• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kryzys małżeński - czy to się da przeżyć?

28 lutego 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Zgodne małżeństwo to nie kwestia przypadku czy szczęścia. Udane związki powstają, gdy małżonkowie kochają się i wspierają. Umiejętność budowania długotrwałych, dobrych relacji z partnerem posiada każdy z nas. Nie każdy tylko potrafi wyrazić swoje uczucia, zdefiniować pragnienia czy określić swoją rolę w codziennym życiu.

Niedopowiedzenia, chowane pretensje czy urazy mogą prowadzić do zaburzenia wzajemnych relacji, a w ostateczności nawet do rozstania.

O kryzysie w związku oraz o tym, jak sobie z nim radzić mówi Joanna Krysiak, psychoterapeutka z Gabinetu Terapeutycznego - porady dla rodzin, par, indywidualne.

Kiedy zaczyna się kryzys?
- Każde małżeństwo przechodzi w trakcie swojego trwania pewne etapy. Pomiędzy tymi etapami pojawiają sie kryzysy - mówi Joanna Krysiak, psychoterapeutka. - Każde przejście do kolejnego etapu ich związku jest dla małżonków wyzwaniem. Jednak nie można traktować kryzysu jako coś złego. Takie załamanie pojawia się, aby związek ewaluował, żeby był coraz lepszy, głębszy, satysfakcjonujący i aby rozwijał rodzinę. Można zaryzykować twierdzenie, że bez kryzysów ludzie by się nie rozwijali.


Etapy w związku
1. Narzeczeństwo/ Młode małżeństwo
- Wspólne mieszkanie, nie ważne przed czy po ślubie - mówi Joanna Krysiak. - to czas na poznanie partnera, ale także na poznanie swoich rodzin. To etap starcia dwóch rodzin, ich wartości, przyzwyczajeń, tradycji. Młodzi muszą odnaleźć się i uszanować rodzinę swojego małżonka, zaakceptować panujące w niej zasady. Odmienność zasad, wartości i ról może i powinna wywołać pierwszy kryzys. Małżonkowie aby z sukcesem przejść do kolejnego etapu powinni wypracować system wartości, który będzie panował w zakładanej przez nich rodzinie. W tym celu każdy z nich musi odrzucić 50% tego co wyniósł z rodziny pochodzenia. To nie łatwe. Czasem walczą aż do końca.

2. Pierwsze dziecko
Kiedy małżonkowie podzielili się już rolami w związku, ustalili panujące w nim zasady to pojawienie się dziecka wywraca wszystko do góry nogami. Trzeba na nowo podzielić role w małżeństwie, zaakceptować zmianę trybu życia, zrezygnować z części dotychczasowej wolności. - Związek musi na nowo ustalić hierarchię ważności i priorytety - mówi terapeutka. - Dzieje się tak aby związek przeszedł do kolejnego etapu silniejszy i umocniony w walce z przeciwnościami.
- Na pocieszenie jednak dodam, że drugie dziecko nie powoduje już takiej rewolucji - mówi ze śmiechem Joanna Krysiak.

3. Kolejne etapy wyznacza rozwój pierwszego dziecka: pójście do przedszkola, do szkoły, dojrzewanie.
- Dziecko od początku reaguje na to co dzieje się z rodzicami. Kocha ich, jest w stanie poświęcić dla ich szczęścia bardzo wiele. Na tym etapie kryzys w związku ujawnia się poprzez dziecko - mówi terapeutka. - Problemy dziecka z oddalaniem się od rodziny, zdobywaniem świata, lęk przed rozstaniem z rodzicami, a potem rozpoczęciem samodzielnego życia mogą być tak naprawdę przejawem lęku rodziców.
Bardzo trudny jest okres dojrzewania kiedy znowu trzeba wszystko na nowo poukładać - wyjaśnia Joanna Krysiak. - Nastolatek potrzebuje wyznaczenia granic swojej wolności i niezależności, co powoduje, że rodzice muszą na nowo rozdzielić role w rodzinie.

4. Samodzielne życie
Następny kryzys może nastąpić w momencie, gdy dziecko zaczyna szykować się do samodzielnego życia. Małżonkowie, boją się, o swoje dziecko, ale też o to co stanie się z nimi. Przez lata wychowywania dzieci być może oddalili się od siebie i trzeba będzie stanąć twarzą w twarz z tym, co jest lub czego już miedzy nimi nie ma.

5. Ostatnie etapy : puste gniazdo (po odejściu wszystkich dzieci z domu), starsze małżeństwo i śmierć. Tu ponownie tworzy się nowy podział ról i wartości. Często rodzice stają się dziadkami. Przechodzą na emeryturę. Ale nie tylko to. Puste gniazdo mogłoby być dla małżonków szansą na ponowne zakochanie, drugą młodość. Na rozwijanie siebie i spełnianie marzeń.

Przyczyny
Fundamenty silnego związku, gotowego do walki z kryzysami, należy rozpocząć od początku budowania związku. Jeżeli małżonkowie zaakceptują wartości, które wnosi partner, nie będą starali się na siłę go zmieniać i dostosowywać do swoich wyobrażeń, kryzys nie powinien być tak ciężki do przejścia. Gorzej, jeżeli jeden z małżonków chce narzucić swoje wartości i pomysł na życie drugiej osobie. Wówczas, nawet gdy mu się to uda, to "zwycięstwo" jest pozorne. Okazuje się, że na barkach "zwycięzcy" spoczywa odpowiedzialność za związek. Ta osoba, która przeforsowała wprowadzenie swoich wartości czy zasad jako priorytetowych, musi teraz pilnować ich przestrzegania i strzec swego "zwycięstwa"
Najczęstszym zachowaniem "przegranego" współmałżonka jest wycofanie się. Jednoczenie zaczynają się zarzuty ze strony "zwycięskiego" partnera że druga osoba jest nieodpowiedzialna, że jej nie zależy, że nie stara się, nie walczy o związek.
I paradoksalnie, to "zwycięzcy" częściej przychodzą do terapeuty.
- Częstszym inicjatorem wizyty u terapeuty są kobiety - mówi Joanna Krysiak. - To my, kobiety częściej przejmujemy rolę "bycia bardziej w porządku". Wydaje nam się, że wartości wyniesione przez nas z rodziny są lepsze. Mamy wizję jaki powinien być mąż, małżeństwo, rodzina, wychowanie dzieci. To, czego brak w tym obrazie to wizja kobiety- jej tożsamości, potrzeb, pragnień, siły.
W konsekwencji kobieta bierze na siebie odpowiedzialność za związek i ponosi tego konsekwencje. Najłatwiej to wyobrazić sobie w ten sposób: jeżeli kobieta bierze na siebie 90% odpowiedzialności za dom i rodzinę, to mężczyźnie pozostaje 10%. Trudno wtedy mężczyźnie zadowolić kobietę, bo nie ma jak się wykazać. I niestety, to kobiety przegrywają: częściej są zestresowane, rozgoryczone, zawiedzione czy opuszczane. Cały czas dają coś z siebie i nie dają okazji, aby pozwolić partnerowi dać coś od siebie.
Należy jednak pamiętać, że sytuacja kryzysowa nie jest winą tylko jednego z małżonków. - Odpowiedzialność za nierównowagę w związku zawsze spada na dwie strony - mówi terapeutka. Nigdy też nie jest za późno, póki związek trwa, na przejście zaległych kryzysów i stworzenie satysfakcjonującego i szczęśliwego małżeństwa.

Walka
Do kryzysu dochodzi, gdy jedna ze stron nie wyraziła jasno, jak widzi związek i swoją w nim rolę. Często wystarczy rozmowa, aby okazało się, że tak naprawdę małżonkowie mają wiele wspólnych wartości, tylko nie potrafili ich w jasny sposób sformułować.
- Najważniejsze jest, aby zmierzyć się z kryzysem - radzi Joanna Krysiak - wzajemne oskarżanie się, czy udawanie, że kryzysu nie ma to krok w tył. Małżonkowie zamiast pogłębiać związek oddalają się od siebie lub zaczynają ze sobą walczyć.
Niejednokrotnie kryzys odbija się na dzieciach. I często dzięki nim rodzina trafia do terapeuty. - Nie rzadko są to zaburzenia somatyczne, lub problemy z zachowaniem - mówi terapeutka. - Dzieci z miłości do swoich rodziców i ze strachu o nich chorują, aby dorośli skupili na nich swoją uwagę i zapomnieli o kłopotach, lub się do siebie zbliżyli w słusznej sprawie.
Również dorośli miewają różne objawy somatyczne: przewlekłe bóle głowy, kłopoty ze snem czy nawet z sercem. Niejednokrotnie opieka nad chorą osoba zbliża małżonków do siebie, ale nie rozwiązuje problemów, które wywołały chorobę.
- Ludzie przychodzą do terapeuty, kiedy jedno z małżonków, czasem oboje, widzi jakiś problem - opowiada Joanna Krysiak. - Często dzieje się to w momencie, kiedy partner chce odejść a druga osoba koniecznie chce go zatrzymać. Najczęściej do takich skrajnych sytuacji dochodzi w związkach, gdzie zostały przeforsowane wartości jednego z małżonków. Druga osoba nie mogąc "przebić się" w małżeństwie oddala się. Niejednokrotnie dochodzi do zdrady.
- Dlatego gośćmi terapeutów są właśnie "zwycięzcy" - wyjaśnia terapeutka. - To oni okazują się największymi przegranymi.

Terapia
- Terapia nie spowoduje, że partner stanie się taki, jakim chcielibyśmy, żeby się stał - mówi Joanna Krysiak. - Terapeuta tylko pomaga dojrzeć pewne rzeczy, a małżeństwo musi samo znaleźć najlepsze dla nich rozwiązania. Jeżeli kobieta chce namówić mężczyznę na pójście do terapeuty, a mężczyzna wierzy, że nie chodzi o dopasowanie go do jakiegoś szablonu czy wyobrażenia, tylko o poprawę stosunków między nimi, to pójdzie. Jeżeli mężczyzna nie widzi już potrzeby naprawy związku to nie przyjdzie.
- Najlepszą rada jakiej mogę udzielić partnerom? - zastanawia się Joanna Krysiak. - Nie róbmy wszystkiego na 100%, pozwólmy sobie na niedoskonałość. I najważniejsze - szczególnie dla kobiet - nie dawajmy z siebie wszystkiego, zostawmy coś dla siebie. To taka inwestycja we własne szczęcie. I nie oczekujmy, że partner spełni nasze marzenia.

Zapobieganie
Nie należy dawać więcej niż druga osoba jest w stanie przyjąć i oddać. Jeżeli daje sie za dużo, to druga osoba , nie mogąc się odwzajemnić zaczyna się oddalać. Czuje się gorsza.
- Nasze role w małżeństwie zależą od nas. Nigdy nie jest tak, że kryzys powoduje tylko jedna osoba, a druga jest bez winy. Pamiętajmy, że za związek odpowiedzialne są dwie osoby .

Rozmawiała: Magdalena Oleszko - Włostowska

Kilka porad dla dobrego związku:
1. Kłóćcie się, nie obrażając siebie nawzajem. Nie tłumcie negatywnych emocji. Nie wyzywajcie się.
2. Nie badzie uparci. Nauczcie się wyciągać rękę na zgodę.
3. Obdarowujcie sie. Bez okazji. Byle nie za często - to ma być przyjemność, nie obowiązek.
4.Przestrzegajcie rytuałów. To może być czynność, której wspólne wykonywanie sprawia Wam radość. Lubicie spędzać wspólnie czas przy stole? Jedzcie razem kolację.
5. Rozwijajcie zainteresowania, nie rezygnujcie z hobby. Znajdźcie czas tylko dla siebie.

Opinie (240) ponad 10 zablokowanych

  • Spijżenie z drugiej strony (5)

    Artykuł bardzo fajny, również postaram się wprowadzić jak najwięcej rzeczy do mojego związku, może coś się polepszy.
    Aby opinia była bardziej jasna przyznaję się od razu że jestem mężem, jednym z wielu zwyczajnych mężów którzy to są przyczynami waszych "nieszczęść życiowych". Szanowne Panie stoję po drugiej stronie barykady ale zapewniam was że mam z żoną te same kłopoty i zarzuty. Przeczytałem prawie wszystkie Wasze opinie i wszystkie Panie narzekacie że mąż już was nie kocha, nie mówi że was kocha, nie robi z wami tego co lubicie, nie rozmawia z wami o rzeczach dla was ważnych, nie poświęca wam odpowiednio dużo czasu i uwagi.
    Szanowne Panie, jak często słyszę zarzut wobec męża "kiedy ty ostatni raz zabrałeś mnie do kina albo na kolację, ty już mnie chyba nie kochasz, albo kogoś masz". A kiedy to Wy Szanowne Panie zabrałyście nas na przysłowiowy mecz piłki nożnej, ryby, czy rajd po górach. Wiem że jeżeli nie wyrzucą mojej opinii to dostanie mi się od Was, ale może któraś z Pań wyciągnie z tego wniosek taki że my mężowie jesteśmy również ludźmi z potrzebami, upodobaniami, uczuciami i to że nie płaczemy, nie krzyczymy, nie tworzymy takich stron to nie znaczy że nie czujemy się samotni, niezrozumiali, nie kochani. W przedszkolu, w szkole, pozwalano nam bawić się w inne zabawy niż wam, w małżeństwie musimy bawić sie w wasze zabawy bo inaczej jesteśmy źli, nie czuli i was nie kochamy.
    Jestem pewien że mąż tej Pani który gra w szachy, uciekł w "szachy" by nie zrobić czegoś gorszego. Ja uciekłem w renowacje motocykla. Jest to oczywiście półśrodek ale pomaga przetrwać gdy się nie ma pomysłu : co dalej.

    Bez względu na płeć, uważam że tajemnicą udanego związku jest szukanie okazji do zrobienia komuś przyjemności a nie zastanawianie się czego i dlaczego on/a nie robi co my lubimy.

    Na koniec życzę wszystkim mądrości i trafności w podejmowaniu decyzji.

    • 25 3

    • Mężowie

      Mężowie w większości sami idą na ryby czy mecz nie trzeba im nic organizować.Wiedzą,ze żona zostanie zajmie się wychowaniem dzieci i nakarmieniem pisprzata dom i jeszcze uśmiechnięta przywita Was jak z egoistycznego wypadu wracacie.A w domu "Zosia samosia"

      • 0 0

    • wreszcie mądre słowa (1)

      jednak jest male 'ale'. w skrócie: Mezczyzni mowia bez ogrodek i tym cholernie psuja atmosfere a kobiety nic nie powiedza, ewentualnie przestaja dbac o siebie bo czuja sie niekochane. Panowie - przestancie mowic co wam slina na jezyk przyniesie ("juz cie nie kocham" to nic innego jak nie chce mi sie nic zrobic aby bylo fajniej). Panie - dbajcie o siebie niezaleznie od otoczenia. W taki sposob obie strony beda dla siebie atrakcyjne.

      • 0 0

      • Chcę, żebyś skorzystał z okazji, aby poznać wielkiego rzucającego zaklęcia i zakochanego konserwatora magicznej miłości. chubygreat.com dzięki swojej czarnej magii czyni cuda na całym świecie. Pochodzi z Afryki i pomagał ludziom na całym świecie. jeśli masz problemy z życiem małżeńskim, romansem, chcesz odzyskać swojego byłego kochanka, chcesz wygrywać gry online, potrzebujesz promocji w swoim miejscu pracy, szybko skontaktuj się z chubygreat, podając jego dane WhatsApp 2348165965904 lub wyślij e-mail na chubygreat@gmail.com , jest zawsze dostępny, aby pomóc w tej sytuacji.

        • 0 1

    • chociaż jestem żoną to w pełni się z tobą zgadzam. To jest normalne podejscie do życia

      • 0 0

    • czy napewno tak jest?

      Bardzo ładnie to wszystko opisałeś... ale często niestety nie jest to takie proste... Mam nieodparte wrażenie że mój mąż, z którym notabene jestem 7lat, wciąż żyje jak kawaler, a przynajmniej uwaza że tak powinno być. Faktycznie wiem że cięzko pracuje, że zarabia na nasze utrzymanie. Ja zajmuję się dziećmi (6 letnia córka i 2 letni syn). Jest cały czas poza domem. przyjeżdża raz na dwa tygodnie. Gdy jest poza domem chodzi z kumplami na piwo, czasami idą na jakiś koncert. Gdy jest w domu i ma ochote też wychodzi z kolegami.. Mówi mi : ja ci nie zabraniam iść do baru, jak chcesz to idź (nie mysli o tym że dzieci samych w domu nie zostawię. Żyje sobie jak chce. Jak prosze żeby z nami gdzieś pojechał na parę godzin, zabrał dzieci do zoo, na spacer, wycieczkę mówi że jest zmęczony. Ma czas tylko na spotkania ze znajomymi. Wszelkie spacery z dziećmi to moja broszka, on praktycznie nigdy w tym nie uczestniczy. Czasami myślę że on uważa że skoro daje pieniądze to już go nic poza tym nie powinno obchodzić. Gdy mu o tym wszystkim mówię to odpowiada że przesadzam, że przyjeżdża do domu żeby odpocząć a nie łazić po lesie etc. W sferze seksu jest dobrze. . Zawsze jest tak jak on chce. Czasami jak nie mam ochoty i tak robię to dla niego. Niema rutyny. Ostatnio zaczął mi wypominać że mam nadwagę i powinnam się odchudzać ( przy 165 ważę 65 kg) Nie wiem dlaczego tak się dzieje w naszym małżeństwie. Pewnie on ma na to inne spojrzenie. i zupełnie inna teorię. tylko dlaczego nie chce o tym rozmawiać??

      • 0 0

  • przykre (1)

    Czytam komentarze do artykułu, który moim zdaniem nie mówi niczego, i przykro mi, że aż tyle osób ma problemy. Kobiety, które winą za zepsucie związku obarczają tylko mężów i piszą o swoim nieszczęściu... Ja jestem po ślubie 3 lata, o kryzysie słyszę od kiedy tylko zmieniłam nazwisko,ale żaden nie nadszedł. Niedawno urodziło nam się dziecko, ja powracam do figury sprzed ciąży. Nie oszukujmy się, każdy chce mieć atrakcyjną połówkę. Może zamiast użalać się nad swoim losem, spójrz na zdjęcia sprzed kilku lat, z czasów, gdy byliście zaręczeni? Spróbuj o siebie zadbać. Każdy mężczyzna chce mieć piękną, pachnącą żonę. Nie pytaj go non stop "co ci jest? o co chodzi?", mężczyźni z reguły nie przyznają się do uczuć. Spełniaj się. Jeżeli Ty będziesz szczęśliwa,atmosfera w domu będzie zdrowsza. Nie próbuj zmieniać swojego męża, pokochałaś go takim jaki jest. A jeśli czujesz, że w związku z nim nie jesteś szczęśliwa - odejdź. Dzieciom będzie ciężko, ale nie będą już narażone na napięcie w domu, niewypowiedzane żale. Nie doszukuj się zdrady czy braku zaangażowania. Wprowadzaj urozmaicenia, nie popadaj w rutynę, zaskakuj i dbaj o siebie. Wiem jakie to może być trudne mając dzieci, dom na głowie i walcząc z permanentnym przemęczeniem, znaleźć czas dla siebie, ale na Boga, nadal jesteście małżeństwem! Seks nie służy tylko do celów prokreacyjnych! Mężczyźni muszą czuć się potrzebni i niezastąpieni. Nie bój się wymagać. Krzykiem dużo nie osiągniesz, tak jak milczeniem. On czasami naprawdę nie wie o co ci chodzi, a jeśli rzeczywiście wszystko między wami wygasło i jedyne co pozostało to wzajemna, zawoalowana niechęć, to może lepiej się rozstać? może to nie ta osoba? Dlaczego mielibyśmy marnować życie z kimś z kim nie jest nam dobrze? Mamy tylko jedno podejście, warto więc dbać o swoje szczęście.

    • 2 4

    • Nigdy tak głupiej wypowiedzi nie czytałam.

      • 0 0

  • Trudne małżeństwo

    Cześć mam problem z którym sobie nie radzę. Jesteśmy z mężem 9 lat razem 4 lata po ślubie i jest bardzo źle. Nie radzimy sobie z naszymi nerwami klocimy się o każda drobna że z np robi mi scenę w sklepie że zła kolejkę zajęłam i inne takie naprawdę drobnostki a klocimy się do tego stopnia że straszne wojny z tego wychodzą.
    Ja już sobie nie radzę psychicznie jest mi cholernie ciężko. Mąż odsunol się ode mnie siedzi całymi dniami na komputerze.. Ja z tej bezradności wypakuje oczy codziennie nie wiem co robić żeby było lepiej jest tylko coraz gorzej

    • 0 0

  • Kryzys (3)

    Moje małżestwo po prawie 9 latach trwania właśnie przechodzi kryzys. Do tej powy bywały oczywiście lepsze i gorsze chwile, ale czegoś takiego jeszcze nie było. Tydzień temu zapytałam, po raz któryś juz mojego męza co się dzieję. Od jakiś 3 miesięcy jest inny. Oddalił sie ode mnie, unika mnie a wręcz spławia. Nie potrafiłam nawiązać z nim rozmowy właściwie na żaden temat. Na moje wcześniejsze próby wyjaśnienia tej sytuacji odpowiadał że wszystko ok, tylko jest przemeczony. Co do sexu to oczywiście nasze stosunki stały sie żadkie i jakiś takie... Od roku staramy sie o dziecko, tylko bezskutecznie. No i ta odpowiedź, której mi udzielił zwaliła mnie znóg. Powiedział że sam nie wie co się dzieje, że juz nie wie czy mnie kocha, że on od płtorej roki przeżywa coś takiego. Po prstu zbiło mnie to znóg. półtorej roku??? nie wiedziała co on do mnie mówi... Boże myśłam że umre. Powiedział, że musi wszystko przemyśleć. Wróciliśmy wkrótce do tej rozmowy. No i powiedział, że dalej mnie kocha, ale... nie tak mocno jak dawniej, że nie chce nas zostawieać tylko nie wie jak dalej żyć. Dla niego nasz związek to nuda, stagnacja. No i tak od kilku dni próbujemy ratowac to co jeszcze została. Jednego tylko nie zozumien, w jeden dzień widzę w nim zaangarzowanie, widzę że mu zalerzy a na kolejny znów jest obcy odległy, nie wiem co robić i skąd to się w nim bierze. Nasz sex to też już nie to. Niby namiętny, ale nie taki jak dawniej. Mój mąż był zawsze taki fantastyczny, czuły, delikatny, opiekuńczy. To w nim kochałam. teraz tego nie ma. Wciąż powtarz mi żebym nie naciskała, bo on sam musi do wszystkiego dojść, przemysleć wiele spraw. Tyle że ja też rozmyślam. I doszłam do wniosku, że ja popełniłam błąd, że bezgranicznie mu zaufałam,. oddał mu siębie całą. On przełamał we mnie lęk do ludzi, lęk przed zranieniem, a teraz co to on mnie zranił jak nikt do tej pory. Tak mu wierzyłam że bedzie mnie kochał do śmierci a teraz... wcale juz tego nie jestem taka pewna. Zastanawiam sie czy mimo tego że kocham go tak bardzo bede umioała dalej z tym co usłyszałam żeyć, nie wiem czy bedę jeszcze tego chciała. Tak bardzo mnie zranił, chyba nie umiem mu juz zaufać. Teraz uczę sie samodzielności, by przygotowac się na najgorsze...

    • 6 1

    • Aga

      Nie jesteś sama. Mam nadzieję że Ci się uda.
      Ważę 63kg. Mąż uważa że jestem gruba,mam rozstępy,ślad na ciele po chorobie ...13 lat razem...usłyszeć to jest obrzydliwe ... Też zaczynam się zabezpieczać....ufałam bezgranicznie....widać że jak kończy się uroda człowieka nie stać ....kończy się miłość. Czy ona kiedykolwiek była ....

      • 0 0

    • do Iwony

      Znam to uczucie...Moj byly powiedzial mi to samo, z tym ze nie kocha mnie juz od trzech lat i ciagla mysli jak mnie opuscic ..od tamtej chwili swiat mi runal n glowe, zostal ale ja juz mu nie ufalam, odeszlam wiec ja!!! dzis zyje z mezczyzna ktory mnie kocha do szalenstwa i po 4rech latach wpolnego zamieszkania zamierzaym sie pobrac.
      Odwagi ...!!!

      • 0 0

    • Przeczytałam to dzisiaj...Ty pisałaś to ponad dwa lata temu..napisz jak Wam się poukładało? Mam bardzo podobną sytuację, 9 lat, dwie córeczki i te słowa - Nie kocham Cię już, wszystko się we mnie wypaliło...jak dalej z tym żyć?

      • 0 0

  • (1)

    Czy facetom musi tak odbijać? i czy za wszystkie niepowodzenia i porażki życiowe muszą winić kobietę? Jestem żoną od 16 lat mamy 2 dzieci i nie powiem początki były ok.Teraz jest już chyba kres tego wszystkiego.Jestem atrakcyjną kobietą i nie powiem mężczyźni się oglądają może tu jest problem? No ,ale jest wiele kobiet atrakcyjnych.Ok przejdę do sedna byłam dziewczyną pełną energii i zawsze uśmiechniętą mialam swoje zdanie i nie bałam sie mówić prosto w oczy zawsze towarzystwo rozbawiłam po prostu cała Ja na brak zainteresowania ze stron mężczyzn nie narzekałam świat były mój i Ja dla świata.No i wyszłam za mąż.Mąż na początku był super i wspólne wyjazdy były i imprezy ogólnie super potem jakby spowolnił wyjechał za granicę i to był błąd!!!! Ja z dwójką dzieci sama On tam.Jestem uczciwą kobietą i czekałam na męża,a mąż co? Nie był wierny okazało się, że spotykał się z kobietami zdradził mnie i to nie raz sama to odkryłam w smsach.Zaznaczę dobitnych.Nie przyznał się norma.kłótnia za kłótnią po prostu dramat nie mówiłam nikomu moje życie moja sprawa.Wybaczyłam,ale nie zapomniałam kolejny błąd!!!! Dla dobra dzieci i małżeństwa.Rodzina naciskała,że mam wyjechać do męża ok nie chciałam,ale wyjechałam.Czułam się dziwnie nie moje miasto,nie mój język po prostu obco.Dzieci super szybko i bez problemów.Po jakimś czasie zauważyłam,że maż zaczyna mnie kontrolować,sprawdzać i nawet jak mam mówić i co mówić.Zlekceważyłam to i kolejny błąd!!! Myślałam,że ma zły dzień.Ja znalazłam pracę ,żeby pomóc mężowi wiadomo życie jest ciężkie.Ale ostatnie wydarzenia mnie dobiły stwierdził,że mam być posłuszna,że mam robić i mówić jak On chce ,że wszystko jest jego i mam być wdzięczna telefon mi zabiera,kasę też kontrolować bez przerwy niezmiennie,żadnych imprez,wypadów nic.Ostatnio pokazał władzę swoją i stwierdził, że jestem nikim,ale należę do niego i do nikogo innego.Jego zaborcza miłość i przesada w kontroli dobiła mnie.dawno bym odeszła od niego,ale dzieci nie chcą rozwodu.Teraz jestem kobietą cichą udajacą przed kolegami męża i rodziną, że wszystko ok.Zabrał mi całą energię i pewność siebie.Odgrywam rolę, której nie lubię i zauważyłam, że mam Go serdecznie dość.Brzydzę się tą Jego miłością ,a zarazem zazdrością.

    • 0 0

    • nie wierze

      a gdzie twoj blad w tym z kos sie to wszystko wzielo. sory jestem w tej samej sytuacji ..ale napisalas to jak bym to ja byl tym kogo opisujesz tyle samo lat dzieci te same problemy

      • 0 0

  • Paradoks (1)

    Gdy czytam to co piszecie, to muszę stwierdzić, że u mnie jest zupelnie inaczej, ale problem jest ten sam. Mój mąż byl i jest bardzo zadbanym czlowiekiem. Nie mamy problemów finansowych, ani klopotów z dorastającymi córkami. Nie ma klótni, awantur ani nic takiego. Pozornie we wszystkich decyzjach sie zgadzamy. Mamy dom i czego chcieć więcej. Ja mam dobrą pracę, odpowiedzialne stanowisko. Jestem zadbana i elegancka (oczywiście w oczach wszystkich mężczyzn oprócz wlasnego męża). Mam czas dla rodziny bo nie pracuję od rana do nocy. Na 90% nie chodzi o inną kobietę. Czy ktoś mi może wytlumaczyc o co temu czowiekowi chodzi???

    • 8 9

    • niewiem co robię nie tak...

      jestem mężatką od 23 lat, dwóch dorosłych synów...Mąż od 7 lat nadużywa alkocholu , przyzwyczaiłm go do nierobienia nic.Odpowiadam za wszystko, co wiąże się z prowadzeniem domu ,zarabiam płacę rachunki ,organizuję remonty i tak dalej..Wiem , że to złe że przejełam obowiązki nawet typowo męskie , ale jego do niczego nie można było przekonać raczej zawsze na nie.Gdy coś wymagało działania znikał na dzień na dwa na tydzień. Mijały lata ,dzieci wyszły z domu a sytuacja stała się trudna ,bo zle znoszę to odrzucenie.Dbam o siebie i czuję się fizycznie atrakcyjna ,gorzej z moim nastrojem, który wygasł .Pamiętam ,że uwielbiałam śmiać się tańczyć, kocham życie i jestem optymistką , ale w środku czuję się sama i jest mi smutno .Często słyszę co się stało jesteś taka smutna....

      • 0 0

  • Wdzieczna niewdzieczna (2)

    Tak tak ja 13 lat jestem po ślubie raz na wozie raz pod wozem mamy 3 dzieci przez cały ten czas jeżeli walczylam o nasz związek i mówiłam co mnie boli to kończyło sie to klotniom i awanturom i cierpiała dzieci wątpię czy moja Corka bedzie chciała wyjść kiedy kolwiek za moz a pry okazji jeszcze sie dowiedziałam od mojego jedynego kochanego męża ze jestem psychiczna lekkich obyczajów ach kim to ja nie byłam sama zaczęłam powotpiewac w swoiom tożsamość a jak nie walczę i jestem obojętna to mam spokój w domu. Czy kobiety naprawdę so potrzebne mężczyznom

    • 0 0

    • ...

      Niestety znam to z autopsji.. jesteśmy ze sobą 10 lat i prawie 3 lata po ślubie. Obecnie dwójka malutkich dzieci-niemowlaki, a ja 3 rok siedzę na domu. Zaszliśmy w ciążę tuż po ślubie, i odkąd weszliśmy w pieluchy to kryzys trwa a gdy pojawili się po roku drugie Dziecko jest jeszcze gorzej. Mąż się nie kontroluje, bluźnierstwa i wyzwiska pod moim adresem to norma.. Ja siedzę w domu to on już nie chce myśleć żeby nawet posprzątać.. Jest leniwy, tylko siada do kompa i jakieś pierdoły ogląda w internecie. Nigdy nie byliśmy super para bo zawsze były problemy, a to z jego brakiem pracy, a to ze nie chciał ślubu, później jakaś koleżanką z pracy która się nie chciała od niego odczepić... więc mam trochę do siebie pretensji że przecież siedziałam w co wychodzę..,do tego od dłuższego czasu nawet jak ktoś go wkurzy w sklepie czy jadąc samochodem to potrafi zwymyślać.. No i wszystko jest moja wina, jak dzieci coś broja, gorzej zasypiają to moja wina bo ja z nimi siedzę. Nie wiem co robić, tylko dzieci mnie przy nim trzymają.. nie wiem czy go kocham..

      • 0 0

    • Znam to

      • 0 0

  • (31)

    A ja znam receptę na udany związek: szczera miłość i dużo rozmowy na każdy temat!!! rewelacja, polecam, bo przećwiczylam to na sobie i od dwóch lat jestem szczęśliwą żoną, szczęśliwego męża!!!

    • 13 75

    • Powodzenia ...napisz jak urodzisz 4ke dzieci to pogadamy..poki co zycze sukcesu

      • 0 0

    • Ciekawe co powiedział. Po 25

      • 0 0

    • Grstuluje

      z przyjemnością chciałabym abyś to napisała po 4 latach 6 latach 8 latach 10 latach itd nie ma małżeństwa bez kryzysu

      • 0 0

    • WoW

      No no, dwa lata, toż to cała wieczność - gratuluję!!!

      • 0 0

    • poczekaj

      za kilka lat już nie będzie tak pięknie... miłość nie wystarcza, by przetrwać kryzys. potrzeba dużo chęci i pracy. jestem 6 lat po ślubie, mamy 2,5 letnie dziecko. wiele się zmieniło. jest ciężko, a na dodatek jeszcze teściowa wtyka się. ze stresu zaczęłam chorować.

      • 0 1

    • wx

      Napisz to samo dziś, lub za 20 lat tak jak ja mam ze swoją, jak "kret" ciągle gdzieś kopie i nie ma spokoju.

      • 0 0

    • Kiki. Dwa lata to jeszcze mało. Fajnie, że wam dobrze. Pochwalić się można, że ma się receptę na udany związek po 20 latach a nie po 2. Nie żebym Cię zniechęcała, przeciwnie. Trzymaj rękę na pulsie i małżonek, niech też się stara. Po "nastu/ dziestu latach" można cokolwiek powiedzieć... podać receptę.

      • 1 0

    • (1)

      na jakim świecie ty żyjesz? jestem w dołku i koszmarnie niszczy się moje małżeństwo. ale jak mąż nie chce rozmawiać i uprawia ciche dni to sorry. nie wiem co dalej.

      • 0 0

      • Mam to samo po 10 latach przeżywam koszmar, mamy dziecko, ale nie wiem co dalej, czy nadal bede sie oszukiwać po co..

        • 0 0

    • co powiesz po 15-stu latach ?

      • 0 0

    • 2 lata kochanie to pikus poczekamy i zobaczymy co powiesz po 7 latach a potem 10, 15....

      • 1 0

    • Po 2 latach to każdy jest szczęśliwy.

      • 0 0

    • sisi

      ja po dwóch latach miałem tak samo ,nawet po 3 i 4 też. Teraz już nie jest za ciekawie,ale powodzenia

      • 0 0

    • zazdroszcze...

      W kwietniu 2012 minie 17 lat...i..już nie jest tak kolorowo.
      Jakas zdrada sie trafiła z mojej strony ( ale wszystko ma swoje powody)
      Zastanawiam się...czy to ma jeszcze sens...po co udawać że coś jest...jak ...NNIE MA................

      • 3 0

    • uważaj

      ..zostaw trochę dla siebie,nie obnażaj się ze wszystkim nawet mężowi, zawsze niech odrobinę ciekawi go dlaczego nie mówisz tak do dechy bo staniesz się jak otwarta książka ,nieciekawa przewidywalna,,odwróci się do innej ciekawszej....to rada starszej :)

      • 1 0

    • nnnn

      czyli jeszcze kryzysy przed wami

      • 3 0

    • 2 lata -to jeszcze ,,nowe sitko na kołeczku" jak mówi moja babcia!!!!

      • 1 0

    • pogadamy jak bedizesz mężatką kilkanaście lat i dzieci :) to nie jest takie proste :) sama zobaczysz

      • 3 1

    • uważaj bo...

      to uważaj bo za kolejne 2 lata cos rąbn...ie i wtedy pogadamy!

      • 1 1

    • tylko poczekaj.

      Dwa lata? Po dwóch latach trudno to wogóle nazwać małżeństwem,to tylko dalszy etap zakochania. Małżeńtwo zacznie sie pojawiać gdzieś tak po 9,10 latach. 2 lata małżeństwa masz za sobą i już rozkazujesz ludziom jak prowadzić związek. A jak sie wypowiadasz to wypowiadaj sie za siebie,bo takie rady to tylko do rozwodu mogą doprowadzić. PS Spójrz sobie na ten wpis na blogu za 18-20 lat,wtedy pogadamy.

      • 2 1

    • ...

      I co,może powiesz mi że jak tylko musze wracać z pracy to musze rozmawiać o tym jak sie w głowe uderzyłem? Rozmawiałem z żoną na KAŻdy temat i to doprowadziło nie tylko do krzyzysu, doszło do rozwodu. Te swoje fajne rady to sobie wsadz a nie niszcz nimi związki. To wszystko co chciałerm powiedzieć. PS Ciekawe kiedy weżmiecie rozwód,pewnie gdzieś od 6 miesięcy do 2 lat,ciesz się tym póki jeszcze trwa.

      • 1 0

    • hahah po 2 ltach tez bylam szczesliwa

      • 3 1

    • Od dwóch lat? Przepraszam, ale to brzmi śmiesznie. 2 lata to wciąż zakochanie a nie dojrzała miłość

      • 4 1

    • ania

      Kochana Kiki jak przeżyjesz ze swoim mężem 20 lat i nadal będziesz twierdzić że znasz receptę na udany związek to Ci pogratuluję ja jestem po 13letnim związku i mogę śmiało twierdzić że miłość zamienia się w rutynę a rozmowy już nie są takie same jak po 2latach małżeństwa ...niestety...

      • 2 1

    • przepraszam ale niech się Pani wypowie po 20 latach ...

      • 5 0

    • Po pierwsze jak juz cos piszesz to moze tylko za siebie a po drugie co to jest 2 lata"wobec wiecznosci"

      • 0 0

    • To samo miałam powiedzieć... pogadamy za 5, 6 lat chociaż...

      • 1 0

    • a ja po 2 przezywam kryzys.taki ze chciałam odejsc

      • 0 0

    • w nawiązaniu

      pogadamy za lat dwadzieścia, oby nie zabrakło tematów . Trzymam kciuki i pozdrawiam Was

      • 1 1

    • Pytanie o zasadność

      a jak długo jesteście małżeństwem ??? Dwa lata? A może pięć ?

      • 0 1

    • poczekaj jeszcze kilka

      dwa lata to malutko, jeszcze jest pasja , co zrobic po wiekszej ilosci lat, kiedy dodchodzi znudzenie soba nawzajem i rozmowami tez ...

      • 0 1

  • Mam dosyć już

    Mam dosyć już małżeństwa, to on poprosił mnie o rękę i w sumie nie zaprzeczył że nie chce zaraz dzieci. Teraz już półtorej roku po ślubie mnie winni za każde zło. Mamy już dom i miejsce dla dzieci, ale ich jest brak. Do tego wszystkiego prowadziliśmy razem firmę, ale ze względów finansowych poszedł do pracy, miał mi pomagać ale nie mam na co liczyć. Nie wyrabiam z niczym i ma do mnie pretensje ze to moja wina gdzie jest zbyt dużo pracy i nie daje rady. Jak on chce to mu pomagam bez narzekania, a jak ja tego oczekuję to nie mogę liczyć. Wypomina mi wszystko, to moją rodzinę to że ja formę zrujnowalam, że moja wina ze dzieci nie mamy, boli mnie to, mam już tego dosyć. Bo to dla niego się staram, ale już chyba nie chce.

    • 0 0

  • Moje 30 letnie małżeństwo właśnie się rozpadło :(

    Mój mąż zdradzał mnie od zawsze ale od 3 lat,odkąd zmienił miejsce pracy,nie ukrywa,że regularnie sypia z "koleżanką" z pracy!Najpierw myślałam,że "żartuje",chcąc mi zrobić na złość.Niestety było coraz gorzej,aż wyprowadził się na moją prośbę.Nie mogłam tego znieść!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Warsztat muzykoterapeutyczny Opowieści wewnętrznego dziecka

100 zł
warsztaty, spotkanie

Warsztaty dla dorosłych. I wszystko jasne!

20 zł
wykład, warsztaty, spotkanie

Ratuję, bo kocham i potrzebuję

warsztaty

Najczęściej czytane