• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nastolatek w szpitalu psychiatrycznym. Dlaczego oddział jest przepełniony?

Wioleta Stolarska
19 stycznia 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Badania pokazują, że co trzeci z nas doświadczał, doświadcza lub będzie doświadczał kryzysu psychicznego. Badania pokazują, że co trzeci z nas doświadczał, doświadcza lub będzie doświadczał kryzysu psychicznego.

- Moje dziecko ma problem, źle się zachowuje, pocięło się, więc zaprowadzę je do szpitala i jak wyjdzie, tematu nie będzie - takie myślenie jest w społeczeństwie, ale zdrowie psychiczne to nie złamana noga, którą się po prostu naprawia. 90 proc. hospitalizacji, które u nas są, można by uniknąć - gdyby system funkcjonował, gdyby działała poradnia i oddziały dzienne, których nie ma. Ale nie oszukujmy się, bez pieniędzy nie zbudujemy jakości. Psychiatria dziecięca to inwestycja, nie koszt - przekonuje Mariusz Kaszubowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego im. prof. Tadeusza Bilikiewicza w Gdańsku. Rozmawiamy o tym, dlaczego oddział dla młodzieży jest permanentnie przepełniony, a także o problemach, z jakimi zgłaszają się nastolatki.



Czy korzystałe(a)ś kiedyś z pomocy psychiatry?

Problem ze zdrowiem psychicznym dzieci i narastającym napływem młodych pacjentów na szpitalnym oddziale obserwujemy od wielu lat. Pandemia przyczyniła się wyłącznie do pogorszenia tej sytuacji. Jak sytuacja wygląda obecnie?

Mariusz Kaszubowski: Tak naprawdę problemy ze zdrowiem psychicznym dorosłych przekładają się na problemy dzieci i młodzieży. Rodzinę stanowią osoby dorosłe i małoletnie. Dziecko czy nastolatek z problemem, który nie dostanie odpowiedniej pomocy, to później osoba dorosła, która również może chorować. Problemy nie kończą się z granicą 18 lat. Jeśli nie zareagujemy wcześniej, sytuacja będzie się tylko pogarszać.

Czytaj też: Internauci ratują Telefon Zaufania, minister oddaje go Rzecznikowi Praw Dziecka

Ilu młodych ludzi zgłasza się po pomoc? Z jakimi problemami przychodzą?

Średnio w ciągu doby na izbę przyjęć zgłasza się kilkoro, czasami kilkanaścioro dzieci w wieku od 10 do 17 lat wraz opiekunami prawnymi bądź rodzicami. Szukają pomocy. To przypadki, które dotyczą głównie depresji czy zaburzeń zachowania. Wynikają one z oddziaływania najbliższego środowiska - związanego ze szkołą, rodziną, rówieśnikami. Również izolacja, która podczas pandemii bardzo nas dotknęła, znacząco wpłynęła na zaburzenia adaptacyjne, wynikające z faktu, że nie potrafimy się odnaleźć w nowej sytuacji.

Pojawiające się objawy depresji mogą później przerodzić się w zespół depresyjny, a długotrwale nieleczona może wywoływać autoagresję, czyli samookaleczenia, czy też wyzwalać przemoc wobec innych. W najgorszym przypadku kończy się nie tyle myślami samobójczymi, co również próbami samobójczymi.

W Izbie Przyjęć niejednokrotnie pojawiają się przypadki związane z nadużywaniem substancji psychoaktywnych. Młodzież ma dostęp do różnego rodzaju środków farmakologicznych, narkotyków, używek czy innych stymulantów, a część z nich jest wręcz uzależniona od tych substancji. Pod ich wpływem wyzwalane są negatywne emocje i zachowania, niepozwalające na normalne funkcjonowanie w swoim otoczeniu.

Twoje dziecko potrzebuje pomocy? Poradź się psychologa


Obecnie w poradniach zdrowia psychicznego w Gdańsku zarejestrowanych jest kilkadziesiąt tysięcy osób. Niestety z roku na rok wzrasta liczba tych, którzy zapadają na choroby psychiczne. Obecnie w poradniach zdrowia psychicznego w Gdańsku zarejestrowanych jest kilkadziesiąt tysięcy osób. Niestety z roku na rok wzrasta liczba tych, którzy zapadają na choroby psychiczne.
Czy wśród tych osób są tzw. przypadki ostre?

Wszyscy przyjmowani pacjenci to tacy, którzy wymagają bezwzględnej hospitalizacji, ponieważ zagrażają życiu i zdrowiu swojemu lub innych osób. Czasami występuje również konieczność zastosowania unieruchomienia wobec pacjenta. Potrzeba ta wynika przede wszystkim z towarzyszącej agresji fizycznej osoby hospitalizowanej. To wszytko zależy od sytuacji oczywiście. Czasami zdarzy się, że pacjent wziął coś incydentalnie, np. w ramach prowokacji, i wraca po detoksie, co kończy się poradą lekarską. Niestety czasami jest to tak trudny temat, że trzeba "zabezpieczyć" małoletniego na oddziale stacjonarnym.

Decyzję o tym, jak trudna jest to sytuacja, jakie jest to zaburzenie, czy to jest depresja, a jeżeli tak, to jak głęboka, czy są to stany lękowe i na ile poważne, czy zgłaszane deklaracje samobójcze to rzeczywiste zagrożenie, czy chęć zwrócenia na siebie uwagi, z czego to wynika, czy zaburzone zachowanie jest długotrwałe, czy tylko epizodyczne - o tym decyduje lekarz dyżurny.

Jakie są wtedy możliwości pomocy?

W 2021 r. liczba samobójstw wśród nastolatków wzrosła o 22 proc. Liczba prób samobójczych wzrosła prawie dwukrotnie.
2020 r. - dziewczynki - 489, chłopcy - 276,
2021 r. - dziewczynki - 962, chłopcy - 377.
*Dane z KGP dotyczące prób samobójczych młodzieży obejmują okres od stycznia do listopada poszczególnych lat.
Jeśli lekarz oceni sytuację jako stan zagrożenia życia lub zdrowia, to koniecznością jest przyjęcie na oddział stacjonarny. Czasami jednak trudno ocenić, gdzie jest ta granica. Zdarza się, że ktoś przyjeżdża po próbie samobójczej czy okaleczeniu, ale w wyniku przeprowadzonego wywiadu okazuje się, że to miało charakter prowokacji, zrobienia komuś na złość czy wręcz zaimponowania, a w sumie to tak mocno nie chciał się pociąć itp.

Bardzo często jest tak, że dzieci, które się tną - i to jest właśnie wspomniana autoagresja - nawet po hospitalizacji szpitalnej z dużym prawdopodobieństwem mogą robić to dalej. Jest to pewnego rodzaju uzależnienie, które powoduje, że w sytuacji napięcia czy stresu daje ulgę. To niekoniecznie dobre porównanie, ale daje nam pewien obraz - wiemy, jak jest z alkoholizmem. Bardzo ciężko jest wyjść z tego nałogu i do końca życia jest się alkoholikiem. Jeżeli ktoś dokonywał regularnie aktów autoagresji, to pozostanie w grupie ryzyka, gdzie w bardzo trudnej sytuacji życiowej i konieczności dekompensacji złych emocji mogą powrócić myśli i chęć dokonania takich czynów.

Czytaj też: Rusza nowa poradnia zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży

Polski system wsparcia zdrowia psychicznego adresowany do najmłodszych pacjentów od lat boryka się z niedofinansowaniem czy problemami kadrowymi. Dodatkowo obecna pandemia koronawirusa jeszcze bardziej utrudniła ścieżkę dotarcia do specjalisty. Polski system wsparcia zdrowia psychicznego adresowany do najmłodszych pacjentów od lat boryka się z niedofinansowaniem czy problemami kadrowymi. Dodatkowo obecna pandemia koronawirusa jeszcze bardziej utrudniła ścieżkę dotarcia do specjalisty.
Cały czas słyszymy, że oddział jest pełny, a nowi pacjenci wciąż przychodzą i są przyjmowani?

Faktycznie ten oddział jest pełny od wielu lat, mimo że zwiększamy liczbę miejsc, podnosimy potencjał personelu. Staramy się tym dzieciom zapewnić hospitalizację w jak najlepszym stopniu.

Oddział stacjonarny to tak naprawdę trzeci poziom zabezpieczenia psychiatrycznego, gdzie przyjmujemy bardzo trudne przypadki. Niestety tych przypadków jest coraz więcej. I co się dzieje w sytuacji, kiedy na izbie przyjęć jest decyzja, że musimy przyjąć nieletniego pacjenta, a nie ma miejsc? Jedną z możliwości jest szukanie miejsc w innych ośrodkach, często bardzo odległych. W województwie pomorskim jest jeszcze szpital psychiatryczny w Starogardzie Gdańskim, który jest również permanentnie przepełniony, i cztery symboliczne miejsca w Chojnicach. Ale proszę sobie wyobrazić, że są też województwa w Polsce, gdzie nie ma żadnych miejsc hospitalizacji stacjonarnej dla dzieci z zaburzeniami psychicznymi.

Zdarza się coraz więcej takich sytuacji, że dzieci po próbach samobójczych są wręcz buforowane na innych oddziałach szpitali wielospecjalistycznych czy pediatrycznych i po ustaleniu z naszą izbą przyjęć tych pacjentów staramy się przyjąć, jeżeli jest taka możliwość. Trzeba się tymi nieletnimi zaopiekować, gdyż w przeciwnym razie może to się źle skończyć. Z drugiej strony, miejsc jest ciągle za mało, a my nie jesteśmy w stanie tego zmienić. Tu nie chodzi o dostawienie w sposób fizyczny kolejnych łóżek, tylko o brak potencjału kadrowego, by zapewnić jakość i bezpieczeństwo tym dzieciom. Pamiętajmy, że łóżko nie leczy.

Ilu pacjentów przebywa na oddziale stacjonarnym?

Ogółem mamy 46 miejsc rejestrowych, z tym że dzieci często miewamy nawet 50, jak w tej chwili. Te blisko 50 osób, które nie znalazło się tu z przypadku, musi mieć zapewnione bezpieczeństwo, ale i nie tylko, bo np. obowiązek szkolny, na co pracuje ogromna grupa ludzi. Personel oddziału musi skupić uwagę w kwestii diagnozy i wyznaczenia wstępnej terapii. Choć pamiętajmy, że szpital psychiatryczny nie jest do końca miejscem, gdzie odbywa się właściwa terapia.

Czytaj też: Trudna sytuacja psychiatrii. "Za chwilę nie będziemy funkcjonować"

Szpital nie leczy?

Mam problem z dzieckiem, źle się zachowuje, nie uczy się, a ostatnio nawet się pocięło, więc zaprowadzę je do szpitala i jak wyjdzie, to tematu nie będzie - taki przykład myślenia jest bardzo powszechny w społeczeństwie, ale zdrowie psychiczne to nie złamana noga, którą da się nastawić i zrośnie. Nie jest to takie łatwe.

Szpital nie jest miejscem, które da gwarancje, że dziecko wyjdzie w pełni zdrowe, gdyż tutaj właściwa terapia, dalsze leczenie powinny być kontynuowane po opuszczeniu oddziału w ramach np.: pobytu na oddziale dziennym, terapii rodzinnej, psychoterapii indywidualnej, stałej kontroli poradni dla dzieci wraz ze wsparciem farmakologicznym, w ramach współpracy ze środowiskiem szkolnym, w tym pedagogów i psychologów.

Zrzucanie odpowiedzialności za tę próżnię, jaką mamy w ambulatoryjnej opiece psychiatrycznej, i oczekiwanie, że szpital to wszystko rozwiąże, niestety jest złym podejściem do oceny tej sytuacji, bo problem jest w systemie, a w szczególności jego organizacji i niedofinansowaniu.

Gdzie szukać pomocy psychologicznej w Trójmieście?


W jakich warunkach w takim razie powinna być prowadzona terapia młodych ludzi?

Terapia powinna mieć miejsce po wyjściu ze szpitala. Ta właściwa psychoterapia trwa przynajmniej od 15 do 20 tygodni, a tu dzieci tak długo nie przebywają. Skupiamy się na tym, by zapewnić bezpieczeństwo, zdiagnozować problem, w razie konieczności ustawić farmakologicznie, rozpocząć terapię.

Jednakże potrzebne są wspomniane oddziały dzienne, poradnie i ośrodki terapii środowiskowej, by przejąć pacjenta szpitalnego, a także w długim horyzoncie czasowym wręcz powstrzymać napływ na oddziały całodobowe. Dla pacjenta pod stałą kontrolą poradni lub uczęszczającego na terapię w oddziale dziennym jest mało prawdopodobne, że pojawi się w szpitalu. Tymczasem jak już wspomniałem, takich miejsc brakuje i dlatego sporo pacjentów wciąż wraca i pojawiają się nowi.

W Polsce 9 proc. dzieci i młodzieży poniżej 18. roku życia, czyli ok. 630 tys. osób, wymaga pomocy systemu lecznictwa psychiatrycznego i psychologicznego. W Polsce 9 proc. dzieci i młodzieży poniżej 18. roku życia, czyli ok. 630 tys. osób, wymaga pomocy systemu lecznictwa psychiatrycznego i psychologicznego.
Wygląda to tak, że problemy całego systemu fokusują się w tej chwili w szpitalu. Czemu się tak dzieje?

Dokładnie tak. Dlaczego? Tak jak wspomniałem, nie ma miejsc w poradniach, nie ma miejsc na oddziałach dziennych - dla przykładu, w Gdańsku mamy tylko jeden oddział dzienny dla dzieci, a powinno być według takich logicznych standardów około 15. Z drugiej strony, bądźmy uczciwi, nie jesteśmy w stanie od razu otworzyć aż tylu oddziałów. Nie ma ludzi, a my mamy najniższe wskaźniki psychiatrów dla dorosłych i dzieci w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców w całej Europie. Nie wykształcimy personelu tak szybko. Ale powtarzam, interwencja psychiatry - tak jak i hospitalizacja całodobowa w szpitalu - powinny być ostatnią z form ratunku w kryzysie psychicznym. Spróbujmy wykorzystać dostępne wsparcie ambulatoryjne, psychologiczne (nie psychiatryczne), pedagogiczne, które pozwolą nam z większą świadomością, z większą skutecznością uniknąć tych już później bardzo trudnych sytuacji.

Taką formą wsparcia są nowe, powstające od niedawna ośrodki działające w formie poradni psychologiczno-psychoterapeutycznych - pierwszy poziom zabezpieczenia. Są to miejsca, gdzie nie ma jeszcze psychiatry ani nie stosuje się farmakologii. Jest bowiem wiele sytuacji, kiedy możemy zareagować, kiedy wystarczy psycholog bądź psychoterapeuta ze wsparciem terapeuty środowiskowego. Terapia indywidualna czy też rodzinna, także w środowisku domowym, mogą znacząco powstrzymać w przyszłości napływ bardzo trudnych szpitalnych przypadków. Tymczasem jest to bolączka całego systemu, nie tylko psychiatrii, system wymusza zapewnienie hospitalizacji, dopiero kiedy jest bardzo źle, zamiast skupić się na likwidacji przyczyn takiego stanu.

Czytaj też: Czy pandemia może wywołać traumę?

Dużo mówi się o reformie psychiatrii i to już od 30 lat, ale dobrze, żeby mniej się mówiło, a więcej działało. Nie oszukujmy się, tu są potrzebne większe nakłady finansowe. Bez pieniędzy nie zbudujemy jakości i bezpieczeństwa. Powtarzam to za każdym razem, kiedy mam okazję: pieniądze przeznaczone na psychiatrię, a w szczególności psychiatrię dziecięcą, to nie jest koszt, to jest inwestycja, która w przyszłości zwróci się po wielokroć zdrowiem psychicznym nas wszystkich, dzieci i dorosłych, całych rodzin. Zwróćmy również uwagę, że najdroższa w psychiatrii jest hospitalizacja stacjonarna. Dziecko, które się pojawia na przysłowiowym łóżku, musi mieć zapewnioną szkołę, musi mieć opiekę pielęgniarską, terapeutyczną, psychiatry - to są ogromne koszty. Gdybyśmy zainwestowali w tę część ambulatoryjną, tych dzieci byłoby dużo mniej, śmiem twierdzić, że nawet o 90 proc.

Opinie (207) 5 zablokowanych

  • (1)

    Sport, skasowanie mediów społecznosciowych i robota. Proste. A nie jakies depresje sresje. Za moich czasow jakosc dzieciaki byly normalne. A teraz delikatni i wmawianie im ze chlop moze byc baba i odwrotnie.

    • 12 4

    • To czemu nie wychowałeś na takiego jak ty ? Jaki sport skoro prostą jazdę na rowerze ludziom się

      zohydza ? Sport w PL nie jest tak popularny jak na Zachodzie.

      Zatem dzieciaki z twoich czasów normalne nie były, skoro nie potrafiły swoich z kolei dobrze wychować.

      A do kasacji mediów to ty pierwszy komunisto z cenzorskimi zapędami ? Te media nie są tylko dla dzieci, jeśli w ogóle są dla nich, bo nie są. To rodzice niech zaczną właściwie wychowywać dzieci.

      • 2 1

  • Proszę państwa zaniedbanie dzieci przez rodziców to nie wina dzieci. Rozbite rodziny, rodzice żyjący tylko pracą, mamuśki zapatrzone w Facebooka i Instagram, brak zainteresowania rodziców nauką i rozwojem dzieci sprowadza się do późniejszych problemów we wszystkich dziedzinach życia.

    • 8 1

  • Rodzice sa winni stanu psychicznego swoich dzieci. Toksyczni rodzice nie dają wsparcia ani poczucia bezpieczeństwa. Potrafią naprawdę zniszczyć człowieka.

    • 8 0

  • Izolacja

    Oddziały szpitali psychiatrycznych są przepełnione ponieważ były/są zdalne co ograniczyło kontakt z rówieśnikami albo ukrywają przed rodzicami że chce się coś zrobić i myślą że rodzic źle pomyśli o swoim dziecku

    • 2 1

  • Nie dla zdalnej nauki (1)

    Najważniejsze są relacje, bycie wśród ludzi, to jest sila ktora pozwala nam na rozwój i stawanie się sobą, zamykanie zdrowych ludzi w domu jest gwoździem do trumny

    • 8 2

    • Najważniejsze są relacje sam ze sobą dla prawidłowego rozwoju :) psycholog ?! Hehehe

      • 1 0

  • Psychiatria a Pandemia (1)

    Jeżeli ktoś się zapyta czy pandemia i psychiatria mają coś wspólnego to odpowiedź jest jedna tak ten licznik dzieci trafiających do proadni czy do szpitalu to wynik pandemii strachu i wykluczenia czy ktoś kiedyś poniesie za te mistyfikacje jaka karę za to co spotkało nasze dzieci nasza przyszłość tu chodzi na nasz Kraj. Piszecie że włączycie z przemocą a co z agresja płynąca z tv kiedy to na każdym kroku płyną informacje ile to zachorowało jaki to licznik wpędza sie Nas w strach nakreca sie panikę kto za to odpowie za wzbudzanie niepokojów społecznych za niszczenie naszych dzieci.

    • 2 5

    • Ty masz czelność tu odgrażać się z jakimś postulatem rozliczania się ze światem nauki piewco

      naukowych zabobonów ?

      Ty myślisz, że wygrasz z elitami nauki ?

      • 0 0

  • Rob

    Psychiatryczna wizyta kontrolna na nfz 12 zł brutto dla lekarza. Po odliczeniu zus i us zostaje jakieś 5 zł na rękę. Dziwne, że nie ma chętnych?

    • 1 0

  • Porażajace

    Pracuje prawie 30lat na oddzi.pediatrycznym to co dostrzegam jest porażające.Masowo przychodzą dzieci,młodzież z zaburzeniami metabolicznymi chorobami tarczycy,neurologicznymi,nowotworowymi które pojawiają się o ok 10lat wcześniej niż było to za mojej młodości .Wszystkie mają problemy psycholog-psychiczne.Nie jest to wynik zaniedbań społecznych,szkolnych,braku dostępu do specjalistów czy warunków.Moje pokolenie miało nieporównywalnie gorsze warunki rozwoju,była bieda ,nikt nie chodził po specjalistach i radziliśmy sobie, nie było tylu zaburzeń psychicznych,samobójstw .itd...W czym problem?.. Oczywiście jest wiele czynników sprzyjających np.telefony,internet itd.Jednak z moich zawodowych i osobistych obserwacji głównym problemem jest ogromna ilość chemia w żywności która dzieci masowo zjadają ,bo nie ma przepisów które by zakazywały ich stosowania..gdy czyta się skład np.batoników a później konsekwencję spożywania można się przerazić.. później są chore jelita,niewchłanianie,niedobory witamin, leczenie antybiotykami,.widziałam to nie raz a później zaburzenia zachowania i tragedie..Dlaczego tak jest?! bo to pasuje wielu ..jest obrót lekami, żywności i dużą sprzedaż...zatrudnienie .wizyty..itd...a wszystko jest opodatkowane i to się opłaca Prawodawcy!!!. Ludzie mówcie piszcie o tym bo za moment w każdej rodzinie będzie taki problem z dziećmi i nic nie da otwieranie placówek psychiatrycznych bo przyczyną jest gdzie indziej...

    • 9 1

  • Dzieciaki. Jestescie w czarnej d***e!

    Macie niedojrzałych rodziców, którzy tylko szukają winnych za własne niepowodzenia w wychowaniu swoich sierot. Tak sierot, bo nie macie wsparcia u osób najbliższych i nie możecie liczyć na żadną pomoc z zewnątrz. Przykre to wszystko.

    • 3 0

  • Jestescie (2)

    Jesteście puści ludzie, wymyślacie jakony media spolecznosciowe wpływały na dzieci i spychacie swoje niedorozwinięcie na pociechy . Taki jest świat, jest fb jest instagram, lubimy się pośmiać i dobrze bawić, to że wy starsi żyjecie w komunie i stoicie w kolejce po flache to wasze życie u nas liczą się modne ciuchy nisko schodzący bass tak tez będe kiedyś wychowywał swoje dzieci a reszta co zrzuca problemy psychiczne na social media niech idzie się położyć bo już nie ma dla was miejsca na tym świecie rewolucja

    • 1 3

    • (1)

      Ty dzieci nie będziesz mial! Wyskrobią dla zabawy ;)

      • 1 1

      • Albo nie będziesz do końca pewny czy to twoje ;)

        • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Distinguished Gentleman's Ride

w plenerze, zlot, imprezy i akcje charytatywne

Jak ochronić swoje krocze przed nacięciem?

warsztaty, konsultacje

Ratuję, bo kocham i potrzebuję

warsztaty, spotkanie

Najczęściej czytane