• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Życie po przeszczepie. "Jak mi włożyli nerkę, to jakby mi włożyli nowe baterie"

Piotr Kallalas
26 października 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 

- Za pierwszym razem dostałam telefon, że jestem w rezerwie. Dostałam ataku paniki, zaczęłam płakać i krzyczeć. Nie miałam nawet spakowanej torby, którą powinnam mieć przy sobie cały czas. Dopiero mój narzeczony mnie uspokoił. Wtedy nie wyszło. Później miałam kolejny telefon, też rezerwa - było spokojniej. Dopiero trzeci telefon i hasło "jedziesz na przeszczep" poskutkowały operacją - opowiada Kasia z Gdyni. Po nagłym ataku choroby przez 7,5 roku była dializowana 3-4 razy w tygodniu. Teraz, dzięki operacji, wróciła do aktywności. Znowu cieszy się górami i spełnia swoje taneczne pasje.



Czy zgodził(a)byś się na przeszczep swoich organów po śmierci?

Jak wygląda życie po przeszczepie? 26 października obchodzimy Światowy Dzień Donacji i Transplantacji. Rozmawiamy z pacjentką Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego o tym, jak wygląda życie osoby czekającej na przeszczep i tej, która go otrzymała.

Pani historia jest dosyć nietypowa. Zazwyczaj pacjenci rozpoczynają dializy po długim okresie pogarszania się stanu zdrowia i parametrów organizmu.

Katarzyna: Moje perypetie nerkowe rozpoczęły się w pechowym 2013 roku, kiedy w Wielkanoc dostałam ataku zespołu hemolityczno-mocznicowego, a więc rzadkiej choroby, o której nie miałam wcześniej najmniejszego pojęcia. Później okazało się, że w moim przypadku schorzenie miało podłoże genetyczne. W jednej chwili rozpoczęłam 7,5-letnią przygodę z dializami.

Nawet 15-20 proc. rodzin odmawia przeszczepu organów bliskich po śmierci Nawet 15-20 proc. rodzin odmawia przeszczepu organów bliskich po śmierci
Co dokładnie się wydarzyło?

Wcześniej praktycznie nie chorowałam. Pojechałam do rodziców na święta i jeszcze w sobotę byłam na spotkaniu ze znajomymi. W niedzielę zaczęłam się trochę gorzej czuć, a we wtorek już jedną nogą byłam na drugim świecie. Zatrzymali mnie w szpitalu w Toruniu, gdzie ściągnęli specjalną aparaturę do plazmaferezy (wymiany osocza) z Bydgoszczy. Po dwóch tygodniach trafiłam do UCK w Gdańsku, ponieważ w Gdańsku mieli warunki do leczenia mnie. Rozważali też inne ośrodki, ale Gdańsk był najbliżej mojego domu w Gdyni. To był szok, na początku wręcz nie byłam w stanie samodzielnie chodzić czy się kąpać. Dotarło do mnie, że życie, być może bezpowrotnie, zmieniło się o 180 stopni. Mówiąc prosto - moje kanaliki nerkowe się zapchały i nerki przestały działać. Rozpoczęłam leczenie w Gdańsku, które polegało na tym, że codziennie miałam albo plazmaferezę (wymianę osocza), albo dializę.

W jakim wymiarze?

Po wyjściu ze szpitala standardowo trzy razy w tygodniu, czasem cztery - razem z dodatkową dializą w niedzielę. Każda procedura trwała po 4 godziny. Problemem była również moja kondycja. Wyjście na bulwar w Gdyni stanowiło moje maksymalne możliwości. Na początku robiłam trzy podejścia do wejścia na trzecie piętro. Chciałam skończyć studia, ale sytuacja była, jaka była. Natomiast od 2014 roku podjęłam pracę i do dziś jestem aktywna zawodowo.

Czy jest szansa wyjazdów z miasta w takim reżimie dializowym?

Jest, chociaż nie jest to łatwe. Udawało mi się podróżować, ponieważ miałam dializy gościnne w innych ośrodkach medycznych. Dializowałam się w Zakopanem, we Wrocławiu - w ten sposób zwiedziłam pół Polski.

Czy od razu pojawiła się myśl o przeszczepie?

Początkowo tak, ale podczas badań w Bergamo okazało się właśnie, że choroba ma podłoże genetyczne i zaczęły się schody. Musiałam rozpocząć kurację lekiem (soliris), który nie był refundowany w Polsce (refundowany od 2018 roku), a jest jednym z najdroższych leków na świecie. Dopiero po decyzji o refundacji tego leku mogłam zgłosić się na listę do przeszczepu.

Czy dawcy szpiku są wciąż potrzebni? Czy dawcy szpiku są wciąż potrzebni?
Pojawiły się jakieś wątpliwości?

Czułam strach, autentycznie - niesamowity strach. W stacji dializ spotykałam się wyłącznie z pacjentami, którym nie wyszło. Nie znałam chorych, którzy po przeszczepie wrócili do normalnego życia. Miałam opór - do tego bałam się operacji.

To jak to się stało, że ostatecznie trafiła pani na listę?

Byłam zmuszona, śmieję się, że mój narzeczony powiedział, że mnie zostawi, jeśli się nie zgłoszę na listę.

Może to głupie pytanie, ale ile ma pani teraz nerek?

Dużo ludzi myśli, że miałam przeszczep dwóch nerek, natomiast przeszczepiono mi jedną. Obecnie mam trzy, w tym tę jedną nową, działającą.

Wróćmy do momentu, kiedy mniej więcej po 1,5 roku oczekiwania na liście biorcy pojawiła się informacja o przeszczepie.

Za pierwszym razem dostałam telefon, że jestem w rezerwie. Dostałam ataku paniki, zaczęłam płakać i krzyczeć. Nie miałam nawet spakowanej torby, którą powinnam mieć przy sobie cały czas. Dopiero mój narzeczony mnie uspokoił. Wtedy nie wyszło. Później miałam kolejny telefon, też rezerwa - było spokojniej. Dopiero trzeci telefon i hasło "jedziesz na przeszczep" poskutkowały operacją.

O dziwo byłam zupełnie spokojna i opanowana, pomyślałam, że jeśli rzeczywiście dostanę tę nerkę, to wtedy będę się cieszyć. Zadzwoniłam do narzeczonego i mówię: "słuchaj, głupia sprawa, bo chyba jadę na przeszczep". Oczywiście też płakałam i krzyczałam, ale dopiero gdy wieźli mnie na operację.

Zmiana życia po przeszczepie była odczuwalna od razu?

Kiedy mi włożyli nerkę, to jakby mi włożyli nowe baterie. Cztery miesiące po przeszczepie byłam już w górach i wdrapałam się szlakiem do Morskiego Oka, zaliczając Dolinę Kościeliską i Chochołowską. Wróciłam do względnie normalnego życia, wróciłam do wspomnianych gór, wróciłam do tańca i jestem aktywna.

Opinie (47)

Wszystkie opinie

  • zgodnie z prawem organy pobiera się od żywych osób (6)

    • 9 12

    • Nieznajomość prawa... (4)

      Przed wypowiedzią w tonie znawcy proponuję zapoznać się z ustawą odnośnie przeszczepiania i pobierania narządów na terenie RP.

      Przeszczepienie od dawcy spokrewnionego tzw rodzinne - tak, od żywego dawcy. Jedna nerka.

      Przeszczepienie od dawcy zmarłego - dawca z orzeczoną, potwierdzoną ściśle wg procedur, śmiercią mózgową.

      • 14 7

      • Po co im to tłumaczysz. Tu sami eksperci. Mówią co wiedzą, ale nie zawsze wiedzą co mówią.

        • 8 5

      • śmiercią mózgową (2)

        serce bije ale orzeka się, że jest trupem, są ludzie którzy dostali orzeczenie o ŚM a mimo to dziś żyją i cieszą się z życia,

        Niemieccy hitlerowcy też mieli ścisłe procedury, co z tego jak faktem jest, że mordowali ludzi.

        ustawę znam jasno jest w niej napisane, że organy pobiera się od żywego organizmu, gdy serce przestanie bić nie wolno pobierać organów a orzekanie ŚM jest wątpliwe i zawsze można podważyć

        • 6 7

        • (1)

          Serce często pracuje bo jest stymulowane przez urządzenia zewnętrzne. Wyłączasz urządzenie i serce też przestaje bić.

          • 5 7

          • w sytuacji gdy serce jest już stymulowane nie pobiera się organów

            • 6 4

    • Prof. dr hab. n. med. Jan Talar

      Człowiek, który wybudził ze śpiączki wielu ludzi. Dotychczas nikt nie udowodnił, że się myli. Co najwyżej słychać jakieś niemerytoryczne achy i ochy jego kolegów lekarzy, że ma wątpliwości.

      • 7 2

  • Opinia wyróżniona

    Brawo Kasiu... cała Ty

    • 11 2

  • Mnie to rozwala, że są ludzie, którzy negują ideę przeszczepów i nie zgadzają się na pobranie narządów (6)

    Na tym portalu jest silna grupa antyprzeszczepów. Już nawet nie chce mi się pisać jacy jesteście zacofani i egocentryczni. Pomijam nawet, że kłóci się to z wiarą katolicką, a podobno 90% Polaków to katolicy.
    To jest po prostu smutne i świadczy o zerowym poziomie wiedzy i pojmowania świata. Życzę tym, którzy są tak bardzo przeciwko przeszczepom, żeby kiedyś musieli o taki przeszczep poprosić. Od razu wam się zmieni optyka, jak matka, ojciec czy inna rodzina nagle zyska nowe życie po przeszczepie.

    • 24 12

    • tylko teraz wychodzi, że ta grupa antyszczepów miała racje (2)

      to był eksperyment i transplantacja to też jest eksperyment, nikt nie neguje samego zabiegu ale kwestii stwierdzania śmierci mózgu która jest dyskusyjna, do dziś mózg nie jest zbadany dokładnie i nie wiemy jak dokładnie funkcjonuje, serce bije ale stwierdza się śmierć mózgu,
      patrz się na siebie a nie bierzesz na ostrze noża - "tacy wy katolicy, a jak będziesz potrzebował to zobaczysz," takie gadanie, aby grać na emocjach

      • 7 8

      • (1)

        Śmierć mózgu stwierdza się na podstawie kryteriów które we wcześniejszych obserwacjach świadczyły o tym że pacjent nie wyzdrowieje i nie odzyska świadomości.

        • 3 7

        • Kryteria harwardzkie. Już dawno poddano je w wątpliwość bo wyznaczono je w latach 60 tych. Skoro człowiek nie żyje to dlaczego przy pobieraniu organów u dawcy stasuje się narkozę?

          • 5 2

    • Prof. Jan Talar

      Lekarz, który wybudził ze śpiączki wielu ludzi. Chciałbym posłuchać merytorycznej debaty z nim, ale najwyraźniej jego koledzy lekarze obawiają się. Co najwyżej "ubolewają", że profesor się z nimi nie zgadza.

      • 6 1

    • (1)

      Fajne nowe życie. Nie można pracować, leki do końca życia i kilkukrotnie większe narażenie na nowotwory.

      • 2 7

      • Brednie. Nie masz pojęcia o niczym, co?

        • 5 2

  • Opinia wyróżniona

    (4)

    BRAWO, ja jestem dwa lata po przeszczepie, a rok temu amputowali mi nogę, a teraz zapisałem się na sporty walki i idzie ... zawsze trzeba zaczynać od głowy - wszystko sobie poukładać i realizowaćmswoje pomysły / marzenia... Tak trzymaj...

    • 33 4

    • (1)

      Super masz rację, głowa zdrowa, to wszystko można

      • 9 0

      • No właśnie głowa nie bardzo

        • 1 1

    • Sporty walki z przeszczepioną nerką? (1)

      Powinni Ci ją zabrać i dać komuś normalnemu. Chyba, że trollujesz , bo nie chce mi się wierzyć, że ryzykujesz rozwalenie nerki i ponowne dializy

      • 4 3

      • pewnie dopiero kończysz podstawówkę

        skoro nie kojarzysz nazwiska Saleta

        • 0 0

  • Bergamo (10)

    Dlaczego badania w Bergamo ? Nasza służba zdrowia tak działa źle , że trzeba szukać gdzie indziej? to za to płacimy 9 % składki zdrowotnej. Jestem pełna podziwu , ciesze się, że udało się pani.Cudowna historia.

    • 6 8

    • Nie wystarczy napisać, że płacimy 9% składki (6)

      Ten oczywisty rozbój to np 10 tys miesięcznie jak mój znajomy i ok 5 tys jak ja wpłaty na tę studnię bez dna. I to nie mając żadnej gwarancji, że dostaniesz się do lekarza. W tym kraju nie oołaca się uczciwie pracować.

      • 12 3

      • Było iść do seminarium albo do klasztoru :)

        • 2 3

      • Skąd twój znajomy ma 10 tysi

        jak zarabia 2 590 brutto?

        • 2 8

      • (2)

        Ta studnia jest bez dna bo ludzie biedni też chorują i to poważnie. Ich leczenie potrafi w jeden dzień pochłonąć całą roczną składkę zdrowotną twojego kolegi. Mógłbyś powiedzieć że cię to nie obchodzi, niech umierają skoro nie mają pieniędzy na leczenie, tylko wtedy lądujemy w USA gdzie jest jeszcze gorzej, nawet jak nie jesteś biedny.

        • 5 6

        • No, w USA strasznie źle jest

          • 5 0

        • I ty to piszesz w sytuacji, gdzie Rząd marnuje pieniądze, robi nieudane reformy NFZ i nie jest w stanie zapewnić choćby podstawowej opieki medycznej z własnej winy?

          • 5 0

      • Czy też płaczesz, kiedy z naszego bezwypadkowego, komunikacyjnego OC pieniążki trafiają do piratów drogowych?

        Na tym polega idea ubezpieczeń.

        • 0 0

    • Dlatego Bergamo

      aHUS jest chorobą rzadką i w Bergamo znajduje się instytut zajmujący się badaniami nad tą chorobą.

      • 6 1

    • "Nasza służba zdrowia tak działa źle , że trzeba szukać gdzie indziej?"

      Tak, a o co chodzi?

      • 2 2

    • płacimy na tych, co im się pracować nie chce i ubezpieczać, ale do badań pierwsi

      • 6 1

  • (1)

    Czekam i czytam...

    • 1 0

    • Ja też

      Czekam i czytam

      • 0 0

  • niestety

    jedni umierają drudzy giną na wojnie

    • 1 3

  • Przeszczepcie mi plecy (3)

    Też chciał bym się cieszyć życiem i chodzić po górach :(

    • 4 8

    • Przeszczepić się nie da (raczej kręgosłupa nie pleców) ale są sztuczne dyski, fuzje i inne operacje, które pozwalają wrócić do żywych. Choć czasami się nie da i trzeba cierpieć, to straszna choroba

      • 2 0

    • Na swoją dyskopatię pracowałeś latami

      • 2 4

    • A ma Pan potwierdzenie w aktualnych badaniach obrazowych?

      MRI najlepiej? I najlepiej skonsultowane przez neurochirurga?
      Bo niektóre zmiany się mogą cofnąć (np. wypuklina) i przyczyną bólu są napięte mięśnie, zespół mięśnia gruszkowatego - leczone fizjoterapeutycznie. Albo zmiany w stawach międzywyrostkowych (leczenie termolezją) - to elementarz neurochirurgii.
      I zdrowia życzę!

      • 0 0

  • Zwolennnikom przeszczepów podaje pod rozwage (2)

    Żeby nie skończyło się jak w Chinach, chcesz czy nie podpadłeś krajowi ,pobiorą od ciebie organy bo ktoś ważny potrzebuje.dla przypomnienia organy pobiera się od osób żywych, a klinika Budzik pokazała że ludzie jednak wybudzają się że stanów beznadziejnych

    • 8 11

    • Dlatego przy budowie "budzika" Błaszczyk miała cały czas pod górkę. Przeszczepowy biznes musi się kręcić.

      • 2 4

    • Jesteś w błędzie

      W "budziku" ludzie są w śpiączce, żyją beż aparatury. Organy pobiera się od osób po śmierci pnia mózgu. Niestety jeszcze potrzeba wiele edukacji

      • 2 4

  • Chyba coraz mniej chętnych do darowania swoich organów "po śmierci". Biznes się chyba nie spina że cały czas artykuły na ten temat.

    • 5 14

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Prowadzenie cukrzycy u kobiet z cukrzycą ciążową lub cukrzycą typu I

badania

Z psychodietetyczką przy herbacie: Q&A z Aleksandrą Spychalską

spotkanie, spotkanie

Prowadzenie cukrzycy u kobiet z cukrzycą ciążową lub cukrzycą typu I

badania

Najczęściej czytane