzielone na różnych piętrach. Groza doczesności nas dopadła i skupiała się w codziennej walce o każdy oddech - mówi dr Hanna Goworowska, kierownik oddziału w Pomorskim Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku. Rozmawialiśmy o walce o pacjenta w największej placówce zakaźnej na Pomorzu, ale też o stresie i specyfice pracy czy problemie zakażeń wśród personelu medycznego podczas pandemii koronawirusa.



Gdzie można zaszczepić się na COVID-19? Lista punktów szczepień w Trójmieście


Wszystko wskazuje na to, że gdański szpital zakaźny najgorsze ma już za sobą - przynajmniej jeśli chodzi o efekty trzeciej fali zakażeń.

Dr Hanna Goworowska: Widać zdecydowaną poprawę sytuacji i spadek liczby pacjentów. Obecnie w naszym szpitalu leczymy ok. 30 chorych, a należy wspomnieć, że wcześniej zapełnione były trzy duże, 70-łóżkowe oddziały. Praktycznie wszystkie łóżka były wypełnione, a i tak stale tworzyliśmy nowe. Dziś dzięki nałożeniu się naturalnej odporności w przypadku osób, które już przechorowały COVID-19 i przede wszystkim osób zaszczepionych, możemy zamykać niektóre jednostki.

To była jednak długa droga, która jeszcze się nie skończyła. Społeczeństwo, naukowcy, rządzący - nikt nie spodziewał się takiego rozwoju wypadków i nastania epidemii. Lekarze placówki zakaźnej również byli w szoku?

Oczywiście, mówimy o zupełnie nowej chorobie - o sytuacji rodem z filmów science fiction z Dustinem Hoffmanem. Nagle okazało się, że to dzieje się naprawdę i że podobnie jak w filmach musimy wszędzie zakrywać nos i oczy, dystansować się, a ludzie i tak chorują. Coś, co jeszcze na początku było tylko w Chinach, bardzo szybko przeniosło się do Włoch i Hiszpanii. Na szczęście Polska nie odczuła aż tak znacząco pierwszej fali epidemii, na co nałożyło się wiele czynników, takich jak umiarkowany klimat, nasze zachowania - mówi się też o poziomie wyszczepienia przeciw gruźlicy. Nie zmienia to faktu ogromnego zaskoczenia.

Na początku wszyscy podchodziliśmy do tego z dystansem - zaburzenia smaku, gorączki - objawy były zbliżone do grypy. Z czasem na nowo uczyliśmy się wszystkiego o nowym patogenie. Co istotne, każda dotychczasowa fala epidemii dawała nieco inne symptomy - od właśnie zaburzeń węchu i smaku, przez duszności, po powikłania naczyniowe, kardiologiczne i neurologiczne. Już teraz zresztą zaczynamy borykać się z pocovidowymi zaburzeniami wielonarządowymi, a także psychicznymi.

Czytaj też: Sztuczne płuco ratuje życie chorym na COVID-19. Czym jest ECMO?

"Należy spodziewać się kolejnej fali, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że uczniowie wracają do szkół, w wielu miejscach kończy się praca zdalna, obserwujemy pewne rozprężenie społeczne. Do tego dochodzą  ruchy antyszczepionkowców." "Należy spodziewać się kolejnej fali, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że uczniowie wracają do szkół, w wielu miejscach kończy się praca zdalna, obserwujemy pewne rozprężenie społeczne. Do tego dochodzą  ruchy antyszczepionkowców."
Na czym polega wyjątkowość COVID-19 na tle innych infekcji wirusowych?

Choroby wirusowe często stanowiły ryzyko rozwoju włóknienia płuc i niewydolności oddechowej. Tutaj jednak zaskakuje, że zmiany są tak szybkie i intensywne - piorunujące wręcz.

Diagnostyka tomografu komputerowego pokazywała, że osoby stosunkowo młode, w wieku 40-50 lat, miały zajętość płuc rzędu 90 proc. Na początku podajemy 5-7 litrów tlenu na minutę, a nagle okazuje się, że aby utrzymać podstawową saturację, potrzebujemy 70-80 litrów, a i tak często efekty były niezadowalające. Było to również ogromne przedsięwzięcie logistyczne dla szpitala, w którym znajduje się przeszło 200 łóżek. W pewnym momencie nawet wojsko stawiało nam zbiorniki na tlen. Niestety w kulminacyjnych momentach łóżek też było za mało i musieliśmy szukać miejsc po całym województwie.

Skala ciężkich przypadków i śmierci była bezprecedensowa.

To nas przerosło i po prostu przerażało. Dodatkowo potworna samotność ludzi odciętych od najbliższych. Do naszego szpitala trafiały całe małżeństwa, rodziny z dziećmi - rozdzielone na różnych piętrach. Groza doczesności nas dopadła i skupiała się w codziennej walce o każdy oddech. Wielu pacjentów, z racji włóknienia tkanki i problemów z saturacją, przez wiele dni starało się leżeć wyłącznie na brzuchu, aby choć trochę odciążyć płuca. My także uczyliśmy się na nowo pewnych technik, a wszystko po to, aby pacjenci nie musieli trafić pod respirator.

Ile wynosi śmiertelność w leczeniu tego typu?

Nawet 90 proc. Mówimy tu także o ludziach młodych - bez wyraźnych obciążeń.

"Wiele osób nie wytrzymało psychicznie i prosiło o odwołanie. To wszystko zresztą na pewno w nas zostanie - pewnych rzeczy nie wymażemy". "Wiele osób nie wytrzymało psychicznie i prosiło o odwołanie. To wszystko zresztą na pewno w nas zostanie - pewnych rzeczy nie wymażemy".
Nic nie dało się zrobić?

W wielu przypadkach infekcja przebiegała piorunująco szybko. Patogen inicjował chorobę - pojawiała się gorączka i objawy - dochodziło do zwłóknienia śródmiąższowego i tym samym charakterystycznego objawu "matowej szyby" w diagnostyce tomokomputerowej. Podstawowymi lekami były sterydy, Remdesivir we wczesnym etapie, a i tak nie można było tego zatrzymać.

Osocze ozdrowieńców przynosiło efekty?

Osocze, aby mogło w ogóle pomóc, musi być podane na wczesnym etapie rozwoju infekcji. Podane później przyczynia się do większej liczby powikłań, czego też się uczyliśmy. Dlatego wycofaliśmy terapię ze standardowego leczenia. Obecnie wiemy też dużo więcej na temat diagnostyki - trzycyfrowa wartość CRP oznacza sepsę, ale nie w przypadku infekcji covidowej. Cały czas wiele analiz jeszcze przed nami.

Wirus trawi nasz organizm czy wyzwala nieproporcjonalną reakcję odpornościową?

Zwłóknienie płuc, tak charakterystyczne dla COVID-19, jest wynikiem przebudowy tkanki na skutek procesów wywołanych przez SARS-CoV-2. Dla mnie, jako internisty z wieloletni stażem, było to coś nowego. Do tej pory nie widziałam tak dramatycznie rozwijającej się niewydolności oddechowej. Pacjentom z dnia na dzień odcinało partie płuc. Jak tonący łapali powietrze, a my byliśmy bezradni.

- Wierzę, że zdobyte doświadczenie w walce z pandemią zaprocentuje w lepszej, pocovidowej przyszłości - mówi dr Hanna Goworowska. - Wierzę, że zdobyte doświadczenie w walce z pandemią zaprocentuje w lepszej, pocovidowej przyszłości - mówi dr Hanna Goworowska.
Jak w takich warunkach wytrzymać wielomiesięczną pracę?

Trudno. Szpital nie miał lekarzy, a my sami zgłosiliśmy się na oddział bądź zostaliśmy wydelegowani. Lekarze różnych specjalizacji znajdowali się na różnym etapie kariery zawodowej - od osób po egzaminie, po pracowników z wieloletnim stażem. Poziom napięcia był wysoki: stres pacjentów i nasze ograniczone możliwości leczenia. W pewnym momencie stworzyliśmy specjalną listę chorych potrzebujących największej opieki, gdzie wzajemnie informowaliśmy się o możliwych krokach terapeutycznych.

Były rezygnacje?

Wiele osób nie wytrzymało psychicznie i prosiło o odwołanie. To wszystko zresztą na pewno w nas zostanie - pewnych rzeczy nie wymażemy. Do tego dochodziło przecież zmęczenie fizyczne - lekarze i pielęgniarki często siadali na korytarzu w nieprzepuszczalnych kombinezonach, bo jeszcze nie mogli się przebrać. Wiedzieliśmy, że jesteśmy zabezpieczeni, ale wracając do domu, dodatkowo baliśmy się o naszych bliskich. Tu sytuacja i tak była lepsza niż w szpitalach specjalistycznych, gdzie personel dowiadywał się o COVID-19 u pacjenta w drugiej czy trzeciej dobie obserwacji. My zawsze wiedzieliśmy, że mamy do czynienia z infekcją SARS-CoV-2.

"W wielu przypadkach infekcja przebiegała piorunująco szybko. Patogen inicjował chorobę - pojawiała się gorączka i objawy - dochodziło do zwłóknienia śródmiąższowego i tym samym charakterystycznego objawu "matowej szyby" w diagnostyce tomokomputerowej". "W wielu przypadkach infekcja przebiegała piorunująco szybko. Patogen inicjował chorobę - pojawiała się gorączka i objawy - dochodziło do zwłóknienia śródmiąższowego i tym samym charakterystycznego objawu "matowej szyby" w diagnostyce tomokomputerowej".
Czy personel medyczny również chorował?

Zdarzały się zakażenia u lekarzy, pielęgniarek czy salowych, ale nie możemy tego potwierdzić jednoznacznie, do infekcji mogło dojść poza szpitalem. Część stała się również pacjentami naszego oddziału. Na szczęście udało się uniknąć najgorszego, choć znamy niestety takie sytuacje w innych, krajowych placówkach.

Na oddziale pojawiały się osoby wypierające pandemię lub bagatelizujące chorobę?

Oczywiście. Mówiły, że nie chciały się szczepić, że nie ma COVID-u, że to wymysł telewizji. Nagle test dodatni i niestety na własnej skórze przekonywali się co do pełnoobjawowego przebiegu. Szczepienia są jedyną formą profilaktyki i warto podkreślać, że każda szczepionka jest ważna. Bez względu na preparat trzeba szczepić i wytworzyć odporność zbiorową - nie u połowy społeczeństwa, ale u większości. Natomiast w przypadku osób, które zachorowały, to najważniejszym aspektem jest szybka opieka. Pierwsze doby są niezwykle istotne dla rokowania.

Czytaj też: Pomorskie liderem w szczepieniach przeciw COVID-19

"To nas przerosło i po prostu przerażało. Dodatkowo potworna samotność ludzi odciętych od najbliższych. Do naszego szpitala trafiały całe małżeństwa, rodziny z dziećmi - rozdzielone na różnych piętrach". "To nas przerosło i po prostu przerażało. Dodatkowo potworna samotność ludzi odciętych od najbliższych. Do naszego szpitala trafiały całe małżeństwa, rodziny z dziećmi - rozdzielone na różnych piętrach".
Specjaliści zastanawiają się, czy kolejne uderzenie przyjdzie dopiero jesienią, czy możemy spodziewać się kolejnych pików jeszcze przed wakacjami.

Należy spodziewać się kolejnej fali, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że uczniowie wracają do szkół, w wielu miejscach kończy się praca zdalna, obserwujemy pewne rozprężenie społeczne. Do tego dochodzą ruchy antyszczepionkowców. Trzeba powtarzać do znudzenia - jedynie powszechne szczepienia mogą nas uchronić przed kolejnymi, poważnymi problemami.

Czytaj też: Czy COVID-19 z nami zostanie? "Koronawirus zmienia się wolniej od wirusa grypy"

Czy jesteśmy lepiej przygotowani na kolejne fale, a być może na kolejne epidemie?

Sektor opieki zakaźnej był traktowany marginalnie, gdzieś na uboczu i dopiero namacalne zagrożenie otworzyło wszystkim oczy. Dlatego wydaje mi się, że decydenci będą myśleli o zachowaniu sprzętu, o utrzymaniu gotowości oddziałów. Oczywiście wszystko będzie zależało od sytuacji epidemiologicznej, jednak pewna liczba łóżek musi być utrzymana. Widzimy też o wiele wyraźniej zasadność pracy samych szpitali zakaźnych i służb sanitarnych. Wiemy, że potrzebujemy izolatoriów, wiemy, jak budować modułowe ośrodki, i to będzie procentować.

Nasz szpital ma również ogromną bazę danych, co wkrótce przełoży się na publikacje naukowe i doktoraty. Chciałabym serdecznie podziękować całemu mojemu zespołowi za trud pracy, zaangażowanie, wytrwałość i empatię. Wierzę, że zdobyte doświadczenie w walce z pandemią zaprocentuje w lepszej, pocovidowej przyszłości.

Opinie (113) 7 zablokowanych

  • Brak (4)

    Brak wiedzy, brak lekarstw, zostawianie ludzi chorych samym sobie do chwili, aż ledwo dyszą, leczenie przez telefon, czyli radź sobie sam. Zamknęliście się w domach i widać tego efekty. Ludzie chorują nie tylko na covid.

    • 58 32

    • zmień przychodnie, plotkowac czy fejsować umiesz a przychodni otwartej nie mogłaś znależć?? (1)

      moja w Gdyni na Warszawskiej i Legionów działają cały czas. Badania, wizyty , skier bez problemu

      • 11 20

      • Dzień bez terroru covidowo-szczepionkowego to dzień stracony. Codziennie tu czytamy o bezpiecznym przymusowym zastrzyku...

        Znamy to z historii.. Zaczęło się gdy naziści wyrzucali z tramwajów żydów bo rzekomo roznoszą tyfusa, a skończyło na "bezpiecznym prysznicu" cyklonem B. Na szczęscie doprowadziło to po wojnie do opracowania Kodeksu Norymberskiego, który jest międzynarodowym dokumentem regulującym zasady przeprowadzania eksperymentów i procedur medycznych na ludziach. W jego wyniku wielu nazistów, w tym wielu lekarzy wysłano na szubienicę, w szczególności za przymusowe podawanie ludziom różnych szczepionek. Otóż kluczowy punkt Kodeksu Norymberskiego to pkt 1 stanowiący, że osoba zaangażowana w szczepienie musi sama wyrazić na nie zgodę. Każdy pacjent powinien mieć możliwość korzystania ze swobody wyboru bez interwencji jakiegokolwiek elementu siły, oszustwa, przymusu, bezpośredniego lub ukrytego.

        • 6 2

    • Dokładnie, "leczenie" sterydami i Remdesivirem.

      Szkoda czytać. Oczywiście jedynym wyzwoleniem są szczepionki.
      Tylko wyszczepienie wszystkich da odporność stadną.

      • 5 15

    • Chyba pomyliłaś do fora?

      Jeśli mieszkasz w Indiach lub w RPA, to tam to musisz napisać. Halo pomyłka!

      • 7 13

  • Mila

    Szkoda że nie napiszecie artykułu jak ludzie umierają na nowotwór, jak cierpią i łykają morfinę. Nie napiszecie jak ludzie cierpią na cukrzycę, jak im nogi są rąbane bo cukier ich niszczy, szkoda że nie napiszecie jakie spustoszenie robi udar.....

    • 13 1

  • o je ju (1)

    o je ju jacy biedni ci lekarze,prawie mi się ich szkoda zrobił bo przecież tak dzielnie i za darmo walczą z grypą

    • 20 9

    • zawiść marniaku co ?

      • 1 5

  • Teraz zróbcie artykuł o tym, jak dziesiątki tysięcy ludzi zmarło z braku pomocy medycznej, bo tylko covid się liczył!

    Napiszcie o tym, że "nie było innych ciężkich śmiertelnych chorób". O tym jak karetki krążyły godzinami od szpitala do szpitala, bo "władcy szpitali" nie chcieli przyjąć pacjenta. Można wspomnieć też przy okazji o cudownym leczeniu "teleporadami" itp. To jest dramat !!!

    • 20 1

  • Niezła bajeczka. A latające smoki też tam były ?

    • 11 2

  • biedni medycy

    nawet 15tys za jeden dyżur w jednym szpitalu nie wynagrodzi trudu.... Poziom frustracji w pełni uzasadnia poniżania pacjentów...

    • 14 4

  • Ja to bym chciał żeby wobec informacji że wirus wydostał się z labolatorium centrum wirusologii w Wuhan w Chinach (5)

    TO żeby Chiny skoro prężą tak muskuły to żeby wypłaciły odszkodowanie krajom i ludziom

    • 50 6

    • A są na to jakieś dowody? (1)

      To, że zachorowali pracownicy laboratorium nie znaczy, że tam stworzyli wirusa. Ale widać, że teorie spiskowe mają się dobrze. I będą się miały dobrze tak długo jak tacy ludzie jak Ty będą przekonani o swojej nieomylności i o tym, że oni 'wiedża co tu się dzieje bo połączyli kropki'.

      Znam dwie osoby, które miały objawy covidowe już w czerwcu-lipcu 2019.
      W Poznaniu: gorączka 39, obustronne zapalenie płuc, brak węchu i smaku oraz objawy 'grypowe'.
      Dwa razy dziennie podjeżdżała karetka żeby podać sterydy bo nie wiedzieli jak to leczyć.

      We Wrocławiu: Zapalenie płuc niewiadomego pochodzenia, gorączka i objawy grypowe. Leczenie szpitalne przez 3 tygodnie w izolacji. Lekarze nie wiedzieli jak to leczyć bo na nic 'to' nie reagowało. Na szczęście po 3 tygodniach wypis do domu.

      • 1 11

      • Teorie spiskowe

        Innych wysmiewasz, a na poparcie swoich pomyslow podajesz historie znajomych.

        Wiec tak: pierwsi chorzy w laboratorium w Wuhan juz w pazdzierniku/listopadzie. Przypadkowo akurat tam bada się koronawirusy. Pan Fauci powiedzial, ze skad, chinczycy powiedzieli, ze nie maja z tym nic wspolnego to znaczy, ze nie maja z tym nic wspolnego.

        W Wuhan nie tylko byly badane wirusy. Badania dotyczyly "gain of function". Czyli modyfikacji wirusow celem dodania im nowych funkcji (taka nowa funkcja jest mozliwosc przeskoku wirusa z jednego gatunku na drugi, to wbrew pozorom nie jest wcale takie proste i oczywiste). Co wiecej, jezeli wirus przeskoczyl z nietoperza na ludzi to powininen sie na nietoparzach tez rozprzestrzeniac. A jak na razie o ile zarazanie nietoperzy covidem jest mozliwe, o tyle jest mowiac delikatnie dosc trudne. Szanse na to, ze wirus, ktory nie ma za bardzo jak sie rozprzestrzenic na nietoperzach akurat samoczynnie przeskoczyl na czlowieka i byl na niego super skuteczny akurat w miejscu, gdzie Chinscy naukowcy badaja jak dodac do koronawirusa funkcje jest rownie prawdopodobne jak to, ze Hitler nie wiedzial o Holokauscie.

        • 4 1

    • przecież to fejk z tym Wuhan

      • 2 5

    • popieram

      jak najbardziej popieram.niech ciny rzucaja hajs skoro ten wirus stamtad wyszedl

      • 5 2

    • Dzielenie się taką fachową wiedzą proponuję zacząć od nauczenia się nazwy "laboRatorium"

      • 6 4

  • Długo jeszcze?

    To już nie wygląda na informowanie, a epatowanie i propagandę.

    • 13 5

  • brawo (2)

    Gratulacje dla lekarzy, którzy nigdy nie zastosowali odpowiedniego leczenia, takiego jak hydroksychlorochina, iwermektyna, kwercetyna, boostery witamin, terapia ozonem, terapia plazmowa itp. itp. itp....

    • 28 43

    • O mamy lekarza z YT.

      • 18 6

    • Ta, "bo zabroniono"

      masakra, ci lekarze mają fuksa, że jest ich tak mało, w innym wypadku również sąd dla nich!

      • 4 8

  • Świat powinien nazywać covid "Chińską Zarazą" (1)

    - tak jak na pocz. XXw. wyjątkowo ciężką grypę nazwano "Hiszpanką". Byłoby to ze wszech miar słuszne - w imię prawdy

    • 9 1

    • Ale masz na myśli to, że ani "hiszpanka" nie miała źródła w Hiszpanii

      ani COVID w Chinach?

      • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Konferencja "SM i co z tego?"

konferencja

Jak ochronić swoje krocze przed nacięciem?

warsztaty, konsultacje

Distinguished Gentleman's Ride (1 opinia)

(1 opinia)
w plenerze, zlot, imprezy i akcje charytatywne

Najczęściej czytane