• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zmarł na SOR-ze, bo nie rozpoznano zawału. Szpital proponuje 2 tys. zł zadośćuczynienia

Ewa Palińska
8 października 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Pan Jacek zgłosił się na gdyński SOR 4 kwietnia 2018 roku, ok. godz. 2. Ostateczne potwierdzenie, że doszło do zdarzenia medycznego, rodzina zmarłego otrzymała na początku września 2020 roku. Pan Jacek zgłosił się na gdyński SOR 4 kwietnia 2018 roku, ok. godz. 2. Ostateczne potwierdzenie, że doszło do zdarzenia medycznego, rodzina zmarłego otrzymała na początku września 2020 roku.

Miał 55-lat, nie chorował przewlekle, ale dwa lata temu umarł na SOR-ze. Pan Jacek po pomoc zgłosił się do Szpitala Wincentego a Paulo w Gdyni, skarżąc się na ostry ból brzucha oraz wymioty. Od dwóch lat jego rodzina szuka sprawiedliwości. W końcu Wojewódzka Komisja ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych w Gdańsku ustaliła, że mężczyzna zmarł, bo pracownicy SOR-u zignorowali objawy postępującego zawału mięśnia sercowego. Teraz szpital zaproponował rodzinie pana Jacka zadośćuczynienie w wysokości 2 tys. złotych. - Bardziej niż śmiesznie niska wysokość proponowanego odszkodowania boli to, że nikt z tych, którzy zawinili, nawet nas nie przeprosił i nie okazał skruchy - skarży się syn zmarłego.



Czy zdarzyło ci się złożyć kiedyś oficjalną skargę na pracowników ochrony zdrowia?

Trudno pogodzić się ze śmiercią bliskiej osoby. Szczególnie jednak boli myśl, że gdyby nie zaniedbanie czy zwyczajny błąd, można by było śmierci uniknąć.

Pan Jacek na gdyński SOR zgłosił się 4 kwietnia 2018 roku, ok. godz. 2.

- Tata skarżył się na ból brzucha promieniujący do innych narządów, męczyły go wymioty, ale czuł się na tyle dobrze, że chwycił za kluczyki od samochodu i do szpitala pojechał sam - opowiada Michał, syn zmarłego pana Jacka. - Na triażu jego przypadek oceniono jako "żółty" [pacjenci, którzy odnieśli obrażenia i wymagają pomocy medycznej, jednak opóźnienie w jej wdrożeniu nie zagraża ich życiu; ich właściwe leczenie powinno rozpocząć się najpóźniej w pierwszej dobie od zdarzenia - dop. red.]. Stan taty w kolejnych godzinach przebywania na oddziale stale się pogarszał, aż do zatrzymania akcji serca, które nastąpiło po godz. 11. To, że leżący już bez przytomności tata potrzebuje pilnej pomocy, zgłosiła personelowi mama, która przyjechała w międzyczasie na miejsce. O godz. 11:36 podjęto nieudaną próbę przywrócenia krążenia. Opierając się na błędnym i niedokładnym wywiadzie z pacjentem, personel szpitala przez ponad dziewięć godzin ignorował ewidentne objawy zawału serca, a tata do czasu, kiedy nastąpiło zatrzymanie krążenia, którego nie udało się już przywrócić, oczekiwał na przyjęcie w związku z podejrzewanym zapaleniem otrzewnej. To właśnie oczekiwaniem na przyjęcie na inny specjalistyczny oddział lekarze uzasadnili nieudzielenie pomocy przed wystąpieniem zatrzymania krążenia. Wszystkie działania lekarzy dotyczyły podejrzewanego zapalenia trzustki, o czym informowano moich rodziców, natomiast zawał mięśnia sercowego nie został w porę rozpoznany i nie rozpoczęto niezwłocznie leczenia, a przecież w leczeniu zawałów każda minuta jest na wagę złota. Co więcej, z dokumentacji medycznej, którą wydano na nasz wniosek, wynika, że nie zostały zachowane procedury medyczne, a leczenie było niezgodne z aktualną wiedzą i praktyką medyczną. Nie zostały podjęte wszelkie konieczne procedury medyczne, w efekcie czego mój tata zmarł po dziewięciu godzinach oczekiwania na pomoc na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym - dodaje.

Sprawę rozstrzyga komisja, a nie sąd



Bliscy pana Jacka wystąpili do Wojewódzkiej Komisji Ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych w Gdańsku z wnioskiem o ustalenie, kto zawinił.

Komisje stwarzają pacjentom poszkodowanym przez tzw. błędy lekarskie (w terminologii komisji: zdarzenia medyczne) alternatywną w stosunku do procesu sądowego drogę dochodzenia należnego im odszkodowania.

We wniosku, oprócz wskazania podstawowych informacji, konieczne jest określenie "zdarzenia medycznego" stanowiącego podstawę wniosku oraz dołączenie uzasadnienia uprawdopodobniającego jego zaistnienie. We wniosku należy zawrzeć propozycję wysokości odszkodowania i zadośćuczynienia. Maksymalna wysokość świadczenia (odszkodowania i zadośćuczynienia) z tytułu jednego zdarzenia medycznego w odniesieniu do jednego pacjenta w przypadku zakażenia, uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia pacjenta wynosi 100 tys. zł, natomiast w przypadku śmierci - 300 tys. zł.

W rubryce "propozycja wysokości odszkodowania i zadośćuczynienia" wpisali najwyższą dopuszczaną kwotę, 300 tys. zł.

- Nie sposób przeliczyć tego, co się stało, na pieniądze, żadne zadośćuczynienie nie zwróci naszej rodzinie taty, męża, nie spowoduje, że moja córka odzyska szansę, by spędzić czas z dziadkiem, który miał tylko okazję nosić ją na rękach jako niemowlę. Widząc, że nikt z przedstawicieli szpitala nie jest w stanie poczuć się do moralnej odpowiedzialności za to, co się stało, pokazując tylko lekceważenie i brak zainteresowania, chciałem, by odczuli wagę tej sprawy chociaż finansowo. Aby ktoś w końcu im powiedział, że tak nie można postępować z ludźmi - przekonuje syn pana Jacka.
Jeżeli uważasz, że w trakcie leczenia w szpitalu lekarze postawili błędną diagnozę, zastosowali niewłaściwy lek, terapię lub popełnili inny błąd, w wyniku którego doszło do uszkodzenia ciała lub pogorszenia zdrowia, zakażenia albo śmierci bliskiej ci osoby, możesz to zgłosić do Komisji ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych. Jeżeli uważasz, że w trakcie leczenia w szpitalu lekarze postawili błędną diagnozę, zastosowali niewłaściwy lek, terapię lub popełnili inny błąd, w wyniku którego doszło do uszkodzenia ciała lub pogorszenia zdrowia, zakażenia albo śmierci bliskiej ci osoby, możesz to zgłosić do Komisji ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych.

Komisja stwierdza, że do zdarzenia medycznego doszło



Wojewódzka Komisja do Spraw Orzekania o Zdarzeniach Medycznych w. Gdańsku 6 grudnia 2019 roku wydała orzeczenie, stwierdzając, że "doszło do zdarzenia medycznego polegającego na niezgodnym z aktualną wiedzą medyczną leczeniu skutkującym śmiercią Jacka (nazwisko znane redakcji)" - a więc potwierdziła, że mężczyzna umarł przez błąd lekarzy.

Kosztami postępowania, które zostały ustalone na kwotę 650 zł (200 zł - opłata za wniosek, 450 zł - opinia biegłego) komisja obciążyła spółkę Szpitale Pomorskie.

- (...)W ocenie Komisji, podjęte przez personel Szpitala św. Wincentego a Paulo w Gdyni działania nie były prawidłowe - czytamy w uzasadnieniu. - Podmiot leczniczy, pomimo poprawnie dokonanej analizy wstępnej - o czym świadczą badania podmiotowe i przedmiotowe, w tym wyniki badań laboratoryjnych - nie wykonał wbrew wskazaniom wynikającym z dolegliwości bólowych pacjenta badania elektrokardiograficznego w pierwszych godzinach hospitalizacji oraz badania biochemicznego markerów zawałowych celem wykluczenia źródła pochodzenia symptomów w postaci zawału serca (...).

Szpitale Pomorskie odwołują się od decyzji Komisji



27 marca 2020 roku Szpitale Pomorskie złożyły wniosek o ponowne rozpoznanie sprawy. W uzasadnieniu czytamy:

- (...)Podmiot leczniczy podnosi, iż orzeczenie w niniejszej sprawie wydane zostało wbrew treści zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego, w szczególności opinii biegłego. Jak wynika bowiem z treści powyższej opinii, postępowanie diagnostyczo-lecznicze podmiotu leczniczego w niniejszej sprawie było adekwatne do stanu pacjenta. Komisja, zdaniem podmiotu leczniczego, błędnie zinterpretowała treść opinii biegłego, który wskazał jednoznacznie, iż zawał serca, będący bezpośrednią przyczyną śmierci pacjenta, a stwierdzony w badaniu elektrokardiograficznym wykonanym o godz. 10.15, miał charakter ostry (świeży), tym samym nie mógł zostać stwierdzony przy przyjęciu do szpitala o godz. 2 ani w trakcje wstępnej diagnostyki wykonywanej od chwili przyjęcia. Również postępowanie pracowników medycznych podmiotu leczniczego po stwierdzeniu zawału serca o godz. 10:15 biegły uznał za właściwe (...).
Komisja po rozpatrzeniu odwołania ponownie jednak stanęła po stronie rodziny pana Jacka. W orzeczeniu wydanym 21 lipca 2020 roku napisano:

- (...)Komisja rozpoznając wniosek o ponowne rozpatrzenie zdarzenia, całościowo przeanalizowała zgromadzony w tej sprawie materiał dowodowy. W ocenie Komisji miało miejsce zdarzenie medyczne (...).

Życie wycenione na 2 tys. zł



Ostatecznie szpital zaproponował rodzinie pana Jacka 2 tys. zł odszkodowania.

- W piśmie datowanym na 8 września 2020 r. Komisja poinformowała nas, że Szpitale Pomorskie proponują nam 2 tys. zł odszkodowania za możliwe przyczynienie się do śmierci mojego taty - mówi Michał. - Wypełniając formularz, wiedziałem, że postawa szpitala nie rokuje tego, że placówka weźmie odpowiedzialność za swoje zaniedbanie. Wysokość zaproponowanego odszkodowania boli tym bardziej, że nikt ze strony Szpitali Pomorskich nie próbował się w tej sprawie z nami skontaktować, by cokolwiek wyjaśnić albo przeprosić - skarży się syn zmarłego.
Bliscy pana Jacka odrzucili proponowane zadośćuczynienie. Zamierzają walczyć o to, aby sprawiedliwości stało się za dość.

Od śmierci pana Jacka minęło dwa i pół roku. Dlaczego jego rodzina zwlekała tak długo z nagłośnieniem sprawy?

- Nie chcieliśmy działać pod wpływem emocji, ani tym bardziej działać w odwecie. Kiedy jednak postępowanie wyjaśniające dobiegło końca, stwierdziłem, że warto na przykładzie naszej historii zachęcić innych do tego, aby walczyli o swoje prawa, bo może dzięki temu podniesione zostaną standardy opieki - tłumaczy syn pana Jacka. - Wiele osób w podobnej sytuacji nie robi nic, nie wie, gdzie się zgłosić, przez co zaniedbania w szpitalach cały czas się zdarzają. Mamy szansę to ukrócić, dlatego nie pozostawajmy bierni. Szpitale Pomorskie stworzyły na gdyńskiej izbie przyjęć piekło, w którym tkwią lekarze i do którego trafiają pacjenci. A wszystko to w poczuciu bezkarności i braku odpowiedzialności. A przecież działają za publiczne pieniądze, więc powinni działać w interesie pacjenta - przekonuje.

Szpital przeprasza, ale nie poczuwa się do winy



Spółka Szpitale Pomorskie nie zgadza się z opinią wydaną przez Komisję ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych. Dlatego też nie widzi potrzeby, aby proponować skarżącym ugodę.

- Bardzo współczujemy rodzinie pacjenta, ale w czasie toczącego się postępowania przed Wojewódzką Komisją do spraw Orzekania o Zdarzeniach Medycznych w Gdańsku biegły stwierdził w swojej opinii, że diagnostyka wykonana przy przyjęciu pacjenta w Szpitalu św. Wincentego a Paulo w Gdyni była adekwatna do stanu pacjenta - mówi Małgorzata Pisarewicz, rzecznik spółki Szpitale Pomorskie. - W sprawie była wydana korzystna opinia biegłego, stwierdzająca, że przyczyna śmierci miała charakter ostry i że nie było związku pomiędzy zarzutami, które formułuje rodzina, a zgonem. Mimo to komisja orzekła - do czego ma prawo - że doszło do zdarzenia medycznego. W tym stanie rzeczy nie mieliśmy żadnych podstaw, by rozważać proponowanie skarżącym ugody, mieliśmy natomiast obowiązek formalny wystąpić z propozycją kwotową. Co istotne, postępowanie przed Komisją nie prowadzi do przyznania przez ten organ jakiejkolwiek kwoty.

Miejsca

Opinie (174) ponad 10 zablokowanych

  • trupialnia

    Moją żonę z zapaleniem wyrostka na zaspie wypisali . Jak poprosiłem o wypis to się zestali, zabrałem papiery i zawiozłem ją do UCK-u . Natychmiast poszła na stół.

    • 20 0

  • (1)

    Następna kasta nie do ruszenia !!! Ręka rękę myje "święte krowy " nie do ruszenia !!!

    • 34 1

    • kto się nie rusza?

      • 0 3

  • szpital w Gdyni omijać z daleka (2)

    szpital w Gdyni omijać z daleka.To najgorszy szpital ze wszystkich.

    • 32 0

    • na Zaspie też umierają w upodleniu (1)

      Zaspa w Gdańsku nie lepszy,też umieralnia bez pomocy dla pacjentów i kilkanście godzin czekania na lekarza,nawet starzy,po 90-tce.Dodam,że lekarze to beznadzieja,nie słuchają pacjentów,nie czytają opisów chorób i objawów,obrażają ludzi,czują się bogami.Brak empatii u personelu to norma a arogancja i brak kultury lekarzy lekarzy przechodzi ludzkie pojęcie.Pielęgniarki niedoszkolone,bez nadzoru

      • 1 0

      • Mój Boże!

        • 1 0

  • W Gdańsku Zaspie pan doktorek na SOR kilka lat temu (4)

    stwierdził u bliskiej mi osoby że silny ból w klatce piersiowej to promieniujący ból od kręgosłupa i...wypisał do domu. Po paru godzinach ta osoba zmarła. Miejmy nadzieję że zadufanego doktorka kiedyś dosięgnie sprawiedliwość..

    • 38 0

    • a na czym ta sprawiedliwość miałaby polegać? (1)

      • 0 2

      • Może go proboszcz zaprosi do siebie

        • 2 0

    • tacy szybko tam awansują

      Nie miej nadziei,na pewno już awansował

      • 4 0

    • Prawda. Też mam fatalne doświadczenia z tym szpitalem - mordownia.

      • 1 0

  • Małe manipulacje.

    Pojechał z bólem brzucha, stwierdzono zapaleniem otrzewnej, po 8h dostał zawału serca i na niego zmarł - tak wynika z artykułu P. Ewy (oczywiście trzeba czytać coś więcej po za tytułem..).

    * Syn podaje ze zawał trwał 11 godzin, czy nie mija się z prawdą? Emocje, żal - romumiem, ale dlaczego nagłówek artykułu podaje nieprawdę, tzn. sugeruje ze przy diagnozie nie rozpoznano zawału?

    • 2 19

  • SOR w Gdyni

    ja na szczęście tylko raz miałam "przyjemność" bycia na Sorze w Gdyni.
    Po upadku ze schodów spuchła mi noga - najpierw pojechałam z synem na pogotowie, gdzie zrobiono mi rentgen i stwierdzona, że to złamanie, a ponieważ było to około godz.21 z pogotowia zostałam przekierowana na SOR , żeby tam założono mi gips. Tam wykonano mi powtórny rentgen- 2 lekarzy skonsultowało wyniki - w efekcie diagnoza brzmiała- stłuczenie (opuchlizna była olbrzymia i nie mogłam stanąć na tej stopie), i tak bez żadnych lekarstw, informacji jak postępować z nogą dano mi wypis, na pytanie czy dostanę zwolnienie skierowano mnie do lekarza rodzinnego. Ponieważ ból i opuchlizna były coraz silniejsze pojechałam na prywatną wizytę - no i okazało się, że mam awulsyjne złamanie kości.
    tak więc jeśli tacy specjaliści leczą w tym szpitalu nic dziwnego, że tak zdiagnozowani pacjenci mogą ponieść tragiczne konsekwencje jak śmierć.

    • 30 0

  • Lekarze

    Szpital w Gdyni ma od dawna brzydka opinię kiedyś taką miał Szpital w Wejherowie teraz nie ma co porównywać. Ludzie jak mają iść do Szpitala Miejskiego mają dreszcze i coś jeszcze. Dlaczego tam na wszystkie bóle serwują Ketonal obojętnie co by bolało ale diabeł pewno tkwi w szczegółach pewno nasze ministerstwo zdrowia najlepiej ten lek pewno refunduje. Jedno trzeba przyznać że żaden kraj nie może się pochwalić takimi lekarzami jakimi my mamy na komisjach w Zusie cudotwórcy chodząc po specjalistach np z chorobami przewlekłymi i nie tylko mamy tyle przeciwskazań ale na komisji u tego samego lekarza człowiek wychodzi wyleczony nie trzeba jechać za grube pieniądze do cudownych miejsc mamy je na komisjach i tym mało kto może się pochwalić.

    • 16 0

  • Tyle, że ten przypadek według opisu wygląda jak z serialu Dr. House (6)

    A nie każdy lekarz jest serialowym genialnym doktorem.

    I wbrew temu co twierdzi rodzina, to nie są ewidentne objawy zawału. No bo typowymi objawami zawału serca nawet w literaturze medycznej nie są ból brzucha i wymioty.
    Typowymi objawami zawału serca są: ból w klatce piersiowej, duszności, bladość skóry i poty, tachykardia, zawroty głowy, osłabienie. Pojawiają się owszem czasem nudności, ale ból brzucha to już wogóle nie słyszałem, żeby ktoś wykazywał przy zawale. Wogóle nie słyszałem, żeby ktoś mając zawał nie miał bólu klatki piersiowej lub tachykardii.

    To brzmi z objawów właśnie jak zapalenie otrzewnej. Ból brzucha, wymioty, bladość skóry i poty to są normalne objawy zapalenia otrzewnej. To naprawdę chyba tylko bardzo doświadczony kardiolog byłby w stanie po takich objawach podejrzewać zawał, a takich na SOR raczej nie spotkasz.

    • 12 23

    • wszystkie łapki idą w dół, ale to niestety albo stety prawda co piszesz

      • 7 2

    • jasne...trudny przypadek...akurat na tych zajeciach mnie nie było, a pozatym nie umiem skladac faktów i logicznie myslec bo mnie nie nauczyli:)

      • 2 4

    • maska brzuszna zawału serca (2)

      Może Ty o masce brzusznej zawału serca nie słyszałeś, ale student pierwszych medycyny lat już powinien.

      • 6 0

      • widzę że masz zadatki na profesora medycyny! (1)

        • 2 2

        • Dziękuje, to miłe. Zostanę jednak przy doktorze nauk medycznych. Nie kręci mnie nauczanie.

          • 4 0

    • Nudności i wymioty czasem wynikają z silnego bólu. I nie musi boleć żołądek czy inne podroby.To jest m.in.objaw problemów kardiologicznych.NIE jestem lekarzem i nie mam medycznego wykształcenia.A wiedzę posiadam...

      • 1 0

  • Znieczulica, bezwzglednosc, bylejakosc i tak to wyglada. Wyrazy wspolczucia dla rodziny zmarlego.

    • 26 0

  • Wzmiankowany szpital to placówka prywatna.

    Rodzina powinna puścić w skarpetach jej właścicieli. 2 tysiące owszem ale kg złota.

    • 11 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Maj w Sercu Mamy 2024 - rozwojowy festiwal łączący pokolenia

festyn, warsztaty, spotkanie, joga

Warsztat muzykoterapeutyczny Opowieści wewnętrznego dziecka

100 zł
warsztaty, spotkanie

Targi kosmetyczne i fryzjerskie - Uroda

targi

Najczęściej czytane