• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rozwód może być traumą jak śmierć. Mediacje pomagają?

Piotr Kallalas
22 października 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
- Na pewno nie widzimy, aby pandemia znacząco wpływała na wzrost liczby rozwodów. Nie zmienia to faktu, że ukazała jak bardzo nie potrafimy ze sobą rozmawiać i mamy problem z komunikowaniem i wyrażaniem własnych emocji - mówi Katarzyna Stryjek. - Na pewno nie widzimy, aby pandemia znacząco wpływała na wzrost liczby rozwodów. Nie zmienia to faktu, że ukazała jak bardzo nie potrafimy ze sobą rozmawiać i mamy problem z komunikowaniem i wyrażaniem własnych emocji - mówi Katarzyna Stryjek.

- Dziecko, które traci rodzica, to dziecko w żałobie. Niby jest, a jednak go nie ma w sytuacji, kiedy jest potrzebny albo po prostu, kiedy chce tego samo dziecko. Ponadto mówimy o utracie całych rodzin. Za mężem czy żoną stoją przecież ciocie, babcie, dziadkowie i kuzyni. W jednej chwili dziecko traci połowę rodziny, a w najlepszym wypadku ma ograniczony kontakt - mówi Katarzyna Stryjek z Polskiego Centrum Mediacji, z którą porozmawialiśmy o funkcjonowaniu mediacji w trakcie rozwodu czy kryzysu w związku.



Potrzebujesz pomocy i wsparcia? Znajdź psychologa w Trójmieście


Czy doświadczyłe(a)ś kryzysu w związku?

Dlaczego w pewnym momencie najbliższe sobie osoby chcą dla siebie jak najgorzej?

Katarzyna Stryjek: - Od miłości jest krok do nienawiści. Paradoksalnie w moje ocenie jest to plus tej sytuacji. Często słyszymy: "Widzą państwo, jesteśmy jak pies z kotem". Natomiast może być to dobry znak - są emocje i nie jesteśmy sobie obojętni, a to oznacza, że mamy z sobą jakąś więź i relację. Być może jest jeszcze pole do uporządkowania, do terapii. Mówiąc jednak o negatywnych emocjach, należy przyznać, że według psychologów rozwód jest jedną z najbardziej traumatycznych sytuacji w naszym życiu, zaraz po śmierci bliskiej osoby. Każdy z nas jest natomiast konstrukcją emocjonalną, a łatwiej wykrzyczeć i powiedzieć niefajne rzeczy, niż wysłuchać i porozmawiać.

Czy często to rodziny małżonków doprowadzają do zaostrzenia konfliktów?

Na pewno jest to również jedna z przyczyn rozpadów związków. Mieliśmy takie przypadki, że osoba dopiero podczas mediacji zdawała sobie sprawę, że była sterowana przez rodziców i mówiła wtedy - dość. Czasami taka "opieka" rodzicielska jest intencjonalna, a czasami wynika z nieświadomego zachowania i chęci pomocy. Jest to taki odruch, że jak córka opowiada mi źle o zięciu, to będę przytakiwać i potwierdzać - "tak masz prawo się wściekać czy być zła, to jego wina". Zresztą żona czy mąż zawsze chce usłyszeć takie wsparcie, które jest potwierdzeniem dobrego kierunku myślenia czy działania. Tymczasem zdrowe podejście nie polega na stawaniu po jakiejkolwiek stronie, ale o podkreśleniu "musisz to jeszcze dobrze przemyśleć". Nie mówię oczywiście o sytuacjach patologicznych.

Czytaj też: L4 na wypalenie zawodowe od 2022 r. Czym jest i jak się objawia?

Czy sytuacja jest trudniejsza, gdy mówimy również o dzieciach?

Wszystko zależy od indywidualnych historii. Są rozwody, gdzie wszystko kończy się na jednej wizycie w sądzie, a są i takie, które ciągną się latami. Pamiętajmy, że między złożeniem wniosku a pierwszą rozprawą jest dużo czasu na uporządkowanie spraw i przeprowadzenie mediacji. Natomiast temat dzieci na pewno jest trudny - jak poukładać sobie relacje, kiedy nie mieszkamy razem, ale mamy dzieci i musimy podejmować wspólne decyzje. To rodzice się rozstają, a dzieci pozostają z rodzicami. One nie chcą być w konflikcie - wreszcie cały czas myślą, że dojdzie do porozumienia, albo udzielają się im negatywne emocje. Dlatego w naszym projekcie mamy również grupę terapii dla dzieci.

Rodzic, nie mówiąc o skrajnie patologicznych sytuacjach, przecież nie chce krzywdy dziecka.

Co do zasady tak jest. Rzadko zdarza się intencjonalna krzywda, natomiast nie oznacza to, że do niej nie dochodzi. Takie zachowania często wynikają z niewiedzy. Wystarczy przecież, że rodzic inaczej się zachowuje - jest zdenerwowany i smutny, a dzieciom się to udziela. Pociechy wszystko widzą i uderza to w ich poczucie bezpieczeństwa. Dodatkowo źle interpretują emocje rodziców, którzy zapewniają ich, że wszystko jest dobrze. Nie jest, a dzieci niekiedy tłumaczą sobie, że to właśnie z ich winy. Słyszą, że jest kłótnia i próbują łączyć kropki - "oho byłam niegrzeczna i to na pewno przeze mnie". Czasami dzieci wręcz wybierają winnego rodzica i mają pretensje - dlaczego nie zatrzymałaś taty? Opiekunowie znają te mechanizmy i te podstawy, ale czasami musi im to powiedzieć ktoś z zewnątrz i bez zbędnych emocji. Od tego są właśnie mediacje.

Czytaj też: "Co trzecia osoba doświadcza kryzysu psychicznego"

Czy trudno namówić rodziców do mediacji?

Na pewno, ponieważ rodzic musi przyznać, że czegoś nie wie, a nikt tego nie lubi. Sytuacja jest bardziej skomplikowana niż w innych warunkach - jeśli nie umiem naprawiać samochodu, to oddaję do mechanika i nikt się ze mnie nie śmieje. Tymczasem, nam się wydaje, że musimy być specjalistami od własnego życia. Nie zdajemy sobie sprawy, że to właśnie nabranie perspektywy daje nam zupełnie nowe możliwości. Rodzice na pewno są autorami najlepszych pomysłów dla własnych dzieci, czasami mówią jednak innym językiem i stąd potrzeba udrożnienia komunikacji.

Ostatecznie jednak nie da uniknąć się negatywnych emocji?

Dziecko, które traci rodzica w wyniku rozwodu, to dziecko w żałobie. Niby jest, a jednak go nie ma w sytuacji, kiedy jest potrzebny albo po prostu, kiedy chce tego samo dziecko. Ponadto mówimy o utracie całych rodzin. Za mężem czy żoną stoją przecież ciocie, babcie, dziadkowie i kuzyni. W jednej chwili dziecko traci połowę rodziny, a w najlepszym wypadku ma ograniczony kontakt. Dodatkowo dla rodziców jest to trudna sytuacja w bezpośredniej relacji z dzieckiem. Skreślam kogoś jako męża czy żonę, ale przecież on nadal będzie ojcem lub matką. Nieprzepracowane rozstania przekładają się na relacje rodzicielskie. Są rodziny, które pomimo rozstania, dają radę same sobie poukładać te relacje, ale niestety jest ich niewiele. To wymaga samoświadomości i najtrudniejszej rzeczy - przedłożenia potrzeb innych nad swoje potrzeby. Oczywiście nie możemy zapominać też o sobie, ale takie myślenie jest tu kluczowe.

Czytaj też: Mężczyzn z problemami szukają na siłowni

Mówi się, że im dziecko starsze, tym bardziej rozumie taką sytuację i jest mu trudniej.

Małe dzieci również bardzo to odczuwają - wręcz w sensie biologicznym. Umówmy się, że np. to tata codziennie kąpie czy daje butelkę z mlekiem. Tak jest przez pół roku czy dwa lata, a dziecko, żeby dobrze funkcjonować potrzebuje stałych rytuałów i rytmu dnia. Ten nagle zostaje zaburzony - tata nie czyta, nie kąpie. To zaburzenie systemu może pójść w stronę braku bezpieczeństwa.

Czy ojcowie zawsze w sporze rozwodowym są w gorszym położeniu?

Wydaje się, że jest to pewna utrwalona opinia, która nie jest do końca prawdziwa, a przynajmniej nie w takiej skali. Dotarłam do statystyk, które wyraźnie wskazują, że mówimy o podziale 60 proc. - 40 proc. na korzyść mam. Warto jednak dodać - dzieci szczególnie w początkowym okresie zostają z mamami, co wynika z funkcji fizjologicznych np. kwestii karmienia oraz wzajemnych relacji. Chodzi mi jednak o okres do trzeciego roku życia.

Czy każda rodzina, która przygotowuje się do rozwodu powinna skorzystać z mediacji?

Wszystko zależy czy rodzice chcą się czegoś dowiedzieć, o sobie, o relacjach i również o potrzebach dzieci. W pierwszej kolejności stawiamy na edukację, a dopiero w sytuacji, kiedy widzimy, że problem ma charakter terapeutyczny - sugerujemy dalszą opiekę i rozwiązania w oparciu o pomoc fachowców. Czasami też rodzice potrzebują informacji prawnej, ponieważ nie do końca orientują się jakie są uwarunkowania. Staramy się wtedy rozwiewać wątpliwości.

Zainteresowanie mediacją nie zmienia się?

Mówimy o pewnym falowaniu. Większa frekwencja jest wiosną, kiedy wszyscy robią porządki - także te we własnym życiu. Latem obserwujemy przerwę - wyjazdy itd. Jesienią znowu wzrost, ale zainteresowanie jest nieustanne. Czasami rodzina przychodzi na jedno spotkanie, czasami przychodzi z precyzyjnie określonymi problemami i planem, a są rodziny, które decydują się na wszystkie formy wsparcia, od tych indywidualnych, po grupowe. Mówimy o osobach, które w kryzysie szukają pomocy, chcą naprawić relacje, ale także o takich, które po rozstaniu chcą zaprowadzić po prostu porządek.

Czytaj też: Ranking: najlepsi psycholodzy w Trójmieście

Jak można zgłosić się na mediacje?

Dwutorowo. Po pierwsze zgłaszają się do nas rodziny objęte wsparciem przez MOPR i wtedy to pracownik proponuje takie spotkanie i przekazuje dane. Drugą opcją jest skorzystanie z naszego pakietu, który proponujemy gdy widzimy się po raz pierwszy. Zawsze wtedy opowiadamy o zajęciach z naszej perspektywy, jakie są możliwości i tryb spotkań.

Czytaj też: Mediacje zamiast procesu. "Częściej szukamy porozumienia poza sądem"

Jak pandemia wpłynęła na nasze relacje rodzinne i czy miała wpływ na większa liczbę rozwodów?

Na pewno nie widzimy, aby pandemia znacząco wpływała na wzrost liczby rozwodów. Nie zmienia to faktu, że ukazała jak bardzo nie potrafimy ze sobą rozmawiać i mamy problem z komunikowaniem i wyrażaniem własnych emocji. Co ciekawe, wiele osób wskazuje na rozwój narzędzi zdalnej komunikacji, tymczasem my obserwujemy odwrotne trendy. Technologia nie sprawdza się w przypadku mediacji rodzinnych. Osoby zaangażowane w kwestie rozstaniowe nie chcą rozmawiać przez komunikatory - wolą załatwiać sprawy przy jednym stole. Poukładanie relacji jest właśnie celem mediacji - wsparcie rodzin w szeroko rozumianym kryzysie, zarówno małżeństwom i związkom nieformalnym.

Mediacje dla par przechodzących kryzys są prowadzone w ramach Polskiego Centrum Mediacji na zlecenie Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Gdańsku. - Zainteresowani udziałem w programie proszeni są o kontakt z PCM Oddział Trójmiasto, pod numerem tel. kom.: 516 430 348, w dni powszednie, w godz. od 10-18 - informują przedstawiciele MOPR.

Miejsca

Opinie (303) ponad 10 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Jagna47

    Pomagają - ale warto mieć dobrego prawnika, który nam radzi i pomaga. Ja przyszłam do kancelarii Klisz i Wspólnicy zapłakana, nie wiedziałam nawet co mówić i od czego zacząć = a tu właśnie, obry prawnik kieruje, pomaga i tłumaczy a to, że dlaa kogoś rozwód moze byc trauma to czysty fakt! I nie ma co się dziwić, spędziło się z kimś czasem pół życia i nagle krach..trudne..

    • 0 0

  • Generalnie sądy rodzinne są sfeminizowane i facet na dzień dobry w sprawie rozwodowej jest (1)

    całkowicie winny. Mediacje - to kosztowna zabawa, mało efektywna. Mediator dostaje kasę od spotkania i zasadniczo nie jest zainteresowany aby mediacje szybko się skończyły. I to jest fakt. Instytucja małżeńska to przeżytek. Lepiej żyć ze sobą i nie wichodzić w jakieś dziwne, prawne obwarowania zwane małżeństwem. Jeżeli ludzie żyją wiele lat ze sobą, nie będąc małżeństwem to właśnie możemy to nazwać prawdziwym, szczerym związkiem. I tyle w tym temacie.

    • 13 1

    • Co powiesz o moim przypadku?Kocham męża choć nie mogę z nim być bo robi mi krzywdę.(znęca się psychicznie i fizycnie)nigdy nie
      ma jego winy ..zarabia więcej o ok 40% nie zawsze tak było....na początku nie miał nic ...to ja brałam pożyczki na wesele..na sprzęty.oplacalam rachunki. on zrobił remont łazienki ..kuchnię i sypialnie..mieszkaliśmy u mnie ..gdzie z biegiem czasu rozwinął się zarobkowo..kupiliśmy dom..mieszkania 3 szt ...I po 12 latach małżeństwa mówi że za stara jestem że życie ma tylko jedno i chce inaczej je wykorzystać...taka jest odp...Gdzie przez prawie 2 lata znęca się na demną psychicznie..nie będę wypisywać tego wszystkiego...bo jak żyje nie wiedziałam że są takie wyrazy w słowniku polskim ...a o co chodziło...chciał bym się z tych mieszkań spisała...jak to powiedział ..wariatkę z Ciebie zrobię,psychiczną...nie byłam rozrzutna,zaradna ,dbałam o niego i co ...mam spadać i nic najlepiej nie chcieć....fajna opcja...

      • 0 0

  • Kobieta jest Zawitna (1)

    Najgorsza sytuacja jest kiedy żona zdradzała i została przyłapana wtedy się mści i robi wszystko żeby drugą osobę zniszczyć a dzieci i facet na tym traci i jest z tym sam, bo ona popłacze w sądzie na policji i prokuraturze i się dzieje..... Chory Kraj...

    • 1 0

    • Nie uzalaj się nad sobą, tylko zacznij racjonalnie myśleć. Zdradziła to zdradziła.

      Nie raz i nie dwa za takimi się nie płacze. Po co Ci taka baba latawica ?! Ona siebie niszczy! Jeszcze o tym nie wie

      • 0 0

  • rozwód

    Rozwód mojej mamy z moim tatą alkoholikiem był najlepszym wyjściem. Rozwód nastąpił kiedy miałam 2 lata , dziś mam 40 i doceniam siłę mojej mamy dzięki temu stworzyła mi normalny dom z innym mężczyzną i dzięki temu nie wychowywałam się z alkoholem. Biologiczny ojciec nadal pije.

    • 2 0

  • Opinia wyróżniona

    (54)

    Po co w ogóle są alimenty, za których niepłacenie zamyka się mężczyzn, ojców do więzień?
    Opieka nad dziećmi po rozwodzie powinna być 50/50, co by znosiło wszelkie alimenty w jedną czy drugą stronę. Dlaczego takie rozwiązania nie są stosowane? Chodzi o opiekę czy o jej ekwiwalent? Dzieci powinny mieć oboje rodziców w takim samym wymiarze bo potrzebują przede wszystkim rodziców.

    • 117 29

    • Są kraje w których 50/50 doskonale funkcjonuje. (12)

      • 29 4

      • Ale w takich krajach inaczej to funkcjonuje (5)

        W krajach, w których doskonale funkcjonuje opieka naprzemienna, wygląda to tak:
        dziecko ma swój dom, a rodzice muszą się tułać po 2 domach. Tzn przez tydzień jeden rodzic mieszka z dzieckiem przez tydzień drugi - dziecko nie jest wyrwane ze swojego środowiska. Taki system opieki funkcjonuje w krajach skandynawskich. Myślę, że gdyby takie zasady obowiązywały w Polsce, to rodzice nie biliby się o opiekę naprzemienną. Sama jestem w takiej sytuacji i naprawdę rozmawiałam z masą "specjalistów" na temat opieki naprzemiennej i ostatecznie nie chcę się na to zgodzić. A dlaczego? Bo dziecko chyba musi mieć poczucie stabilizaci i rutyny, zwaszcza, gdy chodzi do szkoły. Wiem, że krzywdzi to ojca - ale z drugiej strony, to on wybrał inne życie. I naprawdę część mam, nie zgadzając się na opiekę naprzemienną, nie robi tego dla zasady; tylko ze względu na dziecko/bojąc się eksperymentów. Napiszę tak: nie wiem, czy nie zgadzając się na opiekę naprzemienną, nie robię krzywdy dziecku, ale też nie wiem, czy opieka naprzemienna i funkcjonowanie w 2rzeczywistościach jest dobre. Stawiam się w roli dziecka - nie chciałabym zmieniać co tydzień domów. Czy dziecku możemy fundować taki los? Nie wiem. Szkoda, że nie jest to łatwiejsze.

        • 16 3

        • Opieka naprzemienna

          Nie zgodzę się z Tobą. Od dwóch lat wychowuję dzieci w opiece naprzemiennej - 2 tygodnie u mnie, 2 tygodnie u ex żony. Kluczem jest danie dzieciom takiego poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji, żeby nie czuły że czegoś im brakuje w którymkolwiek z domów. No i normalne kontakty, stosunki między dorosłymi, granie fair w stosunku do dzieci (nie obwinianie żadnego rodzica o rozstanie, wspólne ustalanie najważniejszych spraw).
          Gniazdowanie (nesting), czyli to że dziecko przebywa w jednym domu a rodzice się zmieniają, jest faktycznie stosowane na zachodzie, ale tylko jak dziecko jest bardzo małe lub przez krótki okres czasu. Jak ktoś wspomniał - w takim wypadku niemożliwe jest w praktyce założenie nowego związku.
          Temat rzeka

          • 0 0

        • A dlaczego zakładasz,że to tatuś wybrał inne życie ? Czy tylko ojcowie odchodzą ?

          • 3 0

        • jak się sprawdza opieka naprzemienna w tej formie w sytuacji, w której rodzice mają nowe rodziny? nie sądzę, żeby taki styl pomógł zbudować na przykład dobre relacje z przyrodnim rodzeństwem.

          • 1 0

        • Skąd tych specjalistów wytrzasnęłaś? Z radia ma ryja? I nieprawdą jest że w opiece naprzeniennej na zachodzie każde dziecko ma swój dom. W większości przypadków mieszkają na zmianę u rodziców.

          • 0 1

        • ale dlaczego akurat dziecko ma być przy matce?

          i skąd założenie że to "on wybiera inne życie" (chyba że to akurat tyczy się Pani przypadku, a nie generalizowanie)

          • 25 2

      • Tu rządzi pis, więc wszystko ma być tradycyjnie, po bożemu, co tam że w zakłamaniu

        • 3 1

      • (2)

        i to jest ok ? tlumaczenie życiowej porażki i znajdywanie w tym plusów ? zaliczyłeś glebe to zaliczyłeś i nie tłumacz że ś się wyj..ał przez dobro dziecka, jak zołnierz ucieka z pola walki to jest dezerterem sądzonym przez sąd wojskowy a jak ty uciekasz z małżeństwa to jest ok ? taki sam dezerter życiowy jestęs tylko bez konsekwencji czynu jak u zołnierza , tak samo ślubujesz jak żołnierz !

        • 6 13

        • Hehehe (1)

          Dla ciebie rodzicielstwo, małżeństwo, ogólnie życie to jest chyba pole walki ;) nie po to jest rodzina, zeby wiecznie walczyć ! Popatrz na siebie, a nie oskarżaj innych ;)

          • 13 0

          • jasne - podejście przedszkolaka jak do zabawy w dom - koniec zabawy idziemy do domu , albo już mi się nie chce, poza tym jesteście superwyrocznie skoro sami oceniacie swoją sytuacje i jeszcze usprawiedliwiacie to dobrem dziecka - suuuper, to takie zadawanie pytania i odpowiadanie samem u sobie - parodia dorosłości -nie dziwie sie że MaTA jest autorytetem dla dzieci skoro mają takich rodziców

            • 1 6

      • tatusiowie po rozwodzie nie chcą oglądać swoje kalekie dzieci ,a ty im każesz 5O% nie ośmieszaj sie

        • 5 14

      • Fyncjonuje we wszystkich krajach Europy poza... Polską.

        • 26 6

    • Nie do końca. Rozwody często mają miejsce bo jeden z rodziców zwyczajnie nie jest odpowiedzialny i powierzanie dziecka takiej osobie jest nieodpowiedzialne.

      • 0 1

    • (10)

      Dwa tygodnie u tatusia a potem u mamusi? Niezłą hustawkę emocjonalną chcesz fundować dziecku. Gdzie tu dobro dziecka? Dziecko jako piłeczka pingpongowa
      Ale za to ambicje mamusi i tatusia ok. Dlaczego dzieci są zakladnikami ludzi którzy nawet nie potrafią po ludzku i z klasą się rozstać.

      • 29 38

      • ale to jak jest po ludzku i z klasą? (5)

        że 100% u jednego rodzica? u którego? i co z uczuciami odstawionego rodzica? czemu rodzic, który traci kontakt z dzieckiem, traci w pewnym sensie (albo dosłownie) dom, to jeszcze ma tracić gotówkę?

        • 35 9

        • I znowu, wychodzi szydlo z worka. Co ich boli - kasa. I te nieudolne proby kamuflowania tego (1)

          gadkami o uczuciach. Czemu tatus ma tracić gotowkę... Co z uczuciami tatusia... Dzielni tatusiowie to przypadki niereformowalne. Nigdy nie zrozumie, ze uczucia rodziców sie nie liczą, bo to dziecko ma mieć spokojne dziecinstwo. Nawet bez jednego czy obojga rodzicow.

          • 5 1

          • W ogóle nie wiem o co chodzi

            Autorce tej wypowiedzi ;)

            • 6 2

        • (2)

          pobaw się w dom zanim ząłozysz rodzinę - twoje fanaberie i brak odpowiedzialności lub dorosłehgo podjeścia do zycia oraz konsekwencji nie moż erykoszetem obijać sie o bogu ducha winne osoby - dziecko nie prosiło się na świat , skoro powiedziałeś a trezba powiedzieć b bo to jest odpowiedzialność , jak ci auto raz odmówi posłuszeństwa to nie wywalasz go i kupujesz nowe tylko naprawiasz , prawda ? a ze swoimzyciem postępujesz zgoła odmiennie ?! dlaczego ? brak ci sił i chęci z powodu lenistwa ? jest masa poradni i lekarzy którzy moga pomóc , dlaczego dziecko ma byc ofiarą twoich fanaberii lub nieodorosłości ... nie wspomne o przysiędze składanej przed bogiem z której ludzie robią sobie jaja jak kurski

          • 6 28

          • Tego się czytać nie da.

            Nie wierzę, że ktoś w tych czasach może to napisać tak na poważnie :D

            • 5 3

          • lol

            co za troll xd

            • 8 3

      • nie, mamusia przychodzi na dwa tygodnie a potem na dwa wypad i przychodzi ojciec, dziecko caly czas u siebie

        ale nasze panie to tylko samodzielne w gębie są..

        • 12 6

      • (2)

        Lepsza cały czas u niezrównoważonej mamusi, która utrudnia kontakty z ojcem i traktuje go jako bankomat-alimentomat?

        • 32 15

        • (1)

          jak masz problemy z głową to nie włączaj do tego postronne osoby bo to nie jest lekarstwo, jak cie tam swędzi to załuz prezerwatywe ... a wytłumaczenie swojego nieodpowiedzialnego zachowania w stylu "dla dobra dziecka" to se wsadz tam gdzie rozumu nie masz

          • 4 16

          • jestes bezczelna, odpowiem ci zgodnie z twoja pokretna logika 'jak cie tam swędzi to lykaj tabletki antykoncepcyjne'

            • 16 4

    • Alimenty są po to by chłopców nauczyć dorosłości (5)

      • 16 33

      • a (3)

        Żeby mamusiom fundować kosmetyki, wyjazdy i inne dziwne zachcianki. Facet ma najtrudniej, traci mieszkanie, dziecko i jeszcze płaci mamusi jak dojna krowa.

        • 31 16

        • Tak... (1)

          Często alimenty są tak marne, ze nie wiem gdzie te niby kosmetyczki

          • 7 5

          • Często?

            Nie masz stałych alimentów zasadzonych? Trolling uprawiasz. Byle szczuć

            • 0 1

        • nie ośmieszaj się pseudo tato

          • 7 20

      • dorosłości to by nauczyła opieka, a nie pieniążki dla mamusi która też chyba zbyt dorosła nie była.

        • 34 4

    • Manipulacja dzieckiem. Jak jakiś przedmiot!

      Sami to tworzycie !

      • 0 0

    • Alimenty są po to żeby mamusia miała stały dochód, 30% idzie na dziecko.

      • 4 3

    • Zwyczajowo kobieta dostaje opiekę nad dzieckiem (2)

      A facet musi płacić, w nagrodę że jest "wolny". A czy decyzja sądu jest słuszna, że z klucza matka przejmuje dziecko, jak to potem wygląda z dostępem ojca do dziecka, itd, to już jest osobna sprawa

      • 6 0

      • Bo one są silne i niezależne kolego ! Buhahaha (1)

        • 1 0

        • Nizależne to one są, jak mają jelenia, który płaci

          • 2 3

    • jak tatuś wieje do młodszej baby , czy zwiewa bo nie chce w rodzinie dziecka niepełnosprawnego (3)

      ,a to norma i dopiero będzie się dzieckiem opiekował po połowie , już to widzę he,he

      • 12 12

      • Może mu nie dawałaś, facet ma swoje potrzeby

        • 2 6

      • (1)

        Co wy z tymi niepełnosprawnymi? Jak się czyta komentarze to.wyglada jakby co najmniej połowa polek miała niepełnosprawne dzieci.

        • 14 4

        • Taka manipulacja

          • 10 4

    • opieka powinna być dobra... (3)

      a nie z góry 50/50. niektóre osoby nie nadają się na rodziców. tam, gdzie obie strony są chętne i zdolne do opieki nad dzieckiem, takie rozwiązanie się stosuje, również w Polsce.

      • 5 2

      • (2)

        Pod warunkiem, że obie strony chcą takiej opieki. Wystarczy, że jedna chce mieć wyłączność i pozamiatane.

        • 10 2

        • kobieta w 99% nie chce, dlaczego? bo chce alimenty, jeszcze tabela alimentacyjna powinna byc jak w niemczech (1)

          ale to za duzo rownouprawnienia...

          • 4 3

          • Równouprawnienie jest tylko tam gdzie babom to pasuje

            • 4 1

    • (4)

      psa se możesz tak podrzucać a nie dziecko któremu kształtuje się światopogląd , emocje, uczucia , i podejście do zycia podpatrzone od rodziców ... a później płacz bo rozwód fla dobra dziecka doprowadził do depresji , podwazyłfundamenty peności na codzień , rozerwał więcy oparcia , bo skoro tata mame zostawił to może i mnie zostawić , a w skrajnych przypadkach nawet doprowadza do samobójstwa, nie wspominam tu już o póxni9ejszych problemach z załozeniem rodziny czy zwykłych ludzkich relacjach które to zostały wypaczone przez rodziców

      • 5 6

      • 70% wnioskow rozwodowych składaja kobiety.. (3)

        • 9 1

        • Bo im odpier.... na stare lata. Robią cycki, usta, tylko bankomatu brak.

          • 1 7

        • Nie wiem jak inne kobiety, ale faktycznie to ja kobieta złożyłam wniosek o rozwód po tym jak przez trzy lata próbowałam wyjasnic mojemu byłemu mężowi, że związek polega na poświęcaniu czasu na rodzinę, uczucia i trochę kasy niestety też wymaga. Facet przeć trzy lata bawił się poza domem samodzielnie, a do domu wpadał po czyste ubrania i wyżreć (dosłownie) to co w lodowce. Pod sam koniec mnie jeszcze zdradził, ale papierów nie chciał złożyć, no bo miał gosposie za darmo w domu, która jeszcze nieźle zarabiała więc i utrzymywala ten dom. To teraz już wiesz czemu kobieta złożyła pozew... Myślę że jest dużo takich historii.

          • 10 0

        • Bo facet walczy do końca, próbuje pójść na kompromis

          Ale jak kobieta znalazła już swojego księcia z bajki i nie może się doczekać rozwodu, to po prostu składa. Ten internet robi wam wodę z mózgu. Dobre rady pokrzywdzonych panienek przez los. Bo myślała ze ten książę nowy, to taki cudowny i na zawsze. Hehe a tu d**a! Nie ma rodziny i nie na księcia, a tyle obiecywał. I tak krzyczycie na wszystkich, za własne błędy. Nie nie, to nie wy :D

          • 11 6

    • Nasze społeczeństwo zwyczajnie nie stać na zapewnienie poprawnie opieki 50 na 50. Dziecko powinno mieszkać w jednym mieszkaniu i rodzice powinni dochodzić do niego. Ale ale!!! Czemu tak nie jest? Nawet gdybyście mieli furę kasy, żeby w rodzinie mieć trzy mieszkania, to jesteście zbyt samolubni żeby poświęcić czesc swojego życia na taki układ, bo faceci od zawsze robili co chcieli, a kobietom wmawiają teraz, że "jak nie zadba o siebie, to dziecko będzie nieszczęśliwe". Po prostu dorosli są egocentryczni do granic niemożliwości.

      • 0 0

    • Ohoho, jakiś dzielny tatuś wyprodukowal wpis.

      Opieka 50/50 i zero alimentow... Podstawowy problem tych "najbardziej" kochajacych, ze musza się po rozwodzie dokładać do wychowania i utrzymania dziecka. A to ponizej ich "godności". Jak widać po wpisie, typ w ogóle nie rozróżnia sytuacji, ma byc z automatu opieka naprzemienna. Nawet jak sie tatuś znecal psychicznie czy fizycznie, dziecko wbrew swojej woli ma być tylko bezwolnym przedmiotem pana wlasciciela,ma do niego chodzić nawet w traumie i strachu, gdy nie chce go widzieć. Bo on tak chce... Od razu widać, że dla typa nie istnieją uczucia dziecka, on tylko pod siebie ustala, a reszta ma być posluszna. Dziecko nie ma prawa glosu i wyboru dla tych dzielnych. Typ nigdy nie pojmie, ze wazniejszy dla dziecka od posiadania obojga rodziców jest spokój, brak lęku i stresów i zabawa. A nie wymuszane kontakty, zeby tatusiowi bylo dobrze.

      • 2 3

    • A jak to ma wyglądać?

      Widać że nie wiesz o czym piszesz

      • 0 0

    • Przesadzacie z tym czego potrzebuje dziecko

      To wasze przeniesienie, wy tak uważacie, świat dziecka to nie są tylko rodzice, prawda?

      • 7 4

    • psycholoszka wszystko wyjaśni.

      • 11 1

  • kolejna reklama przemysłu rozwodowego (6)

    a wystarczy zlikwidowac alimenty, wprowadzic obligatoryjne badania DNA na ojcostwo, obligatoryjna opieka naprzemienna
    a jak ktos nie chce opieki to alimenty wg tabeli alimentacyjnej

    i panie zaczna dbać o rodzine a nie 70% wnioskow rozwodowych skladaja kobiety
    zaczna dobierac staranniej partnerow na cale zycie, a nie na sezon rozplodowy sterowany socjial mediami
    i 90% spraw w sadzie rodzinnym bedzie trwalo 10 minut

    no ale palestra rodzinna, poradnie rodzinne psycholoszki negocjatorki i reszta darmozjadow w temacie bedzie musiala do uczciwej pracy popylac...

    • 1 3

    • (5)

      Facet w czasie rozwodu domagał się testów DNA, na co była małżonka przystała. Testy oczywiście wykazały, że jest ojcem a Sąd pozbawił faceta praw rodzicielskich.
      I prawidłowo.

      • 0 1

      • Pozbawil praw? Jak? (4)

        Co ty bredzisz Julka ? Nie wiem co wy bierzeta, ale macie fantazje ;)

        • 0 1

        • (3)

          Wypierał się dziecka.

          • 1 0

          • Nie wypierał, tylko widocznie matka jest taka zakłamana ze chciał sprawdzić. Ma prawo! (2)

            Skoro mu odebrali prawa, to alimenty tez. Brak logiki w tym co piszesz. I co taka matka powie swojemu dziecku jak dorośnie? Ze tatus uciekł ? Kombinujcie, ale wam nie wychodzi.

            • 0 2

            • (1)

              Chyba nie udowodnił w czasie rozwodu, że żona go zdradzala. Ci co mają odebrane prawa ojcowskie to alimenty płacą. Moja sąsiadka mówiła każdego razu, gdy synowa chciała odejść, że pewnie wnuk to nie dziecko syna.

              • 1 0

              • Nie rozumiem takiego podejścia. Zawsze kobieta namiesza.

                Nie rozumiem takiego podejścia. Chcesz odejść, to idz. Droga wolna. Jesli sobie polepszysz.. to śmiało. Tylko pamiętaj, ze to twoja decyzja i powrotu nie będzie, a żal miej do siebie, a nie do partnera/ partnerki jak coś pójdzie nie tak.

                • 0 0

  • u mnie było tak, że tatulek nie interesował się dzieckiem pomimo mieszkania pod jednym dachem przez wiele lat a nagle przy rozwodzie tadaaaam żarówka się zaświeciła i żeby ta wredna baba czyli właśnie ja nie chciała alimentów na dziecko (powtarzam: na dziecko) to trzeba było przypomnieć sobie, że jest się ojcem a nie tytlko piwkować przed telewizorem, siedzieć w pracy albo garażu no i zaczęła się lawinka: a to opieka naprzemienna, a to podsuwanie dokumentów do odłączenia mnie od kredytu bojak nie podpiszę to on sprawi tak, ze syn wyląduje w pogotowiu opiekuńczym, a to że ja znęcałam się nad nim biłam i kopałam, a to że za każdą godzinę kiedy dziecko nie będzie z ojcem rozmawiało przez telefon ja mam mu placić 500 zł, a to że nasyłała na mnie telefonicznie panią psycholog u której się leczy jak twierdzila i ona miała przeciwko mnie wykorzystać nagrania (tak tak, ojciec roku nagrywał mnie dyktafonami przyklejonymi za komodami ) i wiele wiele innych temu podobnych bzdur. Dziecko to wszystko widziało, widziało jak podczas mojej nieobecności tata z babcią uzgadniają gdzie by tu jeszcze wsadzić dyktafon i kamerkę. i teraz niech mądre głowy, tak wypowiadające się na forum a zakładam nie mające kompletnie pojęcia o sytuacji bo nigdy się w takowej nie znalazły, myślą, jak tu powiedzieć dziecku ze oto teraz będzie pol miesiąca mieszkał w domu a pół poza? A szanowni tatusiowie tak zaciekle walczący o każdą złotówke "na tą wredną babę" niech wezmą sobie kartkę, nie idą do sklepu, niech zapiszą ile co kosztuje, począwszy od ubrań po leki, wyżywienie, rozrywkę itp. I niech przekonają się, czy za kwotę alimentów da radę utrzymać dziecko bez problemu. Alimenty to nie jałmużna, nie darowizna ani też nie opłata wizyty w salonie kosmetycznym dla byłej bo dziecko powietrzem nie żyje. A skoro ojciec do tej pory miał obowiązek żyjąc w rodzinie współutrzymywać dziecko to i taki obowiązek istnieje nadal i nazywa się alimenty, pomimo tego, że rodzina rozpadła się.

    • 4 0

  • (15)

    Po co się ludzie żenią jak 50% po roku się rozwodzi...do małżeństwa trzeba dojrzeć z jego blaskami i cieniami..a jak się psuje to naprawiać a nie od razu rozwód bo tak najłatwiej.

    • 32 14

    • Statystyka 50% pochodzi z USA (10)

      I nie dotyczy pierwszego roku, a ogółu.

      Na dodatek nie uwzględnia wielu rzeczy. Np. małżeństwa osób wykształconych, które pobrały się po studiach i przed tym kiedy miały dzieci kończą się rozwodem rzadko, mniej niż w 20% przypadków i w tej grupie społecznej ta wartość jest mniej więcej stała od 50 lat. Dodatkowo duża ilość partnerów seksualnych zwiększa szanse na rozwód. Jest sporo czynników, które można kontrolować, jeśli czyimś celem jest stabilne małżeństwo (kontrola finansów i zgodność w tym temacie to kolejna rzecz, bo większość małżeństw w USA rozpada się przez kłótnie o finanse),

      Niestety statystykę bardzo mocno w dół ciągną ludzie biedni, w szczególności czarna społeczność, gdzie rozwód i wychowanie przez samotną matkę to norma (w polsce 75% dzieci wzrasta w domach, w których rodzice żyją w zalegalizowanych związkach , w stanach wśród białych ten wynik jest zbliżony do naszego, a w społeczności czarnych to 25%).

      Także małżeństwo nie jest takie złe. Pod warunkiem, że wiesz co robisz, jest twoim celem szybko w życiu, a nie dlatego, że nagle masz 30 lat i musisz szybko ślub! Wiesz ile dziewczyn w tym wieku nie umie gotować? A chcą mieć rodzinę, dom i dzieci. Nie umiejąc zrobić listy zakupów, ani zaoszczędzić choćby paru groszy każdego miesiąca. To osoby, które się do tego nie nadają, niestety simpów nie brakuje.

      • 11 1

      • (9)

        a ilu facetów w tym wieku potrafi gotować?

        • 2 1

        • (7)

          Z tych, których znam. Większość też dysponuje sensowną ilością oszczędności. Natomiast znaleźć 30 letnią kobietę, która ma swoje finanse pod kontrolą, która jest zorganizowana (umie planować posiłki, gotować) i ma jasno określony cel i do niego zmierza... Nie ma takich, one sobie nawet nie zdają sprawy z czym się posiadanie rodziny wiąże. I widzę to też po znajomych. Z reguły jak o tym wspominam, że "hehehe, Bożenka chce mieć dom i rodzinę, a nawet nie umie obiadu ugotować" to się spotykam z agresją, że niby chciałbym kucharki, a nie żony xD. No, ja umiem gotować i zarządzać finansami to chyba logiczne, że kobieta też musi to umieć... Ja dodatkowo umiem zarobić pieniądze dwukrotnie większe niż moje własne potrzeby, a nie oczekuję tego od kobiety.

          Niektórzy moi znajomi nie umieją gotować. Zawsze jedzą na mieście albo korzystają z diety pudełkowej. W sytuacji, że facet ma 10k na rękę i już kupione mieszkanei, a z pensji nawet przy tym szastaniu zostaje mu 3k to nie widzę problemu (chociaż ja bym tak nie robił). Nadaje się na męża, koszt dzieciaka to szacunkowo 1500 miesięcznie, z tego co mu zostaje teraz móglby utrzymać trójkę dzieci (bo 500 plus), a przy zorganizowanej żonie mógłby wydawać mniej na swoje jedzenie na mieście, no problem. Go stać, żeby nie umieć gotować, ale dziewczyna, która zarabia 4k i też tak próbuje żyć kosztem tego, że nie ma żadnych oszczędności nie nadaje się na żonę, bo sama się jeszcze zachowuje jak dziecko. Ani nie umie zarządzać domem i gotować, ani nie umie przynieść wypłaty, z której będzie się dało utrzymać kogoś więcej niż ona sama. Przykro mi, że to w tak brutalny sposób tłumaczę, ale ani finanse ani gotowanie to nie jest fizyka jądrowa i obu tych rzeczy można (i należy się nauczyć). Najlepiej jak najszybciej, ale lepiej późno niż wcale. Natomiast mając taki syf w tych dziedzinach to można męża szukać na Tinderze. To tak jakby chcieć budować dom nie umiejąc wbijać gwoździ.

          • 16 4

          • Nie widzę powodu, by twierdzić, (6)

            że małżeństwo to wyłącznie luksus dla bogatych i zaradnych. Jedną kwestią są osoby nieogarnięte życiowo, które ledwie są w stanie zatroszczyć się o siebie, a inną ich status finansowy. Człowiek może być odpowiedzialny i zarabiać 4k, a może być d*pkiem i g*wniarzem z 14k miesięcznie.

            • 3 2

            • (5)

              Oczywiście, po prostu nie zrozumiałeś / aś nic z tego co napisałem. Jasne, można być ogarniętym zarabiając 4 na rękę. Nie wiem skąd wniosek, że ja tak nie uważam. Natomiast jeżeli ktoś zarabia więcej niż pensja minimalna i nie jest w stanie odłożyć choćby 50 PLN miesięcznie to właśnie jest d*pkiem i g*wniarzem. Jasne, pensja minimalna oznacza wakacje pod namiotem (sam lubię tak robić), tanie jedzenie i ciuchy z lumpa, a dentysta to problem. Także pensja 4k jest spoko, niedawno sam tyle zarabiałem. Z wielkim ciśnieniem byłem w stanie odłożyć z niej 1k, ale oszczędności 500 PLN uważałbym za OK kwotę. Dziś zarabiam więcej, do tego moje hobby stało się tańsze (bo trochę rozsądniej na nie wydaje a i zaczałem parę groszy na nim dorabiać), więc odkładam sporo i jestem spokojny o przyszłość.

              Natomiast oczywiście, można umieć gotować i mieć hajs pod kontrolą a mimo to być d*pkiem i nie nadawać się do małżeństwa. Natomiast niezależnie czy się jest niedojrzałym d*pkiem, nie umiejąc gotować i rządzić finansami nie nadaje się taka osoba do małżeństwa. Ktoś kto nie umie wbijać gwoździ nie nadaje się na cieślę, ale samo wbijanie gwoździ nie sprawia, że ktoś jest cieślą.

              • 11 1

              • (4)

                masz jakąś obsesję na punkcie żarcia, każdy inaczej rozumie umiejętność gotowania - jeden będzie gardził wszelkimi półproduktami i zrobi wszystko od zup po ciasta, drugiemu wystarczy umiejętność przygotowania kilku wersji makaronu, ryżu czy innych eintopfów. pomijam już to, że ktoś może piec świetne ciasta a nie umieć zrobić zupy, albo ogólnie świetnie gotować, ale np. bez mięsa.

                ale nie martw się, kiedyś znajdziesz kogoś, kto przymknie oczy na twoje dziwactwa.

                • 1 1

              • (3)

                Dzieci będziesz karmiła "świetnymi ciastami"? Czy kilkoma wersjami makaronu? Obsesja gotowania... Dzieci muszą mieć zdrowy dom, taki, w którym dostaną pełnowartościowe pożywienie, jeżeli to dla ciebie dziwactwo, to... życzę powodzenia w szukaniu męża, natomiast żadnemu mężowi nie życzę takiej żony,
                Gotowanie to tylko jedna z rzeczy. Druga to np. finanse. Wiesz ilu ludzi potrafi wydać na wakacje więcej pieniędzy niż suma ich oszczędności długoterminowych? Żona musi rozumieć, że jak nie ma hajsu to wakacje będą pod namiotem, a nie na lazurowym wybrzeżu.

                • 0 2

              • (2)

                chyba jesteś na jakimś spektrum :D uważasz, że skoro dla ciebie ważna jest pasza i hajs, to znaczy, że wszyscy inni również muszą dobierać się pod tym kątem i że wyłącznie taki system się sprawdza. a świat tak nie działa, dlatego ludzie się z ciebie śmieją i dlatego jesteś sam.
                ps. małżeństwo nie równa się posiadaniu dzieci
                ps2. gotowanie to nie magia, w razie potrzeby tego można się nauczyć

                • 1 1

              • (1)

                Chyba jesteś na jakimś gazie. Najczęściej śmieją się ze mnie ludzie, którzy nie są w stanie mnie zrozumieć, bynajmniej nie dlatego, że są genialni. Mimo, że ty nie jesteś w stanie mnie zrozumieć, to rzucasz w moją stronę inwektywami, chociaż ja dałem ci przykład jak się zachować kulturalnie. Nie mam nic przeciwko głupocie ale chamstwo to mnie mierzi.
                Czego nie rozumiesz w zdaniu:
                "hehehe, Bożenka chce mieć dom i rodzinę, a nawet nie umie obiadu ugotować"
                Mówię wciąż o rodzinie (czyli o czymś więcej niż małżeństwie). Oczywiście, każdy chce innej rzeczy, ktoś chce mieć chłopca, ktoś męża, ale ja mówię tu stricte o kobietach, które myślą o rodzinie (a brakuje im podstawowych umiejętności niezbędnych do posiadania rodziny).
                A dlaczego hajs i jedzenie jest dla mnie ważny? Te rzeczy powinny być ważne dla każdego. Jem codziennie, zarabiam codziennie i wydaje codziennie. Od tego co jem zależy mój wygląd i zdrowie, od tego jak zarabiam i wydaję zależy mój dobrobyt. Niestety sporo ludzi podchodzi do tych tematów po g*wniarsku.
                I oczywiście, że podejście do pieniędzy to kluczowa sprawa, przynajmniej jeżeli nie zależy ci na rozwodzie, bo większość rozwodów odbywa się właśnie ze względu na finanse. Np. jedna osoba szasta i nie liczy, a druga chce mieć oszczędności.
                Jasne że gotowanie łatwe, tylko dlaczego 30 letnia kobieta tego nie potrafi? I chyba najpierw się uczysz takich podstaw, a później myślisz o dzieciach? Chyba, że jesteś 30-letnią Polką, to wtedy nie.
                Ja nie narzucam nikomu mojego stylu życia itd. Jeden lubi opere, drugi Sopot i Tindera, spoko. Natomiast twoje posty są idealną odpowiedzią na moje, bo 100% wpisujesz się w obraz polskiej polki, która nie wie czego chce, ale chce tego teraz.
                Masz jakiś kompleks związany z samotnością? Przez długi czas byłem sam, bo się skupiałem na ważniejszych sprawach (pasja, kariera, finanse, w tej kolejności). Nie widzę w tym nic złegoolecam ten styl życia. Dziś jestem już gotowy na odpowiedzialność to i odpowiednia osoba się znalazła

                • 0 0

              • Twoje wpisy są dość trafne, ale są też chamskie, bo zgodnie z nimi nie ma 30-latek potrafiących gotować i zarządzać finansami. Jest to oczywista bzdura, zgodnie ze statystykami większość mieszkających z rodzicami, niesamodzielnych dorosłych stanowią mężczyźni. Tam, gdzie 30-latka mieszka sama, pracuje, więc i musi potrafić zarządzać pieniędzmi i wykonywać prace domowe, tam jej równolatek płci męskiej podrzuca swojej matce do prania bieliznę i zjada obiady przez nią gotowane.

                • 1 0

        • Ja

          • 0 0

    • bo prawdziwy ślub jest tylko w Kościele Katolickim (1)

      Tam ślubuje się miłość, wierność, uczciwość, w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli, i że nie opuścisz go/jej aż do śmierci, dzięki Bożej pomocy - a w USC to jest tania imitacja w stylu "będę z tobą tak długo jak wytrzymam". Problem tylko jest taki, że wielu ludzi Boga ma gdzieś, ale ślub w kościółku musi być... więc rezultaty są czasem takie jak po ślubie w USC.

      • 5 9

      • Połowa polityków PiS, wielkich katolików na pokaz, jest po rozwodach.

        Niektórzy nawet potrafili sobie kościelne rozwody załatwić.

        • 6 3

    • Szkoda że tobie się nie udalo

      i został psychiatryk ale nie dziwię się drugiej połówce.

      • 3 6

    • A skąd taka statystyka?

      Z Las Vegas?

      • 6 4

  • Bez sensu (17)

    Przede wszystkim trzeba umieć się rozwieść z kulturą i poszanowaniem bez używania dzieci do swoich rozgrywek i zrobić to na poziomie ale takich ludzi jest garstka . Mediacje szkoda na to czasu bo każda strona wie czego chce i po co przedłużać agonię i marazm .

    • 86 11

    • (10)

      Dokladnie tak jak piszesz. Rozstałem się ale dziecko w tym wszystkim było najważniejsze. Olałem mieszkanie i inne rzeczy. Obylo sie bez wiekszych kłótni. Efekt jest taki ze młoda mam kiedy chce, mieszka naprzemiennie. Młoda nie cierpi, ma kontakt z wszystkimi po obu stronach. Nikt nie ma do nikogo pretensji a nawet z była sobie czasem pomagamy. Mozna? mozna :)

      • 22 2

      • (1)

        Bzdura. "Mloda" jak nazywasz corke, na 99% dusi to w sobie. Starzy dowiaduja sie o takich rzeczach ostatni. Na KAZDE dziecko rozwod ma wplyw. Nawet w patologicznych rodzinach, gdzie rozwod jest koniecznoscia, dziecko nie rozumie dlaczego rodzice nie potrafili zyc w zgodzie, albo dlaczego jedno z nich sie stoczylo. Dorosli dokonuja wyborow. Jak widze jak moje dziecko zachowuje sie kiedy jestesmy razem z mezem to jestem w szoku jakie jest szczesliwe. Dopiero teraz dotarlo do mnie jak skrzywdzone sa dzieci w domach dziecka ktore nie maja do kogo przybiec sie spontanicznie przytulic z potrzeby serca.

        • 6 2

        • Dziecko trzeba przygotować do rozwodu rodziców, tłumaczyć i być z dzieckiem. Rodzicami zawsze się będzie.

          • 0 0

      • najważniejsze, że zrealizowaliście swój egoistyczny interes. (6)

        To nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością czy dojrzałością.

        • 6 30

        • (4)

          Jaki interes?

          • 16 2

          • (3)

            własny kaprys , nie chce mi się znudziła się szukam innej , jak zmiana samochodu czy lodówki - fakt jest to stanowcza oznaka braku dojrzalości Życiowej i jeszcze rykoszetem za fanaberie dostają postronne osoby jak dzieci a to już jest zwykłe sku..

            • 3 28

            • (1)

              Akurat walczyłem o maleństwo ponad 5 lat. Zycie pokazało ze zrobiłem bardzo dobrze, tak miało być.

              • 16 1

              • tjaaa i chlopczyk mówiący "tatauś , pijł , tatuś bij ...ale był ", miłość dziecka jest bezwarunkowa nie wazne jakim potworem jest jeden z rodziców - jego świat to rodzice i nie ma co mu go rujnować , jak sa chęci i liczy sie dobro dziecka to rodzice walcza , pod warunkiem że są świadomi swoich ułomności a jak są zadufani to nic nie pomoże , rozwod dla dobra dziecka przyklepany najlpeije wychodzi na tym rodzic a nie dziecko

                • 1 1

            • Niestety małżeństwa zawiera się w młodym wieku, często pod jakąś presją. Życie to później weryfikuje.

              • 8 0

        • A z czym, jak nie z odpowiedzialnością i dojrzałością ???

          • 2 4

      • Super, że się udało bo zazwyczaj kobiety walczą do upadłego, po trupach do celu żeby kasa się zgadzała....

        • 18 6

    • Faktycznie... (1)

      Trzeba reprezentować nie lada poziom by brać ślub, rodzić dzieci, a potem się rozwodzić... Szczyt odpowiedzialności.

      • 7 23

      • srylowatość 100% , podejście jak kupie i nie bedszie pasowac to oddam , takie coś nie ma nic wspólnego z doroslością czy odpowiedzialnością

        • 0 0

    • "Kulturalne" wyrządzanie krzywdy (1)

      Przede wszystkim dzieciom, ale nie tylko.
      Oczywiście pod jakże szczytnymi hasłami.

      • 5 10

      • rodzic zwsze znajdzie wytłumaczenie dla swojego postępowania - tak ma - zadufianie i pycha nie pozwalają mysleć inaczej niz to że się podjęło sluszną decyzje

        • 0 1

    • (1)

      rozwód to porażka i wynika ze słabości , braku umiejętności i zwykłej srylowatości zyciowej - psa takim bym nie dał a co dopiero dziecko..a potem w szkole są takie zryte czerepy co odreagowuują sytuację w domu wyzywając się na kolegach i kolerzankach

      • 9 15

      • Nie mogę cię poprawić, że pisze się przez "ż" bo się włącza "blokada antyspamowa".

        • 5 0

  • (2)

    Panowie nie dajcie się wrabiać w małżeństwa. A jeżeli już to tylko z intercyzą. To państwu i kobietom zależy na wspólnocie majątkowej. Żeby przypadkiem paniusia nie została z niczym, bo państwo będzie ją utrzymywać. Więc taki jeleń, który zadba o jej przyszlość, to dobre rozwiązanie. Jak wiadomo, faceci są bardziej zaradni, zarabiają więcej itd. To wynik ewolucji, i nie ma w tym nic dziwnego. Do tego dochodzi fakt, że w 90% małżeństw dochodzi do problemów, mimo tego że na poczatku są zakochani w sobie jak nie wiem co. Taka kolej rzeczy. Oczywiście jestem jak najbardziej za tym, żeby kobiety nie zostawiać z niczym w rozsądnych ramach, ale oddawać 50% niezależnie od tego ile każda ze stron przyczyniła się do powstania majątku? Chore. To poprawność polityczna wpajana przez system. Frajer, kto da się nabrać, to wychodzi po kilkunastu albo wiecej latach. Pół biedy jak minęło tylko kilka lat.

    • 9 3

    • (1)

      Chyba właśnie kobiety są bardziej zasadne ale często zostają w tyle w aktywności zawodowej z uwagi na macierzyństwo. Nie tłumaczę tu kobiet. Nie rozumiem pan, które siedzą w domu i na tym się kończy ich aktywność.

      • 2 1

      • nie nie zostaja w tyle, nie ogarniaja abstrakcyjnego myslenia wiec tylko odtworcze czynnosci

        jak cos trzeba skonstruowac, wymyslic to juz niestety nie da rady
        w pracach fizyczny tez slabsza od mezczyzn
        to normalne ze mniej zarabia i bedzie zarabiac

        dlaczego w szkolach same baby, pielegniarki same baby, opiekunki same baby
        ktos im broni pojsc na informatyke? najczesciej w ciaze po studiach dopiero sie zachodzi w dzisiejszych czasach

        30% to marketing i zarzadzanie, 30% to socjo-gender-filologia-socjologia i inne magistry bezrobocia

        i ta naturalna potrzeba unikania konsekwencji za swoje czyny
        wszystko to jego wina...

        • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Konferencja "SM i co z tego?"

konferencja

Transformacyjna Podróż w Kolorach Czakr z Anetą Paluszkiewicz

200 zł
warsztaty, spotkanie, joga

II Ogólnopolska Konferencja Naukowa Prawa Medycznego: Nowoczesne technologie a prawo medyczne

konferencja

Najczęściej czytane