• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Bez cierpliwości, szorstkie podejście, ale warunki coraz lepsze. Jak widzimy porodówki?

Wioleta Stolarska
11 listopada 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Trójmiejskie porodówki są w ostatnim czasie coraz bardziej przepełnione, ale nie tylko to przeszkadza ich pacjentkom. Trójmiejskie porodówki są w ostatnim czasie coraz bardziej przepełnione, ale nie tylko to przeszkadza ich pacjentkom.

Choć z roku na rok warunki na oddziałach położniczych poprawiają się coraz bardziej to wciąż z relacji ciężarnych i ich bliskich nie znika jedno - problem podejścia personelu medycznego. Bez cierpliwości i raczej szorstko - to słyszymy od większości osób, które w ostatnim czasie miały styczność z trójmiejskimi porodówkami. O ile nowe łóżko czy wyremontowana sala robią dobre wrażenie to jeśli nie mamy przy sobie zaprzyjaźnionej położnej czy lekarza bywa, że zbieramy tylko złe doświadczenia.



Jak oceniasz opiekę na trójmiejskich porodówkach?

Szczególnie w ostatnim czasie trójmiejskie porodówki nie zachęcają do wizyt ze względu na ciasnotę i tłok, bo brak miejsca, odsyłanie ciężarnych do innych szpitali - to problemy, z którymi pracownicy i pacjentki zmagają się na co dzień.

- Moja żona rodzi w lutym i już teraz wie, że będzie duży problem, bo nie ma pewności, czy urodzi w Gdańsku, chociaż tu mieszka na stałe - mówi Michał.
Czytaj też: Porodówki pękają w szwach. Potrzebne nowe łóżka

Deficyt łóżek na porodówkach to jednak niejedyny problem położników. Brakować zaczyna też personelu na oddziałach, a pracownicy medyczni z coraz większym trudem zapewniają rodzącym pacjentkom odpowiednią opiekę. Według pacjentów wiele do życzenia pozostawia właśnie samo podejście personelu medycznego.

- Podczas przyjmowania na oddział nie było źle, bo panie były miłe, ale lekarz dyżurująca była totalnie znieczulona na to, co się dzieje, nawet nie spojrzała na rodzącą kobietę, która nie mogła już wytrzymać z bólu w trakcie coraz częstszych skurczów, ona tylko kazała czekać - opowiada Marcin, który 5 miesięcy temu towarzyszył żonie przy porodzie córki.
Jak przyznał, w ich przypadku najgorsze było to, że nikt nie okazał żadnej empatii, na którą liczyli w sytuacji, gdy na świat przychodziło ich pierwsze dziecko.

- Młoda matka może być zwyczajnie przerażona sytuacją, miejscem, porodem, dzieckiem, a dodatkowo jest traktowana bez cierpliwości i raczej szorstko. To zwyczajnie przykre dla tych kobiet. Z naszego doświadczenia wynika, że więcej można się dowiedzieć od innych kobiet leżących w pokoju, które rodzą drugie albo kolejne dziecko, niż od pielęgniarek - dodaje.
Również Kasia, która ostatnio była przy porodzie siostrzeńca ma zastrzeżenia do postawy personelu.

- Podejście położnej pozostawało wiele do życzenia i na pewno nie miało nic wspólnego z empatią. Ja sama ostatnią styczność z porodówką miałam rok temu, ale dziewczyny opowiadały jak brzydko, chamsko czy wulgarnie potrafiła odezwać się do nich podczas porodu położna - opowiada.
Dlatego coraz częściej młodzi rodzice decydują się na wynajęcie prywatnej położnej, która opiekuje się matką w trakcie porodu. Jednak nie każdy może sobie na to pozwolić.

- My mieliśmy szczęście, bo przy obu porodach był z nami lekarz żony, który prowadził ciążę od samego początku, wtedy opieka wygląda zupełnie inaczej, można być też o wiele spokojniejszym - przyznaje Maciej.
Warunki coraz lepsze, ale to nie wszystko...

W przeciwieństwie do podejścia personelu pacjenci nie mają większych zarzutów co do warunków na oddziałach - te zmieniają się na lepsze coraz częściej.

- W samych superlatywach mogę powiedzieć o wyremontowanych pokojach poporodowych z łazienkami - przyznaje Kasia.
Choć i tu pewne rozwiązania spotykają się z krytyką.

- Ja rodziłam w szpitalu, gdzie na trzy sale porodowe była jedna łazienka, co prawda świeżo po remoncie z prysznicem i toaletą, ale jeśli np. jakaś kobieta brała rozluźniający prysznic, co trwa ok 30 min, a drugiej zachciało się pójść za potrzebą, to był problem - mówi Ela.
Dużym problemem według niektórych jest też brak miejsca do odwiedzin lub nieodpowiednio zorganizowane sale wizyt np. naprzeciwko łazienek.

- Jest jedynie wygospodarowane miejsce na korytarzu, za szybą, gdzie można na chwilę zobaczyć się z odwiedzającymi. Dziecko niestety trzeba za tą szybą zostawić i przejść z drugiej strony. To dość niekomfortowa sytuacja, bo kobieta dopiero po porodzie, krwawiąca, w piżamie - czyli intymnie ubrana, a chcąc zobaczyć się np. z mężem musi paradować przed obcymi niemal w negliżu, na ubranie się nie ma sił - jedyne na co stać kobiety to szlafrok, który również, jak by nie patrzeć, nie jest wyjściowym strojem - ocenia.
Wylicza, że kolejnym problemem jest np. zbyt mała liczba laktatorów.

Obiad, który dostają pacjentki na jednym z oddziałów położniczych. Obiad, który dostają pacjentki na jednym z oddziałów położniczych.
Niestety nadal jeśli chodzi o szpitalne jedzenie, to nikt nie ma wątpliwości, że najczęściej nie jest ono atutem nie tylko porodówki, ale i wszystkich innych szpitalnych oddziałów.

Opinii na temat trójmiejskich porodówek jest bardzo dużo, oprócz tych, które są pełne zastrzeżeń nie brakuje też pozytywnych recenzji. A jakie są wasze opinie?

Opinie (302) 8 zablokowanych

  • Masakra to mało (3)

    Na Klinicznej rodzilam 2 x w odstępie 6 lat. Nic a nic się nie zmieniło... opieka poporodowa to jakaś pomyłka . Z pewnością nie można nazwać tego " opieką ". Nie jestem księżniczka, nie oczekiwalam zeby ktokolwiek wokół mnie skakal, liczylam tylko na ludzkie podejście . Lekarze ok, poród przez cc ok ale dalej tylko gorzej. Jedno z gorszych przeżyć w życiu a powinno być przecież jednym z piękniejszych dla kobiety - zostanie mamą .

    • 35 4

    • (1)

      Mam dokładnie takie same odczucia (po cc). Patologia, operacja i pooperacyjna super. Ale dalej to trauma na cale życie. A najgorsze nauki przystawiania do piersi ze słynną Reginą...

      • 9 1

      • Regina

        Przez nią nie chciałam karmić dziecka, bo mi wmówiła, że cytuję "mam zbyt mięsiste piersi", a córka urodziła się malutka. Prawie doprowadziła mnie do depresji. Interweniowała moja lekarka i... karmiłam dziecko do dwóch lat bez kłopotów

        • 0 0

    • I ja podzielam zdanie o Klinicznej

      porod ok,ale pozniej bylo tylko gorzej...Lekarz do mnie-a dlaczego podaja Pani antybiotyk?Albo te pielegniarki na nocnym dyżurze...wielki foch bo ona sobie spała a ty ją budzisz...masakra.Jedzonko bylo o dziwo dobre,ale tez bylam tam bardzo głodna bo maly od cycka nie odchodzil,wiec może moja opinia nie jest do końca prawdą.Dobrze wspominam taka młoda lekarke,blondynke,nie ze jakas przesadnie mila ale normalna bez glupich uszczupliwosci...

      • 6 0

  • Dobre wspomnienia. (17)

    Rok temu rodziłam w Redłowie i nie mogę nic złego powiedzieć. Położna była do rany przyłóż, tak cudownej osoby z olbrzymią dawką cierpliwości nie spotkałam już dawno. Miałam szczęście, że na dyżurze był akurat mój lekarz prowadzący, ale na inne osoby który zajmowały się mną przed, w trakcie i po porodzie również nie mogę powiedzieć złego słowa. Rodziłam wtedy pierwszy raz, ale nie oczekiwałam Bóg wie czego. Dla mnie była to najważniejsza chwila życia, ale nie oszukujmy się, dla tej położnej to kolejne dziecko "z rzędu", oczekujemy empatii, a postawmy się w sytuacji tych kobiet. Ty urodzisz, zmieni Ci się cały świat, ale jej nie, ona ma kolejną rodzącą w sali obok. W trakcie Twojego porodu odlicza godziny kiedy będzie mogła wrócić do swoich dzieci. Taką ma pracę i tyle. Drugie dziecko będę rodzić na Klinicznej (wybór "odgórny" że tak powiem). Niby będę mogła porównać, ale ciężko ocenić cały oddział na podstawie tylko tych osób z którymi miało się do czynienia, bo to zaledwie mały % całej załogi, która tam pracuje. Dlatego nie hejtujmy od razu całego szpitala itd.

    Chociaż za jedzenie hejt należy się wszystkim szpitalom, nie rozumiem jak można podawać tak nic nie warte posiłki ludziom których powinno się leczyć!!

    • 107 14

    • (2)

      Uciekaj z Klinicznej do Wojewodzkiego:)na Klinicznej rodzilam pierwsza corke,szpital przygnebiajacy,stary,wielki,otwarte prysznice....koszmar...z druga tez mialam tam, ale tylko z powodu braku znajomosci innych,bo mieszkam w Gdansku krotko. Ze skurczami mnie tam nie przyjeli.stwierdzili,ze na cesarke sie nadaje a oni miejsc nie maja. Trafilam do Wojewodzkiego.cudowne Panie,cudowny szpital,warunki....urodzilam naturalnie bez zadnuch kimplikacji.

      • 15 0

      • (1)

        Rodzilam na Klinicznej rok temu. Polozone rewelacja, znieczulenie na dzien dobry, przy porodzie pelen zespol medyczny. Na oddziale poporodowym sala jednosobowa, wlasna lazienka. Personel dostepny na kazde zawolanie. Serio dziewczyny, jesli jestescie NORMALNYMI, milymi osobami to zadne przykrosci was nie spotkaja. Karma

        • 3 1

        • To nie karma

          To kasa. Sala jednoosobowa jest jedna, płatna:-P

          • 0 0

    • Poród w 2007 i 2009 Redłowo

      Nie mogę narzekać.Położne cudowne(choć zapracowane),dwóch lekarzy do kitu-1."przystojniaczek",który myśli,że jest zabawny ze swoimi chamskimi dowcipami; 2.który wolałby żeby dziecko z matką umarło a cyt."na moim dyżurze nie ma cesarek" (sama słyszałam,jak powiedział to do dziewczyny,która z takim wskazaniem trafiła do szpitala od swojego okulisty-okulary i to naprawdę mocne;i i lekarka,która wypisuje niemowlęta do domu obrzydliwie opryskliwa,niemiła i robiąca badania jak jej się ubździ(w 2007 nie chciała wypisać bo syn za dużo stracił na wadze-cała noc przepłakana a położne cudne-nawet przynosiły mleko w butelce,żeby coś przytył przez noc,żebyśmy rano mogli wyjść do domu.Przy porannym obchodzie stwierdziła,że co prawda nie przytył ale go nie wypisze,więc powiedziałam,że wychodzimy na moją odpowiedzialność,więc kazała zrobić wszystkie możliwe badania,żeby tylko nie wypisać.W sumie dobrze bo wyszło na to że synek miał tak podwyższoną bilirubinę,że musiał trafić pod lampy do inkubatora.W 2009 bez żadnych badań chciała wypisać do domu i dopiero na moją prośbę została pobrana krew na biliribinę.

      • 0 0

    • Zmiana podejścia do karmienia piersią

      Ja w Redłowie rodziłam 3 razy - ostatni raz po 10 letniej przerwie zauważyłam, że nie wspiera się już kompletnie kobiet w karmieniu piersią. Z inną "multimamą" musiałyśmy pomagać dziewczynie, która się załamywała i chciała rezygnować z bezsilności. Na moje pytanie pielęgniarka bąknęła, że ponoć były pretensje, że zmuszają do naturalnego karmienia. Dla mnie to słaba wymówka, bo co innego namawiać, a co innego, pomagać i w ogóle INTERESOWAĆ SIĘ. Coś jest nie tak.

      • 2 0

    • nie można narzekać na Redłowo (4)

      rodziłam w 2016 roku w Redłowie i tez jestem bardzo zadowolona. Położne były pomocne i dobrze wykonywały swoją pracę , lekarze odpowiadali na każde pytanie wyczerpująco, czego można chcieć więcej. Jedzenie jak jedzenie, nie oczekiwałam sushi czy curry. Szpital to nie hotel i zawsze można zjeść coś z domu.

      • 6 6

      • to chyba słono zapłaciłś za taką fachową i miła opiekę... (2)

        bo ja akurat znam trochę więcej trochę bardziej traumatycznych opowieści koleżanek, które rodziły w redłowie na nfz, a nie kopertę

        • 1 10

        • ja mam taką teorię (1)

          że jak poród jest bez komplikacji, to nawet w Redłowie tego nie spartaczą. Natomiast z jakimikolwiek przygodami w ciąży czy wczesnych fazach porodu, Redłowa nie warto brać pod uwagę.

          • 3 0

          • a co jesli ze strony połoznych i lekarzy jest totalna olewka?

            to już lepiej rodzić w domu.

            • 0 0

      • tak,na Ukrainie też tak jest

        jak nie przyniosą Ci z domu jedzenia ewentualnie,to na szpitalne nawet bezdomny pies nie miałby ochoty

        • 3 0

    • Redlowo (1)

      Zgadzam się. Rodziłam w 2011 i 2013 i zarówno położne jak i lekarze byli cudowni. I uratowali mojemu dziecku życie.
      Jedzenie może nie było super ekstra, ale tak na pewno nie wyglądał obiad, a śniadanie lub kolacja.

      • 10 0

      • Redłowo

        Poród miałam w 2012 w Redłowie przyjechałam z zielonymi wodami, nie mogłam urodzić w osiemnastej godzinie porodu tętno dziecka było nie wyczuwalne. Ja zemdlałam i dopiero wtedy ktoś stwierdził, że może jednak cesarka. Odradzam wszystkim.

        • 8 2

    • Dla mnie poród drugiego dziecka w Redłowie to trauma, położna tragedia i tak wszystko po paru godzinach męki zakończyło się cesarką.

      • 8 2

    • Hahahaha

      Kto to pisze? Koleżanki położnej?!
      Śmiech na sali! A nie, sorry, krew i płacz rodzącej ....

      • 3 6

    • Poród w 2014 i 2016 (1)

      Oba były spoko. Tylko natłok lasek z małego trójmiasta, które zamiast jechać do Weja, pchają się do Gdyni :/ I bardzo dobrze, że nie można wchodzić na oddział. Jeszcze mi brakuje tabunu przeziębionych ciotek, wujków, dziadków co wlezą na salę i tylko się gapią jak kołki, a Ty tu leżysz z dzieckiem przy piersi, obolała. Odwiedziny w domu, tu jest szpital, a te idiotki chcą wyglądać "wyjściowo". Nie ma sal jednoosobowych, nie ma odwiedzin. Jeszcze mi tę nieszczepione dzieciory zaczną ciągnąć na oddział. NARA.

      • 43 5

      • Patrz, a obok mnie w Weju leżała dziewczyna z Gdyni.. bo chciała

        • 5 5

    • Zgadzam się :)

      Bardzo ludzkie podejście:), mam podobne przemyślenia :)
      Co do jedzenia - mnie bardzo miło zaskoczyło w Redlowie, że można poprosić o opcje wegetariańska :)

      • 14 1

  • brak zrozumienia (7)

    hmmm.... jak tu do tego się odnieść. Absolutnie nie chcę bronić personelu medycznego ale mogę określić realia, a są takie że Położna która przyjmuje Ciebie jako rodzącą często walczy z systemem, z dyrekcją w szpitalu ( bo oczywiście jej uwagi, np. że nie ma podstawowych rzeczy bez których nie da się pracować powiedzmy takich jak zwykły podkład na łóżko jak grochem o ścianę), z pacjentkami, które uwierzcie mi czasem dzwonią bo "herbata im się wylała" albo okno którego nie zamknęła się otworzyło (sama z taką leżałam) albo z mężem któremu na sali porodowej nie odpowiada że uzupełnia w wolnej chwili szafki (żeby mieć pod ręką sprzęt) takich sytuacji są dziesiątki w ciągu dnia.... A w nocy mają być wszyscy "ROBOKOPAMI" bo przecież są w pracy, nie mają swojego życia w ciągu dnia, dzieci mężów i broń Cię żeby położyła nogi na krzesełku obok gdy ma chwilę bo przecież jest w PRACY!!!! KARYGODNE..... Nie wspomnę już o pieniążkach, które są mniejsze niż te które mają panie na kasie w Biedronce wzraz z dodatkami nocnymi i pracę w święta i to nie jest żart (nie masz świąt, weekendów, w nocy pracujesz, wypruwasz flaki żeby dzieci też czuły że mają matkę a mężowie żony) i dziwne że chciałyby godnie zarabiać za tak odpowiedzialną pracę, że są zmęczone, czasem zdenerwowane.... A Ty kobieto po porodzie dalej oczekuj żeby położna się ciągle do Ciebie uśmiechała, gdzie wie że do końca dyżuru ma jeszcze tonę papierkowej roboty a kolejne sale dzwonią z prośbą o pomoc.... Podziwiam je za i tak ANIELSKĄ CIERPLIWOŚĆ

    • 13 16

    • (6)

      i to jest powód, żeby wyżywać się na pacjentkach, które nie mają nic wspólnego z systemem ani służbą zdrowia?

      • 10 1

      • (5)

        Kto tu mówi o wyżywaniu?? raczej o czasem braku empatii.... Jak pacjentki nie mają nic wspólnego z systemem ani służbą zdrowia?! Rozumiem, że te "pacjentki" nie korzystają z usług medycznych skoro nie mają nic wspólnego

        • 1 4

        • ok, a co powiesz na to: (4)

          • 0 1

          • jw. (3)

            Gdy rodziła kuzynka, połozna i piguły miały imprezkę imieninową. Żadne pukania, wołania nic nie pomagały, dziewczyna rodziła 25h i w końcu gdy okazało się że mała jest podduszona a kuzynka zaczyna schodzić, dopiero wtedy ktos się zainteresował.
            Sorry, ale nie trafiaja do mnie Twoje argumenty. Tu często chodzi o ludzkie zycie, a dziewczyny które rodzą pierwszy raz moga byc przerażone, przewrażliwione, bo po prostu boją się? Jesli tak bardzo nie pasuje tym babkom praca z drugim człowiekiem, z druga kobieta to może powinny przekwalifikować się na kasjerki w ww. biedronce? I po krzyku. Ponoc nawet pensja lepsza.

            • 10 1

            • (2)

              Jestem położną i po prostu nie wierzę, że ktoś spedził na sali porodowej 25h a już tym bardziej, że nikt nie opiekował się pacjentką. Nas obowiązują reguły a podstawową z nich jest sprawdzanie tętna płodu co 15min.! Nie wyobraam sobie, że ktokolwiek w pracy zaniedbałby coś takiego, bo gdyby coś się wydarzyło to odszkodowania byłyby ogromne. Nie bronie naszego zawodu, nie interesuje mnie czy mój post zostanie zminusowany. Ale zastanawia mnie jedno skoro podobno ktoś rodzi przez 25h w bólach to dlaczego osoba towarzysząca nic z tym nie zrobiła? I pewnie zaraz usłysze, że ktoś bał się odezwać albo ktoś interweniował i nikt nie zaregował. Niestety ale ja w takie bajki nie wierzę. Ja zawsze pytam czego dana kobieta ode mnie oczekuje, bo każdy z nas jest inny a ja jestem tam żeby pomóc wyjść na świat temu dziecku a to rodząca jest po to żeby je urodzić. I dopóki wy kobiety nie będziecie mówić czego oczekujecie to nic się nie zmieni. Bo łatwo jest obgadać kogoś za plecami. I wiem ze po porozie jak już stres opada to nagle się wszystko analizuje. A przecież poród to najcięższa sprawa jaka spotyka kobiety w życiu. I wy same siebie nakręcacie tymi niestworzonymi historiami rodem z średniowiecza, ja to już ucinam takie rozmowy, bo nawet nie ma sensu ich komentować wy i tak wiecie lepiej. I żeby nie było, jadąc do swojego porodu nie jechałam do swojego miejsca pracy tylko gdzie było najbliżej a to że jestem położną panie dowiedziały się przy naszym wyjściu ze szpitala, bo podałam swój drugi zawód do dokumentów.

              • 4 1

              • to w takim razie proszę, żeby powiedziałaPani skąd tyle opowieści kobiet (1)

                o niekończących się, trwających ponad dobę porodach?
                Ok, ja rozumiem że macie takie a nie inne standardy,obowiązki o jakich wspomina Pani wyżej, ale te opowieści nie biorą się znikąd. Niestety dla Pani wierzę kuzynce, tym bardziej ze to nie była tylko jej opowieść a i jej męża, który był tym "radosnym" doświadczeniem wykończony psychicznie. Po upływie czasu o jakim mówię, czyli doby ktos sie nimi zainteresował i została przeprowadzona cesarka.
                Moja przyjaciółka rodziła w redłowie 7 lat temu -ja na cesarke wysłano po 18 godzinach, też nie wspomina tego miło.
                Rozumiem, że są osoby zadowolone z pracy połoznych, rozumiem że są połozne z powołania ale niestety za duzo jest tych wszystkich dramatycznych opowieści, żeby wierzyć ze to tylko jakiś % niezadowolonych, coś,co zawsze sie trafia.
                Rzeczywistość polskich porodówek musi się w końcu zmienić.

                • 0 0

              • Wystarczyłoby lepiej przygotować się do porodu i nie jechać od razu jak poczuje się pierwsze skurcze to po pierwsze. Po drugie w każdej medyczej książce jest napisane, że poród może trwać bardzo długo- to fizjologia i z tym nie ma co walczyć, bo jak się zaczyna to potem takie są skutki jak pani o nich pisze. Po trzecie pytani pani dlaczego są takie historie z piekła rodem o porodówkach. Odpowiedź jest prosta. Przez ból jaki towarzyszy rodzącej i bezradność osoby towarzyszącej. Bo ani my ani ta osoba nie jest w stanie zabrać tego bólu. Poza tym tych sytuacji w życiu jest naprawdę tylko kilka, bo to nie te czasy gdy kobiety rodziły po 5-10razy. To trochę tak jak z plotkami z każdym dniem nabierają innej barwy. A dodam jeszcze, że większość kobiet mało co pamięta z porodu. I zamiast skupić się ma tym, że urodziło się dziecko to wytyka się wszystkim błędy i niewłaściwe zachowania. Tylko tak jak pisałam wcześniej co dla mnie może być nie właściwe dla drugiej osoby być nie musi. Ludzie zrobili się roszczeniowi ale sami nie widzą jak się zachowują.

                • 1 1

  • Lisa (2)

    Rodziłam w Niemczech i w Redłowie. Mam porównanie.
    Jedzenie w Polskim szpitalu - bieda. W Niemczech 3 zestawy do wyboru. Jak w Restauracji.
    Położna w Niemczech cały czas zajmowała się mną. Trwało też długo, ale można. Miałam wrażenie, że
    mam opiekę.
    Musimy się jeszcze dużo uczyć, a podróże kształcą.

    • 2 2

    • (1)

      Niemcy to kraj dużo bogatszy niż Polska. Służba zdrowia funkcjonuje inaczej bo jest lepiej finansowana.

      • 1 0

      • wiesz co, ale tu wiele dziewczyn skarży się nie na kiepskie jedzenie a na złe traktowanie, na poniżanie, na wręcz wulgarne odzywki personelu. Kultura zawodu to nie jest cos, co kupuje sie za pieniądze.

        • 0 0

  • Redłowo (5)

    Rodziłam w ostatnich latach dwa razy w Redłowie i muszę powiedzieć, że ten szpital ma najcudowniejsze położne na świecie i lekarzy z resztą też. Miałam problematyczne porody, ale lekarze działali zdecydowanie, żeby nie narażać ani mnie ani dziecka. Na patologii ciąży panie bardzo troskliwe, nigdy krzywo nie spojrzały, były naprawdę miłe i wyrozumiałe. Położne na noworodkowym również pomagały mamom jak tylko mogły. Naprawdę super. Tylko jedzenie takie sobie, ale to nie jest w tym wszystkim najważniejsze. No i panie na izbie przyjęć mogłyby działać sprawniej bo akurat trafiłam na takie co to parzyły herbatkę i dużo gadały ze sobą a babki w kolejce czekały i czekały. Trochę dziwi mnie pretensja pacjentki z artykułu, która niby prawie w negliżu musiała wychodzić na wizyty za szybą. Szlafrok chyba jest normalnym widokiem i strojem w szpitalu a szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie, że wszyscy goście wchodzą na salę i siedzą całymi dniami siejąc zarazki i nie dając odpocząć pozostałym pacjentkom. Polecam Redłowo i jeszcze raz dziękuję personelowi za bardzo dobrą opiekę :-)

    • 17 6

    • (3)

      kurcze, czytam juz któryś tak pozytywny komentarz o tym szpitalu i zachodzę w głowe, czy wy położne nie powinnyście już odejść od komputerów i sprawdzić co dzieje się u waszych pacjentek?
      To jakiś PR tego szpitala? Jedyne osoby, które mogą być zadowolone z porodów tam, to znajome personelu i tyle w temacie. Kilka moich koleżanek miało wątpliwą przyjemność rodzić w tym właśnie szpitalu, jedna miała taka traumę, że wzięła kredyt na poród w prywatnej klinice w innym mieście, bo takie są wspomnienia tych osób.
      Jedyna osoba którą znam, która faktycznie dobrze wspomina poród w Redlowie to znajoma, której koleżanki mama jest położną w tym szpitalu. I to chyba powinno stanowic dobre podsumowanie tematu redłowa.
      Oburzają mnie komentarze o roszczeniowości pacjentek...troche nie rozumiem - bo czy wymaganie trochę ludzkiej empatii, kultury, szacunku w podejściu do kobiety i jej dziecka to tak wiele? Na zachodzie to jest standardem, a nie czymś nadzwyczajnym. U nas rodzą się dzieci, ale w obsłudze nadal ciemnogród. Bardzo to przykre, bo dla kobiety ten moment jest wystarczająco dramatyczny, bolesny i wyczerpujący fizycznie, dlaczego musi się jeszcze bać o zdrowie swoje, dziecka i czuć sie upokorzona w tak waznym w życiu momencie???

      • 2 6

      • (1)

        Co, ciężko uwierzyć w to, że ktoś może być z czegoś zadowolony w tym kraju? Hejtujmy, hejtujmy, narzekajmy, minusujmy. Tja... Ale złośliwy... A sam pewnie nawet nigdy nie był w tym szpitalu a o porodach tylko słyszał od koleżanek.

        • 1 1

        • owszem, od koleżanek

          ale podaj mi powód, dla którego kilka osób miałoby opowiadać takie przykre rzeczy?

          • 0 0

      • Racja!

        Zgadzam sie w 100 procentach!!! Rodzilam w Redlowie w 2015 i to byl koszmar! Mialam CC i nie powiem, Panie pielegniarki na sali pooperacyjnej byly na prawde w porzadku. Ale jak juz mnie przeniesli na oddzial polozniczy to bylo delikatnie mowiac slabo.

        • 0 1

    • Redłowo - pozytywnie!!!

      Zgadzam się z opinią. Rodziłam w Redłowie w lutym i był to mój pierwszy poród. Nie miałam ani znajomej położnej, ani lekarza. Nastawiłam się, że miliony kobiet rodziło przede mną, więc i mnie się jakoś uda, a tymczasem szpital i personel miło mnie zaskoczyli. Położne - Pani Ania i Pani Ola - Anioły! Dzięki nim czułam się jakbym rodziła w prywatnej klinice, świetna, fachowa opieka, poród odbył się bez żadnych komplikacji. Na sali poporodowej świetne warunki, pielęgniarki służące pomocą, uśmiechnięte, wsparcie laktacyjne także bez zarzutu. Jedzenie smaczne; krótko po porodzie byłam bardzo głodna i nie spodziewałam się, że tak szybko otrzymam pyszny dwudaniowy obiad.
      Nie wiem skąd u innych tyle hejtu. Wśród moich znajomych, wszystkie rodzące w Redłowie, poza drobnymi uwagami, mają pozytywne doświadczenia z porodówki i opieki.
      Szczerze polecam!

      • 2 0

  • (18)

    To jest raczej śniadanie albo kolacja a szpital to nie restauracja a z domu zawsze można przecież coś donieść

    • 83 236

    • (13)

      Napisał pracownik szpitala.

      • 51 16

      • Zobacz jak wygląda jedzenie szpitalne w innych krajach (11)

        Niekoniecznie tych bogatszych od Polski.

        • 41 3

        • (9)

          Takie są efekty najniższego w Europie PKB na służbę zdrowia..

          • 35 6

          • W Anglii po porodzie (7)

            Następnego dnia do widzenia, do domu...
            Druga sprawa to podejście personelu do pacjenta, a kto pomyśli o podejściu pacjenta do personelu... Wymadrzajace się marudy bo czytały bloga parentingowego i wiedzą wszystko...
            Z życia wziete:
            Personel: - czy ma Pani wyniki badania na paciorkowca (rutynowe badanie w ciąży)
            Pacjentka: - nie mam, a co to?
            - numer telefonu Pani poprosze
            - a ja nie znam...
            No to ręce opadają :)

            • 38 24

            • gość

              Z życia wzięte:
              - powinnam mieć badanie na paciorkowca.
              - to prosze sobie go zrobic- odp ginekologa.
              Położna do rodzącej:
              - jak wy zrobiliście tego dzieciaka skoro nie potrafisz nawet nóg rozłożyć.- tak to powinno wyglądać podejście personelu do pacjentki pierwszy raz rodzącej? A to tylko kropla w morzu złośliwości

              • 4 0

            • (3)

              I to jest wina pacjentki, że lekarz prowadzący nie zlecił badań na paciorkowca? Sama ma się leczyć i znać na wszystkim? A co do jedzenia to może się przyznacie jak bocheneczki z chlebkiem i maselko rozpływa się pod stołem w pokoju pielęgniarek? Widziałam na własne o czy

              • 44 12

              • Raczej chodzi o to, że pani badania zrobiła, ale nawet się nie zainteresowała na co i po co, nie mówiąc o zabraniu wyników z sobą...

                • 3 1

              • (1)

                Ch & ja widziales
                Najpierw trzeba pójść i miec lekarza prowadzacego

                • 6 20

              • O, pan doktor sie odezwal...

                • 16 7

            • W której Anglii...jak się angielskiego nie zna to następnego dnia idzie sie do domu (1)

              A tak... mogłam leżeć kilka dni, znieczulenie na życzenie, nauka karmienia, przewijania, pierwszej pomocy, codziennie karta dań do wyboru, woda przy łóżku, pielęgniarki-położne 24/h dla pacjentek

              • 20 3

              • Po porodzie naturalnym

                standardem w UK jest wypisywanie do domu w pierwszej dobie, po cesarce w 3 dobie - celem jest ograniczenie zakażeń wewnątrzszpitalnych, na które jest się tym bardziej narażonym im dłużej się w szpitalu przebywa. Także chwalenie się tym, że mogłaś leżeć kilka dni bo się „dogadałaś” z lekarzem akurat nie jest zbyt rezolutne.

                Co do znieczulenia - standard zabezpieczenia przeciwbólowego jest rzeczywiście wyższy niż w Polsce ale bynajmniej znieczulenie nie jest „na życzenie”.

                Położne 24/7 dla pacjentek - tak ale nic dziwnego skoro jest ich tam w przeliczeniu na pacjentki obecnych 3 do 4 razy więcej niż w Polsce.

                Jedzenie lepsze bo i nakłady na ochronę zdrowia większe, to akurat nic dziwnego. A tą kranówą przy łóżku to by się aż tak nie podniecał.

                • 6 2

          • ekhm

            nie, to są efekty panstwowej słuzby zdrowia. Prywatyzowac.

            • 3 0

        • Dash

          Miałam rodzić w Gdańsku bo tu mieszkam, ale „złapało” mnie w czasie wizyty w Warszawie. I jak tak czytam to chyba dzięki Bogu.... opieka - rewelacja! Jedzenie- bardzo dobre! Po porodzie dostałam naleśniki z truskawkami i twarogiem, barszczyk i na deser rogalika z budyniem. Kiedy potrzebny był doradca laktacyjny pojawił się po kilkunastu minutach i siedział ze mną ile potrzebowałam. Warunki? Super! Dwie pacjentki w jednym pokoju z w pełni wyposażoną łazienką. Ba! Na przewijakach w pokojach mieliśmy kilka rodzajów pieluch, pudry, octanisept,żele do mycia. A na wychodne prezent. Tak rodziłam w szpitalu PAŃSTWOWYM! Jak się chce to można!

          • 1 0

      • Jam już to NFZ albo Rządu

        Takie są posiłki jakie finansowanie szpitali. Pracownikom nic do tego, nie gotują posiłków u siebie w domu.

        • 2 0

    • w wiezieniu lepiej jedzą!

      • 2 0

    • Trzeba być durniem,żeby robić dziecko jedno drugie trzecie i kolejne kolejne kolejne tylko po to aby dostać kilka złoty a potem

      Kwestia czasu a zakręcą kurek z kasą i ten cały program 500 + tak szybko się skończy jak rozpoczął swoją działalność!

      To rodzice są od tego żeby zapewnić byt małemu człowiekowi a nie państwo!

      • 8 11

    • (1)

      a do ciebie nie dotarlo, ze odpowiednia dieta, wspomaga pacjenta? Nie wspominajac tu o matkach karmiacych, ktore mleka na suchym chlebie nie naprodukuja. Nie oburza cie sytuacja, kiedy pacjent je gorzej niz wiezien? Kolejna sprawa,mozna sobie przyniesc jedzenie z domu. A jak zlamiesz noge, to z wlasnym gipsem dymasz na SOR? Albo jak masz operacje, to uprzejmie dostarczasz rekawice, fartuchy, nici, sprzęt? Zobacz jaka masz stawke zywieniowa i zastanow sie co mozesz w domu za to ugotowac. Ile wg ciebie kosztuje kostka maska 2x2 cm, 3 kawalki chleba i skorka z pomidora?

      • 18 1

      • w szpitalu po porodzie

        na śniadanie dostałam spleśniały jogurt, końcówka 2016 roku, dosłownie nie mogłam w to uwierzyć, całe szczęście, że mąż i rodzina zadbali o te kwestie, to już nie chodzi o to, że ktoś oczekuje warunków hotelowych, ale coś takiego to delikatnie mówiąc przegięcie

        • 16 1

  • Redlowo (1)

    Trójkę dzieci rodzilam w redlowie,i za kazdym razem jak dla mnie szpital wzór , od Pani sprzatajacej po ordynatora wszyscy mili i uprzejmi.Jesli chodzi o jedzenie nie przesadzajmy szpital to nie Spa :)

    • 2 0

    • Redłowo ok!

      Szpital to nie spa, ale wczasy odchudzające mogą być. Rodziłam trzecie dziecko w Redłowie. Naprawdę w porządku szpital, położne i lekarze. Poprzednie dzieci nz Zaspie, ale dekadę temu- też nie narzekałam, tylko warunki byly gorsze, bo sale mniejsze i bez łazienek. A w Gdyni prz każdej sali łazienka, czysto, personel pomocny. Polecam wszystkim przyszłym mamą Redłowo.

      • 0 0

  • zaspa.. (5)

    Rodzilam miesiac temu na Zaspie i nie moge potwierdzic tych opinii. To byl moj pierwszy porod i duzy stres. Izba przyjec- pusto, bez problemu przyjeta na oddzial. Polozna przy porodzie - pani Karolina- rewelacja! Konkretna i mila zarazem, zajrzala do nas jeszcze po porodzie. Mialam szczescie trafic na nowy oddzial i standard zachwyca. A posilek ze zdjecia to sniadanie- wystarczajace, a po porodzie taku zestaw baaaardzo smakuje. Obiady smaczne i nie dawalam rady ich zjesc, bo porcje duze. Opieka ma oddziale- moze nikt nadmiernie nade mna nie skakal, ale jak tylko mialam jakies pytania to otrzymywalam pomoc. Z przyjemnoscia wroce na zaspe i powtorze porod. Moze trzeba nastawic sie ze to szpital a nie hotel...

    • 2 3

    • ja również, termin kwiecien 2018 r. pierwszy poród (3)

      te komentarze potęgują wielki strach i obawy co to będzie... chyba wybiorę Zaspę jednak opinie są tak podzielone, że człowiek ma mętlik w głowie :(

      • 1 0

      • (2)

        Dwa miesiące temu rodziłam na Zaspie swoje pierwsze dziecko i również potwierdzam - opieka super. Personel, mimo trudnych warunków (przepełnienie) bardzo się stara. Położne, które się mną opiekowały na porodówce, były bardzo miłe i wspierające, respektowały mój plan porodu (co prawda nie był zbyt wydumany), oferowały znieczulenie zzo (nie skorzystałam) i gaz (bardzo polecam, pomaga). Lekarz (młody) też w porządku. Ogólnie na oddziale pełna kultura, personel się przedstawia i rozmawia, podejście jak do człowieka - a o to się bardzo bałam. Dzięki położnej urodziłam sprawnie, bezpiecznie i bez nacięcia (położna uszanowała moją prośbę, bardzo jej za to jestem wdzięczna. Wyszło mi to na dobre, bo miałam tylko malutkie pęknięcie, którego potem w ogóle nie czułam, a ewentualne nacięcie byłoby większe). Na położnictwie też panie były bardzo pomocne, może nie każda z nich była jakaś bardzo wylewna, ale widać, że pracują tam osoby z powołania. Jeśli miałam pytania albo prosiłam o pomoc, to nie było z tym żadnego problemu. Jedyny słaby punkt to izba przyjęć. Po pierwsze jest tam duży ruch, po drugie z tego co zauważyłam, jedna z pań potrafi być nieprzyjemna i podnieść człowiekowi ciśnienie. Byłam na tej izbie kilka razy i potem już po prostu nie słuchałam tej pani ;) Z nią ma się do czynienia tylko przez chwilę. Potem z lekarzem na izbie jest już inna rozmowa, a potem idzie się na oddział, gdzie jest ok. Po wszystkich tych przerażających opowieściach porodowych naprawdę bardzo bałam się porodu. Tymczasem wyszłam z Zaspy bardzo zadowolona :)

        • 0 0

        • to świetnie! (1)

          dziękuję za opinię, podniosła mnie na duchu :) mam nadzieję, że będę równie zadowolona jak Pani :)

          • 0 0

          • Napisalam, bo pamietam, ze ja tez szukalam dobrych opinii w gaszczu tych zlych ;) Naprawde nie sadzilam, ze w ogole mozna byc zadowolonym z porodu! Rodzilam z troche starsza polozna i ona, tak jak pisalam, bardzo mi pomogla, byla doswiadczona. Myslalam ze lepiej trafic do mlodej poloznej, a jednak niekoniecznie. Powodzenia! :)

            • 1 0

    • Niedługo będę rodzić i jestem na etapie wybierania szpitala. Twoja opinia jest bardzo pomocna.

      Pozdrawiam

      • 0 0

  • (2)

    oj tam, oj tam. Nie za empatię mi płacą, tylko za nadzór nad przebiegiem porodu. Za mizianie jest odpowiedzialny mąż, partner, konkubent, chłopak, kochanek itd.

    • 10 6

    • (1)

      no pewnie, a jak urodzi martwe to najwyżej się jej powie, że se urodzi następne. Co nie?

      • 1 1

      • co ma martwe dziecko do sztucznych uśmiechów pod adresem rodzącej, bo nie za bardzo zrozumiałem przesłania. Poród to nie żadne mistyczne przeżycie jak to wciskają kobietom te kolorowe pisma- to natura. A w naturze nie ma mistycyzmu, tylko realne życie.

        • 2 1

  • opinie dotyczące porodówek są tak mieszane, że nie wiadomo którą wybrać.

    Chyba najlepiej jechać tam gdzie najbliżej.

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

II Ogólnopolska Konferencja Naukowa Prawa Medycznego: Nowoczesne technologie a prawo medyczne

konferencja

Certyfikowany kurs pierwszej pomocy

warsztaty, spotkanie

Targi kosmetyczne i fryzjerskie - Uroda

targi

Najczęściej czytane