- 1 Kończy się Program Profilaktyka 40 Plus. Mało kto skorzystał (76 opinii)
- 2 Tabletka "dzień po" - tylko 4 apteki na Pomorzu (199 opinii)
- 3 Nowa szefowa sanepidu na Pomorzu (38 opinii)
- 4 Imprezy rodzinne, za które trzeba płacić (90 opinii)
- 5 Od lipca karetka będzie stacjonować w Osowej i Ujeścisku. Sezonowo w Sobieszewie (37 opinii)
- 6 Dlaczego tak trudno schudnąć? Najczęstsze przyczyny i jak im zaradzić (131 opinii)
Jak karmią w trójmiejskich szpitalach?
Pachnący barszcz ukraiński, pyszna zupa szpinakowa i pieczone podudzie czy zimne parówki, suchy chleb oraz bezkształtne i pozbawione smaku pulpety - jak naprawdę wygląda żywienie w trójmiejskich szpitalach?
- Podmiot leczniczy udzielający świadczeń zdrowotnych w szpitalu zobowiązany jest w ramach umowy z NFZ zapewnić wszystkim pacjentom wyżywienie i zakwaterowanie - potwierdza Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.
Dlatego we wszystkich trójmiejskich szpitalach pacjentom podawane są po trzy posiłki dziennie: śniadanie, obiad i kolacja, a w przypadkach szczególnych (cukrzyca, pacjenci dziecięcy), dodatkowo drugie śniadanie i podwieczorek.
Skąd na to pieniądze? Z kontraktów z NFZ, które obejmują nie tylko leczenie, ale i wyżywienie.
Każdy kontrakt jest inny. I tak na rok 2013 Szpital Marynarki Wojennej w Gdańsku otrzymał kontrakt na 40 mln zł, Szpital Św. Wincentego a Paulo w Gdyni na nieco ponad 75 mln, Szpital Morski PCK w Redłowie na 100 mln, natomiast Szpital Specjalistyczny Św. Wojciecha na Zaspie na blisko 140 mln zł. Placówki same zarządzają tymi pieniędzmi i decydują ile mogą przeznaczyć na wyżywienie pacjentów.
- Rocznie przyjmujemy blisko 30 tys. pacjentów, którzy podlegają pełnemu wyżywieniu. Wydajemy na to ok. 2,5 mln zł - mówi Krystyna Grzenia, dyrektor szpitala na Zaspie.
Obiad pacjenta polskiego szpitala. Autorem filmu jest użytkownik You Tube EddieFromPoland.
Czy posiłki szpitalne są dobre i czym karmi się dziś pacjenta? Zapytaliśmy o to mieszkańców Trójmiasta i jak się okazuje, bywa z tym różnie.
- Wyżywienie na oddziale pulmonologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego rozdają dwie panie, które obsługują całe piętro. W efekcie po wydaniu połowy posiłków, wszystko jest zimne. Do pacjentów docierają zimne parówki i suchy chleb. Wszystko na sztukowanej zastawie, pamiętającej czasy PRL-u - opowiada pan Michał z Wrzeszcza. - Uważam, że podawanie takiego jedzenia urąga godności pacjentów. Nie miałbym pretensji, gdyby szpital powiedział: "przestajemy karmić pacjentów, bo znamy się na leczeniu, a nie masowym żywieniu". Gdyby w szpitalu istniała jakakolwiek jadłodajnia, byłaby żyłą złota, bo korzystaliby z niej wszyscy - uważa nasz czytelnik.
Z posiłków szpitalnych nie jest zadowolona także pani Barbara, mieszkanka Ujeściska, mama trójki dzieci.
- Trzy lata temu rodziłam w szpitalu na Zaspie. Porcje były bardzo skromne - za małe, by przeżyć, za duże, by umrzeć z głodu. Byłam normalnie głodna i całe szczęście, że jedzenie donosił mi mąż. Na Klinicznej, gdzie rodziłam kolejne dziecko, było bardzo podobnie - opowiada nasza czytelniczka. - Ale co się dziwić, szpital to nie sanatorium, nie dziwię się, że dyrekcja oszczędza na jedzeniu jak może - dodaje.
Nie wszyscy jednak narzekają. Są tacy, którzy trafili w szpitalu na smaczne jedzenie i nie mają powodów do narzekań. Tak było w przypadku pana Patryka z Witomina, który w połowie lutego trafił na oddział chirurgii Szpitala Marynarki Wojennej w Gdańsku.
- Jedzenie było w porządku: smaczne i ciepłe. Na śniadanie dostałem raz kanapki z szynką i serem, a na drugi dzień z dżemem, także nie ma ciągle tego samego. Dodatkowo dla chętnych była zupa mleczna - opowiada pan Patryk. - Podobnie sprawa wygląda z kolacją. Obiad również solidny, gotowana pierś z kurczaka, ziemniaki, surówka i kompot. Dania oczywiście bez przypraw, ale to ze względu na dietę - dodaje.
Na smaczne jedzenie trafiła też Emilia, mieszkanka Siedlec, która niespełna tydzień temu rodziła w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. M. Kopernika w Gdańsku.
- Jedzenie było dobre, choć to, co się dostaje, zależy oczywiście od diety. Ja byłam na małosolnej, lekkostrawnej diecie i na śniadania jadłam zazwyczaj chleb z dżemem, miód, masło. Na obiad była raz grillowana pierś z kurczaka, kalafior i surówka, innym razem kotlety z gotowanymi brokułami, a w piątek ryba na parze. Zdrowo, choć dość monotonnie. Ale porcje były duże - przekonuje nasza czytelniczka.
Do wszystkich szpitali posiłki dostarczają firmy cateringowe. Z zapewnień dyrekcji szpitali wynika, że ciągle na ręce patrzy im dietetyk, który czuwa nad jakością posiłków.
- Wcześniej zdarzało się, że pacjenci narzekali na to, że jedzenie było niesmaczne i nie zawsze ciepłe. Obecnie jest lepiej i nie docierają do nas takie sygnały - tłumaczy Wojciech Kania, dyrektor Szpitala Marynarki Wojennej w Gdańsku.
Sęk w tym, że przy wyborze firm cateringowych szpitale kierują się zazwyczaj jednym kryterium: ceną. Dyrektor Szpitala Morskiego PCK w Gdyni, Elżbieta Kruszewska mówi, że mimo to dostarczane jedzenie jest kontrolowane.
- Staramy się, by jedzenie było urozmaicone. Nasi dietetycy kontrolują firmę zewnętrzną, a kiedy napływają skargi, proszą o zmiany - mówi Kruszewska. Jednak podkreślam, że głównym obowiązkiem szpitala jest leczenie ludzi, karmienie jest marginalną działalnością - dodaje.
Szpitale zdają sobie sprawę, że swoim pacjentom nie oferują frykasów. Starają się to jednak zmienić. Szpital Św. Wojciecha na Zaspie planuje budowę dużej restauracji, w której stołować się będą mogli pacjenci, pracownicy i odwiedzający.
- To na razie plany, choć piętro pod restaurację już wybudowaliśmy - opowiada Krystyna Grzenia. - Planujemy, by w restauracji, która powstanie, pacjent mógł w ramach posiłku szpitalnego zjeść wybrane przez siebie danie.
Miejsca
Opinie (141) 7 zablokowanych
-
2013-02-28 13:15
Bardzo dobre
jest jedzenie w szpitalu marynarki wojennej na ul. Polanki
- 0 1
-
2013-02-28 13:22
w szpitalu wojewódzkim
pyszne obiady, kotlety schabowe z ziemniaczkami i kapustką do tego żeberka i frytki do wyboru. Na deser oferujemy ciasto i drożdżówki. Gorące napoje typu herbata i kawa na stałym poziomie. polecam !
- 1 1
-
2013-02-28 13:37
Szpital Redłowo
Lezałam kiedyś w szpitalu na odziale stacji dializ,co tam podaja pacjentom do jedzenia woła o pomstę do nieba!ciągle to samo i jeszcze to jabłko gotowane w tym woreczku ,obrzydliwe.
- 6 0
-
2013-02-28 13:43
Byłem
smaczne ale mało
- 0 0
-
2013-02-28 13:58
Kryryczne Minimum
Jestam szczupła i nie jem dużo, ale leżąc na pododówce w Gdyni (PCK) byłam ciągle głodna. Zjadałam wszystko z tależa, zimne, czy bez smaku.. znikało wszystko, aż mi się uszy trzęsły, bo niestety byłam tak głodna. Nawet zaczęłam jeść okropne parówki. Przy drugim porodzie byłam już mądrzejsza i jedzenie miałam "dowożone". Rozumiem, że to nie wina personelu, tylko pieniędzy, których brakuje, ale nie dajmy się zagłodzić! Kobieta po porodzie ma zwiększone zapotrzebowanie energetyczne.. a jeśli nikogo nie ma, kto może dowieźć jej jedzenie? Z czego ma produkować mleko dla maluszka?
Niech "obetną" trochę rządowe delegacje i zarobki tych, którzy decydują, że tak jest. Jedzenie w szpitalach jest "za biedne".- 6 0
-
2013-02-28 14:01
powinni wprowadzić opłate za wjazd na teren szpitala
wtedy byłyby środki na doinwestowanie szpitala. Uwaga to jest sarkazm
- 2 0
-
2013-02-28 15:36
za takie skladki jak placimy to powinno byc menu do wyboru jak u Niemcow czy w UK
- 3 0
-
2013-02-28 16:01
Głodomor (1)
A jednak jest szpital w którym jest smaczne i wystarczajace jedzenie.To szpital w Redłowie.Wprawdzie personel dostaje inne /czytaj lepsze/jedzonko,ale im się należy gdyż należą do najmilszego personelu co najmniej w Trójmieście.Byłem prawie we wszystkich szpitalach w Trojmieście ,ale w Redłowie jesteś traktowany
jak król.i to bez łapówek i datków .- 1 6
-
2013-03-03 12:26
do głodomora
małe sprostowanie personel szpitala od wielu już lat nie otrzymuje jedzenia, nawet dyżurni musza wyzywic sie sami, nie wolno nawet skorzystać z pieczywa, które czesto zostaje
- 0 1
-
2013-02-28 16:21
Chcesz schudnać? idź do szpitala na tydzień!
Oto właśnie najlepsza dieta, kltórą sugeruje wszystkich, którzy chcą się pozbyć zdbędnych kg.
Nis jestem francuskim pieskiem, ale to co było do jedzenia w szpitalu w Redłowie to po prostu porazka. Gdyby nie dokarmianie przez bliskich to zapewne schudłabym nie tylko 3 kg a pewnie z 5kg!
Dodatkowo jeszcze ta "przemiła" obsługa, gdzie wszyscy mają Cię głęboko gdzieś i o wszystko musisz się prosisz a jak już coś zrobią to z wielką łaską.
Podsumowując: posiłki szpitalne+marna opieka personelu+sam stres, lęki itp związane z pobytem w szpitalu= schudnięcie przynajmniej 4kg!- 2 0
-
2013-02-28 16:41
wojewódzki
Rodziłam rok temu w "Wojewódzkim" i się najadałam. Nie serwują oczywiście żadnego wyszukanego jedzenia, ale jest za to smacznie i porcje całkiem do przeżycia :) Ponadto personel przemiły.
- 2 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.