• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jeśli rodzić, to gdzie? Sprawdzamy Szpital Wojewódzki im. Kopernika

Justyna Spychalska
22 marca 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Córka jednej z pań leżących na oddziale położniczym. Szpital im. Kopernika kładzie nacisk na to, żeby dzieci od porodu przebywały razem z mamami. Od lutego placówka stara się o tytuł Szpitala Przyjaznego Dziecku. Córka jednej z pań leżących na oddziale położniczym. Szpital im. Kopernika kładzie nacisk na to, żeby dzieci od porodu przebywały razem z mamami. Od lutego placówka stara się o tytuł Szpitala Przyjaznego Dziecku.
Cykl "Jeśli rodzić, to gdzie?" powstał z myślą o przyszłych rodzicach. Specjalnie dla nich sprawdzamy warunki opieki w trójmiejskich oddziałach położniczych, a przy okazji pytamy o opinie świeżo upieczone mamy.

Kładziemy nacisk na to, żeby w miarę możliwości pacjentki rodziły fizjologicznie - przekonuje kierownik oddziału położniczego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Mikołaja Kopernika. zobacz na mapie Gdańska I rzeczywiście, po wizycie w placówce i rozmowach z mamami można przyjąć, że to priorytet placówki.



Tradycja po remoncie

Szpital Wojewódzki służy rodzącym kobietom ponad sto lat i jest najstarszą placówką z tradycjami położniczymi w Trójmieście. Po wejściu do budynku od razu widać, gdzie przydałby się remont, na szczęście sam oddział położniczy nie wygląda tak, jakby pamiętał XIX wiek.

- Oddział położniczy przeszedł generalny remont w 2001 i w 2003 roku - opowiada kierownik, lek. med. Piotr Zygmuntowicz. - Umożliwiły to środki finansowe wpłacane dobrowolnie przez mamy na konto stowarzyszenia, które powstało z myślą o rozwoju i remontach oddziałów ginekologicznego i położniczego.

Trzeba przyznać, że ślady remontu widać do dziś: pokoje, korytarz, łazienki: wszystko wygląda świeżo i czysto.

- Na jednej ze ścian wisi obraz mamy, która namalowała go i podarowała nam w prezencie, na oddziale neonatologii wiszą ozdoby zrobione własnoręcznie przez personel szpitala. Wiele osób przyczyniło się do tego, że szpital wygląda schludnie i przyjaźnie - opowiada kierownik.

Na oddziale położniczym jest 27 miejsc rozlokowanych w położniczych i pooperacyjnych salach 2- i 3-osobowych. Jest też jeden pokój indywidualny o podwyższonym standardzie: przestronny, z telewizorem, umywalką. Pacjentki, które w nim przebywają, mogą dobrowolnie zasilić konto stowarzyszenia remontowego.

Gorzej jest z sanitariatem, zresztą ten problem dotyczy znacznej większości oddziałów położniczych w Trójmieście: łazienka jest tylko jedna i znajduje się na korytarzu, co może być dla pacjentek krępujące.

Porody? Naturalnie

Sal porodowych jest co prawda niewiele, bo tylko trzy, są za to wyjątkowo przestronne, w pełni wyposażone: znajdą się w nich i piłki, i worki sako, i drabinki.

Mimo przestronności, sale nie posiadają oddzielnych łazienek, sanitariat jest tylko jeden i znajduje się na korytarzu. Przyszłe mamy mają za to okazję skorzystać z immersji wodnych w wannie, która znajduje się w jednej z sal.

- Zainteresowanie porodami w wannie znacznie spadło, ale w naszym szpitalu mamy mogą skorzystać z immersji, które gorąco polecamy. Decyduje się na nie 16 proc. pań rocznie - informuje Piotr Zygmuntowicz.

Pacjentki mają możliwość skorzystania ze znieczulenia zewnątrzoponowego, ale tylko wtedy, jeśli może im towarzyszyć anestezjolog. Jak przyznaje kierownik, zdarza się tak, że wszyscy specjaliści są akurat zajęci: na dyżurze w całym budynku jest ich tylko czworo. Znieczulenie od kilku lat jest bezpłatne.

Szpital wspiera porody naturalne bez względu na czas ich trwania, na co przyszłe mamy reagują różnie: część z nich cieszy się z tego, że personel kładzie nacisk na fizjologiczne rodzenie, innym nie pasuje to, że muszą spędzać w porodówce kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt godzin.

Rooming-in, odwiedziny przez szybę

Przyszłej mamie podczas porodu może towarzyszyć dowolna, wskazana przez nią osoba. Kierownik zapewnia, że placówka nie pobiera za to żadnych opłat.

- Po porodzie dziecko jest kładzione na brzuszek mamy, potem leży razem z nią w sali - informuje Ewa Zarach, Kierownik Opieki Pielęgniarskiej.

- Oczywiście, po cesarskim cięciu mamy muszą przez 9 godzin odpoczywać, dlatego dziecko jest im donoszone tylko do karmienia, a pomoc położnych jest niezbędna - dodaje Piotr Zygmuntowicz - Prawda jest taka, że większość matek po 3-4 godzinach jest już gotowa na to, żeby dziecko leżało z nimi. Staramy się podchodzić do każdego indywidualnie.

Immersje wodne w wannie to dla ciebie:

Świeżo upieczone mamy można odwiedzać wyłącznie w specjalnie wydzielonym pokoju, dzieci ogląda się tylko przez szybę.

- Wynika to z naszych obaw przed infekcją - tłumaczy Zygmuntowicz - Dzięki temu, że jest oddzielny pokój odwiedzin, mamy pewność, że na oddziale jest czysto.

Co ważne, placówka właśnie rozpoczyna starania o uzyskanie tytułu Szpitala Przyjaznego Dziecku. Oznacza to przede wszystkim szkolenia personelu, wspieranie laktacji, przystosowanie wszystkich oddziałów dziecięcych szpitala do wymogów programu.

Oddziałów sporo, przestrzeni brak

Szpital Wojewódzki, jako jedyna placówka w Gdańsku, posiada oddział chirurgii dziecięcej.

- Jesteśmy jednym z dwóch szpitali w Trójmieście, które mają taki oddział, oprócz nas posiada go szpital w Redłowie - tłumaczy Piotr Zygmuntowicz - Dzięki temu współpracujemy między innymi z Kliniką Położniczą: lekarze uniwersyteccy diagnozują choroby, a niemowlęta są później hospitalizowane u nas.

W szpitalu jest oddział patologii ciąży, jest też neonatologia, chociaż, jak zaznacza Kierownik Oddziału, lek. med. Beata Gis, brakuje tam miejsca.

- Niestety, naszym ograniczeniem jest niewielka przestrzeń - przyznaje. - Mamy problem z umieszczeniem pacjentów i sprzętu. Poza tym oddział jest pełno profilowy. Posiadamy 9 inkubatorów, w tym 3 stanowiska otwarte i 2 transportowe.

Ponieważ oddział jest ciasny, dzieci można odwiedzać tylko po wcześniejszym zapowiedzeniu wizyty - w przypadku karmiących mam nie ma ograniczeń czasowych, ojcowie mogą zobaczyć swoje pociechy od godz. 13 do 18:30, chociaż kierownik zaznacza, że w razie potrzeby można to zrobić w innych porach.

Nasze podsumowanie: Wyremontowane pokoje, korytarze, łazienki i bardzo przestronne sale porodowe i pokój indywidualny o wysokim standardzie to plusy oddziału położniczego. Dobrze, że istnieje możliwość znieczulenia zewnątrzoponowego, niestety szpital boryka się z brakami kadrowymi: anestezjologów jest niewielu. Bardzo ciasny oddział neonatologiczny to zdecydowanie pięta achillesowa szpitala.

Opinie mam:

Mama Agnieszki (pokój indywidualny, płatny ekstra):
Jestem zachwycona opieką. Wszystkie panie na oddziale - począwszy od pań sprzątających, a skończywszy na położnych - są bardzo miłe. Sam poród też wspominam bardzo dobrze, byłam dokładnie instruowana. Warunki w sali są świetne.

Mamy Ani i Mateusza (pokój dwuosobowy):
Pomoc przy pielęgnacji i laktacji jest bardzo dobra, pokój jest odnowiony, nie przeszkadza nam to, że jesteśmy tu we dwie.

Mamy Ity, Dominika i Gracjana (pokój pooperacyjny, trzyosobowy):
Jeśli chodzi o samą opiekę na oddziale, jest bardzo dobrze. Panie się przejmują, proszone o pomoc zawsze pomagają. Nie przeszkadza nam to, że jesteśmy w trójkę na jednej sali, to podnosi nas duchu. Jedyne, do czego można się przyczepić, to jedzenie, porcje są niewielkie.


Za tydzień relacja z porodówki w Szpitalu Swissmed.

Opinie (218) 8 zablokowanych

  • Rodziłam tam w maju 2010r. Nie polecam!!! (3)

    Miałam mieć znieczulenie, specjalnie byłam na szkoleniu które wtedy było wymagane żeby zewnątrzoponowe dostać. Oczywiście anestezjolog nawet nie odebrał zawiadomienia (przynajmniej tak powiedziała położna). Przy porodzie, mimo że był ze mną partner, to położna darła się na mnie cały czas, że rodzić nie umiem, że oddychać nie umie, że przeć nie umiem, że dziecko uduszę !!! itd. I jeszcze, czego nigdy nie zapomnę tego bólu, nacięła mnie na żywca, tzn. nie poczekała na skurcz. W końcu przyszedł lekarz ginekolog i lekko ucisnął mi brzuch i synek się w końcu urodził. Potem zawieźli mnie do tej osławionej jednoosobowej sali ( zapłaciłam za to 300 pln ). Byłam tak słaba, że dopiero po kilku godzinach partner dosłownie mnie zaniósł na oddział neonatologii ( maluszek był bardzo malutki, niewiele ponad 2kg ) żebym mogła zobaczyć syna. Pod 2 dobach zamieszkała ze mną w sali i się zaczęło. Położne z jednej zmiany zmuszają do karmienia piersią, z drugiej zmiany z uśmiechem podają butelkę, z trzeciej same nie wiedzą czego chcą. W końcu stwierdziłam, że nie będę katować dziecka i siebie, po konsultacji z położna i pediatrą przeszliśmy całkowicie na butle. Mały zaczął przybierać na wadze, przestał płakać. Ale wtedy niektóre położne zaczęły nagonkę na "wyrodną matkę". Prawie za każdym razem kiedy szłam po mleko i wysterylizować butelkę, musiałam się tłumaczyć dlaczego nie karmię piersią, mimo iż miały jak byk na tej swojej tablicy, że to nie moje widzimisię tylko wspólna decyzja dla dobra dziecka. W ogóle 90% personelu uważa, że jest tam za karę. Najgorsze jest to, że to prawie same kobiety, które zapewne same rodziły więc powinny rozumieć, współczuć, pomóc. Ale najgorszy jest ten cały Pan i Władca ordynator Zygmuntowicz. Dzień po porodzie, na obchodzie, pyta mnie kiedy przyjdę urodzić drugie dziecko, ja na to że nigdy, a on z oburzeniem mówi, że obowiązkiem każdej kobiety jest urodzić co najmniej 2 dzieci. Nie miałam siły go wyśmiać. Byłam tam tydzień, a on przyłaził codziennie i prawił te swoje kazania. Poza tym było widać, że personel się go boi, wszyscy stali na baczność w jego obecności. Podsumowując : pielęgniarki na neonatologii ( tzw. ciocie ) super, położne przy porodzie koszmar, położne na oddziale zdecydowanie więcej empatii życzę i komunikacji miedzy sobą. Tak czy inaczej, jeżeli kiedykolwiek strzeli mi coś do głowy i zechce urodzić znowu to na pewno CC w prywatnej klinice, na pewno nie Szpital Wojewódzki im. Kopernika!!!

    • 46 10

    • (1)

      Popieram Cię w pełni. Rodziłam tam 8 lat temu i widzę, że kompletnie nic się nie zmieniło ... miałam to samo z mlekiem, to samo z przecięciem - przecięła mnie na żywca, a potem lekarz dosłowni wbił mi łokieć w brzuch i nacisną przeponę, że nie mogłam oddechu złapać, żeby dziecko wypchnąć. Szyli mnie też na żywca. Od 5 rano nie mogłam urodzić, dawali mi kroplówkę z oksytocyną do 20.15. Podkręcali krople i z bólu traciłam świadomość ... nie miałam przerwy w skurczach!!! A im chodziło o to, aby urodzić naturalnie! To, co wspominam, to od samego początku nastawienie na poród naturalny, nawet, jeśli jest to niemożliwe i karmienie naturalne, mimo, że matka nie ma mleka. Robiono wszystko, abym urodziła naturalnie ... urodziłam - to prawda, ale konsekwencją tego była np. zwichnięta kość ogonowa, ból, jakiego nie przeżyłam spowodowany mechanicznym wywoływaniem skórczy, masaże szyjki macicy, cięcie na żywca, utraty przytomności itp... A potem nagonka na karmienie piersią. Mleka nie miałam po sztucznej oksytocynie, a baby darły się na mnie, miałam sutki pokrwawione, dosłownie odpadało mi mięso, a one na siłę pchały je do buzi dziecka ... Musiałam błagać o pokarm dla dziecka, nie chciały mi go robić, miałam awanturę o kapturki na sutki ... To, co pamiętam z tamtych 3 dni to : upokorzenie, niekończący się ból i depresja, która spowodowała, że do tej pory nie mam drugiego dziecka! Strasznie się po prostu boję!!! Chcę jeszcze dodać, że w domu, w ciszy i spokoju zaczęłam karmić córkę, karmiłam ją przez kapturek rok!!! Nie polecam i nigdy w życiu - jeśli się zdecyduję na drugie dziecko - nie pójdę do wojewódzkiego rodzić z własnej woli!!!!!

      • 8 3

      • Jak piguła

        wychodziła z sali to nakladałam kaputurek i synek ssał. A tak samo mnie też traktowali.

        • 4 2

    • Zrobiłam dokładnie jak piszesz, pierwsze dziecko w Wojewodzkim a juz drugie w Swiss- medzie. Niebo a ziemia. Kultura, spokoj i komfort, czego wszystki życzę

      • 5 2

  • Tylko na Klinicznej-goraco polecam!!!

    Witam serdecznie!!
    Ja zdecydowanie gorąco polecam szpital na Klinicznej.Rodziłam tam mojego starszego synka w 2003 roku i jak okazało sie, że jestem w ciąży z drugim dzieckiem, od razu wiedziałam , że chcę rodzić tez na Klinicznej.Mój drugi synek urodził się w pażdzierniku 2011 roku i byłam naprawdę szczęśliwa, że jestem na Klinicznej.Cały personel od Pań salowych, pielęgniarki, położne,neonatolodzy- wszyscy bardzo życzliwi i chętni do pomocy.Za pierwszym razem spędziłam tam 14 dni a ostatnio 11 ale gdybym znów była w ciązy to zdecydowanie znów wybrałabym Kliniczną..
    Rózne się słyszy opinie o obu szpitalach ale myslę, że to wszystko kwestia podejścia i powiedzenia sobie po co sie znalazło w szpitalu.Jak ktoś ma mniemanie , że jest w hotelu to ma problem.
    Jak dla mnie sale super, wyposażenie również.Kliniczna również jest po remoncie.Ale przede wszystkim wykwalifikowany personel i specjalisci.!!!!POLECAM

    • 3 4

  • panuje zapalenie płuc u noworodków (1)

    Dwie koleżanki rodziły w przeciągu ostatnich 2 miesiecy i oboje dzieci złapało zapalenie płuc w tym szpitalu ponoć dużo dzieci łapie to paskudztwo:/ Daje do myślenia

    • 9 4

    • zapalenie pluc

      nie jest to takie samo zapalenie pluc jak u doroslych. tylko wrodzone, tzn że dziecko zarazone jest juz z łonie matki np przez infekcję pochwy lub drog moczowych ktora mozna miec w ciazy

      • 0 0

  • Poód w lutym 2010 r. (1)

    Poród i opiekę wpsominam dobrze. Po za jedną położną Elzbietą, która jest najbardziej niesympatyczna na całym oddziale, nigdy nie spotkałam tak nie miłej pani - nie tylko moje odczucie.
    Pani Lucynka i Kasia młode położne super je pozdrawiam w szczególności.

    • 7 0

    • Połóżna Lucynka najlepszą położna na świecie.

      • 2 0

  • Najlepsze położne to p. Monika (blondyneczka), P. Kasia oraz P. Lucynka i jeszcze p. Kasia z neonatologi. Położna Elżieta działa tak na mamy, że od razu masz depresję poporodową.
    Z dziewczyną z którą dzieliłam pokój bałyśmy się Jej jak ognia-wieczny foch !!!

    • 8 1

  • Piekło!! (2)

    Oczywiście - przy porodzie może przebywać ktoś z rodziny - był ze mną narzeczony - szkoda tylko że pielęgniarki siedziały u siebie w kantorku i się mną nie interesowały. Gdy wyłam z bólu to słyszałam jak do mnie z niego krzyczy, że mam być cicho bo inne kobiety śpią!! Gdy błagałam o znieczulenie to go nie dostałam (miałam bóle krzyżowe). Dziecko jak się urodziło w ogólnie nie zostało mi położone na brzuchu jak tu jest napisane - zobaczyłam je dopiero po 3 godzinach !! Pielęgniarki wredne i niepomocne - tylko jedna była ciepła i pomocna. Dziecko nie potrafiło nauczyć się ssać mleka z sutków więc poprosiłam o mleko dla niego by mogło się w końcu najeść - odmówiono mi tego. Paranoja i horror. Nie polecam nikomu porodu w tym miejscu !! Dodam, że jak leczyć dziecko to tylko na polankach - miłe pomocne i zawsze do dyspozycji pielęgniarki.

    • 22 5

    • (1)

      Jak już to położne,a nie "pielęgniarki".Jesteś kobietą a nie wiesz kto pracuje na sali porodowej i oddziale położniczym???Powodzenia...

      • 0 7

      • Rzeczywiście, to jest absolutnie najważniejsze, żeby wiedzieć która to która...

        Nie jest ważne dziecko, nie jest ważna rodząca. Ważne, żeby się nie pomylić, bo jak jedna z drugą focha strzelą, to zapomnij, że otrzymasz pomoc.
        Sugerujesz, że półprzytomne z bólu i zmęczenia kobiety powinny najpierw się dyskretnie upewniać, z kim mają do czynienia, żeby broń boże jej wysokości nie urazić?

        • 7 0

  • jak dla mnie tylko zaspa - jak trzeba to tną i już , nie męczą kobiety i dziecka wiele godzin (4)

    • 12 2

    • w noc kiedy rodziłam na zaspie było 10 porodów - wszystkie babki urodziły w max 5 h

      • 5 0

    • (2)

      trochę nie mogę sie zgodzic z tą opinią.Słyszałam od znajomej jak dziewczynę w blizniaczej ciazy i to po terminie wstrzymywali.Przyszedł piątek , dostała skórczy to zamiast pomóc jej urodzić- dostała leki rozkurczowe co by na wekend kłopotu sobie nie robić...wcale tak chętnie nie tną...osobiscie tam nie leżałam ale same historie opowiadane przez innych zniechęcaja do Zaspy...

      • 2 4

      • z drugiej jednak strony to ciężko jednoznacznie się wypowiedzieć.Tyle opinii, co ludzi.Najlepiej trzeba by było poleżeć w każdym po trochu i wtedy ma się mniejwięcej obraz jak jest naprawdę w szpitalach.Niestety tego typu forum, zamieszczane komentarze też rzutują na opini szpitali-jedni napiszą coś pozytywnego, inni wrecz przeciwnie.Tylko jak sie przekonać , gdzie jest najlepiej, gdzie uzyskamy najlepszą opiekę dla siebie i maleństwa..oby nie na własnej skórze, jeżeli coś pójdzie nie tak...

        • 1 1

      • rodzilam na zaspie w 2009 roku po kilku godzinach stwierdzili ze trzeba ciac.opieka cudna dziecko po zabiegu od samego poczatku ze mna,nie moglam przez pierwsze 8 godzin zajac sie mala to kazali mi wciskac przycisk z alarmem bez problemu polozne przychodzily pomagaly nakarmic przewinely malutka.bez kaprysow super wspominam pobyt w tym szpitalu nastepne dziecko na pewno tam bede rodzic.pozdrawiam caly zespol oraz przecudna pania ginekolog Sokolowska :)

        • 1 1

  • Rodziłam w wojewódzkim w 2010 i chcę tam rodzić ponownie, chociaż mieszkam już w Norwegii (1)

    Rodziłam tam córkę. Poród wspominam bardzo miło. Nikt nie kazał mi leżeć pod KTG. Tylko na początku położyłam się na 15 minut, a potem już tylko położna co jakiś czas przykładała mi sondę do brzucha na chwilę, kiedy ja byłam całkiem aktywna. Chodziłam, skakałam na piłce, wieszałam się na szyi męża. Mimo to, że byłam po szkole rodzenia to położna podpowiadała co jeszcze mogę zrobić, żeby złagodzić bóle. Prysznic bardzo mi pomógł. Położne wszystkie przemiłe i pomocne zarówno na porodówce jak i na położniczym i patologii ciąży, na której byłam jeden dzień.
    Teraz spodziewam się drugiego dziecka i choć mieszkam w Norwegii, chcę przyjechać tutaj rodzić, bo znam już ten szpital i mam związane z nim dobre wspomnienia.
    Muszę jeszcze dodać, że mój ginekolog pracuje w tym szpitalu i jest rozchwytywany przez pacjentki w przychodni przyszpitalnej (tzw. kolejowej). Nazywa się Robert Klimaszewski.

    • 4 9

    • Ja rodzilam w Szwecji i dobrze, ze nie w Polsce. Nawet najlepsza opieka w Polsce nie dorownuje tej w Skandynawii, wiec moze sie zastanow :) ja w zyciu nie pojechalabym do Polski rodzic!

      • 1 1

  • ordynator Zygmuntowicz (1)

    Nie rozumiem niektórych negatywnych opinii na jego temat. Mnie wydał on się bardzo sympatycznym i wesołym człowiekiem. W każdej wolnej chwili zaglądał do pacjentek żeby pogawędzić, pożartować lub pocieszyć. Położne żartowały sobie z nim jak z dobrym kolegą i generalnie wprowadzał na oddział wesołą i luźną atmosferę. Inni ginekolodzy, którzy pojawiali się na obchodach też byli sympatyczni.
    Jedynie jedna położna (oddziałowa) wydała mi się trochę niemiła...ale następnego dnia była już bardzo sympatyczna i pomocna. Widać miała dzień wcześniej gorszy dzień i tyle. Każdemu się zdarza przecież. Widziałam jak traktuje swoje podwładne...zachowywała się jak troskliwa matka.

    • 6 18

    • Ordynatorowi mówię zdecydowane NIE!!!

      Może nie rozumiesz bo akurat dla Ciebie był jakoś wyjątkowo miły. Rodziłam synka w 2010 roku. Wojewódzki był dla mnie oczywisty bo mieszkałam wtedy zaraz obok. Położne, pielęgniarki i lekarze super. Poza ordynatorem. Rzeczywiście stawia na porody naturalne i to za wszelką cenę, nawet życia dziecka. Mój syn był źle ułożony i poród w pewnym momencie się zatrzymał. Już raniutko położna nam powiedziała że musimy mieć cc. No ale pan "doktor" stwierdził że zobaczymy jak będzie. Na siłę zrobił masaż szyjki pomimo pełnego rozwarcia. Po kilku tygodniach mój ginekolog stwierdził, że musiała wtedy szyjka pęknąć bo mam bliznę. Finalnie po 3!!! godzinach drugiej fazy porodu łaskawie przyszedł i nawet bez badania powiedział że możemy jechać na salę operacyjną. Synek urodził się o godz. 16 z 1 punktem w skali Apgar (miał tylko słabą akcję serduszka), a pan lekarz mojemu mężowi powiedział wtedy, że powiniem być wdzięczny za zdrowe dziecko!!!!!!!! Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Ale prawdą jest że każdy na tym oddziale boi się swojego szefa. Drugie dziecko wolę rodzić na parkingu w samochodzie niż w tym szpitalu podczas dyżuru pana ordynatora.

      • 2 0

  • no no (2)

    ja rodzilam tam corke pielegniarki wredne,niemile mam wspomnienia z porodowka w wojewodzkim mam nadzieje ze sie tam poprawi ale ja sie zrazilam zaspa podeszla do mojego 2 porodu profesjonalnie a opieka super kiedy potrzebowalam pomocy to mi ja udzielano a w wojewudzkim nie a tak nie powinno byc

    • 10 2

    • POLOZNE

      dobrze, że tylko pielęgniarki były wredne, bo na porodówce i położnictwie pracują same położne

      • 1 3

    • wojewódzki nie wojewudzki

      jak tu traktować poważnie opinie analfabetów

      • 1 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi kosmetyczne i fryzjerskie - Uroda

targi

Konferencja "SM i co z tego?"

konferencja

Biologia totalna | wykład wprowadzający 10 maja (piątek), godz. 20:30-22:30

70 zł
warsztaty, spotkanie

Najczęściej czytane