• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jeśli rodzić, to gdzie? Sprawdzamy Szpital św. Wojciecha na Zaspie

Justyna Spychalska
15 marca 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Jedna z salek porodowych w Szpitalu Św. Wojciecha na Zaspie. Na zdjęciu widać m.in. piłki i worek sako. Jedna z salek porodowych w Szpitalu Św. Wojciecha na Zaspie. Na zdjęciu widać m.in. piłki i worek sako.
Cykl "Jeśli rodzić, to gdzie?" powstał z myślą o przyszłych rodzicach. Specjalnie dla nich przedstawiamy ofertę wszystkich trójmiejskich oddziałów położniczych, sprawdzamy warunki panujące w porodówkach i pytamy o opinie świeżo upieczone mamy.

Oddział położniczy Szpitala Św. Wojciecha na Zaspie zobacz na mapie Gdańska cieszy się dużą popularnością wśród przyszłych mam. W styczniu placówka otrzymała tytuł Szpitala Przyjaznego Dziecku.



Porodówek jest dużo, ale wanny brak

Oddział ginekologiczno-położniczy Szpitala Św. Wojciecha, który przyjmuje około 3 tysięcy pacjentek rocznie, dysponuje 106 łóżkami, w tym 36 ginekologicznymi, 17 patologii ciąży. Reszta to sale porodowe i położniczo-połogowe.

- Przyszłe mamy trafiają najpierw do jednej z indywidualnych, skomputeryzowanych sal porodowych - tłumaczy ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego, dr nauk med. Lech Bolt. - Po rozwiązaniu są przenoszone razem z dzieckiem i partnerem na dwie godziny do 2-osobowych sal poporodowych objętych ścisłą opieką, potem trafiają do 2-3 osobowych sal położniczych.

Sale-boksy porodowe są połączone korytarzem, dzięki czemu rodzące mamy można lepiej monitorować. W każdej porodówce znajdują się piłki i worki sako do aktywnego porodu.

Kobiety, które przechodzą cesarskie cięcie (a jest ich obecnie aż 38 proc., co - jak zaznacza ordynator - jest spowodowane dużą ilością pacjentek z patologią ciąży), mają zapewnioną opiekę w sali pooperacyjnej, a co ważne - cały czas jest przy nich dziecko, kładzie się im je na piersi jeszcze w czasie szycia.

Mimo sporej ilości pokoi, łazienka i toaleta na oddziale położniczym znajdują się na korytarzu: takie same dzielone sanitariaty ma prawie każdy szpital w Trójmieście, wyjątkiem jest prywatny Swissmed.

Na dzień dzisiejszy placówka nie dysponuje niestety pokojami o podwyższonym standardzie płatnymi "ekstra", nie ma też specjalnej sali służącej do naturalnego porodu w wodzie.

- Jakiś czas temu mieliśmy specjalny pokój z wanną do porodu w wodzie, ale zlikwidowaliśmy go ze względu na malejące zainteresowanie - przyznaje ordynator - Okazało się, że dla wielu mam poród w takich warunkach jest krępujący i męczący, po pewnym czasie sala po prostu opustoszała.

Rozczarować mogą się też przyszłe mamy, które liczą na możliwość znieczulenia zewnątrzoponowego: szpital Św. Wojciecha nie przewiduje takiej możliwości w przypadku porodów fizjologicznych. Stosuje za to łagodzący ból podtlenek azotu.

Szpital przyjazny dziecku

Szpital św. Wojciecha jest placówką najwyższego, czyli III stopnia opieki perinatalnej, co oznacza, że zdecydowana większość problemów ze zdrowiem noworodków może być rozwiązana na miejscu. Przypadki przewiezienia do jeszcze lepiej wyposażonej Kliniki Położniczej zdarzają się rzadko, do szpitala trafia za to wiele noworodków ze szpitali II stopnia i I stopnia.

Co ważne, 19 stycznia placówka na Zaspie otrzymała status Szpitala Przyjaznego Dziecku (taki sam status ma też Szpital Morski w Gdyni Redłowo). Jakie korzyści z tego tytułu mają przyszłe mamy? Przede wszystkim kompleksowe poradnictwo z zakresu laktacji i pielęgnacji.

- Przygotowanie do otrzymania tytułu Szpitala Przyjaznego Dziecku, który przyznał nam Komitet Upowszechnienia Karmienia Piersią, trwało 5 lat - opowiada ordynator - W tym czasie przeszliśmy reorganizację i liczne szkolenia, które przygotowały nasz personel do udzielania wszelkich porad z zakresu laktacji i pielęgnacji od momentu urodzenia dziecka.

Jakie znaczenie ma dla ciebie tytuł "Szpitala Przyjaznego Dziecku"?

Ubieganie się o tytuł wiązało się z koniecznością zwiększenia liczby personelu. Oddział położniczy na Zaspie ma go najwięcej w całym województwie pomorskim.

Każda przyszła mama, która zdecyduje się rodzić w szpitalu, staje się też uczestniczką dwóch programów realizowanych wspólnie z Urzędem Miejskim w Gdańsku: przygotowania do porodu rodzinnego i karmienia piersią.

Porady laktacyjne i nauka rodzenia

Mamy, które po porodzie mimo wszystko mają problemy z karmieniem, mogą zgłosić się do przyszpitalnej poradni laktacyjnej, współfinansowanej przez Urząd Miejski w Gdańsku. Niestety, są pewne ograniczenia w przyjmowaniu świeżo upieczonych mam.

- Pacjentki są przyjmowane po telefonicznej rejestracji - zaznacza Bronisława Pluwak, położna oddziałowa - Wczesnym rankiem przyjmujemy kobiety z całego Trójmiasta, później poradnia jest zarezerwowana dla osób zameldowanych w Gdańsku. Porady laktacyjne można uzyskać 24 godziny na dobę, wystarczy skontaktować się z oddziałem.

Na oddziale można wypożyczyć sprzęt laktacyjny, ale, jak się dowiedzieliśmy, niedługo może się to zmienić.

Przy szpitalu działa szkoła rodzenia, do której uczęszcza 500 mam rocznie. Jest ona bezpłatna, wystarczy skierowanie od lekarza, karta ciąży i informacja o ubezpieczeniu. Zapisywać można się w 24-26 tygodniu ciąży między godziną 15 a 15:50. Szkołę kończy się po 20 zajęciach, które odbywają się 2-3 razy w tygodniu (terminy ustala się telefonicznie lub osobiście).

Rodzinnie

Szpitalu Św. Wojeciecha wspiera porody rodzinne, obecnie są one bezpłatne.

- Aż 65 proc. przyszłych mam decyduje się na poród w towarzystwie partnera lub innej bliskiej osoby - informuje dr Lech Bolt - Nie stawiamy żadnych warunków poza jednym: osoba, która uczestniczy w porodzie, musi być wyznaczona i akceptowana przez rodzącą.

Na oddziale jest też duża, jasna sala odwiedzin, za kilka miesięcy powstanie specjalna, komfortowa poczekalnia dla przyszłych ojców, w której będzie się można napić kawy lub herbaty.

Na brak kontaktu z dzieckiem nie mogą też narzekać rodzice dzieci, które trafiły do sal dla wcześniaków znajdujących się na oddziale neonatologicznym.

- Nie stawiamy żadnych ograniczeń świeżo upieczonym rodzicom, mogą odwiedzać niemowlęta, kiedy chcą - informuje Jolanta Rochon, położna oddziałowa.

Nasze podsumowanie: Szpital Św. Wojciecha oferuje dobrą opiekę i edukację, szczególnie w zakresie laktacji. Indywidualne, dobrze wyposażone sale porodowe, duża sala odwiedzin, dbanie o to, by dziecko było cały czas przy matce - to duże plusy placówki. Ofertę zubożają: brak wannny do immersji i porodów, brak pokoi płatnych "ekstra", brak możliwości znieczulenia zewnątrzoponowego podczas porodów naturalnych, mało intymne łazienki na korytarzu przy salach położniczych.

Opinie pacjentek:

Mama Julii - Nie mam większych zastrzeżeń do personelu, jest bardzo pomocny, jestem pozytywnie zaskoczona. Oddział przeprowadza wszystkie badania, dziecko jest cały czas przy mnie. Jedyne, co może przeszkadzać, to brak toalety w pokoju.


Katarzyna Gojtowska, mama Kacperka - Mój poród był trudny, wymagał natychmiastowej operacji. Na szczęście czuwał przy mnie anestezjolog. Opiekę w szpitalu wspominam bardzo dobrze.


Karolina Kossecka, mama córki - wcześniaka - Na oddziale można dowiedzieć się wszystkiego o laktacji, porady są udzielane w każdej chwili. Córkę, która leży na oddziale wcześniaków, mogę zobaczyć w każdej chwili.


Za tydzień opiszemy dla was porodówkę w Szpitalu Wojewódzkim im. Mikołaja Kopernika.

Miejsca

Opinie (267) 8 zablokowanych

  • Może i ładnie wygląda ale duża częśc moich znajomych tam rodziła i nie polecają opieka po porodzie jest okropna! Ja polecam (9)

    Szpital UCK!!!!

    • 39 49

    • rodziłąm 6 tyg. temu 1.dziecko i polecam (1)

      od samego początku byłam nastawiona na rodzenie właśnie w tym szpitalu. "box" przedstawiony na zdjęciu to akurat ten w którym ja rodziłam :) fakt piłki i poduszka leżą na korytarzu i dostępne są na życzenie rodzącej lub gdy któraś z "nowocześniejszych" położnych zaproponuje takie udogodnienia. Poród miałam wywoływany miałam 2 podejścia (2 dni próbowałam rodzić) więc personelu mnie obsługującego trochę się przewinęło.
      dramatu nie było, z czystością ok. a czy ściany były obdrapane czy nie to nie zwróciłam na to uwagi bo przyjechałam tam rodzić a nie na kontrolę budowlaną. kolor i faktura firanek/zasłonek również mnie nie interesowała. Fakt jest taki, że akurat natrafiłam na remont jedynej toalety i musiałam wyganiać pana cekolującego sufit w celu skorzystania z niej. następnie gdy leżałam już na oddziale to też 2 sale akurat były remontowane i i malowane łazienki ale mimo to leżałam w sali 2 osobowej. Kiedyś te remonty muszą być wykonane a nie zamkną przecież całego oddziału. Dla mnie nie były jakoś bardzo uciążliwe.
      co do sali odwiedzin fakt może troszkę mała al na pewno jest to lepsze wyjście niż "zwalanie" się rodziny do pokoju w którym się leży z dzieckiem. oburzył mnie fakt, że w tej salce wisiał regulamin odwiedzin ale nikt go nie przestrzegał (max 2 osoby odwiedzające, dzieci do lat 3 zakaz odwiedzin, mycie rąk przed przyjściem i pozostawianie odzieży wierzchniej w szatni).
      do porodu położną miałam SUPER. p. Joasia fachowo się mną opiekowała i doprowadziła do rozwiązania. na oddziale podczas 3 dób może raz trafiłam na "mniej miłą" pielęgniarkę. nikt mi nie KAZAŁ karmić piersią a nawet same zaproponowały dokarmienie widząc, że mam problem. dokarmiałam "przez strzykawkę" i mi dziecko nie zabrudzało całej poduszki (tak jak to w niektórych postach można przeczytać ) może nieumiejętnie podawałyście???
      co do organizacji "planu dnia" to fakt może się nie trzymają się zgodnie co do minuty i czasem znienacka wpadają na mycie/ważenie, pielęgnację pępka a czasem trzeba na nie czekać i jak tu wyskoczyć na odwiedziny albo pod prysznic aby czegoś nie przegapić tudzież nie załapać się na posiłek.

      są plusy i minusy Zaspy ale moja ogólna opinia na 4+ (a dodam, że należę do osób raczej wymagających - ale nie "księżniczkujących")

      • 13 3

      • Szpital to nie hotel!

        Przecież szpital to nie hotel, ja ktoś liczy na luksusy niech zapłaci za poród w Swissmedzie!

        • 4 0

    • Ojciec (3)

      Powiem tylko tyle że szukajcie innego szpitala na poród.4 lata temu żona rodziła -byłem z nią przy porodzie.Facet który oczyszczał po porodzie ,,łyzeczkując'' poranił mi żonę.Niestety za późno to do mnie dotarło-szok porodowy żony i mój.Ale bym mu wytoczył proces.Odradzam stanowczo poród w tym ,,kołchozie'' zaspiańskim.
      Do innych oddziałów szpitala zastrzeżeń nie mam.

      • 8 8

      • a korzystales chociaz z innych oddzialow w tym szpitalu? watpie (1)

        a ja korzystalem i jest tragedia wiec mowiac wprost przestan pieprzyc glupoty ze inne oddzialy sa super

        • 6 4

        • Pan napisał, że do innych oddziałów nie ma zastrzeżeń, a jest to w zasadzie opinia neutralna.

          • 0 1

      • inne oddziały

        co do szpitala na zaspie i innych oddziałów mam swoje zdanie ponieważ 3 lata temu w tym właśnie szpitalu na oddziale intensywnej opieki moja mama została zarażona sepsą w takim stanie trafiła na oddział wewnętrzny i tam zmarła

        • 1 0

    • Zgadzam się (1)

      Łatwo o depresje po porodową. Koszmar! pielęgniarki tam sa jak za karę. niejedna mama ktora rodzila pierwszy raz plakala ze nie wie co robic. Byla sytuacja ze kobieta po cesarce (bez czucia od polowy klatki piersiowej) dostala dziecko (jej pierwsze) ktore za kazdym razem przesowalo sie pod pachę,na dodatek miala duże(bardzo duze) piersi ktore ssowaly sie na dziecko. wolajac o ratunek by ktos poprawil dziecko, nikt nie przyszedl , wiec wcisnela guzik alarmowy - pielegniarka przyszla i nawrzeszczala na nia ze to zrobila po czym trzasnela drzwiami. Bylam w sali na przeciwko i wszystko widzialam. TO NIELUDZKIE!
      Nikt nie moze wejsc (jest osobna sala odwiedzin (maly korytarzyk gdzie zawsze tlok)
      NIE POLECAM !

      • 11 3

      • bardzo dobrze

        że nikt nie może wejść, ja nie mam ochoty oglądać i słuchać cudzych krewnych; po porodzie chcę mieć spokój

        • 21 3

    • Nie polecam! Poza opisanymi przypadkami warto wspomnieć o terrorze anty-cesarskim. Całe szczęście mój syn urodził się zdrowy, ale ważył 5.30 kg. Poród normalną drogą w większości komentarzy rodziców i lekarzy uznawany jest za ryzykowny i niepotrzebny. Tymczasem podczas jego trwania zbiegło się w krytycznym momencie wstrzymania postępu akcji porodowej kilkoro lekarzy i położnych. Komentarz, jak się dowiedziałem, ordynatora w brzmieniu "no i co, proszę pani, ja już "rodziłem" 7 kg dziecko" zasługiwał na strzał w ryja! Szkoda że nie byłem jeszcze świadomym ojcem z obecnym doświadczeniem! Ryzyko powikłań porodowych mojego dziecka, niepotrzebną męczarnię żony i ryzyko jej utraty zdrowia - bo takie są zwyczaje na oddziale i ordynator nie popiera cesarek - graniczy z pozwem sądowym o narażenie na ryzyko utraty zdrowia i życia. Ale przecież z lekarzami się nie sądzi, bo się nie da wygrać!

      • 13 0

  • POLECAM ZASPĘ (1)

    Rodziłam dwoje dzieci na Zaspie. Jedno cc drugie naturalnie. Nie mam nic do zarzucenia personelowi, wręcz przeciwnie, przy porodzie opieka fachowa, traktowanie rodzącej z szacunkeim i na poziomie. A to że naciskają na naturalne karmienie to należy tylko chwalić. Jeśli któraś nie chce karmić to niech po prostu przyzna, a nie zrzuca wszystko na położne. I co to za bzdury, że mleka nie ma!? Jak się chce karmić to można powalczyć o laktację. Dziewczyny łatwo jest zrzucić wszystko na położne, ale to Wy jesteście matkami i musicei same sobie radzić z dziećmi. Położną można zapytać o radę, ale zrobić przy dziecku trzeba samej. Nie róbcie z siebie księżniczek! Poza tym w każdym szpitalu znajdzie się jakaś położna, któa ma akurat zły dzień......Więc nie uogólniajcie że cała porodówka i położnictwo jest do bani, bo to nieprawda.

    • 18 29

    • ha ha ha, a to chyba jakaś położna pisała:)

      • 2 0

  • (1)

    Jedyne co na plus dla tego szpitala to personel z porodowki, reszta niestety na minus. Tam wszyscy byli bardzo pomocni. Opieka po porodzie jest fatanla, i wiekszosc poloznych jest tragiczna. Zero zrozumienia a chec pomocy jest znikoma. Pokoj odwiedzin wiecznie zatloczony, pomomo ze wisi kartka o liczbie osob przychodzacych do mamy , wszyscy jak widac maja to w nosie. Ogolnie nie polecam.

    • 2 1

    • Pokój odwiedzin to masakra!!! Zero prywatności, a do tego wszechobecny smród - "pamiątka" po pępkowym co u niektórych... Ja miałam taką sytuację, że chyba z 8 osób do jednej przyszło i tak od nich cuchnęło alkoholem, że w zasadzie upiłam się tym odorem. Dodam jeszcze, że rodziłam w czasie gdy panowała epidemia grypy i do położnicy mogła przyjść w odwiedziny tylko jedna osoba... Tylko nieliczni tego przestrzegali. Zwalały się wielkie grupy ludzi, co do niektórych w dodatku kichający i prychający. Brak słów!!!!!!!
      Na porodówce trafiłam na wspaniałe położne (a byłam tam 3 razy...). Szczególnie wspaniała położna Asia, dzięki której w końcu urodziłam.
      Natomiast oddział położniczy...daruję sobie komentarza bo nie wyleczyłam się jeszcze z depresji poporodowej, której właśnie się nabawiłam przez pracujący tam personel...mam tu też na myśli pediatrów, którzy chyba mieli ubaw ze mnie mówiąc mi każdego dnia co innego i robiąc z mojego dziecka kalekę...
      Na dzień dzisiejszy moje dziecko jest okazem zdrowia, (z resztą od urodzenia był) a co szczepienie pediatra zachwyca się, że syn jest taki zdrowiutki i baaardzo silny.
      Z resztą co to za lekarze, którzy nie wiedzą, że rzeczą normalną są szmery nad serduszkiem u noworodka (w czasie ciąży dziecko bytuje na krwioobiegu matki, po porodzie musi się "nauczyć" radzić sobie sam) i że 10% spadek masy ciała to norma, a powrót do wagi urodzeniowej może trwać od 10 do 12 dni...

      • 1 0

  • nie polecam! WYCISKANO MI TAM DZIECKO Z BRZUCHA SILA!! (2)

    rodziłam tam 8 lat temu ale widzę ze nic się nie zmieniło! terror laktacyjny wciąż trwa! a pomocy od żadnej z pan nie było i nie ma nadal jak tu czytam! o mało nie straciłam tam dziecka nie miałam sił rodzic to pan doktor polożył się łokciem na mój brzuch i przy kolejnym Skórczu z całej siły wyciskał ze mnie dziecko!! patologi ciazy tez nie wspominam dobrze dla calego personelu jestes tyko kolejnum przypadkiem tam poczulam sie ze ja i moje dziecko jestesmy nikim!

    • 16 7

    • no pieknie

      Tez 8 lat temu tam rodzilam,, i mialam ta sama sytuacje z wyciskaniem dziecka... a polozne traktowaly mnie jak smarkule i zostawily sama sobie... smutne to, teraz 3 tygodnie zostaly mi do porodu i sama nie wiem co robic...

      • 0 0

    • Rodziłam na Zaspie również 8 lat temu. Niestety tez w końcowej fazie skończyło się na łokciu położnej na moim brzychu i wyciskaniu dziecka.

      • 0 1

  • Ale bzdety! (7)

    Ładnie napisany artykuł tylkobrak w nim faktów. A najbardziej "rozwalające" jest zdjęcie salki porodowej z tymi piłkami i workiem sako - specjalnie je przynieśli z korytarza:) Jeśli chodzi o opiekę przed i po porodową to jest mierna. A zdanie o pacjentkach, które przeszły cięcie cesarskie cyt."cały czas jest przy nich dziecko, kładzie się im je na piersi jeszcze w czasie szycia." jest jednym wielkim kłamstwem.
    Kto rodził tam, ten wie!

    • 102 15

    • Zaspa (1)

      Miałam cesarskie cięcie na Zaspie i moje maleństwo położyli mi na piersi jeszcze na sali operacyjnej ,jeżeli chodzi o położne to ja ze swoich byłam zadowolona, z opieki poporodowej również, zgadzam się z opinią o terrorze laktacyjnym pani od laktacji powinna trochę spasować bo przynosi to odwrotne skutki do zamierzonego efektu.

      • 3 1

      • a czy mąż może być podczas cesarki? Albo czy można się zobaczyć z Mężem tuż po cesarce? Tak dla uspokojenia :) w art. jest, że po nat. porodzie pacjentka jest z mężem i dzieckiem przez 2 godz. w sali poporodowej, a potem trafia do zwyklego pokoju...

        • 0 0

    • Swieta prawda i tylko prawda!

      • 0 0

    • :) dokładnie to samo pomyślałam kiedy spojrzałam na zdjęcie. Dwa razy rodziłam na Zaspie. Piłki i worek to może i są ale w szafie :) a nie w boksie.

      • 2 0

    • dokładnie :) (1)

      Rodziłam tam dwa razy. Pierwsza była planowana cesarka w lipcu 2007 - pamiętacie strajk pielęgniarek i lekarzy? No więc podczas całego zabiegu słyszałam psioczenie na rząd, lekarz który mnie kroił na moje pytanie czy z dzieckiem wszystko w porządku warknął "A CO CIĘ TO OBCHODZI". Na szczęście położne były miłe, ale córkę zobaczyłam dopiero 10 min później i mogłam tylko dać jej buziaka, dostałam ją na stałe pół godz. później. Drugi raz rodziłam sn w 2010 i te wszystkie pomoce są na zewnątrz, nikt nawet nie proponował wniesienia ich do sali. Nacięcie mimo mojego sprzeciwu (mąż był też niestety kompletnie nieprzytomny i przerażony, więc się nawet nie odzywał) zostało mi zrobione, co kompletnie nie było wg mnie potrzebne i spaprało mi kompletnie pierwszy tydz. połogu bo nieprzytomna i zielona jeszcze lekarka tak zacisnęła szwy, że nie mogłam normalnie chodzić :( Za to do opieki po porodzie nie mam zastrzeżeń - większość położnych fantastyczna i pomocna.

      • 4 0

      • dodam jeszcze,

        że ten warczący lekarz to był dr. Zalewski - podobno już tam nie pracuje. Po porodzie przez cztery dni nawet nie zainteresował się co z nami.

        • 6 0

    • prawda

      też miałam cesarkę.. i pamiętam jak mi dziecko gdzieś mignęło przed oczami, gdy ją z sali wynosi... dobrze, że po koniec mąż był, zdjęcia zrobił, inaczej miałabym problem czy dziecko które potem przynieśli faktycznie było moje...

      • 10 3

  • a mi się podobało :)

    Rodziłam na Zaspie w listopadzie 2012. Podczas porodu położna przychodziła co jakiś czas, oprócz tego za każdym razem, gdy wezwaliśmy. Nie czuliśmy się absolutnie pozostawieni samym sobie. Zaliczyłam 2 zmiany położnych - wszystkie miłe i pomocne. Podano mi podtlenek azotu na moje życzenie. Worki i piłki są dostępne - trzeba je przynieść z korytarza. Ja nie korzystałam. Salka porodowa estetyczna.
    Jakby ktoś pytał - nie nacinają z automatu. Mnie położna nie nacinała - i dobrze.
    Po porodzie dziecko położono mi na piersi i tam pozostało aż urodziłam łożysko. Zabrano do badań, gdy mnie szyto i dostałam z powrotem zaraz potem, gdy przeniosłam się na łóżko szpitalne. Panie nawet dla mnie obiad przytrzymały i odgrzały.
    Leżałam w pokoju z jeszcze jedną mamą i jej maluszkiem i to dobrze - myślałam, że jednoosobowe pokoje są świetne, ale jednak dobrze mieć się do kogo odezwać. Albo mieć kogoś kto zadzwoni gdyby dziecko się obudziło w trakcie gdy byłam pod prysznicem.
    Dobrze, że nie ma odwiedzin na oddziale. To daje potrzebną prywatność. Sala odwiedzin przyjemna.
    Po porodzie położne jednak trzeba wołać do pomocy. To może jedyny minus. Chociaż gdy miałam problemy z karmieniem bardzo mi pomogła kompetentna położna, która podczas szkoły rodzenia wydawała się niemiła. Dostałam laktator, dziecko dostało trochę sztucznego pokarmu gdy był potrzebny. Nie ma niepotrzebnego terroru laktacyjnego. Gdy zaczął się nawał - odstawiłam sztuczny pokarm, a dziecko nie krzyczało z głodu.
    Ze mną w pokoju leżała pani z dzieckiem z podejrzeniem wady serca (stwierdzone podczas ciąży). Zawieziono ją z dzieckiem na badania do innego szpitala, zaopiekowano się myślę bardzo dobrze. Na szczęście dzieciaczek okazał się zdrowy.
    Jedna jeszcze uwaga - położna w szkole rodzenia mówiła, że nie zmuszają do porodu naturalnego przy położeniu pośladkowym. Ponoć nie wszędzie jest taki standard, co uważam za karygodne.
    Polecam Zaspę. Następne dziecko też tam będę chciała rodzić. Choćbym miała dojeżdżać nie wiadomo skąd.

    • 0 1

  • Moja opinia - Polecam!

    Ja cały grudzień leżałam na patologii ciąży - warunki średnie, ale opieka ok. Miałam krwotok i nagłą cesarkę o 3:00 w nocy - przedwcześnie odkleiło się łożysko. Maluszek urodził się zdrowy:). Nie mam zastrzeżeń do pielęgniarek, położnych i lekarzy. Ciesze się, że lekarz kategorycznie odmówił wypisania mnie ze szpitala - dzięki temu mój synuś jest zdrowy. Podczas operacji i lekarze i położna/pielęgniarka byli bardzo mili, szczególnie położna... wszystko tłumaczyła i pocieszała. Po cesarce, zważyli maluszka i oddali żebym mogła go przystawić do piersi. Od tej chwili był cały czas ze mną. Na położnictwie też było ok. Dają worek z piaskiem i lodem na brzuch żeby dobrze obkurczała się macica.
    Położne raczej pomocne, ale od razu dają do zrozumienia, że z momentem pionizacji maleństwem musisz się opiekować sama. Ja czułam się super, ale to może być trudne dla mam, które gorzej zniosły cesarkę czy poród naturalny. Warunki raczej zadawalające, szkoda, że mężowie/partnerzy nie mog być z nami po urodzeniu, ale to ma czasem swoje plusy:) ma się więcej uwagi dla malenstwa;) Nie odczułam terroru laktacyjnego - jest nacisk na karmienie piersią, ale nic na siłę. Ogólnie POLECAM

    • 0 0

  • re bzdura

    zgadzam się miałam tak samo!zaraz jak znieczulenie minelo kazano mi isc pod prysznic z workiem z siuskami uwieszonym na dekolcie od koszuli szpitalnej.Szlam wzdloz sciany bo inaczej się nie dali,bogu dzięki ze lezalam na sali z fajna babka,ktora chętnie pilnowala małego,tak się wymienialysmy:)Ona sama miała kłopot z karmieniem,pokarm był,ale maly nie chciał ssac.Co pielegniarka to inny system!Po takim uczeniu i dziewczyna i dziecko mieli już dość,a te nie odpuszczaly.Ja dokarmiałam butelka,na szczęście nie czepialy się za bardzo.Jak konczyla się kroplowka samemu trzeba bylo isc po pielegniarke,a ta jeszcze się czepiala czemu z kroplowka chodze i kto tu jest pielegniarka ja czy ona?!MASAKRA.Na caly ich tabun dwie były w porządku.Cieszylam się ze już po 2 dobach mnie wypuścili.A z cesarka się zgodze,bo w tym dniu wszystkie dziewczyny co z nimi na ginek. lezalam miały cesarkę,pewnie po to by miejsca zwolnic.Ja miałam bo dzidzia była za duza.I racja ze jesteśmy same sobie pieleg. przychodzily tylko rano do wazenia i kapania,a potem tylko by dac lek,a tak hulaj dusza.

    • 1 0

  • Re: Jeśli rodzić, to gdzie? Sprawdzamy Szpital św. Wojciecha na Zaspie

    Witam, rodziłam na Zaspie przez cesarskie cięcie w lipcu 2012. CC miałam zaplanowane z ewzględu na stan zdrowia, ale poród zaczął się 3tyg przed terminem - czekałam ze skurczami co 2min na CC całe 6 godzin, bo lekarz był na ginekologii a potem była kolejka do zabiegu. Trochę nas denerwował brak informacji - bylismy sami z boksie (bo rodzące rodzą w boksach przedzielonych parawanami) przez 2-3h słuchając innych rodzących i zastanawiając się, czy przypadkiem nie urodzę zanim zacznie się CC. Opieka pooperacyjna jak dla mnie super - położne bardzo czujne i dzięki temu wciąż żyję- - iedługo po porodzie dostałam rzucawki i prawie zeszłam z tego świata. Co mnie zdziwiło - praktycznie brak kontaktu z lekarzami. Strasznie zabiegani i niedostępni dla pacjentek.
    Pozdrawiam Panie położne i dziękuję!

    • 4 0

  • poród 20 miesięcy temu, mimo złych doświadczeń chyba tam wrócę (2)

    bo wolę wybrać zło które już znam... Zatrzymali mnie w szpitalu bo 10 dni po terminie. Leżałam na ginekologii bo na patologii nie było miejsca. Panie pielęgniarki co chwilkę powtarzały, że bez sensu zajmujemy ( ciężarne) miejsce ich pacjentek i ich czas. Dodatkowo brak sprzętu do monitoringu stanu dziecka. Następnego dnia odeszły mi wody płodowe. W sekundę byłam na wózku i wieźli mnie na porodówkę aby zając łóżko.
    Sam poród: ŹLE DZIAŁAJĄCE KTG! Panie myślały, że spędzę z nimi upojną noc bo wskazywało słabiej skurcze niż było faktycznie. Pani położna dwa razy pomogła z rozwarciem i w 4h było po sprawie. Masakryczne cięcie krocza- które robią tam z automatu - niestety zrobione po zejściu skurczu. Najboleśniejszy moment całego porodu.
    Sala poporodowa: odpadający tynk ze ścian. Jak poprosiłam o nowe prześcieradło rano po porodzie usłyszałam, że to nie hotel (miałam krwotok, więcej nie muszę chyba pisać jak wyglądało łóżko). Do końca pobytu leżałam na własnych podkładach. Na po porodówce byłam o 1:30 rano, a o 6 zostałam ochrzaniona przez położną że źle karmię dziecko bo spadła mu waga. Chyba każdy wie, że spadek wagi w pierwszych dobach jest normalny...
    Dziecku w trakcie obchodu wstrzyknięto jakiś lek przeznaczony dla innego dziecka w moim pokoju. Przeczytałam nazwisko na strzykawce i poinformowałam Panią, że to nie my. Skwitowała spokojnie, że to tylko preparat osłonowy na żołądek i że nic się nie stało. Wolę nie komentować! Już od 12:00 usłyszałam, że mam dokarmiać dziecko, tzn wpadła Pani pielęgniarka po nazwisku krzyknęła że mam dokarmiać i znikła. Wieczorem zdziwienie, że jeszcze nie dałam dziecku sztucznego mleka. Zero informacji gdzie ono jest, jak to robić, w jakich proporcjach!!! Jak zgłosiłam problem z karmieniem piersią- dziecko w 2 dobie dostało żółtaczki i było ospałe- położna podeszła do mnie ucisnęła mi pierś i wsadziła na siłę dziecku do buzi (pierś bolała jeszcze kilka dni). Mała possała 3 minut i zasnęła, a Pani "sympatyczna", że mam iść po modyfikowane i nie zawracać jej głowy bo dziś ma urodziny. W drugiej dobie lekarz na obchodzie był szczerze zmartwiony, że nie może jeszcze wykopać mnie do domu i zwolnić łóżka dla kolejnej pacjentki. W dniu wypisu do domu od godziny 12 musiałam zwolnić łóżko i najzwyklej w świecie na stojąco (panie salowe zmieniały pościel, a jedyne krzesło w sali było zajęte) czekałam 2,5 h na przyjazd męża. Sam papier o wypisie mąż mógł odebrać następnego dnia. Wyszłam ze szpitala zestresowana i przekonana, że muszę co 2h budzić dziecko na karmienie, a te 2h trzeba liczyć od momentu w którym zaczęłam karmić.
    Na koniec napiszę tylko, że byłam pacjentką zadająca mało pytań, nie wzywającą co chwila położnych.
    Założenie przy drugim dziecku jest następujące, że nie dam się sterroryzować psychicznie i nie będę już się przejmować Paniami "sympatycznymi". Wiem czego mogę się spodziewać i jak teraz na to reagować. Po cichu też mam nadzieję, że wtedy trafiłam na jakiś mega natłok rodzących przez co panował większy chaos niż zwykle. A artykuł wiadomo pod publiczkę! :)

    • 4 0

    • Re: poród 20 miesięcy temu, mimo złych doświadczeń chyba tam wrócę

      to, że KTG na zibie przyjeć jest zepsute - potwierdzam! Ja pryszłam ze skórczami co 2.5min z rozwarciem na 2 palce a na ktg cisza!

      • 0 0

    • zgadzam sie w 100%
      a te dobre opinie to sobie same pilęgniareczki piszą!

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

III Ogólnapolska Konferencja Samoświadomość i komunikAACja a TZW. zachowania trudne

konferencja

Maj w Sercu Mamy 2024 - rozwojowy festiwal łączący pokolenia

festyn, warsztaty, spotkanie, joga

Transformacyjna Podróż w Kolorach Czakr z Anetą Paluszkiewicz

200 zł
warsztaty, spotkanie, joga

Najczęściej czytane