• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kryzys małżeński - czy to się da przeżyć?

28 lutego 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Zgodne małżeństwo to nie kwestia przypadku czy szczęścia. Udane związki powstają, gdy małżonkowie kochają się i wspierają. Umiejętność budowania długotrwałych, dobrych relacji z partnerem posiada każdy z nas. Nie każdy tylko potrafi wyrazić swoje uczucia, zdefiniować pragnienia czy określić swoją rolę w codziennym życiu.

Niedopowiedzenia, chowane pretensje czy urazy mogą prowadzić do zaburzenia wzajemnych relacji, a w ostateczności nawet do rozstania.

O kryzysie w związku oraz o tym, jak sobie z nim radzić mówi Joanna Krysiak, psychoterapeutka z Gabinetu Terapeutycznego - porady dla rodzin, par, indywidualne.

Kiedy zaczyna się kryzys?
- Każde małżeństwo przechodzi w trakcie swojego trwania pewne etapy. Pomiędzy tymi etapami pojawiają sie kryzysy - mówi Joanna Krysiak, psychoterapeutka. - Każde przejście do kolejnego etapu ich związku jest dla małżonków wyzwaniem. Jednak nie można traktować kryzysu jako coś złego. Takie załamanie pojawia się, aby związek ewaluował, żeby był coraz lepszy, głębszy, satysfakcjonujący i aby rozwijał rodzinę. Można zaryzykować twierdzenie, że bez kryzysów ludzie by się nie rozwijali.


Etapy w związku
1. Narzeczeństwo/ Młode małżeństwo
- Wspólne mieszkanie, nie ważne przed czy po ślubie - mówi Joanna Krysiak. - to czas na poznanie partnera, ale także na poznanie swoich rodzin. To etap starcia dwóch rodzin, ich wartości, przyzwyczajeń, tradycji. Młodzi muszą odnaleźć się i uszanować rodzinę swojego małżonka, zaakceptować panujące w niej zasady. Odmienność zasad, wartości i ról może i powinna wywołać pierwszy kryzys. Małżonkowie aby z sukcesem przejść do kolejnego etapu powinni wypracować system wartości, który będzie panował w zakładanej przez nich rodzinie. W tym celu każdy z nich musi odrzucić 50% tego co wyniósł z rodziny pochodzenia. To nie łatwe. Czasem walczą aż do końca.

2. Pierwsze dziecko
Kiedy małżonkowie podzielili się już rolami w związku, ustalili panujące w nim zasady to pojawienie się dziecka wywraca wszystko do góry nogami. Trzeba na nowo podzielić role w małżeństwie, zaakceptować zmianę trybu życia, zrezygnować z części dotychczasowej wolności. - Związek musi na nowo ustalić hierarchię ważności i priorytety - mówi terapeutka. - Dzieje się tak aby związek przeszedł do kolejnego etapu silniejszy i umocniony w walce z przeciwnościami.
- Na pocieszenie jednak dodam, że drugie dziecko nie powoduje już takiej rewolucji - mówi ze śmiechem Joanna Krysiak.

3. Kolejne etapy wyznacza rozwój pierwszego dziecka: pójście do przedszkola, do szkoły, dojrzewanie.
- Dziecko od początku reaguje na to co dzieje się z rodzicami. Kocha ich, jest w stanie poświęcić dla ich szczęścia bardzo wiele. Na tym etapie kryzys w związku ujawnia się poprzez dziecko - mówi terapeutka. - Problemy dziecka z oddalaniem się od rodziny, zdobywaniem świata, lęk przed rozstaniem z rodzicami, a potem rozpoczęciem samodzielnego życia mogą być tak naprawdę przejawem lęku rodziców.
Bardzo trudny jest okres dojrzewania kiedy znowu trzeba wszystko na nowo poukładać - wyjaśnia Joanna Krysiak. - Nastolatek potrzebuje wyznaczenia granic swojej wolności i niezależności, co powoduje, że rodzice muszą na nowo rozdzielić role w rodzinie.

4. Samodzielne życie
Następny kryzys może nastąpić w momencie, gdy dziecko zaczyna szykować się do samodzielnego życia. Małżonkowie, boją się, o swoje dziecko, ale też o to co stanie się z nimi. Przez lata wychowywania dzieci być może oddalili się od siebie i trzeba będzie stanąć twarzą w twarz z tym, co jest lub czego już miedzy nimi nie ma.

5. Ostatnie etapy : puste gniazdo (po odejściu wszystkich dzieci z domu), starsze małżeństwo i śmierć. Tu ponownie tworzy się nowy podział ról i wartości. Często rodzice stają się dziadkami. Przechodzą na emeryturę. Ale nie tylko to. Puste gniazdo mogłoby być dla małżonków szansą na ponowne zakochanie, drugą młodość. Na rozwijanie siebie i spełnianie marzeń.

Przyczyny
Fundamenty silnego związku, gotowego do walki z kryzysami, należy rozpocząć od początku budowania związku. Jeżeli małżonkowie zaakceptują wartości, które wnosi partner, nie będą starali się na siłę go zmieniać i dostosowywać do swoich wyobrażeń, kryzys nie powinien być tak ciężki do przejścia. Gorzej, jeżeli jeden z małżonków chce narzucić swoje wartości i pomysł na życie drugiej osobie. Wówczas, nawet gdy mu się to uda, to "zwycięstwo" jest pozorne. Okazuje się, że na barkach "zwycięzcy" spoczywa odpowiedzialność za związek. Ta osoba, która przeforsowała wprowadzenie swoich wartości czy zasad jako priorytetowych, musi teraz pilnować ich przestrzegania i strzec swego "zwycięstwa"
Najczęstszym zachowaniem "przegranego" współmałżonka jest wycofanie się. Jednoczenie zaczynają się zarzuty ze strony "zwycięskiego" partnera że druga osoba jest nieodpowiedzialna, że jej nie zależy, że nie stara się, nie walczy o związek.
I paradoksalnie, to "zwycięzcy" częściej przychodzą do terapeuty.
- Częstszym inicjatorem wizyty u terapeuty są kobiety - mówi Joanna Krysiak. - To my, kobiety częściej przejmujemy rolę "bycia bardziej w porządku". Wydaje nam się, że wartości wyniesione przez nas z rodziny są lepsze. Mamy wizję jaki powinien być mąż, małżeństwo, rodzina, wychowanie dzieci. To, czego brak w tym obrazie to wizja kobiety- jej tożsamości, potrzeb, pragnień, siły.
W konsekwencji kobieta bierze na siebie odpowiedzialność za związek i ponosi tego konsekwencje. Najłatwiej to wyobrazić sobie w ten sposób: jeżeli kobieta bierze na siebie 90% odpowiedzialności za dom i rodzinę, to mężczyźnie pozostaje 10%. Trudno wtedy mężczyźnie zadowolić kobietę, bo nie ma jak się wykazać. I niestety, to kobiety przegrywają: częściej są zestresowane, rozgoryczone, zawiedzione czy opuszczane. Cały czas dają coś z siebie i nie dają okazji, aby pozwolić partnerowi dać coś od siebie.
Należy jednak pamiętać, że sytuacja kryzysowa nie jest winą tylko jednego z małżonków. - Odpowiedzialność za nierównowagę w związku zawsze spada na dwie strony - mówi terapeutka. Nigdy też nie jest za późno, póki związek trwa, na przejście zaległych kryzysów i stworzenie satysfakcjonującego i szczęśliwego małżeństwa.

Walka
Do kryzysu dochodzi, gdy jedna ze stron nie wyraziła jasno, jak widzi związek i swoją w nim rolę. Często wystarczy rozmowa, aby okazało się, że tak naprawdę małżonkowie mają wiele wspólnych wartości, tylko nie potrafili ich w jasny sposób sformułować.
- Najważniejsze jest, aby zmierzyć się z kryzysem - radzi Joanna Krysiak - wzajemne oskarżanie się, czy udawanie, że kryzysu nie ma to krok w tył. Małżonkowie zamiast pogłębiać związek oddalają się od siebie lub zaczynają ze sobą walczyć.
Niejednokrotnie kryzys odbija się na dzieciach. I często dzięki nim rodzina trafia do terapeuty. - Nie rzadko są to zaburzenia somatyczne, lub problemy z zachowaniem - mówi terapeutka. - Dzieci z miłości do swoich rodziców i ze strachu o nich chorują, aby dorośli skupili na nich swoją uwagę i zapomnieli o kłopotach, lub się do siebie zbliżyli w słusznej sprawie.
Również dorośli miewają różne objawy somatyczne: przewlekłe bóle głowy, kłopoty ze snem czy nawet z sercem. Niejednokrotnie opieka nad chorą osoba zbliża małżonków do siebie, ale nie rozwiązuje problemów, które wywołały chorobę.
- Ludzie przychodzą do terapeuty, kiedy jedno z małżonków, czasem oboje, widzi jakiś problem - opowiada Joanna Krysiak. - Często dzieje się to w momencie, kiedy partner chce odejść a druga osoba koniecznie chce go zatrzymać. Najczęściej do takich skrajnych sytuacji dochodzi w związkach, gdzie zostały przeforsowane wartości jednego z małżonków. Druga osoba nie mogąc "przebić się" w małżeństwie oddala się. Niejednokrotnie dochodzi do zdrady.
- Dlatego gośćmi terapeutów są właśnie "zwycięzcy" - wyjaśnia terapeutka. - To oni okazują się największymi przegranymi.

Terapia
- Terapia nie spowoduje, że partner stanie się taki, jakim chcielibyśmy, żeby się stał - mówi Joanna Krysiak. - Terapeuta tylko pomaga dojrzeć pewne rzeczy, a małżeństwo musi samo znaleźć najlepsze dla nich rozwiązania. Jeżeli kobieta chce namówić mężczyznę na pójście do terapeuty, a mężczyzna wierzy, że nie chodzi o dopasowanie go do jakiegoś szablonu czy wyobrażenia, tylko o poprawę stosunków między nimi, to pójdzie. Jeżeli mężczyzna nie widzi już potrzeby naprawy związku to nie przyjdzie.
- Najlepszą rada jakiej mogę udzielić partnerom? - zastanawia się Joanna Krysiak. - Nie róbmy wszystkiego na 100%, pozwólmy sobie na niedoskonałość. I najważniejsze - szczególnie dla kobiet - nie dawajmy z siebie wszystkiego, zostawmy coś dla siebie. To taka inwestycja we własne szczęcie. I nie oczekujmy, że partner spełni nasze marzenia.

Zapobieganie
Nie należy dawać więcej niż druga osoba jest w stanie przyjąć i oddać. Jeżeli daje sie za dużo, to druga osoba , nie mogąc się odwzajemnić zaczyna się oddalać. Czuje się gorsza.
- Nasze role w małżeństwie zależą od nas. Nigdy nie jest tak, że kryzys powoduje tylko jedna osoba, a druga jest bez winy. Pamiętajmy, że za związek odpowiedzialne są dwie osoby .

Rozmawiała: Magdalena Oleszko - Włostowska

Kilka porad dla dobrego związku:
1. Kłóćcie się, nie obrażając siebie nawzajem. Nie tłumcie negatywnych emocji. Nie wyzywajcie się.
2. Nie badzie uparci. Nauczcie się wyciągać rękę na zgodę.
3. Obdarowujcie sie. Bez okazji. Byle nie za często - to ma być przyjemność, nie obowiązek.
4.Przestrzegajcie rytuałów. To może być czynność, której wspólne wykonywanie sprawia Wam radość. Lubicie spędzać wspólnie czas przy stole? Jedzcie razem kolację.
5. Rozwijajcie zainteresowania, nie rezygnujcie z hobby. Znajdźcie czas tylko dla siebie.

Opinie (240) ponad 10 zablokowanych

  • kryzys

    A co zrobić jeśli mąż mówi że nie wie czy mu jeszcze zależy na żonie nie rozmawia z nią cały czas jest zamknięty w sobie i jak zaczniemy jakieś rozmowy kończy się to kłótnia. Jesteśmy już 15 lat razem nie mamy dzieci bo tak zdecydowaliśmy. Mam wrażenie że mąż mnie tylko zaowaza gdy potrzebuje seksu. Nasz seks to 1 góra 2 razy w miesiącu. Jak pytam czy napisem się szampana w nowy rok to mówi po co.

    • 1 0

  • powiedział ze nigdy nie kochal (1)

    Po 30 latach stwierdzil ze znudzilo mu sie malzenstwo, ze nigdy mnie nie kochał , ze teraz chce zyc wlasnym i pelnym zyciem. Stwierdzil ze ja wniczym mu nie pomagalam ze bylam pasozytem w jego zyciu. A to ze ze urodzilam iwychowalam 2 dzieci zajmowalam sie domem pracowalam w polu pomagalam w jego firmie na tyle na ile umialam, to nie wazne. Jestem zla , bo pozwalałam sobie na wlasne zdanie, bo nie zostawilam samych sobie rodzicow starych i schorowanych a oni oddali nam dorobek calego zycia. Ale to sie nie liczy bo on jego zdaniem nie byl najwazniejszy.

    • 3 0

    • znam to.. podobnie, to kryzys wieku sredniego moze kogoś ma, moze jakaś mu mąci w głowie i pokazuje jaka to ona wspaniała, rozejrzyj się bo to moze być ktokolwiek , nawret nieświadomie... albo świadomie...

      • 0 0

  • 28 lat po ślubie

    a u mnie tak , byłam wyrozumiała ,tolerancyjna , hobby męża - popierałam jak najbardziej i skończyłam w d... ja siedzę w domu , a mąż z kolegami ma kółka zainteresowań coraz bardziej urozmaicane a między nami coraz gorzej ,

    • 0 0

  • Mam dosyć swojego męża.Często pytam samą siebie po co mi to?po co małżeństwo,po co to ciągnąć na siłę?Dlaczego jeszcze trwam w związku skoro nie znoszę mojego męża?w naszym wspólnym życiu wydarzylo się wiele złych rzeczy i to ja wtedy rezygnowałam z własnych planów,swoim zdrowiem płaciłam za nieodpowiedzialność mojego męża,reputacją,kosztem swoich rodziców...ale robiłam to bo kochałam,to było takie oczywiste jak oddech,ale tylko dla mnie.najpierw pierwsze dziecko,sama wszystko sama,ani jednej nocy nie spędzil przy łóżku kiedy syn chorował,nigdy.szkola,leczenie,dom itd.ja sama ,to było poza nim.potem drugie dziecko,płakałam bo wiedziałam co mnie czeka,znowu byłam sama.sama,sama,sama.po co pytam kobiecie potrzebny jest mąż?albo ja jestem głupia?bije się z myslami,boję się ryzka,ale mam dość.chciałam zrobić sobie krzywdę,tylko co stanie się z dziećmi???to one zostaną bez matki.nie wiem co robić?boję się!

    • 3 1

  • Jak dlugo to potrwa...? (12)

    Moj kryzys zaczal sie w momencie kiedy moj maz nie zwracal na mnie uwagi,nie pociagalam go juz jak dawniej,nie mowil mi milych slow,wiec zarzucilam mu zdrade i od yego sie zaczelo.Ja wciaz staram sie to naprawic a on...poprostu nic,nadal jestem tylko matka,kucharka i sprzataczka.Moj maz w ten sposob podziekowl mi za syna ktorego urodzilam 4 miesiace temu...do kogo mam sie zwrocic?Nawet srodki uspakajajace nie pomagaja,a ja czuje ze jestem stracona moje malzenstwo rowniez.

    • 113 32

    • Wiem cos o tym

      U mnie jest taka sama historia jak u Pani, tylko ze mamy 4ro miesiecznaa coreczke, zastanawiam sie nad rozwodem... tylko to nie jest takie latwe gdy patrzy sie na dobro maluszka,,,

      • 0 0

    • u mnie też od kilku miesięcy trwa kryzys-mimo moich prób i chęci uniknięcia GO.zauważyłam że nie umiemy ze sobą rozmawiać chociaż próbujemy.kiedy mnie wydaje się że powiedziałam mu wszystko co mnie boli - za chwilę okazuje się że nie dociera do niego to co chciałam mu przekazać.może dociera ale nic z tym nie robi...też podejrzewałam go o zdradę i do dzisiaj nie wiem co jest prawdą a co kłamstwem.syna się próbuję okłamywać dla mojego synka.

      • 0 0

    • u mnie od kilku miesięcy jest tak samo niesety :(((( jestem tylko matką, sprzątaczką, kucharką. Zoną to już wogóle :(. Nie trzeba ze mną rozmawiać, sypiać, przytulać się....nic :(. Mam już tego dość. Odechciewa się wszystkiego :( Próbowałam rozmowy, grożenia ...nie pomaga nic :(.

      • 0 0

    • mam tak samo

      myślę że mogłybyśmy porozmawiać bo mamy podobne problemy może taka różnica ze mój syn urodził się 5 miesięcy temu

      • 0 0

    • znam to ...

      Wiem jak sie czujesz przezywam to samo w tamtym tygodniu mielismy 4 rocznice slubu i przez 4 godziny sie niepoklcucilismy az do wieczora to bylo cos wygladalo jak bysmy grali romantyczna scene w serialu a wieczorem serial znikl tez juz niemam sil ani plakac ani wallczyc niewiem co robic boje sie ze jak odejde to bedzie mi go brakowac i niedam sobie rady z corka ma dopiero 3 latka potzrebuje obojga rodzicow hmmm tez niemam checi zeycia nieumiem nic naprawic i choc bym chciala to niewidze w nim zbytniego entuzjazmu mam dosc tej samotnosci ja tez chce byc kochana ;(((( pozdrawiam cie i zycze powodzenia mam nadzieje ze ci sie ulozy.Chcialam ci powiedziec ze niejestes sama buzka!!! jest nas wiecej.

      • 0 0

    • odp. (4)

      Minęło już ponad rok od kiedy napisałaś o swoim problemie.Ja teraz jestem w podobnej sytuacji i jestem ciekawa czy udało Ci się jakoś naprawic wasz związek.Moja córeczka ma pół roku, mąż w czasach narzeczeństwa i nawet potem na początku w małżeństwie adorował mnie, okazywał to, że mnie kocha.Teraz doszło nawet do tego że nie dość że mnie nie dostrzega to jeszcze adoruje inne nieznane mu panienki na Naszej Klasie.Jak chcę porozmawiać na ten temat to mówi że to co przeczytałam na NK to nieprawda a jeżeli on zachowuje się nie tak jak bym chciała to tylko moja wina.Proszę odpisz jęśli znalazłaś jakis złoty środek na Wasze małżeństwo bo Ja już jestem u kresu wytrzymałości.

      • 0 0

      • (3)

        W sierpniu minie rok od kiedy pisałas o swoim kryzysie.Mój problem trwa już bardzo długo,ale mamy podobne sytuacje i jestem ciekawa czy coś się u Ciebie poprawiło.Jestem osiem lat po ślubie,mam 5letniego synka i roczną córcię.Zajmuje się domem i dziecmi.Mój mąż na początku małżeństwa był wspaniały,okazywał mi miłośc,szanował mnie i wielbił.Teraz robie za gosposie,nianie,kucharkę i kochankę.Żadnej czułości,żadnego szacunku,po prostu nic.Mąż uważa,że jak pracuje to w domu już jest zwolniony z obowiązków,fakt pracuje ciężko od rana do wieczora,ale ja dużo nie wymagam,chodzi mi o dzieci jedynie,bo bardzo są za nim,a gdy przychodzi niedziela kiedy mąż ma wolne to okazuje sie,że ma tysiąc spraw na głowie i tak dzień mija,a ja znów sama z dziecmi.Już nawet nie wolno mi się spytac gdzie jedzie,bo to przecież nie moja sprawa.Jestem jednym kłębkiem nerwów,próbowałam różnych sposobów,ale nic nie skutkuje.Czasem czuję się jak gumowa lalka,bo mój mąż przypomina sobie o mnie tylko wtedy gdy ma potrzebę łóżkową i tylko wtedy jest czuły.Już nie mam siły.Proszę napisz jesli udało Ci się uratowac swoje małżeństwo.

        • 1 0

        • większość z nas to przeżywa (2)

          W odróżnieniu od autorek powyższych komentarzy jestem facetem, czyli stoje po drugiej stronie barykady. Może moje odczucia do takiego kryzysu, który właśnie przechodzę pozwolą wam zrozumieć dlaczego tak jest i ułatwi sposób naprawy związku.
          Obecnie posiadamy 2 dzieci a wszystko zaczęlo się już kilka miesięcy temu. Praca dom dzieci i brak czasu dla siebie, to wlasnie podstawowa przyczyna kryzysu. Mężczyzna wbrew pozorom oczekuje od żony tego samego co ona od niego.
          My równiez potrzebujemy czułości i poczucia bycia kochanym. W moim przypadku bylo tak: Starałem się jak zwykle, prezenty drobne bez okazji, przytulanie wspieranie a wieczorem jak juz dzieci spały i chciałem mieć czas dla nas i miłość ona była bardzo zmęczona i resztę wieczoru spędzałem samotnie w fotelu. ponad rok czasu próbowałem, starałem się, adorowalem i co ? bywały dni lepsze ale ile czasu tak można bez wzajemności? wydaje mi sie że za dużo daje a za mało dostaje. I nie wiem jak dalej będzię bo ja nadal kocham, ale juz nie mam sił walczyc i starac sie.

          • 0 0

          • Ach, ci mężczyźni!!! (1)

            Podobnie u nas, tylko że jestem kobietą. Mamy 4letnią córeczkę, oboje pracujemy zawodowo, a wieczorem mąż pyta :"Czy dziś coś będzie?" Jego romantyzm mnie powala, a on natomiast nie wierzy w to że jestem zmęczona. Może jak zlezie z komputera i mi trochę pomoże w sprzątaniu czy w zajmowaniu się dzieckiem to nawet "coś będzie!"

            • 1 1

            • niech doceni co ma

              moze warto sie troche postroic i powychodzic bez podawania szczegolow. wyjsc na spacer, do kolezanki gdziekolwiek ale maz/zona powinien zaczac sie zastanawiac, zainteresowac. oczywiscie moga byc sceny zazdrosci, ty mi to ja tobie. ale i moze dawna chce adorowania, chec postarania sie o wzgledy naszej partnerki/partnera powroca? trzymam kciuki za Was wszystkich ! (nie ma nic glupszego niz dlugie siedzenie przed kompem, to faktycznie rujnuje zwiazki)

              • 3 1

    • Cos w tym jest???

      • 0 0

    • identyczna sytuacja jest u mnie, tylko z tą różnicą że straciliśmy cały szacunek do siebie i w kłótniach padają słowa nienawiści, a tak nie powinno być, jestem załamana i już n ie mam siły walczyć...

      • 0 0

  • kryzys w malzenstwie po piedziesiatce (2)

    nie wirem co sie stalo zawsze wydawalo mi sie ze z mezem dobrze sie dogadujemy.niestety coraz bardziej sie od siebie oddalamy,warczymy na siebie,nie umiemy rozmawiac,wiecznie o cos mamy do siebie pretensje.jestesmy malzenstwem ponad trzydziesci lat,nagle okazuje sie ze wlasciwie nic nas nie lonczy dzieci wyszly z domu maz nadal pracuje ,a ja siedze wq domu
    i nagle dla niego jestem nikim .na niczym sie nie znam ,sama czuje sie jakbym nic soba nie przadstawiala.boje sie ze jak tak dalej bedzie dopadnie mnie deprsja,popelnie samobójstwo czuje sie nikim

    • 4 0

    • samotnosc we dwoje

      o widze ze znalazlam bratnia dusze,mam zupelnie to samo.Jestem po 50-siatce mam za soba 31 lat malzenstwa,dwoje doroslych dzieci,ja nie pracujaca i po tylu latach bycia" sluzaca" doczekalam sie samych pretensji ze: nie zarabiam na siebie,ze to i tamto a dziennie cieple obiady,kolacje,wyprasowane ubrania,posprzatane,ogolnie zadbane mieszkanie i ja przestalo sie liczyc? jestem zalamana ale uzalezniona finansowo i tkwie w zwiazku ktorego dawno juz nie ma.Spedzamy czas w dwoch innych pokojach,nie spimy tez razem od kilku lat,on ma problemy ze wzwodem a i ja ta strona zycia nigdy nie bylam tak naprawde zainteresowana tylko bylo tak z obowiazku i udawane a wiec mnie nie drazni,tylko czuje pustke w sobie i nic przed soba,jeszcze nie moge to nazwac depresja bo taka juz pare lat temu przezylam i wiem co znaczy ,ale czy teraz ta sytuacja mnie do niej nie doprowadzi nie wiem?

      • 0 0

    • Do kobietki samotna w małżeństwie

      Kochana ja też jestem sama w domu I to jest okropne. Jak mogłam tak zrezygnować z siebie. Nawet pasje które miałam gdzieś wygasły I zostałam z nieugotpwanym obiadem, góra prania, kurzami na meblach. Kurcze dlaczego ja to sama robię, co to hotel, restauracja, pralnia. Prace powinny być podzielone to wtedy jest równowaga. Jeśli sama wszystko robisz to po prostu dajesz się wykorzystywać. Ale jak to pogodzić z bezrobociem, kłopotami finansowymi? Jedno wiem na pewno muszę coś zmienić bo zwarjuję. Samotna w małżeństwie napisałam coś co Cię boil. Wyrzuć to z siebie. Walczyć o siebie to dopiero odwaga!!!

      • 0 0

  • mam juz dosyc tych kryzysów (3)

    u mnie znów kryzys, ma zmnie olewa na maxa, znajomi, kolezanki , imprezki i ciagle bez humoru i naburmuszony a ja mam juz dosc przepraszac i przepraszac

    • 31 7

    • zgadzam się, ja również mam dosyć obrażonego męża, ciągle bez humorku!

      • 0 0

    • Ja jestem mężczyzną

      moja żona chce odejść ,ja ją kocham,niestety nie byłem miły dla niej.Częste kłótnie po części ja rozumię zrozpaczony

      • 0 2

    • kryzys

      u mnie po 23latach bo mojej pani sie wydaje że jej wszystko wolno nigdy się nie potrafi przyznać do winy o przepraszam Zapomnij

      • 0 0

  • (1)

    o wlasnie! Madre slowa! Zgadzam sie! Prosze o jeszcze jakis tekst tego typu, od razu mi lepiej! Zgadazam sie w 100%!

    • 0 0

    • popieram,moj
      tak mi zalazl za skore ze nie nawidze calej reszty populacji przeciwnej plci.elcia bardzo dobrze to ujelas.pozdawiam

      • 0 0

  • takie tam pitolenie o jakichś etapach

    A co jak żona poroni, raz, drugi, trzeci, a przy tym jest nieszczera wobec męża, oszukuje go? Jaki to etap? Spłycone...

    • 1 0

  • Mam dość kryzysu mojego męża

    Mam dość kryzysu mojego męża, życie jest nie do zniesienia.Dlaczego my kobiety mamy być wyrozumiałe i czekać aż dzieci przejdą okres dojrzewania aż mężowi minie kryzys.Łatwiej mi było znosić trudny okres dzieci niż męża.Ta krytyka, nielojalność i wszystko jest złe i nieładne mnie dobija.Straciłam chęć do życia i już nic nie będzie takie samo, a tak ufałam bezgranicznie mężowi.Byłam w związku tą silniejszą cały dom dźwigałam na swoich barkach i teraz kiedy dzieci dorosły kiedy powinniśmy żyć spokojnie i szczęśliwie zająć się sobą to przechodzimy kryzys a ja jestem rozczarowana, samotna i przegrana a tak się całe życie starałam żadnych przyjemności oby rodzina miała się dobrze.Nie mogę cofnąć czasu mam żal do siebie wszystko wyszło nie tak.Zawsze można się rozstać ale czy mogłabym żyć sama, czy inny mężczyzna będzie lepszy przecież oni wszyscy przechodzą kryzys.Pozdrawiam kobiety

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Jak ochronić swoje krocze przed nacięciem?

warsztaty, konsultacje

Warsztat muzykoterapeutyczny Opowieści wewnętrznego dziecka

100 zł
warsztaty, spotkanie

Targi kosmetyczne i fryzjerskie - Uroda

targi

Najczęściej czytane