• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Chaos u lekarza nie wynika z braku pieniędzy

Michał
19 listopada 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Centrum Medycyny Inwazyjnej to najnowocześniejszy szpital w Trójmieście. Nasz czytelnik uważa jednak, że pracę co najmniej jednej poradni można by zorganizować lepiej. Centrum Medycyny Inwazyjnej to najnowocześniejszy szpital w Trójmieście. Nasz czytelnik uważa jednak, że pracę co najmniej jednej poradni można by zorganizować lepiej.

To nie brak pieniędzy sprawia, że polska służba zdrowia jest nieprzyjazna dla pacjentów. Bywa, że brakuje zdrowego rozsądku i dobrej organizacji - pisze nasz czytelnik.



Oto historia nadesłana przez pana Michała:

Takie refleksje naszły mnie po wizycie w najnowocześniejszym szpitalu w Trójmieście, pewnie jednym z najnowocześniejszych w Polsce. Jeśli któraś z polskich lecznic miałaby wyglądać jak mityczna placówka z Leśnej Góry, znana z serialu "Na dobre i na złe", to właśnie ta - Centrum Medycyny Inwazyjnej w Gdańsku.

Tak mi się przynajmniej wydawało. Do ubiegłego tygodnia.

Spragnionych sensacji od razu rozczaruję, że ta historia nie chwyta za serce, nie ma w niej walki o życie ani nieudanej operacji. Będzie za to chaos w banalnej poradni okulistycznej.

Trafiłem do niej ze skierowaniem na badanie ciśnienia w oku. Rejestracja przebiegła bardzo sprawnie, któregoś lutowego poranka poświęciłem na to około 5 minut. Termin wizyty: początek listopada, czyli po dziewięciu miesiącach. Spokojnie, od ciśnienia w oku się nie umiera, więc nie narzekam.

Odczekałem do początku listopada i zgłosiłem się do poradni. To w sumie nazwa na wyrost, bo chodzi o cztery pokoje przyjęć w jednym, krótkim korytarzu. Ale to dobrze, dzięki temu się nie pogubię - pomyślałem.

Gdy tylko wszedłem do poradni, z gabinetu wyszła pielęgniarka i zaczęła wyczytywać nazwiska pacjentów. Pomyślałem, że to super pomysł, bo gdy lekarz wzywa imiennie, to nie ma tego wpychania się, tak charakterystycznego dla naszych przychodni: "ja tylko o coś zapytam", "ja tylko po wyniki", "ja miałem termin wczoraj, ale zaspałem". Znacie to? Wkurza? No właśnie.

Siadłem sobie spokojnie i czekam. I czekałbym dalej, gdyby jakaś bardziej rozgarnięta pacjentka ode mnie nie zapytała: Czy ciśnienie w oku mierzy się tu? Ależ nie, ciśnienie tam w głębi korytarza, gdzie na drzwiach wyraźnie jest napisane "ciśnienie w oku".

No tak, to przecież oczywiste, że ciśnienie tam, gdzie napisane "ciśnienie". Zerknąłem ukradkiem na karteczkę, jaką otrzymałem w rejestracji, ale tam nic na ten temat nie było. No trudno, widać powinienem był się domyślić.
W taki sposób pacjent poradni w Centrum Medycyny Inwazyjnej informowany jest o terminie i okoliczności swojej wizyty u lekarza. W taki sposób pacjent poradni w Centrum Medycyny Inwazyjnej informowany jest o terminie i okoliczności swojej wizyty u lekarza.

Choć godzina mojej wizyty się zbliżała, pokój, w którym mierzono ciśnienie, pozostawał zamknięty. Dopiero gdy któraś z pacjentek zaczęła zaczepiać krążących po korytarzu ludzi w białych kitlach i dopytywać o to badanie, któryś z nich stwierdził, że ktoś inny zaraz się pojawi.

Ktoś inny się pojawił i zaprosił pacjentkę do środka. Po paru minutach pani wyszła. Znając już zasady panujące w tej poradni (wyczytywanie pacjentów), grzecznie czekałem na wyczytanie swojego nazwiska. I tak czekałbym pewnie do dziś, ale ktoś bardziej doświadczony poradził mi, żebym wszedł do gabinetu sam. Faktycznie warto było, bo pani od mierzenia ciśnienia siedziała sama i trochę się nudziła. Nawet się ucieszyła na mój widok. - To pani nie wyczytuje po nazwisku? - zapytałem. - Eee, nie. Tu się wchodzi samemu - odparła.

Chciałem zerknąć ukradkiem na karteczkę z rezerwacji, czy nie ma tam czegoś na ten temat, ale dałem sobie spokój.

Badanie przebiegło sprawnie, zakończyło się po 5 minutach. - Po wyniki proszę przyjść za tydzień - usłyszałem. Tu się trochę zdziwiłem, bo takie badanie robiono mi już trzykrotnie i za każdym razem wynik, czyli kolorowy wydruk z komputera, dostawałem tuż po jego zakończeniu. Ale wtedy badał mnie lekarz, a tym razem chyba pracownik techniczny (jeśli się mylę, to przepraszam, ale nie widzę innego wytłumaczenia).

- Kiedy i gdzie mam się zgłosić? - zapytałem jednak. - No mówię, gdzieś tak za tydzień i ogólnie, do poradni. - Ale gdzie, do tego pokoju? - dopytywałem. - Nie, bo on często jest zamknięty - szczerze przyznała moja rozmówczyni, ale to już sam wiedziałem. - Pan pochodzi, popyta, ktoś będzie je miał.

Ok, czyli gdzieś tak za tydzień zmienię się w najbardziej znienawidzoną postać z każdej przychodni w Polsce, czyli kogoś, kto nie bacząc na kolejkę czekających, wpycha się przed innych, z bezsensownym wytłumaczeniem: "ja tylko po wyniki". Tak jakby to miało sprawić, że inni pacjenci, czekający na wizytę od pół roku albo i dłużej, będą bardziej wyrozumiali.

Ja rozumiem, że internet wynaleziono raptem 30 lat temu, więc nie wymagam, by wydruk z komputera wysłano mi mailem. Ale czy naprawdę nie można zorganizować tak, by nie szczuć jednych pacjentów na drugich?

Do tego nie trzeba dodatkowych pieniędzy, tylko chęci i dobrej woli.
Michał

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Miejsca

Opinie (119) 1 zablokowana

  • centra medyczne itd.

    tego się w życiu nie zmieni ,czlowiek to jednak urodzony cham,do kultury nam bardzo daleko

    • 1 0

  • Szlachetne zdrowie ile cie trzeba cenić ten tylko się dowie,kto wezwał pogotowie... (4)

    Katastrofa, zero organizacji, zero odpowiedzialnosci, zero ludzkiego podejscia do pacjenta, zero szacunku, zero kultury (traktowanie pacjenta) lecz kiedy mowa o wizycie platnej prywatnej i kopertach zmienia sie lekko ten stan rzeczy.

    • 7 1

    • właśnie - tylko "lekko" (3)

      W prywatnych gabinetach -oczywiście tylko niektórych, na szczęście - też nie jest lepiej - doktor się spóźnia, w czasie pobytu pacjenta w gabinecie załatwia jakieś swoje teefony, mimo zapisania na konkretną godzinę czeka się godzinę albo i 2, bo jest "poślizg", albo tak jak ostatnio miałam - doktor wyjechał, ale zapomniał odwołać umówionych wizyt.

      • 1 0

      • Poślizgi mają prawo się zdarzać, nawet w prywatnych klinikach (2)

        Sam do pewnego momentu nie rozumiałem dlaczego, ale zrozumiałem na sobie, ale nie że takiemu poślizgowi coś zawdzięczam, tylko odwrotnie, świętość harmonogramu mogła mnie kosztować życie, bo przyszedłem z 2 sprawami, ale tej drugiej pan doktor nie miał czasu zbadać, bo regulamin to świętość i on nie ma czasu na 2 sprawy. Nie ważne że musiałem o kulach zejść z 2 piętra, przytelepać się tramwajem na 2 koniec miasta. Proszę się umówić na drugą wizytę i koniec.
        Przez to, że nie chciał zrobić małego poślizgu to zabrałem termin o na drugą wizytę, nie mówiąc już o zagrożeniu dla mojego życia które mógł spowodować - jestem pacjentem po operacji a on zignorował sytiuację, która była powikłaniem. Dziękuję Bogu, że akurat nie groźnym, ale co by zrobił gdyby to była skrzeplina, która zabiłaby mnie godzinę po wyjściu z gabinetu ?

        Dla nieświadomych wyjaśniam: W przypadku nieruchliwego trybu życia, jakim jest sytuacja po złamaniu i zabiegu operacyjnym, nagła ruchliwość w postaci np konieczności odbycia wizyty lekarskiej, to potencjalna sytuacja, w której utworzona w bezruchu skrzeplina może się nagle oderwać i rozpocząć podróż w stronę serca. Takie sytuacje zabijają zdrowych ludzi po wyjściu z samolotu po 8 godzinach, więc tym groźniejsze są dla pacjenta po operacji.

        Powiedziałby "Przykro mi, skąd miałem wiedzieć ?" A no stąd że gdyby dla niego pierwszorzędną sprawą było dobro pacjenta a nie harmonogram i punkturalne wyjście z kliniki na partyjkę golfa, to by poświęcił dodatkowe 10 minut, zwłaszcza że 5 minut jeszcze miałem i w efekcie wyszedłem przed czasem.

        Dla pacjenta ważniejsze jest to, czy wyszedł zbadany, a nie czy wszedł punktualnie do gabinetu, a lekarze, również w prywatnych klinikach powinni dbać o życie pacjenta, a dbają o swoje życie, a zwłaszcza o swój styl życia.

        Dobre było to, że w prywatnej klinice przynajmniej jak złożyłem skargę, to zazwoniła do mnie jego szefowa i dostałem nadprogramową wizytę na drugi dzień. Tylko że gdyby to była skrzeplina, mogła mnie zabić tego samego dnia, a i tak musiałem znowu się męczyć z dotarciem do kliniki, więc te przeprosiny to większą miały wartość dla samej pani kierowniczki niż dla mnie. No ale były, w przychodni NFZ to już w ogóle pacjent jest złem koniecznym.

        W prywatnej za 1600 rocznie mam przynajmniej złudzenie, że traktuje się pacjenta jak człowieka.

        • 1 0

        • dobrze napisane - "zdarzać" (1)

          Owszem, opóźnienia mogą, a nawet muszą się czasem zdarzać, ale nie mogą być rutyną i nie mogą być godzinne czy dwugodzinne. Wystarczy lepsza organizacja - nie rejestrować pacjentów co 10 minut.

          • 2 0

          • Nie no, pewnie że zdarzać, a nie że na porządku dziennym 2h obsuwy.

            Znakomitą większość wizyt u lekarza załatwiam szybko, nie jestem z tych "tu mnie boli tam mnie strzyka". Sytuacja była wyjątkowa i takie mają prawo się zdarzać.

            W prywatnych "-medach" jest to lepiej zorganizowane, są pozostawiane okienka na nadprogramowe sytuacje, tylko tam niektórzy lekarze mają przegięcie z kolei w drugą stronę czasem - 15 minut wizyta z czego 12 minut klepania w komputer i następny.

            Z trzeciej strony, z tego co mi tłumaczyła kierowniczka tego konowała, pacjenci prywatnych "-medów" robią awantury jak wejdą 5 minut za późno do gabinetu na zasadzie płacę i wymagam.

            Nie wiem na ile w tym prawdy, ale odpowiedziałem jej pytaniem co im spowoduje większą szkodę: źle zbadany pacjent który pozwie ich potem na miliony, czy niepunktualnie przyjęty pacjent, który wydrze ryja i sobie pójdzie ?
            A jak to wypośrodkować, to już ich problem, oni za to biorą kasę.

            A żeby było śmieszniej, to do tego lekarza akurat jest mnóstwo wolnych terminów, nie wiem skąd akurat u niego takie ciśnienie na wyrobienie się w grafiku. :-D.
            Choć w drugą stronę - skąd u niego tyle wolnych terminów, nie trudno się domyślić.

            • 0 0

  • Specjalistyczna poradnia pomagająca w najcięższych przypadkach nie powinna zajmować się takimi banalnymi sprawami !!!

    1. Proste poradnictwo powinno odbywać się w 'zwykłych' przychodniach, a nie w najbardziej wyspecjalizowanej przychodni w regionie.

    2. Właśnie przez takich pacjentów najciężej chorzy pacjenci nie mogą doczekać się na wizytę.

    3. To jest ośrodek najwyższej referencyjności i powinien obejmować opieką najciężej chorych. Tak też powinien być traktowany przez pacjentów i rządzących..a nie jak pierwsza lepsza przychodnia...

    Sorry ale nie zgadzam się z aktualnym stanem rzeczy...
    NFZ to nie bajka..
    Koszty leczenia, diagnostyki rosną (bo technika i możliwości też)...a składki są jakie były do tego cała armia niepłacących składek, naciągaczy itp.
    Osobiście znam osoby które w PL nie przepracowały 1 roku a tu przylatują się operować itd..

    • 3 1

  • nie tylko okulista (2)

    endokrynologa nie uświadczysz ,chyba że prywatnie,za 2 min.wizyty 150 złociszy,lub czekaj jedno lato

    • 10 2

    • (1)

      pojdziesz zrobi USG sprawdzi poziom hormonow. wystawi recepte na eutyrox i zadanie wykonane:) Squrwiele nawet nie szukaja przyczyny tylko trója ludzi

      • 5 2

      • Obecnie hormony i usg tarczycy może robić lekarz rodzinny.
        Nie mam pojęcia po co ludzie czekacie tyle czasu, płacicie 150 zł itd.
        Jak już chcecie te pieniądze wydawać to spytajcie rodzinnego jakie przeciwciała możecie sobie zrobić prywatnie.

        • 1 0

  • Świetny pomysł

    żeby na banalne badanie ciśnienia w oku które może wykonać każdy lekarz okulista umawiać się do poradni która jest maksymalnie obłożona bo prowadzi chorych po wykonywanych operacjach okulistycznych oraz ciężkie przypadki spływające z całego rejonu.

    Komuś zabrakło zdrowego rozsądku i dobrej organizacji.

    • 4 1

  • Służba zdrowia a pacjenci! (3)

    Czary goryczy do sytuacji w służbie zdrowia dolewa stosunek pacjentów wzajemnie do siebie. Wyżej wspomniane już były przykłady "wpychania się bez kolejki". To co ostatnio zauważyłem przechodzi jednak wszelkie wyobrażenia o ludzkiej bezczelności, perfidii oraz barku podstawowej przyzwoitości. I NIE JEST TO WINA LEKARZY!!! W ciągu 2,5 godziny w NZOZ Morena: 1. pani "tylko po skierowanie" - czas wizyty 30min; 2. pani "podam tylko dokumenty" (+ załącznik); 3. pani "ja skończyłąm 80 lat i mnie nie obowiązuje kolejka" - 35min; 4. pani (służba zdrowia) bez wyjaśnienia a za to z pacjentem + ekg w gabinecie - 40min;
    A "ciemny naród czeka i klnie w duchu - bo a nóż nie przyjmą?! Lepiej poczekać.
    Tak nawiasem, ja z własną mamą w wieku 90 lat czekałem grzecznie w kolejce bo po prostu tak wypada. A nagłe przypadki - bez kolejki to Pogotowie lub szpital, a pozostaje jeszcze wizyta domowa!!!!
    Być może nowa władza przekaże ludziom dobre wzorce ?! OBY !

    • 29 0

    • Yyyyy.... Jaka NOWA władza ? W Polsce nie ma żadnej nowej władzy.

      Są te same obleśne, fałszywe, zapasione naszym kosztem mordy, które dla nas robią szopkę w telewizji wytykając sobie błędy nawzajem, a wieczorem razem wódę chleją i ustalają strategię dalszego rządzenia kto i gdzie.

      Razem wymyślają, jak ogłupić, osłabić, podzielić, uzależnić od kredytów naród, żeby nie przeszkadzał im bawić się dalej naszym kosztem.

      • 3 0

    • Problem w tym, że jest nisza, albo dosadniej: dziura w usługach medycznych

      Przykład: skaleczenie nie zagrażające życiu, ale wymagające szycia.
      Na SOR ? Z krwawiącym palcem ? No sorry, bez jaj.

      Miałem sytuację w przychodni na Morenie taką właśnie. Uderzyłem od razu do ambulatorium z krwią kapiącą z palca. Kazała mi iść do recepcji i do lekarza pierwszego kontaktu. Ta w recepcji kazała mi iść na SOR. Zapytałem ją o nazwisko, bo jak nie dotrę to ją zaskarżę o odmowę udzielenia pomocy.
      Natychmiast dostałem się do kolejki do ogólnego. I ludzie w kolejce się pytają co się stało i mnie wpuścili bez kolejki nie mogąc się nadziwić jaki to idiotyzm jest, że krwawiącemu pacjentowi najpierw się każe papiery robić, a dopiero potem pomoc. Chyba tylko w tym kraju to jest możliwe.
      W efekcie jak dotarłem już do tego ambulatorium, to już na schodach było mi ciemno w oczach, a w gabinecie podczas szycia odpłynąłem. Do SOR bym chyba nie dotarł o własnych siłach.

      Przychodnie powinny mieć coś takiego jak "mini-SOR" albo oddział doraźnej pomocy medycznej gdzie przychodzą osoby nie z zaplanowaną wizytą, ale taką gdy nagle coś się stało, poza zmniejszeniem kolejek w głównych SOR łatwiej by bylo pacjentom dotrzeć blisko domu bez konieczności prowadzenia auta na przykład no i pomoc by była szybciej.

      • 4 0

    • ale optymista...

      Powiem krótko: ha, ha, ha!

      • 0 0

  • Proste rozwiązanie

    Jest pacjent - jest kasa, a nie z góry zapłacone kontrakty i wyceny procedur z kosmosu.
    Leki też są refundowane, a jakoś nie ma problemu z dostępem do apteki - nikt nie zamyka apteki o 14:00 i nie mówi przyjdź za rok. Do póki NZOZ-y będą miały płacone z góry za pacjenta, to nie będą miały żadnego interesu w zmniejszaniu kolejek. Miałeś operację w szpitalu i tam idzie kasa - dyrektorzy placówek stawaliby na uszach żeby ściągnąć pacjentów.

    • 6 0

  • Coś ze Szpitala Wojewódzkiego... (4)

    Do Dyrektorów Szpitala Wojewódzkiego:
    1. Zlikwidujcie problem s*ających gołębi przed wejściem do nowego SORu
    2. Z drzwi windy przed SORem zdjemijcie folię ochronną, juz dawno powinniście
    3. W windzie usuńcie wystające metalowe OSTRE listwy!
    4. Porządnie opiszcie w windzie jaki oddział na jakim piętrze
    5. Usuńcie sprzeczne napisy (winda dla pacjentów i personelu + TYLKO PERSONEL)...
    6. Na nowym oddziale dziecięcym zróbcie coś z systemem dostępu... Rodzic wyjdzie do toalety i nie może wrocić na oddział, bo pielęgniarka jest przy pacjencie, domofonu nie odbierze + musi latać jak gupia na koniec oddziału, żeby nacisnąć guzik...
    Dalbym Wam dzień pracy na tym oddziale jako oddźwierny, to byście wiedzieli o co chodzi.
    Piszę to na forum, bo to wstyd, że takich rzeczy nie idzie zaplanować .
    Trzeba być także gospodarzem, a gospodarz wie co i gdzie nie działa.
    Do roboty Dyrektory!

    • 140 1

    • Tobie się chyba nudzi i z katarkiem tam chodzisz (2)

      ludzie którzy trafiają tam z faktycznym problemem nie mają siły ani głowy do tego żeby takie pierdoły zauważać.

      Za to ja zauważyłem parę rzeczy istotniejszych:
      1) Na SOR ze złamaniem spędziłem 7 godzin w sobotni październikowy wieczór.
      Nie uwierzycie, ile tego dnia było połamańców. Naliczyłem ok 10 którzy wyszli w gipsie, plus jeszcze kilku którzy nie wyszli i spotkałem ich później na oddziale.

      2) Pomoc medyczna była fachowa. Cała niezbędna diagnostyka, przedstawienie opcji leczenia i natychmiastowe wdrożenie leczenia.

      3) Nowa organizacja SOR mi się bardziej podoba niż cała poprzednia.

      Pobyt w szpitalu:

      1) bardzo miło wspominam mimo mnóstwa bólu spowodowanego złamaniem
      2) pielęgniarki i lekarze bardzo sympatyczni, ludzcy, pomocni.
      3) czyściutko, nowocześnie.
      4) Nie żałują środków przeciwbólowych których sam z siebie starałem się nie brać, bo nie lubię, ale nigdy nie musiałem się prosić godzinami, od razu dostawałem jak porządnie bolało.
      5) Jedzenie całkiem znośne
      6) Leczenie było skuteczne - rana zagoiła się jak na psie, bez powikłań i już chodzę, mógłbym bez kul ale pan doktor jeszcze zabronił w pełni obciążać :-)

      Ogólnie - jestem zadowolony, nie mam na co narzekać, liczy się dla mnie odzyskanie zdrowia, a nie plakietka w windzie czy kupa gołębia przed wejściem

      • 2 6

      • Jak kupa gołębia jest przed wejściem, to jest przed wejściem... (1)

        Gorzej, gdyby wylądowala na Twoim nosie...
        Ja mialem katar, ale moje dziecko już nie.
        Na choroby chcesz się porównywać, co Ci to da?

        Na SOR prawie każdy dotrze bez problemu. Jak to mówisz, DUŻA plakietka wisi i świeci nad wejściem, wchodzisz i jesteś na SORze.
        A żeby pojechać na IIIp. na oddz. pediatrii trzeba w windzie nacisnąć... no, co? 5 - logiczne, prawda?

        Jak Twoja Rodzina chciała wyjść z odwiedzin gdzie leżałeś, też musiała czekać aż druga osoba pójdzie wgłąb oddziału, by nacisnąć guzik, by ta pierwsza mogła pchnąć drzwi?

        Zdrowia dla nóżki!

        • 5 3

        • Zupełnie nie rozumiem Twojego posta

          Mam wrażenie, że nie jest do mnie. Rozumiem, że większość postów lecisz po łebkach, ale ten na który odpowiadasz przynajmniej przeczytaj ze zrozumieniem...

          Rozumiem, że pochwalenie czegoś jest niepoprawne politycznie.
          Trzeba ujadać i hejtować jak wszyscy.

          • 1 1

    • Prawda -szpital wojewodzki wiesniaczy sie na kazdym kroku.

      Atrakcji jest sporo, ale ostatnio rozbawily mnie te kartki ze strzalkami i napisem "USG" -poprzyklejane na scianach. Nejlepsza jest ostatnia, taka "polokragla", jakby "zawijajaca".
      Zalosne!

      • 4 2

  • (2)

    A może by połączyć ZUS i NFZ? Wtedy takiej instytucji zależałoby na szybkim i skutecznym wyleczeniu pacjenta a nie tylko na jego tzw. leczeniu ;)

    • 5 0

    • Ale raczej leczyliby tylko pracujących. (1)

      Strach pomyśleć, jak leczyliby w takiej instytucji emerytów.

      • 0 1

      • Tak samo, to znaczy równie iluzorycznie

        Czyli byłoby jeszcze gorzej niż jest teraz, nikt nie miałby szans na operację, drogie badanie, pobyt w szpitalu, stały by puste, ale piękne, otwierane z rozpierającą dumą przez panią Płemieł, która otwierając kolejny w Gdańsku wprost powiedziała, że liczy na turystykę medyczną z zagranicy. Czyli dla kogo są ? No raczej, że nie dla nas.

        • 1 1

  • Szpitale

    Komuś się pomyliło że "służba" zdrowia jest nasza! To patologia wymyślona przez samych lekarzy ,dla nich to biznes nie masz kasy to nie przychodz i tyle. Starszych ludzi wykańczają limit pobytu starszej osoby 35 godz i po człowieku!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Prowadzenie cukrzycy u kobiet z cukrzycą ciążową lub cukrzycą typu I

badania

Targi kosmetyczne i fryzjerskie - Uroda

targi

Maj w Sercu Mamy 2024 - rozwojowy festiwal łączący pokolenia (1 opinia)

(1 opinia)
festyn, warsztaty, spotkanie, joga

Najczęściej czytane