• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Po zatrzymaniu krążenia czekała kwadrans na lekarza. Dramatyczna sytuacja na SOR

Wioleta Stolarska
5 września 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
O problemach z funkcjonowaniem gdyńskiego SOR-u pisaliśmy wielokrotnie. O problemach z funkcjonowaniem gdyńskiego SOR-u pisaliśmy wielokrotnie.

Odsyłani pacjenci, brak nadzoru lekarzy, wielogodzinne czekanie w kolejce - w ostatnim czasie czytelnicy wiele razy alarmowali nas, że sytuacja na gdyńskim Szpitalnym Oddziale Ratunkowym pozostawia wiele do życzenia. Problemem, jak słyszymy od ratowników, są głównie braki kadrowe, które powodują, że pracuje się w bardzo trudnych, czasem dramatycznych warunkach. - Pacjentka po zatrzymaniu krążenia z karetki czekała 15 minut na lekarza, bo nikt nie chciał przyjść. Pomógł dopiero złapany na korytarzu przypadkowy lekarz - opowiada jeden z ratowników. Jak przyznają medycy, to, że pacjenci przychodzą często z dolegliwościami, które nie kwalifikują ich do przyjęcia na SOR to tylko wierzchołek góry lodowej problemów tego miejsca.



Kiedy ostatnio korzystałe(a)ś z pomocy SOR?

- Dziś na dyżurze jest czterech ratowników (choć powinno być standardowo minimum dziewięciu): nie działa sala zabiegowa (pobieranie krwi, podaż leków) na części internistycznej SOR-u, wszyscy pacjenci przechodzą przez chirurgię, nie ma obsady na salach obserwacyjnych, gdzie pacjentom podawane są leki, leżą podłączeni do kroplówek bez nadzoru - to kolejna wiadomość od czytelnika w sprawie gdyńskiego SOR-u, dotyczy środowego (4.09.19) dyżuru.
O problemach, z jakimi boryka się gdyński SOR rozmawialiśmy z osobami związanymi z ratownictwem medycznym w gdyńskim szpitalu.

200 pacjentów dziennie



Do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego działającego przy Szpitalu św. Wincentego a Paulo w Gdyni zgłasza się średnio ok. 200 osób dziennie. Na dyżurze w tym czasie powinno być minimum trzech lekarzy - jeden na obszarze natychmiastowej pomocy, drugi na obszarze konsultacyjnym (tam przyjmowani są pacjenci internistyczni i z problemami kardiologicznymi) oraz trzeci na tzw. obszarze triage (najważniejszym) - tu przyjmowani są pacjenci z zagrożeniem życia - tzw. czerwoni. I właśnie tego ostatniego lekarza na gdyńskim SOR brakuje najczęściej.

- Kiedy brakuje jakiegoś lekarza, ktoś go musi zastąpić, tylko że lekarza z triage nikt nie chce zastąpić. Dostaliśmy polecenie, że w kryzysowych sytuacjach mamy ściągać na zastępstwo neurologa, ci w umowach mają zapis, że zajmują się tylko pacjentami neurologicznymi, więc nie muszą. Zostaje ściągnięcie anestezjologa lub kardiologa, tylko że ich albo nie ma, albo po prostu odmawiają - opowiada ratownik z Gdyni (dane osobowe do wiadomości redakcji).
Czytaj też: Gdyńscy ratownicy chcą odejść z SOR-u. Co z opieką medyczną w weekend?

Zatrzymanie akcji serca nie poczeka na lekarza



Brak lekarza na dyżurze utrudnia życie nie tylko ratownikom, ale przede wszystkim zagraża pacjentom. Jak przyznają ratownicy, czekanie w przypadku pacjenta, który sam się zgłasza, to już norma, ale bywają bardziej dramatyczne sytuacje.

- Kiedy do oddziału ratunkowego ma trafić pacjent w stanie zagrożenia życia, dostajemy wcześniej informacje od zespołu karetki - po to, żeby przygotować zespół, niezbędny sprzęt, żeby móc natychmiast ratować życie. Niestety mieliśmy niedawno taką sytuację, że jechała do nas pacjentka po zatrzymaniu krążenia, to sytuacja zagrożenia życia. Na SOR czekała jednak 15 minut, aż udało się ściągnąć lekarza. Nie był to nikt wyznaczony na zastępstwo, tylko złapany na korytarzu kardiolog, który po prostu nie odmówił. Wcześniej wykonaliśmy kilka telefonów do anestezjologa, ale ten podobno miał operację, od innego kardiologa usłyszeliśmy, że się tym nie zajmie, podobnie od wzywanego neurologa - dodaje.
Innym razem lekarza z obszaru konsultacyjnego nie było od godz. 20 do 8 rano. Oznaczało to, że nie było komu wypisywać zleceń na badania czy podejmować dedycji ws. dalszego leczenia.

- O każdej takiej sytuacji, a bywa ich wiele, alarmujemy zarząd. W tym przypadku usłyszeliśmy, że pacjentów kardiologicznych mamy od razu przyjmować na oddział. Oczywiście staraliśmy się zapewnić pomoc wszystkim, tylko że dla niektórych pacjentów taka sytuacja może być problematyczna. Pacjent kardiologiczny to każda osoba, która przychodzi z bólem w klatce piersiowej, nawet jeśli później okazuje się to bólem po zgadze, niestrawności. Gdyby taką osobę, która przychodzi koło godz. 20-21 przyjmował i diagnozował na SOR lekarz, po badaniach mogłaby zostać wypisana już np. ok. godz. 1 w nocy. Przyjęcie na oddział to jednak dużo więcej formalności, a poza całą biurokracją to dla pacjenta również kilkunastogodzinny pobyt w szpitalu - mówi ratownik.
Czytaj też: Problemy z obsadą lekarską w szpitalu w Gdyni

Do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego działającego przy Szpitalu św. Wincentego a Paulo w Gdyni zgłasza się średnio ok. 200 osób dziennie. Do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego działającego przy Szpitalu św. Wincentego a Paulo w Gdyni zgłasza się średnio ok. 200 osób dziennie.

Pretensje do ratowników czy pielęgniarek



Niepełna obsada lekarska powoduje, że wszystkie negatywne odczucia pacjentów - przez brak informacji, długie oczekiwanie czy poczucie braku zaopiekowania - przekierowywane są właśnie na personel średni.

- Do poprawnego działania SOR-u potrzeba ok. dziewięciu osób - dwie osoby na triage, po trzy na obszarze pomocy natychmiastowej i obszarze konsultacyjnym oraz jedna osoba na sali obserwacyjnej. Dziesięć osób na dyżurze jest dawno niewidzianym już luksusem, wtedy dziesiąta osoba pomaga lekarzowi triage zaopatrywać pacjentów neurologicznych i laryngologicznych. W razie braku dziesiątego pracownika pacjenci ci przekazywani są obszarowi konsultacyjnemu, gdzie zajmują się nimi ratownicy i pielęgniarki. Wystarczy, że kogoś z tego zespołu brakuje i wszystko się komplikuje, bo nie ma komu zawieźć pacjenta na badania (o ile oczywiście jest lekarz, żeby je przeprowadzić), bo nie ma komu zmienić kroplówki itd. - wyjaśnia.
Jak przekonują pracownicy personelu średniego na SOR, poirytowany pacjent podchodzi do recepcjonistki czy przechodzącego ratownika z pretensjami, że nikt nie zajmuje się nim albo jego bliskimi.

- Ludzie na SOR przychodzą z rzeczami, które powinny być leczone w przychodni. Przez to wydłuża się czas oczekiwania i powstaje agresja wobec ratowników. Pacjenci nie biorą pod uwagę sytuacji nieprzewidzianych, tak jak chociażby ostatnio w Tatrach - burza, która spowodowała tyle ofiar. W każdej chwili takie zdarzenie masowe może się zdarzyć w Gdyni. I to my sami się tym będziemy musieli zająć. Te sześć osób, które zostaje na dyżurze. Często bez lekarza. Z powodu braku lekarza chociażby w święta i Sylwestra bardzo dużo osób nie doczekało się pomocy, ale oczywiście to my byliśmy wyzywani na korytarzach i to nam grożono, że się nami "zajmą", jak ich rodziny nie otrzymają pomocy - mówi jedna z ratowniczek (dane osobowe do wiadomości redakcji).
- My naprawdę chcemy móc pracować w tym miejscu i pomagać pacjentom. Zawodu nie wybieraliśmy pochopnie. Każdy z nas ucząc się i później przychodząc do pracy miał nadzieję, że będzie zajmował się medycyną. Tymczasem w ostatnich miesiącach nasze głowy zaprzątają problemy niemedyczne - czy na dyżurze będzie lekarz, czy na dyżurze będę miał współpracownika w gabinecie, kogo należy wezwać, jak przyjedzie pacjent w ciężkim stanie, czy znowu sfrustrowane rodziny pacjentów będą się na nas wyżywać? My chcemy pomagać, ale kto pomoże nam? - pyta jeden z ratowników.

Brakuje chętnych do pracy?



Zarządca placówki, wielokrotnie pytany o problemy z obsadą lekarską, twierdził, że wynikały one głównie z sezonu urlopowego i braku chętnych do pracy.

- Mimo wielokrotnych prób pozyskania przez Szpitale Pomorskie lekarzy specjalistów (poprzez ogłoszenia tradycyjne, stronę www, media społecznościowe) występują incydentalne problemy z obsadzeniem dyżurowym w Szpitalu św. Wincentego a Paulo w Gdyni - odpowiadała w sierpniu Małgorzata Pisarewicz, rzecznik spółki Szpitale Pomorskie.
Na początku sierpnia podano informację o ogłoszonym konkursie na stanowisko ratownika medycznego. Oferta zamieszczona przez spółkę Szpitale Pomorskie w krótkim czasie wywołała jednak prawdziwą burzę. Szpital św. Wincentego a Paulo w Gdyni próbował zachęcić ratowników do udzielania świadczeń zdrowotnych na SOR-ze, oferując im nietypowy sposób zatrudnienia - im więcej będziesz pracować, tym większą stawkę za godzinę otrzymasz.

Jak czytamy w warunkach konkursu, ratownik, który przepracuje na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Gdyni mniej niż 100 godzin, może liczyć na stawkę 22 zł za godzinę. Za 100 godzin pracy i więcej będzie go obowiązywać stawka 24 zł za godzinę, za 140 godzin pracy i więcej - 26 zł za godzinę, a za 180 godzin pracy i więcej - 29 zł za godzinę.

- Jaką różnicę robi to, czy będzie trzeba zapłacić 29 zł dwóm ratownikom biorącym po 90 godzin, czy jednemu biorącemu 180 godzin? Logika podpowiada, że różnica jest żadna. Tymczasem słyszymy kłamliwe wyjaśnienia, że jest to podyktowane chęcią stworzenia zgranego zespołu. Cóż - są na tym SOR ratownicy pracujący tu od wielu lat, z tym że są to osoby pracujące w kilku miejscach i biorące po np. 10 dyżurów (120 godzin). Taka osoba - wieloletni i doświadczony pracownik! - otrzymuje prosty komunikat: "nie chcemy cię tu, nie jesteś wart godnego wynagrodzenia!". To sprawia, że w wyniku najnowszego konkursu ofert nie został do pracy przyjęty nikt nowy, a wielu obecnych pracowników zrezygnowało z pracy - mówi ratownik.
Według niektórych trójmiejskich ratowników medycznych nawet najwyższa stawka zaproponowana w konkursie jest abstrakcyjnie niska jeśli chodzi o pracę na oddziale ratunkowym.

Szpitale Pomorskie planują zatrudnić 20 ratowników. Zarząd spółki, ponownie zapytany o sytuację z obsadą odpowiedział, że "nic nie zmieniło się w ostatnim czasie. Obsada lekarsko-pielęgniarsko-ratownicza jest zapewniona".

Zmiany na SOR-ach od 1.10.2019 roku



Od października we wszystkich największych szpitalnych oddziałach ratunkowych na terenie całego kraju wprowadzony zostanie obowiązkowy system segregacji pacjentów, tzw. triage.

Na szpitalnych oddziałach ratunkowych w całym kraju pojawi się tzw. czerwona linia, oznaczająca konieczność udzielenia natychmiastowej pomocy lekarskiej, pomarańczowa - informująca o tym, że pacjent wymaga pilnej opieki i rozszerzonej diagnostyki oraz zielona i niebieska dla osób, które na przyjęcie przez specjalistę mogą poczekać chwilę dłużej. Podziałem pacjentów zajmą się tzw. triażyści - osoby specjalnie do tego przeszkolone.

Zmiany, które mają usprawnić pracę na SOR-ach mają być jak najszybciej wprowadzone w życie. Wszytko po tym, jak w sierpniu 39-letni mężczyzna cierpiący na zator w nodze miał czekać na pomoc lekarzy na izbie przyjęć w Sosnowcu ok. dziewięciu godzin. Z kolei kilka dni później media informowały o kolejnym przypadku zgonu na jednym ze śląskich SOR-ów. Tym razem 35-letni mężczyzna z objawami zawału miał być wożony karetką między trzema szpitalami. Zmarł w tym ostatnim.

Opinie (433) ponad 20 zablokowanych

  • "chwilę dłużej..." (2)

    "(...) zielona i niebieska dla osób, które na przyjęcie przez specjalistę mogą poczekać chwilę dłużej (...)"
    Czy to żart?

    • 6 0

    • (1)

      Ze złamaną nogą czekałem tylko 5,5 godziny na skierowanie do rtg więc jest super.
      I pies z kulawą nogą (!) się nie zainteresował czy mam chociażby gdzie usiąść, o jakichś środkach przeciwbólowych lub choćby chłodzeniu puchnącej kończyny to nawet nie śmiałem pomyśleć.

      Taki mamy k... system i już.

      • 2 0

      • Nie uważasz,

        że system nie odpowiada za empatię?

        • 0 0

  • Placa lekarza (3)

    w USA ok.450 tys. dolarów rocznie, w Norwegii 40 - 90 tys. NOK miesięcznie itd.

    • 2 1

    • Tam się płaci za studia. (2)

      • 0 1

      • ale tam to sa studia.tam sie powaznie czegos uczy

        A w Polsce-to smiech na sali.Absolwent wydzialu lekarskiego g... wie o leczeniu i w ogole o praktyce medycznej.Za co tu placic?

        • 0 0

      • Przy takich zarobkach kilka lat i odpracujesz kredyt.

        • 2 1

  • 29zł za godzinę?! (1)

    Jaki Ratownik Medyczny jest takim desperatem???

    • 9 2

    • 29 brutto

      podwyżki.

      • 0 0

  • Nie do końca... (2)

    "Jak przekonują pracownicy personelu średniego na SOR, poirytowany pacjent podchodzi do recepcjonistki czy przechodzącego ratownika z pretensjami, że nikt nie zajmuje się nim albo jego bliskimi" - i o ile zapewne takie przypadki się zdarzają, to akurat mam nieco odmienne zdanie na ten temat. Otóż z poważnym problem zdrowotnym, odczekałam kilkanaście godzin na SOR-ze, czekając na lekarza. Przez ten czas i ja i moja rodzina, zdążyła się przekonać, jak traktowani są pacjenci przez personel. Jedna z osób tam pracujących, uważam, że nie powinna wgl pracować w takim miejscu. Zero empatii. I będąc tam ok. 8-9h nie natknęłam się na problem ze strony pacjentów. Gdyż wszyscy czekali na lekarza. Ale to właśnie personel był nieuprzejmy, obcesowy, a chwilami opryskliwy. Nie mówię, że wszyscy tacy są, ale moja opinia wzięła się doświadczeń z tym SOR-em i tego SORu ta opinia dotyczy.

    • 14 1

    • Wszędzie są ludzie i ludziska,

      mnie np.nie podobała się obsługa recepcyjna w prywatnej przychodni, za którą płacony jest abonament (częściowo pracownik, częściowo pracodawca). Bezduszna, pozbawiona empatii, a rejestracja dotyczyła dzieci...

      • 0 0

    • Ci ludzie są systemowo z empatii "wyleczeni". Oni mają to na codzień, więc nie myślą o tym w ten sposób. Dla pacjenta to jest kryzys, dla nich codzienność, rutyna. A oni sami mają znajomych lekarzy, którzy im pomogą, w razie wypadku czy problemów zdrowotnych - po znajomości. Ciężko ich winić, wszystkie strajki były tłumione, nie mają już siły walczyć z tym systemem. Polecam książki, w którym sami pracownicy służby zdrowia się wypowiadają na ten temat. Mi, jako szaremu obywatelowi płacącemu składki ZUS tylko pozostaje liczyć na to, że nie trafię na SOR. Ale to często loteria.

      • 5 0

  • niezrozumiałe decyzje (5)

    czemu pogotowie na Zwirki i wigiry praktycznie nikogo już nie przyjmuje i nie funkcjonuje? powoduje to właśnie, że ludzie na SOR trafiają często z błahymi sprawami. Kto jest odpowiedzialny za likwidację pogotowia?

    • 133 3

    • Ministerstwo Zdrowia. (1)

      Z tą swoją reformą co miała skrócić kolejki. Ale o tym w Wiadomościach w TV nie powiedzą.

      • 34 0

      • Może przypomnisz,

        który minister o tym zdecydował? I który "skrócił" kolejki do specjalistów poprzez przekierowanie pacjentów do lekarzy POZ?!

        • 0 0

    • pogotowie tez nic nie pomagalo a dawali tam na dyżury najgorszych lekarzy

      • 2 4

    • zzz

      w szpitalach gdyńskich oprócz soru są punkty gdzie przyjmują lekarze ,ale co taki niedoinformowany bo miś może wiedzieć....pogotowie ratuje a nie leczy

      • 4 0

    • Jasne przyczyny

      Bo nikt już nie chce w takim miejscu pracować.

      • 2 0

  • ludzie, to co się dzieje obecnie na SORach jest uwieńczeniem tego co działo się przez ostatnie 20 lat (4)

    pyskówki, groźby, wyzwiska, wylewanie pomyjów w internecie, szczucie pacjentów przez kolejne rządy, że to nie ich wina tylko tych pazernych i bezdusznych lekarzy i niemiłych pielęgniarek i po prostu macie swoje szczęśliwe zakończenie. Prawdopodobnie część już zdążyła przejrzeć na oczy, ale większość pewnie dalej jeszcze tkwi z tym swoim zacietrzewieniu, aż do momentu kiedy serduszko nie wytrzyma i nie będzie komu je zreperować.
    Nawet pies da się długo gnoić, ale w końcu ten gnojony pies w końcu się odszczeknie! I choćby padło milion minusów, to to się zaczęło i nie skończy tak prędko

    • 159 16

    • słowo na niedzielę (2)

      Ludzie, powiadam wam, w dzisiejszych czasach lepiej nie chorować!

      • 21 0

      • Chyba języki obce

        a nie zagraniczne :), a poza tym dr - bez kropki w mianowniku l.poj.

        • 0 0

      • tak

        żeby chorować w Polsce trzeba mieć naprawdę dobre zdrowie, bo ostatnio to nawet pieniądze nie wystarczają.

        • 3 0

    • Zdrowie i rozum w głowie, czyli oświata to najważniejsze dobra. Taki obywatel z wolności nie zrezygnuje i nie da sobie wcisnąć ciemnoty, ale to zależy od wyborców. Przed podjęciem decyzji w wyborze idźcie na SOR!

      • 1 0

  • Opinia wyróżniona

    (45)

    Przerażające jest to, że ludzie ratujący zdrowie i życie zarabiają tak mało i muszą wykłócać się o to, co im się należy i godne warunki pracy, a wiele osób wykonujących zawody bez takiej odpowiedzialności (bez jakiejkolwiek odpowiedzialności) opływa w luksusy. Obowiązkowa składka na NFZ jest z roku na rok wyższa i za tą kasę każdy z nas mógłby mieć luksusową opiekę prywatną...Straszne i smutne to wszystko

    • 356 20

    • To też nie do końca wina słabej kasy (1)

      Nie studiowałem medycyny a farmację ale lekarzy troszkę znam i będę szczery. Synusiowie i córeczki chirurgów i kardiologów po nowej maturze to banda głąbów (z wyjątkami bo są i wybitne jednostki). Wypchnięci na studia przez rodziców, popychani na egzaminach przez kolegów profesorów a potem nagle się okazuje że on po prostu nic nie potrafi. Nie każdy od razu urodził się alfą i omegą to fakt i też wolałbym nie być "obsługiwany" przez świeżaka bo oni też muszą się w końcu czegoś nauczyć. Od wczesnych lat wpaja im się że są elitą i potem się tak zachowują. 5 min wizyta i 200 pln, recepta na 100 pln a na recepcie nic co może pomóc.
      Druga sprawa to g*wniane zarobki ratowników i pielegniarek. Wszystkie młode (z wyjątkami) już dawno zarabiają w Euro czy koronach. Starsze są na wykończeniu fizycznym i psychicznym. Do tego mobbing w pracy i nagle nie ma komu pracować.
      Trzecia i ostatnia sprawa, nie wrzucajmy wszystkich pacjentów do jednego wora hipochondryków (a jest ich sporo). Ale od zawsze szpital kojarzy się z leczeniem i jak kogoś kłuje w klatce piersiowej (a jest to zgaga) to pierwsza lampka jaka się zapala to szpital a nie przychodnia. Każdy statystyczny kowalki pomocy medycznej będzie szukać w szpitalu dlatego SORy są zawalone.

      • 4 2

      • Tyle, że

        owo "kłucie" przyjmuje pracownik pogotowia, który przeprowadza wstępny wywiad i decyduje o wysłaniu karetki, a później, również wstępnie, diagnozują ratownicy medyczni i to oni powinni wiedzieć, czy to zgaga , czy zawał. Jeśli zawał - wiozą na SOR, jeśli zgaga, to , hm, przykro nam, ale "musimy wystawić rachunek za nieuzasadnione wezwanie". I wówczas pacjenci z przypadłościami gastrycznymi maszerowaliby do przychodni a nie zajmowali kolejki na SOR-ach. Tak to widzę.

        • 0 0

    • (3)

      Bez przesady , lekarze nie mają tak źle. Oni zawsze będą narzekać. Do braków kadrowych sami się przyczynili przez sztuczne limitowanie przyjęć na uczelnię medyczne. Osoba naprawdę z dobrym potencjałem na lekarza i wynikami w nauce ma małe szanse na dostanie się na akademię , a potem jeszcze na dobrą specjalizacje , jeżeli tatuś , mamusia albo inna rodzinka nie da lekarzami. Ktoś z zewnątrz , nie dość , że musi uczyć się więcej niż osoby z rodzin lekarskich to jeszcze przed dostaniem się na studia musi iść na korepetycje u profesora - decydenta , co kosztuje po kilkadziesiąt tysięcy PLN.

      • 7 20

      • Co za bzdury (2)

        Limity przyjęć ustala ministerstwo w oparciu o liczbę asystentów i możliwości uczelni (pieniądze). Egzaminów nie ma, decyduje wynik matur, a nawet na płatne trzeba mieć wysoki wynik. Wcześniej egzaminy były przeprowadzane centralnie od lat i nie było opcji wpłynięcia na ich wynik, profesorstwo tak samo drży o wynik swoich dzieci jak inni rodzice. Poza tym mie ma czegoś takiego jak predyspozycje do bycia lekarzem ( a przynajmniej ni jesteśmy w stanie tego ocenić przed końcem studiów), liczą się dobre wyniki w rzedmiotach zupełnie z medycyna niezwiązanych...ale fajnie rzucić teoria spiskowa, gdy nie dostało się na żadne studia...

        • 13 2

        • Wynik

          na świadectwie maturalnym nie zawsze świadczy o posiadanej wiedzy, zatem egzaminy wstępne, wg mnie, są konieczne. I to na każdą uczelnię i kierunek. Obligatoryjne powinno być podpisanie deklaracji (niektórzy nazwą to wyrokiem, trudno), że po skończonych studiach, a nawet po absolutorium (bo to byłby"myk", pozwalający na wyjazd), absolwent albo obowiązkowo odpracowuje w Polsce koszt studiów (oczywiście na etacie, za pensję) albo zwraca ten koszt i wówczas niech jedzie, gdzie chce i pracuje gdzie chce, nawet na przysłowiowej kasie w Biedronce.

          • 1 0

        • Co nie zmienia faktu, że limity przyjęć są żródłem problemu. Tzn. można by uczyć więcej osób na studiach medycznych, bo odpowiedni kandydaci znalezliby się. Skoro mało szkolimy lekarzy , to nie oczekujmy,że będzie ich coraz więcej.

          • 4 0

    • tak ci sie wydaje. prywatna? pewnie nie wiesz ile kosztuja rozne zabiegi bez ubezpieczenia. (3)

      • 3 1

      • Zabiegi?

        Nawet badania laboratoryjne, te bardziej szczegółowe, nie ogólne!

        • 0 0

      • (1)

        wiem i wiem również, że można mieć prywatne ubezpieczenie obejmujące planowane zabiegi szpitalne w komfortowych warunkach

        • 2 2

        • no fajnie, a co z nieplanowanymi sytuacjami typu udar, zawał, nowotwór, przeszczep?

          • 5 2

    • (7)

      Jaka luksusowa opieka medyczna? Policz sobie. Załóżmy płacisz 500 zł składki miesięcznie (9% podstawy się płaci) to rocznie masz 6000 zł, Na rodzinnego wystarczy ale już poważniejszy zabieg w szpitalu to kilkanaście- czasem kilkadziesiąt tysięcy złotych. Nie mówiac o onkologii bo tu idzie w setki tysięcy złotych. Ile lat musiałbyś na to zbierać? Sam wyciągnij wnioski.

      • 2 3

      • (3)

        Sęk w tym że sprywatyzowana służba zdrowia (patrz ubezpieczalnie) będą naciskać na profilaktykę niż na leczenie a w dzisiejszych czasach to nawet o profilaktykę trudno.

        • 5 0

        • (1)

          Do tego ubezpieczalnia jest jednak tworem prywatnym, który chce zarabiać a nie tracić. Pytanie czy nie dochodziłoby do sytuacji szukania powodów, by odmówić finansowania danego świadczenia. A wtedy nie będzie ani trochę lepiej.

          • 7 3

          • Oczywiście,

            że będą szukać takich powodów. Tak było, jest i będzie.

            • 0 0

        • No i dobrze, że będą naciskać na profilaktykę

          Niższa składka w wypadku nie picia, nie palenia, odpowiedniego odżywiania skłoni ludzi do mniejszego ryzyka zdrowotnego

          • 2 0

      • Tylko tez pytanie, czy gdyby sluzba zdrowia pracowala sprawniej nie byloby taniej (2)

        Mnosto pieniadzy kosztuja powiklania, ktorych jest mnostwo (zawsze beda, ale przy sprawnie dzialajacej bedzie ich mniej). Kosztuja tez te dramatyczne opoznienia - operacja za 2 lata, a w miedzyczasie stan sie pogarsza. Kosztuje brak ludzi na SOR - ratowanie pacjenta, ktory nie oddychal 1 minute jest zupelnie inne niz takiego co nie oddychal 5 minut (w sensie pozniejszej rehabilitacji, leczenia itd).

        • 15 0

        • (1)

          Masz rację. Ale cały problem jak zawsze sprowadza się do braku pieniędzy. Inna kwestia, czy są dobrze zarządzane, ale ile ministrów było, to nic nie udało się zmienić więc może jednak chodzi już tylko o pieniądze.

          • 9 2

          • Nikomu nie zależy na reformie i tak w wyborach zagłosujecie na swoich oprawców.

            • 3 0

    • (9)

      Jaką luksusową opiekę medyczną? Policz sobie. Załóżmy, że płacisz składki 500 zł miesięcznie (9% podstawy się płaci) to rocznie wychodzi 6000 zł. poważniejszy zabieg w szpitalu to koszt rzędu kilkunastu- kilkudziesięciu tysięcy złotych. Tyle to kosztuje. Przy nowotworach setki tysięcy. Ile lat musisz na to zbierać? Sam wyciągnij wnioski.

      • 19 12

      • (5)

        Wyliczenia byłyby sensowne, gdyby każdy zbierał pieniądze na swoje leczenie.
        Ubezpieczenie rozprasza ryzyko - płacą zarówno ci, co muszą z niego skorzystać, jak i ci, którzy nigdy nie skorzystają, co nieporównywalnie obniża średni koszt na osobę.
        Lekarstwem na problemy opieki zdrowotnej jest jej całkowita prywatyzacja, likwidacja biurokratycznego molocha NFZ i konkurencja pomiędzy ubezpieczalniami.

        • 28 4

        • Konkurencja

          między ubezpieczycielami? W cenach czy tym, co obejmuje ubezpieczenie? W Polsce?! Jak znam życie (a trochę, choćby z racji wieku, znam), konkurowaliby tylko w zakresie cen, bo w razie "W" okazałoby się, że ubezpieczenie tego rodzaju usługi nie obejmuje. A pracownik , w imieniu ubezpieczyciela, owszem, pokaże, a nawet wytłumaczy klientowi OWU (ogólne warunki ubezpieczenia), ale szczegóły zachowa dla siebie...

          • 1 0

        • (3)

          bo mamy model solidarnościowy. Ty zdrowy składasz się na chorych, Jeśli zachorujesz inni zdrowi składają się na Ciebie. Samemu nie będzie Cie stać na leczenie bo to są horendalne kwoty. Prywatyzacja jest w USA. Tam towarzystwo ubezpieczeniowe powie Ci jasno- sory nie będzie operacji dla dziecka bo masz za niskie ubezpieczenie. Tu nikt ci tak nie powie.

          • 18 8

          • Tu ci powie, bedzie operacja za 2 lata bo takie sa kolejki, a tego NFZ w ogole nie finansuje (2)

            • 23 2

            • (1)

              Bo nie ma pieniędzy?? Dlaczego lekarze domagają się wzrostu finansowania służby zdrowia? Bo może orientują się w sytuacji. Ale nikt Ci nie powie że już dawno trzeba wprowadzić współpłacenie, tak jak w większości krajów UE bo nie pójdziesz i nie zagłosujesz. Wszyscy by chcieli szybko i nowoczesnych terapii, ale to są olbrzymie koszty. /Niestety prawda boli, mamy to, na co nas stać.

              • 17 1

              • Oj polaki ze skrajności w skrajność.

                Wystarczy przyjąć model niemiecki lub austriacki. Oba sprawdzone i dobrze działające.

                • 2 0

      • kolejny tłuk umysłowy co nie rozumie czym jest ubezpieczenie. (1)

        Zawsze bedzie brakować jesli ludzie nie zadbaja o siebie zawczasu.

        • 3 3

        • a tak było kulturalnie w tym wątku i wtedy wchodzisz ty

          • 7 1

      • A dodam jeszcze, że żeby płacić 500 zł składki trzeba zarabiać 4500 na rękę. Dla pełniejszego obrazu.

        • 10 0

    • chyba nie zrozumiałeś tekstu.

      z niego wynika wprost, że te tzw. protesty rezydentów w obronie służby zdrowia to był jeden wielki, bezczelny kant. Wyłudzili pieniądze, bo "chcieli się lepiej opiekować pacjentami" taaa, na pewno. Ten co odmówił powinien stracić prawo do wykonywania zawodu. Oby jego matce albo córce tak jakiś kolega z branży odmówił.

      wszyscy mają w d...pie nasz kraj, tylko pod siebie, tylko żeby było lepiej - nawet kosztem innych. Takim sposobem jedziemy wprost w kolejne rozbiory. Tym razem już chyba ostateczne

      • 1 1

    • (5)

      Mało to zarabiają pielęgniarki, ratownicy, salowe. Lekarze biedni nie są. Z dyżuru w szpitalu do przychodni albo Spółdzielni Lekarskiej, stamtąd do prywatnej kliniki, a w wieczorem jeszcze w swoim gabinecie. Mam lekarzy w rodzinie, i wiem jak to wygląda - nie na darmo jest powiedzenie "pokaż lekarzu, co masz w garażu"...

      • 9 19

      • (2)

        To teraz policz ile godzin muszą pracować, żeby dobrze zarobić.

        • 15 5

        • (1)

          Wina systemu. Powinni dobrze zarabiać, ale z ograniczeniem, że jeśli ma etat w szpitalu czy przychodni, to nie może "dorabiać". Jeden, dobrze opłacany etat i lekarz byłby bardziej wydajny, bo nie styrany bieganiem po 10 etatach. Ale takie cuda to nie w Polsce.

          • 8 1

          • Chętnie poszliby na to

            Jednak w świetle artykułu powyżej, na razie w polskich warunkach dobra organizacja pracy i przyzwoite wynagrodzenia są niemożliwe

            • 2 0

      • Ta ra ra

        To też tak pracuj - cały dzień i jeszcze dyżury...
        Ciekawe jak darłbyś japę, ile to Ty pracujesz i ile ci się wynagrodzenia należy.....

        • 4 1

      • Normalnie cytat z Szekspira

        I nie ma to jak komuś wyliczać ile to on nie zarabia nie mając zielonego pojęcia jakim to jest okupione wysiłkiem.

        • 13 3

    • Zarobki są skandaliczne

      cały personel powinien zarabiać dużo więcej a pan prezydent powinien pomóc zamiast pieniądze trwonić w chore pomysły jak nie na wszystko starcz to wybiera się priorytet ;zdrowie mieszkańców

      • 4 0

    • (1)

      ludzie w sluzbie zdrowia zarabiaja różnie..np. pielegniarki za ciężką prace maja małe wynagrodzenia a lekarze maja ogromne pensje, dodatkoweą prace maja w domach prywatnych aby tylko kosic wiecej pieniedzy....pracuja w szpitalach i przychodniach itd...my pracując np, w hucie czy w biurze nawet nie mozemy sobie dorobic tylko zyc z malej pensji ....

      • 2 7

      • Ty Jasiu tak nie filozofuj

        W biurze to chociaż zeszyt i klej zakosisz to dziecku nie będziesz już musiał do szkoły kupować. A lekarzom tak nie licz bo się przeliczysz jak cię żółć z zazdrości zaleje

        • 4 1

    • Ale że lekarze za mało zarabiają? Bo ja nie znam biednego lekarza, a wielu znam

      • 3 6

    • tak jest w socjaliźmie (4)

      • 12 4

      • (3)

        Z tym socjalizmem, to żarcik? po takich ekscesach w szpitalu za socjalizmu, byłaby zmiana kierownictwa tej placówki i funkcjonował by sprawnie.

        • 12 5

        • (2)

          Bez nakładów na lecznictwo (w tym uczciwe wynagrodzenie) nic nie będzie funkcjonowało sprawniej. Ratownik też nie może pracować 300 h i więcej w miesiącu, a niestety często tak jest, bo niestety jest słabo opłacany :(

          • 9 2

          • bez odpowiedzialności...

            przede wszystkim, bez odpowiedzialności za funkcjonowanie samorządowych (!!!) instytucji nic nie będzie funkcjonowało sprawniej".
            Nie odpowiedzialności szeregowego pracownika a zarządów i wyższej "manażerii" z odpowiednio ulokowanymi kolegami. Bez tego czynnika nic nie będzie funkcjonować, bo te szczeble urzędnicze nie ryzykują swoimi środkami i żyja w nieprawdopodobnym "kokonie komfortu". I do senatu sie wybierają!
            Za "komuny" dyrekcje obawiały się tylko jedynego zarzutu "brak nadzoru". To było dyskwalifikujące. Obecnie taki brak kompetencji jest cnotą...
            Bo trzeba po ludzku żyć...

            • 6 0

          • wiesz jak "uczciwie" kalkuluje się cene usługi?

            Jest wiadomym jakie są wpływy, więc to ustala sie jako wkład "psu w michę" i za to wstaje się z wyra. Cokolwiek więcej jest za dodatkową opłatą.
            Najlepszym i najjaskrawszym przykładem jest "zasiłek pogrzebowy".
            Problem w tym, że ten algorytm i sposób myślenia dotyczy niewielkiej grupy ludzi z branzy medycznej (wcale nie lekarzy). Bo trzeba "po ludzku żyć"!!! Ile byś nie włał, na dół spłynie niewiele. Ale to decyduje o obrazie ogólnym.

            • 2 1

    • SOR i Szpitat to miejsca ostatniej deski ratunku.

      Jak podstawowa służba zdrowia, specjaliści i badania są opóźnione to klient idzie na SOR.
      I problem narasta

      • 6 0

  • ten sam lekarz przyjmuje w ciągu jednego dnia (1)

    w 3- 4 miejscach , a co najlepsze nie ma go tam gdzie powinni ich byc njwięcej czyli w szpitalu bo tam ludzie licza na szybką pomoc , ale doktory szpital mają tam gdzie mają bo tam ni ma kasy , one są w gabinetach prywatnych - 120-150 na dzień dobry - kogo na to stać ?

    • 23 10

    • Jam

      A Ty byś poszedł tam gdzie jest trudniej I gorzej płacą?

      • 2 0

  • wy pacjentów przepędzacie (7)

    cyt.: "Ludzie na SOR przychodzą z rzeczami, które powinny być leczone w przychodni"
    - a niby skąd pacjent ma to wiedzieć? Poza tym w soboty/niedziele przychodnie są zamkniete. A żeby dostać sie do specjalisty, to najpierw trzeba udać się lekarza ogólnego (kilka dni czekania) bo on wyda skierowanie do dopowiedniej poradni a tam żeby sie dostac minie wiele miesięcy...

    • 15 17

    • (1)

      To już wiem, że Pan/Pani chodzi na SOR jak na wizytę do lekarza specjalisty kłamiąc, że coś strasznie boli. naprawdę w Trójmieście można znaleźć lekarzy na NFZ i regularnie do nich chodzić. Zapisywać się odpowiednio wcześniej i chodzic na wyznaczone wizyty!!!! A nie brak odwoływania wizyty gdy sie wie, że będzie się nieobecnym. Potem kolejki są ogromne, a ludzie pachaja się z takimi rzeczami na SOR. Powinna być wprowadzona minimalna opłata za wizytę. Choćby 3-5 zł i ludzie racjonalnie by podchodzili do wizyt u lekarza

      • 2 2

      • Właśnie przez tych co się "zapisali wcześniej" są parodniowe kolejki do lekarza pierwszego kontaktu. Nic ich nie bolało ale co szkodzi iść pogadać w poczekalni i u lekarza. I tak w TVP nic ciekawego akurat nie ma.

        • 1 0

    • (1)

      SOR - czyli Szpitalny Oddział Ratunkowy - czyli ratujący życie. Jak ktoś uważa że z powodu bólu ucha od tygodnia musi nagle w weekend iść ratować życie na SOR, to jest niemądry.

      • 17 3

      • a skąd człowiek ma ocenić

        czy ból ten nie jest związany z groźną dla życia przypadłością?
        To się okazuje po fakcie...
        Często po fakcie, jakim jest zgon.
        Bo ją tylko głowa bolała...

        • 3 5

    • Przecież zlikwidowali lekarzy w Pogotowiu Ratunkowym i został tylko transport wiec gdzie w nocy albo w weekend szukac pomocy. Zlikwidowali Izby Wytrzeźwien i teraz żury zajmują lóżka na SOR. Jak leżalem na SOR to trzy łóżka byly zajete przez meneli, ktorzy trzezwieli.

      • 6 0

    • Stąd, że przyjeżdżają na sor z każdą pierdołą

      • 7 2

    • Bo to szpital a nie przychodnia.

      Jak przychodzą z pierdołami bo go noga dwa tygodnie boli ale akurat w sobotę o drugiej w nocy się mu przypomniało to nie dziwię się, że wyganiają (autentyczna sytuacja z SORu).

      • 11 1

  • (2)

    Płacić za zrealizowane procedury (a nie ryczałt). Opłata dla tych, którzy zgłaszają się na SOR z problemami, z którymi powinni iść do lekarza pierwszego kontaktu. Reaktywować przyjęcia na pogotowiu w Gdyni (swoją droga likwidacja pogotowia to beznadziejnie głupia decyzja). Oczywiście dobrze płacić ratownikom (i na pewno nie w takiej formule, jak pokazano to na przykładzie). I bardzo poważnie zając się rzeczywistą reformą służby zdrowia, bo w obecnym kształcie wszystkie pieniądze wpadną do czarnej dziury. I musza się tym zająć fachowcy, a na pewno nie rząd.

    • 8 0

    • Do lekarza pierwszego kontaktu czeka się trzy dni, na SORze tylko 12 godzin.

      • 0 0

    • Rezydenci próbowali zwrócić uwagę na ten problem, ale sprawę przemilczano.

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Ratuję, bo kocham i potrzebuję

warsztaty

II Ogólnopolska Konferencja Naukowa Prawa Medycznego: Nowoczesne technologie a prawo medyczne

konferencja

Rola osoby towarzyszącej w porodzie warsztaty dla mamy i taty

warsztaty, konsultacje

Najczęściej czytane