• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ratownicy nie muszą łamać prawa jak w Małopolsce

mak
26 października 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Karetki w Trójmieście wyposażone są w system tele-ekg, do tego dojazd do szpitala zajmuje im tylko ok. 15 minut. Karetki w Trójmieście wyposażone są w system tele-ekg, do tego dojazd do szpitala zajmuje im tylko ok. 15 minut.

W Małopolsce ratownicy medyczni, by ratować życie pacjenta z udarem czy zawałem serca, muszą łamać prawo - zamiast do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, wiozą go na specjalistyczny oddział. Sprawdziliśmy czy trójmiejscy ratownicy mają podobny problem.



Czy kiedykolwiek musiałeś(aś) wzywać karetkę?

Małopolscy ratownicy, by zaoszczędzić nawet godzinę niepotrzebnego pobytu pacjenta z zawałem czy udarem mózgu na SOR-ze, wiozą chorych prosto do specjalistycznej placówki. Mimo że dzięki temu ratują życie, sami narażają się na odpowiedzialność, bowiem łamią procedury.

Jak czytamy w Dzienniku Polskim, ustawa o ratownictwie medycznym mówi jednoznacznie, że pacjenta w stanie zagrożenia życia karetka ma przewieźć do najbliższego szpitalnego oddziału ratunkowego (SOR). Kiedy ustawa siedem lat temu wchodziła w życie, zapis ten nie budził kontrowersji. Problem pojawił się wraz z wyspecjalizowanymi placówkami, które lepiej wyposażone niż SOR-y, mogły szybciej pomóc takiemu pacjentowi. Pacjent, który trafia na oddział ratunkowy musi bowiem przejść szereg badań, na podstawie których lekarz podejmuje decyzję o pozostawieniu go w placówce lub wysłaniu do innej, specjalistycznej.

Taka procedura trwać może nawet powyżej godziny. Dlatego tak ważne jest, by pacjenta przekazać od razu w odpowiednie miejsce.

- Dla wielu pacjentów to szansa na ratunek. Warunek jest jeden: muszą tam trafić natychmiast, z pominięciem niepotrzebnego już w tej sytuacji SOR-u. Przepisy nie nadążają za rozwojem medycyny i zapis o SOR nadal obowiązuje - mówi dla gazety Andrzej Kopta z Krakowa, wiceprezes Społecznego Komitetu Ratowników Medycznych.

O ile w Małopolsce dochodzi problem braku tzw. systemu tele-ekg w karetkach, o tyle w Trójmieście, nie dość, że są one już w nie wyposażone, to jeszcze szybciej docierają w odpowiednie miejsce, bez konieczności nieuzasadnionego dojazdu na SOR.

Czytaj też: Stacje pogotowia proszą o nowe karetki

- Wszystkie karetki w Trójmieście wyposażone są w system tele-ekg, za pomocą którego wynik EKG przesyłamy lekarzowi dyżurującemu. Dzięki temu potrafi on od razu podjąć decyzję dokąd pacjent ma trafić: na SOR czy prosto np. na specjalistyczny oddział, wprost na salę zabiegową - mówi Lech, ratownik pracujący w jednym z gdańskich szpitali. - To na lekarza dyżurnego spada odpowiedzialność za wysłanie pacjenta do danej placówki.

O tym, że w pacjenci w Trójmieście nie mają powodów do niepokoju mówi też konsultant wojewódzki w dziedzinie medycyny ratunkowej.

- Nie słyszałam, żeby w Trójmieście był z tym problem. Mamy bardzo krótki czas dojazdu karetki - ok. 15 minut, do tego wiele specjalistycznych i dobrze wyposażonych oddziałów, więc pacjenci z zawałem czy udarem mózgu powinien od razu trafić w miejsce, w którym udzielona zostanie mu odpowiednia pomoc - mówi dr Ewa Raniszewska, konsultant wojewódzki w dziedzinie medycyny ratunkowej.
mak

Opinie (92)

  • Nikt nigdzie nie łamie prawa

    bo można je łamać w "stanie wyższej konieczności" a to jak najbardziej pod to podlega.

    • 0 0

  • Ludziom sie nic nie podoba

    A to ze ratownik jest uśmiechnięty a to ,że karetka włącza sygnały i przestrasza biedną babcię .
    Ludzie was to trzeba leczyć ale z głupoty a na to nie ma lekarstwa

    • 0 0

  • ...

    Czy tylko mi się wydaje, że ten artykuł jest jakiś od czapki?
    Nagryzmolone kilka zdań, które się nie trzymają całości.

    Co to k***a ma być???

    • 1 0

  • Szybkość...

    Tydzień temu. Noc z niedzieli na poniedziałek. O 6.00 rano byłam nieprzytomna, tętno nitkowate. Mąż wezwał pogotowie. Karetka była w Nowym Porcie po 8 minutach - pierwsza pomóc, 20 minut poźniej byłam już w szpitalu na Zaspie - szybka interwencja, po czym decyzja o "zmianie lokalu" na szpital MSWiA. Po godzinie byłam już na odpowiednim OIOMie. Dodam, że nie mam koneksji w służbie zdrowia. Po prostu, tak u nas działają. Szybko i sprawnie - jeżeli sytuacja faktycznie tego wymaga. Na SORach spotyka się wielu ludzi z naprawdę nie zagrażającymi życiu przypadłościami. Nie dziwcie się, że czekają po kilka godzin, a poźniej leżą po kilkanaście na salach obserwacyjnych SOR. Lekarze i ratownicy - w tym czasie - ratują tych, którzy naprawdę mogą w każdej chwili umrzeć.

    • 1 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Konferencja "SM i co z tego?"

konferencja

Maj w Sercu Mamy 2024 - rozwojowy festiwal łączący pokolenia

festyn, warsztaty, spotkanie, joga

Warsztaty dla dorosłych. I wszystko jasne!

20 zł
wykład, warsztaty, spotkanie

Najczęściej czytane