• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wściekasz się na korki? Ocena zależy tylko od ciebie

Borys Kossakowski
11 czerwca 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Marek Ryćko - ekspert techniki rozwoju osobistego Big Mind, od wielu lat prowadzi warsztaty Laboratorium Siebie, uczeń Dennisa Genpo Merzela. Marek Ryćko - ekspert techniki rozwoju osobistego Big Mind, od wielu lat prowadzi warsztaty Laboratorium Siebie, uczeń Dennisa Genpo Merzela.

Wyobraź sobie korek samochodowy. Ktoś jedzie do pracy, cały się wścieka, bo wie, że nie zdąży na bardzo ważne spotkanie. A teraz pomyśl, że scena się dzieje w Nowym Jorku, 11 września, a nasz bohater pracuje w World Trade Center. Jeśli dojedzie na czas - zginie. Jeśli się spóźni, przeżyje. Gdyby znał cały ogląd sytuacji, czy by się wściekał, że się spóźni? Sęk w tym, że nigdy nie znamy całego ciągu przyczynowo-skutkowego - mówi Marek Ryćko, ekspert techniki rozwoju osobistego Big Mind.



Borys Kossakowski: Pewnego dnia umówiłem się z kolegą. On się spóźniał, więc ja, zachwycony wówczas koncepcją "tu i teraz", w zgodzie z nauką jednego z mistrzów, postanowiłem siedzieć i delektować się swoim własnym towarzystwem, zamiast denerwować się na kolegę. Wreszcie po pół godziny takiego siedzenia, zadzwoniłem do niego. Okazało się, że nie przyjdzie, o czym mnie poinformował e-mailem, którego ja nie przeczytałem. I mógłbym tak siedzieć do nocy, delektując się sobą, jak idiota, choć tak naprawdę wkurzałem się na to, że on się spóźnia.

W korku:

Marek Ryćko: W tamtym momencie był w tobie aspekt cieszący się swoim towarzystwem i był też aspekt wkurzenia na kolegę, który nie przyszedł. Pod tym wszystkim zaś twoja ocena, że lepiej jest być takim błogim i zachwyconym tu i teraz, niż wkurzonym. Tymczasem wkurzenie jest też w porządku, bo to jest część ciebie. Kluczowa sprawa to nie negować żadnego aspektu siebie.

Tylko po co się wkurzać, skoro to i tak nic nie da?

Z perspektywy zarządcy swoich włości decydujesz, czy się wściekasz, czy nie. Jeśli się gniewasz, napawaj się gniewem. A potem, jak dostajesz informację, że nie przeczytałeś maila, napawaj się swoim zawstydzeniem, poczuciem, że zrobiłeś coś nie tak. Masz wolność. Możesz też wybrać niewściekanie się i niewstydzenie.

Jak pojawia się wkurzenie, to trudno jest z niego zrezygnować. Postanowić, że będzie inaczej.

Prawie wszystkie emocje mają swoje źródło w myśleniu. Często wykonujemy czynność myślenia z rozpędu, tak jak nas nauczyło życie, po wyżłobionych koleinach. Kolega się spóźnia? To myślimy o nim coś niedobrego, a potem pojawia się emocja. Dopóki nie pożegnamy się z koleinami, po których płyną nasze myśli, będziemy nadal myśleć w sposób niekorzystny dla siebie.

Jak się pozbyć tych kolein?

Ocena każdej sytuacji jest zupełnie dowolna. Można założyć tak: z jakiegoś powodu to, co się dzieje to dla mnie najkorzystniejsze, co mogło mnie spotkać.

Wiem! Dzięki temu, że on się wtedy nie pojawił, mamy teraz teraz świetny punkt wyjścia do dyskusji.

O, właśnie! Nie wiemy, co by się zdarzyło, gdyby on przyszedł punktualnie! A propos spóźniania: wyobraź sobie korek samochodowy. Ktoś jedzie do pracy, cały się wścieka, bo wie, że nie zdąży. A teraz pomyśl, że scena się dzieje w Nowym Jorku, 11 września, a nasz bohater pracuje w World Trade Center. Jeśli dojedzie na czas - zginie. Jeśli się spóźni, przeżyje. Gdyby znał cały ogląd sytuacji, czy by się wściekał, że się spóźni? Sęk w tym, że nigdy nie znamy całego ciągu przyczynowo-skutkowego.

Czyli w każdej sytuacji można założyć, że to co się dzieje, jest dla nas najlepsze?

Tak, choć to też jest ocena. Trzecia możliwość to nie oceniać. Jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia dualnego: tak - nie, podoba - nie podoba, chcę - nie chcę. Wykroczenie poza to pozwala doświadczać życia, które właśnie się toczy.

Inna sytuacja. Matka z córką przy stole. Wylewa się kawa na obrus. Wersja pierwsza: matka się wścieka: zobacz co zrobiłaś, plama nie zejdzie. Wersja druga: popatrz jak ta plama się cudownie układa. Oprawimy to w ramkę i powiesimy na ścianie! Nic nie zmieni faktu, że kawa się wylała. Nic nie zmieni faktu, że nie da się tego wyprać. Ale ocena sytuacji należy do nas. A dzięki wyborowi oceny, mamy również wpływ na emocje, jakie się pojawią.

A jeśli kawa się wylała nie na obrus, ale na laptop za 10 tysięcy, który nam służy do pracy? Mamy zachwycać się zwarciem?

Paulo Coelho doświadczył podobnej straty. Wyrzucili go z pracy. Zamiast rozpaczać, zaczął pisać. Niezależnie od tego jak ocenia się jego książki, zarobił na nich fortunę. Dużo więcej, niż dostałby w poprzedniej pracy. Taka strata może coś zmienić w życiu człowieka.

A co z doświadczeniami fizycznymi, z którymi trudno dyskutować, jak na przykład ból? Albo brzydki zapach kupy dziecięcej. Gdybym się cieszył zapachem kupy, wzięliby mnie za wariata!

Słowo zjawisko bierze się od słowa jawić się. Każde zjawisko czy doświadczenie składa się z dwóch elementów. Pierwsze - to co nam się "jawi", a drugie, to nasza reakcja. Kupa sama w sobie jest po prostu kupą, która nam się jawi. A nasza reakcja na nią jest najczęściej reakcją wyuczoną. Skoro wszyscy mówią, że jest brzydka i śmierdzi, to tobie nie wolno się wyłamać. Inaczej wezmą cię za wariata. Tak działa społeczeństwo. Ale możesz eksperymentalnie przełączyć się na inny umysł. Taki, który zachwyca się kupą.

Kłócą się z tym odruchy wymiotne, które kupa powoduje.

Tak to sobie wyobraża umysł, który posługuje się koleinami. Ale tego nie wiesz. Jest jeszcze inna opcja. Możesz w ogóle nie oceniać. Po prostu doświadczać kupy; kropka. To wymaga wyćwiczenia, ale jest to możliwe.

Ból tak samo?

Weźmy ból zęba. Uważam dentystów za wspaniałe istoty, które robią coś dobrego dla mnie. Ból jest tylko doświadczeniem, tak jak kolor, na który patrzę. Doświadczenie bólu składa się z bólu i z postawy wobec niego. Cierpienie pochodzi w 90 proc. z postawy wobec bólu, a nie z samego bólu. Eksperymentuję w tej kwestii od lat. Doświadczam, że ból jest, ale to jest w porządku, bo organizm daje mi znać, że jest stan zapalny. Doświadczam życia w pełnej soczystości. Jak mi wyrywano zęba, było dłutowanie, doświadczałem tego w totalnej błogości. Krew tryskała, a ja - zachwycony, bo przecież robią dla mnie coś dobrego, trzeba ten ząb usunąć. Przeżyłem to w najkorzystniejszy dla siebie sposób.

A co z bólem psychicznym? Wstaję rano, żołądek ściśnięty, nie chce mi się żyć.

Sam widzisz, że żołądek się ściska z powodu myśli! Zadaj sobie pytanie: Co mogę zrobić, żeby mieć wolność decydowania, o czym myślę? Mało tego, każdy z nas ma możliwość dotarcia do takiej części siebie, która w ogóle nie myśli.

W potocznym rozumieniu, ten, kto nie myśli, to jest głupi po prostu.

Mamy umysł myślący i jego rolą jest myślenie. Ale mamy też umysł niemyślący. On daje nam wolność myślenia. Mogę wprowadzić do niego dowolną myśl, a mogę też pozostać umysłem niemyślącym. W szczególności mam wolność oceniania. Koleiny znikają w sposób naturalny.

Do tego umysłu niemyślącego buddyści próbują dojść za pomocą medytacji.

Jeśli próbujemy przez medytację i praktykę zmusić umysł myślący do niemyślenia to będzie męka. Znacznie łatwiej jest po prostu przełączyć się na umysł niemyślący.

A co z oceną społeczną? Kontrahent może się wkurzyć, że my się spóźniamy i jeszcze robimy to z błogością! Paulo Coelho jest wszędzie krytykowany przez fachowców za grafomanię. Myślisz, że się nie przejmuje?

Możemy podoświadczać siebie jako osoby, która funkcjonuje w takim, a nie innym świecie, w którym podlega ocenom społecznym. Ale możemy też poeksperymentować i zobaczyć, jak funkcjonuje umysł, który nie obawia się tych ocen. Mamy wolność - możemy w każdej chwili wybrać: poddajemy się społeczeństwu czy nie.

Czyli Coelho pisząc książkę rozważa: nie mogę tego napisać, bo krytycy wyleją na mnie kubły pomyj.

Pewnie ma takie dylematy, jak większość popularnych artystów. [Zamiast "Musi wyważyć" — "Wyważa"], na ile może sobie pozwolić, żeby nadal sprzedawać dużo książek. Ale myślę, że Coelho zrobił dobrą robotę, bo leciutko przebudził i popchnął do przodu miliony osób. Jak ktoś jest większym mistrzem, to może się naśmiewać, ale mam takie poczucie, że jeśli ktoś naprawdę jest większym mistrzem, to jednak się śmiać nie będzie.

To, o czym mówisz, powinno nas uwolnić od cierpienia. A jednak umysł się opiera tej zmianie. Dlaczego? Dlaczego największy opór czujemy przed tym, o czym najbardziej marzymy. Ktoś marzy o podróżach, ale nie pozwala sobie na realizację marzeń. Inny chce zostać aktorem, ale boi się wejść na scenę.

Możemy przyjąć taką hipotezę: mam w sobie kogoś, kto się boi sceny, ale mam też kogoś, kto wchodzi na scenę z lekkością i swobodą. Próba zmuszenia tego, który się boi, żeby się nie bał, to zadanie karkołomne. Ale można mu miło podziękować i powiedzieć: teraz chcę porozmawiać z tym drugim. A co do podróży - moja siostra panicznie bała się latać samolotem. Przełączyła się na umysł, który zachwyca się lataniem. I od tej pory kocha latać.

Czy to przełączanie się to nie jest jakaś ucieczka? Ja mam kredyt do spłacenia, a mam się nie bać, tylko przełączyć się na umysł, który zachwyca się pogodą i przyrodą? A na koncie pustka? Pójść do banku i powiedzieć, że nie mam pieniędzy, bo zamiast wziąć się do roboty zachwycałem się szumem sosen.

Doświadczanie tu i teraz nie odbiera mi możliwości używania innych aspektów mojego umysłu. Na przykład planowania i myślenia o przyszłości. Ale warto pamiętać, że przyszłość, a szczególnie przeszłość obciążają nasz umysł, odbierają nam energię. Mogę decydować, czy doświadczam teraźniejszości, czy myślę o przyszłości. Im większą mam wolność, tym lepiej wyselekcjonuję z ogromu życiowych spraw tylko to, co jest mi potrzebne. Doświadczanie szumu sosen i śpiewu ptaków może dać mi siłę do zarabiania pieniędzy. Którą wykorzystam później, jak podejmę decyzję, że czas na zarabianie pieniędzy.

Opinie (75) 8 zablokowanych

  • Co ja czytam?!

    • 0 0

  • Ankieta (8)

    Zabrakło odpowiedzi
    W korku:
    - omijam samochody jadąc rowerem/skuterem/motocyklem

    • 28 6

    • zabrakło odpowiedzi: (2)

      - nie jestem lemingiem, nie dymam codziennie w tym samym kierunku i o tej samej porze co większość
      A widok stojących na Słowackiego i Armii Krajowej aut wyzwala jedynie mój rechot z przeciwleglego pasa :)

      • 4 3

      • nieładnie panie policjancie

        • 0 0

      • dokładnie, ja zawsze mieszkam w kierunku przeciwnym do korków

        jest to tak proste, że aż genialne,
        jest trochę zamętu przy przeprowadzce
        ale raz na kilka lat w porównaniu do oszczędności czasu, paliwa i nerwów
        nie do przecenienia

        • 2 0

    • (1)

      Siedze na trawce, spijam browara wyżebranego od turystów

      • 7 0

      • zbieram na wino

        i fajki jak starczy

        • 2 0

    • A ja omijam korki polem bo jadę traktorem, marki Ursus

      • 3 0

    • lub: tramwajem

      • 5 2

    • Za chwilę

      rozpęta się sromotna burza.

      • 8 4

  • Niestety, korki to bolączka naszych czasów (22)

    Mój małżonek dojeżdża do pracy ponad godzinę, bo dużo stoi w korkach. Ja nie pracuję zawodowo więc mnie to nie dotyczy.

    Ale od męża wiem, jakie to irytujące. Problemem są władze, które nie zrobią szerszych dróg, co usprawniłoby dojazdy. Drogi są wąskie, projektowane jeszcze w PRL dla małych aut, a my na przykład mamy szeroki samochód (BMW X5 z 2013 roku).

    • 13 51

    • (1)

      ale mnie ta Karina ubawiła. Koniecznie musiałaś napisać jaki macie samochód, ostatnio pochwaliłaś się zarobkami męża. Jaką macie pralkę, a ile metrów domu? Garaż jeden czy dwa? A samo co? Ambicji nie masz i w domu siedzisz?

      • 17 3

      • ciekawe czy stary wie że ma całe życie opisane na 3m

        Ciekawe czy w ogóle istnieje :D

        • 0 0

    • (1)

      andżelkia zmieniła nick - a pelikany łykają ...

      • 2 0

      • ążela?

        a niech mnie kule biją

        • 0 0

    • (1)

      "Mój mąż z zawodu jest dyrektorem!"

      • 15 1

      • "a jezioro damy tutaj"

        gaża

        • 2 0

    • ja mam dobre auto, ale do pracy jeżdżę tramwajem i skm- szybko (1)

      • 10 2

      • ja mam dobre auto i śmiegam nim do pracy

        szybko i tanio
        a jak wygodnie, mmmmmmm...

        • 3 1

    • szersze drogi ?! w czym to pomoże (2)

      szersze drogi nie rozładują korków. Jak nie chcesz stać w korku wsiadasz w pociąg czy tramwaj, ewentualnie rower. Albo w autobus i zamiast irytować się korkiem czytasz książkę.

      • 8 6

      • stoisz i wąchasz pot ;) (1)

        • 5 5

        • ja palę pot

          pot to zioło w slangu

          • 3 1

    • swietna prowokacja! (1)

      Nie ma az tak glupich ludzi - to musi byc prowokacja :)

      • 17 0

      • Tak, ale Autor zapomniał zrobić błędy językowe, przez co się zdradził. ;)

        • 3 0

    • opis

      w stylu: nasza kochanka najlepsza....

      • 2 0

    • dziwne, przeprowadzajac się do Banina (1)

      widzieliście stan dróg i znaliście możliwości komunikacyjne stamtąd

      • 15 0

      • ale X5 z 2013 za cię kupiła.

        Można było kupić mieszkanie w centrum i jeździć Matizem ale wybór padł na gorszą lokalizacją ale z jakim autem za te same pieniądze ;-)

        • 7 0

    • (1)

      Ja też mam z 2013 roku!!! Tylko Skodę :) Tyle nas łączy

      • 18 1

      • A ja mam Renault Clio z 2002 roku i jeżdżę lepiej niż niejedna panienka w BMW lub Audi i szybciej docieram na miejsce, kupią sobie takie wielkie lochy, jeździć tym nie potrafią, o parkowaniu już nie wspomnę i to one są przyczyną tych korków. Ostatnio taka jedna przez 10 minut korkowała wyjazd bo nie wiedziała jak włączyć się do ruchu. Tragedia.

        • 7 0

    • pewnie w leasingu

      zastaw sie a postaw sie, taki wiejski nawyk w duzym miescie pozostal

      • 12 1

    • Karino? (1)

      Był kiedyś serial o takim koniu. To o Tobie?

      • 25 1

      • to nie był koń tylko pomalowany matoł

        iiichaaaaaa

        • 11 1

    • problemy biedy w BMW...

      Przykre to, że ktoś musi wlec się taką X5 w korkach a ja śmigam między samochodami w korkach BMW GS 800.

      • 15 2

  • korki i emocje

    Po pierwsze primo artykul jest o emocjach a nie korkach
    ale o emocjach ludzie nie lubia rozmawiac, wola wylewac swoje frustracje niczego nie wnoszacymi wpisami
    po drugie a propos emocji i mysli to emocje pojawiaja sie jako pierwsze, podstawowa wiedza z psychologii
    a po trzecie tristar tristrem ale w co niektorych krajach bardziej rozwinietych haslo zielona fala nie istnieje, samochodow i korkow jest wiecej a wkurzonych ludzi jakby mniej...
    Pozdrawiam wszystkich ktorzy umieja sobie radzic ;-)

    • 2 0

  • wsciekasz sie na korki? (1)

    - kup sobie motor-skuter-rower -- i znowu będziesz się uśmiechać ;)

    • 1 2

    • ja nie mam korków

      korki najczęściej są tylko w jedną stronę,
      masz rozwiązanie, jedź w przeciwną

      • 0 1

  • czy ktoś przeczytał więcej jak sam tytuł? (3)

    widzę, że niezmiennie najbardziej rozpalalącym tematem rozmówy są korki. A szkoda, bo artykuł ciekawy, o uważności, doświadczaniu "tu i teraz", spokoju ducha...no chyba, że szanowni czytelnicy spędzają całą dobę w korku. to współczuję. Ja wybieram rower.polecam i pozdrawiam!

    • 3 3

    • (2)

      A jeśli jesteś kobietą na jakimś wyższym stanowisku i praca wymaga od ciebie aby wyglądać reprezentacyjnie i schludnie to jakim cudem mam dojechać do pracy rowerem? Mam elegancki strój wozić w plecaku a w pracy brać prysznic żeby nie capić, wozić ze sobą suszarkę do włosów i inne potrzebne babskie przybory po kąpieli? A co jeśli praca wymaga ode mnie poruszania się samochodem w ciągu dnia? Nie raz muszę gdzieś wyskoczyć, żeby coś załatwić. Jak mam to zrobić na rowerze? A jeśli np w twojej pracy nie mam możliwości "zaparkowania" roweru? Wy rowerzyści zarówno w czasie jazdy na rowerze jak i ogólnie w życiu macie bardzo ograniczoną wyobraźnię niestety.

      • 3 0

      • (1)

        Jestem kobietą pracującą na dosyć wysokim stanowisku. I proszę sobie wyobrazić, że chociaż mnie stać na auto to jeżdzę doprpacy komunikacją miejską lub rowerem. Co więcej, ubieram się w sukienki lub spódniczki (mam rower miejski/ typu holender i to daję większy komfort podrozy)
        Ale rozumiem, że nie każdy preferuje te środki transportu.

        Chciałam zwrócić uwagę na temat artykułu, że NIE jest on wyłącznie o korkach i wyższości aut nad rowerami czy odwrotnie. To jest jednak przemilczane, bo czym byśmy sie dalej denerwowali gdyby odebrano nam tak nośna sprawe?

        • 0 1

        • bo ty jesteś dziwakiem

          i jesteś może jedna na całe miasto,
          czyli jesteś wyjątkiem,

          znaczy to tyle, że caaaaała reszta wszechświata
          i tak zrobi po swojemy
          a jedna owieczka wiosny nie czyni (owieczka?)

          • 0 0

  • Marnowanie życia w aucie. (4)

    20 minut ekstra w jedną stronę = 40 minut dziennie x 22 dni robocze/miesiąc x 12 miesięcy / 60 minut / 8 godzinny dzień pracy = rocznie 22 dni ekstra wyrwane z życia. Ludzie nie mieszkajcie dalej niż 15 minut od swojej pracy, szkoły, miejsca spędzania wolnego czasu. Różnica w cenie nie zwróci Wam straconych lat.

    • 3 10

    • Zmieniam miejsce pracy srednio raz na rok (2)

      mam sie co roku przeprowadzac ??

      buehehe co za bełkot.
      pewnie jakiś korposzczur zamkniety w swoim boxie od 15 lat ten komentarz napisał.

      • 6 2

      • a jaki problem masz z przeprowadzką

        większy niż z korkami na które narzekasz
        czy mniejszy?

        • 0 1

      • mówisz dokładnie o sobie

        gość ma trację a ty nie
        i dlatego cierpisz, cierpisz przez to,
        że nie możesz postąpić rozsądnie i logicznie
        a plujesz na mądrzejszych od siebie
        z zazdrości, że mają wygodne życie.
        Mają bo myślą rozsądnie.

        • 1 4

    • Czyli
      drodzy mieszkańcy Trojmiasta góry nie są dla was. Nie dojedziecie tam w 15 minut. Tako rzecze guru ekooszomostwa Lucek Pucek.

      • 6 2

  • Świetne wytłumaczenie korków w Gdańsku!!! (4)

    Bo nie załapiesz się do budynku, w którym wylądują chłopcy binladena!!!! Wywalcie na zbity pysk tego od świateł razem z całym tristarem!! No chyba, że on lody kręci z lotosem i wszystkim pasuje, że kierowcy co światła na czerwonym stają, bo to oni za paliwo płacą, a te spaliny to tylko drobny skutek uboczny, za który i tak kierowców się skopie i może jeszcze jakiś podateczek dowali!!!

    • 21 5

    • z pewnoscia czesc kierowcow moglaby podjac inna decyzje rano i nie tworzyc korkow (3)

      • 1 4

      • elastyczny czas pracy (2)

        ja jeździłem do pracy na 10 lub 11,
        zero korków i jeszcze rano zdążysz zrobić zakupy i kupić najlepsze mięso
        zanim wszystko zniknie z półek.
        No i spać można dłużej a zimą masz wreszcie widno
        i jedzie się z przyjemnością

        • 2 1

        • a o której lądowałeś w domu po pracy? (1)

          o 19? 20?
          obiad, papieros i spać,
          doprawdy wspaniale.

          aha no i zjeść najlepsze mięso z rana.

          • 1 1

          • nie zjeść tylko kupić :)

            niecodziennie tak było ale jak miałem ochotę pospać
            to tak, do pracy miałem 15 min autem bez korków
            bo tak się przeprowadziłem aby mieszkać 'pod prąd' (korków).

            Gdyby każdy tak mógł to natężenie ruchu zamiast być skumulowane w 30 minutach w okolicach 8 byłoby roziągnięte na 1-2h, zawsze statystycznie mniejsza gęstość rozkładu i mniejsze natężenie ruchu, większa płynność
            i uniakasz turbulencji i dławienia w płynności ruchu (wywołanej niecoiągłościami i nieliniowościami jakimi jest właśnie zafiksowany start pracy)

            • 0 0

  • Ceny paliwa ostro w górę. (1)

    Jedyna koncepcja, która zmieni ten syf.Ludzią się w d*pach przewraca i jeżdżą samochodami 2km żeby kupic w rossmanie nowy krem do pięt albo 2 kg ziemniaków na niedzielny obiad. Paliwo jest za tanie i dlatego mamy korki!

    • 0 5

    • chyba u was w Polsce

      hahaha

      • 2 0

  • Trzeba mieszkać i pracować w tym samym miejscu. (2)

    Korki generują mieszkańcy przedmieść pracujący w centrum oraz matki dowożące swoje pociechy do szkoły i na zajęcia dodatkowe.

    • 7 3

    • (1)

      Dodaj jeszcze inny genialny wniosek. Korki generują samochody.
      W związku z genialnym odkryciem powyżej proponuję rozwiązanie godne najlepszych lat socjalizmu. Ustawowy zapis, że pracę musisz podjąć w promieniu 5 kilometrów od miejsca zamieszkania. Żłobek, przedszkole, szkołę, przychodnią lekarską, sklep i znajomych także masz znaleźć maksymalnie w takiej odległości.
      Oczywiście obowiązkowo musisz tam dojeżdżać rowerem.

      • 2 4

      • tajemniczy don pedro ma rację, to jest naturalny kierunek ewolucji

        cały świat w sposób naturalny do tego dąży
        i jest to najbardziej opłacalne, najwydajniejsze
        pod każdym względem.

        Ja mieszkam w takim kraju. Zmieniasz pracę i przenosisz się z całą rodziną.
        Nigdy ne stoisz w korkach, nie marnujesz ani czasu ani pieniędzy.
        W domu jesteś w ciągu pół godziny maksymalnie.
        Bardzo sobie to chwalę i nie wyobrażam sobie inaczej.
        Taki tu mają styl życia.

        • 1 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Z psychodietetyczką przy herbacie: Q&A z Aleksandrą Spychalską

spotkanie, spotkanie

Distinguished Gentleman's Ride

w plenerze, zlot, imprezy i akcje charytatywne

Rola osoby towarzyszącej w porodzie warsztaty dla mamy i taty

warsztaty, konsultacje

Najczęściej czytane