E-papierosy i podgrzewacze tytoniu zdominowały przestrzeń miejską. Coraz więcej osób nie przestrzega zakazu palenia w miejscach publicznych, uznając mniejszą szkodliwość produktu.
nie, ale palę zwykłe papierosy
10%
nie, ale kiedyś paliłem
9%
- Ostatnio byłem na placu zabaw w Brzeźnie, na plaży. Piękna pogoda, dużo dzieci i jedna z matek asekuruje swoje dziecko z elektronicznym papierosem w ręku i co chwilę unosi się dymek. To już przegięcie. Ja rozumiem, że plac jest na zewnątrz, ale to plac zabaw. Zwróciłam uwagę, ale kobieta tylko rzuciła, że to nie moja sprawa, a poza tym to nie śmierdzi - mówi Piotr. Nie są to odosobnione głosy, bowiem spotkać osobę palącą e-papierosa czy podgrzewającą tytoń w miejscach publicznych nie jest trudno.
- Na przystanku to jest standard. Faktycznie palacze zwykłych papierosów zwykle odchodzą na bok, ale Ci z elektronicznymi w ogóle sobie nic nie robią z zakazu - mówi pani Barbara, mieszkanka Śródmieścia.
Podgrzewacze tytoniu wypierają e-papierosy. Są szkodliwe?
Zakaz dla wszystkich palaczy, również elektronicznych
Oficjalnie oczywiście zakaz palenia w miejscach publicznych dotyczy wszelkich form palenia czy podgrzewania tytoniu. Innymi słowy - tam, gdzie nie możemy palić zwykłych papierosów, nie możemy też palić tych elektronicznych. Takie zasady zostały wprowadzone 13 lat temu, jednak były również skutecznie doprecyzowane wraz z pojawieniem się na rynku nowych form palenia.
W walce z nałogiem pomoże specjalista
Nie można również palić na wspomnianych placach zabaw, jak i w galeriach handlowych, chyba że w wyznaczonych do tego celu palarniach. Warto podkreślić, że zakazy dotyczą całego terenu np. szpitali czy uczelni. W związku z tym palenie przed budynkiem także nie wchodzi w grę, choć rzeczywistość jest często inna.
Za złamanie zakazu grozi mandat do 500 zł.
Papierosy podrożeją od stycznia, ale liczba palaczy rośnie
"Nie wiemy jednak w jakim stopniu szkodliwe "
Podgrzewacze tytoniu i e-papierosy nie pozostawiają po sobie nieprzyjemnego zapachu, co często zachęca użytkowników. Inną kwestią jest złudne przekonanie, że jest to "zdrowsza" alternatywa dla palenia zwykłych papierosów.
- Z jednej strony zakładamy, że tzw. podgrzewacze tytoniu generują mniej substancji karcynogennych, bowiem najgorszą formą jest dym ze spalania tytoniu. Nie wiemy jednak w jakim stopniu szkodliwe są nowe narzędzia, jakie będą długoterminowe skutki. To trudna sytuacja, kiedy palacz przerzuca się na nowe podgrzewacze i tłumaczy, że obecnie już się nie truje. Najzdrowsza dla pacjenta jest rezygnacja z jakichkolwiek form używek. Jako naukowcy, lekarze chcemy, aby pacjent pozbył się nałogu, a koncerny tytoniowe chcą utrzymać klientów. Tym się różnimy - podkreślił dr hab. Łukasz Balwicki, kierownik Zakładu Zdrowia Publicznego i Medycyny Społecznej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Między innymi wprowadzenie elektronicznych podgrzewaczy tytoniu doprowadziło do sytuacji, kiedy znów obserwujemy wzrost sprzedaży wyrobów tytoniowych. Palą szczególnie osoby młode, które czasami w ten sposób chcą rzucić tradycyjne, śmierdzące papierosy, a niekiedy rozpoczynają swoją przygodę z tytoniem.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
Filmy