- 1 Kończy się Program Profilaktyka 40 Plus. Mało kto skorzystał (81 opinii)
- 2 Tabletka "dzień po" - tylko 4 apteki na Pomorzu (203 opinie)
- 3 Nowa szefowa sanepidu na Pomorzu (40 opinii)
- 4 Od lipca karetka będzie stacjonować w Osowej i Ujeścisku. Sezonowo w Sobieszewie (37 opinii)
- 5 Ranking salonów kosmetycznych (8 opinii)
- 6 Brak znieczulenia, odsyłanie pacjentek. Jakie są problemy porodówek? (109 opinii)
W Gdyni uratowali młodego pacjenta z tętniakiem. "Dla nas to nowy zabieg"
W Szpitalu św. Wincentego a Paulo po raz pierwszy przeprowadzono małoinwazyjną operację tętniaka łuku aorty. Pacjent już po trzech tygodniach mógł wrócić do pracy.
Na gdyński Oddział Neurologiczny trafił 47-letni chory z poważnymi objawami udaru. Po ustabilizowaniu pacjenta, lekarze zaczęli poszukiwać diagnozy tego stanu u mężczyzny.
Więcej wydajemy na zdrowie. Ile biorą lekarze za wizytę?
Operacja aorty bez otwarcia klatki piersiowej
Okazało się, że źródłem zatoru był tętniak łuku i aorty piersiowej, co do tej pory oznaczałoby przeprowadzenie inwazyjnej operacji klatki piersiowej.
- Tętniaki w brzuchu są operowane endowaskularnie w standardzie. Natomiast dużo rzadziej ten rodzaj zabiegu wykonuje się w przypadku tętniaków aorty piersiowej obejmującej łuk. To duża nowość. Kolejną ciekawostką jest również fakt, że stentgraft był szyty pod chorego ze względu na niestandardowy układ naczyń. W ten sposób uniknęliśmy operacji i rozległego otwarcia klatki piersiowej - mówi dr Ryszard Zając, kierownik Oddziału Chirurgii Naczyniowej i jeden z operatorów zabiegu.
Jak wyjaśnia, wprowadzono specjalny stentgraft, a więc rurkę z tworzywa, która ma na celu dociśniecie powłoki do ściany aorty i uszczelnienie naczynia.
- W tym przypadku mieliśmy do czynienia ze stentgraftem fenestrowanym - wyposażonym w specjalny otwór umożliwiający połączenie z tętnicą podobojczykową - dodaje.
Chemioterapią w guza? Nowa terapia w gdyńskim szpitalu
Nowy zabieg w szpitalu
Zabieg trwał około 4,5 h i został wykonany praktycznie w miejscowym znieczuleniu przy płytkiej sedacji. Całą procedurę przeprowadzono dzięki wsparciu prof. Piotra Kasprzaka, chirurga naczyniowego z Uniwersytetu w niemieckiej Ratyzbonie i dr. Rafała Maciąga z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, którzy mają duże doświadczenie w tej dziedzinie.
- Otworzyliśmy nowy rozdział działalności Oddziału Chirurgii Naczyniowej w Szpitalu św. Wincentego a Paulo w Gdyni. Zabieg wykonano z minimalnego dostępu przez nakłucia tętnic - komentuje ordynator.
Pacjent już po trzech tygodniach od zabiegu wrócił do pracy.
Miejsca
Opinie (41) 3 zablokowane
-
2023-04-19 11:06
Opinia wyróżniona
Brawo (1)
Brawa dla całego zespołu.
- 82 2
-
2023-04-22 23:31
Kogoś poniosła fantazja. Taki zabieg bez zaplecza kardiochirurgicznego. Bez komentarza...
- 0 0
-
2023-04-18 22:11
Opinia wyróżniona
Brawo
Brawo dla zespolu
- 67 2
-
2023-04-18 19:58
Opinia wyróżniona
Gratulacje !
- 75 1
Wszystkie opinie
-
2023-04-19 11:06
Opinia wyróżniona
Brawo (1)
Brawa dla całego zespołu.
- 82 2
-
2023-04-22 23:31
Kogoś poniosła fantazja. Taki zabieg bez zaplecza kardiochirurgicznego. Bez komentarza...
- 0 0
-
2023-04-22 09:17
Brawo. Gratulacje
- 0 0
-
2023-04-21 22:07
Petarda!
Więcej takich lekarzy! Więcej takiego sprzętu!
- 0 0
-
2023-04-19 21:24
Brawo
Brawo. A z drugiej strony prof. Kasprzak mając odpowiednie warunki i wynagrodzenie mógłby działać w Polsce. A ten niedouczony pisowski rząd powiedział - " niech jadą". I pojechali. A służba zdrowia i ludzie umierają.
- 2 0
-
2023-04-19 15:40
47 lat i młody.
Młody mógł wrócić do roboty.
- 5 2
-
2023-04-19 14:50
Sukces cieszy ,
gratulacje ale Gdyni potrzebny jest nowy technologicznie i mentalnie szpital , bez tego trudno będzie o postęp i dostęp do nowoczesnych metod leczenia .
- 2 0
-
2023-04-18 16:32
Brawo Nasz Wspaniały Rząd i lekarze (4)
- 8 25
-
2023-04-19 11:51
(2)
od rządu to tylko teraz głodowa zapomoga i renta co nie starczy na opłaty
- 4 3
-
2023-04-19 13:15
trzeba było pracować, miałbyś większą (1)
- 1 1
-
2023-04-19 14:48
a może wylizać odbytnice jak misiu maciorce ?
- 0 1
-
2023-04-18 18:37
Smutne jest to, że potrafisz naigrywać sìę ze wszystkiego.
- 11 0
-
2023-04-19 01:59
Ten szpital się dosłownie sypie , a personel skrajnie przepracowany . Widać duże niedofinansowanie . Cud że to jeszcze (4)
Sytuacja w tym szpitalu jest trudna , zbyt mała ilość personelu nie radzi sobie z zbyt duża ilością przyjmowanych pacjentów Mimo to dziękuję za opiekę i postawienie mnie na nogi . Cud że przy takich standardach higieny nie doszło u mnie do zakażenie jakimś wirusem lub bakterią , czy wręcz sepsy . Nie obwiniam o nic dyrekcji czy personelu , bo widać że muszą pracować w warunkach na jakie pozwalają finanse . Winę za taki stan rzeczy ponosi rząd , który obcina finansowanie służby zdrowia .
- 12 4
-
2023-04-19 11:53
Jakie standardy higieny ? (2)
Środków silnych dezynfekujących jest wystarczająca ilość w użyciu.
Nie powinno się wpuszczać odwiedzających, gdyż to osoby z zewnątrz najwięcej ,,przynoszą" bakterii i wirusów.
Sepsa jest także zakażeniem wewnątrzustrojowym, można jej ,,się nabawić" także w domu, niedawno mieliśmy dziecko z przedszkola z sepsą, które nie miało długi czas kontaktu z placówkami służby zdrowia.- 1 1
-
2023-04-19 13:14
Ja ci wyjaśnię różnicę na podstawie realiów z innego szpitala i oddziału: (1)
Niecałe trzy lata temu na oddziale porodowym w szpitalu w Gdańsku na Zaspie brakowało mydła i papieru toaletowego. Dokładnie to owego mydła nie było całkowicie w jednej z dwóch łazienek (na dwóch skrajach korytarza, więc dotarcie do sąsiedniej a po zabiegu chirurgicznym i gdy noworodek zostaje w sali albo trzeba go pchać w przeciągu i w topornym, bo uszkodzonym wózku, jest to problemem bardzo poważnym). Brak trwał przez cały mój kilkudniowy pobyt. To samo dotyczyło papieru toaletowego w toaletach (na szczęście były ręczniki papierowe z łazienki, może zalegały potem zanieczyszczone w kanalizacji, nie znam się). W łazience były jakieś owady, jak większe żuki - tak zresztą myślałam z początku ale skoro naliczyłam aż trzy, to jednak nie trafiły raczej przypadkowo, z zewnątrz.
W tych warunkach laktatory wyparzałyśmy w plastikowych miseczkach stojących na korytarzu.
Pielęgniarki radziły żeby w razie potrzeby dłuższej obserwacji dziecka jednak z niej rezygnować i wypisywać się, żeby nie złapało jakichś mikrobów (autentyk, nie rozumiałam takich realiów).
Czułam się jak w szpitalu polowym gdzieś w Afryce.
Pobyt w tym samym szpitalu i dziesięć lat wcześniej wspominam jako absolutnie normalny. Wiesz: jest mydło, jest papier, jest odpowiednio ciepło, niczego dodatkowo wrzątkiem samej się nie wyparza i to w plastiku, nic po podłodze nie biega.- 4 1
-
2023-04-19 14:45
Ok, to niechlubny przykład z (po)porodówki, miałem na myśli konkretnie chirurgię ogólną w tym wyżej opisanym szpitalu,
odniosłem się do konkretnej wypowiedzi byłego pacjenta.
- 0 0
-
2023-04-19 13:14
rząd nie obcina finansowania, a je zwiększa. To szpitale mają racjonalnie dysponować kasą. A na środkach do dezynfekcji nikt
- 0 1
-
2023-04-19 13:38
Dużo ryzykowali bo jak by nie wyszło to prokurator Ziobro i odsiadka.
- 0 1
-
2023-04-19 13:22
(1)
To ja w wieku 39 lat jeszcze jestem dzidziuś , jak dobrze - dziękuję trojmiasto.pl :)
- 8 1
-
2023-04-19 13:32
Milcz szczylu, dorosła osoba ci tak każe. (Mam już 45 lat i jestem pełnoletnia).
Dzieci i ryby...
- 2 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.