• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Życie w wielkim mieście. Z Trójmiasta do Londynu

Anna Bojarowicz
9 grudnia 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Czego uczy życie w Londynie i co przyciąga do "wielkiego miasta"? Poznajcie mieszkańców Trójmiasta, którzy zostali Londyńczykami. Czego uczy życie w Londynie i co przyciąga do "wielkiego miasta"? Poznajcie mieszkańców Trójmiasta, którzy zostali Londyńczykami.

Londyn jest trzecim największym miastem Europy, a teoretycznie co czterdziesta spotkana na ulicy osoba mówi tu po polsku. Stanowimy największą w Wielkiej Brytanii społeczność obcokrajowców. Od razu na myśl przychodzą bliscy i znajomi, którzy wyjechali z Trójmiasta, żeby zacząć w Londynie pewien "nowy rozdział". Jak mieszka się im w ośmiomilionowym mieście i czy bardzo zmieniło to ich styl życia? W Londynie rozmawiałam z kilkorgiem z nich.



Czy myślisz o przeprowadzce z Trójmiasta?

Londyn żartobliwie bywa nazywany siedemnastym województwem Polski, nie bez kozery. Mieszka tu ponad 200 tys. Polaków, a kupienie rano polskiego dziennika nie stanowi problemu. Pod tym względem można poczuć się tu jak u siebie - jeśli tylko ma się na to ochotę. Druga twarz Londynu wydaje się bardziej kusząca. Londyn jest zróżnicowany - środowiskowo, zawodowo, etnicznie. Spotkamy tu ludzi z całego świata, poznamy różne opinie i możliwości. To niezwykle otwarte i inspirujące miejsce. Do Londynu nie wyjeżdża się tylko dla pieniędzy, a wyjazd nie oznacza ucieczki.

Natalia, mimo wielu sprzecznych odczuć, którymi dzieliła się na swoim blogu Nat W Londynie, ten czas wspomina bardzo dobrze.

- Londyn pokochałam za mieszankę narodowości i łatwość poznawania ludzi, nawiązywania kontaktów. Tu cały czas coś się dzieje. Jak ktoś chce jak ja, zacząć jako fotograf, to jest idealne miejsce. Do tego każdy może się czuć w Londynie swobodnie. To jest piękne, że można założyć na siebie strój Spidermana i wsiąść do metra, i nikt nie będzie się na nas dziwnie patrzył - wspomina Natalia z Gdańska.
Czego uczy życie w Londynie i co przyciąga do "wielkiego miasta"? Jak wygląda styl życia Londyńczyków i czego możemy im pozazdrościć? Poznajcie cztery historie osób z Trójmiasta, które zdecydowały się wyjechać.

Gosia
Gosia pochodzi z Gdańska. Z wykształcenia jest kosmetologiem, zatrudnionym w sieci klinik medycyny estetycznej i chirurgii plastycznej. Wykonuje m.in. zabiegi laserowe. W Londynie mieszka od ponad dwóch lat, ale z Trójmiastem jest silnie związana.

  • "Przeprowadziłam się tu dwa i pół roku temu, ale jestem jedną nogą w Londynie, a drugą w Gdańsku".
  • "Obraz typowego Londyńczka różni się w zależności od środowiska. Mi na co dzień w oczy rzucają się przede wszystkim ci, którzy pracują w typowo biznesowym City. Trudno powiedzieć, że nie przywiązuje się tu wagi do wyglądu. U mężczyzn garnitur musi być dobrze skrojony, koszula wyprasowana, buty wypastowane. Do tego dbałość o szczegóły - spinki do mankietów, elegancki zegarek, markowa aktówka, a włosy koniecznie stylowo wystrzyżone i ułożone. Kobiety zawsze musza mieć perfekcyjny makijaż i fryzurę. Nawet jeśli noszą niby banalne garsonki i płaszcze, to wyglądają elegancko i profesjonalnie".
  • "Ważny jest nie tylko sam wygląd, ale styl życia. Czy trenujesz, co trenujesz, gdzie trenujesz i z kim trenujesz. Nawet dieta może być wyznacznikiem tego, jak jesteś postrzegany. Na ulicach biegaczy można spotkać o każdej porze dnia, a kluby fitness mają specjalne zajęcia w porze lunchu".
  • Gosia na co dzień stawia na wygodną klasykę. Jest fanką prostoty, którą przełamuje bezpretensjonalnymi akcentami, np. futrzaną kamizelką, skórzaną spódnicą czy kolorowymi butami. Duże znaczenie mają też makijaż, zadbane włosy i dłonie, które od zawsze są wizytówką kobiety.
- Londyn był dla mnie wyborem trochę z serca - mój chłopak tu studiował. Przyjeżdżałam go odwiedzać, później dostałam się tu na staż w jednej z klinik, a po trzech miesiącach zaproponowano mi kontrakt. Mój chłopak też zaczął pracę, więc decyzja o pozostaniu była oczywista. Mieszkam tu dwa i pół roku. Wciąż czuję, że jestem jedną nogą w Londynie, ale drugą w Gdańsku. W Polsce wiem, ze jestem wśród swoich, natomiast w Londynie wiem, że jestem tym, kim chcę być. Nie lubię krytykować Polski i bardzo chciałabym wrócić do Trójmiasta, ale na tę chwilę istnieje dla mnie diametralna różnica między możliwościami tu a tam. W Londynie medycyna kosmetyczna szybko się rozwija. Ludzie inwestują w zabiegi kosmetyczne i są na nie otwarci. Trudno powiedzieć, że nie przywiązuje się tu wagi do wyglądu - mówi Gosia.
W jej przypadku wyjazd był szansą rozwijania planów zawodowych. W branży medycyny estetycznej Wielka Brytania ma wiele do zaoferowania, a społeczeństwo jest otwarte na tego typu zabiegi. Przeprowadzka do Londynu była skokiem na głęboką wodę, ale w określonym celu.

- Gdańsk czy Londyn pod względem stylu życia nie muszą bardzo się różnić - tłumaczy Gosia. W ciągu tygodnia poranek jest ekspresowy. Jestem śpiochem, więc mam godzinę na prysznic, śniadanie i przygotowanie się do wyjścia. Potem biegiem do pracy i tak od poniedziałku do piątku. Praca z pacjentami nigdy nie jest nudna, bo zawsze przytrafi się ktoś ciekawy, a każdy pacjent to nowe doświadczenie. W weekendy z chłopakiem wychodzimy ze znajomymi albo odkrywamy nowe miejsca na mieście, a tych nie brakuje. Londyn jest niezwykle ciekawym miastem o każdej porze roku. I tak życie się toczy, a w nim można zachować swoje przyzwyczajenia. Jestem trochę typem kury domowej, uwielbiam gotować i prowadzić dom, i robię to też tutaj. Lubię mieć poczucie, że wszystko jest pod kontrolą, mam wtedy czas i na pracę i rozwój, i na odpoczynek, a ten w tak szalonym mieście jest koniecznością. Ludzie cały czas gdzieś się śpieszą, a ty automatycznie robisz to samo i bez potrzeby się stresujesz. Nawet najbardziej zabiegany dzień w Trójmieście nie wyciąga z człowieka takiej energii. Ale coś za coś - dodaje.
Kamila
Kamila mieszka w Londynie od października tego roku. Po kilku latach spędzonych w gdyńskiej korporacji postanowiła poszukać czegoś innego i zaczęła rozsyłać CV. Zadzwonili do niej z BBC, gdzie teraz pracuje.

  • "Kiedyś różnice Londyn - Trójmiasto były większe. Teraz wszystko jest dużo bardziej wyrównane".
  • "W Londynie panuje większa wolność noszenia tego, co się chce i inność nie jest niczym wytykanym palcami. Tu więcej ludzi wie, że nie wypada się gapić. W Trójmieście potrzeba nam trochę więcej luzu i odwagi ".
  • "Sporo ludzi w Londynie przywiązuje ogromną wagę do wyglądu, ale pewnie drugie tyle ma to totalnie gdzieś. Wszystko zależy od środowiska".
  • Kamila lubi proste rzeczy i klasyczne kroje, które zestawia z ciekawymi dodatkami. "W nudny sweter albo zwykłą dżinsową kurtkę wepnę wielką broszkę w kształcie dinozaura, założę fluorescencyjne Reeboki do czarnej reszty albo wzorzysty szal. Kiedyś obwieszałam się biżuterią, teraz nawet jeśli czasem znów tak robię, to przed samym wyjściem i tak wszystko zdejmę".
- Londyn może być miastem marzeń i może być największym koszmarem. To zależy od ciebie, bo nic nie zrobi się samo. Jako miejsce potrafi inspirować, ale możesz oczywiście się uprzeć i siedzieć w domu przed telewizorem. 8 lat temu widziałam więcej różnic między Londynem a Trójmiastem, mieszkałam tu prawie rok, pomiędzy maturą a studiami. Teraz wszystko jest bardziej wyrównane. Po przeprowadzce w moim życiu niewiele się zmieniło - prócz ciekawej pracy. Może powinnam dodać "jeszcze", w końcu jestem tu dopiero miesiąc.
Kamila codziennie obserwuje ludzi na ulicy czy w metrze. Londyńczycy są niezwykle barwni i interesujący jeśli chodzi o wygląd. Panuje tu większa wolność niż w Trójmieście noszenia tego, co się chce i inność nie jest niczym wytykanym palcami.

- Staram się zapamiętać rożne elementy i spróbować je przerobić pod siebie - mówi. Może nie gołe nogi w listopadzie, które przyprawiają mnie o ciarki na plecach, ale to też element charakterystyczny dla Londynu. Bardzo podoba mi się, że po starszych ludziach widać, że dbają o to, co mają na sobie. Niedaleko mnie mieszkają dwie starsze panie, które zawsze wychodzą zgrane kolorystycznie. Noszą wszystko w tonacjach czerwieni i fioletu, od rajstop po czapki i worki na zakupy. Widziałam też pana, który miał spokojnie 90 lat, eleganckie buty, widoczne dopasowane skarpetki, eleganckie spodnie, sportową czapkę z daszkiem i ogromne plastikowe pierścionki-serca. Ktoś mógłby powiedzieć, ze wyglądał śmiesznie, ale nikt mu nie zabroni takiego stylu. Tutaj ogólnie chyba mężczyźni są trochę odważniejsi w swoich wyborach modowych - dodaje.
Marta
Marta wyjechała z Gdańska prawie trzy lata temu. Londyn okazał się dla niej strzałem w dziesiątkę. Założyła rodzinę, kupiła psa i zamierza zostać tu na stałe.

  • "Uważam, że Londyn to mój dom i moje miejsce. Kocham Gdańsk i z ogromną radością tam jeżdżę, jednak brakowało mi otwartości, swobody i różnorodności. Cieszę się, że mój syn będzie dorastał w takim multikulturowym środowisku. To uczy szczególnej wrażliwości i tolerancji".
  • "Mój styl zmienił się znacząco, oczywiście wpłynęło na to macierzyństwo, ale nie tylko. Wcześniej ubierałam się bardziej ekstrawagancko, nosiłam wielkiego koka. Aktualnie preferuję rzeczy eleganckie, szczególnie uwielbiam czerń. Zrezygnowałam też z obcasów, które nosiłam na co dzień, za to pokochałam koturny i buty sportowe. Chcę czuć się kobieco i odpowiednio, zarazem będąc mamą".
  • "Ludzie w Trójmieście potrafią się świetnie ubrać, kierują się trendami w modzie, ale wyglądają podobnie. Jeśli założysz złote buty albo zrobisz sobie wielkiego koka, będą cię obgadywać. Definitywnie nie jestem osobą, która ubierze się tak, aby tylko nie zwracać na siebie uwagi. Blond długie włosy czy wspomniany kok wystarczą, żeby być obiektem krytyki, a tej nikt nie lubi. Gdyby zmieniło się nastawienie, z całą pewnością trójmiejskie ulice byłyby bardziej kreatywne".
  • "Oczywiście życie w Londynie ma swoje dobre i złe strony. Jak wszędzie. Można się przyzwyczaić".
- To nie jest typowa historia o wyjeździe do miasta marzeń. Pomysł z Londynem wpadł bardzo spontanicznie i nie planowałam tu zostać na stałe - opowiada Marta. - Jednak bardzo szybko się tu odnalazłam, zadomowiłam i układam sobie życie. Może los tak chciał. Od dziecka podróżowałam i poznawałam różne miejsca. Dzięki temu wiesz, że w niektórych czujesz się lepiej niż w innych. Podjęłam decyzję, żeby poszukać szczęścia poza Trójmiastem. To był skok na głęboką wodę, wyjechałam zostawiając w Gdańsku wszystko, ale również to, co mnie irytowało i nie dawało spokoju. W Londynie czuję się dużo swobodniej i widzę, że Londyn tak działa na wszystkich. Kiedy nie ma napięć, ludzie są bardziej uprzejmi i przede wszystkim otwarci. Można spotkać tu mężczyzn poruszających się na szpilkach lepiej niż niejedna kobieta. Homoseksualiści nie muszą się kryć, po prostu idą za rękę. Nie ma tu nienawiści za to, jak się wygląda i kim się jest. To jest wspaniałe. Oczywiście istnieje ciemna strona Londynu - przeludnienie. Wszędzie są tłumy. Czasem ciężko jest przedrzeć się przez centrum, tym bardziej z wózkiem. Mieszkam na Londyn Bridge, w godzinach szczytu nie ma szans, żebym zmieściła się do autobusu. Ale ten tłum jest przynajmniej ciekawy. Każdy jest inny. Przyjeżdżając ze swoich krajów, przywozimy elementy swojej kultury i stylu, które tutaj się łączą. To właśnie cechuje Londyńczyków - różnorodność.
Adam
Adam do Londynu trafił osiem lat temu, za sprawą przyjaciela, który namówił go do podjęcia tutaj studiów. Teraz jako freelancer zajmuje się postprodukcją filmów i uważa, że decyzja o wyjeździe była jedną z lepszych w życiu.

  • "Wcześniej przeprowadzka do Londynu bardziej kojarzyła mi się z pracą na zmywaku za funciaki niż z rozwojowym życiem. Najpierw to była przygoda, ale bardzo szybko przekonałem się, że to najważniejsza, jeśli nie najlepsza decyzja w moim życiu. Co prawda papier z londyńskiej szkoły na nic mi się jeszcze nie przydał, ale doświadczenie życiowe jest nieocenione. Wcześniej nigdy bym nie pomyślał, że będę pracował dla Burberry, Louis Vuitton czy Topshopa".
  • "Trudno określić styl życia typowego Londyńczyka w ponad ośmiomilionowym mieście. Po Internecie krążą listy typu - 28 rzeczy, które tylko Londyńczyk zrozumie - "niezależna" kawa za bezcen, niepatrzenie w oczy w metrze, odwiedziny w pubie w środku tygodnia, najwyższe w Europie czynsze czy horror Oxford Street o każdej porze dnia i nocy. Na tym się mniej więcej kończą wspólne mianowniki".
  • "Dzięki wielkiej swobodzie w wyrażaniu siebie przez wygląd i ogromnej dostępności ciuchów najróżniejszego gatunku, nowych i używanych, powstają tu wszelkie nowe trendy. Każdy nosi co chce. Polskie społeczeństwo ciągle jeszcze patrzy nieufnie, a nawet agresywnie na to co nowe i nieznane".
  • "Życie w tak różnorodnym środowisku z pewnością otworzyło mnie na ludzi. Londyn nauczył mnie ciekawości i wyzbył dyskryminacji ze względu na wygląd czy markę. Piję też więcej herbaty z mlekiem, to na pewno".
- Trudno powiedzieć czy Londyn jest miastem marzeń. No chyba że mówimy o tym, że wszyscy tu mają o Londynie marzenia. To bardzo uwodzicielskie miasto, niezwykle kuszące różnorodnością i możliwościami, jakie potencjalnie daje. Mam wrażenie, że każdy tutaj pragnie, by Londyn był "jego" i 10 lat później w mikro-pokoju za trzy czwarte zarobków ciągle to marzenie trwa, chociaż przypomina bardziej jedynie egzystencję, niż niczym niepohamowane życie pełne perspektyw. Londyn w rzeczywistości nigdy nie będzie "twój", ale im szybciej człowiek sobie to uświadomi, tym szybciej będzie w stanie wykorzystać to, co jednak oferuje. A mimo wszystko oferuje dużo - opowiada Adam.
Niektóre perspektywy zawodowe jawią się dopiero w nowych miejscach i w kontaktach z nowo poznanymi ludźmi. Londyn jest idealnym miastem na start, a duża konkurencja na rynku pracy dodatkowo motywuje.

- Nie zainteresowałbym się tym, czym teraz się zawodowo zajmuję mieszkając w Trójmieście, nie mówiąc już o pracy zarobkowej w tej branży. A tutaj poznałem ludzi, którzy to robią i nie jest to jedno studio, ale dziesiątki. Można dzięki temu próbować swoich sił, a jeśli nie wyjdzie, nie trzeba zmieniać miasta, najwyżej autobus. No i oczywiście, zawsze jest szansa, że nagle trafisz do "tej najlepszej" pracy na świecie - mówi Adam. - Nie dotyczy to tylko pracy. Chcąc iść na koncert, do teatru, gdziekolwiek, Londyn zawsze daje wybór. Fajnych inicjatywy pokroju Streetwaves czy Narracji jest tu mnóstwo. To miasto daje szansę na bycie bardziej kim się chce. Czy mówimy tu o wyglądzie, muzyce czy poglądach, Londyn jest na tyle duży i różnorodny, że wszystko zniesie. Jedna ważna rzecz, nie jest to miasto na stałe. Warto doświadczyć życia tutaj, ale jest wiele innych, ciekawych miejsc. Mój czas w Londynie powoli dobiega końca.

Macie swoje doświadczenia związane z życiem w Londynie? Jeśli mieszkaliście tu podczas studiów albo wyjechaliście w poszukiwaniu pracy, chętnie poznamy wasze zdanie. Co człowiek, to historia.

Opinie (122) 1 zablokowana

  • Nie tylko w Londynie się żyje...

    • 5 1

  • Kurcze wszystko pięknie tylko... (8)

    Mieszkałem w UK 7lat jestem od 11miesięcy w PL, jest mi dobrze prowadzę własną działalność radzę sobie. Ale będąc tam nie mialam okazji obcować z ludzmi, którzy by wychwalali wszystko tak pod niebiosa. Widziałem wiele strasznych rzeczy i słyszalem wiele smutnych historii... Życie za granicą wyniszcza... Ludzie tracą tożsamość a przede wszystkim szacunek do samych siebie, poniżając się za pare groszy tracąc poczucie samo wartości całkowicie... Przedewszystkim ci młodzi z biednych rodzin wyjeżdzają i dają się oczarować minimalną stawką na godzine i przelicznikiem walutowym. Tym że po paru miesiącach ciułania można coś więcej kupić (zawsze w PL)... Ale jakim kosztem... Wiem jak to wyglada stałem obok tego wszystkiego...
    Wiem jak więkrzość ludzi tam mieszka pracuje i ile poświęca czasem nawet zbyt wiele... Moi dorodzy!...
    Ale taka świadomość przychodzi z wiekiem bo pieniądze to nie wszystko a zawsze bedzie ich z mało!

    Pozdrawiam wszystkich walczących o szczeście!

    • 29 5

    • Pomijając tragiczną gramatykę (6)

      Co właściwie zamierzasz przekazać? Że wszyscy Polacy w Uk to pracujący za 2 funty na godzinę nieudacznicy,którzy nic nigdy nie osiągnęli i nie osiągną? Jak słyszę o prowadzących działalność w Polsce to mam dość. Właśnie tego typu teksty ,które zalały w swoim czasie wszelkie media, zmotywowały wielu ludzi do wyjazdu w poszukiwaniu lepszej przyszłości . Bo mieli juz dość paplaniny od rzeczy - jak w Polsce jest dobrze,jak to wszyscy mieszkania kupują,firmy zakładają itp. Emigracja łatwa nie jest,ale trudno jest porównać życie np w UK do polskiego życia przeciętnego Kowalskiego. Znam wielu ludzi ,którzy zajmują wysokie stanowiska ,zarabiają dobre pieniądze . Mogliby o tym zapomnieć w Polsce ,bo nie było dla nich pracy. a jak była to za psie pieniądze. Jak bardzo nie będziecie zniechęcać ludzi i opowiadać niestworzonych historii o emigrantach - Polacy i tak będą wyjeżdżać!!! Dopóki w Polsce nic się nie zmieni (czyt. nie wymrą fanatycy kościelni i nie zbankrutują ci tzw "nowocześni) to ludzie będą się pakować i zmiatać wszędzie ,byle tylko nie zostać w tej umieralni , gdzie kupno krewetek i wyjazd na coroczne wakacje to luksus że ho ho.

      • 4 12

      • (2)

        Ok
        Ziomek może nie napisał perfekcyjnie, ale Ty też.
        Prawda jest taka, że Ci co żyją normalnie, jak Europejczycy to jakieś promile.
        Normalne życie to nie jest dla mnie telewizor, buty puma i używane bmw/vw, o warunkach lokalowych nie wspominam bo większość Polaków żyje tam jak jacyś uchodźcy.
        Normalnie znaczy - czas an swoje hobby i pieniądze na to gdy inne potrzeby zostały zaspokojone.
        I przez hobby ne mam na myśli taniej polskiej najjjebki co weekend jak to jest tam w standardzie.
        Jedna zasada zawsze święta - unikaj rodaków na emigracji

        • 11 3

        • na szczęście moze to większość, ale nie wszyscy

          • 1 0

        • Tak oczywiście

          Polacy żyją w 50 na jednym pokoju, jedzenie i ciuchy kupują tylko na wyprzedażach i tyrają poniżej minimalnej 24h. Oczywiście żaden nie zna angielskiego. Każdy Anglik jak widzi/ słyszy Polaka pluje mu w twarz i każe wracać do siebie. Polacy jak uchodźcy - brudni, zabiedzeni usychający z tęsknoty za ojczyzną, do której nie mogą wrócić bo nie mają nawet na bilety albo są tak bardzo pozadłużani w uk ( za coś musieli kupić pumy, iPhone i BMW ). Tak , znam ta historię - słyszałem ją od wszystkich , którzy nigdzie nie wyjechali i od tych , którym za granicą się nie powiodło. A ilość Polaków na wyspach wzrasta .... wbrew opowieściom

          • 1 1

      • kurcze smutno masz :( tak jak byś zazdrościł/a że komuś się powiodło w kraju. (1)

        kolo popełnił raptem trzy błędy ortograficzne ale radzi sobie w kraju mowi jak jest i nie narzeka a ty siedzisz na emigracji i smucisz bo cię boli takie to ,,polakowe,,

        • 0 2

        • Napisz mi proszę

          Co mnie smuci w na emigracji :)? Jakoś tego nie widzę nigdzie. Poza tym przykro mi , że nie jestem lemingiem łykającym łzawe opowieści zapewne "prawdziwego" emigranta co wrócił do Polski i założył działalność , z której oczywiście (jakby inaczej ) spokojnie żyje i zapewne zarabia krocie. Bo przecież mógł nie wyjeżdżać tylko od razu założyć działalność. Przecież w Polsce to takie łatwe i tak szybko zyski tylko przynosi. Sztandarowe hasełko "nowoczesnych " Polaków . Nie masz za co żyć - załóż firmę

          • 3 0

      • Przepraszam że milion miśli chciałem wyrazic w jednym tekscie napisanym na komórce...

        • 0 0

    • to ogólniki

      znam b.dużo ludzi/ rodzin, którym się tam powiodło,
      są zadowoleni, nie chcą wracać,
      np.bardzo bliska mi osoba z rodziny mieszka w UK od 18 lat- z żoną i dziećmi, dobrze zarabia ( praca biurowa), tam są u siebie

      ja- też za granicą--niewyniszczona :-)

      • 6 1

  • (1)

    * GDANSK * nie nazywa sie trojmiasto, tylko * GDANSK * - nie inaczej i nie pisac takich bzdur...!!!
    Na LONDYN nie mowi sie np: pieciomiasto tylko LONDYN...! Na pewno tez graniczy z innymi miastami...!

    • 7 12

    • Problemy egzystencjalne?

      • 0 1

  • multicuti hahaha (2)

    bokiem Wam ten Londyn wyjdzie jak wyznawcy Allaha dokonają dzieła zniszczenia i wzbogacą Was kulturowo...kulkami z kałacha. Wtedy Polska i ten straszny Kaczyński nagle okażą się wybawieniem, bo tu arabska fala zostanie powstrzymana. LOL

    • 23 9

    • Wtedy cie multikulti z dziecięcym płaczem wrócą tu.
      Niestety

      • 3 2

    • multikulti jest ok.

      to znakomita szkoła tolerancji.

      • 2 7

  • ok.

    niech wyjeżdżają ale bez prawa glosowania.

    • 12 6

  • ja pracuje w korpo w Gdansku (1)

    niezle zarabiam i jest mi tu dobrze, jestem w soim kraju i nikt nie traktuje mnie jako obywatela drugiej kategorii

    • 15 6

    • no to się ciesz, a ja pracuję i mieszkam za granicą i jestem też zadowolona

      • 3 0

  • w uk to tylko popek na koksie daje rade

    • 9 1

  • ta pierwsza w galerii baltyckiej na te huntery pol miesiaca by musiala pracowac

    • 2 4

  • Oficjalnie to dziewczyny robią kariery w jakiś tam korporacjach w Londynie. Rzeczywistość jest mniej ciekawa. Laski często pracują w burdelach lub puszczają się z egzotykami w celu poprawienia swojego statusu. Masz dziewczynę która mieszkała w UK? Przebadaj się!

    • 8 10

  • Bardzo fajnie czytalo mi sie artykul. Fajny pomysl i normalni (niezadufani) ludzie. super

    • 6 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Jak ochronić swoje krocze przed nacięciem?

warsztaty, konsultacje

Maj w Sercu Mamy 2024 - rozwojowy festiwal łączący pokolenia

festyn, warsztaty, spotkanie, joga

Rola osoby towarzyszącej w porodzie warsztaty dla mamy i taty

warsztaty, konsultacje

Najczęściej czytane