• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czytelnik: Problem groźniejszy niż koronawirus

Jacek, czytelnik Trojmiasto.pl
26 marca 2020 (artykuł sprzed 4 lat) 
Jeśli społeczeństwo szybko nie wróci do normalności, czeka nas głęboki i globalny kryzys - takie głosy słychać coraz częściej. Jeśli społeczeństwo szybko nie wróci do normalności, czeka nas głęboki i globalny kryzys - takie głosy słychać coraz częściej.

Nie lubię patosu, ale ciśnie się on do nas ostatnimi czasy wszelkimi możliwymi kanałami: od wypowiedzi polityków, przez telewizję, portale internetowe, aż po wpisy na Facebooku i prywatne rozmowy. Chyba faktycznie sytuacja, w której się znaleźliśmy, jest bez precedensu. Emocje, które jej towarzyszą, skala działań rządów i globalny zasięg powodują, że trudno ją porównać do czegokolwiek oprócz wojny. Światowej wojny - pisze pan Jacek, nasz czytelnik.



Czytając artykuły poświęcone koronawirusowi i Covid-19, weryfikuj ich treść na podstawie informacji podawanych przez WHO (World Health Organiztaion)Ministerstwo Zdrowia.


Czy zgadzasz się z autorem, że w walce z koronawirusem daliśmy się ponieść emocjom?

Myślę, że z tego powodu właśnie warto raczej zatrzymać się na chwilę i zastanowić się, co robimy, co powinniśmy robić, pomyśleć o konsekwencjach naszych działań w dłuższej niż tygodniowa perspektywie.

Mam wrażenie, że zamiast tego ogólna panika dyktuje kierunek kolejnych kroków i zmierzamy w katastrofalnym kierunku.

Powiedzenie "mądry Polak po szkodzie" jest naszym narodowym przysłowiem. Szkoda. Warto się przygotować i być mądrym zawczasu, a mamy materiał do przygotowań. Od grudnia, kiedy ujawniono pierwsze przypadki chorych na COVID-19 w Wuhan, minęły już niemal cztery miesiące. Statystyki na dzisiaj mówią o rozpoznaniu wirusa u około 510 tys. zakażonych, 23 tys. zgonów oraz 122 tys. osób, które wyzdrowiały (zobacz statystyki)

Co wiemy?



Po pierwsze: wiemy, że grupą największego ryzyka są osoby powyżej 70 roku życia i osoby ze znacznie obniżoną odpornością. Nie - wszystkie dzieci, nie - wszyscy nastolatkowie, nie - wszyscy dorośli. Zgony zdarzają się przede wszystkim w tej ściśle określonej grupie: osób w podeszłym wieku i z obniżoną odpornością.

Po drugie: wiemy, że wirus jest obecny właściwie w każdym kraju na świecie i w każdym regionie Polski.

Po trzecie: wiemy, że szczepionka lub lek na koronawirusa pojawi się najprawdopodobniej nie wcześniej niż za ok 12-24 miesiące.

Mając tę wiedzę - jakie podejmujemy działania zapobiegawcze?
  • zamykamy wszystkie przedszkola
  • zamykamy wszystkie szkoły
  • zamykamy place zabaw
  • zamykamy wszystkie kina teatry i sale koncertowe
  • zamykamy niemal wszystkie sklepy, zakłady usługowe itp.
  • zamykamy urzędy
  • zamykamy restauracje, bary, kawiarnie, puby itp.
  • zamykamy granice kraju
  • zamykamy połączenia lotnicze, również wewnątrzkrajowe
  • zamykamy lasy (!)
  • ograniczamy ilość kursujących pociągów i autobusów


W ramach walki z koronawirusem Gdynia zdecydowała się na zawieszenie strefy płatnego parkowania. W ramach walki z koronawirusem Gdynia zdecydowała się na zawieszenie strefy płatnego parkowania.
Życie społeczne i zawodowe milionów Polaków zostaje sparaliżowane. Czy naprawdę nikt nie zadaje sobie pytania, na ile adekwatne są to działania? Jakie rzeczywiście przyniosą skutki? Ja długo tak można funkcjonować?

Daleki jestem od lekceważenia zagrożenia, jakie niesie ze sobą COVID-19. Mój ojciec ma 76 lat, kilka lat temu przebył operację aorty przy sercu. Od tego czasu jest bardzo chory, ma duże problemy ze snem, z oddechem, nawet przy minimalnym wysiłku. Jest niestety w ścisłej grupie ryzyka. Boję się o niego i dbamy w domu o to, żeby nie zaraził się choróbskiem.

Przerażony jestem jednak też tym, co za kilka tygodni przyniosą nam wszystkim, w skali mojego kraju i całej Europy, działania, które teraz w bezmyślnym pędzie wdrażamy. Myślę, że wirus szaleństwa, które nami zawładnęło, jest dużo groźniejszy niż koronawirus.

Niby wszyscy wiemy, że rzeczywistość "zapobiegawcza", którą sobie kreujemy, nie może trwać wiecznie. Oficjalnie Ministerstwo Zdrowia wyjaśnia, że polityce izolacji nie chodzi o to, żeby uchronić wszystkich Polaków od zakażenia. To, że zdecydowana większość z nas zainfekuje się prędzej czy później, nie ulega wątpliwości. ("Docelowo ten wirus w ogóle będzie krążył w społeczeństwach i pewnie za rok, dwa, trzy" - wyjaśnia wiceminister zdrowia Łukasz Szumowski).

Myślę, że Polacy nie zdają sobie z tego do końca sprawy, myślą, że przez cały czas walczą, żeby w ogóle uniknąć zakażenia, i myślą, że im się to uda. Tak naprawdę chodzi o to, żeby nie było nagłej, dużej fali zachorowań, z którą nie mogłaby sobie poradzić w krótkim czasie nasza służba zdrowia.

Szpital polowy przy szpitalu na Zaspie Szpital polowy przy szpitalu na Zaspie
Tylko czy z tego powodu powinniśmy zamrażać aktywne życie całego społeczeństwa na nie wiadomo jak długi czas? Jak długo jesteśmy w stanie wytrzymać z tymi wszystkimi ograniczeniami? Jeśli spojrzymy nieco z innej perspektywy niż wszechogarniający strach o własne zdrowie (nawet jeśli nie jesteśmy w grupie ryzyka), na to, co się właśnie dzieje, to dostrzeżemy, jak groźne czekają nas konsekwencje.

Konsekwencje wstrzymania handlu, usług, transportu, jeśli ten stan potrwa jeszcze kilka tygodni, doprowadzą do niespotykanej fali bankructw. Miliony drobnych przedsiębiorców nie zarabiają, kiedy nie pracują. Nie jesteśmy krajem obywateli, którzy mają duże oszczędności na kontach lub w domu. Te oszczędności bardzo szybko się skończą. Za chwilę przestaniemy spłacać kredyty. Co z tego, jeśli nawet rząd dekretem nakaże bankom odroczenie płatności rat. Wtedy banki zaczną mieć poważne problemy i zaczną zwalniać pracowników.

Przeżyliśmy przed chwilą olbrzymią falę uzupełniania zakupów spożywczych (i oczywiście papieru toaletowego...), żeby zrobić zakupy na złe czasy, ale za miesiąc ludzie nie będą już mieli tyle pieniędzy.

Trudno zrozumieć polityków, którzy zaklinają rzeczywistość, twierdząc, że "po kwarantannie" (czyli kiedy?) handel i usługi odrobią sobie w obrotach stracony czas. Skąd klienci wezmą pieniądze na to, żeby tak ochoczo kupować dwa razy więcej zaraz po ponownym otwarciu sklepów? To będą właśnie ci klienci, którzy jako mikroprzedsiębiorcy zbankrutowali lub są bliscy bankructwa i raczej będą myśleć o maksymalnym oszczędzaniu jeszcze przez długi czas. To będą właśnie ci zwolnieni pracownicy banków i innych dużych firm.

Jeden przykład - mieszkam w Trójmieście i dosyć dobrze jest mi znana specyfika jednej z największych, polskich firm. Ta spółka zatrudnia w Polsce ok. 20 tys. pracowników. Sprzedaje rocznie setki milionów sztuk ubrań, za kilka miliardów złotych, ale mechanizm ustawiony jest tak, że finalna marża netto, po inwestycjach i wszystkich innych kosztach, wynosi zaledwie kilka procent. Kilka tygodni braku sprzedaży może doprowadzić tego kolosa (na skalę Polski) do bankructwa. To oznacza kolejne 20 tys. osób naraz bez pracy i dochodów.

Bezprecedensowy kryzys, który sobie szykujemy, jeśli bardzo szybko nie zmienimy sposobu postępowania, na lata pogrąży naszą gospodarkę - uważa nasz czytelnik. Bezprecedensowy kryzys, który sobie szykujemy, jeśli bardzo szybko nie zmienimy sposobu postępowania, na lata pogrąży naszą gospodarkę - uważa nasz czytelnik.
Takich polskich firm jest w Polsce również dużo, jakie to zagrożenie - widać po niespotykanych nigdy wcześniej obniżkach ich kursów na GPW. Inwestorzy jak najdokładniej analizują i oceniają ryzyko (bo po prostu z tego żyją). Czy polski budżet będzie w stanie wytrzymać taką falę bankructw i spadek podatków od dochodów? Czy polski budżet będzie w stanie zająć się dodatkowymi setkami tysięcy, a może milionami bezrobotnych i ich zasiłkami?

Bezprecedensowy kryzys, który sobie szykujemy, jeśli bardzo szybko nie zmienimy sposobu postępowania, na lata pogrąży naszą gospodarkę. Nie będzie to skala jak z 2007 r. Wtedy działała "tylko" psychologia, teraz działa zarówno psychologia, jak i realne, fizyczne zatrzymanie na niewiadomy czas obiegu pieniądza w gospodarce. Oczywiście dotyczy to również innych krajów Unii Europejskiej.

Na tym się nie skończy, bo rząd, żeby jakoś sfinansować tzw. tarcze antykryzysowe, będzie zmuszony na wydatki socjalne zaciągać pożyczki, co zwiększy docelowo obciążenia budżetu, oraz zacznie dodrukowywać pieniądze, co zwiększy z kolei inflację. Jeśli tą samą drogą pójdzie cała Europa, to będziemy mieli szalejącą inflację na całym kontynencie (oczywiście oprócz jednej Szwajcarii, która tradycyjnie może drukować, ile chce, bez żadnych negatywnych konsekwencji). Nie chcę wyciągać daleko idących wniosków, ale niemal sto lat temu mieliśmy w Europie też olbrzymi kryzys, z szalejącą w niektórych krajach inflacją...

Absurd tych wszystkich rozwiązań i tragicznych konsekwencji polega na tym, że przy obecnym systemie powszechnej kwarantanny i tak... nie uda się nam osiągnąć zamierzonego celu, tzn. rozłożenia na długi czas zachorowań w grupie ryzyka. Żeby tak się stało, kwarantanna w takiej postaci jak teraz musiałaby trwać bardzo długo (niektórzy mówią o końcu roku 2020), a tego po prostu fizycznie nie wytrzyma żadna gospodarka. Trzeba będzie przerwać eksperyment pełnej izolacji pewnie za ok. miesiąc, a to nie jest wystarczający okres na rozłożenie fali infekcji. Jeśli nic nie zmienimy, to będziemy mieli nagły wzrost zachorowań (z którym nie poradzą sobie szpitale, czyli i dużą śmiertelność) i jednocześnie tragiczne skutki gospodarcze.

Sytuacja, w której politycy reagują na zagrożenie w panice, przypomina niestety scenę, w której w dużej hali, pełnej ludzi, zaczyna się pożar. Jest groźnie, ale można w dobrej organizacji odciągnąć tych, którzy są najbliżej ognia i najbardziej narażeni na poparzenia, zminimalizować straty i po kolei różnymi drzwiami opuścić halę. Do tego trzeba kogoś, kto mądrze zarządzi sytuacją kryzysową. Zamiast tego zazwyczaj ludzie wpadają w panikę, zaczynają biec, tratują tych, którzy są blisko wyjść, blokują wszystkie drzwi i w ten sposób ginie zarówno dużo więcej poparzonych, jak i dodatkowo stratowanych. Podwójnie tragicznie.

Koronawirus uziemił też samoloty. Na lotniskach ruch zamarł. Koronawirus uziemił też samoloty. Na lotniskach ruch zamarł.

Co można zrobić w sytuacji koronawirusa?



Zamiast izolować od siebie wszystkich członków społeczeństwa, należałoby przywrócić wszelką aktywność w życiu publicznym i jednocześnie opracować oraz wdrożyć sprawnie natychmiastowy plan ochrony osób z grup podwyższonego ryzyka.

W Polsce żyje ponad 4 mln osób w wieku powyżej 70 lat. Jeśli dodamy do tego osoby młodsze, ale z powodu innej choroby szczególne narażone na powikłania choroby COVID-19, to pewnie osiągniemy liczbę ok. 4,5-5 mln osób. To o nich powinniśmy zadbać.

Kompleksowy program ochrony tej grupy, która właśnie tego potrzebuje, bylibyśmy w stanie wprowadzić dużo skuteczniej niż "ochronę" wszystkich obywateli. Nieporównywalnie mniejszym nakładem sił zarówno organizacyjnych, finansowych, jak i społecznych możemy przy pomocy rodzin, pomocy sąsiedzkiej, być może gwardii narodowej lub wojska, objąć ochroną zagrożoną grupę, zgodnie ze ściśle opracowanymi standardami.

Jeśli zajdzie potrzeba, państwo może wynająć i przystosować obiekty, typu ośrodki wypoczynkowe, sanatoria, hotele, do czasowej izolacji rzeczywiście zagrożonych.

Jeśli skupimy się na realnie potrzebującej grupie 4,5 mln potrzebujących, zamiast trwonić siły i środki na całą grupę ponad 38 mln Polaków, to osiągniemy znacznie lepsze efekty, unikając jednocześnie dramatycznych skutków powszechnej kwarantanny.

Te 4,5 mln Polaków to są osoby (tak, jak mój tata) w zdecydowanej większości nieczynni zawodowo, więc kosztów ich zniknięcia z rynku pracy niemal nie odczujemy. To właśnie te 12 proc. Polaków potrzebuje naszej uwagi i pomocy. Możemy chronić ich życie i siebie przed skutkami nadzwyczajnej sytuacji.

Przez dłuższy okres szczelniejszej izolacji osób starszych, na który będziemy mogli sobie wtedy pozwolić, fala infekcji przejdzie przez nieobjętą kwarantanną część kraju, nie czyniąc wielu tak szkód, bo - jak wiemy - 80 proc. przechodzi w ogóle bezobjawowo, a pozostali z grupy przechodzą lekko. Z tymi przypadkami, które będą wymagały jednak hospitalizacji (zapewne znajdzie się taki mały odsetek), służba zdrowia będzie mogła sobie poradzić, bo będzie ich mało (to wiemy ze statystyk zachorowań w grupach niższego ryzyka).

Oczywiście trzeba będzie zachowywać zdrowy rozsądek i zasady higieny, ale będzie można normalnie żyć.

Po kilku miesiącach (może właśnie do końca roku?) będzie można zakończyć kwarantannę osób starszych, bo zdecydowana większość pozostających na zewnątrz - wszyscy, którzy przeszli infekcję - będzie już uodporniona na koronawirusa i nie będzie infekować. Zapewne nie 100 proc., ale wystarczająco dużo, żeby powracające z kwarantanny 4,5 mln obywateli nie zachorowało w jednym momencie. Dodatkowo w tym czasie będziemy już znacznie bliżej ew. wprowadzenia na rynek szczepionki lub skutecznego leku.

Zamiast tego fundujemy sobie terapię podobną do tej, jaką serwują sobie widzowie idący na horror do kina. Tylko że z kina wyjdziemy po dwóch godzinach, bez żadnych konsekwencji.

Mam wrażenie, że ogólne straszenie siebie nawzajem napędzane jest jakąś narastającą ekscytacją. Strach ma być celem sam w sobie. Być może silne emocje, które zrównują nas wszystkich w sytuacji zagrożenia, są podświadomie pożądane i im silniejsze emocje - tym więcej równości. Dzisiaj nie ma różnicy między Janiną Gwiżdż z gminy pod Wołominem i Tomem Hanksem - bogatym gwiazdorem z Ameryki. Wszyscy mogą zachorować.

Dlatego być może z lubością produkujemy, przesyłamy sobie i całkiem serio traktujemy filmiki z patetycznymi apelami, wygłaszanymi dramatycznie, błagalnym głosem, na granicy histerii, zaczynającymi się od słów: "Błagam was dzisiaj tylko o jedno! Błagam was! Ratujcie swoje życie! Nie wychodźcie przypadkiem z domów...". Dlatego nagle narodziło się w Polsce dziesiątki tysięcy moralizatorów apelujących do wszystkich, do których mogą dotrzeć, o "rozsądek" (bo przecież oni sami są rozsądni i koniecznie muszą teraz pouczać innych, nawet jeśli inni usłyszeli te apele już tysiąc razy), a rodzice, którzy ośmielili się na moim osiedlu wyjść z małym dzieckiem na spacer i spotkali innych rodziców z dzieckiem, są wyzywani na osiedlowym forum od "kompletnych debili", "poj...ów", "tych, którym i tak już nic nie pomoże - i dobrze!"...

Atakowani w telewizji i we wszystkich serwisach informacyjnych w internecie wielkimi czerwonymi literami o najnowszej liczbie zakażonych i zgonów, aktualizowanymi "live", odnosimy wrażenie, że zaraz wszyscy umrzemy, jeśli tylko wystawimy głowę przez okno! I, o dziwo, znajdujemy w tym lęku jakąś surrealistyczną przyjemność.

Warto też zdać sobie sprawę z tego, że podawane liczby to nie są rzeczywiste liczby dotyczące infekcji. Wiemy, że żaden kraj nie dysponuje wystarczającą liczbą testów dla wszystkich swoich obywateli, a z pewnością żadna służba zdrowia nie jest w stanie w ciągu kilku tygodni czy miesięcy przebadać całej swojej populacji.

W wielu miejscach przy wejściu do budynków użyteczności publicznej mierzona jest temperatura. W wielu miejscach przy wejściu do budynków użyteczności publicznej mierzona jest temperatura.
Szacuje się, że na 100 wykrytych infekcji przypada nawet 500 niewykrytych. Skąd to wynika? - Lekarze potwierdzają, że 80 proc. zakażonych przechodzi chorobę zupełnie bezobjawowo - ich przecież nikt nie poddaje testom. Zakażonych jest więc kilkukrotnie więcej. Jeśli przyjąć tylko relację 80 proc. bez objawów, a więc z niewykrytą infekcją, do 20 proc. z objawami (a przecież i spośród nich nie wszyscy zostali przebadani), to wirusa w swoich organizmach ma pięć razy więcej osób, niż czytamy codziennie na czołówkach gazet.

Statystyki zgonów są za to miarodajne, bo śmierć dużo łatwiej wykryć i wszystkie są badane. Wynika więc z tego, że śmiertelność koronawirusa nie wynosi wcale ok. 4 proc., ale jest wielokrotnie niższa i wynosi ok. 0,8 proc.

Oczywiście to wciąż bardzo dużo i nie chodzi o to, żeby umniejszać zabójczość wirusa. Chodzi o to, żeby wiedzieć, o czym mówimy. Spośród 100 osób, które zarażą się koronawirusem, statystycznie umrze mniej niż jeden człowiek. Nie cztery osoby.

Podobną do mediów, tylko o jeszcze większej wadze, narrację wprowadzają politycy. Wiemy już od czasów Orwella, że im bardziej przestraszone społeczeństwo, im bardziej trzeba je "chronić", tym lepiej dla polityków. To jest ich czas!

Ale, drodzy politycy, chcę wierzyć i wierzę, że nie to jest waszym celem!

Wybieramy was, bo ufamy, że rozsądnie będziecie zarządzać wspólnym państwem. Że jesteście opanowani i mądrzy, a decyzje, które podejmujecie, są przemyślane i dalekosiężne. W obecnej chwili mamy w Europie do czynienia błyskawiczną licytacją, kto szybciej i bardziej ograniczy prawa w swoim kraju. Bez opamiętania, bez planu na to, co dalej, za kilka tygodni, miesięcy.

W ramach profilaktyki w komunikacji miejskiej zawieszono sprzedaż biletów. W ramach profilaktyki w komunikacji miejskiej zawieszono sprzedaż biletów.
Jaki sens ma zamykanie granicy z Czechami czy Niemcami, jeżeli zarówno w Polsce, jak i w Czechach, i w Niemczech wirus już jest obecny? Czeski czy niemiecki wirus jest bardziej zjadliwy albo zaraźliwy od naszego, polskiego? Chcemy hodować tylko swoją, endemiczną odmianę COVID-19?

Jaki sens (oprócz rujnowania kondycji ekonomicznej LOT-u) ma zamykanie połączeń lotniczych pomiędzy polskimi miastami, jeżeli w każdym regionie kraju wirus jest już obecny? Czy wirusem z Gdańska można się zarazić bardziej w Warszawie niż wirusem warszawskim?

Po co zamykamy szkoły i przedszkola, jeśli to nie najmłodsi są narażeni na powikłania, tylko najstarsi?

Po co robimy tak nielogiczne rzeczy, jak ograniczanie liczby kursujących autobusów i pociągów?

Dlaczego wprowadzamy tak absurdalne zarządzenia, jak "zamykanie lasów"?

Zamykający w panice wszystko, co się da, politycy działają już nawet przeciwskutecznie do własnych celów: przecież im mniej autobusów, tym więcej ludzi będzie się spotykać w każdym z nich, a jak ludzie nie będą mogli wejść do lasu (mieli się tam stykać bardzo blisko ze sobą?), to będą chodzili ze swoimi psami po ulicach, gdzie będzie znacznie większe zagęszczenie niż na leśnych dróżkach (obawiam się, że nie da się e-learningowo nauczyć czworonogów załatwiania się do muszli, więc wyjść muszą).

Drogi prezydencie, premierze, politycy z opcji rządzącej i opozycji! Wielkie chwile wymagają wielkich czynów i wielkiego formatu ludzi. Znajdujemy się w bezprecedensowo kryzysowej sytuacji, w której potrzeba nam męża stanu. Przywódcy, który nie będzie podążał w owczym pędzie, ale będzie umiał mądrze przeanalizować sytuację w dłuższej perspektywie, powziąć decyzje o dalekosiężnych skutkach i będzie miał odwagę te decyzje obronić oraz wprowadzić w życie. Mężów stanu charakteryzuje to, że potrafią się przeciwstawić w pierwszej chwili opinii publicznej, dokonać tego, czego powinni dokonać, i w dłuższej perspektywie pokazać swoim obywatelom, że jednak mieli rację. Wygrali!

Nie wystarczy uczestnictwo w wyścigu, w którym biorą udział politycy z innych krajów, w dyscyplinie: "Jesteśmy lepsi, skoro zamykamy szybciej, zamykamy... wszystko", bo to po prostu nie pomaga, tylko szkodzi. Szkodzi bardzo.

W pierwszych dniach epidemii z półek sklepowych zaczęły znikać produkty z długą datą przydatności do spożycia, m.in. makarony, kasze, ryż czy konserwy. W pierwszych dniach epidemii z półek sklepowych zaczęły znikać produkty z długą datą przydatności do spożycia, m.in. makarony, kasze, ryż czy konserwy.
Yuval Noah Harari napisał kilka dni temu w "Financial Times", że ludzkość stoi obecnie w obliczu globalnego kryzysu. Być może to największy kryzys naszego pokolenia. Decyzje podejmowane przez ludzi i rządy w ciągu najbliższych kilku tygodni prawdopodobnie ukształtują świat na długie lata. Trudno się z tym zdaniem nie zgodzić.

Uważam, że nie zmieniając nic w naszych postępowaniach w najbliższym czasie, narazimy się, oprócz druzgocącego aspektu gospodarczego i nieskuteczności zapobiegnięcia nagłej fali infekcji, również na inne niebagatelne koszty.

To, co dzieje się teraz, i jak reagujemy odciśnie z pewnością głębokie piętno na naszych przyszłych zachowaniach. Czy chcemy, żeby w sytuacjach kryzysowych reakcją ludzi była izolacja i nieufność wobec innych? Postrzeganie ich jako potencjalnego zagrożenia? Czy chcemy, żeby naszymi decyzjami kierował strach, a nie rozsądek? Jakie społeczeństwo budujemy w ten sposób?

Chciałbym, aby wspólny wysiłek w kierunku zapewnienia opieki najbardziej potrzebującym był tym, co nas jednoczy i napędza do działania, a nie lęk napędzający działania polegające na zamykaniu się w swoich prywatnych światach.

To może być piękna terapia zarówno zwalczająca koronawirusa, jak i wzmacniająca więzi pomiędzy ludźmi.

Jacek, zwykły mieszkaniec Trójmiasta, mikroprzedsiębiorca, absolwent Wydziału Ekonomii na Uniwersytecie Gdańskim i Filozofii na Uniwersytecie Warszawskim
Jacek, czytelnik Trojmiasto.pl

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (1880) ponad 50 zablokowanych

  • Jacek na prezydenta

    Swietnie wywazony artykul, do tego merytoryczny i majacy szanse trafic do tych, co dzis sie odbijaja jak muchy od sciany na kwarantannie - zakladajacych, ze "za chwile wszystko wroci do normy".

    • 3 1

  • Ściema (2)

    Nie ma żadnej epidemii to ściema. Codziennie w Polsce umiera 1000 ludzi. Z wirusem i bez wirusa. To jest zamach polityków na wolność człowiek dla własnych korzyści. Ludzie pozamykani w domach, szczególnie starsi ? Przecież zdrowie jest na powietrzu na spacerze a nie w 4 ścianach domu podszyte strachem który serwuje nam TV i politycy. Ludzie umieraja teraz ze strachu i stresu. Testy ? co roku były i będą wirusy, a wiekszość wirusów ma koronę. Jestem pewien gdyby nagle zaprzestano restrykcji i życie wróciło do normy zachorowania by ustąpiły z dnia na dzień. Wierzę że ktoś odpowie przed sądem za tą tragedię ludzi.

    • 2 1

    • Jestes ślepy, albo głupi.

      Albo obie te rzeczy na raz.

      • 0 0

    • Fakty

      Spójrz na fakty. Włosi myśleli dokładnie tak jak Ty. Jaka jest umieralność w Polsce a jaka we Włoszech (około 1000 dziennie). A to dopiero początek. Mam pytanie czy ktoś z Twoich bliskich zachorował na koronę? Na pewno nie. Nie życzę Ci źle ale przeczytaj sobie swój post jak tak się stanie a może nie daj BOże ta osoba umrze? Nadal będziesz dążyć do przywrócenia życia do całkowitej normy?

      • 0 0

  • Spokojnie,bez paniki.. (30)

    Do końca marca i wracamy do normalności..Kwiecień obfitować będzie w wysokie temperatury wypełniając plaże..Tylko cieszyć się,że nie potrwało to dłużej..

    • 100 254

    • Włochy już 5-ty dzień poniżej szczytu z 21 marca (15)

      Z tego co widzę to typowy przebieg to: szybki wzrost, krótki okres stabilizacji a potem powolny spadek - całość jakieś 3 miesiące. Pogoda może pomóc ale to musiałoby być solidne ocieplenie, 15-20 stopni i dużo słońca w połowie kwietnia albo chociaż pod koniec.

      • 12 14

      • Pogoda nic nie pomoże (6)

        Australia ma pogodę co powinna to wypalić i guzik

        • 51 4

        • (5)

          Australia? Przecież to zostało tam przywleczone z innych krajów i wcale nie ma tam takiego problemu

          • 7 14

          • Następny cep, gotów twierdzić, że "nie ma problemu"... (4)

            Australia - 364 nowe przypadki w ciągu doby, do wczoraj 3143 zdiagnozowanych, dotychczas 13 przypadków śmiertelnych - na 26 mln mieszkańców - a jest tam właśnie koniec suchego, gorącego lata.
            Powiadasz "nie ma tam problemu"?

            • 26 6

            • (2)

              jezu d**ilu 364 przypadki w ogromnym kraju tak gnoju tam nie ma problemu nigdzie go nie ma ale pewnie taki kretyn i i**ota powie że przecież w lecie będziemy na grype chorować

              • 2 17

              • Minał tydzień...

                Australia - 5548 wykrytych przypadków, 200 nowych w ciągu doby, 30 zgonów. Najwięcej przypadków w NSW (2493 przypadki) - największe miasto Sydney, temperatura +25'C.
                Ktoś chciałby napisać coś mądrego na temat "ocieplenie zlikwiduje problem"?

                • 0 0

              • Za mało obelg i wyzwisk!

                Ale smutne życie musisz mieć, żeby tak o drugiej osobie się wyrażać.

                • 2 0

            • a ile w tym samym czasie na grypę? Na grypę u nas ludzie w wakacje też chorują

              słaby przykład glucie

              • 7 7

      • Tyle, że we Włoszech ostatnio było właśnie 15-20 stopni (2)

        W Hiszpanii tak samo, a o Kalifornii to już w ogóle nie ma co mówić...

        • 25 3

        • No waśnie ,15 stopni to dla Włocha zimno, i się przeziębia. Środek zimy

          • 0 0

        • We Włoszech 15-20 stopni...

          Ale Włochy to nie jak w Polsce - temperatury północne a południowe to przepaść.

          • 5 5

      • człowiek ma 36,6 st (1)

        • 3 0

        • Ja mam "36,7 st"!!!!!!! Powinienem się zgłosić dobrowolnie czy po mnie przyjadą?!!!!!!! 8ppppppp

          • 1 5

      • We Włoszech spadki były tylko 3 dni, teraz znowu wzrosty.

        • 11 2

      • włochy to słaby przykład

        śmiertelność zamkniętych przypadków to 44%
        nie idźmy włoską drogą.
        brak korelacji pomiędzy temeperaturą a zachorowalnością. kosi od irlandii po australię

        • 14 1

      • Nie bardzo

        6203 zachorowania z dziś (26.03) to drugi najwyższy wzrost, więc optymizm to bym zostawił na konferencje prasowe dla Dudy i Morawieckiego.

        • 14 5

    • Przecież to nie o to chodzi... (1)

      Wirus przestają atakować, jeśli jest szczepionka lub naturalna odporność (a taką zdobywamy po przebytej chorobie). Piękna pogoda i słoneczko nic do tego nie mają niestety....

      • 1 4

      • no nie do końca. Gdy jest cieplej to wszystko szybciej wysycha a wirus jak wyschnie to go trudniej złapać.

        • 1 0

    • i**oto, myślisz, że na całym świecie temperatura jest jak w Polsce?
      W krajach arabii (ponad 40*C) panuje ten wirus i tak samo sie rozwija

      • 1 0

    • Jeśli ludzie będą dalej lekceważyć zakazy to będzie trwać to o wiele dłużej niż do kwietnia

      • 2 0

    • A kto powiedział, że to koniec? W Hiszpanii wirus sieje spustoszenie mimo prawie 30°C i końca nie widać
      Do końca marca...

      • 2 0

    • Tia

      Sprawdź sobie statystyki z Afryki, a potem skasuj swoją mądrość

      • 0 0

    • Kolejny ignorant (5)

      Wysoka temperatura nie ma nic wspólnego z zywotnością wirusa. Zaraza roznosi się też w USA i Indiach, a tam jest raczej ciepło

      • 27 2

      • (3)

        Poczytaj, najszybciej roznosi się w temp. 8-15 stopni dlatego idzue teraz fala na północ Europy w kwietniu.

        • 7 4

        • (2)

          Poczytaj o liczbie odnotowywanych przypadków w krajach tropikalnych - Kolumbii, Ekwadorze, Peru...

          • 3 2

          • (1)

            no słucham palancie ile to przypadków?Palców jednej ręki mi wystarczy?

            • 0 4

            • Peru (ca 33mln) - 580 przypadków potwierdzonych, 1087 w badaniu, 9 zgonów (26.03).
              ......
              Ekwador (ca 17mln) - 1403 przypadki potwierdzone, 1965 w badaniu, 34 zgony (27.03)
              .......
              Kolumbia (ca 45mln) - 491 przypadków potwierdzonych, 8417 w trakcie badań, 9 zgonów (26.03)

              To ile masz tych paluszków u tej jednej ręki, którą akurat nie zaspokajasz podniecenia tym, że potrafisz już wyzywać innych od palantów?

              • 12 2

      • Promienie UV mają

        • 8 7

    • Dobrze Jacku. Teraz załóż, że to ty jesteś w tym statystycznym 1%, którego dopadają choroba i powikłania. Dziękuję, do widzenia.

      • 13 5

    • Czemu sztuczne tworzenie opadów i anomalii pogodowych nad polin ?

      • 3 3

  • Odpowiedź na pytanie z artykułu

    Jaki sens (oprócz rujnowania kondycji ekonomicznej LOT-u) ma zamykanie połączeń lotniczych pomiędzy polskimi miastami, jeżeli w każdym regionie kraju wirus jest już obecny? Czy wirusem z Gdańska można się zarazić bardziej w Warszawie niż wirusem warszawskim?.

    Szanowny Panie. Tu nie chodzi o to, że wirus może się przenieść z Warszawy do Gdańska. Tylko o fakt, że w samolocie będzie 180 osób. Z czego jak tylko jedna będzie chora od razu zarazi na pewno kilkadziesiąt zdrowych. Rąd trąbi o zablokowanie transmisji nie z punktu widzenia terytorialnego tylko o ograniczenie kontaktów w innymi ludźmi. I zablokowanie takich możliwości nie daje ludziom lekceważącym zagrożenie szans na rozprzestrzenianie zagrożenia.

    • 2 1

  • Brawo brawo brawo (4)

    Brawo dla tego Pana! Sam byłem bliski napisania tego do Trójmiasto ale zrobił Pan to za mnie. W tej chwili leczymy zadrapanie obcięciem nogi. Potworny błąd !!!

    • 96 127

    • I tak trzeba

      To dlaczego maleńkiego milimetrowego guza nowotworowego leczymy wycięciem całej nerki? Proszę pomyśleć. Porównać z tym co się dzieje tam gdzie właśnie zleceważono wirusa. Umiera dziennie 1000 osób. A jestem pewny, że gdyby Włochy w ogóle nie wprowadziły kwarantanny byłoby ich 100 razy więcej. Chyba lepiej wyciąć nerkę i opóźnić rozwój choroby do czasu aż zostanie wynaleziona szczepionka. Proszę policzyć ilu ludzi więcej w Polsce dożyje tego czasu (1000 - 14 osób dziennie) a tak nie miałoby szans. Jestem pewien, że w Polsce powtórzyłby się model Włoski. Proszę pojechać do Włoch i posłuchać ludzi, którzy miesiąc temu z powodu tego że zagrożenie nie było widoczne teraz żyje w strachu i panice bo praktycznie w każdej rodzinie znajdzie się człowiek, który zmarł z powodu koronawirusa

      • 0 1

    • Obcięcie nogi (1)

      to zamknięcie knajp i butików? Chyba się przeceniacie.

      • 18 2

      • Mam pytanie czy w "secondhandach" z ciuchami mogę bezpiecznie kupować? Proszę o pomoc, bo cały czas robię pod siebie ze strachu, a "papieru" brakuje i tego i tego (niepracujący)?!!!!!!! ;ppppppp

        • 1 1

    • Kontynując porównanie, to są zadrapanie które pojawiają się na całym ciele

      i jeśli się ich powstrzyma to zrobią się głębokie rany i trzeba będzie amputować wszystkie kończyny.

      • 5 1

  • Wszystko prawda ale czy warto akceptować świadome zwiększanie ilości zgonów.

    Porównajmy: Czy wolisz tak jak we Włoszech mieć 1000 zgonów dziennie i lekceważyć kwarantannę a może jednak tak jak w stanie wojny dać tym ludziom przeżyć (może w biedniejszych warunkach ale zawsze przeżyć) do czasu wdrożenia szczepionki? Belgia podjęła taką decyzję bo za późno wdrożyli środki ostrożnościowe i teraz nie są w stanie hospitalizować wszystkich dlatego nie będą hospitalizować osób z najmniejszą szansą na przeżycie. To była dramatyczna decyzja podyktowana koniecznością a nie ogólnym niczym niewymuszonym podejściem do problemu. A co do Szwecji poczekajmy miesiąc i zobaczysz co się stanie ...

    • 0 1

  • Świetna analiza rzeczywistości

    Wszystko co tu napisano jest absolutną prawdą. Tylko trzeba sobie zadać fundamentalne pytanie co jest ważniejsze. Życie ludzkie czy gospodarka i pieniądze? Czy to że dzięki drastycznym środkom uda się ochronić ileś tam więcej ludzkich istnień nawet kosztem bankructw kilku więcej firm jest dobrą ścieżką? Może przełózmy to na własną sytuację? Jeśli ktoś z Twojej rodziny zachorował na chorobę którą można uleczyć w USA za kilka mln USD jaka jest Twoja reakcja? Sprzedajesz wszystko co masz i "bankrutujesz" tylko po to żeby znacząco przedłużyć życie tej osobie? Myślę że dla większości z nas odpowiedź jest oczywista. Po co w dużych firmach stosuje się coraz bardziej zaostrzone czasem absurdalne przepisy BHP kosztujące krocie? Właśnie po to żeby uratować choć jedno więcej ludzkie istnienie. I chyba to jest kwintesencja człowieczeństwa? Przeżyć a nie narażać bardziej ludzkie życie w imię ochrony firm. Zauważ jeszcze jedno. Szczepionka zostanie wynaleziona i wdrożona w ciągu kilkunastu miesięcy. Wtedy wirus drastycznie pezestanie zabijać. Tyle ile uda się do tego czasu ochronić ludzkich istnień jest warte wszelkich pieniędzy

    • 1 1

  • Ten artykuł jest oderwany od faktów i źródeł naukowych

    Teza całego tekstu jest niepoparta żadnymi źródłami, np. że 80% społeczeństwa przechodzi covid bezobjawowo, albo że jedyna grupa ryzyka to 70-latkowie. Fakty i źródła naukowe mówią co innego. Autor pisze nieprawdę i sieje dezinformację - może nieświadomie i w dobrej wierze, co nie zmienia faktu, że jednak.

    To co pisze autor, już próbowały USA i UK i co?

    • 1 1

  • Nie wiesz o czym piszesz

    Twój artykuł jest powierzchowny, nie zgłębnika tematu, jest mylny. Buduje fałszywe przekonanie. Skupiasz się na gospodarce. Pogłeb wiedzę, np jeden z tematów, jak chcesz izolować starszych, masz przykład z domów opieki w Polsce i we Włoszech, seniorów wycina korona. Jak zapewnia im opiekę? Przez młodych, trzeba ich obmyć, nakarmić, przypilnować, itp itd. piszesz tylko powierzchownie o problemach. Niestety nie można robić takich płytkich ocen tego problemu. To może być twoja siostra, mama, ojciec. Nie zgadzam się z takim sposobem pisania artykułu.

    • 3 1

  • To co się dzieje zahacza już o totalitaryzm. (2)

    Bieganie po lesie jest niebezpieczne a jazda zatłoczonym autobusem do roboty już nie? Pewne partie już nigdy nie dostaną mojego głosu w wyborach.

    • 8 9

    • A Ty wiesz wogóle jak wygląda autobus?

      Chyba jednak nie. Więc nie pisz głupot. Autobus to taki dudy pojazd do przewozu wielu osób. "Pewne partie" wprowadziły drastyczne ograniczenia, dzięki którym do autobusu może wsiadać jedynie garstka osób.

      • 0 0

    • Nikt nie zabrania biegania po lesie

      Proszę nie wprowadzać fake news.

      • 3 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Slow Space by PUMA

20 zł
warsztaty, spotkanie, konsultacje, joga

Maj w Sercu Mamy 2024 - rozwojowy festiwal łączący pokolenia

festyn, warsztaty, spotkanie, joga

III Ogólnapolska Konferencja Samoświadomość i komunikAACja a TZW. zachowania trudne

konferencja

Najczęściej czytane