• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

W hospicjum stetoskop zamieniła na mopa

Izabela Małkowska
18 kwietnia 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Dogoterapia jest dla ludzi
Krystyna Cywińska, lekarz pracująca dla Fundacji Hospicyjnej w Gdańsku. Krystyna Cywińska, lekarz pracująca dla Fundacji Hospicyjnej w Gdańsku.

Jako wolontariuszka myła podłogi w gdańskim hospicjum i dopiero po przypadkowym spotkaniu z koleżanką inni pracownicy dowiedzieli się, że jest lekarzem.



Czy umieściłbyś schorowanego, starszego członka rodziny w hospicjum?

Anestezjologiem była 30 lat, lekarzem w areszcie śledczym 10. Mówiąc o tym śmieje się, że odsiedziała swój wyrok. Do dziś brakuje jej szpitala i jak sama twierdzi, ogląda nawet największe chały filmowe, jeśli tylko dotyczą tematu sali operacyjnej.

- Praca zawsze była moją pasją - opowiada Krystyna Cywińska, lekarka. - Pracowałam w Szpitalu Wojewódzkim na Kopernika, po drugiej stronie był areszt śledczy. Zarabiałam wtedy jakieś 20 dolarów miesięcznie, a ponieważ w areszcie zaproponowano mi pracę za dwa razy większą pensję niż w szpitalu, uznałam, że trudno, coś za coś. Chcąc utrzymać dom na jakimś poziomie, z duszą na ramieniu przeszłam na drugą stronę ulicy.

Najpierw przez pół roku kobieta przeżywała stres będąc lekarzem w więziennym ambulatorium.

- To była zupełnie inna grupa pacjentów niż ci, z którymi do tej pory miałam kontakt, ale człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić. Korzystałam z rad ludzi pracujących w areszcie i jakoś się ułożyło - mówi pani Krystyna. - Najpierw zostałam porucznikiem, chodziłam na szkolenia w mundurze i z kałachem w ręku; raz w roku miałam też zajęcia ze strzelania z pistoletu. Zastanawiałam się, po co lekarzowi pistolet, bo w myśl wszelkich zasad on i pielęgniarka mają ratować człowieka, kimkolwiek by nie był, a nie do niego strzelać. Dla mnie była to głupota, ale powiedziałam A, więc mówiłam B. W rezultacie otrzymałam stopień kapitana, budząc tym olbrzymią radość wśród koleżanek, szczególnie wtedy, gdy udało mi się wykraść mundur i pojechać w nim na imieniny przyjaciółki.

Po paru latach Krystyna Cywińska została dyrektorem więziennego szpitala.

- Nauczyłam się rozmowy ze specyficznymi ludźmi, na każdym kroku musiałam pokazywać, że się ich nie boję - wspomina lekarka. - Na początku prowokowali patrząc, ile mogą ze mnie wydusić rzeczy, leków, zgód na siłownię i jak na to reaguję. Testowanie trwało dobre pół roku i kosztowało mnie dużo nerwów. Ale potrafiłam się opanować, nigdy nie podniosłam głosu, nie użyłam wulgarnego słowa. Zdobyłam u większości opinię, że jestem ostra, ale sprawiedliwa.

Hospicjum to był zwykły przypadek. Już na emeryturze lekarka trafiła na afisz promujący rozpoczęcie kursu wolontariatu, zapisała się z ciekawości i żeby zabić czas. Regularnie chodziła na wykłady, a podczas testu końcowego denerwowała się, jak za studenckich czasów.

- Pomyślałam: Matko Boska, jaki będzie wstyd, kiedy ja, stara, nie zdam! - wspomina Krystyna Cywińska. - Na szczęście zdałam i zostałam salową. Niestety długo nie udało mi się ukryć mojego wykształcenia. Rozszyfrowana zostałam jakieś dwa tygodnie od czasu przyjęcia do hospicjum, gdy mopem wycierałam korytarz jednego z pomieszczeń. - Kryśka, na Boga! Co ty tu robisz z tym wiadrem?? - usłyszałam zdumione pytanie mojej koleżanki lekarki, która w odwiedziny przyszła do siostry oddziałowej.

Od tego momentu informacja, że salowa jest lekarzem anestezjologii rozprzestrzeniła się po hospicjum lotem błyskawicy.

- Gdyby personel placówki od razu wiedział, kim jestem z zawodu, wytworzyłaby się pewna psychologiczna bariera - uważa pani Krystyna. - Bo jak powiedzieć starej lekarce, że ma umyć podłogę, albo że kurz pod łóżkiem jest niedokładnie wytarty? Kiedy wszystko się wydało przez pewien czas wyczuwałam konsternację wśród pracowników hospicjum, jednak w końcu zostałam zaakceptowana. Przestało im przeszkadzać, że jestem lekarzem.

Parę miesięcy temu Krystyna Cywińska zamieniła mop na słuchawki; lekarz potrzebny był bardziej od salowej. W hospicjum spotyka czasem więźniów, mówi o nich, że są świetnymi pracownikami, pełnymi troski i zainteresowania. Natomiast ona sama dla niektórych stała się wręcz idolką.

- Jest pełna życia, otwarta na ludzi, człowieka chorego i cierpiącego, ma w sobie niewymuszone naturalne ciepło - wylicza Jolanta Leśniewska z Fundacji Hospicyjnej w Gdańsku. - Jednocześnie to kobieta z charakterem, mądra, dobra, chętna do pomocy. Zaraża innych pozytywną energią. Bez takich ludzi jak ona Fundacja Hospicyjna nie mogłaby działać.

Pola nadziei

Kilka tysięcy uczniów pomorskich szkół zbierało w ostatni weekend datki na rzecz hospicjów. Ogólnopolska akcji "Pola Nadziei" odbyła się już po raz dziewiąty. Jej celem jest nie tylko wspieranie hospicjów w całej Polsce, ale także informowanie o zasadach działania opieki hospicyjnej w naszym kraju. Organizator zbiórki, czyli Fundacja Hospicyjna, nadał piętnastu osobom tytuł Honorowego Wolontariusza Hospicyjnego.

Wydarzenia

Pola Nadziei i wielkanocne jajo (2 opinie)

(2 opinie)
festyn

Opinie (69) 2 zablokowane

  • Wielki Szacunek

    Wielki Szacunek za taką postawę!!!
    P.S. W końcu o czymś społecznie pozytywnym ktoś napisał

    • 18 0

  • Ta Pani jest szkolnym przykładem pozytywistki. Człowiek przez duże C. Odporność wewnętrzna chroni ją od zgnilizny tego parszywego i zakłamanego świata. Wielki szacunek i duże uznanie dla Pani doktor.

    • 22 0

  • fajnych ludzi z przeszłością jest wielu na świecie,starajmy sie ich szanować, przynajmiej starajmy sie troche.

    • 2 1

  • koleżanka

    Pracowałem z Panią Krystyną w Spółdzielni ODRODZENIE , to wspaniały lekarz, osoba bardzo uczciwa i prawa, zawsze pogodna

    proszę pozdrowić Panią Krystynę

    • 13 0

  • Jestem przeciwna hospicjom (7)

    Człowiek powinien umierać we własnym domu. Jeśli nie może sam funkcjonować - to co to za życie? Praktycznie powinien prosić, żeby go kto dobił

    • 2 25

    • obys nie musiala nigdy o to prosic

      • 5 1

    • Odpowiedz na"jestem przeciwna ...." (5)

      Autor(ka) tej wypowiedzi jest chyba osoba mloda ,ktora nigdy nie zetknela sie z ciezka choroba osoby z najblizszego otoczenia. Na szczescie.Nalezy jednak zdac sobie sprawe , ze sa sytuacje w ktorych przy najwiekszej milosci -nie mozna zapewnic wlasciwej opieki w domu .Prosze kiedys odwiedzic hospicjum , porozmawiac z pracownikami , wolontariuszami .Kazdy pacjent to inna dramatyczna historia. Ale wlasnie w hospicjum rodzina,znajomi moga okazac choremu wielka milosc,troske. Zapraszamy !

      • 6 0

      • (4)

        Osobą młodą nie jestem już raczej, z ciężką chorobą zetknęłam się, choćby własną. Po prostu mam swoje zasady.

        • 0 0

        • tu nie chodzi o zasady, lecz o mozliwosci

          niekiedy nie ma szans zapewnienia umierajacemu czlowiekowi odpowiedniej opieki paliatywnej w domu, hospicja nie sa od tego aby na nie cedowac obowiazek opieki nad nieuleczalnie chorym, sa po to aby wlasnie czlowiek mogl godnie odejsc z tego swiata, a nie meczyl sie w bolu wsrod bliskich ktorzy nie sa w stanie mu pomoc. Trzeba patrzec troche szerzej na problem, oczywiscie sa przypadki osob chorych nieuleczalnie, ktore opieki hospicyjnej nie wymagaja, jednak stwierdzenie ze "jestem przeciwko" nasuwa obawy ze osoba ferujaca takie opinie jest niespelna rozumu.
          Osobiscie chce miec wybor czy bede umierac w bolu w domu wsrod rodziny, czy otoczona opieka medyczna w hospicjum z rodzinnym wsparciem.

          • 0 0

        • przykladowo Swiadkowie jehowy tez maja "swoje zasady" (2)

          dotyczace nieprzetaczania krwi, zasady sa po to aby je lamac w przypadku gdy obiektywnie patrzac twarde pozostawanie przy swoim przynosi wiecej szkody niz pozytku

          • 0 0

          • Tylko z twojego punktu widzenia (1)

            • 0 0

            • prosze bardzo swoj punkt widzenia mozna odnosic do samego siebie

              w momencie kiedy punkt widzenia dziala na szkode dziecka takiego rodzica moznaby zastanowic sie kto komu wode z mozgu robi i kto na tym traci:P
              jehowi to sekta w pelnym znaczeniu tego slowa.
              jak chcesz sam sobie kuku zrobic prosze bardzo ale nie decyduj za innych

              • 0 0

  • Chciałby sobie człowiek potrollować, coś negatywnego napisać...

    Powiązać z Tuskiem, albo Kaczyńskim, lub chociaż Adamowiczem.... A tu nic! No po prostu nie da się...:)

    Jedyne co nasuwa się na myśl to : podziw, szacunek i głębokie ukłony.
    Takich ludzi i artykułów o takich ludziach nam trzeba.

    • 16 0

  • caly szacunek dla Pani Cywinskiej i wszystkich wolontariuszy

    przy okazji chce tylko dodac ze mieszkam od lat w Niemczech i tu prawie nikogo to nie dziwi , ze lekarze po godzinach pracy ( bezplatnie) zajmuja sie jeszcze opieka np., nad bezdomnymi, jezdza mikrobusem , gdzie maja wszystko co potrzeba, do opatrunkow, lekarstwa itd., nawet weterynarze poswiecaja swoj prywatny czas na opieke i leczenie zwierzat ktorzy bezdomni czesto przy sobie maja, to tylko tyle do tematu, Pani Cywinskiej zycze co najlepsze i aby jak najdluzej mogla bybyc podpora dla tych ktoety tego najbardziej potrzebuja .

    • 4 0

  • Piekna kobieta z klasa

    Wielkie i szlachetne serce-zaraza optymizmem...

    • 6 0

  • wspaniala (1)

    i na dodatek wspaniala Matka :-)

    • 10 0

    • Agata, pozdrawiam :))) No i gratuluje Mamy i Mamie :)

      Kasia Su. Sopot

      • 1 0

  • Nasza niezapomniana Krystyna

    Dziekuje Ci za lata wspolnej pracy. Teraz my sie od Ciebie uczymy. I za to dzieki !!!

    M.Referowska

    • 6 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Konferencja "SM i co z tego?"

konferencja

Młodzieżowa Grupa Wsparcia

100 zł
warsztaty

Slow Space by PUMA

20 zł
warsztaty, spotkanie, konsultacje, joga

Najczęściej czytane