- 1 Kończy się Program Profilaktyka 40 Plus. Mało kto skorzystał (88 opinii)
- 2 Tabletka "dzień po" - tylko 4 apteki na Pomorzu (207 opinii)
- 3 Nowa szefowa sanepidu na Pomorzu (40 opinii)
- 4 Od lipca karetka będzie stacjonować w Osowej i Ujeścisku. Sezonowo w Sobieszewie (37 opinii)
- 5 Ranking salonów kosmetycznych (8 opinii)
- 6 Brak znieczulenia, odsyłanie pacjentek. Jakie są problemy porodówek? (109 opinii)
Pacjenci odwołują wizyty u specjalistów, bo boją się lekarzy
Strach przez zachorowaniem na COVID-19 spowodował, że ludzie boją się kontaktu z lekarzami, ponieważ uważają ich za potencjalnych transmiterów wirusa. W niektórych placówkach medycznych liczba wizyt spadła nawet o 50 proc. w stosunku do stanu sprzed epidemii. Lekarze przestrzegają, że zwlekanie z wizytą może okazać się niekiedy tragiczne w skutkach. Szczególnie jeśli ktoś cierpi na choroby przewlekłe. Zapewniają też, że pacjenci mogą czuć się bezpieczni, bo podczas takich wizyt spełnione są wysokie standardy bezpieczeństwa.
- Liczba osób korzystających z usług medycznych od początku ogłoszenia tzw. lockdownu (czyli przymusowego zakazu opuszczania budynków) znacząco się zmniejszyła i związana jest z lekarzami wszystkich specjalności, bez wyjątku - mówi lek.med. Miron Walaszczyk, dyrektor administracyjny, współwłaściciel przychodni Medyczna Gdynia. - Spadek ten dotyczy wizyt stacjonarnych. Wzrosła natomiast liczba telewizyt. Jednakże sumując obie formy konsultacji lekarskich (porada stacjonarna i telewizyta), to liczba ich spadła o więcej niż połowę w porównaniu z miesiącami przed pandemią. Trzeba jednak pamiętać, że telewizyta nie zastąpi w pełni stacjonarnej konsultacji lekarskiej. Są specjalizacje i schorzenia, w których dla prawidłowej diagnostyki wymagany jest kontakt bezpośredni z lekarzem.
Zagrożenie dla zdrowia i życia stanowi nie tylko COVID-19
Społeczeństwo boi się zakażenia koronawirusem bardziej niż skutków nieleczenia innych chorób. Zdaniem lekarzy takie postępowanie może prowadzić do wzrostu zachorowań i zgonów w przyszłości.
- Wszyscy jesteśmy od wielu tygodni "karmieni" niebezpieczeństwem związanym z rozprzestrzenianiem się koronawirusa i potencjalną możliwością zakażenia - mówi Miron Walaszczyk. - W środkach masowego przekazu każde wiadomości rozpoczynają się od podania liczby osób zakażonych i liczby zgonów w kraju i na świecie. Taka atmosfera wpływa na zachowania społeczeństwa i niechęć opuszczania swoich mieszkań nawet w sytuacjach, które ze względów zdrowotnych by tego wymagały.
Zdaniem szefa Medycznej Gdyni sytuacja nasilonego lęku wśród pacjentów w połączeniu z zamknięciem lub ograniczeniem dostępności do większości placówek medycznych ma bezpośredni wpływ na ogólne zdrowie społeczeństwa.
- Ograniczenie podstawowej i specjalistycznej diagnostyki już przez dwa miesiące niewątpliwie przyczyni się do wzrostu poważnych zachorowań lub zgonów w przyszłości - przestrzega Miron Walaszczyk.
Zawału nie wyleczysz online
Bezpośredniego kontaktu z lekarzem nie powinni się bać i unikać szczególnie pacjenci kardiologiczni. Niestety i tutaj liczba chętnych do skorzystania z konsultacji znacznie spadła, co niestety nie oznacza, że spadła również liczba zawałów.
- Jeśli chodzi o kardiologię, to jest to bardzo duży problem, zauważony we wszystkich państwach, których dotyczy epidemia koronawirusa - mówi prof. dr hab. n. med. Miłosz Jaguszewski z I Katedry i Kliniki Kardiologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. - Spadek jest dość istotny, bo w niektórych krajach sięga nawet 50 procent. U nas szacuje się, że jest to od 15 do 40 proc., w zależności od ośrodka - niektóre szpitale działają jako jednoimienne, inne funkcjonują jak wcześniej, jednak bez zabiegów planowych. My w sposób ewidentny widzimy, że pacjenci boją się szpitala. Niejednokrotnie docierają do szpitala w momencie, kiedy ich stan jest krytyczny i na udzielenie pomocy z naszej strony może być za późno.
Po ogłoszeniu przez WHO pandemii koronawirusa na portalach społecznościowych ruszyła akcja "Zostań w domu". W jej ramach internauci dzielą się doświadczeniami z domowej kwarantanny, polecają filmy czy książki do przeczytania. W akcję zaangażowali się też sportowcy czy politycy.
Prof. Jaguszewski: Ryzyko zawału serca można zredukować
"Nie #zostanwdomu z zawałem serca. Wybierz życie!"
Kardiolodzy, w kontrze do akcji "zostań w domu", zorganizowali własną, opatrzoną hasłem "Nie #zostanwdomu z zawałem serca. Wybierz życie!".
- Sytuacja jest dramatyczna, dlatego musimy ludziom uzmysłowić, że jeśli odczuwają ból w klatce piersiowej, to nie mogą sobie pozwolić na to, aby siedzieć w domu - mówi prof. Miłosz Jaguszewski. - #zostanwdomu z zawałem serca. Wybierz życie!" to akcja zainicjowana przez Polskie Towarzystwo Kardiologiczne. Chcemy uzmysłowić ludziom, że jeśli odczuwają ból w klatce piersiowej trwający dłużej niż 10 minut, to natychmiast powinni zadzwonić po karetkę, bo jeśli będą zwlekali, to my nie będziemy w stanie im pomóc. Tych objawów naprawdę nie wolno lekceważyć!
Kontaktu z lekarzem nie powinny unikać też osoby chorujące przewlekle. Szczególnie jeśli zaczną im doskwierać dodatkowe, niepokojące dolegliwości.
- Z punktu widzenia kardiologicznego w momencie, kiedy pacjent cierpi na tzw. chorobę przewlekłą, jak niewydolność serca i - dla przykładu- puchną mu nogi, pogorszyła się u niego tolerancja wysiłku w ostatnim czasie, zaczyna czuć, że szybciej się męczy i ma duszności, powinien skontaktować się z kardiologiem lub lekarzem pierwszego kontaktu, a jeśli zajdzie taka konieczność bez wahania wezwać karetkę pogotowia - podkreśla prof. Jaguszewski. - Pamiętajmy też, że zawały nie dotyczą wyłącznie osób w podeszłym wieku. Jeśli ktoś ma 30-40 lat i będzie odczuwać ból w klatce piersiowej trwający 10 minut bądź dłużej, również powinien wezwać pomoc, bo może potrzebować pomocy, której będzie można mu udzielić jedynie w pracowni hemodynamicznej.
Kardiolodzy w Trójmieście
SOR-y: "sytuacja powoli wraca do normy"
Po wykryciu zakażenia koronawirusem w Polsce liczba pacjentów zgłaszających się po pomoc na szpitalne oddziały ratunkowe gwałtownie spadła. Obecnie obłożenie SOR-ów wraca do normy.
- Liczba osób zgłaszających się na SOR spadła w początkowym okresie o ponad 50 proc., ale obecnie stopniowo wraca do stanu wyjściowego - informuje Katarzyna Brożek, rzecznik spółki Copernicus PL.
W szpitalach zarządzanych przez spółkę Szpitale Pomorskie najwięcej pacjentów, z oczywistych względów, zgłasza się po pomoc do Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy:
- Ze względu na pandemię koronawirusa w Szpitalu Zakaźnym nastąpił gwałtowny wzrost liczby osób zgłaszających się na Izbę Przyjęć. Jest to ok. 60-70 pacjentów dziennie (przed pandemią było to ok. 15-20 osób) - mówi Małgorzata Pisarewicz, rzecznik spółki. - Na SOR w Szpitalu Miejskim im. Św. Wincentego a Paulo w Gdyni faktycznie zgłasza się mniej pacjentów - spadła choćby liczba przypadków kardiologicznych. Nadal trafiają tam natomiast osoby, które ucierpiały w wypadkach bądź doznały urazów.
Zdarzało się również, że pacjenci z przyjazdem do szpitala zwlekali jak najdłużej.
- Sytuacja z odwlekaniem przyjazdu do szpitala dotyczyła dzieci i młodzieży z bólami brzucha, co spowodowało, że obserwowane zapalenia wyrostów robaczkowych w tej grupie wiekowej są istotnie bardziej zaawansowane niż przed pandemią - mówi Katarzyna Brożek.
Lekarze: "wizyta stacjonarna jest bezpieczna"
Wiele osób skoncentrowało się na myśleniu o koronawirusie, bagatelizując inne zagrożenia, które dotyczyły nas przed epidemią. To, że będziemy je ignorować, nie znaczy, że zostaną zneutralizowane.
- Każdy przecież zdaje sobie sprawę, że liczba chorych na setki schorzeń nie uległa zmniejszeniu w wyniku tego, że pojawił się na świecie nowy patogen SARS-CoV-2 - podkreśla lek.med. Miron Walaszczyk, dyrektor administracyjny, współwłaściciel przychodni Medyczna Gdynia. - Mówiąc wprost, niewykluczone, że liczba zgonów spowodowana brakiem dostępności do usług zdrowotnych przewyższy w konsekwencji liczbę zgonów spowodowanych koronawirusem.
Lekarze podkreślają też, że pacjent podczas wizyt może czuć się bezpieczny.
- Jeżeli chodzi o zabezpieczenie placówek medycznych, to zapewne wszystkie spełniają wysokie standardy bezpieczeństwa, chociażby z faktu pracującego w nich wykwalifikowanego personelu medycznego - mówi szef Medycznej Gdyni. - Dlatego też, w takich warunkach, w razie konieczności wizyta stacjonarna jest w pełni bezpieczna.
Miejsca
Opinie (209) 10 zablokowanych
-
2020-05-04 13:00
A niech nie chodzą. Na coś umrzeć trzeba.
Ja na leczenie kanałowe trzonowca stawiam się punktualnie. Lekarka z asystentką jak kosmitki opakowane, ale cena ta sama, co przed pandemią. I za leczenie i za brak opłaty pandemicznej moje zęby są wdzięczne. Kardiolog sama wydzwania do mnie pytając czy czegoś nie potrzebuję. lekarka pierwszego kontaktu wypisuje e-recepty. Da się żyć.
- 2 0
-
2020-05-04 13:03
Miliony na ich utrzymanie a i tak chodzimy prywatnie :(. (1)
Pacjent jest dla służby zdrowia a nie odwrotnie- nie ważne, że 30 procent zakażeń pochodzi z placówek medycznych- idź do lekarza, bo on przeceiż musi zarabiać. Nie ważne, że nie możesz skorzystać z gwarantowanych świadczeń - rejestruj się w przychodniach aby kadra miała z NFZ środki na utrzymanie a potem siedź cicho, jak nie możesz się dostać do kogokolwiek, na cokolwiek. Publiczna śłużba zdrowia kosztuje nas miliony a my i tak kolejne miliony wydajemy w prywatnych gabinetach. Kiedy ktoś wreszcie zrobi z tym porządek????
- 8 0
-
2020-05-04 14:57
Nigdy. Tak ma być.
- 1 0
-
2020-05-05 09:51
odwołane wizyty
Prawda jest taka, że nie tylko pacjenci odwołują wizyty. Ja leczę się u arelgologa. Przechodzę kilkuletnią terapię odczulajaca, której nie powinno się przerywać. Niestety planowane wizyty zostały odwołane przez przychodnie. Moja żona leczy się pulmunologicznie. Jej wizytę u lekarza przychodnia też odwołała. Na szczęście pani doktor zadzwoniła do żony i dopytywala się o stan zdrowia, wystawiła też potrzebną receptę. Uważam wiec, że wielu pacjentów z przewlekłymi dolegliwosciami skorzystało by z wizyt zaplanowanych wczesniej, jednak to ich przychodnie im to uniemożliwiły.
- 5 0
-
2020-05-05 14:47
szpital to najwiękasza wylęgarnia roznych bakterii wirusów..tam idziesz na mały zabieg i często nie wychodzisz -bo sepsa,bo gronkowiec itp..dają do podpisania pismo..co to nie będziesz roszczyć żadnych praw i dochodził swoich-jak złapiesz jakaś france..i to jest straszne,niepokojące...w szpitalu,u medyka powinniśmy się czuć bezpiecznie..a to jest złudne..nie prawda..tam dopiero zgrożenie..i wcale się nie dziwie ludziom,że unikają jak ognia...medykow,szpitali itp...
- 1 0
-
2020-05-05 14:50
często medycy nie zdają sobie sprawy gdyby nie nasze dolegliwości-jak utrzymaliby swoje wille? za co? no i podstawowe pytanie-kto dla kogo? ja sluzę dzieciom..taka moja praca..służę ..
- 2 1
-
2020-05-05 17:26
To nie pacjęci boją się wizyt
tylko specjaliści , pochowali sie w dziuplach i wizyta przez...telefon.
- 3 0
-
2020-05-05 19:47
co za bzdury
Przychodnie same odwoływały masowo wizyty umówione często kilka miesięcy wcześniej to teraz nie dziwne, że mając co tydzień zmiany wytycznych ludzie nie przychodzą. Już nie wspomnę o olbrzymich dopłatach za dezynfekcję (mam chociaż nadzieję że do niej dochodzi) i kolejkach tam gdzie przyjmują.
- 5 0
-
2020-05-05 19:58
Kto odwołuje???
Coś tu się pomyliło. Wizyty odwołują owszem, ale lekarze. Np. Luxmed bez informowania pacjenta...
- 5 1
-
2020-05-07 11:14
maseczki powinny być obowiązkowe w miejscach skupisk ludzkich, nie w parkach czy na ulicy
ale tak już w centrach handlowych, marketach, sklepikach, na bazarach, w urzędach, punktach usługowych i wszędzie tam, gdzie coś załatwiamy i musimy być choćby kilka minut i są tam ludzie.
- 0 0
-
2020-05-28 20:20
Totalnie rozumiem, ale z drugiej strony jak ktoś długo czekał a wie, że gabinet jest zabezpieczony to może jednak szkoda odwoływać? To w końcu o zdrowie chodzi... Ja np nie odwołałam wizyty u stomatologa w Corten Medic i normalnie poszłam w terminie. Całe centrum jest przygotowane na pandemię, więc dlaczego miałabym nie pójść.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.