• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Eksperymenty Anglii i dyscyplina Tajwanu w walce z wirusem

Michał Sielski
15 marca 2020 (artykuł sprzed 4 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Do urzędu nie wejdziesz? "I dobrze!"

Podczas gdy wszystkie dane naukowe wskazują na to, że przy obecnym poziomie wiedzy maksymalna izolacja jest najlepszą ochroną przed koronawirusem, Brytyjczycy postępują zupełnie odwrotnie: pełne stadiony podczas meczów Ligi Mistrzów, tłumy w metrze i miastach. Będziemy mieli kolejne epicentrum epidemii czy Brytyjczycy pokażą światu, że wszyscy przesadzamy i panikujemy?



W minionym tygodniu porównaliśmy podejście do koronawirusa w Chinach i we Włoszech. Wynika z niego, że Chiny mają świetne wyniki w opanowywaniu epidemii dzięki niespotykanej w większości krajów dyscyplinie i karności obywateli.

Dodajmy od razu, że często jest to karność wymuszona, także zdecydowanymi sankcjami za złamanie zakazów, ale jednak jest faktem, dzięki któremu liczba zachorowań spada i wszystko wskazuje, że Covid-19 jest jeszcze groźny, ale funkcjonowanie kraju powoli wraca do normalności - 95 proc. fabryk pracuje już normalnie i odrabia straty wynikające z przymusowego postoju.

Dlaczego Chiny radzą sobie z koronawirusem, a Włosi nie



Zupełnie inna sytuacja jest we Włoszech, gdzie w niedzielę 15 marca 2020 roku zmarło 360 osób, a nowe zakażenia liczone są w tysiącach. Eksperci są zgodni: to efekt kilkutygodniowej zwłoki, która sprawiła, że wirus rozprzestrzenił się praktycznie na cały kraj. Jak ważna jest izolacja w czytelnych grafikach pokazuje Washington Post w tym artykule. W skrócie: im bardziej ograniczymy kontakty z innymi ludźmi, tym mniej będzie nosicieli wirusa. Im mniej będzie nosicieli wirusa, tym mniej starszych i mniej odpornych osób umrze.

Tajwan - wygrała izolacja i procedury



Z epidemią zadziwiająco szybko poradził sobie Tajwan. To kraj, który typowany był na jeszcze większą ofiarę koronawirusa niż Chiny, bo z nimi graniczy, utrzymuje duży ruch turystyczny i biznesowy. Ale typowali tylko tak ci, którzy nie wiedzą jak bardzo Tajwan był przygotowany na epidemię.

Maski to obecnie normalny widok na ulicach. Od czasu SARS jest to przejaw lojalności wobec społeczeństwa, traktowany jak obywatelski obowiązek - mówi James Chang z Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Tajwanie.
Wszystko dzięki bolesnym doświadczeniom wirusa SARS, który w latach 2002-2003 zabił 73 obywateli tego kraju, a tysiące ciężko chorowało. Od tego czasu w Tajwanie jest Narodowe Centrum Dowodzenia Epidemiologicznego - to instytucja, której musi słuchać każdy minister, a także władze lokalne. To w nim działają dochodzeniowcy, którzy przez 24 godziny na dobę analizują każdy przypadek zakażenia. Wszyscy zaczęli pracować w systemie ciągłym już na początku roku, gdy Chiny dopiero nieśmiało przebąkiwały, że może być groźnie, a reszta świata bawiła się w najlepsze. Tajwan zaczął wtedy badać swoich obywateli wracających z Państwa Środka i wprowadzać kwarantannę u wszystkich, którzy mieli choćby nieco podejrzane objawy. Był przy tym także surowy dla każdego, kto zlekceważył zalecenia. Gdy odkryto, że jeden z mężczyzn poszedł na dyskotekę bez maseczki, nie tylko trafił na przymusową izolację, ale musi jeszcze zapłacić równowartość niemal 40 tys. zł grzywny. To przypadek praktycznie jednostkowy, większość mieszkańców zachowuje się bardzo odpowiedzialnie.

- Maski to obecnie normalny widok na ulicach. Używają ich praktycznie wszyscy, mimo że nie każdy wierzy w ich skuteczność, ale od czasu SARS jest to przejaw lojalności wobec społeczeństwa, traktowany jak obywatelski obowiązek - mówi James Chang z Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Tajwanie.
Śledczy nie tylko sprawdzają osoby, które powinny przechodzić kwarantannę, ale błyskawicznie ustalają wszystkich, z którymi mieli kontakt w ostatnich dniach. To setki osób, których dokładne dane znane są praktycznie następnego dnia. One także przechodzą testy i w razie potrzeby są izolowane. Poziom ryzyka i konieczność określają analitycy, którzy są wybierani spośród najlepszych, których nie brakuje - ta praca jest nie tylko wyznacznikiem wysokiego statusu społecznego, ale też bardzo dobrze opłacana. Analityk wirusowy zarabia w Tajwanie więcej niż ministrowie. Przy tym w okresie epidemii praktycznie nie wychodzi z centrum - tam śpi, je i pracuje po kilkanaście godzin na dobę.

Narodowe Centrum Dowodzenia Epidemiologicznego opracowuje także każdy komunikat medialny. Jest w nim zawsze informacja o zasadach postępowania i zaleceniach higienicznych oraz szczegółowe dane na temat wykonanych prac: liczba izolowanych osób, liczba przebadanych i poddanych kwarantannie. Nie ma za to podawania miasta, z którego pochodzili zakażeni. Izolowane osoby nie są pozostawione same sobie. Mają opiekę medyczną, jeśli trzeba to także psychologiczną i zasiłek w wysokości równowartości 127 zł dziennie.

Brzmi profesjonalnie? Zapewne, efekty też to potwierdzają. Liczba chorych w Tajwanie jest już mniejsza niż w Polsce.

"Ospa party" na wyspie



Całkiem inną drogą chcą iść natomiast Brytyjczycy.

- Nosicielstwo koronawirusa przez większość mieszkańców Wielkiej Brytanii to jedyny sposób, by Brytyjczycy uzyskali odporność na Covid-19 - mówi Patrick Vallance, doradca ds. nauki premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona.
Szaleniec czy wizjoner?

Nawet jeśli ziści się plan władz dotyczący nabrania odporności i wyspiarze poprzez swoiste "ospa party" nabędą przeciwciała, wcześniej umrze masa starszych osób.
Patrząc na epidemie historycznie, widać fazy, które praktycznie zawsze są takie same. Zaczyna się od szybkiego wzrostu zachorowań, a potem osiągnięcia szczytu (w Chinach i Tajwanie mamy go zapewne za sobą), który zwiastuje powolne opanowanie epidemii. Potem są jednak tzw. rzuty, czyli pojawianie się nowych ognisk choroby w różnych miejscach. Na razie wszystko się zgadza - patrząc globalnie, kolejnym ogniskiem jest Europa. Patrząc lokalnie: Włochy i Hiszpania. Na końcu mamy do czynienia z tzw. ogonem epidemii, czyli spadkiem liczby zachorowań we wszystkich ogniskach.

Według rządu Wielkiej Brytanii izolacja nie ma tu nic do rzeczy. Fakty świadczą o czym innym? Tym gorzej dla faktów...

Jak oceniasz decyzje brytyjskich władz?

Brytyjczycy podjęli niebezpieczną dla zdrowia narodu grę - chcą wygrać z epidemią... pozwalając się jej rozprzestrzenić. Na ostatnim meczu Liverpoolu w piłkarskiej Lidze Mistrzów mogliśmy oglądać pełne trybuny stłoczonych kibiców, podobnie jest w środkach transportu publicznego. Na ulicach też tłumy, szkoły i instytucje nie są zamknięte. Władze Wielkiej Brytanii zgadzają się, by przez koronawirusa zachorowało większość mieszkańców, bo przebyciu choroby (często bezobjawowym) będą już mieli w organizmie przeciwciała, które pozwolą im być odpornymi. Rzeczywiście ponowne zachorowania liczy się nawet nie w procentach, a promilach. Trzeba jednak założyć coś, czego w żaden naukowy sposób nie potrafimy na razie udowodnić: że koronawirus nie będzie mutował. Historia uczy jednak, że nie zawsze tak się zdarza.

- Dystansowanie społeczne działało w Chinach, Singapurze i innych krajach - podkreśla Alan McNally, profesor genomiki mikrobiologicznej ewolucyjnej na Uniwersytecie w Birmingham. - Musi istnieć połączenie dystansowania społecznego i szeroko zakrojonych testów, a następnie kwarantanny zarażonych osób w celu powstrzymania epidemii - i ta kwarantanna nie powinna być w domu, gdzie zobaczymy duży poziom rodzinnej transmisji, ale w specjalnych miejscach kwarantanny - dodaje, ale jego głos - podobnie jak innych naukowców - jest przez brytyjski rząd pomijany.
Jaką cenę zapłaci Wielka Brytania za "ospa party" - czas pokaże.

Gospodarka jest najważniejsza. Czy na pewno?



Kurs brytyjskiego funta jest na dnie, a brytyjska gospodarka na skraju recesji. Kurs brytyjskiego funta jest na dnie, a brytyjska gospodarka na skraju recesji.
Analitycy zauważają, że w brytyjskim eksperymencie może chodzić o gospodarkę. Zamykanie szkół, instytucji, restauracji i inne ograniczenia bardzo negatywnie wpływają na biznes i PKB. Tymczasem Brytyjczycy wciąż jeszcze liżą rany po Brexicie. Kurs funta brytyjskiego do amerykańskiego dolara regularnie wyznacza nowe rekordy spadków. Giełda pikuje, a nastroje są fatalne.

Nasz rząd gra w ruletkę ze społeczeństwem - Richard Horton, redaktor naczelny "Lancet", najbardziej prestiżowego czasopisma medycznego w Wielkiej Brytanii.
Namawianie ludzi do pozostania w domach z pewnością nie pozostałoby bez wpływu na popyt wewnętrzny. Wzrost PKB Wielkiej Brytanii w trzecim kwartale 2019 roku wyniósł zaledwie +0,3 proc. To najgorszy wynik od 2010 roku. Brytyjczycy są na skraju recesji, a produkcja przemysłowa (mierzona miesięcznie) spada cały czas. Pamiętać trzeba przy tym, że stopy procentowe są na historycznych minimach i nawet wszechmocny dotąd Bank Anglii traci możliwości, pozwalające pobudzać gospodarkę.

Nikt wprost nie powie, że brytyjski rząd postanowił poświęcić część społeczeństwa w zamian za utrzymanie reszty kraju na ekonomicznej powierzchni. Są już jednak tacy, którzy pokusili się o analizy ile może to przynieść ofiar. Jeśli pod uwagę weźmiemy dane o śmiertelności koronawirusa, przyjmując za właściwe najniższe z obecnie podawanych, czyli poziom śmiertelności w wysokości 0,04 proc. populacji (zakłada on jednak poziom izolacji, jakiego w Wielkiej Brytanii nie ma) to życie straci w tym eksperymencie ponad 26 tys. mieszkańców Wielkiej Brytanii. Jeśli uwierzymy natomiast, że bliższe prawdy jest 3 proc. śmiertelności (to najwyższy podawany poziom) to ofiar eksperymentu będzie... ponad 2 miliony. To byłby koniec nie tylko gospodarki, ale i całej Wielkiej Brytanii, jaką znamy.

- Nasz rząd gra w ruletkę ze społeczeństwem - skomentował na łamach The Guardian Richard Horton, redaktor naczelny "Lancet", najbardziej prestiżowego czasopisma medycznego w Wielkiej Brytanii.
Po zmasowanej krytyce rząd Wielkiej Brytanii zapowiedział w niedzielę, że będzie izolował osoby starsze niż 70 lat. Działania chce jednak zacząć "w najbliższych tygodniach". Obecnie liczba zarażonych koronawirusem wynosi tam 1 tys. 372 osoby, 35 osób już zmarło.

Opinie (496) ponad 10 zablokowanych

  • Johnson to jest taki nowy hitler (1)

    Tylko czekać jak spędzi ludzi over70 i zagazuje coronavirusem. To jest taki polityczny odpowiednik Korwinamikke. Wszystko na opak. Ja zycze borysowi aby zaraził krolową i swoją rodzine.Może ktoś padnie i wtedy ten wariat opamięta się?

    • 14 8

    • Borys moim faworytem, jak umierać to popijając piwo z przyjaciółmi w pubie.

      • 2 0

  • Anglicy zawsze bylil stupid

    • 12 6

  • a dlaczego ci ludzie z Tajwanu mają maski ? (1)

    i jeszcze płacą kary za ich brak

    • 8 3

    • w Chinach i Japonii także mają maski, w Singapurze też

      Włosi powszechnie noszą w miejscach publicznych

      ale my jesteśmy mądrzejsi

      • 4 2

  • Masakra

    Teraz każdy angol będzie miał ten syf czyli powinni mieć bezwzględny zakaz wjazdu na teren Polski a najlepiej to zakaz wyjazdu ze swojej skażonej wysepki

    • 19 2

  • Teoria Anglików o nabieraniu odporności nie ma sensu (2)

    Epidemia którą teraz mamy prawdopodobnie będzie jednorazowa jak niegdyś SARS. Odporność na koronawirusa na nic im się nie przyda. Za jakiś czas jeśli wybuchnie jakaś kolejna epidemia będzie ona spowodowana już innych wirusem. Wydaje mi się, że swoją "teorią" przykrywają gorzką prawdę, że wolą poświęcić życie i zdrowie swoich obywateli na rzecz finansów kraju. Nikomu źle nie życzę, ale ciekawe co się stanie jeśli zakażony zostanie ich sam premier. Patrząc na to cieszę się, że mieszkam jak się okazuje w całkiem cywilizowanej Polsce.

    • 33 4

    • To może być prawda.

      Pozdrawiam serdecznie z UK

      • 4 1

    • Wydaje się być prostą drogą do wielkiej tragedii.

      Jeśli liczba poważnie chorych przekroczy możliwości pomocy udzielanej przez służbę zdrowia, to umierać będą nawet ci, którym udałoby się pomóc mając odpowiednie zasoby. Dlatego nasze podejście wydaje się lepsze (i sprawdzone w innych krajach).
      Jeśli chodzi o finanse kraju to taki zawał społeczny spowoduje też zapaść w gospodarce, a do tego może wywołać niekontrolowane demonstracje antyrządowe i totalny chaos.

      • 12 1

  • ze strony Trójmiasto.pl

    Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Główny Inspektor Sanitarny wydali zalecenia dotyczące opuszczenia domów studenckich przez studentów i doktorantów, którzy mają możliwość innego zakwaterowania.

    Rekomendacje znajdują się na stronie: https://www.gov.pl/web/nauka/zalecenia-dla-studentow-i-doktorantow-dotyczace-domow-studenckich

    W związku z ww. zaleceniami GIS oraz MNiSW studenci, doktoranci oraz mieszkańcy hoteli asystenckich Uniwersytetu Gdańskiego, którzy mają możliwość innego zakwaterowania, zostali poproszeni o niezwłoczne opuszczenie domów studenckich. Jednocześnie informujemy, że od poniedziałku, 16 marca 2020 r., będzie miała miejsce konieczna reorganizacja zakwaterowania w akademikach. Osoby opuszczające domy studenckie i hotele asystenckie zostały poproszone o zabezpieczenie swoich rzeczy osobistych na czas nieobecności, gdyż w najbliższych dniach będzie miała miejsce zmiana zakwaterowania, aby wyłączyć miejsca, które mogą w każdej chwili zostać przeznaczone na kwarantannę. Niektóre domy studenckie mogą zostać przejęte przez służby medyczne i sanitarne. Studenci i doktoranci zagraniczni mogą pozostać w domach studenckich, jednak także w ich przypadku będzie miała miejsce konieczna reorganizacja zamieszkania w akademikach.

    Wszyscy studenci oraz doktoranci UG zostali powiadomienie o ww. decyzjach.

    dr Beata Czechowska-Derkacz, rzecznik prasowy Uniwersytetu Gdańskiego

    • 4 1

  • widzicie te maski na zdjeciu? (1)

    a teraz przypomnijcie sobie co nadal twierdzą zarówno politycy, jak i lekarze w Polsce

    wasza sprawa, ale ja od dawna mówię, ze maseczka stanowi jakąś barierę dla wirusa i pomaga dokładnie tak jak mycie rak, do kórego ci sami lekarze nawołuja

    i jeszcze jedno - argumentacja jest taka, że maseczka jest potrzebna TYLKO chorym a nie zdrowym

    to po co maseczki lekarzom?

    zacznijcie mysleć logicznie, nie słuchac wątpliwych autorytetów

    • 20 4

    • noscie maseczki - nie na ulicy, ale w sklepach chocby

      • 5 0

  • Przeraza mnie skala zaniedban przez rzady PO. (2)

    Dzieki Bogu PiS nadrabia to i jestesmy bezpieczni. Szpitale bez zapasow, jak to mozliwe ?

    Janina z Banina

    • 14 24

    • Właśnie, piąty rok już rządzą i nawet maseczek w szpitalach zabrakło...

      • 10 5

    • oczywiście, przecież jesteśmy przygotowani

      • 1 2

  • To co robią brytyjskie władze świadczy o głębokiej degeneracji rządzących.

    Już samo stwierdzenie "herd immunity" pokazuje jak traktują swoich obywateli - jak stado, gdzie liczą się liczby i statystyki a nie każdy człowiek. Jak można wprowadzać strategię w której miałaby umrzeć choćby jedna osoba? Jak można zapomnieć o osobach starszych i skazać je na wysokie ryzyko przedwczesnej śmierci? Jak można zupełnie pominąć los ludzi z chronicznym obniżeniem odporności (a jest takich wiele)? Co więcej, w momencie gdy zachoruje 70% społeczeństwa to nawet wcześniej zdrowa, młoda osoba, u której wirus spowoduje komplikacje nie będzie miała żadnych szans na pomoc medyczną bo system opieki zdrowotnej będzie totalnie zatkany. Wielka Brytania ma zaledwie 6 miejsc na OIOMie na 100'000 mieszkańców. Kto będzie miał szansę się tam dostać? Tylko ci u władzy i ci najbogatsi.

    • 25 2

  • W UK przynajmniej rozwiązali problem z osr...

    trawnikami. Idziesz z psem i nie masz woreczków ze sobą to dostajesz mandat.

    • 11 6

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

II Ogólnopolska Konferencja Naukowa Prawa Medycznego: Nowoczesne technologie a prawo medyczne

konferencja

Ratuję, bo kocham i potrzebuję

warsztaty

Certyfikowany kurs pierwszej pomocy

warsztaty, spotkanie

Najczęściej czytane