• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Protest medyków. "To system powoduje, że nie pracujemy w bezpiecznych warunkach"

Piotr Kallalas
13 września 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
- Nasz protest w stolicy będzie protestem przeciwko niezachowaniu bezpiecznych warunków pracy przez system - wskazuje Dariusz Kutella, prezes OIL w Gdańsku. - Nasz protest w stolicy będzie protestem przeciwko niezachowaniu bezpiecznych warunków pracy przez system - wskazuje Dariusz Kutella, prezes OIL w Gdańsku.

- Lekarze nie mogą sobie pozwolić na odejście od łóżek. Nie będziemy też palić opon, rzucać pomidorami - chcemy pokojowo zwrócić uwagę, że sektor opieki medycznej wymaga natychmiastowych zmian - mówi dr Dariusz Kutella, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Gdańsku. Rozmawialiśmy o czynnikach, które zdeterminowały środowisko medyczne do wyjście na ulice Warszawy w akcie protestu.



Dlaczego lekarze decydują się na włączenie do protestu?

Dariusz Kutella: Przede wszystkim należymy do sektora opieki zdrowotnej i właśnie to środowisko zdecydowało się na akcję protestacyjną. Do Warszawy jadą zarówno lekarze, pielęgniarki, jak ratownicy medyczni i diagności oraz przedstawiciele innych zawodów. Niestety kolejne próby nawiązania dialogu kończą się dość niefortunnie, a my cały czas mówimy o tym samym - bezpieczeństwie wykonywania profesji, co jest tak samo ważne dla specjalistów, jak i dla pacjentów. Nasz protest w stolicy jest protestem przeciwko niezachowaniu bezpiecznych warunków pracy przez system. To system powoduje, że nie pracujemy w bezpiecznych warunkach.

Z czego wynika ten brak dialogu?

Wydaje się, że są dwa punkty widzenia - punkt ministerialny, który wskazuje, że w szpitalach jest dużo pacjentów, więc wszystko jest dobrze. Nasz punkt jest taki, że w sytuacji, kiedy na jednego lekarza przypada 30 pacjentów, to nie możemy mówić o wysokich standardach opieki. System wymusza na dyrektorach stosowanie określonych warunków pracy, dalej wymusza się na zakontraktowanych specjalistach pełnienie obowiązków ponad siły. Tymczasem zamiast rozmawiać o podnoszeniu wycen i zwiększaniu świadczeń, mówimy o pakowaniu pieniędzy w kolejny sprzęt. Płatnik natomiast nie jest zainteresowany, aby płacić za wszystkie usługi.

Pomówmy o rozwiązaniach, które możemy wdrożyć w najbliższych miesiącach, a nie w perspektywie 7 lat. Za 7 lat wszystkie inne kraje, włącznie z Polską, będą już w zupełnie innym miejscu i z zupełnie innymi potrzebami.
Propozycje wzrostu nakładów na służbę zdrowia nie są satysfakcjonujące?


W 2027 r. ma być 7 proc. PKB na sektor opieki medycznej i jest to mówienie o tym, co kolejne rządy będą musiały zrobić. Natomiast nie jest to poważna rozmowa, bowiem opieramy się jedynie na pewnej prognozie. Zakładamy, że wzrośnie finansowanie, ale przecież nie musi, a wtedy ministrem zdrowia będzie już kto inny. Pomówmy o rozwiązaniach, które możemy wdrożyć w najbliższych miesiącach, a nie w perspektywie 7 lat. Za 7 lat wszystkie inne kraje, włącznie z Polską, będą już w zupełnie innym miejscu i z zupełnie innymi potrzebami. Niestety pandemia również pokazała swoje piętno, a jej skutki będziemy odczuwać jeszcze też przez długie lata. Rzuciliśmy wszystko na walkę z epidemią i jest to słuszny krok, ale pokazał też, że nie mamy żadnego innego zaplecza i ludzie będą po prostu umierać po cichu.

Jak sytuacja wygląda na Pomorzu?

Przede wszystkim jest nas mało, co widać już po większości oddziałów. Kończy się tym, że to lekarz czy pielęgniarka ma ratować system, zostawać po godzinach i brać kolejne zmiany. Małe obsady widzimy szczególnie na SOR-ach, gdzie tryb pracy jest najtrudniejszy, a pieniądze wcale nie są większe. Tam też jest największa presja pracy, możliwość popełnienia błędu, a braki kadry zmuszają do łatania dziur. Łata odpada i robi się problem.

W ostatnim czasie głośno było o lekarzu, który dyżurował kilka dni z rzędu, co zakończyło się jego śmiercią. Wydaje mi się, że młodzi są obecnie o wiele bardziej asertywni i w takich sytuacjach po prostu decydują się na wyjazd zarobkowy, a my już nie potrafimy ich zatrzymać.

Rząd zapowiada wprowadzenie systemu no fault, który bazuje na poszukiwaniu krzywdy pacjenta, a nie ściganiu winnego lekarza, i zwiększeniu kompetencji NFZ. To dobry kierunek?

W pierwszym przypadku kierunek jest dobry, natomiast propozycja jest kulawa i daleka od tego co wprowadzono w innych, europejskich krajach. System powinien gwarantować natychmiastową pomoc prawną dla pacjenta, któremu wydarzyła się krzywda. Natomiast orzekaniem o winie powinien zająć się Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej. W drugim przypadku, NFZ jest płatnikiem i nie jest właściwym organem do jednoczesnego przekazywania funduszy, wskazywania podmiotów i oceny jakościowej. To może powodować poważne problemy i zachęcać do oszustw.

Czy na Pomorzu, w Trójmieście również szykuje się strajk?

Nie, wysłaliśmy delegację 6 osób do stolicy. Nie krytykuję ratowników medycznych i też uważam, że ich warunki pracy to skandal, jednak lekarze nie mogą sobie pozwolić na odejście od łóżek. Nie będziemy też palić opon, rzucać pomidorami - chcemy pokojowo zwrócić uwagę, że sektor opieki medycznej wymaga natychmiastowych zmian.

Pracownicy medyczni i niemedyczni ochrony rozpoczęli protest 11 września w Warszawie. Według organizatorów pojawiło się 30-40 tys. osób. Protestujący rozłożyli przed siedzibą premiera "białe miasteczko 2.0" i czekają na rozmowy. Protestujący podkreślili, że nie odejdą spod KPRM-u, dopóki ich postulaty nie zostaną spełnione.

Przewodniczący Porozumienia Rezydentów Wojciech Szaraniec poinformował, że poniedziałek będzie dniem psychiatrii, w tym psychiatrii dzieci i młodzieży. Program "białego miasteczka" zaplanowany jest wstępnie do soboty, 18 września.

Według Ministerstwa Zdrowia łączny koszt postulatów w tym roku to 26,05 mld zł, a w przyszłym roku - 104,7 mld zł. Szef resortu Adam Niedzielski zaprosił na wtorek protestujących medyków do rozmów.

Miejsca

Opinie (198)

  • taka straszna zaraza i rzeźnia z tym koronawirusem (1)

    ale już a protestach uczestnicy bez maseczek i dystansu.

    • 12 3

    • Nie pomyślałeś

      Że obostrzenia w szpitalach były przede wszystkim by chronić pacjentów?

      • 2 2

  • Medykom zależy tylko na kasie i ich wygodzie a pacjentów mają gdzieś. (5)

    Pandemia pokazała jak bardzo się martwią o pacjentów, jak nie udzielano pomocy ludziom z zawałami, udarami bo czekali na wynik testu na C-19. Medycy w dużej części przestali myśleć, bo mają procedury!

    • 47 14

    • bo skończyły się dodatki covidowe i pacjenci zaczęli się dobijać do przychodzni i szpitali (1)

      a było tak fajnie, pusto w pracy i pełno na koncie

      • 9 9

      • no i można było nagrywać tańce w skafandrach a potem zjeść darmową pizzę od naiwnych

        • 7 7

    • Ch prawda I tyle

      Wynik testu na covid był, bo wymagaly od tego procedury z ministerstwa.
      Jak by postąpili niezgodnie, to zaraz NFZ by wszedł na konto i zainkasował cały dobytek. A w razie przyjęcia pozytywnego wbrew procedurom, to by cała rodzinę lekarza wywloszczyli, bo odpowiadają całym majątkiem...
      Ale.jak bym protesty, kiedy wprowadzono odpowiedzialność karną na lekarzy w ramach tarczy, to klaskaliscie... To teraz macie kurczowe trzymanie się procedur z obawy o własny dobrobyt i wolność...

      • 8 1

    • Przez zamknięcie służby zdrowia wykończyli 150.000 osób więc powinni dostać co najwyżej kopa w d...

      Leczenie przez telefon jest bardzo wygodne to samo tyczy się nauczania przez internet ale im przecież kazali sic!

      • 2 2

    • Czyli wg ciebie medycy maja pracowac z ominieciem procedur?

      Wtedy w przypadku najmniejszej pomyłki, pierwszy bedziesz krzyczal jak przykładny proletariusz pisowy, "złamano procedury, do sadu pisowskiego z nimi". Procedury sa po to, aby tacy jak ty, nie naciagali obywateli na batalie sądowe i pieniactwo. To jest d***chron na wszelki wypadek.

      • 4 1

  • Żądania "protestujących" obliczono na "drobną" sumę 100 mld. zł (4)

    czy szanowni "protestujący" mają równiez sugestię gdzie takie kwoty zdobyć ? I jeszcze jedno pytanie : Czy pamiętają medycy jak za tuska pognano ich z planowanego miejsca założenia miasteczka protestacyjnego i co osiągnęli ?
    Jak na razie , jest to grupa zawodowa, która płacowo najwięcej zyskała za rządów PiSu, a nakłady na służbę zdrowia wzrosły do 7 % PKB.. Nadmienię jednocześnie, że towarzysze z PO "wsławili" się potajemną "prywatyzacją " szpitali( czytaj szabrownictwem-Sawicka się kłania ), a ci co je przejęli ( o ile jeszcze służą jako placówki medyczne) najwięcej gardłują o przydzielanie im kontraktów NFZ , mimo iż w pierwszej kolejności poza kolejnością ( Laskowik ze Smoleniem wiecznie żywi ), obsługują pacjentów z zasobnym portfelem

    • 15 4

    • (1)

      "czy szanowni "protestujący" mają równiez sugestię gdzie takie kwoty zdobyć ?"
      Ja mam sugestię: https://www.rp.pl/kraj/art9022911-2-mld-zl-dla-mediow-publicznych-co-roku-przez-5-lat

      • 3 0

      • Myślę , że bardziej skłonny jestes wydać tą kasę na TVN

        a już tak prosto kalkulując , jeśli nie są ci obce proste działania matematyczne - to nie jest 100 mld zł, i długo , długo nie bedzie.

        • 0 4

    • (1)

      Za PiSu o ani grosz nie podniosła sie moja pensja w szpitalu. Dla pewności sprawdzam własnie kartki wypłatowe - od lat taka sama "państwowa" stawka. Za to wrosły ceny żywności, prądu, gazu, paliwa, itp.

      • 1 0

      • Znaczy emerytowany

        cieć ochroniarz

        • 0 1

  • Wszystkim studentom studiującym medycynę (2)

    należy zakomunikować, że po ukończeniu będą mieli do odpracowania 10 lat w Polskiej służbie zdrowia. Tym panstwu , którzy już je ukończyli proponujemy układ: oddają do budżetu państwa po 300 tys $, i mogą sobie robić co chcą. Nawet protestować w Brukseli. gwarantuję, ze nie zabraknie chętnych do studiowania medycyny, a chętnym do "protestów" skończy się parcie na szkło i ulicę.

    • 19 6

    • (1)

      Rozumiem, ze dokładnie takie same zasady chcesz wprowadzic dla absolwentow wszystkich innych kierunków studiów w PL?

      • 2 0

      • Tak. Jestem za studiami odpłatnymi . Może to być w różnych formach. Pożyczki , kredytu, odpracowania .

        • 4 1

  • Popieram medyków (9)

    Nauka niemal do 30 roku życia,wiele wyżeczeń itd.Oni są najważniejsi i im należy się podwyżka.Zrozumiesz jak będziesz potrzebować pomocy lub twoi bliscy.

    • 11 18

    • Wyrzeczeń mialo być

      • 1 0

    • a kto za tą naukę do 30 roku życia placi ???

      to samo dotyczy innych kierunków studiów.

      • 5 2

    • (2)

      Kiedy potrzebuję pomocy ja lub moi bliscy szukam pomocy lekarza. Dowiaduję się wtedy, że "na nfz" termin konsultacji jest za pół roku lub dziś po południu, oczywiście po zapłacie kilkuset złotych za wizytę. Przykład, wizyta w prywatnej przychodni tydzień temu. Opłata 300 zł. Niech lekarz z tego ma "marne" 100 zł. Byłęm 8 pacjentem tego dnia. I na pewno nie ostatnim, wiec pan doktor za dzień pracy skasował przynajmniej 800 zł.

      • 5 3

      • To pretensję do NFZ (1)

        Chyba że chcesz pracować za darmo...
        Zrozum, że to system narzuca limity przyjęć, nie lekarz sam sobie. Jeżeli lekarz przyjmie powyżej limitu, to nie zobaczy za to złotówki czy zlecone badania. A czemu prywatnie może przyjąć od ręki? Bo to już nie podlega pod NFZ.
        Tak.samo.z badaniami w przychodniach: często to nie lekarz żałuję.kasy a jego szef, bo za.kazde badanie musi zapłacić a to.zmniejszy jego zysk.
        System został stworzony przez NFZ, a że lekarze to też człowiek, to część osób będzie na tyle nie etyczna by wykorzystać system do własnej korzyści. A zazwyczaj obrywa się tym co stoją najniżej w hierarchii i najmniej od nich zależy...

        • 7 3

        • Tak samo jest w szpitalach, za nadwykonania NFZ nie chce płacić

          • 1 0

    • Ja ma 50 lat i dalej się muszę uczyć mimo dwóch fakultetów na studiach. NIe przesadzaj z tą nauką. Dzisiaj takie czasy, (2)

      że trzeba się przez cały czas uczyć aby w pracy coś osiągnąć.

      • 6 2

      • A myślisz że lekarze nie uczą się cały czas? (1)

        Ciągle konferencje i wykłady o najnowszych wytyczonych.
        Do tego bizantyjska biurokracja...

        • 3 3

        • Jasne poklepywanie się po plecach i dobre winko.

          • 1 3

    • Dokladnie wtedy sie zacznie prawdziwe zycie a nie ... ja wiem najlepiej.

      • 0 0

  • Każdy boi się zrobić porządek z tym bałaganem. Rozwiązania są proste ale trudne społecznie: (2)

    1. Lekarz jeżeli zatrudniony w szpitalu publicznym ma zakaz praktych prywatnych (często prywatne wizyty wykorzystują potem do wcześniejszych zapisów np. na zabiegi w szpitalu publicznym)
    2. Za każdą wizytę u lekarza - opłata 10 zł (spowoduje to odcięcie "towarzyskich" wizyt pacjentów.
    3. Studia medyczne płatne. Student dostaje kredyt od państwa. Państwo też spłaca ten kredyt w późniejszym okresie o ile dany delikwent pracuje w Polsce. Jak wyjeżdża - to musi oddać pieniądze za studia.

    I to jest minimum.

    • 15 4

    • A Ty spłaciłeś już kredyt państwu?
      Ad. 1 Lekarz zatrudniony w szpitalu po szybkim zdobyciu doświadczenia, mając do wyboru publiczną lub prywatną placówkę, będzie pracował na swoim, zwłaszcza jeśli będzie nad nim wisiał kredyt. Efekt? W szpitalach będą pracować osoby bez żadnego doświadczenia i braki kadrowe będą ogromne.

      • 6 6

    • Propo punktu 3

      Czemu tylko kierunek medyczny?
      Inżynierów wyjeżdżających za granicę masowo już nie żal?

      • 8 1

  • ograniczenia (14)

    Niech wprowadzą ograniczenia ilości godzin pracy lekarzy i ratowników medycznych oraz minimalne przerwy między służbami to od razu będzie lepiej. Sami pchają się na kilka "dób" z rzędu, a potem narzekają, że jest ciężko.

    • 35 23

    • ktoś musi pracować skoro sa braki kadrowe

      • 13 1

    • Jak ograniczą ilość godzin geniuszu, to będziesz miał pustki w szpitalach. (9)

      Pomyśl trochę. To, że mają możliwość pracy na 2 etaty pozwala im związać budżet domowy jako tako. Bez tego wiekszość ratowników zapewne przebranżowiłaby się. Nie po to się uczą i pracują w stresie, aby jeszcze stresować się przy codziennych wydatkach. Inna sprawa, że przez taką prace ponad miarę, są niewypoczęci. Niestety system płac jest patologiczny. Zwykły kmiot w service desk IT, klikający bezproduktywnie i wdzwaniający się na spotkania, pracując w gaciach w domu, dostaje wiecej niż wykwalifikowany ratownik medyczny. To chore.

      • 12 3

      • (8)

        Proste rozwiązanie - zlikwidować limity przyjęć na studia na kierunkach lekarskich to od razu będzie kto miał pracować i nie będzie potrzebny tatuś z kontaktami. To jest zawód, który nie powinien mieć możliwości pracowania na dwa etaty. Proszę nie pisać bzdur, że "ratuje to budżet domowy" to jest czysta zachłanność.

        • 3 9

        • (1)

          Aha, zlikwidować limity - przyjąć wszelkich możliwych tłuków... A potem jeszcze może obniżyć wymagania. Najlepiej niech nas leczy człowiek, który nie rozróżnia żył od tętnic.

          • 9 2

          • Proszę nie uogólniać. Likwidacja limitów nie jest równoznaczna z tym, żeby przyjmować każdego z ulicy, ale daje szansę dostania się większej liczbie osób, które mogłyby wspomóc tą niewydolną służbę zdrowia i odciążyć biednych "medyków", którzy dla dobra pacjentów nie śpią po nocach kilka dni z rzędu.
            A po drugie - jak "tłuk" ma znajomości to i teraz się dostanie

            • 5 6

        • Czyli sale z gumy? (3)

          Wiesz że co roku kształconych jest ponad 1000 nowych lekarzy? Co z tego jak mają pierwszy kontakt z rzeczywistością, to pakują walizki i wyjeżdżają...

          • 8 1

          • (2)

            1000 nowych lekarzy wszystkich specjalizacji na cały kraj?... bardzo mało. W między czasie, tak jak piszesz, część z nich wyjeżdża, starsi odchodzą na emeryturę i stąd braki kadrowe.

            • 2 3

            • Widzę że g wiesz o drodze edukacji lekarzy... (1)

              Wyobraź sobie, że studia kończą lekarze bez specjalizacji. Policz sobie, ile co roku jest absolwentów. A teraz sprawdź ile jest miejsc specjalizacyjnych z rezydenturą - bez tego lekarz, o ile nie ma.majetnych rodziców lub partnera, nie ma szansy na zdobycie specjalizacji: czy to lekarza rodzinnego, chirurgii bądź internisty. Myślisz że jak taki absolwent, po skończeniu stażu podyplomowego i zadaniu egzaminu państwowego by zdobyć uprawnienia do leczenia, dowie się że ma robić na wolontariacie przez 6 lat specjalizacji by zostać np internsita, bo nie ma już miejsc rezydenckich, będzie chciał kontynuować karierę w Polsce?

              • 10 0

              • Właśnie to co piszesz to jest jeden wielki absurd, który należałoby zmienić. Sam potwierdzasz, że lekarzami mogą być tylko wybrani - posiadający odpowiednie duże fundusze, niekoniecznie zdolni.

                • 4 2

        • to nie jest zadne proste rozwiazanie.Ty jestes po prostu glupkiem. (1)

          Zniesienie limitow na studia spowodowaloby po pierwsze ogromny wzrost wydatkow na finansowanie Uniwersytetow Medycznych.Kto mialby ksztalcic te ogromna rzesze chetnych i za co? Poza tym:zniesc limity,znaczy tolerowac kazdego,nawet najwiekszego głąba.To moze lepiej od razu dawać dyplom kazdemu kto che-na przykład tobie. Kazdy moze oglosic sie lekarzem i problem niedoboru kadr zniknie w kilka miesiecy. A co do zakazu pracy a wiecej niz jednym etatcie...oj ty geniuszu! Zrobilbys to i od razu polowa szpitali i SOR-ów do zamknięcia! Tylko i wyłącznie dzięki zatrudnieniu personelu medycznego na wielu etatach to sie jeszcze jakos w ogóle trzyma.Kto tego nie rozumie,ten nic nie rozumie.

          • 0 0

          • Apropo zakazu pracy ponad miare. Wtrace sie do dyskusji bo tzw. "Glupkiem" to jestes Ty. Wlasnie w momencie gdy ta polowa sorow upadnie ministerstwo zauwazy ze jest problem i bedzie musialo cos zrobic bo teraz? Z ich perspektywy wszystko dziala bo takie "glupki" daja sie wykorzystywac....no chyba ze jednak chodzi o kase? To by oznaczalo hipokryzje

            • 0 0

    • I kto Cie wtedy będzie leczyl

      • 1 0

    • Slusznie, zwyklyetat

      • 0 0

    • Tu jest sedno

      Bardzo sluszna uwaga, etaty, normalne pieniadze i urlopy. Ale wladza wie, ze jest nas za malo, stad wyzysk kosztem ilosci godzin pracy. Niestety.

      • 0 0

  • Protestują (9)

    Bo dodatki covidowe zostały im zabrane. Teraz nikt nie chce pracować za "stare" stawki. Kredyty nabrane, teleporady ograniczone, a leczyć trzeba. Żeby cyrk jechał dalej protestów by nie było. Jeszcze na wciskaniu szczepionek nie którzy przytulą ale to nie to samo co 100 proc. więcej pensji.

    • 51 27

    • Czemu ordynarnie kłamiesz? (7)

      Czy tobie ktoś płaci za wciskanie takiego kitu?
      Przecież niż z tego co napisałeś nie jest prawdą...
      Zaczęli protestować, bo pandemia zadziałała jak lupa: pokazała wszystkie niedobory systemu. Do tego doss ostracyzm społeczny, zwalanie winy za pandemię i oskarżenia z d jak twoje. Ja się im nie dziwię...

      • 11 7

      • xxx (4)

        Gość ma racje, to Ty kłamiesz;) Ten system jest tak skonstruowany, że ile by wam nie dać, zawsze będzie mało.

        • 6 7

        • O, już mamy peirwesego wszechwiedzącego

          Wyobraź sobie że nie jestem lekarzem ani innym pracownikiem służby zdrowia. Za to znam ludzi co pracują i zadałem sobie trud by dowiedzieć jak to wygląda naprawdę. Bez żadnych rewelacji przekazywanych szeptem odnwuna do ciotki, bez żadnych teorii spiskowych.
          Dodatki covidowe szły na szpital i przychodnie. Indywidualny pracownik może złotówkę z tego zobaczył. Nikt nikomu nie dopłaca za "wciśnięcie" szczepionki: niby w jaki sposób by to miało wyglądać? Tak, osoby które szczepią w ramach dodatkowych obowiązków mają za to płacone. Ale za wykonaną pracę, nie za to że wciskają komuś szczepionkę...
          Przyjaciółka pracowała na oddziale covidowym, jedyne co dostała extra to nerwica I ostracyzacja, w tym od własnej rodziny. Karteczki w drzwiach od sąsiadów i wyzwiska od takich spiskowców jak Wy. Ostatnio przypadkiem wygadała się ile dostała za cały miesiąc i 120h godzin dyżurów. 8000 netto. Za 270h roboczych w dobie pandemi m.in na oddziale covidowym. 30 złotych na godzinę... Rzeczywiście, kokosy...

          • 5 3

        • w punkt (2)

          popatrz co stoi na parkingu dla personelu przy GUMED

          • 6 1

          • (1)

            Jak jesteś na kontrakcie to bierzesz auto w leasingu. Ci na etatach nie maja takich fur. Coś za coś - na etacie masz urlop, chroni cię prawo pracy, schodzisz po 24 godzinach dyżuru, itp. Kontraktowcy muszą wyrobić ilość godzin, nie chroni ich prawo pracy, nie mają limitu czasu pracy. Za urlop - zero kasy; mają działalność, więc mogą wrzucać koszty

            • 1 0

            • jasne, tylko jakimś dziwnym trafem firmy samochodów luskusowych preferują między innymi

              lekarzy właśnie.

              • 3 1

      • znasz lekarza który źle zarabia ?

        ja znam kilku, i żaden nie narzeka. Powinni jeszcze lojalki wprowadzić za studia i specjalizację jak w USA

        • 4 1

      • Dziwne dodatek covidowy się kończy i protest

        • 2 1

    • A wiesz bakłażanie, że nie każdemu dodatki się należą?

      Ale usłyszał coś jednym uchem i resztę dopowiedział drugi mądry

      • 2 3

  • won sprzedawcy polakow (1)

    j.w

    • 3 1

    • Niestety, niegdzie nie pójdą...

      Wygrali wybory i dopóki nie posypie się rząd to nigdzie nie znikną...

      • 0 1

  • Dobrze,niech protestują

    Nie będziesz chodził do lekarza to będziesz zdrowszy.

    • 7 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rola osoby towarzyszącej w porodzie warsztaty dla mamy i taty

warsztaty, konsultacje

Transformacyjna Podróż w Kolorach Czakr z Anetą Paluszkiewicz

200 zł
warsztaty, spotkanie, joga

Warsztat muzykoterapeutyczny Opowieści wewnętrznego dziecka

100 zł
warsztaty, spotkanie

Najczęściej czytane