• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rozmowa i zaufanie to ich recepta na udane małżeństwo. Oni ślub wzieli 70 lat temu

Arnold Szymczewski
26 grudnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Państwo Aniela i Jan Targoszowie niedawno świętowali 70-lecie ślubu. Dziś mają 89 i 90 lat. Państwo Aniela i Jan Targoszowie niedawno świętowali 70-lecie ślubu. Dziś mają 89 i 90 lat.

Oboje urodzili się we Francji, poznali się jednak dopiero w Polsce kiedy mieli po 19 i 20 lat. W 1947 roku postanowili wziąć ślub, kiedy pan Jan oświadczył się po trzech miesiącach znajomości. Dziś mówią, że takie były czasy, ale nie mają też wątpliwości, że niektórzy są dla siebie po prostu stworzeni. W tym roku państwo Targosz obchodzą 70 lat wspólnego życia. Opowiedzieli nam jaka jest ich recepta na szczęście.



Arnold Szymczewski: Proszę powiedzieć, jak się poznaliście?

Jan Targosz: Obydwoje urodziliśmy się i mieszkaliśmy we Francji. Żona mieszkała na północy, ja natomiast na południu. Jednak, żeby było śmieszniej, nie we Francji się poznaliśmy, tylko w Polsce. Nasi rodzice pochodzili z Polski. Ja byłem w pierwszej Armii Francuskiej i po wojnie trafiłem do Polski. Wtedy żona również przyjechała z rodzicami do Polski.

Pamiętacie tę chwilę kiedy spotkaliście się pierwszy raz?

Dokładnie tak. Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj - Olsztyn rok 1947. Przez miasto, drugą stroną ulicy idzie taka młoda i piękna dziewczyna, jej fryzura od razu skojarzyła mi się z typem uczesania francuskich kobiet, jak na ówczesne czasy. Długo jeszcze o niej myślałem. Ba! Mówiłem nawet kolegom, że widziałem taką dziewczynę, aż w końcu jeden powiedział mi, że jego żona pracuje z Francuzką.

Co było dalej? Odszukał pan nieznajomą?

Tak, dostałem od tego kolegi numer telefonu i zadzwoniłem. Nie wiedziałem co mam powiedzieć, ale jako że ja i Aniela byliśmy obywatelami Francji przebywającymi w Polsce, jakoś znaleźliśmy "wspólny język" (śmiech).

Rozumiem, że umówili się państwo na pierwsze spotkanie?

Aniela Targosz: Dokładnie! Wie pan, człowiek czuł się zagubiony w "nowym" kraju aż tu nagle pojawia się okazja do spotkania i zapoznania Francuza. Bardzo się ucieszyłam, chociaż byłam równie bardzo skrępowana. Chociaż wszyscy wyglądali kiedyś tak samo, nie było takich pstrokatych kolorów ubrań jak dziś, więc gdy tylko zobaczyłam męża, wiedziałam, że to on, to ten Francuz, który do mnie dzwonił. Podeszłam, on się uśmiechnął, ja przemówiłam po francusku... (wzdycha pani Aniela).

Pani po francusku, a pan Jan?

Nie inaczej, również po francusku. Okazało się, że jest tylko rok starszy ode mnie - miał 20 lat, był dość przystojnym i wysokim mężczyzną. Jan zaproponował, żebyśmy pojechali razem nad jezioro.

Zgodziła się Pani, mieliście o czym rozmawiać?

Niech pan sobie wyobrazi, że dwoje Francuzów spotyka się w innym kraju i jeszcze się sobie podobają. Nie było możliwości, żeby nie było o czym rozmawiać. Pamiętam dokładnie, że kupiliśmy oranżadę, ciastka i spędziliśmy tam cały dzień.

Jak wyglądały państwa kolejne spotkania?

Umawialiśmy się za każdym razem na kolejne spotkanie w danym miejscu o wyznaczonej godzinie. Zawsze przychodziliśmy, byliśmy dla siebie stworzeni (wzdycha pani Aniela). Nie trwało to długo, bo... Mąż oświadczył mi się po trzech miesiącach.

Teraz wydawałoby się, że to jednak trochę szybko. Nikt nie oceniał was, że macie szczególny powód?

Absolutnie nie (śmieją się państwo Targoszowie). Dzieci były dopiero po ślubie. Aniela przyjechała do Polski z rodzicami, ja byłem sam, bo moi rodzice zostali we Francji. Nie miałem własnego lokum, mieszkałem w jednostce razem z innymi żołnierzami, ale oni lubili popić i to dużo. To nie było dla mnie, postanowiłem działać. Wiedziałem, że Aniela to kobieta dla mnie, dlatego czym prędzej oświadczyłem się i razem zamieszkaliśmy.

Jak pani na to zareagowała?

Niech pan mi wierzy na słowo - był tak przystojny, wszystkie koleżanki i sąsiadki mi go zazdrościły. Był i jest inteligentny, mieliśmy dużo wspólnego i dużo tematów do rozmów. Nie mogłam odmówić.

Co na to rodzice pani Anieli?

Poszedłem do Anieli mamy - powiedziałem, że kocham jej córkę, że jesteśmy dla siebie stworzeni i chce, żeby była moją żoną. Mama westchnęła i powiedziała, że jeśli Aniela czuje to samo, to ona zgodzi się na ślub. I tak 11 października 1947 r. pobraliśmy się w Olsztynie.

Rozumiem, że zamieszkali państwo razem?

Tak naturalnie. Niedługo po ślubie, ale już w 1948 r. zaszłam w ciążę i urodziłam pierwsze dziecko, córeczkę. Było bardzo ciężko, takie czasy, że nic w sklepach nie było i jeszcze mąż często wyjeżdżał do innych jednostek. Kilka razy ze względu na zawód męża, przeprowadzaliśmy się - Mława, Sochaczewo czy Wrocław. W międzyczasie urodziło nam się drugie dziecko - chłopiec.

Jak to się stało, że znaleźli się państwo w Gdańsku?

W 1955 r. dostałem przydział mieszkania przy ul. Paska w Gdańsku. To było służbowe pierwsze mieszkanie w moim życiu. Miałem świadomość tego, że mamy dwójkę dzieci i pierwsze "własne" mieszkanie. Postanowiliśmy zostać w Gdańsku i tutaj się osiedlić.

Do dziś żyjecie w Gdańsku, musiało wam się spodobać.

Zapewniam pana, że w 1955 r. Gdańsk nie był tak ładny i rozbudowany jak dziś. Ale żyło nam się dobrze. Chodziliśmy razem z Anielą i dziećmi na spacery - na forty czy nad morze. Pamiętam, jak tramwaj jeździł ul. Długą, ale to był widok.

Minęło już 70 lat od ślubu w Olsztynie, jak się państwo z tym czują?

To minęło zdecydowanie za szybko. Myśmy chcieli dożyć 70 lat, mamy już - żona 89, ja 90 lat, a 70 przeżyliśmy, ale razem (uśmiecha się pan Jan). Jesteśmy dumni i szczęśliwi, że nigdy nie wymienialiśmy się na lepszy model, tylko naprawialiśmy to, co trzeba było naprawić. Kochaliśmy się, kochamy i kochać będziemy na zawsze.

Jaka jest wasza recepta dla młodych małżeństw na szczęśliwy związek?

Rozmawiać, zamiast się kłócić. Nie unosić się, nie robić drugiej osobie na złość. Darzyć siebie pełnym zaufaniem i nie robić tego, co tobie niemiłe. My dzięki temu kochaliśmy się, kochamy i kochać się będziemy na zawsze.

Opinie (114) 10 zablokowanych

  • (1)

    Bardzo kocham mojego męża, cieszę się każdego dnia że jest taki czuły i zawsze możemy na siebie liczyć, zawsze wspieramy się w trudnych momentach życia, bardzo dbamy o nasze małżeństwo, życzę wszystkim szczęścia razem

    • 38 3

    • Aż przyjdzie taki moment ,że wszystko pęknie jak bańka mydlana

      to ty piszesz o szczęściu ,a ON, he,he

      • 5 1

  • Rozwód to porażka (1)

    Psychika zryta. U dzieci zwłaszcza. To widać w szkole po tych rodzinach.

    • 18 4

    • A jak psycha zryta gdy tatuś znęca się psychicznie i fizycznie nad rodziną

      rozwód w tych wypadkach jest złem mniejszym ,a poza tym trzeba z dziecmi rozmawiać

      • 3 0

  • jak kobita nie pyskuje, (4)

    a chłop nie pije, to małżeństwo jest skazane na sukces :)

    • 15 8

    • Tak myślisz ? (1)

      może kiedyś tak było, ale też nie do końca...

      • 3 4

      • A jak niby to kiedyś było?

        • 3 0

    • A jesli facet pyskuje a, kobieta pije to jest dobrze mam rozumiec?

      • 4 0

    • Jak chłop potrafi obsłużyć AGD

      A nie tylko RTV, to to jest szansa na udane małżeństwo

      • 12 4

  • Rozumiem Państwa! Tak samo kochamy się z mężem. (2)

    Już 18 lat i zawsze byliśmy ze sobą "na zawsze" i będziemy. To miłość ogromna i wielka więź. A wszystko dlatego, że chcemy wciąż tego chcemy i wciąż na siebie mało.

    • 23 2

    • (1)

      Ci po rozwodzie też myśleli że to na zawsze. Nigdy nie wiesz co się stanie.

      • 9 1

      • Może nie wiem, ale czuję.

        • 3 3

  • Cudowny

    Cudowny artykuł, kocham Was.. Życie długo i szczesliwie

    • 9 3

  • moi Rodzice właśnie dziś obchodzą swoją 42 Rocznice ! - gratulacje i wszystkiego najlepszego !

    • 10 3

  • Wybrali žycie w Polsce?

    Nie rozumiem.

    • 3 10

  • Moi rodzice pobrali się 25 grudnia 55 lat temu.

    • 14 2

  • (1)

    Dzis malzenstwa wiecej czasu spedzaja w pracy niz ze soba. Nasi rodzice pracowali 6-14 i do domu na wspolny obiad. Dzis praca od rana do nocy, zmianowa albo wyjazdy. Ludzie nie spedzaja ze soba czasu.

    • 34 1

    • Prawda

      Sama prawda. Dlatego razem z mężem zmieniliśmy pracy zmianowe na takie od poniedziałku do piątku, 8-16. Trochę nas to kosztowało, ale widać ze zdecydowanie mniej się kłócimy i lepiej się dogadujemy, gdy więcej czasu spędzamy razem.

      • 11 0

  • Ja niedawno wzięłam ślub, hehe (2)

    Co prawda, dowód anegdotyczny nie jest dowodem, ale ja z mężem dużo rozmawiam i to działa. Tylko trzeba starać się zrozumieć. Oczywiście, też się kłócimy, czasami długo, ale potem długo rozmawiamy. Coprawda, jedno małżeństwo z długim stażem nie może dać przykładu wszystkim, ale czytałam kilka razy, że rozmawianie i komunikcja są najważniejsdze w udanym związku ;) I lubienie się nawzajem, lubienie i kochanie ;p

    • 25 2

    • Jeśli ludzie twierdzą, że się nie kłócą to znaczy, ze kłamią. I kłótnie nie prowadzą do rozwodu jeśli obie strony potrafią po tej kłótni rozmawiać i wyciągać wnioski.

      • 12 1

    • zacznij juz dni do rozwodu odliczac srednio to 5 lat :)

      • 4 8

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Maj w Sercu Mamy 2024 - rozwojowy festiwal łączący pokolenia (1 opinia)

(1 opinia)
festyn, warsztaty, spotkanie, joga

Młodzieżowa Grupa Wsparcia

100 zł
warsztaty

Akcja Biustowniczki

badania, konsultacje

Najczęściej czytane