- 1 Kończy się Program Profilaktyka 40 Plus. Mało kto skorzystał (71 opinii)
- 2 Tabletka "dzień po" - tylko 4 apteki na Pomorzu (190 opinii)
- 3 Nowa szefowa sanepidu na Pomorzu (38 opinii)
- 4 Ranking salonów kosmetycznych (8 opinii)
- 5 Od lipca karetka będzie stacjonować w Osowej i Ujeścisku. Sezonowo w Sobieszewie (37 opinii)
- 6 Zmiany skórne i świąd? To może być AZS (9 opinii)
Najnowszy artykuł na ten temat
Dogoterapia jest dla ludzi
Jest żywym dowodem na to, że duchem Trójmiasta można się zarazić w kilka tygodni i nie trzeba stąd pochodzić, by tu odnieść sukces.
Mniejszość polska na Litwie to około 6 proc. populacji kraju. Większość nie potrafi określić, czy czuje się bardziej Polakami, czy Litwinami. Zresztą, po co? - mówią świetnie w obu językach, często odwiedzają swoją "drugą ojczyznę", część z nich zostaje na zawsze. Jednym z najczęściej obieranych kierunków jest Trójmiasto. Właśnie tu, osiem lat temu, przyjechała Ana.
- Jeszcze w liceum planowałam studia za granicą, dlatego kiedy otrzymałam stypendium na Uniwersytecie Gdańskim, nie zastanawiałam się długo. Polska była dla mnie naturalnym wyborem - w domu mówiło się po polsku od wielu pokoleń. Wybrałam politologię - wspomina.
Studia wspomina jako najbardziej aktywne lata swojego życia: wymiany studenckie, praca w ciekawych projektach NGO, częste wyjazdy do Wilna. - W tym czasie człowiekowi się wydaje, że świat stoi otworem i wszystko jest możliwe - wspomina. - Ta wiara daje siłę. Wystarczy, że w odpowiedniej chwili spotka się odpowiednią osobę i następuje zmiana kierunku.
Jak jednak przyznaje, droga do zostania projektantką biżuterii nie była ani prosta, ani oczywista. Inspiracją okazała się praca w... Latarni Morskiej w Nowym Porcie.
- To był czas, kiedy zaczęłam projektować biżuterię na własny użytek, przede wszystkim dlatego, że studencki budżet nie pozwalał mi na kupowanie w sklepach. Menadżerka Latarni zwróciła uwagę na moje dodatki i zmotywowała do zajęcia się projektowaniem na szerszą skalę - śmieje się Ana.
Na początku była biżuteria dla znajomych, za darmo. Spodobało się. Coraz więcej osób prosiło o kolczyki lub naszyjnik dla siebie. Wtedy pojawił się pomysł założenia sklepu. W formalnościach pomogły Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości.
- Projekt i realizacja strony to była już moja działka. Na szczęście pomagał mi chłopak, który do dziś bardzo entuzjastycznie podchodzi do moich pomysłów. W 2006 roku powstał pierwszy sklep - Rosemary's Manufacture. Od tego czasu strona ewoluowała, zmieniała się razem ze mną, dojrzewała.
Biżuteria Any Matusevič jest bardzo różnorodna. Widać w niej inspirację muzyką gotycką, najnowszymi trendami, ale nie brakuje też kolekcji ślubnej. Skąd takie zróżnicowanie?
- Wydaje mi się, że przeważają prace "romantyczne", czyli klasyka kobiecego stylu. Staram się śledzić trendy, być na bieżąco z tym, co się dzieje w modzie. Inspiracji szukam często na trójmiejskich ulicach, gdzie nie brakuje ludzi ubranych ciekawie, z pomysłem - przekonuje.
W czasach, kiedy ręcznie wykonywana biżuteria staje się coraz bardziej popularna, prowadzenie sklepu z ręcznie robionymi dodatkami wydaje się dobrą inwestycją, ale też narażoną na konkurencję. Są i inne minusy.
- Wiele osób ciągle kojarzy biżuterię handmade z kiepską jakością i kiepskim wykonaniem. A jest przeciwnie - ręczne robienie biżuterii wymaga dużej precyzji, dzięki czemu poszczególne elementy są łączone dokładniej, a całość jest trwalsza. Niestety, w Polsce te stereotypy cały czas pokutują. Dlatego dążę do najwyższej jakości - zarówno, jeśli chodzi o moje wyroby, jak i doradztwo dla innych twórców rękodzieła - przekonuje Ana.
A jednak - Ana Matusevič prowadzi obecnie dwa sklepy z biżuterią (Rosemary's Manufacture i Fantazyjne.pl), sprzedaje swoje produkty na trójmiejskich jarmarkach, ma klientów w Polsce i za granicą. Poza tym, doktoryzuje się z filologii rosyjskiej na UG, ostatnio prowadziła warsztaty dla dzieci w świetlicy Gdańskiej Fundacji Innowacji Społecznej. Uważa, że najważniejsze jest stawianie sobie poprzeczki coraz wyżej i szukanie nowych, ciekawych wyznań. Na pytanie o dalsze plany, odpowiada:
- Nie zamierzam zatrzymywać się w miejscu. W najbliższym czasie mam w planach nawiązanie współpracy z salonami ślubnymi. Poza tym doktoryzuję się, tłumaczę, rozbudowuję sklep, poszerzam ofertę. I zostaję w Trójmieście - fajnie się tu mieszka.
Kobiety Trójmiasta
Mają wpływ na wizerunek Trójmiasta, na to, jak się rozwija, co się w nim dzieje. Poprzez swoją działalność wpływają na ludzi i otoczenie, w którym żyją i pracują na co dzień. Prowadzą własny biznes, są artystkami, politykami. Tworzą, wymyślają, budują - po prostu kobiety Trójmiasta. Będziemy przedstawiać je w kolejnych odcinkach naszego cyklu.
Mają wpływ na wizerunek Trójmiasta, na to, jak się rozwija, co się w nim dzieje. Poprzez swoją działalność wpływają na ludzi i otoczenie, w którym żyją i pracują na co dzień. Prowadzą własny biznes, są artystkami, politykami. Tworzą, wymyślają, budują - po prostu kobiety Trójmiasta. Będziemy przedstawiać je w kolejnych odcinkach naszego cyklu.
- Justyna Spychalskaj.spychalska@trojmiasto.pl
Miejsca
Opinie (19) 6 zablokowanych
-
2011-03-08 10:16
Cudowna biżuteria! (1)
Mam już kilka par kolczyków od Any i muszę powiedzieć, że są przepiękne! Warte swojej ceny. A Ana to przekochana, przesympatyczna i bardzo uczciwa osoba! Nie mogłam się powstrzymać :D
- 27 8
-
2011-03-08 11:25
PR PR PR
bleeee
- 7 13
-
2011-03-08 10:29
suoer
Fajnie , że napisano artykuło Anie a jeszcze bardzej ,że się dokotoryzuje :)
Serdecznie pozdrawiam- 18 3
2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.