• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Miałem guza, ale poradziłem sobie". Maciej Kosycarz o walce z chorobą

Wioleta Stolarska
19 grudnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Maciej Kosycarz opowiedział o swojej chorobie. Dzięki kontrolnym badaniom, niespełna dwa miesiące temu dowiedział się, że ma ogromny guz nerki. Maciej Kosycarz opowiedział o swojej chorobie. Dzięki kontrolnym badaniom, niespełna dwa miesiące temu dowiedział się, że ma ogromny guz nerki.

- Każdemu radzę, żeby się badał, bo mamy rodziny, bliskich przyjaciół, narzeczonych, dziewczyny, mamy dla kogo żyć. Życie jest piękne, ale trzeba o nie dbać - mówi Maciej Kosycarz, znany trójmiejski fotoreporter, który niespełna dwa miesiące temu usłyszał, że ma guza wielkiego na pół nerki. Dziś jest już po operacji i wraca do zdrowia. O swoim doświadczeniu opowiada innym i jak mantrę powtarza: badajcie się.



Czy o chorobach nowotworowych powinno się rozmawiać publicznie?

Wioleta Stolarska: Ostatnio zdecydowałeś się podzielić swoim prywatnym życiem, opowiedziałeś o chorobie nowotworowej. Co cię do tego skłoniło?

Maciej Kosycarz: Moja choroba pojawiła się w trakcie pracy nad kolejnym albumem z fotografiami Trójmiasta i po raz pierwszy musiałem wszystko rzucić. Ponieważ wiele osób dopytywało się, co z kolejnym wydaniem, córka zwróciła mi uwagę, że powinienem czytelnikom wytłumaczyć, dlaczego przerwałem pracę.

Zastanawiałem się, jak to wyjaśnić, chciałem powiedzieć prawdę, a nie jakieś wymówki w stylu "prywatne sprawy". Napisałem więc, że życie jest pełne niespodzianek, ja miałem guza, ale poradziłem sobie. To wyznanie wywołało wielką dyskusję. Wiele osób wspierało mnie, zadeklarowało, że pójdzie się zbadać. Kilkaset komentarzy wsparcia, dzielenia się własnymi historiami.

Kilka dni po tym wpisie dostałem wiadomość od znajomego: "Maciek miałeś rację, mam coś. Dzięki". Okazało się, że zmobilizowany moim wpisem poszedł na badanie, które wykryło u niego małego guza jelita.

Co cię skłoniło do tego, żeby się przebadać?

Żona mnie namówiła do wzięcia udziału w badaniu Moltotest - BIS. Po pierwszym badaniu okazało się, że mam drobne guzki na nadnerczach, zmiany na płucach i coś się działo z tarczycą. Po pół roku powtórzyłem te badania, a ponieważ były bez zmian, musiałem skonsultować je ze specjalistami. Skierowano mnie na tomograf z kontrastem. Po badaniu wyszedł do mnie młody lekarz i w scenie jak z amerykańskiego filmu, powiedział: "Mam dla pana przykrą wiadomość, ma pana guza". To taka informacja, która zapada w pamięci na długo, i ja ten dzień dobrze zapamiętam. Zapytałem się, czy to duży guz, a on odpowiedział, że tak - i to bardzo.

Kolejny lekarz, tym razem specjalista, zapytał mnie, czy znam się na zdjęciach, więc się uśmiechnąłem i przyznałem, że trochę tak, chociaż tomografem jeszcze nie robiłem. Wtedy pokazał mi zdjęcie 7,5-centymetrowego guza. Nerka ma ok. 12 cm, więc on zajmował ponad połowę. Szybko trafiłem na stół operacyjny.

Co wtedy czułeś? Jak myśli człowiek, który słyszy taką diagnozę, a ma przed sobą tyle planów?

Dla mnie już sam pobyt w szpitalu był dużym przeżyciem. Znałem szpitale z perspektywy fotoreportera, który robił tam zdjęcia w różnych sytuacjach, ale sam się ich bał. Już po operacji lekarze przyznali, że to był ostatni dzwonek, by działać. Gdybym nie poszedł się zbadać, moglibyśmy już dzisiaj nie rozmawiać.

Maciej Kosycarz: Wiem, że niektóre badania są bolesne. Ale niewiedza o stanie swojego zdrowia może boleć bardziej. Maciej Kosycarz: Wiem, że niektóre badania są bolesne. Ale niewiedza o stanie swojego zdrowia może boleć bardziej.
Co byś powiedział osobom, które są w twoim wieku albo są obciążone genetycznie, ale z jakiegoś powodu nie chcą się badać?

Wielu ludzi mówi tak: "Gdy pójdę do lekarza, to jeszcze coś mi znajdą, więc wolę się nie badać". A to jest największa głupota, jaką można zrobić. Przedwczoraj rozmawiałem ze znajomym, który wspominał przyjaciółkę wzbraniającą się przed wizytą u lekarza właśnie z tego powodu. Kiedy okazało się, że ma nowotwór, było już za późno na leczenie.

Mam też znajomą, która nie chce iść na badanie, bo boi się bólu. Niewiedza boli bardziej. W jednym z komentarzy pod moim wpisem pewna pani napisała, że zbadałaby się, ale nie ma na to czasu. Ja już teraz wiem, że nie można się tym zasłaniać. Jedna godzina poświęcona na badanie może dać komuś kilka lat życia. To może być rok, dwa, pięć, dziesięć lat, ale to jest życie, a życie, ile by trwało, jest bezcenne.

Ja nie plułem krwią, miałem dobrą kondycję, energię, dużo pracowałem, czułem się bardzo dobrze. Jedyny niepokój wywoływało to, że kiedyś paliłem. Szedłem na badania z myślą, że jestem obciążony, ale bez przesady.

Więc jesteś też osobą obciążoną genetycznie? Długo paliłeś?

Paliłem dużo, ale rzuciłem to 11 lat temu. Wtedy to był dla mnie duży sukces, bo nie wyobrażałem sobie siebie bez papierosa. Myślałem: "Jak to? Kawa bez papierosa, piwo bez papierosa, impreza bez papierosa? To niemożliwe". A jednak się udało. Nie zrobiłem tego w ramach jakiegoś noworocznego postanowienia, dzieci mnie poprosiły, zmobilizowały i chciałem im pokazać, że tato dotrzymuje słowa. Zrobiłem to 1 września, kiedy szły do szkoły. Praktycznie z dnia na dzień, chociaż przyznam, że się przygotowywałem.

Drugą sprawą, która mnie zmobilizowała do badań, była właśnie genetyka. Mój dziadek zmarł na nowotwór, tata i ciocia. Wszyscy palili. Może to trochę strasznie zabrzmi, ale u nich było jak w zegarku: choroba i śmierć w wieku 69 lat, mniej więcej pół roku od wykrycia nowotworu. Też lekceważyli badania.

Jak zmieniło się twoje życie przez chorobę?

Kiedy pojawia się choroba, zmieniają się priorytety. Choć nie od razu, bo nawet w dniu, gdy dowiedziałem się o guzie, wracając ze szpitala zatrzymałem się, by zrobić zdjęcia tramwajom jeżdżącym aleją Zwycięstwa w jesiennej scenerii. Potem już tak dobrze nie było. Osoby, które mnie znają, pytały o tegoroczny album. Gdy odpowiadałem, że przez chorobę wstrzymałem pracę, słyszałem: "Ty nie dasz rady?". Sam naiwnie myślałem, że gdy wrócę do domu po operacji, wszystko będzie jak kiedyś, usiądę w domu i będę pracował. Nie byłem w stanie.

Czy myślałeś o tym, że może cię zabraknąć? Jak do tego podchodziłeś?

Dla wielu człowiek chory na raka to człowiek, który umiera. Mimo ogromnego wsparcia, jakie mam od najbliższych i przyjaciół, czasami mam wrażenie, że tak właśnie na mnie patrzą. Tymczasem nic bardziej błędnego.

Myślę, że czasami przykład kogoś chorego, kogoś, kogo znasz, bardziej do ciebie dociera. Paradoksem jest to, że często nie znajdujemy godziny na badanie, a znajdziemy godzinę, by pójść na pogrzeb przyjaciela.

Chciałbym, żeby moja historia zmobilizowała kilka osób do znalezienia tej godziny dla siebie.

Opinie (109) 8 zablokowanych

  • Obciążenie

    podziwiam Pana Kosycarza, że mimo tak ewidentnego obciążenia rodzinnego tą chorobą dopiero teraz się zbadał :( Podziwiam :(

    • 6 1

  • Badania stanu swojego zdrowia są potrzebne ok i którego lekarza to obchodzi? Poszedłem do lekarza prawie rok temu bo zauważyłem u siebie dziwne nigdy wcześniej nie występujące objawy. Lekarz wysłuchał mnie i skierował do innego specjalisty. Ten zlecił badania i wysłał do kolejnego i tak w kółko. W ciągu tego okresu czasu uzbierała się już dosyć gruba teczka badań. Diagnoza, wszystko ok. Kolejna wizyta i prośba o badania bo kolega miał lat temu kilka podobne objawy, pani lekarz zleca badania ale w innym całkowicie kierunku. W końcu nagrałem wizytę na dyktafonie by żona usłyszała sposób pracy lekarza, wmawianie różnych zachowań a na moje argumenty że nie przychodzę do niej dla zabicia czasu tylko dlatego że chcę być zdrowy odpowiedź brzmiała " ja już sama nie wiem o co panu chodzi". Mam abonament w prywatnej służbie zdrowia i nawet nie chce mi się myśleć jak jest na NFZ.

    • 13 1

  • Moltotest - BIS (5)

    wiekowo nie załapałam się na badania (chcieli osoby > 50)
    nie wiem czy jeszcze ten projekt trwa, ale polecam przebadać się każdemu kto ma powyżej 50 lat i palił w swoim życiu przez co najmniej 20 lat paczkę fajek dziennie
    badania wykonywane były w UCK

    • 8 2

    • (3)

      w nabliższej rodzinie mam przykład, że można zachorować na raka, którego przyczyny lekarze okreslają wyłącznie na palenie papierosów, a osoba ta w życiu nic nie zapaliła. Efekt wdychania tego syfu w pracy. Aż dziw na taki brak świadomości. Przy obecnym poziomie wiedzy osoby palące w miejscach publicznych powinny liczyć się ze srogim wpi****olem.

      • 8 3

      • Nie ma w literaturze medycznej opisu nowotworu, przy którym jednoznacznie i wyłącznie określa się jako przyczynę (1)

        palenie papierosów. To tak dla ścisłości naukowej.

        • 7 1

        • to akurat świadczy wyłącznie o poziomie tej "literatury"

          nic nie potrafimy dokładnie określić, wszystko po omacku i "unikać stresu"

          • 0 2

      • nie palę, ale minus za wulgarność- to nikomu nie pomoże, a na pewno nie chorym.

        • 1 5

    • a jak palilem biernie?

      • 2 3

  • Trzymaj się Panie Macieju !!!!!!!!!!!!! (1)

    i rób zdjęcia jak Tata

    • 13 2

    • Zdjęcia- tak.

      • 0 1

  • (2)

    Januszajtis, Kosycarze, Gdańsk jest z Was dumny. Zdrówka i wszystkiego najlepszego.

    • 19 7

    • Ostrożnie z podawaniem nazwisk w kontekście j.w., dotyczą one nie tylko żyjących ludzi o tym nazwisku.

      • 0 1

    • Lisickie, Walesiaki..

      • 5 0

  • Większość chorych nie ma siły przebicia.

    Nie są w stanie przebrnąć przez szpitalną biurokracje, przez zapisy, szukanie specjalistów, dowiadywanie się, czy co najbardziej skuteczne , szukanie znajomości.
    No i kasa na leki, skuteczne są poza zasięgiem przeciętnego chorego.
    Tylko ZUS ma radochę........

    • 26 2

  • Ach te żony

    W mojego męża przypadku było tak samo,dał się namówić na badania,od dwóch lat nie ma jednej nerki,po 3 m-cach wrócił do pracy i jak dotąd jest ok.Zyczę dużo zdrowia.

    • 13 1

  • Zdrowia !

    Dużo zdrowia życzę i czekam na kolejne albumy. Święta bez albumu Kosycarza to jak święta bez Kevina. Pozdrowienia!

    • 11 0

  • Krzysztof Kolberger (aktor), jak wykryto u niego nowotwór, też mówił o tym, żeby inni dowiedzieli się

    i sami również chodzili na badania. Niestety, to też zależy na jakiego lekarza potem się trafi - kto prowadzi chorego; niektórzy mają "pecha" i lekarze traktują ich sztampowo, nie wracają do zdrowia, a nawet umierają.

    • 23 0

  • fajnie ? (1)

    Fajnie jest słyszeć że, ktoś jest zdrowy
    Niestety mam całkiem inne doswiadczenia z AM
    Tam tłumy chorych , to dżuma XXI w , to śmiertelna zaraza zabijająca tysiące ludzi
    To strasznie śmiertelna choroba , zabrała też moja żonę !
    Nie rozumiem jak można pompować ogromne publiczne pieniądze na konkordat ?
    Tych pieniędzy brakuje na stworzenie ośrodka który mógłby szukać sposobu walki z tym cholerstwem
    To mamy w Polsce inne priorytety ?
    Ps Maciek godzine na lekarza ...... może tydzień nie starczyć !

    • 30 1

    • czemu nie korzystasz ze szpitala w Sopocie?

      i co do tego ma konkordat? wazne, co jest przyczyna tak zlego zdrowia mieszkajacych w Gdansku.

      • 3 8

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rola osoby towarzyszącej w porodzie warsztaty dla mamy i taty

warsztaty, konsultacje

III Ogólnapolska Konferencja Samoświadomość i komunikAACja a TZW. zachowania trudne

konferencja

Targi kosmetyczne i fryzjerskie - Uroda

targi

Najczęściej czytane