• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nastolatek w szpitalu psychiatrycznym. Dlaczego oddział jest przepełniony?

Wioleta Stolarska
19 stycznia 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Badania pokazują, że co trzeci z nas doświadczał, doświadcza lub będzie doświadczał kryzysu psychicznego. Badania pokazują, że co trzeci z nas doświadczał, doświadcza lub będzie doświadczał kryzysu psychicznego.

- Moje dziecko ma problem, źle się zachowuje, pocięło się, więc zaprowadzę je do szpitala i jak wyjdzie, tematu nie będzie - takie myślenie jest w społeczeństwie, ale zdrowie psychiczne to nie złamana noga, którą się po prostu naprawia. 90 proc. hospitalizacji, które u nas są, można by uniknąć - gdyby system funkcjonował, gdyby działała poradnia i oddziały dzienne, których nie ma. Ale nie oszukujmy się, bez pieniędzy nie zbudujemy jakości. Psychiatria dziecięca to inwestycja, nie koszt - przekonuje Mariusz Kaszubowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego im. prof. Tadeusza Bilikiewicza w Gdańsku. Rozmawiamy o tym, dlaczego oddział dla młodzieży jest permanentnie przepełniony, a także o problemach, z jakimi zgłaszają się nastolatki.



Czy korzystałe(a)ś kiedyś z pomocy psychiatry?

Problem ze zdrowiem psychicznym dzieci i narastającym napływem młodych pacjentów na szpitalnym oddziale obserwujemy od wielu lat. Pandemia przyczyniła się wyłącznie do pogorszenia tej sytuacji. Jak sytuacja wygląda obecnie?

Mariusz Kaszubowski: Tak naprawdę problemy ze zdrowiem psychicznym dorosłych przekładają się na problemy dzieci i młodzieży. Rodzinę stanowią osoby dorosłe i małoletnie. Dziecko czy nastolatek z problemem, który nie dostanie odpowiedniej pomocy, to później osoba dorosła, która również może chorować. Problemy nie kończą się z granicą 18 lat. Jeśli nie zareagujemy wcześniej, sytuacja będzie się tylko pogarszać.

Czytaj też: Internauci ratują Telefon Zaufania, minister oddaje go Rzecznikowi Praw Dziecka

Ilu młodych ludzi zgłasza się po pomoc? Z jakimi problemami przychodzą?

Średnio w ciągu doby na izbę przyjęć zgłasza się kilkoro, czasami kilkanaścioro dzieci w wieku od 10 do 17 lat wraz opiekunami prawnymi bądź rodzicami. Szukają pomocy. To przypadki, które dotyczą głównie depresji czy zaburzeń zachowania. Wynikają one z oddziaływania najbliższego środowiska - związanego ze szkołą, rodziną, rówieśnikami. Również izolacja, która podczas pandemii bardzo nas dotknęła, znacząco wpłynęła na zaburzenia adaptacyjne, wynikające z faktu, że nie potrafimy się odnaleźć w nowej sytuacji.

Pojawiające się objawy depresji mogą później przerodzić się w zespół depresyjny, a długotrwale nieleczona może wywoływać autoagresję, czyli samookaleczenia, czy też wyzwalać przemoc wobec innych. W najgorszym przypadku kończy się nie tyle myślami samobójczymi, co również próbami samobójczymi.

W Izbie Przyjęć niejednokrotnie pojawiają się przypadki związane z nadużywaniem substancji psychoaktywnych. Młodzież ma dostęp do różnego rodzaju środków farmakologicznych, narkotyków, używek czy innych stymulantów, a część z nich jest wręcz uzależniona od tych substancji. Pod ich wpływem wyzwalane są negatywne emocje i zachowania, niepozwalające na normalne funkcjonowanie w swoim otoczeniu.

Twoje dziecko potrzebuje pomocy? Poradź się psychologa


Obecnie w poradniach zdrowia psychicznego w Gdańsku zarejestrowanych jest kilkadziesiąt tysięcy osób. Niestety z roku na rok wzrasta liczba tych, którzy zapadają na choroby psychiczne. Obecnie w poradniach zdrowia psychicznego w Gdańsku zarejestrowanych jest kilkadziesiąt tysięcy osób. Niestety z roku na rok wzrasta liczba tych, którzy zapadają na choroby psychiczne.
Czy wśród tych osób są tzw. przypadki ostre?

Wszyscy przyjmowani pacjenci to tacy, którzy wymagają bezwzględnej hospitalizacji, ponieważ zagrażają życiu i zdrowiu swojemu lub innych osób. Czasami występuje również konieczność zastosowania unieruchomienia wobec pacjenta. Potrzeba ta wynika przede wszystkim z towarzyszącej agresji fizycznej osoby hospitalizowanej. To wszytko zależy od sytuacji oczywiście. Czasami zdarzy się, że pacjent wziął coś incydentalnie, np. w ramach prowokacji, i wraca po detoksie, co kończy się poradą lekarską. Niestety czasami jest to tak trudny temat, że trzeba "zabezpieczyć" małoletniego na oddziale stacjonarnym.

Decyzję o tym, jak trudna jest to sytuacja, jakie jest to zaburzenie, czy to jest depresja, a jeżeli tak, to jak głęboka, czy są to stany lękowe i na ile poważne, czy zgłaszane deklaracje samobójcze to rzeczywiste zagrożenie, czy chęć zwrócenia na siebie uwagi, z czego to wynika, czy zaburzone zachowanie jest długotrwałe, czy tylko epizodyczne - o tym decyduje lekarz dyżurny.

Jakie są wtedy możliwości pomocy?

W 2021 r. liczba samobójstw wśród nastolatków wzrosła o 22 proc. Liczba prób samobójczych wzrosła prawie dwukrotnie.
2020 r. - dziewczynki - 489, chłopcy - 276,
2021 r. - dziewczynki - 962, chłopcy - 377.
*Dane z KGP dotyczące prób samobójczych młodzieży obejmują okres od stycznia do listopada poszczególnych lat.
Jeśli lekarz oceni sytuację jako stan zagrożenia życia lub zdrowia, to koniecznością jest przyjęcie na oddział stacjonarny. Czasami jednak trudno ocenić, gdzie jest ta granica. Zdarza się, że ktoś przyjeżdża po próbie samobójczej czy okaleczeniu, ale w wyniku przeprowadzonego wywiadu okazuje się, że to miało charakter prowokacji, zrobienia komuś na złość czy wręcz zaimponowania, a w sumie to tak mocno nie chciał się pociąć itp.

Bardzo często jest tak, że dzieci, które się tną - i to jest właśnie wspomniana autoagresja - nawet po hospitalizacji szpitalnej z dużym prawdopodobieństwem mogą robić to dalej. Jest to pewnego rodzaju uzależnienie, które powoduje, że w sytuacji napięcia czy stresu daje ulgę. To niekoniecznie dobre porównanie, ale daje nam pewien obraz - wiemy, jak jest z alkoholizmem. Bardzo ciężko jest wyjść z tego nałogu i do końca życia jest się alkoholikiem. Jeżeli ktoś dokonywał regularnie aktów autoagresji, to pozostanie w grupie ryzyka, gdzie w bardzo trudnej sytuacji życiowej i konieczności dekompensacji złych emocji mogą powrócić myśli i chęć dokonania takich czynów.

Czytaj też: Rusza nowa poradnia zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży

Polski system wsparcia zdrowia psychicznego adresowany do najmłodszych pacjentów od lat boryka się z niedofinansowaniem czy problemami kadrowymi. Dodatkowo obecna pandemia koronawirusa jeszcze bardziej utrudniła ścieżkę dotarcia do specjalisty. Polski system wsparcia zdrowia psychicznego adresowany do najmłodszych pacjentów od lat boryka się z niedofinansowaniem czy problemami kadrowymi. Dodatkowo obecna pandemia koronawirusa jeszcze bardziej utrudniła ścieżkę dotarcia do specjalisty.
Cały czas słyszymy, że oddział jest pełny, a nowi pacjenci wciąż przychodzą i są przyjmowani?

Faktycznie ten oddział jest pełny od wielu lat, mimo że zwiększamy liczbę miejsc, podnosimy potencjał personelu. Staramy się tym dzieciom zapewnić hospitalizację w jak najlepszym stopniu.

Oddział stacjonarny to tak naprawdę trzeci poziom zabezpieczenia psychiatrycznego, gdzie przyjmujemy bardzo trudne przypadki. Niestety tych przypadków jest coraz więcej. I co się dzieje w sytuacji, kiedy na izbie przyjęć jest decyzja, że musimy przyjąć nieletniego pacjenta, a nie ma miejsc? Jedną z możliwości jest szukanie miejsc w innych ośrodkach, często bardzo odległych. W województwie pomorskim jest jeszcze szpital psychiatryczny w Starogardzie Gdańskim, który jest również permanentnie przepełniony, i cztery symboliczne miejsca w Chojnicach. Ale proszę sobie wyobrazić, że są też województwa w Polsce, gdzie nie ma żadnych miejsc hospitalizacji stacjonarnej dla dzieci z zaburzeniami psychicznymi.

Zdarza się coraz więcej takich sytuacji, że dzieci po próbach samobójczych są wręcz buforowane na innych oddziałach szpitali wielospecjalistycznych czy pediatrycznych i po ustaleniu z naszą izbą przyjęć tych pacjentów staramy się przyjąć, jeżeli jest taka możliwość. Trzeba się tymi nieletnimi zaopiekować, gdyż w przeciwnym razie może to się źle skończyć. Z drugiej strony, miejsc jest ciągle za mało, a my nie jesteśmy w stanie tego zmienić. Tu nie chodzi o dostawienie w sposób fizyczny kolejnych łóżek, tylko o brak potencjału kadrowego, by zapewnić jakość i bezpieczeństwo tym dzieciom. Pamiętajmy, że łóżko nie leczy.

Ilu pacjentów przebywa na oddziale stacjonarnym?

Ogółem mamy 46 miejsc rejestrowych, z tym że dzieci często miewamy nawet 50, jak w tej chwili. Te blisko 50 osób, które nie znalazło się tu z przypadku, musi mieć zapewnione bezpieczeństwo, ale i nie tylko, bo np. obowiązek szkolny, na co pracuje ogromna grupa ludzi. Personel oddziału musi skupić uwagę w kwestii diagnozy i wyznaczenia wstępnej terapii. Choć pamiętajmy, że szpital psychiatryczny nie jest do końca miejscem, gdzie odbywa się właściwa terapia.

Czytaj też: Trudna sytuacja psychiatrii. "Za chwilę nie będziemy funkcjonować"

Szpital nie leczy?

Mam problem z dzieckiem, źle się zachowuje, nie uczy się, a ostatnio nawet się pocięło, więc zaprowadzę je do szpitala i jak wyjdzie, to tematu nie będzie - taki przykład myślenia jest bardzo powszechny w społeczeństwie, ale zdrowie psychiczne to nie złamana noga, którą da się nastawić i zrośnie. Nie jest to takie łatwe.

Szpital nie jest miejscem, które da gwarancje, że dziecko wyjdzie w pełni zdrowe, gdyż tutaj właściwa terapia, dalsze leczenie powinny być kontynuowane po opuszczeniu oddziału w ramach np.: pobytu na oddziale dziennym, terapii rodzinnej, psychoterapii indywidualnej, stałej kontroli poradni dla dzieci wraz ze wsparciem farmakologicznym, w ramach współpracy ze środowiskiem szkolnym, w tym pedagogów i psychologów.

Zrzucanie odpowiedzialności za tę próżnię, jaką mamy w ambulatoryjnej opiece psychiatrycznej, i oczekiwanie, że szpital to wszystko rozwiąże, niestety jest złym podejściem do oceny tej sytuacji, bo problem jest w systemie, a w szczególności jego organizacji i niedofinansowaniu.

Gdzie szukać pomocy psychologicznej w Trójmieście?


W jakich warunkach w takim razie powinna być prowadzona terapia młodych ludzi?

Terapia powinna mieć miejsce po wyjściu ze szpitala. Ta właściwa psychoterapia trwa przynajmniej od 15 do 20 tygodni, a tu dzieci tak długo nie przebywają. Skupiamy się na tym, by zapewnić bezpieczeństwo, zdiagnozować problem, w razie konieczności ustawić farmakologicznie, rozpocząć terapię.

Jednakże potrzebne są wspomniane oddziały dzienne, poradnie i ośrodki terapii środowiskowej, by przejąć pacjenta szpitalnego, a także w długim horyzoncie czasowym wręcz powstrzymać napływ na oddziały całodobowe. Dla pacjenta pod stałą kontrolą poradni lub uczęszczającego na terapię w oddziale dziennym jest mało prawdopodobne, że pojawi się w szpitalu. Tymczasem jak już wspomniałem, takich miejsc brakuje i dlatego sporo pacjentów wciąż wraca i pojawiają się nowi.

W Polsce 9 proc. dzieci i młodzieży poniżej 18. roku życia, czyli ok. 630 tys. osób, wymaga pomocy systemu lecznictwa psychiatrycznego i psychologicznego. W Polsce 9 proc. dzieci i młodzieży poniżej 18. roku życia, czyli ok. 630 tys. osób, wymaga pomocy systemu lecznictwa psychiatrycznego i psychologicznego.
Wygląda to tak, że problemy całego systemu fokusują się w tej chwili w szpitalu. Czemu się tak dzieje?

Dokładnie tak. Dlaczego? Tak jak wspomniałem, nie ma miejsc w poradniach, nie ma miejsc na oddziałach dziennych - dla przykładu, w Gdańsku mamy tylko jeden oddział dzienny dla dzieci, a powinno być według takich logicznych standardów około 15. Z drugiej strony, bądźmy uczciwi, nie jesteśmy w stanie od razu otworzyć aż tylu oddziałów. Nie ma ludzi, a my mamy najniższe wskaźniki psychiatrów dla dorosłych i dzieci w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców w całej Europie. Nie wykształcimy personelu tak szybko. Ale powtarzam, interwencja psychiatry - tak jak i hospitalizacja całodobowa w szpitalu - powinny być ostatnią z form ratunku w kryzysie psychicznym. Spróbujmy wykorzystać dostępne wsparcie ambulatoryjne, psychologiczne (nie psychiatryczne), pedagogiczne, które pozwolą nam z większą świadomością, z większą skutecznością uniknąć tych już później bardzo trudnych sytuacji.

Taką formą wsparcia są nowe, powstające od niedawna ośrodki działające w formie poradni psychologiczno-psychoterapeutycznych - pierwszy poziom zabezpieczenia. Są to miejsca, gdzie nie ma jeszcze psychiatry ani nie stosuje się farmakologii. Jest bowiem wiele sytuacji, kiedy możemy zareagować, kiedy wystarczy psycholog bądź psychoterapeuta ze wsparciem terapeuty środowiskowego. Terapia indywidualna czy też rodzinna, także w środowisku domowym, mogą znacząco powstrzymać w przyszłości napływ bardzo trudnych szpitalnych przypadków. Tymczasem jest to bolączka całego systemu, nie tylko psychiatrii, system wymusza zapewnienie hospitalizacji, dopiero kiedy jest bardzo źle, zamiast skupić się na likwidacji przyczyn takiego stanu.

Czytaj też: Czy pandemia może wywołać traumę?

Dużo mówi się o reformie psychiatrii i to już od 30 lat, ale dobrze, żeby mniej się mówiło, a więcej działało. Nie oszukujmy się, tu są potrzebne większe nakłady finansowe. Bez pieniędzy nie zbudujemy jakości i bezpieczeństwa. Powtarzam to za każdym razem, kiedy mam okazję: pieniądze przeznaczone na psychiatrię, a w szczególności psychiatrię dziecięcą, to nie jest koszt, to jest inwestycja, która w przyszłości zwróci się po wielokroć zdrowiem psychicznym nas wszystkich, dzieci i dorosłych, całych rodzin. Zwróćmy również uwagę, że najdroższa w psychiatrii jest hospitalizacja stacjonarna. Dziecko, które się pojawia na przysłowiowym łóżku, musi mieć zapewnioną szkołę, musi mieć opiekę pielęgniarską, terapeutyczną, psychiatry - to są ogromne koszty. Gdybyśmy zainwestowali w tę część ambulatoryjną, tych dzieci byłoby dużo mniej, śmiem twierdzić, że nawet o 90 proc.

Opinie (207) 5 zablokowanych

  • Jestescie (2)

    Jesteście puści ludzie, wymyślacie jakony media spolecznosciowe wpływały na dzieci i spychacie swoje niedorozwinięcie na pociechy . Taki jest świat, jest fb jest instagram, lubimy się pośmiać i dobrze bawić, to że wy starsi żyjecie w komunie i stoicie w kolejce po flache to wasze życie u nas liczą się modne ciuchy nisko schodzący bass tak tez będe kiedyś wychowywał swoje dzieci a reszta co zrzuca problemy psychiczne na social media niech idzie się położyć bo już nie ma dla was miejsca na tym świecie rewolucja

    • 1 3

    • (1)

      Ty dzieci nie będziesz mial! Wyskrobią dla zabawy ;)

      • 1 1

      • Albo nie będziesz do końca pewny czy to twoje ;)

        • 1 0

  • Nie masz insta,fb.. (3)

    ..nie istniejesz..

    • 8 9

    • Ja nie mam (1)

      i nie zamierzam . Więc nie istnieję ? Muszę się uszczypnąć.

      • 1 0

      • nie masz

        nie masz bo masz 75 lat - szybko to zleciało, natomiast reszta chce zyc i korzystac z fb

        • 0 1

    • To obraź kogoś na FB i dostaniesz bana na 30 dni. Będziesz miał przerwę.

      • 2 0

  • Generacja ułomów (4)

    Co drugi g*wniarz na ulicy maszeruje z elektrykiem w gębie, we łbie pustka bo przecież pełna tik toków. O ćpaniu szkoda nawet mówić.

    • 23 9

    • jestes starym czlowiekiem

      wolę g*wniarza od alkoholika który czuje zal bo zycie mu przeleciało a inni sie dobrze bawią

      • 1 1

    • To prawda, pokolenie solidarnosciowcow nie udzwignelo kwestii wychowania swoich dzieci. (1)

      • 6 2

      • Komuniści to chowali ! Od czasu do czasu strzelając do ludzi.

        • 1 0

    • a skad masz dane ,że co drugi ? podaj namiary

      • 5 5

  • Bo młodzi ludzie są coraz słabsi psychicznie. Brak samodzielności, wzorów i ogłupienie medialną papką zbiera żniwo. (11)

    Same tiktokerki i influencerzy, którzy przy braku atencji lądują w psychiatryku z depresją.

    • 45 15

    • Zasługa rodziców w duzej cześci, scedowali wychowanie dzieci Internetowi (10)

      • 11 2

      • Opinia wyróżniona

        są słabsi psychicznie ponieważ świat kreuje nierealne cele których jeśli nie osiągną to się załamują (8)

        tu już nawet nie chodzi o media społecznościowe i influencerów ale rodzina również za to odpowiada. Wychowanie w duchu bycia najlepszym, "bezstresowe" wychowanie w tym sensie że rodzic rozwiązuje wszelkie problemy bez udziału dziecka, postawa roszczeniowa... itp. Potem taki młody człowiek wchodząc w dorosłość, będąc przekonany o swojej wyjątkowości i wyższości zderza się z rzeczywistością która go już nie oszczędza. Spada jego poczucie wartości bo nie może się odnaleźć w świecie przed którym go chroniono, a cele które przed nim postawiono są nieosiągalne. Często skutkuje to depresją. Smutne.

        • 111 15

        • jestes slabym ogniwem

          jestes tylko slabym ogniwem co pierdu pierdu cale zycie zmarnowal i teraz chce sie zrównac z mocnymi graczami na miescie

          • 1 0

        • tylko, że "słabość psychiczna" często nie ma nic wspólnego z problemami psychicznymi, szczególnie jak jesteś tak młody. 'zajeżdżają' się właśnie ci bardzo silni, którzy są w stanie wytrzymywać niesamowitą presję np. ze strony agresywnych rodziców, i tylko problemy ze zdrowiem są ich w stanie "powstrzymać". większa wyobraźnia rodziców, także w sprawie swojego własnego zdrowia psychicznego jest tu często kluczem

          • 1 0

        • Zgadzam się

          Najbliższy prawdzie i obecnej sytuacji na świecie komentarz pod tym artykułem. Nic dodać, nic ująć.

          • 0 0

        • Kwestionujesz koleś czy laska chów amerykański, czyli kształtowanie silnej asertywności ?

          Gdyby Amerykanie przepraszali że żyją, to nie osiągnęli by tego co mają - potężnego kraju.

          Oczywiście kreowanie tej asertywności kształtują w ten sposób, że nie może to być tylko wyścig szczurów, ale też współpraca na rzecz własnego kraju. Stąd ich mocny patriotyzm.

          • 0 5

        • (3)

          no tak , lepiej żeby ojciec raz na miesiąc przyłożył dziecku żeby nie było roszczeniowe i bezstresowe ?? :) Wychowywanie dziecka z miłością i szacunkiem ?? ff komu to Przecież jak dziadek lał mojego ojca a ojciec mnie to czemu mam coś zmieniać co nie ?? To tylko karykatura ale odnosi się do wielu zachowań niektórych rodziców. Zwłaszcza tych którzy odrzucają postęp w dziedzinie psychologii dzieci i stosują te same "rozwiązania".

          • 3 19

          • Masz rację, trzeba głaskać i chuchać na bombelka, efekty widać w artykule. (2)

            • 12 5

            • (1)

              Znam wielu 40/50 (tak samo i 25/30) latków którzy maja obecne problemy psychiatryczne i różne traumy z przeszłości. Problemy te pojawiły się u nich już w wieku szkolnym ale przez tamtejszy system były bagatelizowane + rodzice nie mieli czasu i świadomości. Dopiero teraz te osoby leczą się na spokojnie z różnych traum ;) Tak więc tak być może chuchanie na bąbelka jest śmieszne ale przynajmniej to dziecko czuje się kochane . A jeśli ktoś ma dzieci i stosuje podejście z lat 50/70. to powodzenia za 30 lat jak dzieci się z buntują i urwą kontakty bo będą miały dosyć toksycznych rodziców

              • 14 7

              • Sam muszę wybrać się do psychiatry. Zapewne trauma z dzieciństwa odbija swoje piętno, ale nie tylko... praca swoje też robi, wiecznie na 100% człowiek może się zajechać psychicznie od nadmiaru wrażeń.

                • 4 0

      • Jakby nie było Internetu, to byłyby dalej kolorowe pisemka, tv, tanie książkowe romansidła.

        Śmieszy mnie te całe kwestionowanie Internetu.

        A dzieci trzeba wychować w takim razie (zająć się nimi) bez potrzeby stosowania kar cielesnych.

        • 1 0

  • (2)

    Ale te nastolatki dzisiaj niedorobione. Szkoda slow. Powiesz im cos nie tak i zaraz sie zabic chcą;/ Bezstresowe wychowanie zbiera zniwo. Dzieci nie umieją stawic czola problemom.

    • 11 13

    • O, Kasia pisze o czymś, o czym nie pojęcia. Bo ta metoda nie jest brakiem wychowania w ogóle. (1)

      Zabobony idź głosić na wsi na Podlasiu.

      • 3 1

      • A w Działdowie jak jest?

        • 1 0

  • Dzieciaki. Jestescie w czarnej d***e!

    Macie niedojrzałych rodziców, którzy tylko szukają winnych za własne niepowodzenia w wychowaniu swoich sierot. Tak sierot, bo nie macie wsparcia u osób najbliższych i nie możecie liczyć na żadną pomoc z zewnątrz. Przykre to wszystko.

    • 3 0

  • Porażajace

    Pracuje prawie 30lat na oddzi.pediatrycznym to co dostrzegam jest porażające.Masowo przychodzą dzieci,młodzież z zaburzeniami metabolicznymi chorobami tarczycy,neurologicznymi,nowotworowymi które pojawiają się o ok 10lat wcześniej niż było to za mojej młodości .Wszystkie mają problemy psycholog-psychiczne.Nie jest to wynik zaniedbań społecznych,szkolnych,braku dostępu do specjalistów czy warunków.Moje pokolenie miało nieporównywalnie gorsze warunki rozwoju,była bieda ,nikt nie chodził po specjalistach i radziliśmy sobie, nie było tylu zaburzeń psychicznych,samobójstw .itd...W czym problem?.. Oczywiście jest wiele czynników sprzyjających np.telefony,internet itd.Jednak z moich zawodowych i osobistych obserwacji głównym problemem jest ogromna ilość chemia w żywności która dzieci masowo zjadają ,bo nie ma przepisów które by zakazywały ich stosowania..gdy czyta się skład np.batoników a później konsekwencję spożywania można się przerazić.. później są chore jelita,niewchłanianie,niedobory witamin, leczenie antybiotykami,.widziałam to nie raz a później zaburzenia zachowania i tragedie..Dlaczego tak jest?! bo to pasuje wielu ..jest obrót lekami, żywności i dużą sprzedaż...zatrudnienie .wizyty..itd...a wszystko jest opodatkowane i to się opłaca Prawodawcy!!!. Ludzie mówcie piszcie o tym bo za moment w każdej rodzinie będzie taki problem z dziećmi i nic nie da otwieranie placówek psychiatrycznych bo przyczyną jest gdzie indziej...

    • 9 1

  • (6)

    w filmach i serialach promowany jest hajs, sex, przemoc, przemycane są treści o samobójstwie.

    • 35 11

    • Serio ? I jak ta przemoc zazwyczaj się kończy ? Źli wygrywają ? (1)

      • 0 1

      • Serio?

        • 0 0

    • Tjaaa.. za naszych czasów to tylko filmy o Jezusie leciały... (1)

      • 4 2

      • Ale tez nie kazdy serial byl o bajkowym zyciu gangsterow mordujacych ludzi i ich matek, zon oraz kochanek..

        • 3 3

    • Jooooo.. wysłać do księdza i po problemie. (1)

      • 3 5

      • Do księdza nie do Boga tak

        • 4 4

  • Nie dla zdalnej nauki (1)

    Najważniejsze są relacje, bycie wśród ludzi, to jest sila ktora pozwala nam na rozwój i stawanie się sobą, zamykanie zdrowych ludzi w domu jest gwoździem do trumny

    • 8 2

    • Najważniejsze są relacje sam ze sobą dla prawidłowego rozwoju :) psycholog ?! Hehehe

      • 1 0

  • Bzdury... (1)

    Jaka pomoc ? Widziałam jak funkcjonuje taki szpital w okolicach Warszawy w czasie początku pandemii, dzieci nie mają żadnego wsparcia, ani żadnych spotkan po prostu spędzają ten dzień same ... Lekarze się nie interesują pacjentami ....

    • 3 1

    • Na tym polega terapia!

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Prowadzenie cukrzycy u kobiet z cukrzycą ciążową lub cukrzycą typu I

badania

Bezpłatne badania dla kierowców zawodowych (1 opinia)

(1 opinia)
badania

Rola osoby towarzyszącej w porodzie warsztaty dla mamy i taty

warsztaty, konsultacje

Najczęściej czytane