Stare igły chirurgiczne, wiekowe mikroskopy i pojemniki na pipety - to tylko niektóre przedmioty związane z medycyną, które ma w swojej kolekcji prof. Janusz Limon z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
nie, mam inne zainteresowania
38%
Na okładce niewielkiej brązowej książeczki widnieje angielski napis "Igły chirurgiczne", a po jej otwarciu ukazują się ostre narzędzia o zróżnicowanych kształtach.
- Niektóre służyły do szycia jelit, inne do skóry, a jeszcze inne do mięśni. Kształt jest dostosowany do tkanki, którą zszywali chirurdzy - tłumaczy prof. Janusz Limon i przewraca kolejne kartki.Na co dzień profesora pochłania
praca. Przez 35 lat kierował Katedrą i Zakładem Biologii i Genetyki Medycznej na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. Zajmuje się genetyką nowotworów człowieka, uczy genetyki klinicznej studentów różnych kierunków, a ponadto przyjmuje setki rodzin w poradniach genetycznych. I mimo tylu obowiązków stara się znajdować jeszcze czas na dwie pasje. Jedną z nich jest zbieranie starych przedmiotów związanych z medycyną.
- Zawsze interesowałem się historią, a początek zbierania miał miejsce, kiedy jeszcze byłem studentem medycyny i pracowałem w kole naukowym w Zakładzie Biologii i Parazytologii profesora Fryderyka Pautscha. Był to wybitny biolog, syn malarza Fryderyka Pautscha z Krakowa - wspomina Janusz Limon.Pewnego dnia stary sprzęt miał trafić do kasacji. Młody student postanowił więc uratować przed zniszczeniem piękne mikroskopy. Przez kolejne lata eksponatów przybywało i dziś zajmują kilka przeszklonych szaf na uniwersyteckim korytarzu.
Teczka z 11 stycznia 1945 roku z gdańskiego szpitalaDwa metalowe pojemniki stoją obok siebie. W pierwszym spoczywa metalowo-szklana strzykawka, a wokół niej solidne igły.
- Lekarz chodząc od pacjenta do pacjenta w latach 50. ubiegłego wieku i wcześniej przenosił strzykawkę właśnie w takim pojemniku - wyjaśnia profesor.W drugim mieści się natomiast szklana butelka, w której przechowywano na przykład spirytus. Strzykawkę i igły - wówczas sprzęt wielokrotnego użytku - trzeba było bowiem odkażać.
- Oczywiście, obecnie nie używa się tego, gdyż wiadomo, że trzymanie w alkoholu nie daje pełnej gwarancji jałowości.Takich metalowo-szklanych strzykawek używał ojciec Janusza Limona, który ukończył Uniwersytet Medyczny w Wilnie i praktykował jako lekarz jeszcze przed II wojną światową. Po zakończeniu konfliktu przyjechał z żoną do Nowego Stawu k. Malborka. Mieli czworo dzieci. Po czym w latach 50. rodzina przeniosła się do Sopotu. Janusz poszedł w ślady ojca i też został lekarzem. Ukończył
Akademię Medyczną w Gdańsku.
Przed wojną była to Akademia Medycyny Praktycznej i powstała na bazie gdańskiego szpitala miejskiego. Wśród przedmiotów, jakie zgromadził prof. Limon są też eksponaty z tej ostatniej instytucji. Choćby metalowa łyżka, dokumenty, czy teczka na
preparaty mikroskopowe z 11 stycznia 1945 r., która pochodzi z Zakładu Patologii gdańskiego szpitala.
Jest też recepta lekarza, który przed 100 laty pracował w szpitalu na Dolnym Mieście, a także rachunek za wizytę, który w 1913 r. wystawił inny gdański lekarz - specjalista chorób żołądka. Na półkach spoczywają ponadto pojemniki na pipety, stare wagi i narzędzia chirurgiczne. Przedmioty znalazły się tu najczęściej z jednego z dwóch powodów.
Bracia syjamscy z Włoch i plany na emeryturę- Wygląd estetyczny. To może być drobiazg, ale wykonanie i materiał muszą mi się podobać - wyznaje profesor, po czym dodaje: Zbieram również niektóre przedmioty kierując się zdrowym rozsądkiem, bo wiem, że nikt już z mojego zespołu nie wie, co to jest. I choć nie jest to atrakcyjny przedmiot, zatrzymuję go, opiszę i kiedyś może będzie to eksponowane.Kiedy profesor przejedzie na emeryturę, poza opisywaniem starych medycznych sprzętów zamierza również poświęcać czas drugiej pasji - historii dzieł sztuki, a dokładniej chorobom genetycznym osób przedstawionych w sztuce.
- Zebrałem materiał o braciach syjamskich z Włoch, którzy przybyli do Gdańska w 1646 r. Razem z moim bratem, który jest filologiem, chcemy opisać peregrynację tych dwóch braci syjamskich w Polsce - opowiada Janusz Limon.Pomysłów na artykuły historyczne profesor ma zresztą więcej, a poza tym zamierza dalej dzielić się swoją wiedzą z pacjentami.
-Mogę pracować w poradniach z pacjentami dopóki mnie jakaś choroba nie dotknie, ale na razie czuję się dobrze i mam nadzieję, że przez wiele lat będę mógł jeszcze pomagać chorym.