• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kryzys małżeński - czy to się da przeżyć?

28 lutego 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Zgodne małżeństwo to nie kwestia przypadku czy szczęścia. Udane związki powstają, gdy małżonkowie kochają się i wspierają. Umiejętność budowania długotrwałych, dobrych relacji z partnerem posiada każdy z nas. Nie każdy tylko potrafi wyrazić swoje uczucia, zdefiniować pragnienia czy określić swoją rolę w codziennym życiu.

Niedopowiedzenia, chowane pretensje czy urazy mogą prowadzić do zaburzenia wzajemnych relacji, a w ostateczności nawet do rozstania.

O kryzysie w związku oraz o tym, jak sobie z nim radzić mówi Joanna Krysiak, psychoterapeutka z Gabinetu Terapeutycznego - porady dla rodzin, par, indywidualne.

Kiedy zaczyna się kryzys?
- Każde małżeństwo przechodzi w trakcie swojego trwania pewne etapy. Pomiędzy tymi etapami pojawiają sie kryzysy - mówi Joanna Krysiak, psychoterapeutka. - Każde przejście do kolejnego etapu ich związku jest dla małżonków wyzwaniem. Jednak nie można traktować kryzysu jako coś złego. Takie załamanie pojawia się, aby związek ewaluował, żeby był coraz lepszy, głębszy, satysfakcjonujący i aby rozwijał rodzinę. Można zaryzykować twierdzenie, że bez kryzysów ludzie by się nie rozwijali.


Etapy w związku
1. Narzeczeństwo/ Młode małżeństwo
- Wspólne mieszkanie, nie ważne przed czy po ślubie - mówi Joanna Krysiak. - to czas na poznanie partnera, ale także na poznanie swoich rodzin. To etap starcia dwóch rodzin, ich wartości, przyzwyczajeń, tradycji. Młodzi muszą odnaleźć się i uszanować rodzinę swojego małżonka, zaakceptować panujące w niej zasady. Odmienność zasad, wartości i ról może i powinna wywołać pierwszy kryzys. Małżonkowie aby z sukcesem przejść do kolejnego etapu powinni wypracować system wartości, który będzie panował w zakładanej przez nich rodzinie. W tym celu każdy z nich musi odrzucić 50% tego co wyniósł z rodziny pochodzenia. To nie łatwe. Czasem walczą aż do końca.

2. Pierwsze dziecko
Kiedy małżonkowie podzielili się już rolami w związku, ustalili panujące w nim zasady to pojawienie się dziecka wywraca wszystko do góry nogami. Trzeba na nowo podzielić role w małżeństwie, zaakceptować zmianę trybu życia, zrezygnować z części dotychczasowej wolności. - Związek musi na nowo ustalić hierarchię ważności i priorytety - mówi terapeutka. - Dzieje się tak aby związek przeszedł do kolejnego etapu silniejszy i umocniony w walce z przeciwnościami.
- Na pocieszenie jednak dodam, że drugie dziecko nie powoduje już takiej rewolucji - mówi ze śmiechem Joanna Krysiak.

3. Kolejne etapy wyznacza rozwój pierwszego dziecka: pójście do przedszkola, do szkoły, dojrzewanie.
- Dziecko od początku reaguje na to co dzieje się z rodzicami. Kocha ich, jest w stanie poświęcić dla ich szczęścia bardzo wiele. Na tym etapie kryzys w związku ujawnia się poprzez dziecko - mówi terapeutka. - Problemy dziecka z oddalaniem się od rodziny, zdobywaniem świata, lęk przed rozstaniem z rodzicami, a potem rozpoczęciem samodzielnego życia mogą być tak naprawdę przejawem lęku rodziców.
Bardzo trudny jest okres dojrzewania kiedy znowu trzeba wszystko na nowo poukładać - wyjaśnia Joanna Krysiak. - Nastolatek potrzebuje wyznaczenia granic swojej wolności i niezależności, co powoduje, że rodzice muszą na nowo rozdzielić role w rodzinie.

4. Samodzielne życie
Następny kryzys może nastąpić w momencie, gdy dziecko zaczyna szykować się do samodzielnego życia. Małżonkowie, boją się, o swoje dziecko, ale też o to co stanie się z nimi. Przez lata wychowywania dzieci być może oddalili się od siebie i trzeba będzie stanąć twarzą w twarz z tym, co jest lub czego już miedzy nimi nie ma.

5. Ostatnie etapy : puste gniazdo (po odejściu wszystkich dzieci z domu), starsze małżeństwo i śmierć. Tu ponownie tworzy się nowy podział ról i wartości. Często rodzice stają się dziadkami. Przechodzą na emeryturę. Ale nie tylko to. Puste gniazdo mogłoby być dla małżonków szansą na ponowne zakochanie, drugą młodość. Na rozwijanie siebie i spełnianie marzeń.

Przyczyny
Fundamenty silnego związku, gotowego do walki z kryzysami, należy rozpocząć od początku budowania związku. Jeżeli małżonkowie zaakceptują wartości, które wnosi partner, nie będą starali się na siłę go zmieniać i dostosowywać do swoich wyobrażeń, kryzys nie powinien być tak ciężki do przejścia. Gorzej, jeżeli jeden z małżonków chce narzucić swoje wartości i pomysł na życie drugiej osobie. Wówczas, nawet gdy mu się to uda, to "zwycięstwo" jest pozorne. Okazuje się, że na barkach "zwycięzcy" spoczywa odpowiedzialność za związek. Ta osoba, która przeforsowała wprowadzenie swoich wartości czy zasad jako priorytetowych, musi teraz pilnować ich przestrzegania i strzec swego "zwycięstwa"
Najczęstszym zachowaniem "przegranego" współmałżonka jest wycofanie się. Jednoczenie zaczynają się zarzuty ze strony "zwycięskiego" partnera że druga osoba jest nieodpowiedzialna, że jej nie zależy, że nie stara się, nie walczy o związek.
I paradoksalnie, to "zwycięzcy" częściej przychodzą do terapeuty.
- Częstszym inicjatorem wizyty u terapeuty są kobiety - mówi Joanna Krysiak. - To my, kobiety częściej przejmujemy rolę "bycia bardziej w porządku". Wydaje nam się, że wartości wyniesione przez nas z rodziny są lepsze. Mamy wizję jaki powinien być mąż, małżeństwo, rodzina, wychowanie dzieci. To, czego brak w tym obrazie to wizja kobiety- jej tożsamości, potrzeb, pragnień, siły.
W konsekwencji kobieta bierze na siebie odpowiedzialność za związek i ponosi tego konsekwencje. Najłatwiej to wyobrazić sobie w ten sposób: jeżeli kobieta bierze na siebie 90% odpowiedzialności za dom i rodzinę, to mężczyźnie pozostaje 10%. Trudno wtedy mężczyźnie zadowolić kobietę, bo nie ma jak się wykazać. I niestety, to kobiety przegrywają: częściej są zestresowane, rozgoryczone, zawiedzione czy opuszczane. Cały czas dają coś z siebie i nie dają okazji, aby pozwolić partnerowi dać coś od siebie.
Należy jednak pamiętać, że sytuacja kryzysowa nie jest winą tylko jednego z małżonków. - Odpowiedzialność za nierównowagę w związku zawsze spada na dwie strony - mówi terapeutka. Nigdy też nie jest za późno, póki związek trwa, na przejście zaległych kryzysów i stworzenie satysfakcjonującego i szczęśliwego małżeństwa.

Walka
Do kryzysu dochodzi, gdy jedna ze stron nie wyraziła jasno, jak widzi związek i swoją w nim rolę. Często wystarczy rozmowa, aby okazało się, że tak naprawdę małżonkowie mają wiele wspólnych wartości, tylko nie potrafili ich w jasny sposób sformułować.
- Najważniejsze jest, aby zmierzyć się z kryzysem - radzi Joanna Krysiak - wzajemne oskarżanie się, czy udawanie, że kryzysu nie ma to krok w tył. Małżonkowie zamiast pogłębiać związek oddalają się od siebie lub zaczynają ze sobą walczyć.
Niejednokrotnie kryzys odbija się na dzieciach. I często dzięki nim rodzina trafia do terapeuty. - Nie rzadko są to zaburzenia somatyczne, lub problemy z zachowaniem - mówi terapeutka. - Dzieci z miłości do swoich rodziców i ze strachu o nich chorują, aby dorośli skupili na nich swoją uwagę i zapomnieli o kłopotach, lub się do siebie zbliżyli w słusznej sprawie.
Również dorośli miewają różne objawy somatyczne: przewlekłe bóle głowy, kłopoty ze snem czy nawet z sercem. Niejednokrotnie opieka nad chorą osoba zbliża małżonków do siebie, ale nie rozwiązuje problemów, które wywołały chorobę.
- Ludzie przychodzą do terapeuty, kiedy jedno z małżonków, czasem oboje, widzi jakiś problem - opowiada Joanna Krysiak. - Często dzieje się to w momencie, kiedy partner chce odejść a druga osoba koniecznie chce go zatrzymać. Najczęściej do takich skrajnych sytuacji dochodzi w związkach, gdzie zostały przeforsowane wartości jednego z małżonków. Druga osoba nie mogąc "przebić się" w małżeństwie oddala się. Niejednokrotnie dochodzi do zdrady.
- Dlatego gośćmi terapeutów są właśnie "zwycięzcy" - wyjaśnia terapeutka. - To oni okazują się największymi przegranymi.

Terapia
- Terapia nie spowoduje, że partner stanie się taki, jakim chcielibyśmy, żeby się stał - mówi Joanna Krysiak. - Terapeuta tylko pomaga dojrzeć pewne rzeczy, a małżeństwo musi samo znaleźć najlepsze dla nich rozwiązania. Jeżeli kobieta chce namówić mężczyznę na pójście do terapeuty, a mężczyzna wierzy, że nie chodzi o dopasowanie go do jakiegoś szablonu czy wyobrażenia, tylko o poprawę stosunków między nimi, to pójdzie. Jeżeli mężczyzna nie widzi już potrzeby naprawy związku to nie przyjdzie.
- Najlepszą rada jakiej mogę udzielić partnerom? - zastanawia się Joanna Krysiak. - Nie róbmy wszystkiego na 100%, pozwólmy sobie na niedoskonałość. I najważniejsze - szczególnie dla kobiet - nie dawajmy z siebie wszystkiego, zostawmy coś dla siebie. To taka inwestycja we własne szczęcie. I nie oczekujmy, że partner spełni nasze marzenia.

Zapobieganie
Nie należy dawać więcej niż druga osoba jest w stanie przyjąć i oddać. Jeżeli daje sie za dużo, to druga osoba , nie mogąc się odwzajemnić zaczyna się oddalać. Czuje się gorsza.
- Nasze role w małżeństwie zależą od nas. Nigdy nie jest tak, że kryzys powoduje tylko jedna osoba, a druga jest bez winy. Pamiętajmy, że za związek odpowiedzialne są dwie osoby .

Rozmawiała: Magdalena Oleszko - Włostowska

Kilka porad dla dobrego związku:
1. Kłóćcie się, nie obrażając siebie nawzajem. Nie tłumcie negatywnych emocji. Nie wyzywajcie się.
2. Nie badzie uparci. Nauczcie się wyciągać rękę na zgodę.
3. Obdarowujcie sie. Bez okazji. Byle nie za często - to ma być przyjemność, nie obowiązek.
4.Przestrzegajcie rytuałów. To może być czynność, której wspólne wykonywanie sprawia Wam radość. Lubicie spędzać wspólnie czas przy stole? Jedzcie razem kolację.
5. Rozwijajcie zainteresowania, nie rezygnujcie z hobby. Znajdźcie czas tylko dla siebie.

Opinie (240) ponad 10 zablokowanych

  • Kryzys (3)

    Moje małżestwo po prawie 9 latach trwania właśnie przechodzi kryzys. Do tej powy bywały oczywiście lepsze i gorsze chwile, ale czegoś takiego jeszcze nie było. Tydzień temu zapytałam, po raz któryś juz mojego męza co się dzieję. Od jakiś 3 miesięcy jest inny. Oddalił sie ode mnie, unika mnie a wręcz spławia. Nie potrafiłam nawiązać z nim rozmowy właściwie na żaden temat. Na moje wcześniejsze próby wyjaśnienia tej sytuacji odpowiadał że wszystko ok, tylko jest przemeczony. Co do sexu to oczywiście nasze stosunki stały sie żadkie i jakiś takie... Od roku staramy sie o dziecko, tylko bezskutecznie. No i ta odpowiedź, której mi udzielił zwaliła mnie znóg. Powiedział że sam nie wie co się dzieje, że juz nie wie czy mnie kocha, że on od płtorej roki przeżywa coś takiego. Po prstu zbiło mnie to znóg. półtorej roku??? nie wiedziała co on do mnie mówi... Boże myśłam że umre. Powiedział, że musi wszystko przemyśleć. Wróciliśmy wkrótce do tej rozmowy. No i powiedział, że dalej mnie kocha, ale... nie tak mocno jak dawniej, że nie chce nas zostawieać tylko nie wie jak dalej żyć. Dla niego nasz związek to nuda, stagnacja. No i tak od kilku dni próbujemy ratowac to co jeszcze została. Jednego tylko nie zozumien, w jeden dzień widzę w nim zaangarzowanie, widzę że mu zalerzy a na kolejny znów jest obcy odległy, nie wiem co robić i skąd to się w nim bierze. Nasz sex to też już nie to. Niby namiętny, ale nie taki jak dawniej. Mój mąż był zawsze taki fantastyczny, czuły, delikatny, opiekuńczy. To w nim kochałam. teraz tego nie ma. Wciąż powtarz mi żebym nie naciskała, bo on sam musi do wszystkiego dojść, przemysleć wiele spraw. Tyle że ja też rozmyślam. I doszłam do wniosku, że ja popełniłam błąd, że bezgranicznie mu zaufałam,. oddał mu siębie całą. On przełamał we mnie lęk do ludzi, lęk przed zranieniem, a teraz co to on mnie zranił jak nikt do tej pory. Tak mu wierzyłam że bedzie mnie kochał do śmierci a teraz... wcale juz tego nie jestem taka pewna. Zastanawiam sie czy mimo tego że kocham go tak bardzo bede umioała dalej z tym co usłyszałam żeyć, nie wiem czy bedę jeszcze tego chciała. Tak bardzo mnie zranił, chyba nie umiem mu juz zaufać. Teraz uczę sie samodzielności, by przygotowac się na najgorsze...

    • 6 1

    • Przeczytałam to dzisiaj...Ty pisałaś to ponad dwa lata temu..napisz jak Wam się poukładało? Mam bardzo podobną sytuację, 9 lat, dwie córeczki i te słowa - Nie kocham Cię już, wszystko się we mnie wypaliło...jak dalej z tym żyć?

      • 0 0

    • do Iwony

      Znam to uczucie...Moj byly powiedzial mi to samo, z tym ze nie kocha mnie juz od trzech lat i ciagla mysli jak mnie opuscic ..od tamtej chwili swiat mi runal n glowe, zostal ale ja juz mu nie ufalam, odeszlam wiec ja!!! dzis zyje z mezczyzna ktory mnie kocha do szalenstwa i po 4rech latach wpolnego zamieszkania zamierzaym sie pobrac.
      Odwagi ...!!!

      • 0 0

    • Aga

      Nie jesteś sama. Mam nadzieję że Ci się uda.
      Ważę 63kg. Mąż uważa że jestem gruba,mam rozstępy,ślad na ciele po chorobie ...13 lat razem...usłyszeć to jest obrzydliwe ... Też zaczynam się zabezpieczać....ufałam bezgranicznie....widać że jak kończy się uroda człowieka nie stać ....kończy się miłość. Czy ona kiedykolwiek była ....

      • 0 0

  • a jesli mezczyzna zdał sobie sprawe,z błędów kocha rodzine i czeka na uczucie.........jesli jest mu tak ciezko.tak bardzo.....i jesli nic nie dostanie oprocz niczego................................................................................................................................................. to juz koniec..................................................................................................

    • 0 0

  • a jesli meżczyzna.............odda serce.....................całe serce....i jesli serca nie weżmie nikt...........Boże jak ciężko..............być bez serca.dziekuje za mojego syna.........................................................................ppszam....................................................................... trzymajcie sie....................................................................................ja chyba juz wysiadam

    • 0 0

  • Tomek

    rozstalismy sie kocham swoja zone i dziecko chce isc do poradni malzenskiej ta strona mnie podbudowala mam nadzieje ze sie wszystko jakos ularzy ledwo daje rade ale chce to przetrzymac ciezko jest psychicznie to przejsc ale wieze ze sie jakos uda

    • 0 0

  • To wszystko moja wina

    Jestem klasycznym przypadkiem cierpiącego "zwycięzcy".
    15 lat w związku i nagle katastrofa. Myślalam, że to dobrze, że ja myślę o wszystkim i mam nad wszystkim kontrolę. Nigdy większych kłótni, kryzysów, dobry seks, wspólne urlopy, wyjazdy, dwoje dzieci...
    On tego nie wytrzymał i chce odejść. Problemy w pracy, kryzys wieku średniego. Tylu obelg pod swoim adresem nigdy od niego nie usłyszalam (wypowiedzianych oczywiście w kurtuazyjny sposób). Czuję, że go stracę, bo on chce separacji i myśli o rozwodzie.Nie wiem czy jest jeszcze możliwość uratowania tego związku. On rozmawia ze mną, ale nie o sposobach rozwiązania problemu tylko o tym że nasz związek był błędem. Nie jestem w stanie wypowiedzieć tego co teraz czuję. Proszę o radę co dalej.

    • 11 0

  • oziembłośc

    halo hej co wy opowiadacie kiedyś bym zabiła za to że na moim mężu ktoś psy wieszał mimo że nie wracał na noc ;chodził do innych kobiet ;mimo że mi wszyscy mówili że on mnie zdradza;wiecie co kryzys zaczął się w 15 rocznicę ślubu po prostu o niej nie pamiętał; skłamał e był w pracy ;mnie się ulało bardzo mnie to zabolało i spadła mi zasłona z oczu ;kocham sex i bardzo duży temperament miałam ,ale jak zaczęła mi się menopauza w wieku 36 lat sex przestał mnie a tak bardo interesować ,a on miał okropną ochotę miał wtedy 43-44lata ;po tej rocznicy zobaczyłam męża lenia; który kochać święty spokój zero zero od siebie dać;zaczął uciekać w telewizor;przestał o siebie dbać stał się ordynarny i ja też kłóciliśmy się na okrągło ;do tego doszły bardzo poważne kłopoty finansowe;i zobaczyłam e tak naprawdę ten człowiek obok mnie to nikt; nigdy nie mogłam na niego liczyć a w sytuacjach kryzysowych ;kłopotach jakichkolwiek musiałam sama się tym borykać; moja matka potrafiła tylko wpaść w histerię ;a teściowa mnie nigdy nie pochwaliła tylko wszystko było moją winą i jest teraz ja mam 50kg nadwagi on waży 90 kg nie goli się chodzi nieświeży zarośnięty ;i na mnie nie zwraca uwagi czy chodzę w tzw worku czy się ładnie ubiorę nic czy mam fryzurę czy nie czy inny kolor włosów nic a sex to nie pamiętam kiedy był ;a zresztą co to był za sex ;zawsze ten sam scenariusz i zero mojego zaspokojenia; udawany orgazm i na koniec robienie mu loda; a ja i wiecie co wczoraj mieliśmy 23 rocznicę ślubu i nawet dupek nie pamiętał zero życzeń nic ;mamy 2 synów 22 i 15lat on ożywia się tylko na 1 temat syna pływanie ;a tak 0

    • 0 0

  • Jak dlugo to potrwa...?

    Jak dlugo to potrwa...?

    Moj kryzys zaczal sie w momencie kiedy moj maz nie zwracal na mnie uwagi,nie pociagalam go juz jak dawniej,nie mowil mi milych slow,wiec zarzucilam mu zdrade i od yego sie zaczelo.Ja wciaz staram sie to naprawic a on...poprostu nic,nadal jestem tylko matka,kucharka i sprzataczka.Moj maz w ten sposob podziekowl mi za syna ktorego urodzilam 4 miesiace temu...do kogo mam sie zwrocic?Nawet srodki uspakajajace nie pomagaja,a ja czuje ze jestem stracona moje malzenstwo rowniez.

    Autor: Olena ta opinia nie powinna się tu pojawiać - zgłoś do moderacji 2

    Ja mam to samo, tylko, ze u mnie to trwa już 1,5 roku. NIe chce mi się zyć, mam depresję i najchętniej skończyłabym t raz na zawe gdyby nie dziecko. Nie pomaga nic, rozmowa bo on nie rozmawia, prośba, groźba nic nic kompletnie. On zachowuje się tak jakby nie rozumiał zupełnie co ja do niego mówię. Myślę o rozwodzie, ale ta decyzje jest taka trudna do podjęcia.
    Nie wiem już co robić. NO i chyb a kryzys nie trwa 1,5 roku, zwłaszcza taki jak to pani psycholog powiedziała budujący.

    • 0 0

  • Paradoks (1)

    Gdy czytam to co piszecie, to muszę stwierdzić, że u mnie jest zupelnie inaczej, ale problem jest ten sam. Mój mąż byl i jest bardzo zadbanym czlowiekiem. Nie mamy problemów finansowych, ani klopotów z dorastającymi córkami. Nie ma klótni, awantur ani nic takiego. Pozornie we wszystkich decyzjach sie zgadzamy. Mamy dom i czego chcieć więcej. Ja mam dobrą pracę, odpowiedzialne stanowisko. Jestem zadbana i elegancka (oczywiście w oczach wszystkich mężczyzn oprócz wlasnego męża). Mam czas dla rodziny bo nie pracuję od rana do nocy. Na 90% nie chodzi o inną kobietę. Czy ktoś mi może wytlumaczyc o co temu czowiekowi chodzi???

    • 8 9

    • niewiem co robię nie tak...

      jestem mężatką od 23 lat, dwóch dorosłych synów...Mąż od 7 lat nadużywa alkocholu , przyzwyczaiłm go do nierobienia nic.Odpowiadam za wszystko, co wiąże się z prowadzeniem domu ,zarabiam płacę rachunki ,organizuję remonty i tak dalej..Wiem , że to złe że przejełam obowiązki nawet typowo męskie , ale jego do niczego nie można było przekonać raczej zawsze na nie.Gdy coś wymagało działania znikał na dzień na dwa na tydzień. Mijały lata ,dzieci wyszły z domu a sytuacja stała się trudna ,bo zle znoszę to odrzucenie.Dbam o siebie i czuję się fizycznie atrakcyjna ,gorzej z moim nastrojem, który wygasł .Pamiętam ,że uwielbiałam śmiać się tańczyć, kocham życie i jestem optymistką , ale w środku czuję się sama i jest mi smutno .Często słyszę co się stało jesteś taka smutna....

      • 0 0

  • oddalamy się (2)

    - nie ma sytuacji w której mój maz mógłby spokojnie usiąść i zjeść z rodzina posiłek przy stole, zawsze odchodzi do pokoju przed telewizor lub komputerową grę w szachy.
    Na nic nawoływania i prosby- jest tak zawsze.
    -Nigdzie nie wychodzimy razem-
    -Nikt nas nie odwiedza
    -To co stanowiło treść i wartość naszego małżeństwa i rodziny- nie istnieje (jesteśmy ludźmi wierzącymi)
    -Nie mamy wspólnych zainteresowań - moje męża nigdy nie interesowały ani nie stanowiły zachęty skoro mówi że kocha,żeby zrobić coś,co sprawi mi radość.Moje zainteresowania nigdy nie odbywały sie kosztem rodziny i czasu jaki mam dla niej ani żadnych innych obowiązków. Tym zainteresowaniem m.in. jest ogród przy domu o który trzeba dbać.Kosztuje mnie jedną wiele czasu i wiele wysiłku fizycznego typu- koszenie trawy, przycinanie gałęzi, przycinanie żywopłotu, plewienie, przekopywanie i przesadzanie roslin... itd.
    -Nie dyskutujemy o niczym, ponieważ mamy różne spojrzenie na te same sprawy, lub jeśli nawet myślimy tak samo- mówimy innym językiem
    -Śpimy od dawna osobno , w dwóch różnych pomieszczeniach
    -odnosze wrażenie,że mojemu mężowi odpowiada taki stan rzeczy- porzadnie zjeść, mieć ciepło i spokój, dobrze sie wyspac, pograc w szachy, poleniiuchować.
    -Zasygnalizowanie destrukcji jaką widzę kończy sie awanturą i wypominaniem w ramach samoobrony i pobłażania sobie
    - wytwarza to we mnie poczucie winy i niską samoocenę
    -Pomagałam mu zawsze we wszystkich jego życiowych kłopotach czy trudnościach- opieka nad jego dziadkami, opieka nad jego rodzicami (aż po grób), praca przy budowie domu,pomoc w jego utrzymaniu, wiele wysiłku fizycznego ponad mozliwości kobiety typu rąbanie drzewa na opał, palenie w piecu, układanie ciężkich płyt chodnikowych, remont łazienki, odnawianie pomieszczeń.....itd....
    -Kiedy puszczą nerwy i płaczę, okazuje się,że to wg. niego histeria...

    Nie ma na razie żadnego punktu zaczepienia i widzę że żyjemy w dwóch równoległych światach, obojętni, obcy dla siebie.
    - Usłyszałam że trzeba cieszyć sie zyciem.....
    ale z czego sie cieszyć w tej sytuacji?
    Jeśli mój maz cieszy się zyciem teraz, tzn.ze choć wyraźnie jest żle- jemu jest dobrze i niczego zmieniać nie chce- moja strona go nie obchodzi.

    • 5 0

    • moze i blacho to zabrzmi

      ale kobiety nie powinny pokazywac ze umieja/moga roabac drzewo, dzwigac ciezary, zajmowac sie wszystkim dookola. Nigdy! Mezczyzni sa od tego aby zajac sie ciezszymi pracami. tak juz jest. jesli Twoj maz wie, ze sobie ze wszystkim poradzisz... on przestaje byc potrzebny. faktycznie slowa'prosze' wypowiadanego do mezczyzny (aby cos zrobil) nie rozumiem ale skutkuje! oni juz tacy sa. jak chca to bez proszenia pomoga, jak nie chca - trzeba poprosic. i pokazac ze bez meza sobie nie radze bo on musi! byc potrzebny. nie wychowujmy ich na 'syneczkow' co to wszystko pod nos dostana! a ze kazdy facet, wczesniej czy pozniej, jest taki sam wszystkie sie dowiemy :(

      • 0 0

    • Zrób coś dla siebie

      Przemysł co Tobie daje szczęście i radość i to zrób, jeśli on Ciebie nie wspiera dzieci dorosłe,może czas przestać gotować i stołowac się na mieście,bozia rączki dała i też może sam sobie coś przygotowac,nie daj robić z siebie służącej,wychodź z dziećmi, do ludzi znajomych stwórz swój świat a jeśli on się nie obudzi to warto rozpatrzyc rozstanie, to taki typ nie płacz przy nim bo ciebie poniży, raczej goolewaj i pokazuj mu że jesteś szczęśliwa bez niego,nie matkuj,olej.

      • 0 0

  • Spijżenie z drugiej strony (5)

    Artykuł bardzo fajny, również postaram się wprowadzić jak najwięcej rzeczy do mojego związku, może coś się polepszy.
    Aby opinia była bardziej jasna przyznaję się od razu że jestem mężem, jednym z wielu zwyczajnych mężów którzy to są przyczynami waszych "nieszczęść życiowych". Szanowne Panie stoję po drugiej stronie barykady ale zapewniam was że mam z żoną te same kłopoty i zarzuty. Przeczytałem prawie wszystkie Wasze opinie i wszystkie Panie narzekacie że mąż już was nie kocha, nie mówi że was kocha, nie robi z wami tego co lubicie, nie rozmawia z wami o rzeczach dla was ważnych, nie poświęca wam odpowiednio dużo czasu i uwagi.
    Szanowne Panie, jak często słyszę zarzut wobec męża "kiedy ty ostatni raz zabrałeś mnie do kina albo na kolację, ty już mnie chyba nie kochasz, albo kogoś masz". A kiedy to Wy Szanowne Panie zabrałyście nas na przysłowiowy mecz piłki nożnej, ryby, czy rajd po górach. Wiem że jeżeli nie wyrzucą mojej opinii to dostanie mi się od Was, ale może któraś z Pań wyciągnie z tego wniosek taki że my mężowie jesteśmy również ludźmi z potrzebami, upodobaniami, uczuciami i to że nie płaczemy, nie krzyczymy, nie tworzymy takich stron to nie znaczy że nie czujemy się samotni, niezrozumiali, nie kochani. W przedszkolu, w szkole, pozwalano nam bawić się w inne zabawy niż wam, w małżeństwie musimy bawić sie w wasze zabawy bo inaczej jesteśmy źli, nie czuli i was nie kochamy.
    Jestem pewien że mąż tej Pani który gra w szachy, uciekł w "szachy" by nie zrobić czegoś gorszego. Ja uciekłem w renowacje motocykla. Jest to oczywiście półśrodek ale pomaga przetrwać gdy się nie ma pomysłu : co dalej.

    Bez względu na płeć, uważam że tajemnicą udanego związku jest szukanie okazji do zrobienia komuś przyjemności a nie zastanawianie się czego i dlaczego on/a nie robi co my lubimy.

    Na koniec życzę wszystkim mądrości i trafności w podejmowaniu decyzji.

    • 25 3

    • czy napewno tak jest?

      Bardzo ładnie to wszystko opisałeś... ale często niestety nie jest to takie proste... Mam nieodparte wrażenie że mój mąż, z którym notabene jestem 7lat, wciąż żyje jak kawaler, a przynajmniej uwaza że tak powinno być. Faktycznie wiem że cięzko pracuje, że zarabia na nasze utrzymanie. Ja zajmuję się dziećmi (6 letnia córka i 2 letni syn). Jest cały czas poza domem. przyjeżdża raz na dwa tygodnie. Gdy jest poza domem chodzi z kumplami na piwo, czasami idą na jakiś koncert. Gdy jest w domu i ma ochote też wychodzi z kolegami.. Mówi mi : ja ci nie zabraniam iść do baru, jak chcesz to idź (nie mysli o tym że dzieci samych w domu nie zostawię. Żyje sobie jak chce. Jak prosze żeby z nami gdzieś pojechał na parę godzin, zabrał dzieci do zoo, na spacer, wycieczkę mówi że jest zmęczony. Ma czas tylko na spotkania ze znajomymi. Wszelkie spacery z dziećmi to moja broszka, on praktycznie nigdy w tym nie uczestniczy. Czasami myślę że on uważa że skoro daje pieniądze to już go nic poza tym nie powinno obchodzić. Gdy mu o tym wszystkim mówię to odpowiada że przesadzam, że przyjeżdża do domu żeby odpocząć a nie łazić po lesie etc. W sferze seksu jest dobrze. . Zawsze jest tak jak on chce. Czasami jak nie mam ochoty i tak robię to dla niego. Niema rutyny. Ostatnio zaczął mi wypominać że mam nadwagę i powinnam się odchudzać ( przy 165 ważę 65 kg) Nie wiem dlaczego tak się dzieje w naszym małżeństwie. Pewnie on ma na to inne spojrzenie. i zupełnie inna teorię. tylko dlaczego nie chce o tym rozmawiać??

      • 0 0

    • chociaż jestem żoną to w pełni się z tobą zgadzam. To jest normalne podejscie do życia

      • 0 0

    • wreszcie mądre słowa (1)

      jednak jest male 'ale'. w skrócie: Mezczyzni mowia bez ogrodek i tym cholernie psuja atmosfere a kobiety nic nie powiedza, ewentualnie przestaja dbac o siebie bo czuja sie niekochane. Panowie - przestancie mowic co wam slina na jezyk przyniesie ("juz cie nie kocham" to nic innego jak nie chce mi sie nic zrobic aby bylo fajniej). Panie - dbajcie o siebie niezaleznie od otoczenia. W taki sposob obie strony beda dla siebie atrakcyjne.

      • 0 0

      • Chcę, żebyś skorzystał z okazji, aby poznać wielkiego rzucającego zaklęcia i zakochanego konserwatora magicznej miłości. chubygreat.com dzięki swojej czarnej magii czyni cuda na całym świecie. Pochodzi z Afryki i pomagał ludziom na całym świecie. jeśli masz problemy z życiem małżeńskim, romansem, chcesz odzyskać swojego byłego kochanka, chcesz wygrywać gry online, potrzebujesz promocji w swoim miejscu pracy, szybko skontaktuj się z chubygreat, podając jego dane WhatsApp 2348165965904 lub wyślij e-mail na chubygreat@gmail.com , jest zawsze dostępny, aby pomóc w tej sytuacji.

        • 0 1

    • Mężowie

      Mężowie w większości sami idą na ryby czy mecz nie trzeba im nic organizować.Wiedzą,ze żona zostanie zajmie się wychowaniem dzieci i nakarmieniem pisprzata dom i jeszcze uśmiechnięta przywita Was jak z egoistycznego wypadu wracacie.A w domu "Zosia samosia"

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Z psychodietetyczką przy herbacie: Q&A z Aleksandrą Spychalską

spotkanie, spotkanie

Konferencja "SM i co z tego?"

konferencja

Rola osoby towarzyszącej w porodzie warsztaty dla mamy i taty

warsztaty, konsultacje

Najczęściej czytane