• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czytelnik: Problem groźniejszy niż koronawirus

Jacek, czytelnik Trojmiasto.pl
26 marca 2020 (artykuł sprzed 4 lat) 
Jeśli społeczeństwo szybko nie wróci do normalności, czeka nas głęboki i globalny kryzys - takie głosy słychać coraz częściej. Jeśli społeczeństwo szybko nie wróci do normalności, czeka nas głęboki i globalny kryzys - takie głosy słychać coraz częściej.

Nie lubię patosu, ale ciśnie się on do nas ostatnimi czasy wszelkimi możliwymi kanałami: od wypowiedzi polityków, przez telewizję, portale internetowe, aż po wpisy na Facebooku i prywatne rozmowy. Chyba faktycznie sytuacja, w której się znaleźliśmy, jest bez precedensu. Emocje, które jej towarzyszą, skala działań rządów i globalny zasięg powodują, że trudno ją porównać do czegokolwiek oprócz wojny. Światowej wojny - pisze pan Jacek, nasz czytelnik.



Czytając artykuły poświęcone koronawirusowi i Covid-19, weryfikuj ich treść na podstawie informacji podawanych przez WHO (World Health Organiztaion)Ministerstwo Zdrowia.


Czy zgadzasz się z autorem, że w walce z koronawirusem daliśmy się ponieść emocjom?

Myślę, że z tego powodu właśnie warto raczej zatrzymać się na chwilę i zastanowić się, co robimy, co powinniśmy robić, pomyśleć o konsekwencjach naszych działań w dłuższej niż tygodniowa perspektywie.

Mam wrażenie, że zamiast tego ogólna panika dyktuje kierunek kolejnych kroków i zmierzamy w katastrofalnym kierunku.

Powiedzenie "mądry Polak po szkodzie" jest naszym narodowym przysłowiem. Szkoda. Warto się przygotować i być mądrym zawczasu, a mamy materiał do przygotowań. Od grudnia, kiedy ujawniono pierwsze przypadki chorych na COVID-19 w Wuhan, minęły już niemal cztery miesiące. Statystyki na dzisiaj mówią o rozpoznaniu wirusa u około 510 tys. zakażonych, 23 tys. zgonów oraz 122 tys. osób, które wyzdrowiały (zobacz statystyki)

Co wiemy?



Po pierwsze: wiemy, że grupą największego ryzyka są osoby powyżej 70 roku życia i osoby ze znacznie obniżoną odpornością. Nie - wszystkie dzieci, nie - wszyscy nastolatkowie, nie - wszyscy dorośli. Zgony zdarzają się przede wszystkim w tej ściśle określonej grupie: osób w podeszłym wieku i z obniżoną odpornością.

Po drugie: wiemy, że wirus jest obecny właściwie w każdym kraju na świecie i w każdym regionie Polski.

Po trzecie: wiemy, że szczepionka lub lek na koronawirusa pojawi się najprawdopodobniej nie wcześniej niż za ok 12-24 miesiące.

Mając tę wiedzę - jakie podejmujemy działania zapobiegawcze?
  • zamykamy wszystkie przedszkola
  • zamykamy wszystkie szkoły
  • zamykamy place zabaw
  • zamykamy wszystkie kina teatry i sale koncertowe
  • zamykamy niemal wszystkie sklepy, zakłady usługowe itp.
  • zamykamy urzędy
  • zamykamy restauracje, bary, kawiarnie, puby itp.
  • zamykamy granice kraju
  • zamykamy połączenia lotnicze, również wewnątrzkrajowe
  • zamykamy lasy (!)
  • ograniczamy ilość kursujących pociągów i autobusów


W ramach walki z koronawirusem Gdynia zdecydowała się na zawieszenie strefy płatnego parkowania. W ramach walki z koronawirusem Gdynia zdecydowała się na zawieszenie strefy płatnego parkowania.
Życie społeczne i zawodowe milionów Polaków zostaje sparaliżowane. Czy naprawdę nikt nie zadaje sobie pytania, na ile adekwatne są to działania? Jakie rzeczywiście przyniosą skutki? Ja długo tak można funkcjonować?

Daleki jestem od lekceważenia zagrożenia, jakie niesie ze sobą COVID-19. Mój ojciec ma 76 lat, kilka lat temu przebył operację aorty przy sercu. Od tego czasu jest bardzo chory, ma duże problemy ze snem, z oddechem, nawet przy minimalnym wysiłku. Jest niestety w ścisłej grupie ryzyka. Boję się o niego i dbamy w domu o to, żeby nie zaraził się choróbskiem.

Przerażony jestem jednak też tym, co za kilka tygodni przyniosą nam wszystkim, w skali mojego kraju i całej Europy, działania, które teraz w bezmyślnym pędzie wdrażamy. Myślę, że wirus szaleństwa, które nami zawładnęło, jest dużo groźniejszy niż koronawirus.

Niby wszyscy wiemy, że rzeczywistość "zapobiegawcza", którą sobie kreujemy, nie może trwać wiecznie. Oficjalnie Ministerstwo Zdrowia wyjaśnia, że polityce izolacji nie chodzi o to, żeby uchronić wszystkich Polaków od zakażenia. To, że zdecydowana większość z nas zainfekuje się prędzej czy później, nie ulega wątpliwości. ("Docelowo ten wirus w ogóle będzie krążył w społeczeństwach i pewnie za rok, dwa, trzy" - wyjaśnia wiceminister zdrowia Łukasz Szumowski).

Myślę, że Polacy nie zdają sobie z tego do końca sprawy, myślą, że przez cały czas walczą, żeby w ogóle uniknąć zakażenia, i myślą, że im się to uda. Tak naprawdę chodzi o to, żeby nie było nagłej, dużej fali zachorowań, z którą nie mogłaby sobie poradzić w krótkim czasie nasza służba zdrowia.

Szpital polowy przy szpitalu na Zaspie Szpital polowy przy szpitalu na Zaspie
Tylko czy z tego powodu powinniśmy zamrażać aktywne życie całego społeczeństwa na nie wiadomo jak długi czas? Jak długo jesteśmy w stanie wytrzymać z tymi wszystkimi ograniczeniami? Jeśli spojrzymy nieco z innej perspektywy niż wszechogarniający strach o własne zdrowie (nawet jeśli nie jesteśmy w grupie ryzyka), na to, co się właśnie dzieje, to dostrzeżemy, jak groźne czekają nas konsekwencje.

Konsekwencje wstrzymania handlu, usług, transportu, jeśli ten stan potrwa jeszcze kilka tygodni, doprowadzą do niespotykanej fali bankructw. Miliony drobnych przedsiębiorców nie zarabiają, kiedy nie pracują. Nie jesteśmy krajem obywateli, którzy mają duże oszczędności na kontach lub w domu. Te oszczędności bardzo szybko się skończą. Za chwilę przestaniemy spłacać kredyty. Co z tego, jeśli nawet rząd dekretem nakaże bankom odroczenie płatności rat. Wtedy banki zaczną mieć poważne problemy i zaczną zwalniać pracowników.

Przeżyliśmy przed chwilą olbrzymią falę uzupełniania zakupów spożywczych (i oczywiście papieru toaletowego...), żeby zrobić zakupy na złe czasy, ale za miesiąc ludzie nie będą już mieli tyle pieniędzy.

Trudno zrozumieć polityków, którzy zaklinają rzeczywistość, twierdząc, że "po kwarantannie" (czyli kiedy?) handel i usługi odrobią sobie w obrotach stracony czas. Skąd klienci wezmą pieniądze na to, żeby tak ochoczo kupować dwa razy więcej zaraz po ponownym otwarciu sklepów? To będą właśnie ci klienci, którzy jako mikroprzedsiębiorcy zbankrutowali lub są bliscy bankructwa i raczej będą myśleć o maksymalnym oszczędzaniu jeszcze przez długi czas. To będą właśnie ci zwolnieni pracownicy banków i innych dużych firm.

Jeden przykład - mieszkam w Trójmieście i dosyć dobrze jest mi znana specyfika jednej z największych, polskich firm. Ta spółka zatrudnia w Polsce ok. 20 tys. pracowników. Sprzedaje rocznie setki milionów sztuk ubrań, za kilka miliardów złotych, ale mechanizm ustawiony jest tak, że finalna marża netto, po inwestycjach i wszystkich innych kosztach, wynosi zaledwie kilka procent. Kilka tygodni braku sprzedaży może doprowadzić tego kolosa (na skalę Polski) do bankructwa. To oznacza kolejne 20 tys. osób naraz bez pracy i dochodów.

Bezprecedensowy kryzys, który sobie szykujemy, jeśli bardzo szybko nie zmienimy sposobu postępowania, na lata pogrąży naszą gospodarkę - uważa nasz czytelnik. Bezprecedensowy kryzys, który sobie szykujemy, jeśli bardzo szybko nie zmienimy sposobu postępowania, na lata pogrąży naszą gospodarkę - uważa nasz czytelnik.
Takich polskich firm jest w Polsce również dużo, jakie to zagrożenie - widać po niespotykanych nigdy wcześniej obniżkach ich kursów na GPW. Inwestorzy jak najdokładniej analizują i oceniają ryzyko (bo po prostu z tego żyją). Czy polski budżet będzie w stanie wytrzymać taką falę bankructw i spadek podatków od dochodów? Czy polski budżet będzie w stanie zająć się dodatkowymi setkami tysięcy, a może milionami bezrobotnych i ich zasiłkami?

Bezprecedensowy kryzys, który sobie szykujemy, jeśli bardzo szybko nie zmienimy sposobu postępowania, na lata pogrąży naszą gospodarkę. Nie będzie to skala jak z 2007 r. Wtedy działała "tylko" psychologia, teraz działa zarówno psychologia, jak i realne, fizyczne zatrzymanie na niewiadomy czas obiegu pieniądza w gospodarce. Oczywiście dotyczy to również innych krajów Unii Europejskiej.

Na tym się nie skończy, bo rząd, żeby jakoś sfinansować tzw. tarcze antykryzysowe, będzie zmuszony na wydatki socjalne zaciągać pożyczki, co zwiększy docelowo obciążenia budżetu, oraz zacznie dodrukowywać pieniądze, co zwiększy z kolei inflację. Jeśli tą samą drogą pójdzie cała Europa, to będziemy mieli szalejącą inflację na całym kontynencie (oczywiście oprócz jednej Szwajcarii, która tradycyjnie może drukować, ile chce, bez żadnych negatywnych konsekwencji). Nie chcę wyciągać daleko idących wniosków, ale niemal sto lat temu mieliśmy w Europie też olbrzymi kryzys, z szalejącą w niektórych krajach inflacją...

Absurd tych wszystkich rozwiązań i tragicznych konsekwencji polega na tym, że przy obecnym systemie powszechnej kwarantanny i tak... nie uda się nam osiągnąć zamierzonego celu, tzn. rozłożenia na długi czas zachorowań w grupie ryzyka. Żeby tak się stało, kwarantanna w takiej postaci jak teraz musiałaby trwać bardzo długo (niektórzy mówią o końcu roku 2020), a tego po prostu fizycznie nie wytrzyma żadna gospodarka. Trzeba będzie przerwać eksperyment pełnej izolacji pewnie za ok. miesiąc, a to nie jest wystarczający okres na rozłożenie fali infekcji. Jeśli nic nie zmienimy, to będziemy mieli nagły wzrost zachorowań (z którym nie poradzą sobie szpitale, czyli i dużą śmiertelność) i jednocześnie tragiczne skutki gospodarcze.

Sytuacja, w której politycy reagują na zagrożenie w panice, przypomina niestety scenę, w której w dużej hali, pełnej ludzi, zaczyna się pożar. Jest groźnie, ale można w dobrej organizacji odciągnąć tych, którzy są najbliżej ognia i najbardziej narażeni na poparzenia, zminimalizować straty i po kolei różnymi drzwiami opuścić halę. Do tego trzeba kogoś, kto mądrze zarządzi sytuacją kryzysową. Zamiast tego zazwyczaj ludzie wpadają w panikę, zaczynają biec, tratują tych, którzy są blisko wyjść, blokują wszystkie drzwi i w ten sposób ginie zarówno dużo więcej poparzonych, jak i dodatkowo stratowanych. Podwójnie tragicznie.

Koronawirus uziemił też samoloty. Na lotniskach ruch zamarł. Koronawirus uziemił też samoloty. Na lotniskach ruch zamarł.

Co można zrobić w sytuacji koronawirusa?



Zamiast izolować od siebie wszystkich członków społeczeństwa, należałoby przywrócić wszelką aktywność w życiu publicznym i jednocześnie opracować oraz wdrożyć sprawnie natychmiastowy plan ochrony osób z grup podwyższonego ryzyka.

W Polsce żyje ponad 4 mln osób w wieku powyżej 70 lat. Jeśli dodamy do tego osoby młodsze, ale z powodu innej choroby szczególne narażone na powikłania choroby COVID-19, to pewnie osiągniemy liczbę ok. 4,5-5 mln osób. To o nich powinniśmy zadbać.

Kompleksowy program ochrony tej grupy, która właśnie tego potrzebuje, bylibyśmy w stanie wprowadzić dużo skuteczniej niż "ochronę" wszystkich obywateli. Nieporównywalnie mniejszym nakładem sił zarówno organizacyjnych, finansowych, jak i społecznych możemy przy pomocy rodzin, pomocy sąsiedzkiej, być może gwardii narodowej lub wojska, objąć ochroną zagrożoną grupę, zgodnie ze ściśle opracowanymi standardami.

Jeśli zajdzie potrzeba, państwo może wynająć i przystosować obiekty, typu ośrodki wypoczynkowe, sanatoria, hotele, do czasowej izolacji rzeczywiście zagrożonych.

Jeśli skupimy się na realnie potrzebującej grupie 4,5 mln potrzebujących, zamiast trwonić siły i środki na całą grupę ponad 38 mln Polaków, to osiągniemy znacznie lepsze efekty, unikając jednocześnie dramatycznych skutków powszechnej kwarantanny.

Te 4,5 mln Polaków to są osoby (tak, jak mój tata) w zdecydowanej większości nieczynni zawodowo, więc kosztów ich zniknięcia z rynku pracy niemal nie odczujemy. To właśnie te 12 proc. Polaków potrzebuje naszej uwagi i pomocy. Możemy chronić ich życie i siebie przed skutkami nadzwyczajnej sytuacji.

Przez dłuższy okres szczelniejszej izolacji osób starszych, na który będziemy mogli sobie wtedy pozwolić, fala infekcji przejdzie przez nieobjętą kwarantanną część kraju, nie czyniąc wielu tak szkód, bo - jak wiemy - 80 proc. przechodzi w ogóle bezobjawowo, a pozostali z grupy przechodzą lekko. Z tymi przypadkami, które będą wymagały jednak hospitalizacji (zapewne znajdzie się taki mały odsetek), służba zdrowia będzie mogła sobie poradzić, bo będzie ich mało (to wiemy ze statystyk zachorowań w grupach niższego ryzyka).

Oczywiście trzeba będzie zachowywać zdrowy rozsądek i zasady higieny, ale będzie można normalnie żyć.

Po kilku miesiącach (może właśnie do końca roku?) będzie można zakończyć kwarantannę osób starszych, bo zdecydowana większość pozostających na zewnątrz - wszyscy, którzy przeszli infekcję - będzie już uodporniona na koronawirusa i nie będzie infekować. Zapewne nie 100 proc., ale wystarczająco dużo, żeby powracające z kwarantanny 4,5 mln obywateli nie zachorowało w jednym momencie. Dodatkowo w tym czasie będziemy już znacznie bliżej ew. wprowadzenia na rynek szczepionki lub skutecznego leku.

Zamiast tego fundujemy sobie terapię podobną do tej, jaką serwują sobie widzowie idący na horror do kina. Tylko że z kina wyjdziemy po dwóch godzinach, bez żadnych konsekwencji.

Mam wrażenie, że ogólne straszenie siebie nawzajem napędzane jest jakąś narastającą ekscytacją. Strach ma być celem sam w sobie. Być może silne emocje, które zrównują nas wszystkich w sytuacji zagrożenia, są podświadomie pożądane i im silniejsze emocje - tym więcej równości. Dzisiaj nie ma różnicy między Janiną Gwiżdż z gminy pod Wołominem i Tomem Hanksem - bogatym gwiazdorem z Ameryki. Wszyscy mogą zachorować.

Dlatego być może z lubością produkujemy, przesyłamy sobie i całkiem serio traktujemy filmiki z patetycznymi apelami, wygłaszanymi dramatycznie, błagalnym głosem, na granicy histerii, zaczynającymi się od słów: "Błagam was dzisiaj tylko o jedno! Błagam was! Ratujcie swoje życie! Nie wychodźcie przypadkiem z domów...". Dlatego nagle narodziło się w Polsce dziesiątki tysięcy moralizatorów apelujących do wszystkich, do których mogą dotrzeć, o "rozsądek" (bo przecież oni sami są rozsądni i koniecznie muszą teraz pouczać innych, nawet jeśli inni usłyszeli te apele już tysiąc razy), a rodzice, którzy ośmielili się na moim osiedlu wyjść z małym dzieckiem na spacer i spotkali innych rodziców z dzieckiem, są wyzywani na osiedlowym forum od "kompletnych debili", "poj...ów", "tych, którym i tak już nic nie pomoże - i dobrze!"...

Atakowani w telewizji i we wszystkich serwisach informacyjnych w internecie wielkimi czerwonymi literami o najnowszej liczbie zakażonych i zgonów, aktualizowanymi "live", odnosimy wrażenie, że zaraz wszyscy umrzemy, jeśli tylko wystawimy głowę przez okno! I, o dziwo, znajdujemy w tym lęku jakąś surrealistyczną przyjemność.

Warto też zdać sobie sprawę z tego, że podawane liczby to nie są rzeczywiste liczby dotyczące infekcji. Wiemy, że żaden kraj nie dysponuje wystarczającą liczbą testów dla wszystkich swoich obywateli, a z pewnością żadna służba zdrowia nie jest w stanie w ciągu kilku tygodni czy miesięcy przebadać całej swojej populacji.

W wielu miejscach przy wejściu do budynków użyteczności publicznej mierzona jest temperatura. W wielu miejscach przy wejściu do budynków użyteczności publicznej mierzona jest temperatura.
Szacuje się, że na 100 wykrytych infekcji przypada nawet 500 niewykrytych. Skąd to wynika? - Lekarze potwierdzają, że 80 proc. zakażonych przechodzi chorobę zupełnie bezobjawowo - ich przecież nikt nie poddaje testom. Zakażonych jest więc kilkukrotnie więcej. Jeśli przyjąć tylko relację 80 proc. bez objawów, a więc z niewykrytą infekcją, do 20 proc. z objawami (a przecież i spośród nich nie wszyscy zostali przebadani), to wirusa w swoich organizmach ma pięć razy więcej osób, niż czytamy codziennie na czołówkach gazet.

Statystyki zgonów są za to miarodajne, bo śmierć dużo łatwiej wykryć i wszystkie są badane. Wynika więc z tego, że śmiertelność koronawirusa nie wynosi wcale ok. 4 proc., ale jest wielokrotnie niższa i wynosi ok. 0,8 proc.

Oczywiście to wciąż bardzo dużo i nie chodzi o to, żeby umniejszać zabójczość wirusa. Chodzi o to, żeby wiedzieć, o czym mówimy. Spośród 100 osób, które zarażą się koronawirusem, statystycznie umrze mniej niż jeden człowiek. Nie cztery osoby.

Podobną do mediów, tylko o jeszcze większej wadze, narrację wprowadzają politycy. Wiemy już od czasów Orwella, że im bardziej przestraszone społeczeństwo, im bardziej trzeba je "chronić", tym lepiej dla polityków. To jest ich czas!

Ale, drodzy politycy, chcę wierzyć i wierzę, że nie to jest waszym celem!

Wybieramy was, bo ufamy, że rozsądnie będziecie zarządzać wspólnym państwem. Że jesteście opanowani i mądrzy, a decyzje, które podejmujecie, są przemyślane i dalekosiężne. W obecnej chwili mamy w Europie do czynienia błyskawiczną licytacją, kto szybciej i bardziej ograniczy prawa w swoim kraju. Bez opamiętania, bez planu na to, co dalej, za kilka tygodni, miesięcy.

W ramach profilaktyki w komunikacji miejskiej zawieszono sprzedaż biletów. W ramach profilaktyki w komunikacji miejskiej zawieszono sprzedaż biletów.
Jaki sens ma zamykanie granicy z Czechami czy Niemcami, jeżeli zarówno w Polsce, jak i w Czechach, i w Niemczech wirus już jest obecny? Czeski czy niemiecki wirus jest bardziej zjadliwy albo zaraźliwy od naszego, polskiego? Chcemy hodować tylko swoją, endemiczną odmianę COVID-19?

Jaki sens (oprócz rujnowania kondycji ekonomicznej LOT-u) ma zamykanie połączeń lotniczych pomiędzy polskimi miastami, jeżeli w każdym regionie kraju wirus jest już obecny? Czy wirusem z Gdańska można się zarazić bardziej w Warszawie niż wirusem warszawskim?

Po co zamykamy szkoły i przedszkola, jeśli to nie najmłodsi są narażeni na powikłania, tylko najstarsi?

Po co robimy tak nielogiczne rzeczy, jak ograniczanie liczby kursujących autobusów i pociągów?

Dlaczego wprowadzamy tak absurdalne zarządzenia, jak "zamykanie lasów"?

Zamykający w panice wszystko, co się da, politycy działają już nawet przeciwskutecznie do własnych celów: przecież im mniej autobusów, tym więcej ludzi będzie się spotykać w każdym z nich, a jak ludzie nie będą mogli wejść do lasu (mieli się tam stykać bardzo blisko ze sobą?), to będą chodzili ze swoimi psami po ulicach, gdzie będzie znacznie większe zagęszczenie niż na leśnych dróżkach (obawiam się, że nie da się e-learningowo nauczyć czworonogów załatwiania się do muszli, więc wyjść muszą).

Drogi prezydencie, premierze, politycy z opcji rządzącej i opozycji! Wielkie chwile wymagają wielkich czynów i wielkiego formatu ludzi. Znajdujemy się w bezprecedensowo kryzysowej sytuacji, w której potrzeba nam męża stanu. Przywódcy, który nie będzie podążał w owczym pędzie, ale będzie umiał mądrze przeanalizować sytuację w dłuższej perspektywie, powziąć decyzje o dalekosiężnych skutkach i będzie miał odwagę te decyzje obronić oraz wprowadzić w życie. Mężów stanu charakteryzuje to, że potrafią się przeciwstawić w pierwszej chwili opinii publicznej, dokonać tego, czego powinni dokonać, i w dłuższej perspektywie pokazać swoim obywatelom, że jednak mieli rację. Wygrali!

Nie wystarczy uczestnictwo w wyścigu, w którym biorą udział politycy z innych krajów, w dyscyplinie: "Jesteśmy lepsi, skoro zamykamy szybciej, zamykamy... wszystko", bo to po prostu nie pomaga, tylko szkodzi. Szkodzi bardzo.

W pierwszych dniach epidemii z półek sklepowych zaczęły znikać produkty z długą datą przydatności do spożycia, m.in. makarony, kasze, ryż czy konserwy. W pierwszych dniach epidemii z półek sklepowych zaczęły znikać produkty z długą datą przydatności do spożycia, m.in. makarony, kasze, ryż czy konserwy.
Yuval Noah Harari napisał kilka dni temu w "Financial Times", że ludzkość stoi obecnie w obliczu globalnego kryzysu. Być może to największy kryzys naszego pokolenia. Decyzje podejmowane przez ludzi i rządy w ciągu najbliższych kilku tygodni prawdopodobnie ukształtują świat na długie lata. Trudno się z tym zdaniem nie zgodzić.

Uważam, że nie zmieniając nic w naszych postępowaniach w najbliższym czasie, narazimy się, oprócz druzgocącego aspektu gospodarczego i nieskuteczności zapobiegnięcia nagłej fali infekcji, również na inne niebagatelne koszty.

To, co dzieje się teraz, i jak reagujemy odciśnie z pewnością głębokie piętno na naszych przyszłych zachowaniach. Czy chcemy, żeby w sytuacjach kryzysowych reakcją ludzi była izolacja i nieufność wobec innych? Postrzeganie ich jako potencjalnego zagrożenia? Czy chcemy, żeby naszymi decyzjami kierował strach, a nie rozsądek? Jakie społeczeństwo budujemy w ten sposób?

Chciałbym, aby wspólny wysiłek w kierunku zapewnienia opieki najbardziej potrzebującym był tym, co nas jednoczy i napędza do działania, a nie lęk napędzający działania polegające na zamykaniu się w swoich prywatnych światach.

To może być piękna terapia zarówno zwalczająca koronawirusa, jak i wzmacniająca więzi pomiędzy ludźmi.

Jacek, zwykły mieszkaniec Trójmiasta, mikroprzedsiębiorca, absolwent Wydziału Ekonomii na Uniwersytecie Gdańskim i Filozofii na Uniwersytecie Warszawskim
Jacek, czytelnik Trojmiasto.pl

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (1880) ponad 50 zablokowanych

  • Ludki !! zamiast wykupować jedzenie to kupujcie akcje !!! jak macie rozum hehe

    • 0 0

  • Ma sens ład i sklad

    Dodatkowo co komu po tym ze są te zakazy i zamykanie wszystkiego jak naród Polski tak w większości nic nie rozumie i nie szanuje i wie lepiej. Dla przykładu sklepy i kolejki w nich do kasy, niby ma być odległość 2 m aktualnie a w praktyce człowiek na człowieku... seniorzy maja swoją godzinę zakupów ale oni oczywiście wiedzia lepiej kiedy je robić i robią zakupy poza ta godzina ... wiec jak dla mnie mogło by być wszystko otwarte tylko żeby ludzie stosowali się do podstaw, maseczki na twarz rękawiczki na ręczę, częste dezynfekcje i zachowanie odległości między sobą i da się żyć

    • 2 0

  • Bardzo mądry tekst. W końcu ktoś miał odwagę to napisać.
    trzeba jeszcze dodać że zaczyna się fala samobójstw w związku z upadkami firmy. niech też prowadzą statystkę którego dnia w jakim województwie ktoś odebrał sobie życie bo już nie był w stanie tego wytrzymać :(

    • 1 1

  • Jacek jestes wichrzycielem z poko czy z kodu

    • 2 2

  • Rozłożenie w czasie to jedyne wyjście!

    Choć artykuł może przemawiać do wielu niestety faktem jest że nagła fala zachorowań sparaliżuje CAŁĄ służbę zdrowia,a społeczeństwo nie boryka się tylko z wirusem i nie tylko starzy potrzebują opieki. W komentarzach oczywiście jest polityka wplątywana lecz nie sądzę żeby było to istotne. Moim zdaniem tymczasowa izolacja i przestrzeganie zasad jest dobrym pomysłem. Oczywiście nie można się dać zwariować i przede wszystkim można nadal wykonywać wiele zawodów utrzymując wyjątkowe zasady dystansu i higieny. Pomysł o tworzeniu miejsc dla tych bardziej narażonych jest dla mnie makabryczny i źle się kojarzy. Jak we wszystkim trzeba znaleźć balans i nie zapominać że wszyscy jesteśmy powiązani . Życzę zdrowia i życzliwości.

    • 0 1

  • usunac te wypociny (11)

    Do trojmiasto.pl - proszę usunąć ten bardzo szkodliwy tekst, który może niektórych skłonić do lekceważenia zagrożenia. A autor niech swoje "mądrości" zaprezentuje Włochom, ciekawe, co mu odpowiedzą? Sam zresztą sobie zaprzecza, stwierdzając, że ograniczenia są konieczne ze względu na niewydolność naszej służby zdrowia, a co za tym idzie, gdyby przywrócić nam szeroko pojętą wolność, to ta służba nie dałaby rady - leczeni byliby tylko ludzi młodzi, dobrze rokujący. Tego chce autor? Restrykcje obowiązują od niedawna, a ludzie już nie wytrzymują i wyłażą z domów na spacerki itp. Może i ten wirus zaatakuje większość z nas, ale zrobię wszystko, aby nie zaatakował akurat mojego taty walczącego niedawno z nowotworem. A tacy egoiści, jak autor tekstu, doprowadzają mnie do szału. Gdybym była złośliwa, to jeszcze bym dodała, że pewnie autor ceni sobie Korwina, ale że złośliwa nie jestem, to nie dodam.

    • 101 36

    • (1)

      Czy portal w końcu usunie ten artykuł?

      • 16 2

      • Usuńcie ten artykuł

        • 0 0

    • Stop Histerii (3)

      Wiecej szkód robi ta histeria narodowa. Myśl: 39 mln ludzi i kilkanascie osób zmarłych. Chyba umiesz liczyc? Jak ci zabraknie na chleb to bedziesz miał w d... wirusy.

      • 6 16

      • (2)

        Powiedz to Włochom, mądralo. Po co mi chleb, skoro będą już martwa?

        • 16 2

        • (1)

          A co będziesz jadła, jeśli nie będziesz martwa?

          • 0 7

          • pewnie chleb, albo podpłomyki, produkcja żarcia nie stanie i będzie musiała mieć jakiś rynek zbytu. upadną małe biznesy niepotrzebne nikomu poza właścicielem. to on będzie miał problem co jeść, bo autem w leasingu się nie nażre, tylko co mnie to obchodzi?

            • 4 0

    • (1)

      Nie potrafisz czytać ze zrozumieniem, to fakt!

      • 3 17

      • Chyba raczej Ty czytałeś jakiś inny artykuł...

        • 8 3

    • agaa (1)

      Też poczułam dreszcz na plecach - ten p.Jacek wręcz nawołuje do eutanazji. Na masową skalę. Też uważam, że artykuł jest szkodliwy.

      • 32 5

      • szkodliwy artykul

        Racja, ten Pan równie dobrze mógłby napisać: skoczmy wszyscy z mostu, bo przecież i tak kiedyś każdy z nas umrze. Ta sama logika. Trojmiasto.pl, myślałam, że macie więcej oleju w głowie... Wstyd umieszczać coś takiego.

        • 24 5

    • Młodzi

      Młodzi na świecie też ukierajay

      • 6 0

  • Pan ładnie manipuluje słowem

    Odizolować chorych i starszych od rodzin, od życia a samemu zarabiać zarabiać i zarabiać i wydawać. Super myśl

    • 4 2

  • (40)

    Z jednej strony racja, ale premier Wielkiej Brytanii postępował właśnie tak i skutki nie są dobre.

    • 689 75

    • Jak postepowal? Chronil seniorow? Chyba nie?

      • 0 0

    • Skutki nie są dobre, bo przestał tak postępować. Dał sie przekonać, że należy dołączyć do owczego pędu w kierunku przepaści, co potwierdza że nie jest zbyt dobrym premierem.

      • 0 1

    • GB działa od stycznia

      A procedury kryzysowe epidemiologiczne mają od 2011 roku. Działają wg określonego planu, sugeruje sprawdzic

      • 0 0

    • Az 600głupków dało plusa hahaha

      • 0 1

    • O jakich skutkach mówisz ? Spójrz na Japonię, pełne ulice i parki, mimo zakażeń kraj funkcjonuje normalnie.

      • 0 1

    • (8)

      No nie do końca - premier UK nie izolował ludzi z grupy podwyższonego ryzyka, po prostu stwierdził że nic nie będą robić.
      Generalnie mam podobne przemyślenia co autor artykułu.
      Ile będzie "ofiar ubocznych" walki z koronawirus...

      • 40 18

      • paru mikroprzedsiębiorców-filozofów z wydziału gier i zabaw się powiesi i po kłopocie (6)

        tego typu wybitne przemyślenia przedstawia autor - hitler i mengele chętnie wręczyliby mu nagrodę Nobla

        • 37 26

        • Człowieku, co Ty piszesz? (5)

          Ktoś się powiesi i dla Ciebie to kłopot z głowy??!

          • 16 17

          • Hm (3)

            A co wynika z tekstu autora?? Kilka starszych osób umrze i po kłopocie?! No i jeszcze Ci z większej grupy ryzyka..czyjes dzieci, matki, ojcowie, siostry i bracia. Cóż, taka sytuacja. Najważniejsza gospodarka.

            • 26 8

            • Zupełnie nie to

              Wynika z tego artykułu.
              Ewidentne problemy z właściwym wnioskowaniem.

              • 1 3

            • A jak ten pomysł z powrotem do "normalności" spowoduje wzrost zachorowań i zgonów to kto będzie pracował? Nie sądzę żeby ludzie tak szybko i masowo zaczęli się gromadzić w kinach,kawiarniach i restauracjach.

              • 1 0

            • Gdy się gospodarka posypie to umrze ich dużo więcej.

              Myślenie nie boli.

              • 15 13

          • czytaj całość a nie nagłówki tylko

            • 17 3

      • "ludzi z grupy podwyższonego ryzyka, po prostu stwierdził że nic nie będą robić." - "Uchodźcy"?

        • 0 1

    • Premier Wielkiej Brytanii za 2 tygodnie wyzdrowieje i powie: I po co była ta panika?!

      • 1 0

    • co do Wielkiej Brytanii

      Nie można porównywać zachowania premiera W.B. do autora tego artykułu, gdyż premier zlekceważył niebezpieczeństwo jakie niesie z sobą wirus dla osób w grupie ryzyka, a autor artykułu sugeruje zmianę postępowania, które mogłoby skuteczniej chronić ludzi z grup ryzyka oraz zapewnić powrót do względnej normalności dla pozostałych. Nie lekceważy wirusa, ale podkreśla, że ten rodzaj izolacji i szerzenie paniki i tak nie uchroni na dłuższą metę tych najbardziej zagrożonych. A stanowi zagrożenie dla wielu sfer naszego życia w przyszłości.

      • 5 2

    • To nieprawda

      W GB nie podjęto działań w celu specjalnej ochrony grupy podwyższonego ryzyka.

      • 2 1

    • Bo to też polityk! W końcu musiał robić pod publikę, a to błąd. (15)

      • 21 14

      • mhm (14)

        nie pod publikę, tylko dostał w twarz od rzeczywistości. Dziś w Wielkiej Brytanii +2000 zachorowań, o 500 więcej niż wczoraj. Amerykańska administracja też początkowo zbagatelizowała sprawę, dziś 15 000 tysięcy nowych zachorowań, prawie 80 tys. łącznie. Tak się kończy myślenie, że ekonomia jest ważniejsza niż zdrowie.
        I tak, jest faktem, że niewielki odsetek zakażonych wymaga hospitalizacji, problem w tym, że niewielki odsetek od bardzo dużej liczby ludzi robi się olbrzymią liczbą pacjentów wymagających hospitalizacji w tym samym czasie, kilkuset dziennie, codziennie, tysiące tygodniowo, przez kilka tygodni. Mało, który kraj ma tak wydajną służbę zdrowia (a inne choroby przecież nie zniknęły), a jak ta sobie nie radzi to się kończy jak we Włoszech, zaczyna brakować wszystkiego, coraz więcej lekarzy choruje = coraz mniej lekarzy pracuje, a chorych przybywa. Nie bez powodu prawie wszystkie kraje, nawet te najbogatsze, przyjęły strategię rozłożenia zachorowań na dłuższy okres ("spłaszczanie krzywej"), a nie strategię anglików.
        Powtórzę: zdrowie ważniejsze niż pieniądze, a jak ktoś myśli inaczej to odsyłam do jednej z bardziej znanych fraszek Kochanowskiego.

        • 99 7

        • A co ze Szwecją? (10)

          Tam nie zdecydowano się na masowe izolowanie ludzi, kraj ponoć funkcjonuje w miarę normalnie a zachorowań nie mają jakoś szczególnie dużo.

          • 10 14

          • W Szwecji mieszka 3x mniej ludzi niż w Polsce na większej powierzchni (8)

            Jakiekolwiek porównywanie bez sensu

            • 28 4

            • (5)

              to popatrz na Japonie. Wiecej ludzi na m2, starsze spoleczenstwo, brak izolacji i wiekszych restrykcji, brak paniki i kontrola sytuacji.

              • 9 2

              • w Japonii (2)

                szkoły zamknęli w lutym. Co do reszty obostrzeń, to ludzie się tam po prostu trzymają zaleceń, nawet bez odgórnych nakazów, taka kultura.

                • 16 0

              • Ufają systemowi (1)

                A nikt przy zdrowych zmysłach nie zaufa tym kartoflom na Wiejskiej

                • 15 4

              • Zamknij 4 szpitale i przyjdź po 200 baniek.

                Arłukowicz.

                • 6 1

              • I co myślisz że ludzie nagle zaczną się zachowywać jak japończycy?

                Którzy swoją kulturę kształtowali przez setki lat? Można sobie pomarzyć

                • 11 1

              • Japonia leczy pacjentów z koronawirusem lekiem na grypę, niedostępnym w Polsce.

                • 10 0

            • 3x? (1)

              • 1 5

              • 3,8 razy

                Polska ca 38mln, Szwecja ca 10mln

                • 5 0

          • 12.03 Szwecja ograniczyła robienie testów do osób starszych, hospitalizowanych i personelu medycznego.

            • 17 0

        • W Polsce może być zarażonych i ze sto tysięcy osób (2)

          • 15 12

          • Po czym poznać 'dwutygodniowego' epidemiologa? Że myli zarażenie z zakażeniem.

            • 21 3

          • "może" jest szerokie i głębokie

            • 20 15

    • Nie są dobre

      Ale mogą być gorsze. Widać musicie doświadczyć Wielkiego Kryzysu żeby zrozumieć.

      • 0 0

    • Z tego co widzę to są podobne jak u innych (5)

      a nawet jest lepiej niż w Hiszpanii czy Francji, choć startowali w tym samym czasie (no może Francja parę dni wcześniej). Moim zdaniem nie da się tego zatrzymać a nawet istotnie spowolnić - nie w takim świecie, w jakim żyjemy. Ciesz się, że na północy były przymrozki a w dzień 2-3 stopnie, będzie znacznie gorzej jak się ociepli, na razie trzepie głównie południowy-zachód.

      • 3 13

      • ZIOM bzdury gadasz wirus w miejscach gdzie jest zimno atakuje skuteczniej (1)

        ... Jedynie upaly go spowolnia

        • 7 3

        • Jassne - a świetnym przykładem "spowalniania przez upały" jest np. Ekwador...

          Ekwador - na 14 mln mieszkańców były wczoraj 1403 przypadki zdiagnozowane, dzienny przyrost liczby przypadków ca 15%, zmarły 34 osoby.
          Średnia dobowa temperatura marca w najgęściej zaludnionych rejonach nadbrzeżnych +28'C, amazon basin +29'C, stolica Quito +18'C...

          • 3 0

      • (2)

        Hiszpania to akurat jeden z tych krajów, które obudziły się z ręką w nocniku. Poza tym porównaj dzienny przyrost przy ogólnej liczbie zakażonych - w UK przy ok. 12 tysiącach przyrost oscyluje w okolicach 20%, we Francji na tym poziomie to było ok. 15%, dla porównania, w podawanej jako dobry przykład Płd. Korei przyrost dzienny to ok. 1% i do dziś nie doszli oni do 12 tysięcy, mimo, że tam się wcześniej zaczęło. UK bliżej do Hiszpanii niż Francji i tu odsyłam do pierwszego zdania w tym poście.

        • 8 1

        • W Korei się dość szybko sezon skończył (1)

          poza tym wyglądało tam to identycznie: szybki wzrost, krótki okres stabilizacji i powolny spadek - teraz pewnie mają głównie "przyjezdnych". I nie wierzę w tą wczesną prewencję - największy efekt izolacji jest wtedy, kiedy masz dużo zarażonych, co z tego, że ludzie siedzą w domach jak zarażonych jeden na milion? Kolejna rzecz - skoro już za późno, to po co je wprowadzają? Następnie: dlaczego nie ma wzrostów, gdy restrykcje są znoszone? I co z krajami takimi jak Szwecja? Nie spina mi się to logicznie a to, że stoją za tym politycy i media tylko ujmuje tym teoriom wiarygodności. Nie mogę się doczekać okresu rozliczenia tego wszystkiego.

          • 3 15

          • no nie do końca

            "sezon" szybko się skończył dzięki prewencji - obecność i rozwój choroby na całym świecie pokazuje, że zmiany temperatury niespecjalnie mają na nią wpływu. Dzięki zapobieganiu, okres szybkiego wzrostu był krótszy niż w innych miejscach i szybko się ustabilizował na poziomie ok. 1%, w zasadzie przeskakując okres wzrostu ok. 20%. Obecnie zdrowieją ludzie z okresu maksimum zachorowań i za chwilę dziennie więcej ludzi będzie wychodziło ze szpitali niż do nich trafiało, co sprawia, że nie ma zagrożenia że zabraknie miejsc.
            Szwecja od 12.03 testuje tylko starszych, wymagających hospitalizacji oraz personel medyczny, dlatego ich statystyki są niemiarodajne, a mimo tego od 3 tygodni mają ciągły wzrost, w ostatnich dniach nawet większy niż wcześniej.

            • 12 0

  • Codziennie umiera w Polsce ponad 1000 osób.

    • 0 3

  • Widać, że ten artykuł pisał jakiś platfus,

    Widać, że ten artykuł pisał jakiś platfus, a dla platfusa to im gorzej w Polsce, tym lepiej, a najlepiej jakby było tak jak we Włoszech, bo w epidemiologicznym chaosie można siać większy zamęt i wciskać kit, że gdyby platfusy rządzili, to by zrobili to i tamto inaczej i dużo lepiej. Nie wierzcie platfusom jak psom!

    • 6 5

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Konferencja "SM i co z tego?"

konferencja

Zlot motoCYClovy 2024 & II Deadlift Truck Edition

konsultacje, zlot

Dzień dziecka. Joga dla dzieci 4-6 lat

60 zł
warsztaty, spotkanie, joga

Najczęściej czytane