• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kryzys małżeński - czy to się da przeżyć?

28 lutego 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
Zgodne małżeństwo to nie kwestia przypadku czy szczęścia. Udane związki powstają, gdy małżonkowie kochają się i wspierają. Umiejętność budowania długotrwałych, dobrych relacji z partnerem posiada każdy z nas. Nie każdy tylko potrafi wyrazić swoje uczucia, zdefiniować pragnienia czy określić swoją rolę w codziennym życiu.

Niedopowiedzenia, chowane pretensje czy urazy mogą prowadzić do zaburzenia wzajemnych relacji, a w ostateczności nawet do rozstania.

O kryzysie w związku oraz o tym, jak sobie z nim radzić mówi Joanna Krysiak, psychoterapeutka z Gabinetu Terapeutycznego - porady dla rodzin, par, indywidualne.

Kiedy zaczyna się kryzys?
- Każde małżeństwo przechodzi w trakcie swojego trwania pewne etapy. Pomiędzy tymi etapami pojawiają sie kryzysy - mówi Joanna Krysiak, psychoterapeutka. - Każde przejście do kolejnego etapu ich związku jest dla małżonków wyzwaniem. Jednak nie można traktować kryzysu jako coś złego. Takie załamanie pojawia się, aby związek ewaluował, żeby był coraz lepszy, głębszy, satysfakcjonujący i aby rozwijał rodzinę. Można zaryzykować twierdzenie, że bez kryzysów ludzie by się nie rozwijali.


Etapy w związku
1. Narzeczeństwo/ Młode małżeństwo
- Wspólne mieszkanie, nie ważne przed czy po ślubie - mówi Joanna Krysiak. - to czas na poznanie partnera, ale także na poznanie swoich rodzin. To etap starcia dwóch rodzin, ich wartości, przyzwyczajeń, tradycji. Młodzi muszą odnaleźć się i uszanować rodzinę swojego małżonka, zaakceptować panujące w niej zasady. Odmienność zasad, wartości i ról może i powinna wywołać pierwszy kryzys. Małżonkowie aby z sukcesem przejść do kolejnego etapu powinni wypracować system wartości, który będzie panował w zakładanej przez nich rodzinie. W tym celu każdy z nich musi odrzucić 50% tego co wyniósł z rodziny pochodzenia. To nie łatwe. Czasem walczą aż do końca.

2. Pierwsze dziecko
Kiedy małżonkowie podzielili się już rolami w związku, ustalili panujące w nim zasady to pojawienie się dziecka wywraca wszystko do góry nogami. Trzeba na nowo podzielić role w małżeństwie, zaakceptować zmianę trybu życia, zrezygnować z części dotychczasowej wolności. - Związek musi na nowo ustalić hierarchię ważności i priorytety - mówi terapeutka. - Dzieje się tak aby związek przeszedł do kolejnego etapu silniejszy i umocniony w walce z przeciwnościami.
- Na pocieszenie jednak dodam, że drugie dziecko nie powoduje już takiej rewolucji - mówi ze śmiechem Joanna Krysiak.

3. Kolejne etapy wyznacza rozwój pierwszego dziecka: pójście do przedszkola, do szkoły, dojrzewanie.
- Dziecko od początku reaguje na to co dzieje się z rodzicami. Kocha ich, jest w stanie poświęcić dla ich szczęścia bardzo wiele. Na tym etapie kryzys w związku ujawnia się poprzez dziecko - mówi terapeutka. - Problemy dziecka z oddalaniem się od rodziny, zdobywaniem świata, lęk przed rozstaniem z rodzicami, a potem rozpoczęciem samodzielnego życia mogą być tak naprawdę przejawem lęku rodziców.
Bardzo trudny jest okres dojrzewania kiedy znowu trzeba wszystko na nowo poukładać - wyjaśnia Joanna Krysiak. - Nastolatek potrzebuje wyznaczenia granic swojej wolności i niezależności, co powoduje, że rodzice muszą na nowo rozdzielić role w rodzinie.

4. Samodzielne życie
Następny kryzys może nastąpić w momencie, gdy dziecko zaczyna szykować się do samodzielnego życia. Małżonkowie, boją się, o swoje dziecko, ale też o to co stanie się z nimi. Przez lata wychowywania dzieci być może oddalili się od siebie i trzeba będzie stanąć twarzą w twarz z tym, co jest lub czego już miedzy nimi nie ma.

5. Ostatnie etapy : puste gniazdo (po odejściu wszystkich dzieci z domu), starsze małżeństwo i śmierć. Tu ponownie tworzy się nowy podział ról i wartości. Często rodzice stają się dziadkami. Przechodzą na emeryturę. Ale nie tylko to. Puste gniazdo mogłoby być dla małżonków szansą na ponowne zakochanie, drugą młodość. Na rozwijanie siebie i spełnianie marzeń.

Przyczyny
Fundamenty silnego związku, gotowego do walki z kryzysami, należy rozpocząć od początku budowania związku. Jeżeli małżonkowie zaakceptują wartości, które wnosi partner, nie będą starali się na siłę go zmieniać i dostosowywać do swoich wyobrażeń, kryzys nie powinien być tak ciężki do przejścia. Gorzej, jeżeli jeden z małżonków chce narzucić swoje wartości i pomysł na życie drugiej osobie. Wówczas, nawet gdy mu się to uda, to "zwycięstwo" jest pozorne. Okazuje się, że na barkach "zwycięzcy" spoczywa odpowiedzialność za związek. Ta osoba, która przeforsowała wprowadzenie swoich wartości czy zasad jako priorytetowych, musi teraz pilnować ich przestrzegania i strzec swego "zwycięstwa"
Najczęstszym zachowaniem "przegranego" współmałżonka jest wycofanie się. Jednoczenie zaczynają się zarzuty ze strony "zwycięskiego" partnera że druga osoba jest nieodpowiedzialna, że jej nie zależy, że nie stara się, nie walczy o związek.
I paradoksalnie, to "zwycięzcy" częściej przychodzą do terapeuty.
- Częstszym inicjatorem wizyty u terapeuty są kobiety - mówi Joanna Krysiak. - To my, kobiety częściej przejmujemy rolę "bycia bardziej w porządku". Wydaje nam się, że wartości wyniesione przez nas z rodziny są lepsze. Mamy wizję jaki powinien być mąż, małżeństwo, rodzina, wychowanie dzieci. To, czego brak w tym obrazie to wizja kobiety- jej tożsamości, potrzeb, pragnień, siły.
W konsekwencji kobieta bierze na siebie odpowiedzialność za związek i ponosi tego konsekwencje. Najłatwiej to wyobrazić sobie w ten sposób: jeżeli kobieta bierze na siebie 90% odpowiedzialności za dom i rodzinę, to mężczyźnie pozostaje 10%. Trudno wtedy mężczyźnie zadowolić kobietę, bo nie ma jak się wykazać. I niestety, to kobiety przegrywają: częściej są zestresowane, rozgoryczone, zawiedzione czy opuszczane. Cały czas dają coś z siebie i nie dają okazji, aby pozwolić partnerowi dać coś od siebie.
Należy jednak pamiętać, że sytuacja kryzysowa nie jest winą tylko jednego z małżonków. - Odpowiedzialność za nierównowagę w związku zawsze spada na dwie strony - mówi terapeutka. Nigdy też nie jest za późno, póki związek trwa, na przejście zaległych kryzysów i stworzenie satysfakcjonującego i szczęśliwego małżeństwa.

Walka
Do kryzysu dochodzi, gdy jedna ze stron nie wyraziła jasno, jak widzi związek i swoją w nim rolę. Często wystarczy rozmowa, aby okazało się, że tak naprawdę małżonkowie mają wiele wspólnych wartości, tylko nie potrafili ich w jasny sposób sformułować.
- Najważniejsze jest, aby zmierzyć się z kryzysem - radzi Joanna Krysiak - wzajemne oskarżanie się, czy udawanie, że kryzysu nie ma to krok w tył. Małżonkowie zamiast pogłębiać związek oddalają się od siebie lub zaczynają ze sobą walczyć.
Niejednokrotnie kryzys odbija się na dzieciach. I często dzięki nim rodzina trafia do terapeuty. - Nie rzadko są to zaburzenia somatyczne, lub problemy z zachowaniem - mówi terapeutka. - Dzieci z miłości do swoich rodziców i ze strachu o nich chorują, aby dorośli skupili na nich swoją uwagę i zapomnieli o kłopotach, lub się do siebie zbliżyli w słusznej sprawie.
Również dorośli miewają różne objawy somatyczne: przewlekłe bóle głowy, kłopoty ze snem czy nawet z sercem. Niejednokrotnie opieka nad chorą osoba zbliża małżonków do siebie, ale nie rozwiązuje problemów, które wywołały chorobę.
- Ludzie przychodzą do terapeuty, kiedy jedno z małżonków, czasem oboje, widzi jakiś problem - opowiada Joanna Krysiak. - Często dzieje się to w momencie, kiedy partner chce odejść a druga osoba koniecznie chce go zatrzymać. Najczęściej do takich skrajnych sytuacji dochodzi w związkach, gdzie zostały przeforsowane wartości jednego z małżonków. Druga osoba nie mogąc "przebić się" w małżeństwie oddala się. Niejednokrotnie dochodzi do zdrady.
- Dlatego gośćmi terapeutów są właśnie "zwycięzcy" - wyjaśnia terapeutka. - To oni okazują się największymi przegranymi.

Terapia
- Terapia nie spowoduje, że partner stanie się taki, jakim chcielibyśmy, żeby się stał - mówi Joanna Krysiak. - Terapeuta tylko pomaga dojrzeć pewne rzeczy, a małżeństwo musi samo znaleźć najlepsze dla nich rozwiązania. Jeżeli kobieta chce namówić mężczyznę na pójście do terapeuty, a mężczyzna wierzy, że nie chodzi o dopasowanie go do jakiegoś szablonu czy wyobrażenia, tylko o poprawę stosunków między nimi, to pójdzie. Jeżeli mężczyzna nie widzi już potrzeby naprawy związku to nie przyjdzie.
- Najlepszą rada jakiej mogę udzielić partnerom? - zastanawia się Joanna Krysiak. - Nie róbmy wszystkiego na 100%, pozwólmy sobie na niedoskonałość. I najważniejsze - szczególnie dla kobiet - nie dawajmy z siebie wszystkiego, zostawmy coś dla siebie. To taka inwestycja we własne szczęcie. I nie oczekujmy, że partner spełni nasze marzenia.

Zapobieganie
Nie należy dawać więcej niż druga osoba jest w stanie przyjąć i oddać. Jeżeli daje sie za dużo, to druga osoba , nie mogąc się odwzajemnić zaczyna się oddalać. Czuje się gorsza.
- Nasze role w małżeństwie zależą od nas. Nigdy nie jest tak, że kryzys powoduje tylko jedna osoba, a druga jest bez winy. Pamiętajmy, że za związek odpowiedzialne są dwie osoby .

Rozmawiała: Magdalena Oleszko - Włostowska

Kilka porad dla dobrego związku:
1. Kłóćcie się, nie obrażając siebie nawzajem. Nie tłumcie negatywnych emocji. Nie wyzywajcie się.
2. Nie badzie uparci. Nauczcie się wyciągać rękę na zgodę.
3. Obdarowujcie sie. Bez okazji. Byle nie za często - to ma być przyjemność, nie obowiązek.
4.Przestrzegajcie rytuałów. To może być czynność, której wspólne wykonywanie sprawia Wam radość. Lubicie spędzać wspólnie czas przy stole? Jedzcie razem kolację.
5. Rozwijajcie zainteresowania, nie rezygnujcie z hobby. Znajdźcie czas tylko dla siebie.

Opinie (240) ponad 10 zablokowanych

  • teoria, teoria i tylko teoria (6)

    A co zrobić, gdy ona mówi, on milczy, ona kocha i on twierdzi, że też kocha,choć ona jest raniona, a on wypiera się odpowiedzialności za zranienie, co gdy on bierze, a ona daje, co gdy odmawia jej prawa do brania na innych warunkach niż swoje własne, co gdy rytm ich życia i rodziny wyznaczony jest jego humorem i rytmem pracy i dnia, a ona stara się go zadowolić, działa, podczas gdy on pozostawia sobie wyłącznie prawo do krytyki, co gdy nie ma rozmów - jest jej monolog i jego kpina?? Pani terapeutko! Co wtedy? Próba rozmowy to fiasko. Nie można chyba zmusić, by ktoś nas kochał, jak tego potrzebujemy, a ustępowanie rodzi poczucie krzywdy i osamotnienia. Taka namiastka życia, gra pozorów i osamotnienie...

    • 48 7

    • historia lubi sie powtarzć

      Tak jakbym przeczytała moją historię. Dzisiaj ja doświadczam tego samego. Ciekawe jakiego finału mogę się spodziewać.

      • 0 0

    • boże to tak jak bym widziała swoje małżeństwo

      • 0 0

    • a zycie?

      ... a życie jest wlasnie opatre na historiach tego typu. Ja rowniez w tej wersji widze swoje wlasne malzenstwo.....

      • 0 0

    • racja (1)

      racja i jak najbardziej racja, jesli ktos ucieka od rozmowy to znaczy, ze ucieka i nie mozna go do tego zmusic nawet latami, od odpowiedzialnosci za wszystko co dzieje się w domu rowniez, a ciagle wyciaganie reki do drugiego czlowieka tylko go do tego przyzwyczaja i sam pozniej nie wyciaga reki, gdyz wie, ze i tak ja przyjde do niego,

      • 0 0

      • To też moja historia. Jestem zmęczona takim życiem. Po wczorajszej bezproduktywnej "rozmowie" dziś napisałam maila do męża o tym co czuję, jak mnie bardzo rani. Zadzwonił i przeprosił, pomimo , że napisałam , że nie chcę przeprosin. Usłyszałam szczerość w jego głosie, której nie słyszałam już bardzo dawno. Obiecał, że jak wrócę do domu to porozmawiamy. Wątpie, żeby potrafił się zmienić, ale może wypracujemy jakiś kompromis, który pozwoli nam się znowu kochać tak jak kiedyś. Jak bardzo bym tego chciała.
        Moje obserwacje są takie: kobiety i mężczyźni mają inne potrzeby i musimy to zaakceptować, tylko jak to zrobić?

        • 0 0

    • bezradnosc

      bardzo dobrz ciebi rozumie.mam te same problemy.zastanawiam sie czy sama nie jestem temu winna?jak dlugo mozna tak zyc?on nie czuje sie winny

      • 0 0

  • Zawsze jedno kocha bardziej

    i stąd są cierpienia.
    Ja w 16 roku małżeństwa jestem w kolejnym chyba najcięższym kryzysie bo usłyszałam, że uczucia do mnie się zmieniły.
    Po prostu się zmieniło.
    A to ja byłam zawsze dobra wybaczająca utrzymująca itd

    • 9 2

  • i co dalej (4)

    moj maz oswiadczyl mi ostatnio ze nie kocha mnie tak bardzo jak dawniej, o wszystko mnie oskarza, nic nie umiem jeo zdaniem, przez caly czas krzyczy, nawet powiedzial ze wraca pozniej z pracy bo nie ma ochoty sie ze mna wciaz klocic, wogole sie nie widujemy, a nasza coreczka ma dopiero 2 latka i co dalej??????????????? ja sie staram jak moge, kochcam go bardzo, staram sie byc przykladna zana, ale on ma ciagle wieksze wymagania, a jeszcze niedawno bylismy takim szczesliwym malzenstwem...

    • 16 0

    • Opinia została zablokowana przez moderatora

      • Opinia została zablokowana przez moderatora

    • Ja miałam toak samo jak ty, i niestety okazało się że za tym sto inna kobieta, wiem że ciężko ci jest w to uwierzyć, na zasadzie: nie, wszyscy tylko nie on, najprawdopodobniej w pracy spędza miłe chwile z inną , może jeszcze do niczego nie doszło ale są czułe słówka flirt itd, a z czasem będzie sex, to jest typowe, tym bardzej że mace małe dziecko, po urodzeniu się dziecka facet często wskakuje w ramiona innej, żona przestaje go interesowaći .

      • 1 0

    • i co dalej

      witam, mam identyczny problem, choć nie jesteśmy małżeństwem, ale mieszkamy razem od ponad 2 lat, mamy ponad roczne dziecko, i dokładnie to samo jest teraz z nami, ciągłe kłotnie, pretensje do mnie, ciągłe awantury że coś zle robie, już nie potrafimy spokojnie posiedzieć ze sobą godzinki. tylko teraz jest o tyle gorzej że niemam jak z nim próbować się dogadywać iż wyjeżdża do Afganistanu, pracuje w wojsku:( sam stwierdził że niewie czy jeszcze mu zależy na mnie jak dawniej, że to już nie to samo, że on juz tak niemoże, ze nie widzisensu tego dłużej ciągnąć, i niewiem co mam robić:(

      • 0 0

  • mam problem

    moje malzenstwo sie rozpada brak zrozumienia ,ciagle zale,to codziennosc ,wciagamy w to dzieci brak sily by walczyc o mialosc.A 15.09.2007 minie 28 lat , kiedy oboje powiedzielismy TAK

    • 7 0

  • ????

    Może ten art. jest niezły, ale po 15 latach małżeństwa polecane sposoby radzenia z kryzysem nie pomagają. Rozmowa?...To głównie monolog...Myślę, że to już rutyna i zwykłe przyzwyczajenie! Jak człowiek popada w pracy w rutynę to sugnał, że trzeba ją zmienić. A co z mężem?

    • 7 4

  • a ja powiem, że to piękna teoria

    co zrobić, gdy partner jest głuchy na potrzebę rozmowy? co można zrobić, gdy partner nie widzi, że jego decyzje, sposób postępowania i realizacja celów wywołują wpływ na resztę rodziny? a co, gdy nie chce brać odpowiedzialności za swoje czyny, a od drugiej strony wymaga bezwarunkowego dostosowania się regułom, które sam zmienia zależnie od swoich potrzeb? a jeśli nie chce rozmawiać? jeśli nie słucha? co wtedy? co wtedy, gdy jedna strona bierze, a druga zaczyna się pogrążać w poczuciu krzywdy i żalu, co gdy rozumie, ale właśnie to pogłębia jej rozpacz?

    • 7 8

  • gatka szmatka

    niestety artykul jest zbyt schematyczny, podzielony na etapy, a moje malzenstwo sie wali i nie znalazlam tam zadnej porady, bo jestesmy razem 12 lat, a 3,5 roku po slubie, bez dzieci....wiec nie odnalazlam sie w zadnym etapie...takie ogolnikowe podejscie do spraw, kiedy podejrzewam ze jest wiele takich par jak my, ktore nie wiedza w ktora strone isc

    • 5 2

  • utrzymanie na siłę związku którego już nie ma (3)

    Po 15 latach chciałby się powiedziec ,że znamy się jak dwa łyse konie ale jest tak ,że ja go znama on mnie nie chce poznać.Wie czego oczekuje od niego,ale nie umie nic zrobić aby to spełnić.Dla niego seks jest najwazniejszy choć juz mi mówi ,ze i to go nie rajcuje,bo jak ma dostwać na siłę-tak twierdzi.A gdzie jestem ja cały czas dzieci dom pranie sprzatanie ,gotowanie ,zakupy.Dla niego mogłabym tego nie robić nie chce ode mnie juz nic.Domyślam sie ,że już kogoś ma, bo wcześniej mu się to zdarzało.Ja wybaczałam bo dom dzieci opinia moja bezradność porzuconej kobiety.Cóz mam mu sie tylko rozkładac, po to by zyć gdzie on nie widzi moich innych potrzeb.Może go tym chce ukarać,on nie widzi już nic we mnie.Jak stwierdził ,że mamy dzieci i kredyty i poza tym nic.co robić,mam ochote rzucić to wszystko niech się wali dzieci,dom ,kredyty,samej pójść popełnić jakieś przestępstwo by mnie zamknęli, bym miała dach nad głową, bo próbowałam już kilka razy się zabić lecz to nie takie proste.Moje zycie stało się udręką nie moge się z nim dogadać mówi do mnie rób co chcesz to i tak moja wina ,cóz mi po jego winie,jak się nie układa.Całe zycie siedzę w domu bo tam najwięcej jestem potrzebna.Ostatnio 3 lata też opiekuję się moją mamą,która jest chora na Alzhaimera,jestem tylko opiekunką i zawadzi szmatą.Mojego życia nie ma.Nie mam sił on mnie nie rozumie,rodzina ma mnie w nosie ,że mam problem Co robić,żyć dalej, brnąć w to wszystko po co ja się już wypaliłam nie chce tak zyć i nic nie moge zrobić, bo tylko dom mnie potrzebuje a nikt tego nie docenia.Pisze i płaczę nad sama sobą,gdyby można było skończyć z życiem bardziej łatwo połknięcie trucizny to nie wahałabym się ni minuty.Chce utrzymac związek ,lecz wuiem,że to na siłę on i tak ode mnie odejdzie a jak nie to znajdzie sobie inną nie chce mnie zroumieć pomóc.Wiem,że może i ja nie jestem doskonała on nie chce nigdzie pójść ze mną po pomoc radę,nie bo nie! Co robić gdzie szukać pomocy ,rady

    • 23 2

    • anka

      bardzo zal ni ciebie widze ze jestes w strasznym stanie ale musisz zaczac myslec inaczej pokasz mu ze jestes silna poszukaj jakis pracy zaczniej bardzij o siebie dbac wychodz z domu rób wszystko tylko niemysl o samobujstwie on niejest tego wart a twoje zycie moze byc jeszcze piekne i wtedy powiesz szkoda ze wczesniej tego nie zrobiłam sa rózne osrodki gdzie otrzymasz pomoc poznasz tam nowych ludzi ale musisz cos robic

      • 2 0

    • Rozwiedz sie, nie trac czasu i nie wulgaryzuj milosci sprowadzajac ja do seksu. Jezeli masz rodzenstwo to podziel obowiazek opieki nad matka. Ja opiekowalam sie przez 12 lat matka z Alzhaimerem po smierci rodzicow, rodzenstwo zarzadalo splaty z domu. Uwierz w siebie, bo masz dzieci. Po co Ci ten sex na sile, to Twoje zycie to jedno wielkie poswiecenie. Ja sie rozwiodlam, poczulam ogromna ulge. Poradzilam sobie w zyciu. Najpierw poszukaj pracy a niech sie tam dom wali, mysl o sobie dzieciach zyj w seperacji z mezem, wystap o alimenty. przeciez ten czlowiek ktorego Ty nazywasz mezem traktuje Cie jak darmowa....... GDZIE TA MILOSC. Przez lata zycia razem, przyzwyczailas sie do niego i zycia sobie bez niego nie wyobrazasz. Dzieci Ci dorosna ulozysz sobie zycie. On nie jest wart jednego westchnienia a co dopiero lzy. Ty biedna zalekniona kobieto zyjemy w Europie a Ty to zwyczajnie sie boisz zycia bez niego. Pamietaj praca, seperacja, podzial opieki nad matka i nie boj sie!!!!!!!!

      • 2 0

    • do AAAT

      u mnie jest tak samo. ciagle placze. masz moze jaka rade?

      • 0 0

  • ja jestem na etapie dziecka. Ma dwa latka. W ciągu tego okresu, jakże ważnego, zaznajamiałam się z normami panującymi w rodzinie mojego męża. Zupełnie mi nie odpowiadają. Autorytarni rodzice i syn, który ma mocno zakodowane bezwzględne posłuszeństwo. Teraz mąż się trochę wyzwolił, ale zanim do tego doszło ja czułam się opuszczona i samotna, mocno atakowana przez jego rodzinę. Przetrwałam wierna swoim zasadom.Mąż bardzo się stara.Wiem że mnie kocha. Ale jest bezradny wobec mojego żalu i głębokiej rany jaką w sobie mam po tym wszystkim. Nie umiem mu wybaczyć. Artykuł dużo wyjaśnia, fachowe tłumaczenie. Ale co z uczuciami....

    • 4 0

  • Jestem w kropce i nie wiem co mam dalej robic. ale wiem jedno chce walczyc o małżenstwo!!

    Jestem w kropce z tego wzgledu ze nie wiem co mam robic. Jestem żonaty od 3 miesiecy lecz mieszkamy ze sobą już od 3 lat.I prowadzimu wlasna firme.Czas ten był bardzo piekny dogadywalismy sie we wszystkich sprawach mielismy do siebie bardzo wielkie zaufanie budowane przez 6 lat bycia ze sobą. przyszedl czas przygotowan do slubu i tak dalei bylo pieknie slub byl tez piękny. Przez pierwszy miesiąc po slubie staralismy sie bardzo o dziecko wyszlo to odnas obydwojga bylo cudownie jak w bajce. lecz jednak przyszedl taki czas ze moja malzonka zaczela sie odalac odemnie nie wiedzac dlaczego poznala nowa przyjaciulke i jest bardzo nia zafascynowana. ja nie mialem nic przeciwko bo mialem pelne zaufanie do zony i wiedzialem ze nic glupiego nie zrobi. Aż tu nagle dowiedzialem sie ze moja malzonka zaczela mnie oklamywać w rzywe oczy czego sobie nie wyobrażalem w najgorszych scenariuszach zycia. Jak prubowalem porozmawiac z nia o tym co sie dzialo i tak dalej czy byla w tych mjejscach gdzie mowila. Jej odpowiedzi byly jednoznaczne ze byla, ale czulem w glembi ze jednakl cos jest nie tak z moja żona i postanowilem to sprawdziec nie wazne w jaki sposub. ale sie okazalo ze wszystkie zeczy co mi mowila to byly klamstawa. I jeszcze raz sie zapytalem czy to prawda ze byla tam gdzie mowila i sie spotkala z tymi ludzmi co mowila. i zaczela sie leka klutnia nie wiedzialem co zrobic jak sie dowiedzialem ze zostalem oklamany przez najblisza mi osobe. pokierowalem sie chwila i powiedzialem ze sie wyprowadze na jakis czas bo nie daje mi to spokoju i zapytalem sie tez zony czy mam sie wyprowadzis co ona nato zrobisz jak uwazasz. Powiedzialem jej wuwczas ze wybacze jej wszystkie najgorsze zeczy jakie sie staly. pytalem rowniez czy mnie kocha odpowiedziala ze nie wie a jak sie zapytalem czy kocha innego odpowiedziala rowniez ze nie wie. wiec myslac ze jak sie wyprowadze to sie zastanmowi nad tym wszystkim i zrozumie to w jakis sposób lecz jednak sie tak nie stalo jestem juz tydzien poza domem i nie wiem co dalej rozmawialem z żoną i doszla do wniosku ze moze na jakis czas pujdziemy w swoja strone nie wiedzalem zabardzo co mam robic przystalem natao i powiedzialem jej ze jak by cos potrzebowala to zeby wiedziala ze moze namnie liczyc i ze wybacze jej wszystlko bo ja bardzo kocham . do tej pory czyli juz 2 dni nie odzywa sie ani slowem ja napisalem sms ze mam zamiar walczyci o nasz zwiazek i ze moze namnie liczyc zawsze. i teraz nie wiem co mam robic nie chce byc w tym czasie teraz natretny zeby nie zrazic jej do siebie calkowicie i zeby zablokowala calkowicie swoje uczucia do mnie wiem ze musze chyba czekas i nazucac sie zabardzo i wiem ze ona wie ze moze liczys na mnie zawsze. Ja ja kocham za wszystko i chce wszystko naprawic razem z nia i jestem wstanie wszystko wybaczyc. Ale niestety jestem teraz bes sliny i nie wiem co dokonca mam robic wieze ze bedzie dobrze bo ja kocham !!!!

    • 15 13

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Biologia totalna | wykład wprowadzający 10 maja (piątek), godz. 20:30-22:30

70 zł
warsztaty, spotkanie

Targi kosmetyczne i fryzjerskie - Uroda

targi

Z psychodietetyczką przy herbacie: Q&A z Aleksandrą Spychalską

spotkanie, spotkanie

Najczęściej czytane