• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nastolatek w szpitalu psychiatrycznym. Dlaczego oddział jest przepełniony?

Wioleta Stolarska
19 stycznia 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Badania pokazują, że co trzeci z nas doświadczał, doświadcza lub będzie doświadczał kryzysu psychicznego. Badania pokazują, że co trzeci z nas doświadczał, doświadcza lub będzie doświadczał kryzysu psychicznego.

- Moje dziecko ma problem, źle się zachowuje, pocięło się, więc zaprowadzę je do szpitala i jak wyjdzie, tematu nie będzie - takie myślenie jest w społeczeństwie, ale zdrowie psychiczne to nie złamana noga, którą się po prostu naprawia. 90 proc. hospitalizacji, które u nas są, można by uniknąć - gdyby system funkcjonował, gdyby działała poradnia i oddziały dzienne, których nie ma. Ale nie oszukujmy się, bez pieniędzy nie zbudujemy jakości. Psychiatria dziecięca to inwestycja, nie koszt - przekonuje Mariusz Kaszubowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego im. prof. Tadeusza Bilikiewicza w Gdańsku. Rozmawiamy o tym, dlaczego oddział dla młodzieży jest permanentnie przepełniony, a także o problemach, z jakimi zgłaszają się nastolatki.



Czy korzystałe(a)ś kiedyś z pomocy psychiatry?

Problem ze zdrowiem psychicznym dzieci i narastającym napływem młodych pacjentów na szpitalnym oddziale obserwujemy od wielu lat. Pandemia przyczyniła się wyłącznie do pogorszenia tej sytuacji. Jak sytuacja wygląda obecnie?

Mariusz Kaszubowski: Tak naprawdę problemy ze zdrowiem psychicznym dorosłych przekładają się na problemy dzieci i młodzieży. Rodzinę stanowią osoby dorosłe i małoletnie. Dziecko czy nastolatek z problemem, który nie dostanie odpowiedniej pomocy, to później osoba dorosła, która również może chorować. Problemy nie kończą się z granicą 18 lat. Jeśli nie zareagujemy wcześniej, sytuacja będzie się tylko pogarszać.

Czytaj też: Internauci ratują Telefon Zaufania, minister oddaje go Rzecznikowi Praw Dziecka

Ilu młodych ludzi zgłasza się po pomoc? Z jakimi problemami przychodzą?

Średnio w ciągu doby na izbę przyjęć zgłasza się kilkoro, czasami kilkanaścioro dzieci w wieku od 10 do 17 lat wraz opiekunami prawnymi bądź rodzicami. Szukają pomocy. To przypadki, które dotyczą głównie depresji czy zaburzeń zachowania. Wynikają one z oddziaływania najbliższego środowiska - związanego ze szkołą, rodziną, rówieśnikami. Również izolacja, która podczas pandemii bardzo nas dotknęła, znacząco wpłynęła na zaburzenia adaptacyjne, wynikające z faktu, że nie potrafimy się odnaleźć w nowej sytuacji.

Pojawiające się objawy depresji mogą później przerodzić się w zespół depresyjny, a długotrwale nieleczona może wywoływać autoagresję, czyli samookaleczenia, czy też wyzwalać przemoc wobec innych. W najgorszym przypadku kończy się nie tyle myślami samobójczymi, co również próbami samobójczymi.

W Izbie Przyjęć niejednokrotnie pojawiają się przypadki związane z nadużywaniem substancji psychoaktywnych. Młodzież ma dostęp do różnego rodzaju środków farmakologicznych, narkotyków, używek czy innych stymulantów, a część z nich jest wręcz uzależniona od tych substancji. Pod ich wpływem wyzwalane są negatywne emocje i zachowania, niepozwalające na normalne funkcjonowanie w swoim otoczeniu.

Twoje dziecko potrzebuje pomocy? Poradź się psychologa


Obecnie w poradniach zdrowia psychicznego w Gdańsku zarejestrowanych jest kilkadziesiąt tysięcy osób. Niestety z roku na rok wzrasta liczba tych, którzy zapadają na choroby psychiczne. Obecnie w poradniach zdrowia psychicznego w Gdańsku zarejestrowanych jest kilkadziesiąt tysięcy osób. Niestety z roku na rok wzrasta liczba tych, którzy zapadają na choroby psychiczne.
Czy wśród tych osób są tzw. przypadki ostre?

Wszyscy przyjmowani pacjenci to tacy, którzy wymagają bezwzględnej hospitalizacji, ponieważ zagrażają życiu i zdrowiu swojemu lub innych osób. Czasami występuje również konieczność zastosowania unieruchomienia wobec pacjenta. Potrzeba ta wynika przede wszystkim z towarzyszącej agresji fizycznej osoby hospitalizowanej. To wszytko zależy od sytuacji oczywiście. Czasami zdarzy się, że pacjent wziął coś incydentalnie, np. w ramach prowokacji, i wraca po detoksie, co kończy się poradą lekarską. Niestety czasami jest to tak trudny temat, że trzeba "zabezpieczyć" małoletniego na oddziale stacjonarnym.

Decyzję o tym, jak trudna jest to sytuacja, jakie jest to zaburzenie, czy to jest depresja, a jeżeli tak, to jak głęboka, czy są to stany lękowe i na ile poważne, czy zgłaszane deklaracje samobójcze to rzeczywiste zagrożenie, czy chęć zwrócenia na siebie uwagi, z czego to wynika, czy zaburzone zachowanie jest długotrwałe, czy tylko epizodyczne - o tym decyduje lekarz dyżurny.

Jakie są wtedy możliwości pomocy?

W 2021 r. liczba samobójstw wśród nastolatków wzrosła o 22 proc. Liczba prób samobójczych wzrosła prawie dwukrotnie.
2020 r. - dziewczynki - 489, chłopcy - 276,
2021 r. - dziewczynki - 962, chłopcy - 377.
*Dane z KGP dotyczące prób samobójczych młodzieży obejmują okres od stycznia do listopada poszczególnych lat.
Jeśli lekarz oceni sytuację jako stan zagrożenia życia lub zdrowia, to koniecznością jest przyjęcie na oddział stacjonarny. Czasami jednak trudno ocenić, gdzie jest ta granica. Zdarza się, że ktoś przyjeżdża po próbie samobójczej czy okaleczeniu, ale w wyniku przeprowadzonego wywiadu okazuje się, że to miało charakter prowokacji, zrobienia komuś na złość czy wręcz zaimponowania, a w sumie to tak mocno nie chciał się pociąć itp.

Bardzo często jest tak, że dzieci, które się tną - i to jest właśnie wspomniana autoagresja - nawet po hospitalizacji szpitalnej z dużym prawdopodobieństwem mogą robić to dalej. Jest to pewnego rodzaju uzależnienie, które powoduje, że w sytuacji napięcia czy stresu daje ulgę. To niekoniecznie dobre porównanie, ale daje nam pewien obraz - wiemy, jak jest z alkoholizmem. Bardzo ciężko jest wyjść z tego nałogu i do końca życia jest się alkoholikiem. Jeżeli ktoś dokonywał regularnie aktów autoagresji, to pozostanie w grupie ryzyka, gdzie w bardzo trudnej sytuacji życiowej i konieczności dekompensacji złych emocji mogą powrócić myśli i chęć dokonania takich czynów.

Czytaj też: Rusza nowa poradnia zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży

Polski system wsparcia zdrowia psychicznego adresowany do najmłodszych pacjentów od lat boryka się z niedofinansowaniem czy problemami kadrowymi. Dodatkowo obecna pandemia koronawirusa jeszcze bardziej utrudniła ścieżkę dotarcia do specjalisty. Polski system wsparcia zdrowia psychicznego adresowany do najmłodszych pacjentów od lat boryka się z niedofinansowaniem czy problemami kadrowymi. Dodatkowo obecna pandemia koronawirusa jeszcze bardziej utrudniła ścieżkę dotarcia do specjalisty.
Cały czas słyszymy, że oddział jest pełny, a nowi pacjenci wciąż przychodzą i są przyjmowani?

Faktycznie ten oddział jest pełny od wielu lat, mimo że zwiększamy liczbę miejsc, podnosimy potencjał personelu. Staramy się tym dzieciom zapewnić hospitalizację w jak najlepszym stopniu.

Oddział stacjonarny to tak naprawdę trzeci poziom zabezpieczenia psychiatrycznego, gdzie przyjmujemy bardzo trudne przypadki. Niestety tych przypadków jest coraz więcej. I co się dzieje w sytuacji, kiedy na izbie przyjęć jest decyzja, że musimy przyjąć nieletniego pacjenta, a nie ma miejsc? Jedną z możliwości jest szukanie miejsc w innych ośrodkach, często bardzo odległych. W województwie pomorskim jest jeszcze szpital psychiatryczny w Starogardzie Gdańskim, który jest również permanentnie przepełniony, i cztery symboliczne miejsca w Chojnicach. Ale proszę sobie wyobrazić, że są też województwa w Polsce, gdzie nie ma żadnych miejsc hospitalizacji stacjonarnej dla dzieci z zaburzeniami psychicznymi.

Zdarza się coraz więcej takich sytuacji, że dzieci po próbach samobójczych są wręcz buforowane na innych oddziałach szpitali wielospecjalistycznych czy pediatrycznych i po ustaleniu z naszą izbą przyjęć tych pacjentów staramy się przyjąć, jeżeli jest taka możliwość. Trzeba się tymi nieletnimi zaopiekować, gdyż w przeciwnym razie może to się źle skończyć. Z drugiej strony, miejsc jest ciągle za mało, a my nie jesteśmy w stanie tego zmienić. Tu nie chodzi o dostawienie w sposób fizyczny kolejnych łóżek, tylko o brak potencjału kadrowego, by zapewnić jakość i bezpieczeństwo tym dzieciom. Pamiętajmy, że łóżko nie leczy.

Ilu pacjentów przebywa na oddziale stacjonarnym?

Ogółem mamy 46 miejsc rejestrowych, z tym że dzieci często miewamy nawet 50, jak w tej chwili. Te blisko 50 osób, które nie znalazło się tu z przypadku, musi mieć zapewnione bezpieczeństwo, ale i nie tylko, bo np. obowiązek szkolny, na co pracuje ogromna grupa ludzi. Personel oddziału musi skupić uwagę w kwestii diagnozy i wyznaczenia wstępnej terapii. Choć pamiętajmy, że szpital psychiatryczny nie jest do końca miejscem, gdzie odbywa się właściwa terapia.

Czytaj też: Trudna sytuacja psychiatrii. "Za chwilę nie będziemy funkcjonować"

Szpital nie leczy?

Mam problem z dzieckiem, źle się zachowuje, nie uczy się, a ostatnio nawet się pocięło, więc zaprowadzę je do szpitala i jak wyjdzie, to tematu nie będzie - taki przykład myślenia jest bardzo powszechny w społeczeństwie, ale zdrowie psychiczne to nie złamana noga, którą da się nastawić i zrośnie. Nie jest to takie łatwe.

Szpital nie jest miejscem, które da gwarancje, że dziecko wyjdzie w pełni zdrowe, gdyż tutaj właściwa terapia, dalsze leczenie powinny być kontynuowane po opuszczeniu oddziału w ramach np.: pobytu na oddziale dziennym, terapii rodzinnej, psychoterapii indywidualnej, stałej kontroli poradni dla dzieci wraz ze wsparciem farmakologicznym, w ramach współpracy ze środowiskiem szkolnym, w tym pedagogów i psychologów.

Zrzucanie odpowiedzialności za tę próżnię, jaką mamy w ambulatoryjnej opiece psychiatrycznej, i oczekiwanie, że szpital to wszystko rozwiąże, niestety jest złym podejściem do oceny tej sytuacji, bo problem jest w systemie, a w szczególności jego organizacji i niedofinansowaniu.

Gdzie szukać pomocy psychologicznej w Trójmieście?


W jakich warunkach w takim razie powinna być prowadzona terapia młodych ludzi?

Terapia powinna mieć miejsce po wyjściu ze szpitala. Ta właściwa psychoterapia trwa przynajmniej od 15 do 20 tygodni, a tu dzieci tak długo nie przebywają. Skupiamy się na tym, by zapewnić bezpieczeństwo, zdiagnozować problem, w razie konieczności ustawić farmakologicznie, rozpocząć terapię.

Jednakże potrzebne są wspomniane oddziały dzienne, poradnie i ośrodki terapii środowiskowej, by przejąć pacjenta szpitalnego, a także w długim horyzoncie czasowym wręcz powstrzymać napływ na oddziały całodobowe. Dla pacjenta pod stałą kontrolą poradni lub uczęszczającego na terapię w oddziale dziennym jest mało prawdopodobne, że pojawi się w szpitalu. Tymczasem jak już wspomniałem, takich miejsc brakuje i dlatego sporo pacjentów wciąż wraca i pojawiają się nowi.

W Polsce 9 proc. dzieci i młodzieży poniżej 18. roku życia, czyli ok. 630 tys. osób, wymaga pomocy systemu lecznictwa psychiatrycznego i psychologicznego. W Polsce 9 proc. dzieci i młodzieży poniżej 18. roku życia, czyli ok. 630 tys. osób, wymaga pomocy systemu lecznictwa psychiatrycznego i psychologicznego.
Wygląda to tak, że problemy całego systemu fokusują się w tej chwili w szpitalu. Czemu się tak dzieje?

Dokładnie tak. Dlaczego? Tak jak wspomniałem, nie ma miejsc w poradniach, nie ma miejsc na oddziałach dziennych - dla przykładu, w Gdańsku mamy tylko jeden oddział dzienny dla dzieci, a powinno być według takich logicznych standardów około 15. Z drugiej strony, bądźmy uczciwi, nie jesteśmy w stanie od razu otworzyć aż tylu oddziałów. Nie ma ludzi, a my mamy najniższe wskaźniki psychiatrów dla dorosłych i dzieci w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców w całej Europie. Nie wykształcimy personelu tak szybko. Ale powtarzam, interwencja psychiatry - tak jak i hospitalizacja całodobowa w szpitalu - powinny być ostatnią z form ratunku w kryzysie psychicznym. Spróbujmy wykorzystać dostępne wsparcie ambulatoryjne, psychologiczne (nie psychiatryczne), pedagogiczne, które pozwolą nam z większą świadomością, z większą skutecznością uniknąć tych już później bardzo trudnych sytuacji.

Taką formą wsparcia są nowe, powstające od niedawna ośrodki działające w formie poradni psychologiczno-psychoterapeutycznych - pierwszy poziom zabezpieczenia. Są to miejsca, gdzie nie ma jeszcze psychiatry ani nie stosuje się farmakologii. Jest bowiem wiele sytuacji, kiedy możemy zareagować, kiedy wystarczy psycholog bądź psychoterapeuta ze wsparciem terapeuty środowiskowego. Terapia indywidualna czy też rodzinna, także w środowisku domowym, mogą znacząco powstrzymać w przyszłości napływ bardzo trudnych szpitalnych przypadków. Tymczasem jest to bolączka całego systemu, nie tylko psychiatrii, system wymusza zapewnienie hospitalizacji, dopiero kiedy jest bardzo źle, zamiast skupić się na likwidacji przyczyn takiego stanu.

Czytaj też: Czy pandemia może wywołać traumę?

Dużo mówi się o reformie psychiatrii i to już od 30 lat, ale dobrze, żeby mniej się mówiło, a więcej działało. Nie oszukujmy się, tu są potrzebne większe nakłady finansowe. Bez pieniędzy nie zbudujemy jakości i bezpieczeństwa. Powtarzam to za każdym razem, kiedy mam okazję: pieniądze przeznaczone na psychiatrię, a w szczególności psychiatrię dziecięcą, to nie jest koszt, to jest inwestycja, która w przyszłości zwróci się po wielokroć zdrowiem psychicznym nas wszystkich, dzieci i dorosłych, całych rodzin. Zwróćmy również uwagę, że najdroższa w psychiatrii jest hospitalizacja stacjonarna. Dziecko, które się pojawia na przysłowiowym łóżku, musi mieć zapewnioną szkołę, musi mieć opiekę pielęgniarską, terapeutyczną, psychiatry - to są ogromne koszty. Gdybyśmy zainwestowali w tę część ambulatoryjną, tych dzieci byłoby dużo mniej, śmiem twierdzić, że nawet o 90 proc.

Opinie (207) 5 zablokowanych

  • (3)

    Niestety idziemy droga naszych rodziców. Powtarzamy ich schemat. Oni tez się dobrze bawili i zostawiali swoje dzieci samopas. Ileż to było rodzin patologicznych? Ojciec pije, matkę i dziecko bije. Ile rozbitych rodzin? Czasy się zmieniły, ale mentalność jest taka sama. Praca, imprezka przy flaszce i śledziku. Pamiętacie? Teraz mamy większe możliwości. Taka jest różnica. Jesteśmy dziećmi PRL-u i komuny! Warto coś zmienić, w sobie coś zmienić. Jak ktoś nie potrafi się cieszyć życiem rodzinnym, to może niech nie planuje dzieci. A Ci co najbardziej krzyczą, to hipokryci!

    • 9 13

    • Za komuny rodzice wychowywali dzieci, nie mówię o rodzinach patologicznych (2)

      Było nas czworo rodzeństwa, ojciec stoczniowiec, mama pracownica poczty. Nauczyli nas miłości, szacunku do ludzi, zwierząt, a także pracowitości ( każdy miał od małego obowiązki domowe) . Teraz mamy 50 + - jesteśmy zgraną kochającą się rodziną z naszymi żonami, mężami, dziećmi, wnukami i kochanymi dziadkami. Rodzice po rozwodzie- rzadkość w latach 70, 80-tych, teraz rodzice bez ślubu-partnerstwo ( częsta zmiana partnerów/-ek) i nie wiadomo kto jest odpowiedzialny za wychowywanie dzieci.

      • 14 5

      • Zgadzam się :) było wiele rodzin takich jak Twoja.

        O patologii z tamtych lat nic nie napisałeś :) bo obraz rodziny znam

        • 4 2

      • Bzdury piszesz. Mało rozwodów było w latach 70 ? Chyba na prowincji, bo na pewno nie w dużych

        miastach. I w rodzinach robotniczych.

        I co tak naskakujesz na rozwody i zmiany partnerów ? Stara prawda taka, że zmuszanie młodych do ożenku z powodu ciąży to robienie im krzywdy. Wielu osiąga dojrzałość psycho-emocjonalną do trwałego związku nawet po 30-ce. I tu znam wiele osób o których inni mówili - "polatuchy".

        Zmieniali partnerów życiowych często, aby nie być samotnymi, ale dopiero po 30-ce w końcu znaleźli odpowiednich partnerów życiowych, gdzie obecnie obchodzą nawet 40-lecia takich partnerskich związków, a nawet "złote gody".

        W kwestii małolatów zmuszonych z powodu ciąży do ożenku to znam tylko jedno małżeństwo które się nie rozpadło. W 2021 roku obchodzili 25-lecie (srebrne gody), a pobrali się gdy mieli - ona 16 lat, on 22 lata (syn mojej kuzynki ze stolicy).

        • 3 0

  • Opinia wyróżniona

    2, 3-latki umieją posługiwać się smartfonem, oglądają niby bajki, które same sobie wyszukują, a rodzice mają wtedy ,,święty (16)

    spokój". Im dziecko starsze tym bardziej jest przyklejone/uzależnione od sieci- dzieci w większości są wychowywane przez Internet, a nieobecni zabiegani, zmęczeni rodzice pracują, by spłacać kredyty-sądząc, że dzięki temu zapewnią dziecku lepszy byt. Droga do nikąd- tzn.do Szpitala Psychiatrycznego.

    • 148 6

    • Dzieci żyją i wychowują się dwutorowo,rodzice nie mają już wpływu na to co *łapie* ich lataorośl po wyjściu z domu (6)

      • 5 14

      • Maja wpływ cały czas, jeśli się starają (1)

        • 3 2

        • Niestety mogą się starac z całych sił a dziecko poddawane jest różnym wpływom i ideologiom niezależnie od tego.

          • 0 0

      • (3)

        A jaki mieli wpływ, np. 30-40 lat temu? Przypomnę, że największy boom na sekty miał miejsce w latach 90'

        • 5 5

        • Sekty:)))

          Ludzie mający obecnie po 40 i 50 lat nie mają notorycznie występujących problemów z psychą. Żeby można było dotrzeć do sekty, to trzeba było się ostro postarać, ponieważ nie było takiego dostępu do neta. Poza tym ludzie mieli więcej oleju w głowie, ponieważ nie byli tak wyprani przez internet.

          • 6 3

        • Za krótko żyjesz żeby to wiedzieć. (1)

          Czerpiesz wiedzę z broszur propagandowych?

          • 0 1

          • Z doswiadczenia! Ludziom w d*pach sie przewraca z dobrobytu.

            • 0 0

    • Rodzice za mało czasu poświęcają maluchom,kupują im coraz to nowe gadżety,aby mieć spokój.Elektronika nie zastąpi rodzica,a rodzic zajmując się dzieckiem nie powinien mieć nosa w telefonie.Nawet na placach zabaw można zauważyć taką niby opiekę... Babunia niedzisiejsza

      • 12 3

    • (7)

      Niekoniecznie. Łatwo zwalić obecne problemy na technologie, a prawda jest taka że kiedyś dzieci też miały problemy tylko były ograniczane przez surowych rodziców, które takie sprawy bagatelizowały. Tak więc o prostu nikt oficjalnie problemu nie widział :) . Jednak warto zwrócić uwagę że często dziecko ma problemu w wyniku różnych zdarzeń w szkole takich jak wyśmiewanie czy samotność. Dodatkowo rodzice stawiają dzieciom często wygórowane oczekiwania względem szkoły czy sportu tym bardziej pogłębiając samotność dziecka .
      Ale to tylko przykłady. Jest wiele sytuacji na które nikt nie miał wpływu i nie ma co zwalać tego na obecny świat tylko warto pomyśleć co można z tym zrobić.

      • 8 4

      • Zmienił się sposób życia ludzi dorosłych i wychowywania dzieci (6)

        My nie mieliśmy w dzieciństwie telewizora, komórki, dzieci miały problemy, ale inne- nie takie, z powodu których od razu miały myśli samobójcze albo się cięły. Moim idolem nie był ,,gwiazdor"z Instagrama, ale mój dziadek- wspaniały szlachetny człowiek. Szanowałem nauczycieli, panie ze sklepu,sąsiadów- znaliśmy się wszyscy, gdy mamy nie było, jadłem obiad u sąsiadów. Biegaliśmy całe dnie na podwórku, ale mieliśmy poczucie czym jest honor i zasady fair play. Jako duży chłopak miałem zakodowane, że nie mam prawa bić się ze drobniejszym, słabszym, i tyle. Jednak ,,zmienia się oblicze tego świata".

        • 11 4

        • (1)

          I w cale później te szczęśliwe dzieci nie miały problemu z alkoholem ??

          • 8 5

          • Nie tak często jak późniejsze pokolenie z klejami, alko, dopalaczami i innymi wynalazkami. To pewne.

            • 0 0

        • (1)

          to powiedz skąd się wzięło zjawisko przemocy domowej skoro wszyscy się szanowali?

          • 6 5

          • Najpewniej z powodu innych zasad wpajanych w szkole i przez różne organizacje uszczęśliwiające "nieoświecone jednostki"

            • 0 0

        • (1)

          idealizujesz te czasy. Były inne to fakt ale nie pozbawione poważnych problemów. alkoholizm, przemoc domowa w roznej postaci i rodziny niby pełne bo i ojciec i matka byli pod jednym dachem ale obcy lub wręcz wrodzy sobie. Nie było insta ale było MTV. Ludzie lubią pamiętać tylko to co dobre.

          • 3 0

          • Nie było

            telewizorów, więc nie było też MTV...

            • 1 0

  • To Szakupan ukryty w wirtualnym świecie to powoduje.

    • 1 2

  • Depresja problemy dziecka w domu się*zapętlają*, bo w czym może pomóc rodzic, który sam zmaga się z depresją (1)

    spowodowaną problemami z dziećmi, codziennym życiem. Ot, takie *perpetum-mobile* wyjące i szarpiące się w myślach. Jak to zatrzymać !!!
    I pomocy znikąd, bo każdy ma to samo.

    • 14 5

    • dużo może pomóc otoczenie, koledzy z klasy ale jak nie uczy się młodych ludzi rozmawiania i zrozumienia drugiego

      człowieka,

      • 3 1

  • NOWA (1)

    Skutki bezstresowego wychowania dzieci.

    • 11 14

    • Ty masz pojęcie o czym mówisz ? Chyba nie.

      • 0 0

  • Kiedyś jak człowiek nawywijał to dostał w szkole z liscia (3)

    potem w domu poprawkę i błyskawicznie wracał mu rozum. I żaden psychiatra nie był potrzebny.

    • 31 19

    • Chęć życia tez mu wracała? (1)

      Własne dziecko tez tak wychowujesz ?

      • 12 12

      • Oczywiście,nie było czasu na smarkanie w rękaw.

        • 6 9

    • Niemieckim nazistom jak widać "rozum" wrócił, jak dostali nieraz w tyłek w pruskiej szkole.

      szczególnie po 1939 roku.

      Zatem spadaj robotniku ze swoim beznadziejnym chowem.

      • 0 0

  • .... (3)

    Moja córka choruje dwie próby samobójcze okaleczenie ciała żyję na minie i wiem jak trudno dostać pomoc psychiatrę,terapię psychoterapię jednym słowem nie ma pomocy a nie każdego stać na opiekę prywatną.To co się dzieje jest nie do opisania nie ma pomocy a dzieci cierpią katorgę.

    • 20 6

    • Więcej dostępu do internetu.Ty też właśnie pokazałaś na co cię stać...

      • 5 15

    • (1)

      A te próby samobójcze to skąd?Nie te ciuchy?Nie ta wycieczka? Nie ta fotka?Za mało lajków?

      • 6 6

      • Głupiś czy z PiSu?

        • 4 7

  • Cała Polska to psychole.

    • 10 5

  • Najlepiej .. (4)

    Wyloczyc tv wszystko media społeczne od zuckerberga,prawdziwy kontakt rozmowa międzyludzka ,sport ,empatia

    • 14 6

    • I masz go już (1)

      Jakiś brajanek czy julka psychole z insta minusuja hahaha

      • 6 5

      • Oczekujesz jak komunista sztucznej jedności poglądów ? Ty chcesz młodziku mnie pouczać ?

        TV jest zła ? Programy naukowe ? Dla dziecka trzeba wybrać odpowiednie programy i a w głupawy czambuł potępiać TV jako coś ogólnego.

        A media społecznościowe dawkować dziecku w mądry sposób. Tym bardziej, że FB to tylko ploty koleś ? A gdzie np. grupy naukowe, krajoznawcze, sportowe itp, albo strony ciekawych ludzi ? Myślisz że takich nie ma ?

        Jak dla ciebie FB to tylko jakieś tanie plotki to tobie współczuję.

        • 3 0

    • Więcej książek zamiast filmów, tobie mogę polecić lekturę słownika. (1)

      • 1 3

      • sam sie polec slowniku

        • 0 0

  • No cóż - to żniwa dobrobytu.

    Złe czasy tworzą mocnych ludzi, mocni ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą słabych ludzi, słabi ludzie tworzą złe czasy. Zdaje się, że jesteśmy na końcu tej powtarzającej się historii.

    • 15 6

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi kosmetyczne i fryzjerskie - Uroda

targi

Certyfikowany kurs pierwszej pomocy

warsztaty, spotkanie

Biologia totalna | wykład wprowadzający 10 maja (piątek), godz. 20:30-22:30

70 zł
warsztaty, spotkanie

Najczęściej czytane