- 1 Apteka wróci do gdyńskiej dzielnicy (76 opinii)
- 2 Co Polacy jedzą na śniadanie? (98 opinii)
- 3 Krztusiec bije rekordy w kwietniu (125 opinii)
- 4 Pacjenci bez krtani walczą o głos. "Prosimy, żeby nas usłyszeć" (21 opinii)
- 5 Nowy rektor GUMed wybrany (99 opinii)
- 6 Odwołanie dyrektor pomorskiego NFZ. Minister zadecydowała (14 opinii)
Matka i córka uratowały życie przypadkowemu mężczyźnie
Barbara Dzielska i Marta Jurewicz - matka i córka - uratowały życie człowieka, u którego wystąpiło nagłe zatrzymanie krążenia. Choć panie od ponad sześciu lat pracują w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku, to nie pracują na stanowiskach medycznych, lecz jako gońcy.
- Nagłe, pozaszpitalne zatrzymania krążenia są w naszym kraju przyczyną zgonu wielu tysięcy osób rocznie. Wynika to w znacznej części z niepodejmowania akcji reanimacyjnej przez osoby będące bezpośrednim świadkiem takiego zdarzenia - tłumaczy prof. Grzegorz Raczak, kierownik Kliniki Kardiologii i Elektroterapii Serca GUMed, wojewódzki konsultant ds. kardiologii.
Ludzie często boją się udzielać pierwszej pomocy w obawie, że nie posiadając odpowiednich kwalifikacji zrobią komuś krzywdę. Tymczasem w przypadku zatrzymania krążenia liczy się każda minuta, a najmniejsza zwłoka może kosztować życie.
- Natychmiastowe rozpoczęcie akcji ratunkowej, nawet prowadzonej przez osoby bez wykształcenia medycznego, może uratować życie chorego. Bezczynne oczekiwanie na karetkę pogotowia zmniejsza z każdą minutą o około 12 proc. szanse osoby poszkodowanej na przeżycie. Opóźnienie akcji ratunkowej o ponad 10 minut w praktyce równa się śmierci chorego - wyjaśnia prof. Raczak.
Żadna z obu pań takich dylematów na szczęście nie miała. Co więcej, nie był to pierwszy raz, kiedy pospieszyły potrzebującemu z pomocą:
- Byłam świadkiem wypadku samochodowego i brałam udział w akacji ratowniczej. Udzielałam też pomocy pani, która zadławiła się cukierkiem. Ratowałam również brata, który zadławił się kotletem - opowiada Marta Jurewicz.
- Ratowałyśmy też pana na przystanku, który zasłabł. Słyniemy z takich akcji - żartuje Barbara Dzielska.
Barbara Dzielska i Marta Jurewicz zatrudnione są w firmie DGP Dozorbud, która świadczy w UCK usługi outsourcingowe. Obie panie są gońcami, a dzięki dodatkowym szkoleniom i ukończonemu kursowi zdobyły kwalifikacje sanitariusza. Pani Barbara pracuje w Katedrze i Klinice Chorób Wewnętrznych, Chorób Tkanki Łącznej i Geriatrii, natomiast pani Marta w Klinice Kardiologii.
Uratowany pacjent UCK, jeszcze w trakcie pobytu w szpitalu, kiedy tylko stan zdrowia mu na to pozwolił, spotkał się z obiema paniami dziękując za pomoc i uratowanie życia. Kilka dni temu w dobrym stanie zdrowia został wypisany do domu.
- Jestem dumny, że mamy takich pracowników - wyznaje prof. Raczak. - Wciąż jednak trzeba kształcić dorosłych i młodzież w podstawowych czynnościach resuscytacyjnych i uświadamiać, że choremu z zatrzymaniem krążenia nie można zaszkodzić. Można mu tylko pomoc, dlatego nie bójmy się ratować.
Aby takie działania zdarzały się częściej, potrzebne jest nie tylko przeszkolenie w zakresie udzielania pierwszej pomocy, ale i zwiększenie świadomości ludzi. Ma temu służyć nowa podstawa programowa dla przedmiotu Edukacja dla bezpieczeństwa, opracowywana aktualnie pod kierownictwem prof. Raczaka.
Miejsca
Opinie (174) 5 zablokowanych
-
2016-11-04 19:07
Dziewczyny przywracacie wiarę w drugiego człowieka . Brawo
- 5 1
-
2016-11-04 19:24
Gratulacje!!!!
Postawa obywatelska ... Bylam swiadkiem upadku dziecka z krzesla w kfc pare dni temu rozcia sobie warge odrazu zearagowalam dziecko i tata tak samo przerazeni zero pomocy nikt z pracownikow jak i gosci nie widzieli a wrecz nie chcieli widziec kazdy odwracal glowy zostawiajac wszystko ruszylam na pomoc i nie interesowala mnie opinia osob tam bedacych ze sie przepychala i zabieralam kubeczki do ktorych wkladam lod grunt ze pomoglam mam nadzieje ze chlopczyk juz czuje sie lepiej :-)
- 1 3
-
2016-11-04 19:34
Szacunek
Brawo dla Pań
- 4 1
-
2016-11-04 19:49
Panie powinny pracować jako sanitariuszki a nie gońcy. (1)
- 8 2
-
2016-11-04 22:55
mlodą to biore na asystentkę, starsza może pracować w sekretariacie.
- 2 1
-
2016-11-04 20:06
Brawo babeczki super :)
- 3 2
-
2016-11-04 20:12
prawdziwe Kobiety, przez duże K... a nie jakieś tam facetki
brawo
- 4 3
-
2016-11-04 20:19
Firma DGP- firma zewnetrzna w UCK (2)
Prof. Raczak mówi że dumny jest z takich pracowników. Te panie pracują w DGP za najniższą pensję krajową. A pan profesor zarabia nie mniej niż 15 tysięcy złotych miesięcznie. Tak wygląda państwowa służba zdrowia. Wiem co mówię bo w CMI pracuję.
- 11 2
-
2016-11-04 22:50
(1)
Z całym szacunkiem dla pań... Ale prof mini wszystko trochę więcej szkół pokonczyl i nie dziwne że więcej zarabia.. uważam ze nie on zarabia za dużo tylko te Panie za mało
- 5 0
-
2016-11-04 22:57
daj, daj daj.... j ateż mało mam.
- 0 0
-
2016-11-04 20:47
W szpitalu GUMED (2)
Pracownicy z firmy zewnętrznej DGP zarabiają najniższą pensję krajową, Chcesz pracować, to nie ma problemu. Są wakaty. Zatrudnią ciebie w każdej chwili.
A prof Raczak i lekarze zatrudnieni są w UCK na tzw. kontraktach.
Zarobek poniżej 10ooo zł miesięcznie to ujma na honorze.
Dyżur sobotni lub niedzielny to 1800zł minus 20% podatku. Dyżur 15.00 do 7.00 w dzień roboczy to 900 zł minus 20% podatku.
Ale oprócz dyżurów pracują na oddziale i w poradniach. To dobre dochody.
Dlatego w podziemnym garażu CMI stoją same drogie samochody.- 12 2
-
2016-11-04 22:51
Eee chyba trochę pojechałaś z tematem... :/
- 1 0
-
2016-11-04 22:58
skąd taka wiedza? jesteś z kadr? ciekawe, kto ostatnio z kadr leżał.. hmmhmmmm
- 2 1
-
2016-11-04 20:59
Brawo wy!
- 0 1
-
2016-11-04 21:02
Tam jest podziemny parking dla wybranych? (2)
A ja mam problem z zaparkowaniem samochodu, gdy chorego Ojca dowożę na radioterapię.
- 5 1
-
2016-11-04 21:29
a co, każdy nie wjedzie. bomba albo coś.
- 0 1
-
2016-11-04 23:03
Danuto. 20 minut jest za darmo, wjeżdżasz, wysadzasz odprowadzasz, wyjeżdzasz i czekasz. Potem
wjazd odbiór. Da się. A to, że nie ma miejsc wokoło albo są SPP to wina miasta, które powinno dawno zbudować parking koło stadionu/szpitala.
Parkingi pod budynkami sa zwykle dla pracowników niestety. To i tak dziwne, że zbudowali, to są koszty, kilka baniek Ale dzięki temu te kilkaset miejsc jest wolnych na powierzchni..- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.