- 1 Kończy się Program Profilaktyka 40 Plus. Mało kto skorzystał (82 opinie)
- 2 Tabletka "dzień po" - tylko 4 apteki na Pomorzu (203 opinie)
- 3 Nowa szefowa sanepidu na Pomorzu (40 opinii)
- 4 Od lipca karetka będzie stacjonować w Osowej i Ujeścisku. Sezonowo w Sobieszewie (37 opinii)
- 5 Ranking salonów kosmetycznych (8 opinii)
- 6 Brak znieczulenia, odsyłanie pacjentek. Jakie są problemy porodówek? (109 opinii)
Na gdańskim KOR-ze pracują asystenci lekarzy. "Pobyt pacjenta skrócił się o godzinę"
Niedługo minie rok, odkąd Kliniczny Oddział Ratunkowy w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku stworzył stanowisko "asystenta lekarza". Dziś pracuje tu w sumie ponad 50-osobowy zespół, co pozwoliło znacząco skrócić czas oczekiwania na przyjęcie i poprawić funkcjonowanie ośrodka.
- Bazując na moim wieloletnim doświadczeniu pracy na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, mogę stwierdzić, że lekarze i pielęgniarki bardzo dużo czasu poświęcają na czynności, które są niezbędne dla funkcjonowania placówki i opieki nad pacjentami, natomiast może je wykonać osoba bez uprawnień medycznych - zaznacza dr hab. Mariusz Siemiński, szef oddziału w UCK. - Chodzi np. o doprowadzenie pacjenta do miejsca badania, organizację transportu po wypisie albo sprawdzanie, czy dotarły już wyniki pacjenta. Są to proste czynności, które wiążą się z kilku- bądź kilkunastominutowym zaangażowaniem, natomiast w skali dyżuru powtarzamy je 20-30 razy i poświęcamy na nie nawet 2-3 godziny.
Czytaj też: Odwiedziny pacjentów w szpitalach są możliwe?
Asystent optymalizuje pracę oddziału
Stąd zrodził się pomysł na stworzenie funkcji asystenta wspierającego lekarzy pracujących na Klinicznym Oddziale Ratunkowym, a więc osoby, która realnie odciążyłaby część personelu w przypadku zadań administracyjnych, technicznych czy informacyjnych.
- Koncepcja powołania funkcji asystenta powstała na początku 2020 r., jednak wybuch epidemii COVID-19 spowodował, że musieliśmy skupić się na innych wyzwaniach. Wróciliśmy do tematu w maju ubiegłego roku, a od 1 lipca rozpoczęły się pierwsze dyżury - mówi dr hab. Mariusz Siemiński. - Od tego czasu zauważyliśmy, że pobyt pacjenta na oddziale ratunkowym skrócił się nawet o godzinę. Widać to już na etapie triażu - chorzy są przyjmowani nawet o kilkanaście minut szybciej. Oczywiście sami pacjenci często tego nie zauważają, ale z globalnego punktu widzenia zdecydowanie skróciliśmy interwał - od wejścia do szpitala do otrzymania pomocy i skierowania na oddział lub wypisu. Nasze wewnętrzne badania pokazują też, że spadł również poziom frustracji personelu medycznego, którego praca stała się mniej nerwowa.
Czytaj też: "Pacjenci jak tonący łapali powietrze, byliśmy bezradni". Walka z COVID-19 oczami lekarki
"Szkoła komunikacji z pacjentami"
Dziś w projekt zaangażowanych jest ponad 50 osób pracujących w trybie zmienno-dyżurowym. W przeważającej większości są to studenci kierunków lekarskich, którzy z jednej strony mają możliwość podreperowania budżetu, a z drugiej strony pozyskania konkretnej i często bezcennej wiedzy. Jak słyszymy na oddziale - pracy jest bardzo dużo, jednak do tej pory nikt nie zrezygnował.
- Zdecydowana większość asystentów to studenci kierunków lekarskich, a pracując w roli asystenta, zdobywamy doświadczenie i przede wszystkim praktyczne umiejętności. Jest to jedyna możliwość, aby towarzyszyć lekarzowi od momentu zgłaszania dolegliwości po wdrażanie leczenia. Pomimo tego, że większość czasu zajmujemy się rzeczami administracyjnymi, to dużo się uczymy, a przede wszystkim "układamy" sobie informacje pozyskane w trakcie studiów. To jest także szkoła komunikacji z pacjentami. Widać, że asystenci bardzo się rozwijają - na początku często nie do końca wiedzą, jak się zachować, ale po kilku miesiącach przełamują pewne bariery i potrafią rozmawiać, opiekować się pacjentami - mówi Zuzanna Węgłowska, koordynator Asystentów Lekarza KOR.
Czytaj też: Ciekawe zawody: Ratownik medyczny - bohater za najniższą krajową
Asystenci między innymi przekazują dokumentację, organizują transporty, sprawdzają, czy przyszły już wyniki konkretnych pacjentów. Wszystko to wpływa na poprawę relacji z chorymi. Nie zmienia to faktu, że cała piecza medyczna pozostaje w rękach specjalistów.
- Należy podkreślić, że za wszystko, co dzieje się na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, odpowiada lekarz i to na nim spoczywa pełna odpowiedzialność. Natomiast widzimy, że pewne czynności z powodzeniem mogą wykonywać asystenci, których rola, zarówno pod względem skrócenia czasu oczekiwania, jak i poprawy komfortu pracy, jest bardzo istotna - podkreśla dr hab. Mariusz Siemiński.
Miejsca
Opinie (48) 2 zablokowane
-
2021-06-06 09:08
O nie, da się (1)
Trzeba szybko zcentralizować zanim plaga "da się jak się chce i umie" rozjele się po naszej Ojczyźnie.
- 6 1
-
2021-06-07 16:17
Ale o co Ci chodzi?
Trollujesz? Ironia?
- 0 0
-
2021-06-06 10:03
Z kultura i szacunkiem do pacjenta rzadko kto tam sie odnosi. Sa lekarze kulturalni i pomocni, ale z buta, poczuciem wyzszosci i bezczelnoscia spotkalem sietam kilka razy.
- 9 1
-
2021-06-06 10:04
Ta po prawej na glownym zdjeciu bardzo nieuprzejma.
- 5 0
-
2021-06-06 10:05
Ogolnie popieram, zwłaszcza, że są bardzo sympatyczni, ale gdyby ich jeszcze troche podszkolić, (1)
moze mogliby bardziej skoordynowac swoje poczynania i nie robic osobnych wkłuć dla kazdego badania krwi u pacjenta. Szkoda zyl pacjentow!
- 13 3
-
2022-07-15 13:44
Niestety osobne wkłucia są konieczne
Krew z wenflonu można pobrać tylko raz przy założeniu że względów mikrobiologicznych. Wenflon służy do podaży leków
- 0 0
-
2021-06-06 10:47
"burdel tam mają" tak określił ten oddział ...
... oficer dyżurny policji, któremu chciałem zgłosić zaginięcie bliskiej osoby, która była na oddziale a po chwili ślad po niej zaginął...
Faktycznie, po osobistej wizycie okazało się, że pacjent został przeniesiony do innego szpitala i tylko lekarz prowadzący, który był już w domu, wiedział gdzie...
Panie z rejestracji, chyba studentki, oglądające jakiś serial w TV, za bardzo nie wiedziały co i gdzie szukać. Dopiero Pan z ochrony, który pewnie pracuje tam dłużej niż one okazał się pomocny i wiedział co zrobić.... Obieg informacji na papierowych fiszkach, nikomu się nie chce aktualizować informacji w systemie, bo taki niby jest,,,
Najgorsze było to, że o godz. 14 dostaliśmy informację, że wszystko w porządku, pacjent czuje się coraz lepiej etc. a w rzeczywistości pacjenta już nie było na oddziale od dnia poprzedniego... rzeźnia.- 10 1
-
2021-06-06 12:18
Skrócił sie czas oczekiwania z 17 godzin na 16 godzin
- 6 1
-
2021-06-06 12:19
To wszystko są kłamstwa
W tym tygodniu spędziłem tam 7 godzin bez kontaktu z lekarzem, z podejrzeniem choroby zagrażającej życiu. Pojechałem do innego szpitala, cóż innego mogłem zrobić? Naprawdę podle tam traktuje się chorych.
- 13 1
-
2021-06-06 14:15
Całkowicie prywatna służba zdrowia tylko to może uratować pacjenta
A tych wszystkich pseudo lekarzy to do kopania rowów pogonić...
- 6 5
-
2021-06-06 18:29
po wizycie na KOR
Oczekiwanie na pomoc w KOR to pomyłka. Trzeba mieć zdrowie żeby tam iść! Mała poczekalnia, jeden pacjent obok drugiego. Oczekiwanie na pobranie krwi 10 godzin i nic, nie mówiąc już o wizycie u lekarza. Oczekiwanie na konsultację specjalisty 10 godzin i nic. Żadnej informacji, żadnej pomocy.
- 11 1
-
2021-06-06 20:55
(1)
Piękni, szlachetni ludzie z ideałami. Godni najwyższego szacunku.
- 2 3
-
2021-06-08 19:08
Oczywiscie że są godni szacunku, jak i ludzie którzy przychodzą po pomóc do szpitala. Organizacja pracy na KOR jest beznadziejna i zatrudnienie asystenta lekarza tego nie zmieniło.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.