• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dlaczego pacjenci ze wszystkim biegną na SOR?

Piotr Kallalas
31 lipca 2023, godz. 09:30 
Opinie (127)
"Kilka dni temu przyszła do nas samodzielnie pacjentka z wywiadem kilkutygodniowego bólu brzucha, a w chwili pojawienia się na SOR bezdyskusyjnie stwierdziliśmy stan wstrząsu, który wymagał zabiegów ratujących życie". "Kilka dni temu przyszła do nas samodzielnie pacjentka z wywiadem kilkutygodniowego bólu brzucha, a w chwili pojawienia się na SOR bezdyskusyjnie stwierdziliśmy stan wstrząsu, który wymagał zabiegów ratujących życie".

Pacjenci często narzekają na opiekę w Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych, jednocześnie zawsze tam szukając pomocy w większości przypadków. Dlaczego? Bo tylko tam pacjent ma pewność, że zawsze zostanie przyjęty i to przez całą dobę. To zarazem największy atut, jak i największe przekleństwo SOR-u. Tymczasem ok. 60 proc. osób to są chorzy, którzy faktycznie wymagają pomocy w trybie SOR.



Czy wiesz, gdzie szukać pomocy medycznej?

- Trafia do nas wielu pacjentów, którzy nie znajdują odpowiedzi na swoje problemy zdrowotne ani w podstawowej opiece zdrowotnej, ani w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej, bo ta pomoc albo jest niedostępna, albo przychodzi zbyt późno. W ciągu doby zgłasza się na nasz SOR od 140 do 180 pacjentów - szacujemy, że ok. 60 proc. osób to są chorzy, którzy faktycznie wymagają pomocy w trybie SOR - ocenia lek. Kamila Dygulska-Jurkiewicz, kierownik Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Szpitalu św. Wojciecha w Gdańsku. I dodaje: - To pacjenci ze świeżymi urazami, z ostrymi zachorowaniami, takimi jak: zawał serca, zaburzenia rytmu serca napadowe, krwawienia z jam ciała, nagła duszność, udary czy inne ostre stany neurologiczne, ale także chorzy z zaostrzeniem chorób przewlekłych lub pacjenci z zagrożeń środowiskowych - np. narażeni na działanie wysokich temperatur, pożaru, oparzeni czy chorzy zatruci. Pozostali pacjenci mogliby być zaopatrzeni w innym miejscu.
Kolejka na NFZ. Ile czekamy na tomografię i rezonans? Kolejka na NFZ. Ile czekamy na tomografię i rezonans?

Niepokój łączy wszystkich pacjentów



Czy da się więc stworzyć skuteczny drogowskaz, który bezbłędnie skieruje pacjenta we właściwe miejsce? Czy możliwa jest sytuacja, w której chory wie, że bolący łagodnie brzuch powinien skierować go do ambulatoryjnej opieki, a narastający, ostry ból, który uniemożliwia funkcjonowanie, musi nas skierować na SOR? Jak nad tym zapanować, kiedy objawy nie są jednoznaczne i obiektywne, a dla "niemedyka" może być trudne właściwe odczytanie i oszacowanie zagrożenia.

- Osobą, która decyduje o tym, czy zgłosić się na SOR, wyłączając chorych transportowanych przez Zespoły Ratownictwa Medycznego, zawsze jest pacjent. Jeśli ktoś przychodzi po 3 tygodniach doświadczania bólu z myślą, że ten stan będzie precyzyjnie zdiagnozowany jak w poradni, to będzie zawiedziony, bo po prostu nie będziemy w stanie spełnić takich oczekiwań. Jeśli jednak od 3 tygodni objawy się nasilają, ból stał się nie do zniesienia, będziemy w stanie pomóc w adekwatnym zakresie, wykluczając ostre stany stanowiące niebezpieczeństwo dla chorego i wdrażając postępowanie, mające na celu poprawę kontroli nad bólem - powiedział lek. Piotr Rychlik, kierownik Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Szpitalu im. Kopernika w Gdańsku.
Każdy z nas wie, jak będzie wyglądało przyjęcie na SOR. Mamy przecież świadomość, że w miejscu, w którym znajduje się kilkanaście czy kilkadziesiąt osób w jednym czasie, w sytuacji, gdy nie ma bezpośredniego zagrożenia życia, pomoc nie może i nie nadejdzie w ciągu 5 minut. Skoro wielogodzinne siedzenie w kolejce nie stanowi "czynnika odsiewającego", to mamy wspólny element, który łączy osoby, które powinny i nie powinny czekać w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. To niepokój.

- Część chorych przychodzi na SOR, ponieważ nie wie, jak poruszać się w systemie ochrony zdrowia. Są to pacjenci, którzy są przekonani, że na SOR - może nie tak szybko i nie w tak komfortowych warunkach, bo nie zawsze możemy stworzyć takie warunki, gdy w jednym miejscu przebywa kilkadziesiąt osób - zawsze znajdą pomoc. Wspólnym mianownikiem pacjentów na SOR jest niepokój, czasami jest uzasadniony, czasami uwarunkowany brakiem możliwości realizacji konsultacji z lekarzem specjalistą, w oczekiwanym przez pacjenta terminie. Pacjenci potrzebują zapewnienia, że ten stan może poczekać na wizytę w poradni - mówi lek. Piotr Rychlik.

Pacjent, który liczy na szybsze badania, będzie zwiedziony



Wspomniany pacjent bólowy to zresztą częsty gość Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Są jednak chorzy, którzy stawiają się na SOR, bo chcą szybciej uzyskać szeroką diagnostykę, choć objawy wcale się specjalnie nie nasilają.

- Oczywiście nikogo stąd nie wyrzucamy, ale pomoc czy usługa, którą dostarczamy na SOR, ma pewną specyfikę. Mogę bardzo dużo zmienić w przypadku chorego, który przychodzi z dużym ryzykiem zagrożenia życia. Prostymi interwencjami możemy odwrócić karty dla takiego chorego, a w tym samym momencie mogę nie spełnić oczekiwań całej grupy chorych, która liczyłaby na to, że w ramach SOR doświadczy porady specjalisty - podobnie jak w poradni np. neurologicznej czy ortopedycznej. Co możemy zrobić w sytuacji, kiedy pacjent chce specjalistycznych badań, a w naszej ocenie kwalifikuje się do opieki ambulatoryjnej? Możemy ocenić stan i zapewnić pacjenta, że bezpiecznie może uszczegóławiać swój proces diagnostyczno-terapeutyczny u lekarza w przychodni - zaznacza kierownik oddziału ratunkowego w Śródmieściu.
Trudno winić chorego za to, że szuka uspokojenia, nawet jeśli obiektywnie nie ma tu racjonalnych pobudek. Coś bowiem sprawiło, że zdecydował się na wielogodzinne oczekiwanie na spotkanie z lekarzem.


Kluczowe staje się słowo "nagły"?



Dlatego łatwo porządkować pacjentów w dwie grupy - tych, którzy ze względu na ograniczenie dostępności opieki lub zwykłe cwaniactwo chcą wykorzystać SOR i tych, którzy próbują wymknąć się zbliżającemu się zagrożeniu życia. To jednak teoria, a w praktyce nie jesteśmy w stanie ocenić, w jaki sposób ból będzie dalej eskalował. Dlatego podjęcie decyzji o spędzeniu kilku godzina na SOR nie jest wcale takie łatwe.

- Kilka dni temu przyszła do nas samodzielnie pacjentka z wywiadem kilkutygodniowego bólu brzucha, a w chwili pojawienia się na SOR bezdyskusyjnie stwierdziliśmy stan wstrząsu, który wymagał zabiegów ratujących życie. Jesteśmy otwarci całodobowo i jeśli pacjent uważa, że doszło do nagłego pogorszenia stanu zdrowia, ma prawo zgłosić się na SOR - dodaje lek. Piotr Rychlik.
Lekarze podkreślają słowo "nagły". SOR jest właściwym adresem, gdy nagle dzieje się coś, co uniemożliwia nam normalne funkcjonowanie i jest ryzyko, że ten stan będzie się pogarszał i stanowi ryzyko poważnych konsekwencji zdrowotnych.

- Działalność Szpitalnych Oddziałów ratunkowych określa rozporządzenie, które mówi, że SOR udziela świadczeń polegających na wstępnej diagnostyce i wstępnym leczeniu umożliwiającym stabilizację stanu zdrowia pacjenta, który znajduje się w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego. Trochę z tym określeniem mamy problem, bo tyle, ile różnych ośrodków w Polsce, tyle doprecyzowań tego zagadnienia. Na pewno uniwersalne jest stwierdzenie, że chodzi o sytuację nagłą. Jeżeli jest to nagła sytuacja, w której zdrowie pacjenta jest zagrożone, to oddział ratunkowy udziela pomocy w przytoczonym zakresie - mówi lek. Piotr Rychlik.
Potrzebny nowy oddział dla chorych z mukowiscydozą? Potrzebny nowy oddział dla chorych z mukowiscydozą?

Chory na raka nie powinien usłyszeć diagnozy na SOR-ze



Nie można przejść obojętnie obok braku dostępności do opieki, a sytuacja pogorszyła się zwłaszcza w konsekwencji pandemii. Stanęły badania przesiewowe, wydłużyły się kolejki do specjalistów, a efekty są widoczne już na poziomie SOR-u.

- Dochodzi do sytuacji, kiedy rozpoznajemy rozsiany nowotwór i jest to temat, który nas osobiście przeraża, bo SOR nie jest miejscem, gdzie powinna trafiać osoba w stanie uogólnienia choroby nowotworowej a SOR jest pierwszym miejscem, gdzie chory dowiaduje się w ogóle o jej istnieniu. To świadczy niestety o niewydolności systemu - dodaje lek. Kamila Dygulska-Jurkiewicz.
Podobne głosy płyną z Gdyni, gdzie również przed pandemią nie obserwowano pacjentów w tak zaawansowanych stadiach chorobowych.

Pacjenci nie wiedzą, gdzie szukać pomocy



Z rozmów z pracownikami SOR-ów wynika, że w naszym społeczeństwie rośnie jednak najszybciej grupa pacjentów, którzy nie mają pojęcia, gdzie kierować się w przypadku pojawienia się objawów chorobowych. Są to osoby, które często korzystają z prywatnego sektora opieki, który jednak nie działa całą dobę.

- Pracujemy z ludźmi różnych pokoleń i o ile starsze pokolenie ma pewne pokłady cierpliwości i szacunek do służby zdrowia, to jednak pokolenie ludzi młodszych jest o wiele bardziej życzeniowe i najchętniej chciałoby rozwiązywać swoje problemy już i teraz. Młodzi np. potrafią przyjść z bólem głowy, bólem gardła czy gorączką, a przecież środki zaradcze w takich przypadkach powinni otrzymać w POZ. Myślę, że nie wiedzą do końca, jak działa system i jak sobie zorganizować pomoc. W przypadku osób starszych coraz częściej zdarzają się przewlekłe dolegliwości, które wcześniej nie były diagnozowane - wskazuje lek. Kamila Dygulska-Jurkiewicz.
To niejedyne takie przypadki. Pacjenci mylą również wejście na SOR ze zgłoszeniem się na oddział specjalistyczny.

- Częstą pomyłką (wynikającą z niewytłumaczenia pacjentowi sposobu funkcjonowania szpitala) jest zgłaszanie się chorych do oddziału ratunkowego ze skierowaniem na planową hospitalizację w oddziale stacjonarnym na przykład w oddziale kardiologicznym czy internistycznym). Tacy pacjenci powinni zgłaszać się bezpośrednio do oddziałów, na które są skierowani, by tam ustalić termin planowego przyjęcia - mówi dr Mariusz Siemiński, ordynator oddziału ratunkowego w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku.
Szkarlatyna po pandemii bije rekordy. 8-krotny wzrost zachorowań Szkarlatyna po pandemii bije rekordy. 8-krotny wzrost zachorowań

Z czym nie przychodzić na SOR?



Wobec tego, jeśli nie odczuwamy zagrożenia i nie widzimy ryzyka nagłego pogorszenia się stanu zdrowia, zawsze powinniśmy w pierwszej kolejności rozważyć inne opcje opieki medycznej. Mowa o przychodni Podstawowej Opieki Zdrowotnej, poradniach specjalistycznych oraz Nocnej i Świątecznej Opiece Zdrowotnej.

- Ważne, żeby ludzie mieli też świadomość, że w razie problemów zdrowotnych w Polsce można udać się również do innych miejsc, w zależności od tego, jak samodzielnie oceniamy powagę sytuacji. Z nagłym bólem gardła mogę zgłosić się do lekarza rodzinnego, jeśli np. widzę, że mogę poczekać do jutra czy do kolejnego dnia. Nie jest rozsądne wybieranie SOR, gdy obserwujemy początek rozwijającej się infekcji. Nie stawiałbym się na SOR również, gdy łapie nas katar, odczuwamy pobolewanie gardła i stan podgorączkowy, a takie sytuacje się zdarzają. Podobnie jest w przypadku wszelkich dyskomfortów i pobolewaniu brzucha po posiłkach - podkreśla lek. Piotr Rychlik.
Specjaliści z SOR-u w Gdyni podesłali nam listę, z jakimi dolegliwościami pojawiają się pacjenci, a nie powinni trafić na SOR. Są to: m.in.

  • bóle różnych okolic ciała niewymagające diagnostyki i leczenia w warunkach SOR (przewlekłe bóle okolicy lędźwiowej kręgosłupa, przewlekłe bóle kończyn),
  • ogólne złe samopoczucie do diagnostyki w warunkach POZ,
  • pacjenci kierowani z POZ celem pogłębienia diagnostyki obrazowej w stanach bez zagrożenia życia, które mogą być realizowane w warunkach ambulatoryjnych,
  • błahe urazy, które powinny być zaopatrywane w ambulatoriach chirurgicznych, a nie w warunkach SOR,
  • zmiany opatrunków i usunięcia szwów,
  • kontrola po leczeniu w SOR, która powinna być realizowana w POZ,
  • diagnostyka obrazowa pacjentów z poradni do ewentualnego zabiegu planowego, realizowane siłami SOR,
  • pacjenci zgłaszający się do SOR w celu uzyskania porady w zakresie kompetencji lekarza POZ, motywując brakiem lekarza bądź długim oczekiwaniem na wizytę,
  • ze względu na trudności uzyskania skierowania na badania dodatkowe i obrazowe w POZ pacjenci zgłaszają się do SOR celem wykonania tych badań, wiedząc, że w SOR mogą być one wykonane (wiedza powszechnie przekazywana wśród pacjentów),

- Uwrażliwiamy, żeby pacjenci w pierwszej kolejności, np. z infekcjami, korzystali w wizyty u lekarza POZ lub też w godzinach popołudniowo-nocnych choćby w działających w naszych szpitalach punktach Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej - dodaje Małgorzata Pisarewicz, rzecznik Szpitali Pomorskich.

Pacjent musi wiedzieć, jakie ma opcje



W idealnym świecie pacjenci pewnie nie mają problemów z umawianiem się na wizyty specjalistyczne i w POZ oraz mają zapewniony godny dostęp do opieki medycznej, lekarze oddziałów ratunkowych ufają lekarzom rodzinnym w kwestii wysłania chorego na SOR, a lekarze rodzinni wysyłają takich chorych tylko w uzasadnionych przypadkach. Można by dodać jeszcze, że chorzy stosują szeroką profilaktykę, poprawiają swoje nawyki żywieniowe i tryb życia, ale wydaje się, że ten obraz byłby już za bardzo "przeidealizowany".

Co jest jednak najważniejsze, w idealnym świecie chorzy wiedzą, jak działa system i gdzie muszą stawić się w pierwszej kolejności, a lekarze obu wspomnianych specjalizacji znają realia pracy swoich kolegów i koleżanek po fachu i wiedzą, że decyzje budzące kontrowersje to tylko drobny promil spośród długiej kolejki pacjentów ustawionych zarówno przed gabinetem POZ, jak i przed rejestracją na SOR.

Skoro jednak nie żyjemy w idealnym świecie i nie mamy wpływu na zwiększenie dostępności opieki zdrowotnej, nie wpłyniemy również na wzajemne relacje specjalistów - pozostaje próba zwiększenia wiedzy w obszarze poruszania się chorego, pamiętając jednocześnie, że to chory pozostaje zawsze w najsłabszym położeniu.

Miejsca

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (127)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Bezpłatne badania dla kierowców zawodowych (1 opinia)

(1 opinia)
badania

Jak ochronić swoje krocze przed nacięciem?

warsztaty, konsultacje

Rola osoby towarzyszącej w porodzie warsztaty dla mamy i taty

warsztaty, konsultacje

Najczęściej czytane