• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jeśli rodzić, to gdzie? Sprawdzamy Szpital Wojewódzki im. Kopernika

Justyna Spychalska
22 marca 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Córka jednej z pań leżących na oddziale położniczym. Szpital im. Kopernika kładzie nacisk na to, żeby dzieci od porodu przebywały razem z mamami. Od lutego placówka stara się o tytuł Szpitala Przyjaznego Dziecku. Córka jednej z pań leżących na oddziale położniczym. Szpital im. Kopernika kładzie nacisk na to, żeby dzieci od porodu przebywały razem z mamami. Od lutego placówka stara się o tytuł Szpitala Przyjaznego Dziecku.
Cykl "Jeśli rodzić, to gdzie?" powstał z myślą o przyszłych rodzicach. Specjalnie dla nich sprawdzamy warunki opieki w trójmiejskich oddziałach położniczych, a przy okazji pytamy o opinie świeżo upieczone mamy.

Kładziemy nacisk na to, żeby w miarę możliwości pacjentki rodziły fizjologicznie - przekonuje kierownik oddziału położniczego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Mikołaja Kopernika. zobacz na mapie Gdańska I rzeczywiście, po wizycie w placówce i rozmowach z mamami można przyjąć, że to priorytet placówki.



Tradycja po remoncie

Szpital Wojewódzki służy rodzącym kobietom ponad sto lat i jest najstarszą placówką z tradycjami położniczymi w Trójmieście. Po wejściu do budynku od razu widać, gdzie przydałby się remont, na szczęście sam oddział położniczy nie wygląda tak, jakby pamiętał XIX wiek.

- Oddział położniczy przeszedł generalny remont w 2001 i w 2003 roku - opowiada kierownik, lek. med. Piotr Zygmuntowicz. - Umożliwiły to środki finansowe wpłacane dobrowolnie przez mamy na konto stowarzyszenia, które powstało z myślą o rozwoju i remontach oddziałów ginekologicznego i położniczego.

Trzeba przyznać, że ślady remontu widać do dziś: pokoje, korytarz, łazienki: wszystko wygląda świeżo i czysto.

- Na jednej ze ścian wisi obraz mamy, która namalowała go i podarowała nam w prezencie, na oddziale neonatologii wiszą ozdoby zrobione własnoręcznie przez personel szpitala. Wiele osób przyczyniło się do tego, że szpital wygląda schludnie i przyjaźnie - opowiada kierownik.

Na oddziale położniczym jest 27 miejsc rozlokowanych w położniczych i pooperacyjnych salach 2- i 3-osobowych. Jest też jeden pokój indywidualny o podwyższonym standardzie: przestronny, z telewizorem, umywalką. Pacjentki, które w nim przebywają, mogą dobrowolnie zasilić konto stowarzyszenia remontowego.

Gorzej jest z sanitariatem, zresztą ten problem dotyczy znacznej większości oddziałów położniczych w Trójmieście: łazienka jest tylko jedna i znajduje się na korytarzu, co może być dla pacjentek krępujące.

Porody? Naturalnie

Sal porodowych jest co prawda niewiele, bo tylko trzy, są za to wyjątkowo przestronne, w pełni wyposażone: znajdą się w nich i piłki, i worki sako, i drabinki.

Mimo przestronności, sale nie posiadają oddzielnych łazienek, sanitariat jest tylko jeden i znajduje się na korytarzu. Przyszłe mamy mają za to okazję skorzystać z immersji wodnych w wannie, która znajduje się w jednej z sal.

- Zainteresowanie porodami w wannie znacznie spadło, ale w naszym szpitalu mamy mogą skorzystać z immersji, które gorąco polecamy. Decyduje się na nie 16 proc. pań rocznie - informuje Piotr Zygmuntowicz.

Pacjentki mają możliwość skorzystania ze znieczulenia zewnątrzoponowego, ale tylko wtedy, jeśli może im towarzyszyć anestezjolog. Jak przyznaje kierownik, zdarza się tak, że wszyscy specjaliści są akurat zajęci: na dyżurze w całym budynku jest ich tylko czworo. Znieczulenie od kilku lat jest bezpłatne.

Szpital wspiera porody naturalne bez względu na czas ich trwania, na co przyszłe mamy reagują różnie: część z nich cieszy się z tego, że personel kładzie nacisk na fizjologiczne rodzenie, innym nie pasuje to, że muszą spędzać w porodówce kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt godzin.

Rooming-in, odwiedziny przez szybę

Przyszłej mamie podczas porodu może towarzyszyć dowolna, wskazana przez nią osoba. Kierownik zapewnia, że placówka nie pobiera za to żadnych opłat.

- Po porodzie dziecko jest kładzione na brzuszek mamy, potem leży razem z nią w sali - informuje Ewa Zarach, Kierownik Opieki Pielęgniarskiej.

- Oczywiście, po cesarskim cięciu mamy muszą przez 9 godzin odpoczywać, dlatego dziecko jest im donoszone tylko do karmienia, a pomoc położnych jest niezbędna - dodaje Piotr Zygmuntowicz - Prawda jest taka, że większość matek po 3-4 godzinach jest już gotowa na to, żeby dziecko leżało z nimi. Staramy się podchodzić do każdego indywidualnie.

Immersje wodne w wannie to dla ciebie:

Świeżo upieczone mamy można odwiedzać wyłącznie w specjalnie wydzielonym pokoju, dzieci ogląda się tylko przez szybę.

- Wynika to z naszych obaw przed infekcją - tłumaczy Zygmuntowicz - Dzięki temu, że jest oddzielny pokój odwiedzin, mamy pewność, że na oddziale jest czysto.

Co ważne, placówka właśnie rozpoczyna starania o uzyskanie tytułu Szpitala Przyjaznego Dziecku. Oznacza to przede wszystkim szkolenia personelu, wspieranie laktacji, przystosowanie wszystkich oddziałów dziecięcych szpitala do wymogów programu.

Oddziałów sporo, przestrzeni brak

Szpital Wojewódzki, jako jedyna placówka w Gdańsku, posiada oddział chirurgii dziecięcej.

- Jesteśmy jednym z dwóch szpitali w Trójmieście, które mają taki oddział, oprócz nas posiada go szpital w Redłowie - tłumaczy Piotr Zygmuntowicz - Dzięki temu współpracujemy między innymi z Kliniką Położniczą: lekarze uniwersyteccy diagnozują choroby, a niemowlęta są później hospitalizowane u nas.

W szpitalu jest oddział patologii ciąży, jest też neonatologia, chociaż, jak zaznacza Kierownik Oddziału, lek. med. Beata Gis, brakuje tam miejsca.

- Niestety, naszym ograniczeniem jest niewielka przestrzeń - przyznaje. - Mamy problem z umieszczeniem pacjentów i sprzętu. Poza tym oddział jest pełno profilowy. Posiadamy 9 inkubatorów, w tym 3 stanowiska otwarte i 2 transportowe.

Ponieważ oddział jest ciasny, dzieci można odwiedzać tylko po wcześniejszym zapowiedzeniu wizyty - w przypadku karmiących mam nie ma ograniczeń czasowych, ojcowie mogą zobaczyć swoje pociechy od godz. 13 do 18:30, chociaż kierownik zaznacza, że w razie potrzeby można to zrobić w innych porach.

Nasze podsumowanie: Wyremontowane pokoje, korytarze, łazienki i bardzo przestronne sale porodowe i pokój indywidualny o wysokim standardzie to plusy oddziału położniczego. Dobrze, że istnieje możliwość znieczulenia zewnątrzoponowego, niestety szpital boryka się z brakami kadrowymi: anestezjologów jest niewielu. Bardzo ciasny oddział neonatologiczny to zdecydowanie pięta achillesowa szpitala.

Opinie mam:

Mama Agnieszki (pokój indywidualny, płatny ekstra):
Jestem zachwycona opieką. Wszystkie panie na oddziale - począwszy od pań sprzątających, a skończywszy na położnych - są bardzo miłe. Sam poród też wspominam bardzo dobrze, byłam dokładnie instruowana. Warunki w sali są świetne.

Mamy Ani i Mateusza (pokój dwuosobowy):
Pomoc przy pielęgnacji i laktacji jest bardzo dobra, pokój jest odnowiony, nie przeszkadza nam to, że jesteśmy tu we dwie.

Mamy Ity, Dominika i Gracjana (pokój pooperacyjny, trzyosobowy):
Jeśli chodzi o samą opiekę na oddziale, jest bardzo dobrze. Panie się przejmują, proszone o pomoc zawsze pomagają. Nie przeszkadza nam to, że jesteśmy w trójkę na jednej sali, to podnosi nas duchu. Jedyne, do czego można się przyczepić, to jedzenie, porcje są niewielkie.


Za tydzień relacja z porodówki w Szpitalu Swissmed.

Opinie (218) 8 zablokowanych

  • NIE! NIE! NIE! To było wręcz upokarzające i o mały włos... (1)

    Jestem gotowa. Długo się zbierałam,aby to opisać,bo traumatyczne są ów wspomnienia. Patologia-super. Oddział poporodowy również,natomiast porodówka to jakaś MASAKRA. Nie będę się rozpisywać na temat pleśni pod prysznicem,czy resztek nieposprzątanej krwi innych pacjentek etc... Byłam najpierw na Klinicznej gdzie podobno miejsca nie było i jeszcze nie rodzę-mam czas aby dojechać gdzieś indziej mimo, iz nie jestem z Gdańska-zadzwonili do nieszczęsnego Wojewódzkiego niestety. Był długi majowy weekend,więc wszyscy pracowali jakby za karę.
    Rodziłam dokładnie 24h po przyjęciu na patologię (byłam 2 tyg po terminie) z regularnymi skurczami co 7 minut usłyszałam,ze jeszcze nie rodzę i "mam niski próg bólu"- dr Natora. Dodam iż byłam operowana w Wojewódzkim 1.5 roku wcześniej i przerabiałam możliwości mojego progu bólu. Nastawiona byłam na poród naturalny,bo znam ten ból przecięcia tkanek i powłok brzucha. Dostałam JAKIEŚ czopki,zastrzyki (jak pytałam co to? to dostawałam odpowiedz np "to tak na poprawę humoru") Skurcze były częstsze i silniejsze. W silnym skurczu położna rozszerzyła mi szyjkę i ciągnęła po schodach z patologi na porodówkę,na szczęście była to godzina 22 i nikogo nie było,bo miałam krótką koszulę i GOŁĄ d*pĘ! Przeszedł lekarz i o niczym mnie nie informując przebił mi pęcherz zalewając łóżko i salę moimi wodami. Kazano chodzić-to wstałam i padłam na podłogę,nikt mnie nie podniósł,pani sprzątaczka wycierała w kolo mnie moje wody płodowe syfiastym mopem,bo nie był brudny tylko syfiasty,a ja leżałam w pozostałościach w których wiłam się z bólu. Po moich prośbach podała mi telefon-zadzwoniłam do mojej siostry,która zjawiła się po 30 min i mnie pozbierała-gdyby nie ona to bym udusiła własnego syna i sama pewnie tez bym nie przeżyła. U skraju wykończenia fizycznego,kiedy traciłam świadomość i myślałam,że zwariowałam lub śnie i zaraz ten koszmar się skończy KTG pokazał ze tętno mały traci,a położna na boku półsłówkami powtarzała "to jest ciemię większe doktorze?" Podsunięto mi jakieś papiery do podpisania i szerze mówiąc mogłam podpisać nawet pakt z diabłem,bo byłam tak wykończona,ze tekst mi się mazał przed oczami. Zapytano czy pójdę na salę operacyjną o własnych nogach-krzyknęłam,ze NIE! skurcze miałam co 1 min-dr Natora powtarzał "Pani nie prze bo to i tak nic nie da". Jakaś babka mi się 3 razy wkłuwała w kręgosłup,po czym pobiegła po anestezjologa,bo wciąż czułam skurcze. okazało się,ze nie doczytała ile ważę,myślała ze 72 kg,a ja ważyłam 82! 10 KG RÓŻNICY.
    Kiedy przyłożono mi maskę i kazano głęboko oddychać to poczułam okrutne,nie do opisania gorące palenie i rozrywanie w dole brzucha,ostatnie co pamiętam to słowa "Panie doktorze jeszcze nie,ona jeszcze nie śpi" On "nie mamy na co czekać",więc wnioskuję ze już mnie zaczęto kroić. Jak się przebudziłam to czułam okropny ból brzucha,głowy,przykurcz karku i rąk oraz ból gardła tak,ze mówić nie mogłam. Nikt nic nie wiedział co z moim synem. Przynieśli mi go po godzinie-jest cały i zdrowy. I nagle zbiegło się całe grono wszystkich lekarzy i zaczęli wywiad: czy miałam kiedyś kłopoty z sercem,bo miałam tachykardię na stole i muszą mi krew przetoczyć,bo mam bardzo złe jej wyniki i podano mi magnez. Teraz już jest lepiej,natomiast ostatnio miałam Holtera i za tydzień idę na echo serca,bo mam arytmię-na wypisie o niczym nie wspomniano,bo bym im popsuła statystyki przecież. DZIEWCZYNY TRZYMAJCIE SIĘ Z DALEKA OD TEGO SZPITALA!!!!

    • 7 0

    • Re: NIE! NIE! NIE! To było wręcz upokarzające i o mały włos...

      poprzedniczka bardzo się rozpisała... ja z kolei mam cudowne wspomnienia z porodu w Szpitalu Wojewódzkim... i jeśli wcześniej tego nie zrobiłam to teraz na forum z całego serca mogę PODZIĘKOWAC Personelowi. To wspaniali ludzie, wszyscy bez wyjątku: od Pań salowych, przez studentów, aż po lekarzy i bez wątpienia Położne :) Oby następnym razem było tak samo!

      • 0 0

  • kopernik Kraków nigdy! (1)

    Często słyszałam złe opinie nt tego szpitala, ale mówiłam, że pewnie przesadzają! Otóż nie! Opieka fatalna, zarówno dla matki jak i dziecka! Po cesarce-20 godz porodu zakończonego cesarka nikt nie powiedział mi co z dzieckiem, przez 14 godzin nie widziałam synka i nie wiedziałam co się z nim dzieje! a on płakał cały czas czego dowiedziałam się od pielęgniarki, która przyniosła go z wyrzutem, że "całą noc im się drze i, że mam jakieś nadpobudliwe to dziecko"! No i dokarmiane butelka to norma, nawet jak się prosi, żeby nie! Nikt nie pokazuje jak się zając maleństwem, pretensje i dąsy ze nie umiem karmić! a skąd mam umieć jak to moje pierwsze!mogłabym wiele pisać niestety niewiele dobrego! Dziecko wypisane bez wypełnionej książeczki zdrowia i jak się później okazało ze stanem zapalnym! Nigdy więcej!!

    • 2 0

    • Wojewodzki jest ok

      Długo nie mogłam się zdecydować na szpital - wybór padł na wojewódzki i nie żałuję.
      Opinie niepochlebne są wg mnie krzywdzące dla szpitala.
      Lekarze w porządku - M.Pankau i G.Natora, nawet Zygmuntowicz był ok chociaż tu na forum sie nim straszy. Położne generalnie były miłe.
      Na oddziale czysto - jedyny bałagan zostawiały po sobie położnice zwłaszcza w toaletach !!!, 3 nowe kabiny prysznicowe, stara łazienka z 3 toaletami. Tłoku nie było, a to ze łazienka jest w pobliżu pkt odwiedzin? po porodzie było mi wszystko jedno.
      Jedyny minus to w praktyce brak znieczulenia i tylko 3 sale porodowe - jak ja rodziłam były 4 rodzące i akurat miałam problem.
      Bez mojej zgody zrobili nacięcie krocza.
      Dziecko daja od razu po porodzie na kilka minut.
      Oceniam szpital pozytywnie i jeśli będę rodzić to znowu tam.

      • 1 0

  • zadowolona

    Witam
    Jstem bardzo zadowolona z porodu w tym szpitalu sale czyste mozna byc na sali tylko z mezem co jest wazne w tym momecie personel super młode sympatyczne panie położne i super pan doktor Macjej Pankau, który prowadził moją ciaże i przyjmował poród cudowny człowiek i doktor, chciałm podziekowac tez pani Joli położnej z Orunii Dolnej super połozna polecam dla niemowlakówpanią położna pozdrawiam

    • 1 1

  • Nie polecam

    Mam bardzo, bardzo złe przeżycia z porodu w tym szpitalu a i żadna z moich koleżanek w okolicy nie może go pochwalić. Drugie dziecko rodziłam na Zaspie i było zupełnie inaczej. Z synkiem odsyłali mnie do domu, dostawałam zastrzyki a w końcu wylądowałam na korytarzu! Synek dostał 3 punkty w skali apgar a zainteresowanie pojawiło się po dwóch dobach porodu kiedy tętno dziecka zaczęło spadać. Na koniec powiedzieli że to moja wina bo poród trwał za długo. Leżeliśmy tydzień i w dodatku łożysko nie zostało do końca usunięte co pociągnęło za sobą straszne konsekwencje. Długo by pisać o upokorzeniu i bólu jakiego tam zaznałam. Na znieczulenie zewnątrz oponowe nie było szans a za poród rodzinny 100zł gdzie na zaspie mąż był 2 razy za darmo. Nie polecam nikomu.

    • 3 0

  • Polecam!

    Urodziłam w środę, 28 marca, swojego syneczka w tym szpitalu. Uwierzcie, od początku do końca opieka była fantastyczna! Położne wspierały, pomagały, po prośbie otrzymałam znieczulenie zewnątrzoponowe, pani anestezjolog życzliwa, kochana, przy znieczuleniu mogłam rodzić :) personel każdego szczebla był dla mnie bardzo życzliwy. Położne zabierały dzieciaki na chwilę, jeśli któraś chciała się wykąpać, a dziecko nie zasypiało. Z każdej strony troska i pomoc. Oby tak zostało już zawsze, bo mogłam wypoczęta i szczęśliwa wrócić z dzieckiem do domu.

    • 1 4

  • Piekło!! (2)

    Oczywiście - przy porodzie może przebywać ktoś z rodziny - był ze mną narzeczony - szkoda tylko że pielęgniarki siedziały u siebie w kantorku i się mną nie interesowały. Gdy wyłam z bólu to słyszałam jak do mnie z niego krzyczy, że mam być cicho bo inne kobiety śpią!! Gdy błagałam o znieczulenie to go nie dostałam (miałam bóle krzyżowe). Dziecko jak się urodziło w ogólnie nie zostało mi położone na brzuchu jak tu jest napisane - zobaczyłam je dopiero po 3 godzinach !! Pielęgniarki wredne i niepomocne - tylko jedna była ciepła i pomocna. Dziecko nie potrafiło nauczyć się ssać mleka z sutków więc poprosiłam o mleko dla niego by mogło się w końcu najeść - odmówiono mi tego. Paranoja i horror. Nie polecam nikomu porodu w tym miejscu !! Dodam, że jak leczyć dziecko to tylko na polankach - miłe pomocne i zawsze do dyspozycji pielęgniarki.

    • 22 5

    • (1)

      Jak już to położne,a nie "pielęgniarki".Jesteś kobietą a nie wiesz kto pracuje na sali porodowej i oddziale położniczym???Powodzenia...

      • 0 7

      • Rzeczywiście, to jest absolutnie najważniejsze, żeby wiedzieć która to która...

        Nie jest ważne dziecko, nie jest ważna rodząca. Ważne, żeby się nie pomylić, bo jak jedna z drugą focha strzelą, to zapomnij, że otrzymasz pomoc.
        Sugerujesz, że półprzytomne z bólu i zmęczenia kobiety powinny najpierw się dyskretnie upewniać, z kim mają do czynienia, żeby broń boże jej wysokości nie urazić?

        • 7 0

  • Żona w wojewódzkim rodziła, poród rodzinny. Mieliśmy swoja sale więc rewelacyjnie!! (4)

    • 27 17

    • To akurat normalka, że mieliście swoją salę

      Tam każda rodząca ma swoją salę, no chyba, że wszystkie są zajęte, to jest spławiana, albo czeka na korytarzu.
      Rodziłam we wrześniu 2011. W dni robocze opieka jest ok, w weekend prawie każda położna/pielęgniarka miała wszystko w d...
      Jedzenie jest ok, ale ja byłam ciągle głodna, więc mogło mi wszystko smakować.
      Łazienka naprzeciwko pokoju odwiedzin - porażka. Najlepiej kąpać się w nocy, wtedy nie ma obawy, że przez otworzone choćby na chwilę drzwi ktoś coś zobaczy.
      Znieczulenie - zapomnij! Szanse ma zapewne jedna na kilkanaście/kilkadziesiąt rodzących naturalnie. Ja nie znam żadnej, która tam dostała znieczulenie.
      Prysznic na porodówce - nie zachęca :/
      Co do ich ciśnienia na porody naturalne - jeśli jesteś w ciąży i spodziewasz się jakichkolwiek komplikacji z powodu np nieprawidłowego ułożenia dziecka - nie idź do tego szpitala.
      Pediatrzy - naprawdę super, szczególnie pani doktor K.K i groźnie wyglądająca pani doktor w okularach (nie poznałam nazwiska), której się bałam na początku :)
      Ginekolodzy - to chyba różnie, generalnie tacy sobie.
      Panie sprzątające - skarbnice wiedzy i wyrozumiałości. Im się pokłony należą:).
      Na początku sądziłam, że brak możliwości odwiedzin to straszny minus, ale to ma swoje zalety. Na oddziale są wyłącznie kobiety (poza lekarzami), nie było obawy, że się napatoczy jakiś mąż, przez którego nie będzie można swobodnie się przebrać, zmienić podkład. Krótko mówiąc, nikt obcy nie gapi się na cycki, pocięte krocze, pocięty brzuch, rozstępy itp.
      Brakowało mi męża, ale z perspektywy czasu stwierdzam, że za cenę intymności (na tyle na ile to było możliwe), można te kilka dni przecierpieć.
      I wbrew pozorom pokój dwuosobowy jest fajny, bo obok jest ktoś, kto właśnie przeżył to samo, rozumie jak się czujesz, wysłucha krwawej opowieści i pocieszy (albo ja szczęśliwie na taką towarzyszkę niedoli trafiłam).
      Obawiam się, że mimo najlepszych chęci, facet by tak nie umiał.
      Podsumowując - po wysłuchaniu i porównaniu relacji koleżanek rodzących na Zaspie, stwierdzam, że jednak wybrałam źle.

      • 1 2

    • różowym pokojom mówie ,,NIE'' co to za czasy, mnie mdli na widok różowego

      to z PRLu wzięte i to uparcie,by rodzić naturalnie -mamy kilka tysiecy mpd

      • 5 1

    • a ile za to zaplaciliscie ?!

      • 5 5

    • Raczej nieczęsto

      rodzi się po parę osób w jednej sali... :)

      • 12 2

  • zdecydujcie sie (1)

    Problem kobiet polega na tym, że same nie wiedzą czego chcą! Najpierw narzekały, że są oddzielane od dzieci, wiec wywalczyły rooming in. Teraz marudza, że muszą zajmować sie swoimi dziecmi od razu po porodzie. UWAGA! WAŻNE poród boli, trwa wiele godzin, cięcie cesarskie niesie olbrzymie powikłania, jest ostatecznoscią ,a nie dla wygody; karmienie piersią jest trudne, ale korzyści są olbrzymie; podczas ciaży warto poczytac coś na ten temat. na sali porodowej, poloznictwi i patologii ciązy pracują PANIE POŁOŻNE, a nie pielęgniarki. Dziękuję za uwagę

    • 9 3

    • Rozwiazaniem jest prawdziwy porod rodzinny

      a nie obecnie uprawiana ściema, kiedy partner moze byc przy samym porodzie a potem jest wyganiany i zobaczyc sie moze przez szybke. On moglby pomoc, dopilnowac dziecka i odciazyc zarowno kobiete jak i polozne.

      • 0 0

  • Zaspa, Zaspa TYLKO Zaspa! (1)

    Dwa razy rodziliśmy właśnie tam - 2008/2010 - raz siłami natury raz cc. Opieka wyśmienita, cc profesjonalna. Polecam.

    • 11 15

    • a ja na odwrót

      a ja odwrotnie. W wojewódzkim ok, pomoci dla mnie i dla dziecka a na Zaspie horror.. Za małe znieczulenie przy cc, pomoc dla mnie zerowa- tyllko interesowali się dzieckiem, Przynieśli je jak jeszce leżałam i nie mogłam się nim zająć- nikt go nie przewijał ....ehh

      • 0 0

  • ordynator Zygmuntowicz (1)

    Nie rozumiem niektórych negatywnych opinii na jego temat. Mnie wydał on się bardzo sympatycznym i wesołym człowiekiem. W każdej wolnej chwili zaglądał do pacjentek żeby pogawędzić, pożartować lub pocieszyć. Położne żartowały sobie z nim jak z dobrym kolegą i generalnie wprowadzał na oddział wesołą i luźną atmosferę. Inni ginekolodzy, którzy pojawiali się na obchodach też byli sympatyczni.
    Jedynie jedna położna (oddziałowa) wydała mi się trochę niemiła...ale następnego dnia była już bardzo sympatyczna i pomocna. Widać miała dzień wcześniej gorszy dzień i tyle. Każdemu się zdarza przecież. Widziałam jak traktuje swoje podwładne...zachowywała się jak troskliwa matka.

    • 6 18

    • Ordynatorowi mówię zdecydowane NIE!!!

      Może nie rozumiesz bo akurat dla Ciebie był jakoś wyjątkowo miły. Rodziłam synka w 2010 roku. Wojewódzki był dla mnie oczywisty bo mieszkałam wtedy zaraz obok. Położne, pielęgniarki i lekarze super. Poza ordynatorem. Rzeczywiście stawia na porody naturalne i to za wszelką cenę, nawet życia dziecka. Mój syn był źle ułożony i poród w pewnym momencie się zatrzymał. Już raniutko położna nam powiedziała że musimy mieć cc. No ale pan "doktor" stwierdził że zobaczymy jak będzie. Na siłę zrobił masaż szyjki pomimo pełnego rozwarcia. Po kilku tygodniach mój ginekolog stwierdził, że musiała wtedy szyjka pęknąć bo mam bliznę. Finalnie po 3!!! godzinach drugiej fazy porodu łaskawie przyszedł i nawet bez badania powiedział że możemy jechać na salę operacyjną. Synek urodził się o godz. 16 z 1 punktem w skali Apgar (miał tylko słabą akcję serduszka), a pan lekarz mojemu mężowi powiedział wtedy, że powiniem być wdzięczny za zdrowe dziecko!!!!!!!! Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Ale prawdą jest że każdy na tym oddziale boi się swojego szefa. Drugie dziecko wolę rodzić na parkingu w samochodzie niż w tym szpitalu podczas dyżuru pana ordynatora.

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Rola osoby towarzyszącej w porodzie warsztaty dla mamy i taty

warsztaty, konsultacje

Prowadzenie cukrzycy u kobiet z cukrzycą ciążową lub cukrzycą typu I

badania

Transformacyjna Podróż w Kolorach Czakr z Anetą Paluszkiewicz

200 zł
warsztaty, spotkanie, joga

Najczęściej czytane