• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zamiast leczyć - szkodzą

15 lutego 2007 (artykuł sprzed 17 lat) 
Pacjent w stanie krytycznym trafił do Kliniki Toksykologii Akademii Medycznej w Gdańsku. Powód? Leczył się sam ogólnodostępnymi lekami bez recepty.

- Jest to nagminne. Każdy jest zabiegany, nikt nie ma czasu, nie chce pójść do lekarza. Ratujemy się sami, doradzamy sobie. To się czasami kończy tragicznie - mówi doktor Jerzy Karpiński, dyrektor gdańskiego pogotowia.

Często łączymy leki nie czytając ulotek, a gdy chodzimy do kilku lekarzy, oni nie konsultują się wzajemnie co do tego, jakie specyfiki nam przepisują. Doktor Karpiński spotkał się z przypadkiem, pewnej mieszkanki Gdańska, która wezwała pogotowie. Zapytał wtedy jakie leki bierze.

- Pani przyniosła mi dwie siatki jednorazowe pełne leków. Z przerażeniem dostrzegłem, że leki miały nawet sprzeczne działania ze sobą. Nieszczęście polegało na tym, że ta pani była naprawdę ciężko chorą osobą, miała różne dolegliwości. Zgłaszała się do różnych specjalistów i każdy zapisywał odrębne leki. Wszystkie je przyjmowała - mówi Karpiński.

Ważne jest byśmy czytali ulotki zawarte w opakowaniach leków, a także zawsze informowali naszego lekarza jakie specyfiki stosujemy. Nawet leki na przeziębienie, podane w złych proporcjach, mogą być niebezpieczne dla życia.
Hit FM

Opinie (15)

  • A lekarze zawsze powinni się pytać pacjentów jakie leki biorą. Ale często mają to gdzieś.

    • 0 0

  • Nie doceniamy medycyny rodzinnej

    Nie doceniaja jej ani lekarze specjalisci, ani pacjenci. Na przykładzie tego artykułu widać po co sa skierowania do specjalistów. Ano po to by lekarz rodzinny mógł takie przypadki jak opisany wyżej weryfikować. Niestety lekarz specjalista często traktuje lekarza z POZ jak "pieczątkowego" i faktycznie odmawia mu moralnego prawa do informacji. Bo po co tym konowałom z tzw rejonu wiedzieć. Przecież zająłem się pacjentem. A przecież tylko w rejonie lekarz ma pełną szansę wiedzieć co dzieje się z pacjentem od A do Z. Tylko niestety ta szansa nie jest wykorzystywana. Winni temu są też sami lekarze z przychodni bo godzą się na takie traktowanie. Bo co sobie Szanowni Państwo pomyślą o lekarzu przychodnianym który nakazałby wrócic do specjalisty po raz drugi po pisemne (NIE USTNE) zalecenia dla POZ. Żle byście sobie pomyśleli. Toteż lekarze POZ tego nie robią (przeważnie) no i źle robią. Bo godzą się na złe traktowanie. No i niestety ten grzech zaniechania często może odbic się na pacjencie w opisany sposób.
    Może się też zdarzyć że pacjent idzie do np. Alergologa dostając Zyrtec, następnie odwiedza laryngologa dostając Virlix a na końcu idzie jeszcze do prywatnego lekarza otrzymujac Amertil. Goździkowa z naprrzeciwka doredza Cet Alergin. Łyka więc pacjent 4 tabletki Cetyryzyny pod różnymi nazwami (zamiast jednej)
    A kto ma szansę taką sytuację wyprostować?
    Tylko lekarz ze wsi

    • 0 0

  • Zawsze wswzyscy wypowiadają sie publicznie krytycznie, że każdy z byle bzdetem pędzi do lekarza i dlatego słuzba zdrowia nie ma czasu dla chorych, ale pacjent nie jest lekarzem i nie wie, czy to co mu dolega to bzdet, czy poważna sprawa. Dziwnym trafem wszyscy moi znajomi oraz staruszkowie w rodzinie chodzą raczej za rzadko do lekarza niż za często.

    • 0 0

  • Glaf

    na przestrzeni swojego dorosłego leczenia czyli około 20 lat, ANI RAZU zaden lekarz mnie nie zapytał: jakie leki biorę.ANI RAZU zaden nie zapytał czy nie jestem alergiczką.
    a że czesto gesto ludzie lecza sie sami: w dobie kiedy kilka rodzajów leków p.bólowych możesz kupic dosłownie wszedzie, w reklamach o chwile masz Goździkowa albo innego sportowca tudzież artystę, kiedy nie ma czasu na łażenie po lekarzach a i lekarzy nie za wielu, no i podstawa: ludzie nie czytaja ulotek, a czesto gesto jak przeczytaja to i tak nie kumaja co tam jest napisane, a zapytac nie ma kogo, bo kogo:ekspedientki w sklepie?

    • 0 0

  • lekarzu ze wsi

    dobra praktyka by było gdyby lekarze informowali pacjenta:
    a) co mu dolega
    b) jakie leki zapisuja i jakie jest działanie tych leków, równieź uboczne.
    nie zajełoby to więcej jak 3-4 minuty.
    a pozytek by miał i pacjent i lekarz bo swiadomy pacjent to chyba pacjent lepszy do leczenia.
    a czesto gęsto konczy sie na:
    zapisze pani: to i to i to. do widzenia.
    ja to sie zawsze zapytam co mi jest, ale np moja starsza
    mama nigdy.

    • 0 0

  • Szacunek dla lekarza ze wsi, po kilku Twoich wcześniejszych wystąpieniach żałuję, że nie mieszkam na wsi i musiałam się zapisać do konowała (w końcu nie wszystko można sobie samemu wybadać)... Wkurzające jest, że wszyscy znają się na medycynie i na leczeniu tym bardziej, a leki bez recepty żrą jak cukierki - bo taka miła pani w TV powiedziała, że nie szkodzą. Prawdą jest też, że ci co mają kasę latają po specjalistach na potęgę, szczególnie, jak im doftor powiedział coś nie po myśli, to dawaj do następnego. A jak nie wypisał recepty, to w ogóle nie lekarz. Ta broń jest oczywiście obosieczna, ale zacznijmy wymagać trochę od siebie (czyli - pacjent: słuchać tego, co lekarz mówi i czytać ulotki - huba, że nie potrfai, a lekarze - pytać i zapisywać zalecenia na kartkach), zanim znów zaczniemy obrzucać się błotem.

    • 0 0

  • Jana

    Całkowicie się z toba zgadzam. I zauważ że nie kieruję swojego żalu do pacjentów ale raczej do kolegów lekarzy:
    1.specjalistów bo nie szanują swoich kolegów z rejonu
    2.lekarzy "rejonu" bo nie szanuja siebie godząc się na punkt 1
    3.Pretensje do pacjentów wobec punktów 1 i 2 nie bardzo maja sens.
    To spójne wg pacjemntów środowisko gdzie podobno ręka rękę myje potrafi podkładać sobie wspaniałe świnie niestety jeżeli chodzi o kontakty w zaciszu gabinetu

    Kiedyś podobno przed wojna lekarz pisał do lekarza konsultację w postaci listu zaczynając ją: Szanowny Panie Doktorze
    A kończąc: Z Poważaniem

    Piękne czasy, nie uważasz?
    I chyba bezpieczniejsze dla chorych niż dzisiaj. Takie wnioski nasuwają się po przeczytaniu artykułu

    • 0 0

  • lekarzu

    odnosze wrażenie że w owych czasach nie tylko lekarz szanował lekarza, ale również pacjenta, a takze pacjent lekarza.
    obecnie, niestety, ten szacunek wszelaki diabli wzieli.
    ja na swojej drodze raz trafiłam na wspaniała lekarke pediatrę, i nie boje sie tu napisac po nazwisku doktor Flejszman z Jaskólczej w Gdańsku.
    do tej pory mam opory zeby przepisac, starego konia, mojego 18 letniego syna od niej do lekarza dla dorosłych. póki nie ma konkternego musu niech tam zostanie.
    i to wszystko. reszta doswiadczeń marna. to mało.
    żałuje że właściwie upadla idea lekarz rodzinnego.
    teraz idac do swojego osrodka trafiam raz na tego raz na tamtego, nikt mnie nie zna, mało komu chce sie przejrzec karte, a i ja nie zawsze wiem o czym powinnam powiedziec bo i nikt nie pyta.

    • 0 0

  • a ja chciałam tylko pozdrowic lekarza ze wsi; )
    i bardzo, bardzo żałuje, ze nie mam swojego zaufanego lekarza rodzinnego, który znałby mnie, historie mojej choroby i leki które biore...
    pozdrawiam; )

    • 0 0

  • szacunek

    "odnosze wrażenie że w owych czasach nie tylko lekarz szanował lekarza, ale również pacjenta, a takze pacjent lekarza.
    obecnie, niestety, ten szacunek wszelaki diabli wzieli."
    nalezy tu dodac, ze dotyczy to wszelkich profesji, od piekarza, masarza, poprzez politywko, do lekarzy i prawnikow
    niestety, prkatycznie w kazdej dziedzienie ktos podcina galaz na ktorej sam siedzi

    pozdrawiam

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Festiwal Uroda

targi

Dzień Otwarty Oddziału Położniczego

dni otwarte

TRE - ćwiczenia uwalniające stres, napięcia i traumę z dr Markiem Kulikowskim

100 zł
warsztaty, spotkanie

Najczęściej czytane