- 1 Nowa szefowa sanepidu na Pomorzu (28 opinii)
- 2 Tabletka "dzień po" - tylko 4 apteki na Pomorzu (142 opinie)
- 3 Kończy się Program Profilaktyka 40 plus. Mało kto skorzystał (3 opinie)
- 4 Ranking salonów kosmetycznych (4 opinie)
- 5 Imprezy rodzinne, za które trzeba płacić (90 opinii)
- 6 Od lipca karetka będzie stacjonować w Osowej i Ujeścisku. Sezonowo w Sobieszewie (37 opinii)
W hospicjum stetoskop zamieniła na mopa
Jako wolontariuszka myła podłogi w gdańskim hospicjum i dopiero po przypadkowym spotkaniu z koleżanką inni pracownicy dowiedzieli się, że jest lekarzem.
- Praca zawsze była moją pasją - opowiada Krystyna Cywińska, lekarka. - Pracowałam w Szpitalu Wojewódzkim na Kopernika, po drugiej stronie był areszt śledczy. Zarabiałam wtedy jakieś 20 dolarów miesięcznie, a ponieważ w areszcie zaproponowano mi pracę za dwa razy większą pensję niż w szpitalu, uznałam, że trudno, coś za coś. Chcąc utrzymać dom na jakimś poziomie, z duszą na ramieniu przeszłam na drugą stronę ulicy.
Najpierw przez pół roku kobieta przeżywała stres będąc lekarzem w więziennym ambulatorium.
- To była zupełnie inna grupa pacjentów niż ci, z którymi do tej pory miałam kontakt, ale człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić. Korzystałam z rad ludzi pracujących w areszcie i jakoś się ułożyło - mówi pani Krystyna. - Najpierw zostałam porucznikiem, chodziłam na szkolenia w mundurze i z kałachem w ręku; raz w roku miałam też zajęcia ze strzelania z pistoletu. Zastanawiałam się, po co lekarzowi pistolet, bo w myśl wszelkich zasad on i pielęgniarka mają ratować człowieka, kimkolwiek by nie był, a nie do niego strzelać. Dla mnie była to głupota, ale powiedziałam A, więc mówiłam B. W rezultacie otrzymałam stopień kapitana, budząc tym olbrzymią radość wśród koleżanek, szczególnie wtedy, gdy udało mi się wykraść mundur i pojechać w nim na imieniny przyjaciółki.
Po paru latach Krystyna Cywińska została dyrektorem więziennego szpitala.
- Nauczyłam się rozmowy ze specyficznymi ludźmi, na każdym kroku musiałam pokazywać, że się ich nie boję - wspomina lekarka. - Na początku prowokowali patrząc, ile mogą ze mnie wydusić rzeczy, leków, zgód na siłownię i jak na to reaguję. Testowanie trwało dobre pół roku i kosztowało mnie dużo nerwów. Ale potrafiłam się opanować, nigdy nie podniosłam głosu, nie użyłam wulgarnego słowa. Zdobyłam u większości opinię, że jestem ostra, ale sprawiedliwa.
Hospicjum to był zwykły przypadek. Już na emeryturze lekarka trafiła na afisz promujący rozpoczęcie kursu wolontariatu, zapisała się z ciekawości i żeby zabić czas. Regularnie chodziła na wykłady, a podczas testu końcowego denerwowała się, jak za studenckich czasów.
- Pomyślałam: Matko Boska, jaki będzie wstyd, kiedy ja, stara, nie zdam! - wspomina Krystyna Cywińska. - Na szczęście zdałam i zostałam salową. Niestety długo nie udało mi się ukryć mojego wykształcenia. Rozszyfrowana zostałam jakieś dwa tygodnie od czasu przyjęcia do hospicjum, gdy mopem wycierałam korytarz jednego z pomieszczeń. - Kryśka, na Boga! Co ty tu robisz z tym wiadrem?? - usłyszałam zdumione pytanie mojej koleżanki lekarki, która w odwiedziny przyszła do siostry oddziałowej.
Od tego momentu informacja, że salowa jest lekarzem anestezjologii rozprzestrzeniła się po hospicjum lotem błyskawicy.
- Gdyby personel placówki od razu wiedział, kim jestem z zawodu, wytworzyłaby się pewna psychologiczna bariera - uważa pani Krystyna. - Bo jak powiedzieć starej lekarce, że ma umyć podłogę, albo że kurz pod łóżkiem jest niedokładnie wytarty? Kiedy wszystko się wydało przez pewien czas wyczuwałam konsternację wśród pracowników hospicjum, jednak w końcu zostałam zaakceptowana. Przestało im przeszkadzać, że jestem lekarzem.
Parę miesięcy temu Krystyna Cywińska zamieniła mop na słuchawki; lekarz potrzebny był bardziej od salowej. W hospicjum spotyka czasem więźniów, mówi o nich, że są świetnymi pracownikami, pełnymi troski i zainteresowania. Natomiast ona sama dla niektórych stała się wręcz idolką.
- Jest pełna życia, otwarta na ludzi, człowieka chorego i cierpiącego, ma w sobie niewymuszone naturalne ciepło - wylicza Jolanta Leśniewska z Fundacji Hospicyjnej w Gdańsku. - Jednocześnie to kobieta z charakterem, mądra, dobra, chętna do pomocy. Zaraża innych pozytywną energią. Bez takich ludzi jak ona Fundacja Hospicyjna nie mogłaby działać.
Kilka tysięcy uczniów pomorskich szkół zbierało w ostatni weekend datki na rzecz hospicjów. Ogólnopolska akcji "Pola Nadziei" odbyła się już po raz dziewiąty. Jej celem jest nie tylko wspieranie hospicjów w całej Polsce, ale także informowanie o zasadach działania opieki hospicyjnej w naszym kraju. Organizator zbiórki, czyli Fundacja Hospicyjna, nadał piętnastu osobom tytuł Honorowego Wolontariusza Hospicyjnego.
Wydarzenia
Opinie (69) 2 zablokowane
-
2011-04-18 19:30
Podziw i Szacunek
W tak materialistycznym świecie , trudno o tak bezinteresowne i godne podziwu oddanie.Wielki szacunek dla tej Pani i brak słów aby wyrazić wszystkie emocje jakie towarzyszyły mi czytając ten artykuł
- 3 0
-
2011-04-18 18:50
Ciekawa osoba
- 0 0
-
2011-04-18 18:36
Pani doktor
Szacun. Ukłon do ziemi. Uściski.
- 5 0
-
2011-04-18 18:13
Sąsiadka:))))
Znam p.Krysię bo jest moją sąsiadką,wspaniała kobieta,uczynna,miła,zawsze uśmiechnięta.
- 3 0
-
2011-04-18 17:40
Nasza niezapomniana Krystyna
Dziekuje Ci za lata wspolnej pracy. Teraz my sie od Ciebie uczymy. I za to dzieki !!!
M.Referowska- 6 0
-
2011-04-18 17:04
Piekna kobieta z klasa
Wielkie i szlachetne serce-zaraza optymizmem...
- 6 0
-
2011-04-18 16:45
caly szacunek dla Pani Cywinskiej i wszystkich wolontariuszy
przy okazji chce tylko dodac ze mieszkam od lat w Niemczech i tu prawie nikogo to nie dziwi , ze lekarze po godzinach pracy ( bezplatnie) zajmuja sie jeszcze opieka np., nad bezdomnymi, jezdza mikrobusem , gdzie maja wszystko co potrzeba, do opatrunkow, lekarstwa itd., nawet weterynarze poswiecaja swoj prywatny czas na opieke i leczenie zwierzat ktorzy bezdomni czesto przy sobie maja, to tylko tyle do tematu, Pani Cywinskiej zycze co najlepsze i aby jak najdluzej mogla bybyc podpora dla tych ktoety tego najbardziej potrzebuja .
- 4 0
-
2011-04-18 16:15
Chciałby sobie człowiek potrollować, coś negatywnego napisać...
Powiązać z Tuskiem, albo Kaczyńskim, lub chociaż Adamowiczem.... A tu nic! No po prostu nie da się...:)
Jedyne co nasuwa się na myśl to : podziw, szacunek i głębokie ukłony.
Takich ludzi i artykułów o takich ludziach nam trzeba.- 16 0
-
2011-04-18 12:57
Politycy przy takiej osobie, to zwykli celebryci i karierowicze. (1)
Niestety ani oni, ani inni urzędnicy tego nie zrozumieją, co to jest poświęcenie, powołanie. Wszystkiego dobrego dla Pani, wielu chwil radości dla Pani i Podopiecznych, mimo wszystko ...
- 46 0
-
2011-04-18 15:57
Ewa minister Kopacz też mogłaby na szmacie pojeździć, żeby pojąć, co to jest służba.
I o służbę człowiekowi, a nie służbę partii tu chodzi.
- 7 0
-
2011-04-18 15:34
koleżanka
Pracowałem z Panią Krystyną w Spółdzielni ODRODZENIE , to wspaniały lekarz, osoba bardzo uczciwa i prawa, zawsze pogodna
proszę pozdrowić Panią Krystynę- 13 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.