• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

NIK o opiece okołoporodowej w UCK

Ewa Palińska
1 sierpnia 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Choć standardy opieki okołoporodowej są jasno wyznaczone, część oddziałów położniczych ma problemy z ich przestrzeganiem. Choć standardy opieki okołoporodowej są jasno wyznaczone, część oddziałów położniczych ma problemy z ich przestrzeganiem.

Analiza NIK przeprowadzona w oddziałach porodowych polskich szpitali nie napawa optymizmem. Wśród poddanych ocenie jednostek znalazła się porodówka Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, w której doszukano się m.in. błędów w dokumentacji czy niechęci do przyjmowania na oddział cięższych przypadków. Niewątpliwym atutem jest jednak podejście do pacjentek i dbałość o uzyskanie zgody na wykonanie niektórych zabiegów.



Czy wybór porodówki miał dla ciebie znaczenie?

W UCK pytają o zgodę na wykonanie zabiegu

Jednym ze standardów opieki okołoporodowej jest poprzedzenie zabiegów, takich jak amniotomia (przebicie pęcherze płodowego) czy nacięcie krocza, uzyskaniem zgody pacjentki.

Czytaj również: Oddział położniczy w Gdyni po remoncie za 1 mln zł

Dobrą wiadomością jest to, że we wszystkich badanych przez NIK placówkach pacjentki były pytane o zgodę na leczenie i badania diagnostyczne podczas przyjmowania do szpitala. W dziewięciu szpitalach, w tym na porodówce Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego, pacjentki wyrażały odrębną, pisemną zgodę na wykonanie wyżej opisanych interwencji medycznych.

Niekompletna dokumentacja

Od razu po urodzeniu dziecko powinno zostać położone na klatkę piersiową swojej mamy, a kontakt ten (tzw. kontakt skóra do skóry) powinien trwać co najmniej dwie godziny, bez przerwy. Wyjątkiem jest sytuacja zagrożenia życia/zdrowia matki lub noworodka. Porodówka UCK znalazła się w grupie 12 ośrodków, w których w części analizowanej dokumentacji medycznej brakowało informacji o spełnieniu tego standardu.

Czytaj również: W którym szpitalu trójmiejskim urodzić bliźniaki?

Odmowa przyjęcia cięższych przypadków

Szpitale, zarówno państwowe jak i NZOZ, różnią się między sobą organizacją pracy personelu oddziałów położniczo-ginekologicznych, noworodkowych i warunkami wyposażenia. Tym jednak, co charakteryzuje je przede wszystkim, jest stopień referencyjności danego oddziału, czyli stopień wyspecjalizowania oddziału, a co za tym idzie możliwości sprawowania opieki w zależności od stanu pacjenta. Porodówka Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku posiada III, najwyższy stopień referencyjności, jest więc wyspecjalizowana do przyjmowania najcięższych przypadków. Zgodnie z raportem NIK UCK często odmawia przyjmowania takich pacjentek.

Błędy w wykazie pracowników

Z raportu NIK wynika, że w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w lipcu i sierpniu 2013-2015 r. część świadczeń zdrowotnych była udzielana przez 12 lekarzy nieujętych w wykazach personelu lekarskiego. Umów nie zaktualizowano, jak czytamy, ze względu na uciążliwość i pracochłonność obowiązujących procedur. Podobne wyjaśnienia składali kierownicy pozostałych szpitali, w których doszło do opisanej nieprawidłowości.

Zła sytuacja finansowa

W złej sytuacji finansowej znajdowała się większość skontrolowanych szpitali, jednak zadłużenie Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku było pośród nich największe i sięgało 22 428, 9 tys. zł. Pomimo złej kondycji finansowej Klinika Położnictwa UCK, na mocy porozumienia o współpracy, była regularnie i nieodpłatnie zaopatrywana w produkty do pielęgnacji noworodka.

UCK nieprzyjazne matkom karmiącym?

Porodówka UCK znalazła się w grupie czterech szpitali, których wskaźnik dokarmiania noworodków był szczególnie duży (od 98 proc. do 100 proc.). Częste podawanie mleka modyfikowanego uzasadniono m.in. problemami z laktacją u matek, które urodziły dziecko w drodze cesarskiego cięcia (przy czym liczba cięć cesarskich zmalała z 40,9 porc. do 35,2 proc.). Uzasadnienia nie potwierdzają jednak kontrole przeprowadzone w innych szpitalach - w czterech przypadkach, dla przykładu, dzieciom urodzonym w drodze c.c. mleka modyfikowanego nie podawano w ogóle. Na porodówce UCK nie było również lodówek do przechowywania odciągniętego mleka oraz laktatorów, ponieważ, jak wyjaśniono, sprzęt ten zapewniały oddziały neonatologii.

Opinie (102)

  • (8)

    Gdy położna usłyszała moją prośbę dot. ochrony krocza - wyśmiała mnie mówiąc, że u nich nie ma czegoś takiego i tną jak leci. Przy porodzie cesarskim nie mógł uczestniczyć mój Mąż.. - szkoda- bo takie standardy są przecież dostępne już na całym świecie...
    Nie pytano mnie również czy mogą podać dziecku mleko modyfikowane - wszystkie dzieci otrzymywały nawet przy stoliku zostawiano mi buteleczki... (ja akurat miałam kiepską laktację po cesarce)

    Zaraz na następny dzień o 5 rano otrzymałam dziecko a po cesarce nawet podnieść się było trudno - słabo się robiło chodząc podtrzymywałam się ścian a kazano pchać dziecko do pokoju...
    Niestety nie pomagają sie umyć - pod prysznicem prawie zemdlałam...(niestety w szpitalu nie mogłam liczyć na pomoc rodziny, a Mąż wpadał na krótko - mieliśmy bardzo "gorący" okres w firmie)
    Podawane znieczulenie - morfina - nic nie pomaga , usłyszałam tylko, że ktoś wygrał przetarg i podają co mają - więc spać przez noc się nie dało...
    W sali poporodowej za wysokie łóżka, bez sterowania oparcie/wysokość - trudno było po cesarce wejść na nie a jak już człowiek się na nie wdrapał to dziecko zawsze zaczynało marudzić.. i tak w kółko - marzyłam o wypisie na żądanie do domu...
    W salach poporodowych niestety zdarzały się tłumy odwiedzających - co niestety było bardzo krępujące (zwłaszcza dla tych po cesarce), do tego wieczne rozmowy i pielgrzymki rodziny/znajomych współlokatorek niestety nie ułatwiały - gdy akurat dziecko spało i człowiek chciał to wykorzystać na sen goście zaczynali śmichy/chichy i tak w kółko..
    Po porodzie wszystkie hormony buzują - aż człowiekowi ryczeć się chciało na brak spokoju i ciszy...

    • 45 8

    • (1)

      Chyba nigdzie nie pomagaja pod prysznicem chyba, ze masz fatalny stan po cc. Zreszta nikt pod prysznic nie goni plus zawsze mozna poprosic o pomoc. Tak jest w kazdym razie na Zaspie. Dzieciaczka daja od razu ale czesto zagladaja lub/i mozna wezwac. To chyba dobrze, ze daja szybko dziecko jak to mozliwe - w kazdym razie takie moje zdanie. Chyba o to chodzi jesli decyduje sie czlowiek na dziecko trzeba sie liczyc z tym, ze dziecko Tobie szybko dadza itd. Wiadomo pionizacja do najfajniejszych nie jest zaliczana... Za to uwielbiam Zaspe, ze jest zakaz wchodzenia na sale poporodowe - nikt sie Tobie nie paleta gdy ledwo wstajesz z cewnikiem i leci Tobie czerwony wodospad po nogach. Co masz na mysli o byciu przy cc? Na Zaspie jest pokoj gdzie dziecko badaja i tam moze byc tata. Na sali operacyjnej - nie wiem czy to najlepszy pomysl chociaz faktycznie na zach "modny".

      • 15 3

      • W Gdyni. .

        Miałam cudowną opiekę po cc, a urodziłam miesiąc temu. Położna wspaniała, namówiła mnie na prysznic, pomogla, przebrała.
        Wspaniałą opieką w Gdyni. Dziekuje.

        • 4 0

    • co właściwie jest wazniejsze (1)

      Co właściwie jest wazniejsze-firma męża czy dziecko i żona???W szpitalu jest na okrągło gorący okres ,bo na dwadzieścia kilka kobiet są 2 położne ! O wszystko pretensje- a to że dziecko przyniesione za wcześnie , a to że za późno, a to że położna nie pokazała jak karmić piersią , a to że było dokarmianie , a to ze go nie było,a to że są odwiedziny, a to ze nie ma .Bzdur o przetargu na morfinę to nawet się nie chce komentować

      • 23 4

      • Tez mi dziwnie pachnie - raczej nigdzie nie oszczedzaja na przeciwbolowych. W gruncie rzeczy po cc ma sie gory pakiecik przeciwbolowych, nawadniajacych i kto tam ich jeszcze wie. W innym szpitalu w Gdansku dwa dni tloczyli w nas plyny kroplowa i to gory narzucony standard (moze tylko tam chociaz watpie). Wiadomo kobiety rozne znosza porod, cc to dodatkowe unieruchomienie, pozniej pionozacja ale rodzac dziecko na co Pani czekala? Ze zabiora dziecko i laskawie jak uzyskaja Pani zgode oddadza. Niestety jest to niemozliwe nawet logistycznie. Plus trzeba brac pod uwage kobiety ktorych dziecmi trzeba sie zajac priorytetowo bo np. byly w znieczuleni ogolnym. Gdyby polozne mialy kazde dziecko zabierac na zawolanie plus byc na kazde skinienie matek to by niezly burdel byl dopiero. A pamietac trzeba,ze porody nie zatrzymuja sie po naszym porodzie. Majac do ogarniecia pacjentke i dziecko swiezo po cc wiadomo, ze polozna musi sie nia zajac, a nie mama ktora juz po pionizacji. Jest ciezko ale co ma polozna do tego, ze trzeba do dziecka wstac zmeczona - stan normalny po porodzie.
        Mnie bardziej przerazaly mamy, ktore zostawialy po sobie podpachy zakrwawione i np. caly ufajdany wc z podloga. Wiem, ze boli, wiem, ze ciezko ale chyba minialne ogarniecie jest mozliwe, a nie wchodzilo sie do wc a tam wszystko w krwi plywalo.

        • 13 1

    • Moralna??? (1)

      Idiotko, ketonal podają! Ja na Zaspe nie narzekam.

      • 2 3

      • Morfina

        na początku owszem, ale jak powiedziałam, że nie pomaga i ból się nasila to pielęgniarka poprosiła o chwilę cierpliwości, bo muszą złapać lekarza dyżurnego to dostaniemy morfinę. I faktycznie jedna morfina była podana po południu, a druga na noc. I pomimo bólu i świeżego cięcia udało mi się trochę pospać.

        • 0 1

    • Następny poród załatw sobie prywatny,bo lubisz jak kolo ciebie sie skacze.poloznych na dyżurze są 2 a pacjentek cały oddział,nie wspomne o wpisywaniu wszystkiego do kompa i w papiery

      • 6 1

    • Jak dla mężusia ważniejsza firma to współczuję Pani i rokowań na przyszłość

      • 5 3

  • Dlaczego dziewczyny po takich przeżyciach nie pozwiecie lekarzy/pielęgniarek/ szpitala za nieludzkie traktowanie? (6)

    Najbardziej boli mnie to, że każda historia, którą słyszę o porodzie wygląda w ten sam sposób - krótko mówiąc - średniowiecze. Poniżanie kobiet, niewyobrażalny ból, rozcinanie krocza, zszywanie żywcem ("skoro przeżyła pani poród to to tym bardziej") i nikt z tym nic nie robi! Rozumiem, że dziecko jest największym skarbem i po porodzie zapomina się o tym koszmarze, ale nie zmienia to faktu, że takie warunki są skandaliczne i niedopuszczalne!

    • 52 4

    • Odpowiedz jest trywialna . Po prostu chcą z siebie zrobić bohaterki . Ale takie wśród znajomych i fb. Do sądu to trzeba mieć dowody i wiedzę

      • 4 14

    • Daj spokoj z tym rozcinaniem i zszywaniem krocza...Co jest zlego w nacieciu ktore pozwala uniknac samoistnego pekniecia w rozne strony na rozne dlugosci i szerokosci.
      sto razy bardziej wolalam byc nacinana niz popekac jak beza. Co do zszywania to tez nie jest jakis strasznie, boli bo boli ale bez przesady jak masz zszywana gleboka rane na innej czesci ciala bez znieczulenia to nie marudzisz, ale jak to jest tam to najlepiej pod narkoze odrazu prawda?.

      • 8 13

    • różnie bywa

      Nie wszystko jest rodem ze średniowiecza. Rodzilam niedawno w uck i położna pytała czy wyrażam zgodę na nacięcie. Wg usg dziecko było duże ja ciasna pierworodka więc zgodziłam się. Nacięcie nie bolało. Szycie było w znieczuleniu i też nie bolało.
      Tylko jedna położna ze wszystkich spotkanych była niegrzeczna i złożyłam na nią skargę. Namawiam aby zgłaszać na pismie wszystkie nieprawidłowości do dyrekcji placówki żeby wiedzieli co się u nich dzieje i mogli zareagować. Pozostałe położne bardzo życzliwe i pomocne. Zajrzyj na stronę gdzie rodzić Fundacji rodzic po ludzku- sa też dobre wspomnienia z porodów w gdańskich szpitalach. A do porodu trzeba wziąć ze sobą wiedzę jak wygląda poród i wiedzę o swoich prawach (polecam szkole rodzenia, strony fundacji rodzic po ludzku, karte praw pacjenta, rozporzadzenie ministra zdrowia w sprawie standardow opieki okoloporodowej, osobę towarzyszącą do wspierania (i dopominania się o nasze prawa jakby co), pozytywne nastawienie i życzliwość wobec pracowników szpitala, plan porodu i jednocześnie pewną elastyczność bo nie wszystko może będzie tak jak zaplanowaliśmy ale najważniejsze naprawdę najważniejsze jest bezpieczne urodzenie zdrowego dziecka na 10pktA

      • 5 0

    • KLINICZNA - LUTY

      Ja akurat na Kliniczną nie mogę narzekać - zawdzięczam im życie mojego dziecka.

      Na oddział Patologii ciąży trafiłam z zagrożoną ciążą - PROM plus zagrożenie infekcją wewnątrzmaciczną. Udało się donosić ciążę do 34 tygodnia - czyli ponad miesiąc. Pobyt na patologii wspominam bardzo dobrze - z dużym ukłonem dla Pań Położnym za dużą życzliwość i świetne podejście. Podobnie jak ordynator oddziału dr. Mędraś. Rozwiązanie ciąży nastąpiło w wyniku cc - co zostało ze mną ustalone (przez wspomnianego wcześniej dr. Mędrasia) i decyzja została podjęta "wspólnie". Po operacji - nie było problemu z lekami przeciwbólowymi. Jak nie działały albo efekt był słaby - nie było problemu i co prawda po konsultacji z lekarzem została podana morfina, która mi faktycznie pomagała. Pionozowanie - z rehabilitantką, która krok po kroku pomagała wstać. Dzięki Paniom Położnym i ich motywacji oraz dużym zainteresowaniem Położnych Laktacyjnych już drugiego dnia byłam w stanie odciągać mleko i w efekcie nastarczyć odpowiednie ilości dla syna. Z obserwacji sąsiadki z sali poporodowej na Klinicznej jest kładziony duży nacisk na karmienie naturalne, najlepiej piersią (a nie odciąganym pokarmem). Dziewczyna miała duży problem, żeby uzyskać zgodę na dokarmianie dziecka mieszanką.

      Niestety w wyniku powikłań ciąży dziecko urodziło się z wrodzonym zapaleniem i niedorozwojem płuc. Młody ważył niewiele ponad 1,5 kg. Spędził prawie dwa miesiące na oddziale neonatologicznym. Co na ten temat mogę powiedzieć? Bardzo chwalę lekarza który nas prowadził - dr. Komarnickiego. Jak również duża życzliwość i wyrozumiałość na oddziale. Co mi przeszkadzało? Pomimo, że w pewien sposób to rozumiem, to mimo wszystko nie czułam się komfortowo z ograniczeniem wizyt od 12 do 20. No i przy dziecku mogła być tylko jedna osoba, czyli albo ja, albo mąż. Oboje - nie.
      Ale za to dosyć szybko (bo jeszcze na OIOMie) po raz pierwszy kangurowałam młodego - niezapomniane uczucie. Później, po wyjściu z OIOMu, jeszcze w inkubatorze Panie starały się włączać rodziców w podstawowe czynności takie jak karmienie czy przewijanie.Dzieci również praktycznie od samego początku miały ćwiczenia z rehabilitantką. Z którą również można się umówić na indywidualne spotkanie.

      Co do odciągania mleka - na oddziale neonatologicznym jest pokój laktacyjny gdzie spokojnie można odciągnąć mleko dla dziecka. Ociągnięte mleko najczęściej stawiałam na inkubatorze/szafce obok dziecka i trafiało ono do lodówki - owszem nie była ona ogólnodostępna ale nie widzę w tym problemu. Grunt, że dziecko dostawało moje mleko. Ja co prawda miałam swój laktator, ale od Pań, z którymi regularnie się spotykałam wiem, że były również inne opcje - niektóre miały wypożyczone laktatory.

      Na prawdę nie rozumiem, gdzie jest ten problem z Kliniczną...

      • 1 5

    • Dlaczego rodzące nie widzą tego w jakich warunkach pracują położne?

      • 1 0

    • A dlatego

      Ze raz, po porodzie chce sie zapomniec o tym koszmarze. Dwa, ze nie ma na to czasu przy dziecku. Trzy, zeby nie wyjsc na histeryczke. Cztery - z powodu braku wiedzy. Ja po 3cim porodzie dopiero wiem jak fatalnie mnie potraktowano przy pierwszym, ile procedur zostało złamanych i w dodatku na jakie niebezpieczeństwo narazono dziecko, nie mowie juz o upokorzeniach których doznałam. Ale po 5 latach już za pozno na pozwy.

      • 0 0

  • Laktator i lodówka... (1)

    Jeśli chodzi o laktatory i lodówki do przechowywania mleka to nie ma tego nawet na oddziale neonatologii... Moje dziecko leżało na tym oddziale i pierwszej nocy nie miałam laktatora to pielęgniarka kazała mi ręką ściągnąć :-(

    • 11 2

    • jesteście nie przygotowane do porodu i pobytu w szpitalu po porodzie

      • 0 0

  • porodówki a empatia. (1)

    nie polecam pierworódką Klinicznej moja 30 letnia córka przeszła tam horror, młodsza od niej "gwiazda Lekarka" była tak nie kompetentna i głupio mądra że wybraliśmy poród rodzinny na Zaspie. Super opieka na wysokim poziomie, pomoc przy laktacji ,doradztwo dla młodej mamy i tak ma być.

    • 19 6

    • Bożesz ty mój... pierworódKOM!!! Tego w podstawówkach uczą!

      • 2 0

  • (2)

    Jak czytam te Wasze opinie to tylko za portfel sie chwytam żeby mnie na prywatny poród było stać!

    • 26 5

    • (1)

      Swiry i skandaliczne zachowania oraz decyzje sa. Pamietaj o tym jednak, ze kobiety czasem maja tez lekko fisniete podejscie ( nie przychodzili na zawolanie, nie zabierali dziecka, a mi sie spac chcialo itd). Chociaz przy porodach to fakt czesto sredniowiecze - watpie aby u nas w Gdansku w ostatecznej fazie mozna rodzic w innej pozycji niz lezac jak kloda...Chociaz wiele mowia to wiekszosc wyglada jak wyglada.

      • 7 1

      • Mnie kulali na boki żeby tylko cc nie robić

        Bo synek był drobny i źle się wstawił do kanału rodnego. Robili co mogli by wszystko było jak najbliżej natury za co jestem ogromnie wdzięczna. dzięki temu mogłam zajść w kolejną ciążę bez żadnych ograniczeń medycznych, siadałam i chodziłam już kilka godzin po porodzie, a następnego dnia po wyjściu ze szpitala podreptałam do sklepu szukać smoczków i butelek synkowi. Rodziłam na zaspie półtora roku temu- żadnych boksów, położne ok, bardzo im zależało na tym, żeby moje dziecko było karmione naturalnie i każda jedna próbowała pomóc, a mały po ciężkim porodzie ani myślał jeść. Wszystko się dobrze skończyło a mały rozbójnik jest przeslodki okazem zdrowia. Wszystkiego dobrego przyszłym mamom i personelowi zaspy.

        • 4 3

  • (1)

    pani od laktacji pokazywala na mojej piersi wszystkim kobietom z sali jak aie powinno karmić.ja robilam to zle.wysmiala mnie. w tamtym momencie usiadlam i plakalam a cala reszta patrzala na mnie.uwierzcie ze sla kobiety to wielki szok. nigdy wiecej nie urodze

    • 28 2

    • proszę podać nazwisko tej pani od laktacji

      • 0 0

  • (3)

    Odnoszę wrażenie, że kobiety idąc rodzić oczekują, że to będzie mistyczne przeżycie jak w amerykańskich filmach. Nie myślą niestety o polskich realiach. Trafiłam na Kliniczną na patologię na tydzień przed porodem. Było nas tam ze 20 dziewczyn i tylko 2 położne, które wychodziły z siebie żeby wszystkim zrobić dobrze. I faktycznie pobyt na patologii wspominam jako cudowny w porównaniu z pobytem na oddziale położniczym, ale nie ze względu na personel a niestety ze względu na inne mamy.
    Miałam CC pod narkozą. Gdy się wybudziłam w środku nocy to położne co chwile do mnie przychodziły, sprawdzały czy jest ok. Do jednej ręki miałam podpięte kroplówki a do drugiej ciśnieniomierz i mimo wszystko położne przyniosły mi na godzinę córeczkę i położyły na piersiach co chwilę sprawdzając czy mała nie zsuwa się. Rano miałam pionizację, przywiozły mi małą i z sali pooperacyjnej trafiłam na oddział położniczy. Położna była tak miła, że umieściła nas w sali gdzie były sterowane łóżka. Ze wszystkim pomogła a bagaży miałam jak na długi wyjazd :) Na położniczym wszystkie położne były bardzo pomocne... Szkoda mi ich strasznie bo było nas bardzo dużo a one tylko 2 na zmianę. Pamiętajcie, że oprócz opieki mają całą masę innych obowiązków typu papierologia. Warunki na oddziale urągające, ale to niestety też wina mam, które nie wycierały po sobie toalet z krwi, nie spuszczały wody itp. Zero szacunku dla innych!! Nie było luksusów, ale da się tam przeżyć te kilka dni. Pomijam trzaskanie drzwiami i 2 w nocy... Czasem miałam wrażenie, że waćpanny służby zapomniały zabrać z domu...

    • 40 7

    • No to Ci się trafiło. Tylko pozazdrościć.

      • 0 0

    • No widzisz a ja Klinicznej nie polecam.

      Sytuacja nr1.
      Po CC nie chcieli mi dać dziecka (kilka razy wyraźnie prosiłam, bo chciałam nakarmić piersią - tak nawet po CC wykonalne jeśli pielęgniarka pomoże). Nie było żadnego tłumaczenia czemu nie dadzą, po prostu nie bo nie. Nawet zaczęłam się denerwować że może coś z dzieckiem nie tak, ale w końcu po ok. 7h!!! przynieśli. Przystawiam do piersi, nic. Dziecko nie śpi, mleko jest, ale zainteresowania brak. Pytam się położnej, czemu niemowlę nie ssie. No to mi się przyznała, że 5 min. temu dzieciaka nakarmili.... Według mnie ta sytuacja to klasyczne NIE WSPIERANIE kobiet w walce o laktację. Dodam, że na drugi dzień dzieci nam przyniesiono również uprzednio nakarmione!!! WTF?!

      Sytuacja nr2.
      Położna zapomniała mi powiedzieć, że po CC powinno się dużo pić. Ja jako pacjentka mogę tego nie wiedzieć, ale personel powinien mnie chyba poinformować o takiej drobnostce i ew. podać wodę (skoro leżę jak kłoda na plecach i nie wolno mi się ruszyć, to chyba logiczne że sama sobie nie dam rady z torby wyjąć). Efektem był bardzo duży ból głowy przez następne dwa dni. Niby nic takiego, ale przy odrobinie dobrej woli ze strony położnej mogłam tego uniknąć.

      Sytuacja nr3.
      Przy wypisie zapomnieli zaszczepić dziecko. Dopiero w ostatnim momencie ktoś się zorientował i latali jak szaleni szukając kogoś kto to zrobi. Wyglądało to bardzo nieprofesjonalnie.

      • 8 0

    • nie oczekiwalam porodu jak z filmu .nie jestem wymagajaca wogóle. ale oczekiwalam ze ktokolwiek pomoze mi wstac w nocy i isc do lazienki. stracilam przytomnosc po porodzie .podlaczyli mnie i wyszli do rana bylam sama.nie musze tlumaczyc co sie dzialo .

      • 1 0

  • polecam (7)

    polecam Kliniczną ze względu na najlepszą opiekę neonatologiczną i dobrą patologię ciąży, warunki dla mam takie sobie, Rodziłam tam dwójkę dzieci, 2 razy leżałam także na patologii ciąży, najważniejsze jak się trafi na dobrego lekarza - rewelacyjny, najlepszy dr Boćkowski !, polecam także dr Leszczyńską, dr Damdinsuren, niestety tarfiają się też fatalni lekarze - Wojciech Gościniak i Katarzyna Podsiadło - tej dwójki zdecydowanie nie polecam!

    • 6 1

    • (2)

      Kase dałaś Boćkowskiemu i tyle w temacie

      • 4 5

      • Akurat nikomu nic nie płaciłam. Miałam ciążę bardzo wysokiego ryzyka, powikłana innymi chorobami i leżałam na patologii ciąży, dr Bockowski ma bardzo dużą wiedzę i nie boi się podejmować decyzji. W pierwszej ciąży gdyby nie decyzja dr o cesarce mogłoby się skończyć tragicznie.

        • 3 0

      • Nie oceniaj Wszystkich swoją miarą ...

        • 1 0

    • (1)

      Dr Gosciniak jest dobrym położnikiem,niejedną macicę uratował przed śmiercią,na fizjologii porodu akurat zna sie b.dobrze.cięcie cesarskie nie wszystko załatwia,to nie zabieg kosmetyczny z ładną blizną którą się schowa w majtki tylko prawdziwa operacja i miejcie kobiety tę świadomosc

      • 0 3

      • cc

        Z tym że cc nie jest zabiegiem kosmetycznym to się zgadzam. Jednak b.często to dzięki cc jest szansa uratowania dziecka... u mnie było tak dwukrotnie. Dzięki Bogu lekarze nie zastanawiali się zbyt długo.

        • 1 0

    • Nigdy w życiu nie chce widzieć na swoje oczy tego .... na B.

      • 1 3

    • Też niestety trafiłam na Gościnaka

      I nie jestem w stanie nic dobrego o nim napisać. Był jeszcze lekarz który przyjmował mnie na oddział- to była dopiero porażka! Nazwiska niestety nie pamiętam. Badania u niego wyglądały jak wizyta u weterynarza.

      • 1 0

  • No cóż. Ja tylko słyszałam ciągle, że poród musi boleć. Skoro musi i polska służba zdrowia nie jest gotowa na rodzenie jak w XXI wieku to niestety ale więcej dzieci mieć nie będę. Za żadne skarby, 500 czy nawet 5000+.

    • 17 1

  • Mierny artykul

    Kto napisal tak slaby artykul, nic sie kupy nie trzyma...

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Warsztat muzykoterapeutyczny Opowieści wewnętrznego dziecka

100 zł
warsztaty, spotkanie

Bezpłatne badania dla kierowców zawodowych (1 opinia)

(1 opinia)
badania

III Ogólnapolska Konferencja Samoświadomość i komunikAACja a TZW. zachowania trudne

konferencja

Najczęściej czytane