• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Psycholog zawsze widzi piętnaście stron medalu

Izabela Małkowska
12 lutego 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Z kamerą w gdyńskim centrum monitoringu wizyjnego
- Zszokował mnie kontakt z umierającą bulimiczką. Śmierć na raka jest bardziej oczywista - przyznaje psycholog Barbara Szymczak. - Zszokował mnie kontakt z umierającą bulimiczką. Śmierć na raka jest bardziej oczywista - przyznaje psycholog Barbara Szymczak.

Pracuje z młodzieżą i dorosłymi. Jednych i drugich czegoś uczy. Wskazuje drogi, którymi można poruszać się w niełatwym życiu. Wykorzystuje do tego własne doświadczenia równocześnie ucząc się od swoich podopiecznych.



Człowiek, taki sam w sobie, fascynował ją od zawsze. Chciała się dowiedzieć, co w nim siedzi. Czasem były to dla niej tak niepojęte rzeczy, że musiała z niego wyciągnąć, dlaczego coś robi. Z czego to wynikało? Z niekończącej się ciekawości drugiego człowieka. Dlatego Barbara Szymczak została psychologiem. Dziś pracuje z młodzieżą gimnazjalną i ze szkół średnich. Z dorosłymi prowadzi szkolenia z zakresu szybkiego czytania czy poprawy pamięci i koncentracji, z młodzieżą zajęcia profilaktyczne dotyczące uzależnień.

- To ciekawe przeżycie, siedzieć w grupie dziewiętnastoletnich facetów tłumacząc, dlaczego narkotyki nie są fajne. Przecież nie powiem im, że są be, a alkoholu lepiej nie pić - tłumaczy Barbara Szymczak, psycholog. - Próbuję do nich dotrzeć w inny sposób. Interesuje mnie kim są, jakie mają na siebie pomysły i staram się obalać niektóre mity dotyczące używek.

Na początku było trudno, niechętnie jeździła do budowlanki albo samochodówki. Chłopcy sprawdzali ją. Przeklinali, podpuszczali, popisywali się, na kartce rysowali męskie genitalia. Jak zobaczyli, że jej to nie przeraża, odpuścili. Później złapała z nimi kontakt, czekała, żeby właśnie do nich jechać, porozmawiać z tymi doświadczonymi młodymi ludźmi nie kreującymi się już na kogoś, kim nie są.

Zanim Barbara Szymczak zabrała się za pracę z młodzieżą, jeszcze na studiach odbyła praktyki w Monarze, oraz w szpitalach: na nerwicach i na onkologii. Pierwszy wstrząs przeżyła rozmawiając nie z chorymi na raka, ale z 21-letnią bulimiczką, która wiedziała, że zostały jej dwa miesiące życia.

- Byłam zszokowana. Myślałam: ktoś jakiś czas wymiotował, a teraz z tego powodu umrze? Rak w tym zakresie wydawał mi się bardziej oczywisty - wspomina Basia. - A później te doświadczenia były mi potrzebne. Gdy zaczęłam pracować z dziećmi, postanowiłam prowadzić je takimi ścieżkami, takie doświadczenia fundować, żeby mogły z nich kiedyś czerpać. Wrzucałam je w trudne sytuacje, zawsze jednak będąc obok.

Woziła młodych podopiecznych na oddział hematologii dziecięcej do Gdańska. "Dacie radę, to dobrze, nie - nic się nie stanie" - mówiła.

- Po każdym spotkaniu rozmawialiśmy o tym, co było dla nich trudne, co dobre, czego się po sobie nie spodziewały. Chciałam je uwrażliwić, miały odkryć i poznać siebie. Niektóre dzieci odpuszczały i nie jeździły więcej. Inne robią to do tej pory.

Podopieczni Barbary Szymczak jeżdżą także do zaprzyjaźnionego domu opieki społecznej. Starszym pensjonariuszom towarzyszą podczas spacerów, czytają im książki, stare listy. Słuchają wspomnień, opowieści o życiu.

- Pierwsze wizyty były trudne, dzieci nie wiedziały, jak się zachować, szalały po domu, a "dziadki" reagowały różnie - mówi psycholog. - Ci, którzy rozumieli co się wokół nich dzieje, cieszyli się, że ktoś im zadymę robi, później czekali na nasz przyjazd. To bardzo często ludzie samotni, do których nikt nie przychodzi, a ten dom jest ostatnim miejscem ich pobytu. Dzieci są przejęte, przygotowują się do tych spotkań, uczą się sztuczek, które później demonstrują. Kiedyś zabierałam ze sobą płachty szarego papieru, farby do malowania palcami i wspólnie malowaliśmy. Kilka pokoleń tarzało się w farbach, wszyscy mieli na czole hinduskie błogosławieństwo łącznie z psem, który tam mieszka.

Barbara przyznaje, że czasem przekracza pewne granice i bariery. Otwarcie jednak mówi, że robi to z pełną premedytacją.

- Kiedyś grupę socjoterapeutyczną zabrałam na sztuczną ściankę wspinaczkową. Nigdy nie wspinałam się sama, ale dla moich podopiecznych to zrobiłam. Mało tego, dałam się ubezpieczać 13-latkowi - uśmiecha się Szymczak. - Zależało mi na tym, aby zdobyć ich zaufanie. Ja w tej pracy przełamuję też swoje bariery i wiem, że może mi to zaprocentować. Strasznie dużo się od tych dzieciaków uczę. One różnią się od tych dzieci, które ja znałam, gdy byłam w ich wieku. Gdy opowiadają o swoich doświadczeniach, często nie pozostaje mi nic innego, jak tylko ich wysłuchać. Na początku szokowały mnie te opowieści np. o przeżyciach seksualnych 13-latki. Nie twierdzę, że teraz mi to spowszedniało, raczej mam świadomość, że tak jest. Że jest inaczej, niż kiedyś. Nie oceniam, martwię się raczej, czy oni przez to nie będą mieli kłopotów.

W pracy psychologa nie ma dwóch stron medalu. Jak Barbara Szymczak sama przyznaje, jest ich często kilkanaście.

- Z jednej strony to wiele ułatwia, a nieraz, gdy wie się zbyt dużo, paradoksalnie utrudnia podjęcie decyzji - mówi. - Jednak sama praca daje wiele satysfakcji. Przede wszystkim radość z tego, że być może znalazło się kilka osób na świecie, którym chociaż odrobinę ułatwiłam życie. Mnie samej natomiast daje odporność na własne słabości. Pracuję z taką ilością ludzi, że jestem w stanie zobaczyć niektóre rzeczy z wielu perspektyw. Ciąży na mnie ogromne poczucie odpowiedzialności, ta myśl siedzi w mojej głowie. Ludzie zrzucają na mnie swój ciężar. Nie mogę go na siebie brać, ale to nie zawsze się udaje. Tego terapeuta uczy się jednak przez całe życie.

Opinie (94) 8 zablokowanych

  • (2)

    Poza psychologią kliniczną czyli zajmujacą sie zaburzeniami zachowania są też inne działki w których psychiatra nie zastąpi psychologa. Z dzieckiem z dysleksją nie trzeba do psychiatry bo on nie wie co z nim zrobić.

    Poza tym nie każde zaburzenie ma podłoże organiczne. Jeśli ktoś przeżył głęboką traume to nie ma takich tabletek co wymarzą złe wspomnienia i wszystko bedzie cacy. Od tego właśnie jest psycholog, który zaproponuje terapie dzięki której pacjent bedzie wstanie wrócic do normalnego funkcjonowania.

    • 6 1

    • (1)

      z dzieckiem z dysleksją idzie się do pedagoga lub logopedy.

      • 0 1

      • niekoniecznie

        • 0 0

  • (4)

    Ja jestem ciekawa czy osoby które tak dobrze wiedza czym zajmuje się psycholog a czym nie i jaki jest poziom jego wykształcenia kiedykolwiek miały cokolwiek wspólnego z psychologią. Te bzdury które są wypisywane na temat psychologii a psychiatrii, na temat sztuczek i innych będąc psychologiem (nie terapeutą) mam wrażenie że są pisane przez osoby które nie mają o tym pojęcia.
    Jeśli chcesz otrzymać profesjonalną pomoc psychologiczną to poszukaj dyplomowanego psychoterapeuty który oprócz psychologii skończył szkoły terapeutyczne i jest członkiem Polskiego Towarzystwa Psychologicznego a nie pseudoterapeuty bez żadnego wykształcenia a tacy też się zdarzają.

    • 1 1

    • ps: same studia (2)

      przyszły lekarz idzie na studia - 6-letnią harówę, po której ma dyplom lekarza, a psychiatrą zostaje po zrobieniu specjalizacji - dawniej dwustopniowej, teraz jednolitej, trwającej przynajmniej tyle co same studia lekarskie

      przyszły psycholog zaczepia sie na 5 lat łatwych studiów, po niektórych nierzadko wychodzi pepek swiata.

      • 0 1

      • (1)

        idź człowieku studiować psychologię, przekonasz się, że z łatwymi studiami nie ma to nic wspólnego. Ilość wiedzy do przyswojenia jest ogromna (także o biologii, biochemii i neurologii człowieka), czas na to krótki, ilość pracy własnej dodatkowej również ogromna.
        Sama kiedyś mówiłam, że psychologia to "wydział gier i zabaw". Dopiero będąc na tych studiach przekonałam się, że to regularna, ciężka praca. A mam już jedne studia za sobą, więc wiem o czym mówię i mam do czego porównać.

        • 1 2

        • psycholog na pewno potrafi podnieść nastrój

          Biologia, biochemia i neurofizjologia jest także na pedagogice specjalnej, już o medycynie nawet nie wspominając :D Zawsze mozna znaleźć studia dla kogoś latwiejsze lub trudniejsze, ale to przecież Wy, psycholodzy, porównujecie sie z lekarzami, którzy Waszym zdaniem nic nie wiedzą i nic nie robią. Sory, jeśli piszę to pod adresem niewłasciwej osoby, ale odnosze sie ogółem do przeczytanych postów.
          Akurat kiedy byłam na tym forum zadzwonił znajomy lekarz. Streściłam, że psychiatrzy sa leniwi, czyhają, żeby zamykać ludzi w szpitalach, jedyne co robią dobrego, to na zlecenie psychologa wypisuja recepty (na szczęście już niedługo, bo psycholodzy sami się za to wezmą). Nie zdziwił się, jak to psychiatra, ale było radosnie.

          • 1 0

    • Towarzysko znam dwóch psychologów, którzy sa normalnymi, nie manipulującymi, nie zadufanymi w sobie ludźmi. Na pewno znalazło by sie jeszcze kilku normalnych. Wiekszość psychologów jest ... nie taka. (Nawet to widać na forum, po opiniach niektórych "pomagaczy".)
      Wśród lekarzy psychiatrów, ktorzy maja solidną wiedzę, doswiadczenie, wieksza pokore wobec życia, itd., proporcje są przynajmniej odwrotne.

      Jeżeli ktoś chce otrzymac profesjonalna pomoc, radzę psychiatrę - jest mniejsze ryzyko, że pacjent wpadnie jak śliwka w kompot.

      • 1 2

  • psycholodzy to szarlatani bez medycznego przygotowania - nie powinni mieć prawa "grzebać w ludzkich umysłach" (9)

    Tylko lekarz psychiatra, który studiował 6 lat, potem przez kolejne lata robił specjalizację z psychiatrii jest uprawniony do leczenie ludzi z problemami duszy. Psycholodzy czynią więcej złego, niż dobrego.

    • 11 25

    • I kto tu jest szarlatanem? (1)

      Cóż autora zjada chyba zazdrość. Pewnie jest biednym psychologiem a zawsze chciał być lekarzem. oj

      (dobrze wykształcony psycholog ma:)- tytuł magistra psychologii, odbyte praktyki w licznych placówkach, zaliczony staż, przebyte dodatkowe kursy z interesującej go dziedziny, którą chce się zająć w przyszłości, specjalizację ( np. z psychologi klinicznej- trwa kilka lat zdobycie takiego tytułu)

      Nie ma sensu obrażać ludzi po psychologii. Też dużo się uczą na studiach a i o wiele więcej robią niż lekarze. ( chociażby w szpitalach)

      • 2 3

      • zapomniałaś tylko dodać

        że w tych szpitalach robią specjalizację z p.klinicznej, czyli uczą się od lekarzy;)

        • 0 0

    • psychiatrzy zajmuja się wypisywaniem leków, oni znają sie na biologicznych podstawach funkcjonowania mózgu. Natomiast psycholog prowadzi terapie, przeprowadza i interpretuje różnego rodzaju testy pomocne w diagnozie bo psychiatra nie ma tych kompetencji.

      • 3 2

    • (2)

      Psycholodzy studiują 5 lat a żeby zostać terapeuta potrzebne jest kolejne 5 ;] wiec nie wiem kogo pani nazywa szarlatanem. Psychiatra chyba by się pani przydał, bo oni zajmują się cięższymi przypadkami, którym jest potrzebna pomoc nie tylko drugiego człowieka ale jeszcze mocnych leków 'na dusze psychologa' tzw PSYCHOTROPÓW!

      • 9 4

      • ale

        co to są "mocne leki na dusze psychologa" ?

        • 0 0

      • nie wiem co z ciebie za "studenta" (cokolwiek to znaczy)
        skoro człowieka który ma swoje zdanie obrażasz i kierujesz do lekarzy to powinieneś/aś zmienić szkołę na coś prostszego jakaś budowlanka czy coś
        tam jak popiszesz się taką kulturą i wiedzą to cię szybko naprostują
        bo głupiomądrych tam szybko leczą

        • 3 3

    • (1)

      najwięcej złego czynią ci co uważają, że wiedzą najlepiej...

      • 3 0

      • psycholodzy są przemądrzali a opinii "studenty" żal komentować...

        • 0 3

    • Ta kobieta mnie przeraża, oczy zwierciadłem duszy

      • 0 5

  • (3)

    zróbcie mi też sesję zdjeciową jak "mądrze" pochylam się nad książkami
    zareklamujecie mój biznes
    a i niewątpię dowiecie sie czegoś mądrego

    • 6 10

    • (1)

      to sobie sam to załatw jak taki jesteś cwany i ważny. Co, tobą nikt się nie interesuje i nikt nie pisze artykułów to z zazdrości trzeba trochę obsmarowac ludzi którym należy sie szacunek...

      • 4 0

      • na szacunek to trzeba sobie zasłużyć i zapracować dziecko

        • 0 0

    • tak,no ja też zazdroszczę tak jak ty...:(

      • 4 0

  • a skoro o różnych stronach medalu mowa... (2)

    to mam wrażenie że mamy coraz bardziej cipowate społeczeństwo. Niedługo po drobnej stłuczce na ulicy czy oblanej sesji przez studenta będzie się ludzi wysyłać do psychologa.

    Czas wrócić do uczenia od małego, że życie to walka. Kto nie ryzykuje i nie walczy ten nie je. A dziś? uczy się że przezorny zawsze ubezpieczony.

    • 33 12

    • święte słowa!!!

      święte słowa!!!
      Nigdy nie poszłabym do psychologa, który widzi kilkanaście stron medalu.
      Albo jest czarne, albo białe, albo ktoś jest mądry, albo głupi, albo dobry, albo zły.

      • 0 5

    • przecież bezstresowe wychowanie jest takie dobre .... każdy psycholog ci to powie :)

      • 1 3

  • nie mylmy pojęć

    nie każdy psycholog to już psychoterapeuta, dobry psychoterapeuta szkoli się latami, przechodzi terapię indywidualną, a jego praca poddawana jest superwizji

    • 3 0

  • życzę Pani Barbarze wytrwałości ale i mądrości. (7)

    zbyt długie trwanie w zawodzie doprowadza do braku samooceny, a wypalenie ma często skutki tragiczne nie tyle dla podopiecznych (chociaż również) ale i dla najbliższych - rodziny terapeuty.

    mówi się o lekarzach, że z czasem dopada ich "syndrom Boga".
    najczęściej dzieje się to niestety z psychologami, bardzo aktywnymi zawodowo.

    wiedzieć należy, kiedy "odpuścić" i odejść, szczęśliwym, z zawodu.

    • 30 4

    • często z braku atrakcji w pracy, kiedy się coś dzieje

      zamiast pomyśleć, że dla rodziny to tragedia, tacy psychologowie zachowują się jak skończeni idioci, pozywając rodzinę o niestworzone rzeczy, o których nawet się nie upewnili. Do dziś nie usłyszałam słowa przepraszam za sprawę sądową, kilka miesięcy strasznych nerwów i upokorzenia, również profesjonalnego, bo z tą kobietą pracowałam, ani ze strony szkoły, ani od tego głupiego babsztyla. I nie wsydzę się tego, że życzę jej, aby odczuła podobną krzywdę.

      syndrom Boga, dobre sobie...

      • 0 0

    • tak jest

      • 0 0

    • często - gęsto (2)

      sami zostają pacjentami psychiatryków...

      • 7 3

      • może nie aż tak, że "często i gęsto" (1)

        ale bywa, choć statystycznie w normie.
        częściej mają za to przechlapane we własnym, prywatnym życiu.

        • 6 0

        • no, nie ma jak stereotypy

          bo nie-psychologowie to osiągają wieczny szczyt szczęścia ;)))

          • 5 3

    • dlaczego (1)

      trochę nie rozumiem. Jaki ta opinia ma związek z artykułem. Poza tym ta Pani jest przecież młoda i pełna pasji i zdaje się ma świetny kontakt, to czemu ma się wypalać...

      • 6 6

      • jakby to "łopatologicznie" ttt wyjaśnić...?

        trzeba by aby ttt wrócił do nauki z zakresu: czytanie ze zrozumieniem!

        jest młoda, fakt
        ma świetny kontakt z podopiecznymi,fakt
        pełna pasji, fakt

        i dlatego właśnie jest swietnym materiałem na szybsze od innych "wypalenie się"

        • 9 2

  • ludzie!

    pracujĘ robiĘ myślĘ błagam...

    • 2 1

  • Psycholog - to nie psychiatra. (12)

    Psychologia w zachodniej Europie współpracuje ze wszystkimi dziedzinami medycyny - ze wspaniałymi rezultatami. Podejrzewam, że wydumane komentarze piszą osoby:

    a) "Wykształcone" - z tytułem magistra - bez życiowej inwencji
    b) Osoby, których nie dotknął problem wynikający lub towarzyszący kwestiom psychicznym.

    Jednak pytania dla takich ludzi są:

    a) Czy chciałabyś/chciałbyś odwiedzać bliską Ci osobę na psychiatryku i patrzeć jak dzięki psychotropom wariuje zbliżając się do wegetatywnej formy życia?
    Czy wiecie ile tam jest smutku? A psycholog do dyspozycji od 10.00 - 14.00
    b) Czy Ty chciałabyś/chciałbyś zaćpać się lekami i zniszczyć swój mózg z powodu malutkiej depresyjki? Malutkiego jesiennego dołka - Trafisz do psychiatry dostaniesz uzależniający lek i tyle o twoim własnym umysłowym zdrowym życiu - było tak niejednokrotnie.
    Jest jeszcze kilka pytań, na które obiektywnie nie odpowiecie ze z względu na swoje uprzedzenia.

    Jednak należy pamiętać, że jeśli wydarzy Ci się w życiu problem uderz do psychologa, bo psychiatra zrobi z Ciebie Zombi szybciej niż to zauważysz.

    Biorąc pod uwagę wiedzę psychologiczną psychiatrów - jest marna. Dlatego potrzeba psychologów - ludzi, którzy dla osób bez wyjścia znajdą drogę, dadzą nadzieję, nakierują na dobre działania. - Leki wam tego nie zapewnią.

    • 15 3

    • widzę że kolejny psycholog - Iza - znów uzasadnia swoje istnienie tym, że leki są "be" (5)

      Rozumiem, że na codzień nie uzywasz nawet aspiryny, nie mówiąc już o antybiotykach, zapewne jesteś też przeciwna terapiom onkologicznym i innym dla ciężej chorych - chorych na cukrzycę, chorobę nowotworową lub schizofrenię uzdrowi głeboka rozmowa z psychologiem ;p

      • 1 1

      • (4)

        Ja nie wiem czy osoby które piszą takie bdury jak ";-)" są naprawdę tak głupie, czy tylko tak prowokują.
        Kto tu mówi o leszczeniu. Psycholog ma Ci pomóc przez to przetrwac żeby nie palnąc sobie w łeb. Ale widocznie nie masz poważnych problemów, skoro tak twierdzisz jak piszesz i na to nie wpadniesz.
        Przecież nikt nie mówi, że leki są be, tylko nie musisz od razu zażywac psychotropów, bo masz doła.
        A psycholog sam odeśle cie do psychiatry, jesli uzna, ze potrzebna jest interwencja farmakologiczna. I odwrotnie dobry psychiatra odesle do psychologa jak stwierdzi ze będzie lepsze.

        • 5 1

        • (2)

          I jeszcze jeden kwiatek:
          "psycholog sam odeśle cie do psychiatry, jesli uzna, ze potrzebna jest interwencja farmakologiczna."

          Słonko, to nie psycholog "uznaje", czy potrzebna jest interwencja farmakologiczna, tylko lekarz.

          • 1 3

          • do ;-) (1)

            to żaden kwiatek. To prawda :)

            • 1 0

            • Hmm, tylko co wtedy, gdy jakiś niedouczony lekarz odmówi zlecenia Psychologa na wypisanie leku?

              Zostaje chociaż surowo upomniany?

              Lepiej byłoby nie zlecac, a samemu wypisywać.

              • 0 0

        • Owszem, mówi, że leki są straszne

          zamieniają w zombi, zycie w wegetację w psychiatryku, niszczą mózg itp.
          Jeżeli rzeczywiście pisze te bzdury psycholog, to gratuluję edukacji :P

          "nie musisz od razu zażywac psychotropów, bo masz doła."
          Bardzo dziekuję za tę (psychologiczną) poradę :))) Rozbawiła mnie.

          Psychotropy przepisuje lekarz na receptę. Zaden człowiek nie biegnie do apteki po psychotropy, bo "ma doła". Czy w ogóle wiesz, co to są psychotropy?

          CZy ja gdzieś piszę, że mam problemy, że usilnie starasz się mi pomóc "żeby nie palnąc sobie w łeb"? Otrząśnij się. Wyrażam na forum opinie o lekach. Chwalę leki, które dokonały rewolucji w leczeniu i pomagaja przetrwać chorym ludziom. Twoje opinie, z racji Twojego zawodu, uważam za szkodliwe.

          • 1 2

    • (4)

      Wydumanych komentarzy to tutaj nie widać. Przeciw fachowi psychologa nic nie mam, nie mam też nic do psychiatrów, bo jeśli komuś jest potrzebny ten pierwszy albo ten drugi, to niech korzysta z ich pomocy. Nie miłe jest jednak to, że ten artykuł próbuje promować nie samą profesję, a konkretną osobę, która się tym zawodem para. A to dość tani chwyt. Nie zbyt fair jest podpinać osobisty biznes pod tak istotny temat. Faktem jest, że jeśli ma to być notka wskazująca na to, aby bardziej zaufać psychologom, to winno się tu zacytować ich ździebko więcej niż tylko jedną osobę. Bo obecnie wygląda to jak jakiś wywiadzik znanej persony dla magazynu typu "Viva".

      Czy to aby dobre miejsce na autoreklamę? Czy Pani psycholog ma za mało zleceń i potrzebuje którąś z medialnych ścieżek się "przebić" ?

      • 2 6

      • a ja ci mowie (3)

        ze to spisek zydow i masonow (przeciwko tobie)

        • 2 1

        • (2)

          mhm. naiwniak.

          • 0 0

          • (1)

            Może to cykl "Rozmowy z interesujacymi znajomymi i znajomymi znajomych".
            Bohaterka artykułu przynajmniej nie straszy, w przeciwieństwie do opinii psychologów i studenty pod artykułem - potwierdzają potoczną opinie, że na psychologię idzie się leczyć własne problemy.

            • 0 0

            • "Rozmowy z interesujacymi znajomymi i znajomymi znajomych". heh, trafnie ujęte.
              ta wersja wygląda na najbardziej prawdopodobną.

              • 1 0

    • słusznie

      bo niestety jak widać większość nie zdaje sobie z tego sprawy

      • 0 0

  • Czezną w cudzych zmartwieniach - nie bacząc na swoje

    Popieram emocjonalnie entuzjastyczną skuteczność psychologów - którzy inspirują nieograniczone moce człowieczego organizmu bez brutalnych wyczynów chemii i mnemotechniki psychiatrycznej. Psychiatra zwiąże, potrzęsie amperami i nasyci psychotropami.
    A psycholog wskaże (najczęściej) właściwy trakt i ukoi.
    Ale współczuję tym ludziom skutków podstępnie nieuchronnego nasiąkania kłopotami pacjentów.
    Dla każdego istnieje granica przyspieszania życiowego. W nadzei dogonienia realu wspieramy się przyspieszaczami, które uzależniają.
    Psycholog uświadomiić się stara - a psychiatra utrwala efektem jo-jo.
    GRĄDŹL

    • 4 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Prowadzenie cukrzycy u kobiet z cukrzycą ciążową lub cukrzycą typu I

badania

Slow Space by PUMA

20 zł
warsztaty, spotkanie, konsultacje, joga

Maj w Sercu Mamy 2024 - rozwojowy festiwal łączący pokolenia (2 opinie)

(2 opinie)
festyn, warsztaty, spotkanie, joga

Najczęściej czytane